Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historyczna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą historyczna. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 16 października 2025

Bohaterowie wyklęci





 „Wojna nie czyni nikogo wielkim.”


– Yoda (George Lucas, „Gwiezdne wojny”)





Lata 1945–1956 to jeden z najbardziej dramatycznych okresów w powojennej historii Polski. To czas, w którym zakończenie wojny nie przyniosło wolności, lecz nowy rodzaj zniewolenia – politycznego, ideologicznego i moralnego.

W tej powojennej rzeczywistości znalazła się szczególna grupa ludzi – żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy walczyli w kampanii francuskiej, w Afryce, pod Monte Cassino, w bitwie o Anglię czy w Normandii. Dla nich zakończenie wojny oznaczało zwycięstwo militarne, ale niekoniecznie wolność osobistą.

Książka Pani Anny Marcinkiewicz-Kaczmarczyk „Element politycznie wrogi. Sytuacja byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w Polsce Ludowej 1945–1956”, wydana przez Instytut Pamięci Narodowej, to próba zrozumienia tego paradoksu – dlaczego ludzie, którzy oddali młodość, zdrowie, a często i życie za niepodległość ojczyzny, po powrocie do niej stali się ofiarami szykan, inwigilacji, więzień i pogardy. Autorka, historyczka związana z IPN, podejmuje temat niezwykle trudny, łącząc analizę źródeł archiwalnych z głęboką refleksją nad ludzkim losem w totalitarnym systemie.

Po zakończeniu II wojny światowej świat podzielił się na dwa bloki. Polska, w wyniku decyzji jałtańskich, znalazła się w strefie wpływów Związku Radzieckiego. Nowe władze komunistyczne, działające pod kontrolą Moskwy, rozpoczęły budowę Polski Ludowej – państwa opartego na ideologii marksistowsko-leninowskiej. Dla tych, którzy walczyli na Zachodzie – w szeregach armii dowodzonych przez gen. Władysława Andersa, Stanisława Maczka czy w Polskich Siłach Powietrznych – nowy porządek był nie do przyjęcia. Niektórzy pozostali na emigracji, inni – często z powodów rodzinnych lub z tęsknoty za ojczyzną – postanowili wrócić. To właśnie oni stali się bohaterami książki Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk. Autorka pokazuje, że już od pierwszych miesięcy 1945 roku władze komunistyczne postrzegały żołnierzy z Zachodu jako potencjalnych wrogów ustroju. Ich powrót był kontrolowany, a życie w Polsce podporządkowane systemowi inwigilacji, donosów i dyskryminacji. W dokumentach aparatu bezpieczeństwa określano ich mianem „elementu politycznie wrogiego”, „agentów imperializmu”, „niewiarygodnych politycznie”.

Pisarka obejmuje w swoim studium okres od zakończenia wojny do 1956 roku – czyli do przełomu „odwilży październikowej”, która przyniosła pewne złagodzenie represji i pierwsze próby rehabilitacji ofiar. Książka została oparta na imponującym materiale źródłowym:

aktach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Urzędu Bezpieczeństwa,

dokumentach personalnych z archiwów wojskowych,

materiałach propagandowych i prasowych,

relacjach i wspomnieniach samych żołnierzy oraz ich rodzin.

Dzięki temu Autorka rekonstruuje nie tylko system polityczny i administracyjny represji, ale też psychologiczny wymiar powrotu do ojczyzny, która okazała się obca i nieufna wobec własnych bohaterów.

Jednym z najważniejszych wątków książki jest analiza polityki państwa wobec byłych żołnierzy.

Oficjalnie władze PRL deklarowały chęć „powrotu wszystkich Polaków do ojczyzny”. Organizowano specjalne komitety repatriacyjne, publikowano artykuły zachęcające do przyjazdu, a ambasady rozdawały ulotki o „nowym, demokratycznym państwie”. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. Ci, którzy zdecydowali się wrócić, byli od razu obejmowani kontrolą. Każdy repatriant musiał przejść weryfikację – procedurę, która w praktyce oznaczała przesłuchania, sprawdzenie życiorysu, często upokarzające pytania o poglądy polityczne czy kontakty z „imperialistycznymi” oficerami brytyjskimi. Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk pokazuje, że władze PRL traktowały żołnierzy z Zachodu jako zagrożenie dla monopolu ideologicznego komunistów. Ludzie ci symbolizowali inny świat – wolny, demokratyczny, w którym służba wojskowa łączyła się z patriotyzmem, nie z lojalnością wobec partii. Dla propagandy byli więc niebezpiecznym przykładem, mogącym podważyć legitymację władzy ludowej.

Pisarka szczegółowo opisuje rozbudowany system nadzoru nad żołnierzami PSZ.

Byli oni inwigilowani przez Urzędy Bezpieczeństwa, a potem przez Służbę Bezpieczeństwa. Tworzono ich kartoteki, zbierano informacje o kontaktach, miejscach pracy, życiu prywatnym. Wielu z nich zostało aresztowanych lub skazanych w pokazowych procesach – często pod fałszywymi zarzutami szpiegostwa, działalności sabotażowej czy „propagandy antypaństwowej”. Ci, którzy nie trafili do więzienia, byli karani w sposób pośredni: pozbawiano ich możliwości pracy w zawodzie, odmawiano awansów, nie przyznawano mieszkań. Książka zawiera liczne przykłady jednostkowych losów – pokazuje dramat zwykłych żołnierzy, którzy po latach walki z Niemcami stali się ofiarami własnego państwa. Autorka opisuje też różne strategie przetrwania – od całkowitego wycofania się z życia publicznego, przez konformizm, aż po dalszą konspiracyjną działalność w środowiskach niepodległościowych.

Szczególnie interesujący wątek stanowi analiza języka propagandy.

Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk pokazuje, jak aparat partyjny budował obraz żołnierzy Zachodu jako „zdrajców”, „agentów obcych mocarstw” czy „bankrutów politycznych”. W prasie – od Trybuny Ludu po lokalne dzienniki – publikowano artykuły piętnujące „reakcję londyńską” i gloryfikujące tych, którzy „zrozumieli dziejową konieczność” i przeszli na stronę ludowej Polski. Autorka słusznie podkreśla, że propaganda ta miała dwa cele:

Zastraszyć społeczeństwo – aby nikt nie sympatyzował z powracającymi.

Zrelatywizować prawdę historyczną – przedstawiając II wojnę światową nie jako wspólne zwycięstwo Polaków, lecz jako etap w budowie „nowego ładu socjalistycznego”.

W tym kontekście powracający żołnierze byli nie tylko politycznym zagrożeniem, ale też moralnym wyrzutem sumienia – przypomnieniem, że Polska mogła być inna. Pisarka przygląda się także życiu codziennemu żołnierzy po powrocie. Niektórzy podejmowali pracę w cywilu – jako nauczyciele, inżynierowie, urzędnicy – ale zawsze pod ścisłą kontrolą władz. Wielu nie mogło ujawniać swojej wojennej przeszłości, ponieważ w ankietach personalnych należało wpisywać służbę w „armiach obcych”, co budziło natychmiastowe podejrzenia. Żołnierze byli zmuszani do ukrywania medali, odznaczeń, pamiątek. Ich dzieci często nie wiedziały, gdzie walczyli ojcowie. Strach i milczenie stawały się elementem codzienności. Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk przytacza liczne świadectwa ludzkiego upokorzenia: odmowy przyjęcia do pracy, wykluczenia z organizacji społecznych, zakazu studiowania dla dzieci „niepewnych klasowo” rodzin.

Władza ludowa nie tylko prześladowała żołnierzy – próbowała też wymazać ich z pamięci narodowej. W podręcznikach historii pomijano bitwę o Monte Cassino czy udział Polaków w armii brytyjskiej. Bohaterami oficjalnej narracji stali się żołnierze Armii Ludowej, działacze PPR i funkcjonariusze UB. Autorka trafnie zauważa, że to symboliczne wykluczenie było równie bolesne jak represje fizyczne. Wielu żołnierzy do końca życia nie doczekało się uznania – odznaczeń, emerytur, a przede wszystkim szacunku. Dopiero po 1989 roku zaczęto przywracać ich pamięć i dobre imię. Końcowa część książki opisuje okres po śmierci Stalina, gdy sytuacja polityczna w Polsce zaczęła się nieco zmieniać. W 1956 roku, w wyniku wydarzeń październikowych i dojścia do władzy Władysława Gomułki, część represjonowanych żołnierzy została zwolniona z więzień, a niektóre wyroki – unieważnione. Była to jednak rehabilitacja cząstkowa. System polityczny pozostał ten sam, a pamięć o „żołnierzach zachodnich” nadal pozostawała niewygodna. Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk kończy swoją analizę refleksją, że nawet po śmierci Stalina władza nie potrafiła całkowicie pogodzić się z istnieniem tych ludzi – wolnych w duchu wiernych innej Polsce niż ta, którą stworzono po 1945 roku.

„Element politycznie wrogi” to praca nie tylko naukowa, ale także moralna. Autorka oddaje głos tym, którzy przez dziesięciolecia nie mogli o sobie mówić. W oparciu o dokumenty IPN i źródła osobiste tworzy pełny, wielowymiarowy obraz represji wobec żołnierzy PSZ. Jej badania mają ogromne znaczenie dla polskiej historiografii – przywracają pamięć o setkach zapomnianych biografii, a jednocześnie demaskują mechanizmy państwa totalitarnego, które z ofiar czyniło winnych. Książka, jest też lekcją dla współczesnych – przypomnieniem, że niepodległość nie jest dana raz na zawsze, a zdrada i kłamstwo mogą przybrać formę urzędowych decyzji i propagandy.

Pozycja kończy się refleksją, że losy żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie są metaforą powojennej Polski. Kraj, który miał być nagrodą za poświęcenie, stał się dla nich miejscem upokorzenia. Jednocześnie jednak ich wierność ideałom wolności, honoru i służby stanowiła moralny fundament, który przetrwał dekady komunizmu. Książka Anny Marcinkiewicz-Kaczmarczyk nie jest tylko rozprawą historyczną – to także hołd dla tych, którzy pozostali wierni Polsce niepodległej. Dzięki takim pracom pamięć o nich przestaje być jedynie przypisem do historii, a staje się jej integralną częścią.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Instytutu Pamięci Narodowej

czwartek, 21 sierpnia 2025

Czerwone Maki na Monte Cassino






 „To, że był pod Monte Cassino, zapiszą mu na nagrobku, jeśli znajdzie się dla niego ludzki nagrobek. To, że był pod Monte Cassino, zapiszą kroniki rodzinne, jeśli będzie jakowa rodzina.” - wyraz bolesnej refleksji nad losem żołnierzy, często bezimiennych i bez rodzinnej pamięci.




Książka Pana Teodora Gąsiorowskiego i Pani Anety Hoffmann, powstała we współpracy z Panem Przemysławem P. Romaniukiem, wydana w 2024 roku przez Instytut Pamięci Narodowej, stanowi jedno z najciekawszych i najbardziej potrzebnych opracowań o powojennych losach żołnierzy 2. Korpusu Polskiego. Autorzy podejmują temat trudny i bolesny, bo dotykający paradoksu: żołnierze, którzy wsławili się bohaterstwem pod Monte Cassino, Loreto, Ankoną czy Bolonią, po zakończeniu wojny zostali pozbawieni tego, co stanowiło cel ich walki – wolnej ojczyzny. To publikacja, która nie tylko przypomina dramatyczne wybory tysięcy polskich żołnierzy, lecz także daje czytelnikowi narzędzia do zrozumienia ich motywacji, dylematów i dramatów egzystencjalnych. Autorzy próbują odpowiedzieć na pytanie: co stało się z „bohaterami spod Monte Cassino”, gdy ucichły działa, a świat wszedł w epokę podziału jałtańskiego?

Tezą książki jest stwierdzenie, że zwycięstwo odniesione przez 2. Korpus było zwycięstwem tragicznym i niedokończonym. W sensie militarnym Polacy zasłużyli na miejsce wśród największych bohaterów alianckiej koalicji. W sensie politycznym – zostali zdradzeni przez sojuszników, którzy uznali wschodnią granicę wyznaczoną przez ZSRR i oddali Polskę w strefę wpływów Stalina. Pisarze pokazują, że życie tysięcy żołnierzy znalazło się „na rozstajach historii”. Ich sytuacja była w pewnym sensie bezprecedensowa: walczyli za Polskę, której już nie było w przedwojennym kształcie. Musieli wybierać między trzema drogami, żadna z których nie była w pełni satysfakcjonująca.

Książka została podzielona na dwie warstwy. Pierwsza to syntetyczne szkice historyczne, które porządkują fakty, opisują realia polityczne, prawne i społeczne po 1945 roku. Dzięki nim czytelnik zyskuje wiedzę o sytuacji międzynarodowej, działaniach dyplomatycznych i represjach systemów komunistycznych wobec powracających weteranów. Druga warstwa to biogramy i mikro historie żołnierzy. Ta część jest najbardziej poruszająca, bo daje twarz i głos ludziom często skazanym na zapomnienie. Nie są to suche noty encyklopedyczne – raczej fragmenty opowieści, w których życie jednostki staje się soczewką dla wielkiej historii. Czytelnik może śledzić losy konkretnych osób: ich nadzieje, próby odnalezienia rodziny, dramaty rozłąki, a czasem także tragiczne finały.

Pierwszą i najliczniejszą drogą była emigracja – głównie do Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii czy Argentyny. Żołnierze zostali tam zdemobilizowani i próbowali znaleźć miejsce w nowych społeczeństwach. Wielu borykało się z poczuciem wyobcowania, brakiem znajomości języka i trudnościami w podjęciu pracy zgodnej z kwalifikacjami. Mimo to tworzyli prężne środowiska emigracyjne, stowarzyszenia kombatanckie, szkoły polonijne, wydawali gazety i pielęgnowali pamięć o Monte Cassino. Ale emigracja miała też ciemniejszą stronę – rozłąkę z rodzinami, tęsknotę, poczucie bezsilności wobec faktu, że bliscy pozostali w Polsce Ludowej, często objęci represjami. Autorzy podkreślają, że życie emigranta wymagało nie tylko odwagi wojennej, ale i odwagi codzienności: budowania wszystkiego od nowa na obcej ziemi.

Część żołnierzy zdecydowała się wrócić do kraju. Ich sytuacja była najtrudniejsza. Władze komunistyczne traktowały weteranów 2. Korpusu z nieufnością, a często wręcz z wrogością. Wielu zostało poddanych ścisłej inwigilacji przez UB i Informację Wojskową, część trafiła do więzień. Powracający stawali przed koniecznością wyrzeczenia się przeszłości – ukrywania swoich wojennych zasług i przyjmowania nowej, oficjalnej narracji. Jednocześnie Pisarze podkreślają, że część z nich próbowała się odnaleźć w realiach PRL: zakładali rodziny, podejmowali pracę w gospodarce czy kulturze. Życie w Polsce Ludowej nie było więc wyłącznie pasmem represji, lecz także próbą normalności w nienormalnym systemie.

Najbardziej dramatyczna była droga trzecia – próby powrotu do rodzin na Kresach, które po wojnie zostały włączone do Związku Radzieckiego. Władze sowieckie traktowały żołnierzy Andersa jako element niebezpieczny, aresztowały ich i deportowały. Szczególnie tragiczna była fala represji w 1951 roku, kiedy wielu weteranów próbujących dotrzeć do domów zostało zatrzymanych i skazanych na długoletnie wyroki w łagrach. Ta część książki porusza najmocniej, bo pokazuje losy ludzi, którzy wracali nie do Polski, lecz do kraju, który już przestał istnieć w dawnym kształcie. Była to droga często prowadząca ku rozpaczy, a czasem i śmierci.

Walory książki:

Równowaga między narracją a dokumentem – Autorzy łączą opowieść syntetyczną z biogramami, dzięki czemu czytelnik nie gubi się w faktach, a jednocześnie czuje ciężar jednostkowego doświadczenia.

Język przystępny, lecz rzetelny – książka została napisana w formie popularnonaukowej, co sprawia, że mogą po nią sięgnąć zarówno badacze, jak i uczniowie czy nauczyciele.

Bogata dokumentacja – wykorzystanie archiwów, relacji, a także materiałów IPN gwarantuje solidność.

Znaczenie edukacyjne – książka może być doskonałym narzędziem dydaktycznym: trzy powojenne drogi żołnierzy to model, który można łatwo przedstawić młodzieży, pokazując dramatyczne wybory powojennego pokolenia.

Choć publikacja jest wartościowa, warto wskazać kilka ograniczeń:

Skupienie na 2. Korpusie – żołnierze innych formacji, np. Dywizji Pancernej Maczka czy Marynarki Wojennej, zostali jedynie wspomniani. Dla pełnego obrazu powojennych losów Polaków na Zachodzie potrzebne są szersze studia porównawcze.

Dominacja źródeł instytucjonalnych – książka korzysta głównie z dokumentów archiwalnych. Cennym uzupełnieniem byłoby silniejsze wykorzystanie wspomnień, listów czy świadectw rodzinnych, które wniosłyby emocjonalny wymiar do faktów.

Popularnonaukowa forma – z jednej strony czyni książkę przystępną, z drugiej może pozostawić niedosyt bardziej zaawansowanym badaczom.

„Bohaterowie spod Monte Cassino. Na rozstajach historii” to nie tylko książka historyczna, lecz także głos w debacie o pamięci. Autorzy przypominają, że bohaterstwo nie kończy się wraz z bitwą – trwa w codziennych wyborach, wierności wartościom i odwadze, by odnaleźć się w trudnych realiach. Dziś, w epoce, gdy świadków tamtych wydarzeń jest coraz mniej, publikacje tego typu mają szczególne znaczenie. Łączą pokolenia, budują most między przeszłością a teraźniejszością. Pokazują, że historia nie jest tylko opowieścią o wielkich bitwach i decyzjach politycznych, lecz także o zwykłych ludziach, którzy musieli podjąć niezwykłe decyzje.

Książka Pana Teodora Gąsiorowskiego, Pani Anety Hoffmann i Pana Przemysława P. Romaniuka to dzieło niezwykle ważne – zarówno z perspektywy naukowej, jak i edukacyjnej oraz moralnej. Ukazuje losy żołnierzy 2. Korpusu Polskiego nie jako jednorodną narrację, lecz jako mozaikę doświadczeń, często dramatycznych, zawsze poruszających. To opowieść o zwycięstwie, które przyniosło gorycz, o powrotach, które okazywały się niemożliwe, o emigracji, która dawała wolność, lecz odbierała bliskość. A nade wszystko – o bohaterach, którzy musieli żyć z ciężarem historii, w świecie, w którym zwycięstwo ich armii nie oznaczało wolności ojczyzny. Publikacja IPN przypomina, że historia to nie tylko przeszłość – to także zobowiązanie wobec tych, którzy walczyli i cierpieli. „Na rozstajach historii” to książka, która może pomóc nam lepiej zrozumieć, dlaczego cena wolności bywa tak wysoka i dlaczego nie wolno jej lekceważyć.

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej


poniedziałek, 11 sierpnia 2025

Prawda i mit


"Największą ofiarą każdej wojny jest prawda."

Hiram Johnson



Publikacja IPN zatytułowana „Dąbrowszczacy i wojna domowa w Hiszpanii. Kontekst międzynarodowy – późniejsze losy – spory o pamięć”, pod redakcją Daniela Czerwińskiego, stanowi próbę nowego, wieloaspektowego spojrzenia na jedną z najbardziej kontrowersyjnych grup ochotniczych XX wieku – polskich uczestników wojny domowej w Hiszpanii, znanych jako Dąbrowszczacy. Książka wydana została w ramach serii „Ruch komunistyczny i aparat władzy 1917–1990”, co samo w sobie wskazuje na kierunek analizy: ochotnicy ci zostali osadzeni w szerszym kontekście działalności komunistycznej w Europie.

Publikacja, licząca niemal 450 stron, obejmuje wiele perspektyw – od historycznej rekonstrukcji wydarzeń, przez analizę geopolityczną, aż po rozważania z zakresu pamięci zbiorowej, tożsamości historycznej i polityki historycznej III RP. Autorzy z IPN oraz zaproszeni naukowcy i badacze nie tylko starają się oddzielić fakty od mitów, ale również pokazują, jak zmieniały się narracje wokół Dąbrowszczaków w Polsce i za granicą.

Kim w ogóle byli Dąbrowszczacy? Po wybuchu wojny domowej w Hiszpanii (wojska gen. Franco przeciwko rządowi Republiki) do obrony republikanów organizowano międzynarodowe formacje ochotnicze. Wśród polskich ochotników byli robotnicy, inteligencja, studenci, a także emigranci polityczni (szczególnie z Francji i Belgii). Polacy walczyli głównie w Batalionie im. Jarosława Dąbrowskiego, który wchodził w skład Brygady im. Palafoxa, a później XIII Brygady Międzynarodowej. Większość była związana z ruchem komunistycznym lub lewicowym, ale wśród nich byli też socjaliści i osoby kierujące się ogólnie antyfaszystowskimi przekonaniami. Ci, którzy przeżyli, trafili często do ZSRR, walczyli później w II wojnie światowej w szeregach armii polskich formowanych na Wschodzie lub w partyzantce. W PRL-u byli oficjalnie upamiętniani jako bohaterowie walki z faszyzmem.

Wojna domowa w Hiszpanii (1936–1939) nie była wyłącznie konfliktem wewnętrznym między siłami republikańskimi a nacjonalistycznymi. Stała się międzynarodowym poligonem politycznym i militarnym – starciem ideologicznym pomiędzy faszyzmem a komunizmem, między autorytaryzmem a demokracją. Po stronie Republiki stanęło około 35–40 tys. ochotników z całego świata, zrzeszonych w tzw. Brygadach Międzynarodowych. Z Polski pochodziło ok. 4,5–5 tys. Ochotników. Wyróżniała się wśród nich XIII Brygada im. Jarosława Dąbrowskiego, nazwana na cześć polskiego generała, który walczył w Komunie Paryskiej. Dąbrowszczacy reprezentowali nie tylko fizyczne zaangażowanie w walkę, ale także ideologiczne przekonanie o konieczności przeciwstawienia się faszyzmowi – nawet za cenę życia.

Republikanie byli wspierani głównie przez Związek Radziecki, który dostarczał broń, doradców i instruktorów wojskowych (głównie z NKWD). Strona nacjonalistyczna, z generałem Francisco Franco na czele, korzystała z pomocy militarnej Niemiec i Włoch. Hiszpania stała się więc poligonem doświadczalnym dla nowoczesnych metod wojennych i manipulacji politycznej. Wspomniane interwencje ujawniają także głębszy aspekt wojny – była to walka o przyszły kształt Europy.

Po klęsce Republiki w 1939 roku wielu Dąbrowszczaków zostało internowanych w obozach we Francji, m.in. w Gurs i Vernet. Część z nich doświadczyła represji ze strony Vichy lub trafiła do niemieckich obozów koncentracyjnych. Inni walczyli w ruchu oporu we Francji, a po wybuchu II wojny światowej zasilili szeregi Wojska Polskiego formowanego na Zachodzie lub w ZSRR. Ci, którzy wrócili do Polski po wojnie, w większości zostali włączeni w struktury nowo powstałego państwa komunistycznego. Z uwagi na swoje „zasługi” antyfaszystowskie, otrzymywali stanowiska w administracji, wojsku, służbach bezpieczeństwa (UB, SB), a także w dyplomacji. Wielu z nich uzyskało wysokie odznaczenia państwowe. Dąbrowszczacy stali się niejako ikonami PRL-owskiego mitu „antyfaszystowskiej walki ludu”. Jednak nie brakowało również przypadków marginalizacji, konfliktów z władzą czy osobistych tragedii, gdy dawne ideały rozmijały się z rzeczywistością „dyktatury proletariatu”.

W czasach PRL Dąbrowszczacy byli upamiętniani w pomnikach, nazwach ulic, a także w podręcznikach historii. Filmowcy i pisarze (np. Ryszard Kapuściński, Jan Gerhard) budowali wokół nich heroiczny mit ochotników, którzy walczyli za wolność waszą i naszą. Powojenne elity władzy umiejętnie wplatały ten motyw w narrację państwową, ukazując PRL jako spadkobierczynię walki z faszyzmem i imperializmem. Po 1989 roku nastąpiła drastyczna reinterpretacja ich losów. W nowym, antykomunistycznym dyskursie, Dąbrowszczacy zaczęli być przedstawiani jako agenci Moskwy, piewcy ideologii totalitarnej, a nawet – zdaniem skrajnych publicystów – zdrajcy narodowi. Ich obecność w aparacie bezpieczeństwa PRL była wykorzystywana do uwiarygodnienia tezy o ich „zdradzie narodowej”.

Ustawa dekomunizacyjna z 2016 roku, zakazująca propagowania komunizmu w przestrzeni publicznej, doprowadziła do masowego usuwania ich imion z nazw ulic (np. ul. Dąbrowszczaków w Warszawie). W mediach społecznościowych i debacie publicznej pojawiały się spory o zasadność takich decyzji. Krytycy dekomunizacji zarzucali państwu brak szacunku wobec prawdziwego poświęcenia antyfaszystowskiego, a zwolennicy – potrzebę budowy tożsamości narodowej wolnej od komunistycznych mitów.

Książka IPN jest istotna z kilku powodów:

Po pierwsze, odchodzi od jednostronnej apologii lub demonizacji Dąbrowszczaków. Choć publikacja powstaje w instytucji, która reprezentuje politykę historyczną państwa, jej autorzy starają się ukazać złożoność postaw i motywacji ochotników – od idealistycznych wizji walki o sprawiedliwość społeczną po ślepą wierność Moskwie.

Po drugie, publikacja dostarcza konkretnych źródeł archiwalnych, relacji, dokumentów – w tym dokumentacji NKWD, wspomnień uczestników i akt sądowych.

Po trzecie, książka podejmuje temat polityki pamięci, stawiając pytania: Czy Dąbrowszczacy są bohaterami? Czy należy ich uczcić, czy raczej zapomnieć? Gdzie kończy się pamięć historyczna, a zaczyna ideologia?

Nie jest to więc tylko książka o historii – to publikacja o tym, jak o historii opowiadamy i dlaczego.

Los Dąbrowszczaków, jak pokazuje książka IPN, jest swoistym zwierciadłem polskiej historii XX wieku: wpisuje się w romantyczny etos walki o wolność, ale jednocześnie przypomina o dramatycznych konsekwencjach uwikłania w wielkie ideologie. Ich historia to również przestroga – przed uproszczeniami, przed instrumentalizacją.

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamęci Narodowej



 

czwartek, 7 sierpnia 2025

II RP w ocenie historii





 

"Państwo musi być oparte na własnych siłach, nie na łasce cudzej."

        Niccolò Machiavelli

Minęło ponad sto lat od momentu, gdy Polska – po 123 latach zaborów – odzyskała niepodległość. W tym czasie narracja historyczna dotycząca II Rzeczypospolitej przeszła liczne przemiany: od gloryfikacji w okresie międzywojennym, przez marginalizację i krytykę w czasach PRL, aż po współczesne próby zrównoważonego bilansu. Publikacja „II RP. Cienie i blaski. Szkice do bilansu z perspektywy stulecia” pod redakcją  Pana Patryka Pleskota, wydana w 2023 roku przez Instytut Pamięci Narodowej, stanowi istotny głos w tej refleksji. Celem zbioru nie jest stworzenie jednej obowiązującej narracji, ale raczej ukazanie złożoności i niejednoznaczności II RP w świetle aktualnej wiedzy historycznej oraz z dystansem stulecia.

Książka liczy ponad 500 stron i zawiera kilkadziesiąt rozdziałów napisanych przez różnych autorów – historyków, politologów, badaczy kultury i życia społecznego. Redaktor naukowy, Pan Patryk Pleskot, zadbał o to, by reprezentowane były różne punkty widzenia, perspektywy badawcze i dziedziny: od polityki zagranicznej, przez życie codzienne, po kulturę, infrastrukturę, edukację i kwestie wyznaniowe. W efekcie publikacja ma charakter interdyscyplinarny i nie ogranicza się jedynie do narracji politycznej, co jest jej dużą zaletą.

Zbiór podzielony jest na bloki tematyczne, które można określić jako:

analizy syntetyczne i przekrojowe (np. bilans niepodległości, rozwój myśli politycznej, ocena ustroju);

studia przypadków (np. sytuacja kobiet, reforma rolna, kolej, radio, służba zdrowia);

refleksje nad pamięcią historyczną.

Taka konstrukcja sprzyja zarówno czytelnikowi akademickiemu, jak i osobie zainteresowanej konkretnymi aspektami życia w II RP.

W wielu rozdziałach Autorzy podkreślają, że sama rekonstrukcja państwowości po 1918 roku była osiągnięciem epokowym. Polska była rozczłonkowana administracyjnie, prawnie i gospodarczo, a mimo to udało się stworzyć wspólne struktury państwowe. Jednym z największych sukcesów była reforma walutowa Władysława Grabskiego, która ustabilizowała gospodarkę po katastrofalnej inflacji. Kolejnym aspektem „blasku” II RP była rozbudowa infrastruktury: powstanie portu w Gdyni, rozwój kolei państwowej, budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego. Państwo podejmowało również wysiłki w zakresie edukacji i kultury – powstawały nowe uczelnie, rozwijała się prasa, radio, teatr, literatura i film. Autorzy wskazują także na rosnącą świadomość społeczną i wzrost znaczenia instytucji obywatelskich.

Już sam tytuł wskazuje na ambiwalencję – „cienie i blaski” – sugerując, że historia II RP nie daje się łatwo zaszufladkować. Twórcy poszczególnych szkiców unikają zarówno bezrefleksyjnej idealizacji, jak i historycznego potępienia, pokazując, że bilans II RP musi być złożony i wielowarstwowy.

Pisarze podkreślają, że mimo licznych wyzwań, Polska odzyskała i utrzymała niepodległość przez dwie dekady – co w świetle realiów geopolitycznych XX wieku jest nie lada osiągnięciem. Książka nie pomija jednak ciemnych stron II RP. Szczególną uwagę zwraca się na napięcia narodowościowe i społeczne, które przeradzały się w konflikty i wykluczenia. Mniejszości narodowe – szczególnie Ukraińcy, Żydzi i Białorusini – często traktowane były z podejrzliwością, a w polityce państwa dominował etnocentryczny model narodu.

Istotnym elementem bilansu są także problemy z demokracją. Początkowy okres parlamentaryzmu był burzliwy i nieskuteczny, co doprowadziło do zamachu majowego w 1926 roku. Po nim państwo zaczęło dryfować w stronę autorytaryzmu, ograniczając wolność prasy, osłabiając parlament i wzmacniając władzę wykonawczą. Sanacja, mimo retoryki odnowy moralnej, sama często uciekała się do praktyk represyjnych wobec opozycji i społeczeństwa obywatelskiego.

Redaktor tomu, Pan Patryk Pleskot, znany z umiarkowanego, źródłowego podejścia do historii, stworzył przestrzeń dla różnorodnych głosów – zarówno historyków młodszej generacji, jak i uznanych badaczy. Książka porusza tematy polityczne, społeczne, gospodarcze i kulturowe, łącząc twardą analizę faktów z refleksją nad pamięcią historyczną. Co ważne, publikacja nie zamyka się w granicach „suchych” analiz, ale stawia pytania o dziedzictwo II RP we współczesnej Polsce. Na ile międzywojenna Polska może być dziś inspiracją? Jakie błędy powinniśmy pamiętać, by ich nie powtarzać? Jak uniknąć pokusy mitologizacji lub demonizacji przeszłości?

Tym, co łączy wszystkie rozdziały, jest próba ucieczki od uproszczeń. Autorzy nie romantyzują II RP, ale też nie popadają w tani krytycyzm. Wskazują raczej na potrzebę rozumienia II Rzeczypospolitej jako państwa realnego – z realnymi możliwościami i ograniczeniami. Wielu badaczy podkreśla, że niektóre problemy (np. deficyt kultury politycznej, dominacja armii, brak stabilnych partii) wynikały z faktu, że Polska była państwem młodym i postzaborczym. W tym sensie książka jest nie tylko analizą przeszłości, ale i lekcją dla teraźniejszości. Pokazuje, że demokracja nie jest dana raz na zawsze, a społeczeństwo obywatelskie wymaga pielęgnacji i inwestycji. Przestrzega także przed pokusą tworzenia „złotego mitu” przeszłości, który może przesłaniać realne wyzwania współczesności.

Książka „II RP. Cienie i blaski” to znakomity przykład historycznej równowagi: ani apologetyczna, ani rewizjonistyczna. To zaproszenie do dojrzałej refleksji nad przeszłością, która nie służy budowie prostych narracji politycznych, lecz pomaga zrozumieć złożoność losów Polski i Polaków w XX wieku. W stulecie odzyskania niepodległości lektura tej książki jest nie tylko ważna, ale i konieczna – szczególnie w dobie, gdy historia bywa często używana jako oręż w sporach ideologicznych. Dzięki swojej rzetelności, różnorodności i humanistycznemu podejściu, zbiór pod redakcją  Pana Patryka Pleskota uczy, że przeszłość należy rozumieć, a nie upraszczać.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa IPN

piątek, 1 sierpnia 2025

Stan wojenny w Polsce





 „Stan wojenny nie był odpowiedzią na zagrożenie z zewnątrz, ale na strach komunistów przed własnym narodem.”


Norman Davies



Stan wojenny w Polsce, wprowadzony 13 grudnia 1981 roku, na zawsze zapisał się w zbiorowej pamięci Polaków jako czas represji, brutalnego złamania nadziei na wolność oraz dramatycznego starcia obywatela z aparatem państwowym. Jednak – jak pokazuje dr Grzegorz Majchrzak w książce „Stan wojenny. Historia znana, mniej znana i nieznana” – nie wszystko, co wiemy o tym okresie, odpowiada rzeczywistości. Celem Autora jest demitologizacja kluczowych przekazów i ukazanie szerszego obrazu: tego, co działo się nie tylko na ulicach, ale i za zamkniętymi drzwiami gabinetów partyjnych, w sądach, jednostkach wojskowych i redakcjach mediów PRL-u.

Rok 1980 był przełomowy – powstanie NSZZ „Solidarność” po strajkach sierpniowych podważyło monopol władzy komunistycznej w Polsce. Do 1981 roku związek zrzeszał ok. 10 milionów członków, czyli niemal co trzeciego dorosłego Polaka. Ten bezprecedensowy ruch społeczny wywołał poważny niepokój w kierownictwie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oraz na Kremlu. W październiku 1981 I Sekretarzem KC PZPR został gen. Wojciech Jaruzelski – już wtedy jako premier i minister obrony narodowej miał ogromną władzę.

Zgodnie z oficjalną narracją PRL, stan wojenny był koniecznością, mającą zapobiec „groźbie bratniej interwencji ZSRR”. Jednak Pan Majchrzak konsekwentnie podważa tę tezę.

„Jesienią 1981 r. nie było realnego zagrożenia interwencją radziecką. Stan wojenny był decyzją polityczną, mającą ochronić władzę PZPR” — podkreśla Autor w jednym z wywiadów

Książka Pana Majchrzaka składa się z trzech zasadniczych części, oddzielonych poziomami percepcji historycznej:

Historia znana

Autor przedstawia podstawowe fakty: wprowadzenie stanu wojennego, noc z 12 na 13 grudnia 1981 r., internowania (ok. 10 tys. osób), strajki, pacyfikację kopalni „Wujek”, działalność podziemnej „Solidarności” czy pielgrzymkę Jana Pawła II w 1983 r.

Historia mniej znana

Tu Pisarz zagląda za kulisy decyzji politycznych i prawnych. Analizuje m.in. kontrowersyjny tryb uchwalania dekretów o stanie wojennym – jeszcze przed formalnym ogłoszeniem stanu wyjątkowego, bez podstawy konstytucyjnej i bez poszanowania procedur legislacyjnych.

„Dekret o stanie wojennym był nielegalny, bo Rada Państwa nie miała prawa wydawać dekretów w czasie, gdy obradował Sejm” – zauważa Autor

Pokazuje też, jak wojsko i milicja wykorzystały pobór do wojska jako narzędzie represji wobec opozycji. Prawie 1,7 tys. działaczy zostało wcielonych do specjalnych jednostek, gdzie byli szykanowani i izolowani.

Historia nieznana

Tu pojawiają się prawdziwe perełki źródłowe: list trójki lekarzy śląskich z 1981 roku, którzy zaprotestowali przeciw brutalności wobec górników z „Wujka”, szczegółowe relacje z obchodów 8. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w 1989 roku – nazwanej przez Autora „ostatnią bitwą” w tej wojnie o pamięć. W książce pojawiają się również przykłady dramatycznych wyborów zwykłych ludzi: sędziów, dziennikarzy, nauczycieli – wielu z nich musiało podpisać tzw. „lojalki” lub zostało zwolnionych.

Szczególne miejsce w książce zajmuje opis działania systemu medialnego. Kontrola była absolutna – pod nadzorem Wydziału Prasy KC PZPR i cenzury. Pan Majchrzak analizuje rolę Jerzego Urbana i przedstawia przykłady manipulacji informacyjnej.

„Ani IXI, ani OMO nie pierze tak jak ZOMO” – cytat z propagandowej narracji w mediach, który Autor poddaje krytycznej analizie, pokazując cynizm władzy.

Stan wojenny był nie tylko okresem łamania praw obywatelskich, ale także czasem, w którym służby działały w poczuciu absolutnej bezkarności.

„Stan wojenny to okres bezkarności funkcjonariuszy reżimu. Żaden z jego architektów nie poniósł konsekwencji” – twierdzi Pisarz

Sądy wydawały wyroki skazujące, a trybunały wojskowe funkcjonowały jak organy polityczne. Osoby zatrzymane często nie miały dostępu do adwokatów, a internowani trafiali do ośrodków odosobnienia przypominających więzienia. Ostatnie rozdziały książki Majchrzaka ukazują, jak władza próbowała wymazać winy, organizując pokazowe „znoszenie stanu wojennego” 22 lipca 1983 roku. Zdaniem autora, był to:

„Głównie ruch propagandowy obliczony na Zachód” – jego znaczenie było symboliczne, a nie realne

Z jednej strony rozpoczął się proces tzw. normalizacji, z drugiej – opór nadal trwał, choć już w zmienionej, podziemnej formie. Książka Pana Grzegorza Majchrzaka nie jest tylko zbiorem faktów. To również przestrzeń refleksji nad tym, czym jest państwo prawa, jak łatwo można zniszczyć społeczne zaufanie i jak trudna jest odbudowa demokracji po totalitarnej przemocy.

„Stan wojenny zabił nadzieję, którą niosła Solidarność” – konkluduje Autor

„Stan wojenny. Historia znana, mniej znana i nieznana” to książka ważna – zarówno jako popularnonaukowa analiza przeszłości, jak i źródło ostrzeżenia dla przyszłości. Odsłania warstwy zakłamania, przemilczeń i manipulacji, pokazując, że historia PRL-u wciąż kryje białe plamy. Majchrzak, opierając się na archiwaliach i analizie źródeł, tworzy obraz przeszłości, który wymaga nie tyle rozliczenia, ile zrozumienia – by więcej nie powtórzyć błędów.

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej

niedziela, 27 lipca 2025

Prasa i ZSRR





 „Ludzie mają głowy jak puste garnki — trzeba je napełnić naszą ideologią.”


Józef Stalin



Lata 1929–1939 to dekada intensywnych przemian politycznych, społecznych i ideologicznych w Europie i na świecie. W tym czasie Związek Sowiecki przechodził przez kluczowe etapy swojej transformacji w państwo totalitarne: realizacja pierwszych planów pięcioletnich, kolektywizacja rolnictwa, Wielki Głód na Ukrainie, Wielka Czystka, industrializacja oraz pełna kontrola państwa nad obywatelami. Te wydarzenia nie pozostawały bez echa w sąsiednich krajach – również w Polsce, która od 1926 roku funkcjonowała w systemie autorytarnego rządów sanacji, ale jednocześnie z pluralistycznym rynkiem prasowym.

W tym kontekście książka Pana Adriana Matuły „Obraz Rosji sowieckiej na łamach wybranych polskich czasopism konserwatywnych w latach 1929–1939” (wyd. IPN, 2025) jawi się jako wyjątkowo cenna i potrzebna analiza. Autor w sposób systematyczny i źródłowy rekonstruuje to, jak środowiska konserwatywne w II Rzeczpospolitej postrzegały sąsiada ze Wschodu – nie tylko jako państwo, ale przede wszystkim jako ideologiczną i cywilizacyjną alternatywę. Książka ta pozwala lepiej zrozumieć, jakie obawy, oceny i ostrzeżenia dominowały w konserwatywnej narracji na temat komunizmu i jego praktyk. Pan Adrian Matuła wybiera do analizy sześć tytułów prasowych reprezentujących różne środowiska konserwatywne: warszawski „Czas” i „Dzień Polski”, poznański „Dziennik Poznański”, wileńskie „Słowo”, a także tygodniki „Bunt Młodych” / „Polityka” oraz „Nasza Przyszłość”. Autor wskazuje, że choć wspólnym mianownikiem tych pism była niechęć wobec komunizmu, różniły się one stopniem radykalizmu, podejściem do religii, a także retoryką.

Prasa konserwatywna II RP nie pełniła jedynie funkcji informacyjnej – była przestrzenią formowania poglądów elit, wymiany idei i refleksji nad przyszłością Polski. Tym samym – jak pokazuje Pisarz – nie tyle opisywała Związek Sowiecki, ile go interpretowała: jako zagrożenie duchowe, polityczne, społeczne i moralne.

Jednym z najlepiej udokumentowanych tematów w analizowanej przez Pana Matułę prasie jest kolektywizacja rolnictwa oraz jej dramatyczne skutki – zwłaszcza Wielki Głód na Ukrainie (1932–1933). Mimo braku bezpośredniego dostępu do źródeł w ZSRR konserwatywna prasa korzystała z relacji korespondentów zagranicznych, doniesień Polaków mieszkających na Kresach oraz informacji od uchodźców.

„Wioski ukraińskie, niegdyś bogate i samowystarczalne, dziś zamienione w cmentarze. Matki grzebią dzieci, które umierają na rękach z głodu, a bolszewiccy agitatorzy ogłaszają sukces kolektywizacji.” („Dziennik Poznański”, marzec 1933)

Przekaz ten miał charakter nie tylko informacyjny, lecz również moralny: kolektywizacja była postrzegana jako świadome, brutalne zniszczenie fundamentów życia społecznego – rodziny, własności, wspólnoty lokalnej. Autor podkreśla, że dla konserwatywnego światopoglądu była to nie tylko katastrofa humanitarna, ale dowód na nihilistyczny charakter bolszewizmu.

Lata 1936–1938, czyli okres tzw. Wielkiej Czystki w ZSRR, były w prasie konserwatywnej przedstawiane jako apogeum przemocy rewolucyjnej. Pisarz pokazuje, że autorzy publicystyk ostrzegali, iż reżim komunistyczny eliminuje własnych twórców – to znak jego degeneracji i nieuchronnej porażki.

„Rewolucja pożera własne dzieci – ale tu nie kończy się na synach. Stalin pożera naród.” („Czas”, 1937)

Konserwatywna publicystyka interpretowała terror nie jako element wyjątkowy, ale immanentny składnik bolszewickiego projektu. Stalin jawił się nie jako potwór jednostkowy, ale jako logiczna konsekwencja ideologii, która odrzuciła Boga, prawo naturalne i tradycję.

Dla konserwatywnej prasy podstawową linią podziału między Polską a Związkiem Sowieckim była różnica aksjologiczna: system bolszewicki negował religię, moralność chrześcijańską i etykę narodową.

„Bolszewia nie potrzebuje sumienia, bo uznaje tylko cel – a cel ten jest zawsze jeden: władza.” („Słowo”, 1934)

Pan Matuła analizuje liczne artykuły przedstawiające zamykanie cerkwi, represje wobec duchownych (w tym katolickich na terenach Białorusi i Ukrainy), ateistyczną propagandę w szkołach i instytucjach kultury. Wspólnym mianownikiem tych relacji była teza, że komunizm niszczy „człowieczeństwo w człowieku” – odcina ludzi od transcendentnych wartości.

Ciekawym wątkiem poruszanym w pracy Autora, jest ambiwalentna reakcja niektórych autorów konserwatywnych wobec modernizacji ZSRR. O ile kolektywizacja i terror były jednoznacznie potępiane, o tyle imponujące tempo industrializacji, rozwoju technicznego i propagandy robiło wrażenie – choć traktowano je z podejrzliwością.

„W Moskwie buduje się kolej magnetyczną, ale z głodu umiera dziecko rolnika. To nie postęp – to cywilizacja pogardy.” („Bunt Młodych”, 1935)

Tym samym konserwatywna prasa starała się demaskować fasadę „postępu” jako instrument ideologicznej manipulacji.

Dla pełnego zrozumienia wartości pracy Pana Matuły warto zestawić ją z innymi nurtami ówczesnej publicystyki. Lewicowa prasa (np. Robotnik, Dziennik Ludowy) często przedstawiała ZSRR jako „eksperyment społeczny” – czasem krytycznie, ale z większym dystansem. Natomiast katolickie dzienniki (np. Mały Dziennik) skupiały się na prześladowaniach religijnych. Konserwatyści łączyli oba te wątki, ale dopełniali je ideologiczną diagnozą komunizmu jako wroga narodowego porządku, ładu społecznego i wolności duchowej. Pisarz posługuje się metodą systematycznej analizy treści (content analysis), wspierając ją ramami ideologicznymi i kontekstualnymi. Książka nie tylko dokumentuje fakty, ale interpretuje proces budowania obrazu ZSRR jako „Innego” – a nawet „Anty-Państwa”. Wpisuje się tym samym w nurt badań nad propagandą, tożsamością ideologiczną i funkcją mediów w warunkach napięcia politycznego.

Największą siłą książki Pana Matuły jest jej aktualność. Choć dotyczy prasy z lat 30. XX wieku, to jej przekaz o zagrożeniach wynikających z totalitaryzmu, zmasowanej propagandy i dehumanizacji przeciwnika politycznego brzmi wyjątkowo współcześnie. W czasach, gdy obserwujemy renesans autorytaryzmu i ekspansję narracji imperialnych (jak działania Rosji po 2014 roku), głos sprzed wieku staje się wyraźnym ostrzeżeniem.

Pan Adrian Matuła stworzył dzieło, które nie tylko dokumentuje sposób, w jaki konserwatywna prasa II Rzeczpospolitej postrzegała Związek Sowiecki, ale również analizuje mechanizmy ideologiczne, które stały za tym przekazem. Jego książka pokazuje, że media mogą być nie tylko lustrem rzeczywistości, ale również narzędziem interpretacji, ostrzeżenia i mobilizacji społecznej. W świecie, w którym granice między informacją a manipulacją stają się coraz mniej wyraźne, warto wracać do takich opracowań – by zrozumieć, jak słowa mogą budować postawy, bronić wartości lub... ostrzegać przed zagładą cywilizacji.

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej

Zaskoczenie wśród romansów

    „Kochać kogoś to przede wszystkim pozwalać mu być tym, kim jest.” William Wharton   Powieść „Lucca” autorstwa Sarah Brianne to ...