Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dokument. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dokument. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 2 września 2025

Islam inaczej





 Dżalal ad-Din Rumi (XIII w.): „Jesteś nie kroplą w oceanie, jesteś całym oceanem w kropli.”




Książka „W świecie islamu. Przewodnik dla turystów” autorstwa Pana Zbigniewa Mielczarka to nie tylko tradycyjny przewodnik, lecz także próba przybliżenia czytelnikowi ogromnie zróżnicowanego i bogatego świata islamu. Autor, mający wieloletnie doświadczenie jako pilot wycieczek zagranicznych, przemierzył dziesiątki krajów muzułmańskich, od Afryki Północnej, przez Bliski Wschód, aż po Azję Centralną. Jego perspektywa nie jest więc teoretyczna ani powierzchowna — opiera się na osobistych spotkaniach, obserwacjach i rozmowach z ludźmi, których poznał w trakcie swoich podróży.

Islam, jako jedna z największych religii świata, często bywa przedstawiany w sposób uproszczony lub stereotypowy. Publikacja Pana Mielczarka jest próbą przełamania barier uprzedzeń i otwarcia się na inne kultury. Jest to książka, która uczy podróżowania wrażliwego, szanującego odmienne tradycje i religie, a jednocześnie pokazuje, że islam nie jest monolitem, lecz różnorodnym światem, w którym splatają się historia, sztuka, polityka i codzienność zwykłych ludzi. Głównym zamierzeniem Autora było stworzenie przewodnika, który łączy praktyczne wskazówki turystyczne z głębokim kontekstem kulturowym i religijnym. Zamiast suchego katalogu atrakcji, otrzymujemy tekst, który uczy, jak zachować się w krajach muzułmańskich, aby podróż była nie tylko bezpieczna i komfortowa, ale też pełna zrozumienia.

Pan Mielczarek podkreśla: aby naprawdę podróżować, nie wystarczy tylko odwiedzać miejsca — trzeba również starać się zrozumieć ludzi i ich świat wartości. Z tego powodu książka nie ogranicza się do praktycznych rad. Autor wiele miejsca poświęca wyjaśnieniu istoty islamu: opisuje pięć filarów tej religii, rolę Koranu, znaczenie modlitwy i pielgrzymki. Jednocześnie pokazuje, jak różnie wygląda praktyka religijna w zależności od regionu czy szkoły teologicznej. Przesłanie książki można streścić w jednym zdaniu: podróżując, warto widzieć więcej, niż pokazuje przewodnik, i rozumieć więcej, niż podpowiadają stereotypy.

Pierwsza część książki ma charakter poradnika. Zawiera liczne praktyczne wskazówki, dzięki którym turysta uniknie gafy czy nieporozumienia:

Ubiór –Pisarz wyjaśnia, jak powinny wyglądać stroje w meczetach, na ulicy, czy podczas spotkań towarzyskich.

Savoir-vivre – Pan Mielczarek tłumaczy, w jaki sposób spożywa się posiłki, jak należy pić herbatę, komu wypada podać rękę, a kiedy lepiej ograniczyć się do skinienia głową.

Zdjęcia i kontakt z ludźmi – wyjaśnia, że choć w wielu krajach muzułmańskich turysta jest mile widziany, to są miejsca, gdzie fotografowanie kobiet czy osób starszych może być odebrane jako nietakt.

Podróżowanie – opisuje m.in. specyfikę transportu publicznego, znaczenie autostopu czy negocjacje z kierowcami taksówek.

Dzięki tym wskazówkom czytelnik uczy się nie tylko, jak „nie popełnić błędu”, lecz także, jak być gościem, który okazuje szacunek gospodarzom.

Druga część książki ma charakter refleksyjno-analityczny. Autor omawia w niej:

Historię islamu — od czasów proroka Mahometa, po współczesność, wskazując kluczowe momenty, dla zrozumienia rozwoju religii i państw muzułmańskich.

Podziały religijne — tłumaczy różnice między sunnitami i szyitami, a także rolę mniejszych nurtów.

Sytuację kobiet — Pan Mielczarek stara się obiektywnie opisać ich pozycję, unikając zarówno idealizacji, jak i demonizowania. Pokazuje, że w świecie islamu sytuacja kobiet jest bardzo zróżnicowana i nie da się jej sprowadzić do jednego schematu.

Kulturę i sztukę — Autor zwraca uwagę na bogactwo architektury, literatury, muzyki i kina muzułmańskiego, które rzadko są obecne w świadomości zachodniego turysty.

Książka napisana jest językiem przystępnym, pełnym empatii i otwartości. Pisarz nie moralizuje, lecz dzieli się wiedzą i doświadczeniem. Czytelnik nie czuje się pouczany, ale zapraszany do rozmowy. Atutem przewodnika jest to, że nie ma on charakteru suchej encyklopedii. Autor wplata liczne anegdoty ze swoich podróży, dzięki czemu tekst staje się żywy i autentyczny. Niejednokrotnie wskazuje, że prawdziwe piękno podróżowania kryje się w spotkaniach z ludźmi — rozmowach, gestach, wspólnym posiłku, a nie tylko w oglądaniu zabytków.

Publikacja Pana Zbigniewa Mielczarka jest ważna z kilku powodów:

Dla turystów — stanowi nieocenione źródło wiedzy praktycznej. Dzięki niej można uniknąć nieporozumień i sprawić, że podróż będzie bardziej świadoma i pełna szacunku.

Dla osób zainteresowanych kulturą — to kompendium wiedzy o świecie islamu, podane w formie przystępnej i zrozumiałej, a zarazem bogatej w treści.

Dla szerokiego grona czytelników — książka uczy tolerancji, pokazuje, jak łatwo ulec stereotypom, i jak ważne jest poznawanie świata w jego różnorodności.

Można powiedzieć, że Pan Mielczarek stworzył publikację uniwersalną: łączy w sobie walory praktyczne, edukacyjne i humanistyczne.

„W świecie islamu. Przewodnik dla turystów” Pana Zbigniewa Mielczarka to książka, która wykracza poza ramy typowego przewodnika. Oferuje czytelnikowi podróż nie tylko w przestrzeni geograficznej, ale przede wszystkim w przestrzeni kulturowej i duchowej. Dzięki połączeniu praktycznych rad, refleksji historycznych i obserwacji społecznych Autor stworzył dzieło, które jest zarówno przydatne, jak i inspirujące. To przewodnik dla tych, którzy chcą widzieć więcej niż tylko zabytki — którzy chcą zrozumieć ludzi, ich wiarę i tradycje. Lektura tej książki pozostawia czytelnika z poczuciem, że islam to nie tylko religia, lecz cały świat różnorodnych kultur, który warto poznawać bez uprzedzeń, z ciekawością i otwartością.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sorus

czwartek, 28 sierpnia 2025

Afryka (nie)dzika





 "Gdziekolwiek spojrzysz w Afryce, tam jest piękno. W ziemi, w ludziach, w tradycjach." – Wangari Maathai




Literatura wspomnieniowa ma niezwykłą moc przenoszenia czytelnika w inne czasy i przestrzenie, pozwalając mu wejść w świat autora. Książka Pani Haliny Kalejty-Petrykowskiej Moja Afryka stanowi właśnie taki most między Europą lat osiemdziesiątych a afrykańskim Gabonem, w którym autorka spędziła kilka lat swojego życia, pracując jako lekarka w legendarnym Szpitalu Alberta Schweitzera w Lambaréné. Już sam tytuł sugeruje, że nie chodzi tu tylko o opis egzotycznej przygody czy medycznej misji, ale o coś o wiele głębszego: o osobistą więź z kontynentem, jego mieszkańcami i o refleksję nad tym, co znaczy być lekarzem, Europejczykiem i człowiekiem wobec odmiennych kultur.

Nie sposób omawiać tej książki bez przywołania postaci Alberta Schweitzera. Ten niezwykły człowiek – teolog, filozof, organista i lekarz – zyskał światową sławę nie tylko ze względu na swoje osiągnięcia naukowe i muzyczne, lecz przede wszystkim dzięki zaangażowaniu humanitarnemu. W 1913 roku osiedlił się w Lambaréné w Gabonie, gdzie założył szpital. Jego praca i filozofia „czci dla życia” (niem. Ehrfurcht vor dem Leben) stały się inspiracją dla kolejnych pokoleń lekarzy i wolontariuszy. To właśnie w ten nurt wpisuje się Autorka książki, która ponad siedemdziesiąt lat później kontynuowała dzieło Schweitzera. Kalejta-Petrykowska trafia więc do miejsca szczególnego – nie tylko szpitala, lecz symbolu altruizmu, pokory i bezinteresownej służby.

Autorka podejmuje decyzję o wyjeździe w latach osiemdziesiątych, a więc w okresie trudnym dla Polski: czasach stanu wojennego, kryzysu gospodarczego i społecznego zniechęcenia. W tym kontekście możliwość wyjazdu do Afryki staje się nie tylko zawodowym wyzwaniem, lecz także oddechem od szarej codzienności PRL. Planowany początkowo dwuletni pobyt zamienia się w sześć lat życia w zupełnie innym świecie. To pokazuje, jak silnie Afryka przyciągnęła Pisarkę i jak bardzo zmieniła Jej życie oraz sposób patrzenia na świat.

Najcenniejszą częścią książki są szczegółowe opisy codzienności – zarówno tej zawodowej, jak i prywatnej. Pani Kalejta-Petrykowska relacjonuje swoją pracę w szpitalu, zmagania z chorobami tropikalnymi, ograniczeniami sprzętowymi i lekarską odpowiedzialnością w warunkach, które różniły się diametralnie od europejskich. Z Jej wspomnień przebija ogromny szacunek do pacjentów, ale także fascynacja ich kulturą, wierzeniami i sposobem patrzenia na zdrowie. Autorka opisuje, jak medycyna nowoczesna spotykała się z tradycyjnymi praktykami uzdrawiania, czarami czy wiarą w szamanów. Zamiast szydzić lub wyśmiewać te różnice, stara się je zrozumieć i zaakceptować. To właśnie ta postawa czyni Jej książkę tak wartościową – nie jest to opowieść kolonialna, lecz zapis spotkania dwóch światów.

Autorka nie ogranicza się do opisu medycznych realiów. Jej wspomnienia pełne są obserwacji obyczajowych i antropologicznych. Wprowadza czytelnika w świat afrykańskich wiosek, rodzinnych rytuałów, przesądów i wierzeń. Pisze o codziennej kuchni, sposobach gotowania, a także o lokalnym poczuciu humoru i relacjach społecznych. Niezwykle barwnie przedstawia także afrykańską przyrodę – tropikalne lasy, rzekę Ogooué i bogactwo zwierząt, które dla Europejczyka były czymś niemal mitycznym.

Jedną z największych zalet Mojej Afryki jest styl narracji. Pisarka pisze prosto, ale z wielkim ciepłem i bez poczucia wyższości. Jej spojrzenie jest pełne empatii i pokory. Nie ocenia, nie krytykuje, nie próbuje patrzeć z góry na ludzi, którzy żyją inaczej. Wręcz przeciwnie – stara się zrozumieć i przekazać czytelnikowi ich świat takim, jaki jest. W wielu fragmentach książka przyjmuje charakter osobistego pamiętnika, w innych przypomina reportaż podróżniczy, a miejscami esej filozoficzny. Taka różnorodność gatunkowa sprawia, że lektura jest angażująca i wielowymiarowa. Choć książka dotyczy konkretnego miejsca i czasu, ma wymiar uniwersalny. Opowiada o wartościach, które są aktualne zawsze: o solidarności, odpowiedzialności, szacunku dla innych i potrzebie niesienia pomocy. Afryka w oczach Pani Kalejty-Petrykowskiej staje się nie tyle egzotycznym miejscem, ile przestrzenią spotkania człowieka z człowiekiem. To właśnie ten wymiar sprawia, że Moja Afryka nie jest tylko wspomnieniem z podróży, ale także opowieścią o człowieczeństwie i granicach empatii.

Książka Pani Haliny Kalejty-Petrykowskiej to nie tylko zbiór anegdot i wspomnień z pracy lekarskiej. To świadectwo odwagi, otwartości i gotowości do przekraczania własnych granic. Pokazuje, że prawdziwe poznanie innej kultury wymaga czasu, cierpliwości i pokory. Lektura Mojej Afryki uczy, że podróż na inny kontynent nie musi być tylko egzotycznym doświadczeniem. Może stać się lekcją o nas samych, o naszych oczekiwaniach, uprzedzeniach i możliwościach. W tym sensie książka Pisarki to nie tylko zapis pobytu w Afryce, ale także swoista droga duchowa – podróż w głąb człowieczeństwa.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sorus

Ludzie, ludziom...





 Halina Birenbaum (Majdanek, Auschwitz):


„Śmierć tam była czymś tak naturalnym jak życie, a życie czymś tak przypadkowym jak śmierć.”



Książka Marka Bema „SS-Sonderkommando Sobibor. Niemiecki obóz zagłady w Sobiborze 1942–1943” jest jedną z najważniejszych publikacji dotyczących historii obozu zagłady w Sobiborze. Autor, znany badacz dziejów regionu włodawskiego i wybitny znawca tematu Sobiboru, poświęcił wiele lat życia naukowego zgłębianiu tej problematyki. Efektem Jego dociekań jest obszerna monografia, która łączy w sobie cechy dokumentu naukowego, opracowania historycznego oraz świadectwa pamięci o ofiarach.

Publikacja ta wpisuje się w szerszy nurt badań nad Zagładą Żydów i niemieckim systemem obozowym, a zarazem wypełnia lukę w literaturze historycznej, ponieważ Sobibór, w porównaniu z Auschwitz czy Treblinką, pozostawał do niedawna tematem rzadziej podejmowanym. Dzięki pracy Pana Bema, Sobibór zyskuje należne miejsce w świadomości historycznej. Obóz w Sobiborze był częścią tzw. Akcji „Reinhardt” – planu eksterminacji Żydów w Generalnym Gubernatorstwie, realizowanego w latach 1942–1943. Jego głównym zadaniem była masowa zagłada przywożonych transportami ludzi, a funkcjonowanie podporządkowane było jednemu celowi: całkowitemu i natychmiastowemu wyniszczeniu ofiar.

Pisarz w swojej książce stawia sobie za cel nie tylko odtworzenie historii obozu, lecz także pokazanie jego miejsca w systemie nazistowskiej machiny śmierci. Koncentruje się na szczegółach organizacyjnych i logistycznych, jednocześnie podkreślając wymiar ludzki – cierpienia więźniów, losy ofiar oraz ich próbę oporu, która zakończyła się buntem 14 października 1943 roku. Monografia Pana Bema liczy ponad 500 stron tekstu i kilkadziesiąt stron ilustracji, planów i fotografii. Struktura publikacji pozwala czytelnikowi prześledzić całą historię obozu w logicznym porządku – od okoliczności jego powstania, poprzez organizację i codzienne funkcjonowanie, aż po kulminacyjny moment buntu więźniów oraz likwidację obozu.

Każdy rozdział stanowi spójne studium danego aspektu:

Powstanie i budowa obozu – analiza dokumentów dotyczących jego planowania i lokalizacji.

Załoga SS i wachmani – opis Niemców oraz strażników ukraińskich, ich roli i metod działania.

Codzienność więźniów – warunki życia, praca przymusowa, psychiczny terror i degradacja człowieczeństwa.

Mechanizmy eksterminacji – szczegółowy opis funkcjonowania komór gazowych i procedury mordowania.

Bunt więźniów – analiza przebiegu powstania, jego konsekwencji i znaczenia dla historii obozu.

Autor nie unika też trudnych tematów, jak np. rola więźniów zmuszanych do współpracy czy odpowiedzialność strażników po wojnie. Wielką wartością pracy Pisarza jest niezwykle szeroka baza źródłowa. Autor wykorzystał dokumenty z archiwów polskich, niemieckich, izraelskich, rosyjskich, amerykańskich i wielu innych. Sięgnął do materiałów Yad Vashem, akt procesowych strażników z lat powojennych, dokumentów IPN, a także do prywatnych relacji ocalonych i świadków. Dzięki temu książka nie jest jedynie rekonstrukcją na podstawie szczątkowych informacji, ale wszechstronnym opracowaniem opartym na licznych i różnorodnych świadectwach. Co ważne, Pan Bem łączy podejście stricte historyczne z perspektywą etnografa – interesuje go nie tylko sucha faktografia, lecz także kontekst kulturowy, społeczny i pamięć zbiorowa.

Jednym z kluczowych tematów książki jest próba ustalenia liczby ofiar obozu. W literaturze przedmiotu pojawiały się rozbieżne dane – od 170 do 250 tysięcy zamordowanych. Pisarz, po wnikliwej analizie transportów, dokumentów i zeznań świadków, wskazuje, że liczba ta wynosi co najmniej 250 tysięcy osób. Wskazuje również na często pomijaną obecność Romów wśród deportowanych. Ukazując skalę ofiar, Autor nie ogranicza się do suchych statystyk – opisuje, skąd przywożono transporty, jakie były ich losy, a także indywidualne historie, dzięki czemu ofiary nie pozostają anonimowe.

Kulminacyjnym punktem narracji jest opis buntu więźniów z 14 października 1943 roku. Było to jedno z nielicznych powstań w obozach zagłady, które miało realny wpływ na dalsze losy miejsca. Dzięki odwadze więźniów, którzy podjęli ryzyko walki, część z nich zdołała uciec i przeżyć. Sam bunt zmusił Niemców do przyspieszonej likwidacji obozu, co oznaczało symboliczny koniec jego funkcjonowania. Pan Bem rekonstruuje przebieg wydarzeń z ogromną szczegółowością, ukazując zarówno dramatyczny heroizm więźniów, jak i brutalną reakcję strażników. Pokazuje również, jak bunt wpisuje się w szerszą historię oporu Żydów w czasie Zagłady. Książka napisana jest stylem naukowym, pełnym szczegółów i odwołań do źródeł. Nie jest to lektura łatwa, ale jej powaga i skrupulatność odpowiadają charakterowi tematu. Recenzenci podkreślają, że szczegółowość wywodu może być dla czytelnika wymagająca, lecz zarazem jest dowodem rzetelności i konsekwencji Autora. Dodatkowym walorem publikacji są fotografie, szkice i plany, które pozwalają lepiej zrozumieć topografię obozu i metody jego funkcjonowania.

Monografia Pana Bema ma ogromne znaczenie zarówno naukowe, jak i społeczne. Wnosi do badań nad Holokaustem nowe ustalenia, porządkuje rozproszone informacje i prezentuje całościową wizję dziejów Sobiboru. Jest to dzieło nie tylko dla historyków, lecz także dla nauczycieli, studentów i wszystkich osób zainteresowanych pamięcią o Zagładzie. W wymiarze społecznym książka przypomina o obowiązku pamięci wobec ofiar. Ukazuje, jak łatwo system totalitarny może doprowadzić do masowej zbrodni i jak ważne jest pielęgnowanie świadomości historycznej, aby zapobiegać podobnym tragediom w przyszłości.

Marek Bem (1961–2023) przez wiele lat był dyrektorem Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego, gdzie zajmował się m.in. pamięcią o Sobiborze. Był także współtwórcą Festiwalu Trzech Kultur we Włodawie. Jego życie i praca zawodowa były nierozerwalnie związane z badaniami nad obozem zagłady w Sobiborze. Publikacja „SS-Sonderkommando Sobibor” jest swoistym ukoronowaniem jego badań i testamentem naukowym, który pozostanie trwałym śladem w historiografii.

„SS-Sonderkommando Sobibor. Niemiecki obóz zagłady w Sobiborze 1942–1943” to dzieło fundamentalne dla zrozumienia historii Sobiboru i całej Akcji „Reinhardt”. Łączy rzetelność naukową z troską o pamięć ofiar, tworząc pomnik słowa dla tych, których głos został brutalnie odebrany. Książka Pana Marka Bema to nie tylko opis wydarzeń sprzed ponad 80 lat, ale także ostrzeżenie dla współczesności. Pokazuje, do czego może prowadzić nienawiść, uprzedzenia i totalitaryzm. Dzięki niej Sobibór – miejsce, które miało zniknąć z pamięci świata – pozostaje żywym świadectwem historii, a ofiary otrzymują należną im pamięć.

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej

piątek, 22 sierpnia 2025

Upadek teorii Darwina






 „Nic w biologii nie ma sensu, jeśli nie jest rozpatrywane w świetle ewolucji.”


Theodosius Dobzhansky



Od czasu opublikowania „O powstawaniu gatunków” przez Karola Darwina w 1859 roku teoria ewolucji przeszła długą drogę. Przez większą część XX wieku dominował neodarwinizm, oparty na dwóch filarach: losowych mutacjach oraz doborze naturalnym jako głównym mechanizmie ewolucji. Jednak odkrycia w biologii molekularnej, genomice i epigenetyce pokazały, że obraz ewolucji może być znacznie bardziej złożony. Pan James A. Shapiro w swojej książce „Evolution: A View from the 21st Century” Teoria ewolucji z perspektywy XXI wieku proponuje koncepcję, która wywraca klasyczne myślenie do góry nogami. Według Niego ewolucja to proces aktywny, w którym organizmy świadomie (w sensie biologicznym, niepsychicznym) modyfikują swoje genomy, aby przystosować się do warunków środowiskowych.

Kluczowym pojęciem w koncepcji Pana Shapiro jest naturalna inżynieria genetyczna (Natural Genetic Engineering – NGE). W odróżnieniu od klasycznej teorii, gdzie mutacje postrzegane są jako przypadkowe błędy w kopiowaniu DNA, Autor podkreśla, że komórki posiadają zdolność celowego i zorganizowanego wprowadzania zmian w genomie. Nie jest to „inteligencja” w sensie ludzkim, ale zestaw mechanizmów reagujących na sygnały środowiskowe. Oznacza to, że ewolucja nie jest wyłącznie biernym, losowym procesem, lecz wynikiem aktywnych strategii adaptacyjnych. Pisarz ilustruje to licznymi przykładami: transpozonami, rekombinacją homologiczną, systemami naprawy DNA, a nawet reorganizacją całych chromosomów. Wszystko to dowodzi, że organizmy potrafią przebudowywać swój materiał genetyczny w odpowiedzi na stres czy zmieniające się warunki.

Jednym z najbardziej rewolucyjnych elementów w książce jest metafora genomu jako „systemu read–write”, a nie statycznego „archiwum danych”. W klasycznej wizji DNA jest zapisane raz i ulega jedynie sporadycznym mutacjom. Pan Shapiro pokazuje, że genom jest dynamiczny: komórki nie tylko odczytują informację genetyczną, ale także aktywnie ją modyfikują.

Mechanizmy te obejmują:

Przemieszczanie elementów genetycznych (transpozony),

Transfer genów między gatunkami (poziomy transfer genów, HGT),

Duplikacje całych genomów,

Epigenetykę, czyli dziedziczenie zmian ekspresji genów bez zmiany sekwencji DNA,

Symbiogenezę, czyli powstawanie nowych organizmów przez fuzję dwóch odrębnych.

Takie podejście wskazuje, że ewolucja nie jest prostą sumą przypadkowych błędów, ale procesem koordynowanej reorganizacji informacji genetycznej.

Część I – Komórki jako aktywne podmioty

Pierwsze rozdziały przedstawiają dowody na to, że komórki nie są biernymi maszynami. Analizowane są procesy regulacyjne, jak operon laktozowy u bakterii czy mechanizmy naprawy DNA. Autor pokazuje, że mikroorganizmy „uczestniczą” w swojej ewolucji, reagując na bodźce środowiskowe w sposób strategiczny.

Część II – Mechanizmy inżynierii genetycznej w naturze

Pan Shapiro przechodzi do bardziej złożonych przykładów, takich jak systemy CRISPR u bakterii, rekombinacje w limfocytach, czy spektakularne reorganizacje genomów u orzęsków (ciliates). Dowody te świadczą o tym, że genom jest plastyczny, a zmiany mogą być nagłe i skoordynowane.

Część III – Ewolucja jako proces skokowy

Książka podkreśla, że duże reorganizacje genomowe, a nie drobne mutacje, mogły odgrywać kluczową rolę w powstawaniu nowych gatunków. Wskazuje się na przykłady gwałtownych wydarzeń ewolucyjnych, np. pojawienie się nowych rodzin genów po duplikacjach całych genomów.

Koncepcja Pisarza wpisuje się w rozszerzoną syntezę ewolucyjną (EES), która uwzględnia epigenetykę, interakcje organizmu ze środowiskiem oraz poziomy transfer genów. Jego poglądy są zgodne z trendami w XXI wieku, gdy biologia staje się nauką informacyjną. Ewolucja to nie tylko „przetrwanie najlepiej przystosowanych”, lecz dynamiczna wymiana, reorganizacja i edycja informacji. Autor zdobył uznanie za odważne i nowatorskie spojrzenie. Jego koncepcje są inspirujące, szczególnie dla młodych badaczy, ponieważ łączą biologię ewolucyjną z genomiką, bioinformatyką i systemami biologicznymi. Nie brakuje też głosów sceptycznych. Wielu biologów uważa, że Pan Shapiro przesadza w odrzucaniu roli doboru naturalnego. Jego język, pełen metafor takich jak „świadomy genom”, bywa mylący i może sugerować teleologię, czyli celowość w ewolucji, co budzi kontrowersje.

W erze sekwencjonowania genomów i edycji genów (CRISPR), podejście Autora wydaje się wyjątkowo aktualne. Ukazuje życie jako system informacyjny, który potrafi się sam modyfikować. Ta wizja może mieć konsekwencje nie tylko dla biologii ewolucyjnej, ale i medycyny, biotechnologii oraz sztucznej inteligencji. Ewolucja nie jest już jedynie biologicznym faktem, ale procesem programowalnym, który możemy badać, modelować, a w przyszłości nawet kontrolować. Książka Pana Jamesa A. Shapiro to jedna z najważniejszych publikacji XXI wieku na temat ewolucji. Choć nie jest wolna od kontrowersji, skłania do refleksji nad tym, czy tradycyjny model Darwina wystarczy do wyjaśnienia złożoności życia. Pokazuje, że ewolucja to proces twórczy, w którym organizmy nie są biernymi ofiarami losu, lecz aktywnymi architektami swojego genomu.

Książkę do recenzji otrzymałam od Fundacji Enarche

poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Powrót do Czarnobyla




 

 



„Reaktor jest w doskonałym stanie. Wypadek jest niemożliwy.” (słowa wypowiedziane tuż przed awarią).

Anatolij Diatłow (zastępca głównego inżyniera elektrowni)



Elektrownia Czarnobylska oficjalnie zakończyła produkcję energii w 2000 roku, gdy wyłączono ostatni działający reaktor nr 3. Od tamtej pory trwa proces likwidacji obiektu i składowania odpadów radioaktywnych. Reaktor nr 4: to on uległ awarii 26 kwietnia 1986 r. Pierwotny betonowy sarkofag, wzniesiony w pośpiechu w latach 80., miał ograniczoną trwałość. Dlatego w latach 2010–2016 zbudowano ogromną konstrukcję – New Safe Confinement (NSC), która przykrywa stary sarkofag. To największa ruchoma budowla naziemna na świecie, zaprojektowana na co najmniej 100 lat. W lutym 2025 roku doszło do ataku dronowego, który uszkodził poszycie NSC. Powstała dziura o szerokości kilku metrów, część izolacji zapaliła się. Na szczęście promieniowanie nie wzrosło – konstrukcja wewnętrzna wytrzymała, a żadne skażenie nie wydostało się na zewnątrz. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA) monitoruje sytuację i prowadzi naprawy zabezpieczające.

Choć nie produkuje ona energii, pracuje tam kilka tysięcy osób. Zajmują się oni:

demontażem instalacji,

przechowywaniem wypalonego paliwa jądrowego,

kontrolą skażonych materiałów,

utrzymaniem stabilności konstrukcji.

Prypeć założono w 1970 r. jako nowoczesne miasto dla pracowników elektrowni. W 1986 r. mieszkało tam ok. 50 tys. ludzi. Po katastrofie wszyscy zostali ewakuowani – większość w ciągu 36 godzin.

Stan obecny: Miasto jest całkowicie opuszczone i od 39 lat popada w ruinę. Bloki mieszkalne, szkoły, szpital i słynne wesołe miasteczko są porośnięte drzewami i mchem. Ulice zamieniły się w las. Budynki stopniowo się zawalają; wiele jest niebezpiecznych do zwiedzania.

Do 2022 r. Prypeć była popularnym celem wycieczek z Kijowa. Po inwazji Rosji i późniejszych działaniach wojennych ruch turystyczny został wstrzymany, ale w 2023–2024 roku ponownie ruszyły ograniczone, kontrolowane wycieczki. W 2025 roku nadal można odwiedzać strefę, ale w mniejszych grupach i z przewodnikiem. Mimo zakazu, kilkuset starszych ludzi wróciło w latach 90. do swoich wiosek w strefie wykluczenia. Nazywa się ich samosioły. Żyją tam do dziś, utrzymując się z upraw, zwierząt gospodarskich i pomocy z zewnątrz. Do obsługi elektrowni i strefy codziennie przyjeżdża kilka tysięcy osób. Zwykle pracują w systemie rotacyjnym – tydzień lub dwa w strefie, a potem powrót do domów. Po doświadczeniach z rosyjską okupacją w 2022 r. teren jest silnie strzeżony.

Strefa wykluczenia stała się jednym z największych rezerwatów przyrody w Europie. Z powodu braku ludzi przyroda odrodziła się – dziś spotkać tam można m.in.: żubry, wilki, rysie, jelenie, łosie, bobry, a nawet rzadkie ptaki. Badania pokazują, że mimo podwyższonego promieniowania, zwierzęta radzą sobie dobrze. To teren paradoksalny – z jednej strony skażony, z drugiej dziki i pełen życia.

Elektrownia i Prypeć pozostają silnym symbolem – zarówno katastrofy technologicznej XX wieku, jak i odporności ludzi i przyrody. To także przestrzeń pamięci – odwiedzana przez turystów, badaczy, artystów i filmowców. Serial Chernobyl (2019) jeszcze bardziej spopularyzował temat i ściągnął nowych odwiedzających. Obecnie jest to jednocześnie miejsce nauki (jak zarządzać skutkami katastrofy jądrowej) i ostrzeżenie przed ryzykiem energetyki atomowej oraz konfliktów zbrojnych w pobliżu takich obiektów.

Katastrofa w Czarnobylu, do której doszło 26 kwietnia 1986 roku, pozostaje jednym z najtragiczniejszych wydarzeń XX wieku. Awaria reaktora numer 4 w elektrowni atomowej na Ukrainie wstrząsnęła światem i uświadomiła ludziom, jak wielkie zagrożenie niesie ze sobą niekontrolowana energia jądrowa. O ile o samym wybuchu i jego bezpośrednich skutkach napisano wiele, o tyle konsekwencje tej katastrofy w Polsce były przez dekady przedstawiane wybiórczo i często w sposób zniekształcony. Dopiero książka Pana Kamila Dworaczka „W cieniu radioaktywnej chmury. Konsekwencje katastrofy czarnobylskiej w Polsce” daje czytelnikowi pełny i oparty na źródłach obraz tamtych dni. Publikacja została wydana w 2022 roku przez Instytut Pamięci Narodowej i liczy niemal 400 stron, z czego znaczną część stanowią dokumenty, fotografie i materiały archiwalne. Autor, historyk związany z IPN, po raz pierwszy tak szeroko i wieloaspektowo bada wpływ katastrofy czarnobylskiej na życie codzienne Polaków.

Jednym z głównych wątków książki jest sposób, w jaki władze PRL zarządzały informacją o katastrofie. Pan Dworaczek opisuje, że w pierwszych dniach po wybuchu reaktora w Polsce panowała cisza – oficjalne media milczały, a informacje docierały do ludzi wyłącznie z zachodnich rozgłośni radiowych, takich jak Wolna Europa czy BBC. Pierwszy oficjalny komunikat pojawił się dopiero 29 kwietnia, trzy dni po katastrofie, i był niejasny, zdawkowy oraz uspokajający. Władze nie chciały wywołać paniki, ale w praktyce brak rzetelnych informacji tylko ją pogłębiał. Autor pokazuje, jak aparat propagandowy na czele z Jerzym Urbanem próbował bagatelizować zagrożenie, manipulując danymi i odwołując się do groteskowych porównań, by wykazać „normalność sytuacji”.

Ta opieszałość i niekonsekwencja komunikacyjna obnażyła słabość systemu – zamiast chronić obywateli, władze bardziej dbały o obraz państwa i lojalność wobec Związku Radzieckiego.

Książka pokazuje też ogromny rozdźwięk pomiędzy przekazem władz a odczuciami zwykłych obywateli. Polacy wiedzieli, że coś złego się wydarzyło, bo z dnia na dzień zaczęto podawać dzieciom płyn Lugola i wprowadzać kontrole żywności. Ludzie masowo dzwonili do redakcji gazet, radia i przychodni, domagając się wyjaśnień. W sklepach wykupywano produkty uznawane za „zdrowsze” czy mniej narażone na skażenie. Panowało ogromne poczucie niepewności – zwłaszcza że wiadomości z Zachodu drastycznie różniły się od tego, co mówiła polska telewizja. Pan Dworaczek zauważa, że katastrofa czarnobylska jeszcze bardziej pogłębiła brak zaufania do państwa i oficjalnych źródeł informacji. To zjawisko miało długofalowe konsekwencje, które widoczne były aż do lat 90.

Jednym z najważniejszych elementów opracowania są skutki zdrowotne katastrofy. Autor analizuje raporty medyczne, dane o zachorowaniach oraz wyniki badań przeprowadzonych wiele lat później. Polska była jednym z pierwszych krajów, które wprowadziły masowe podawanie płynu Lugola dzieciom i młodzieży. Dzięki temu udało się ograniczyć skutki skażenia jodem-131, jednak temat ten budził wiele kontrowersji. Pisarz omawia też wpływ radioaktywnego opadu na produkty rolne – zwłaszcza mleko, które w wielu regionach zostało wycofane ze sprzedaży. W dłuższej perspektywie obserwowano wzrost zachorowań na choroby tarczycy, choć trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, w jakim stopniu była to konsekwencja katastrofy, a w jakim efekt lepszej diagnostyki w kolejnych latach.

Autor nie ogranicza się jedynie do relacji historycznej, ale posługuje się też analizą statystyczną. Przytacza dane dotyczące liczby aborcji przeprowadzonych w obawie przed urodzeniem dzieci z wadami rozwojowymi, opisuje gwałtowny wzrost zainteresowania informacjami z Zachodu oraz zmiany konsumpcyjne Polaków (np. omijanie produktów mlecznych, warzyw i owoców). Pan Dworaczek podkreśla, że strach miał równie duże znaczenie jak rzeczywiste skażenie. Panika społeczna, wzmacniana przez brak przejrzystej komunikacji władz, spowodowała masowe reakcje psychologiczne, które odcisnęły piętno na całym społeczeństwie.

Książka spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem. Recenzenci podkreślają, że to pierwsze tak całościowe opracowanie problemu katastrofy czarnobylskiej z perspektywy Polski. Historyk wykonał imponującą kwerendę archiwalną, sięgając do dokumentów państwowych, raportów medycznych, prasy i relacji świadków. Niektórzy krytycy zauważają, że w niektórych miejscach książka bywa zbyt szczegółowa, a drobne fragmenty dotyczące fizyki jądrowej zawierają uproszczenia. Nie umniejsza to jednak całości – publikacja jest rzetelna, klarowna i stanowi cenny wkład w historiografię PRL oraz badania nad skutkami Czarnobyla.

„W cieniu radioaktywnej chmury” Pana Kamila Dworaczka to książka wyjątkowa, bo pozwala spojrzeć na katastrofę czarnobylską nie przez pryzmat samych wydarzeń w ZSRR, lecz przez doświadczenie Polaków. To historia o tym, jak system polityczny nie potrafił chronić własnych obywateli, jak propaganda próbowała maskować rzeczywistość i jak zwykli ludzie radzili sobie w obliczu zagrożenia. Dzięki ogromnej pracy badawczej Autor pokazał, że Czarnobyl był nie tylko katastrofą ekologiczną, ale i kryzysem społecznym, psychologicznym oraz politycznym. Jego książka jest dziś jedną z najważniejszych pozycji dotyczących historii Polski lat 80., a jednocześnie lekturą, która skłania do refleksji nad rolą państwa w sytuacjach kryzysowych.


Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej

wtorek, 5 sierpnia 2025

Niesamowita Planeta






 „Ziemia jest czymś więcej niż tylko tłem dla ludzkiej historii – ona sama ma swoją własną opowieść.”


Henry David Thoreau



Od czasów rewolucji kopernikańskiej nauka zdaje się systematycznie detronizować Ziemię z jej rzekomo „uprzywilejowanego” miejsca we Wszechświecie. Przekonanie, że nasza planeta jest jedną z wielu, że życie może powstać wszędzie, a ludzkość nie jest niczym więcej niż przypadkiem w bezkresie kosmosu – zdominowało współczesne podejście do pytania o miejsce człowieka we Wszechświecie.

Jednak książka „Wyjątkowa planeta” autorstwa Panów Gonzaleza i Richardsa rzuca wyzwanie temu podejściu. Wykorzystując szeroki wachlarz danych z dziedzin astronomii, fizyki, chemii, geologii i biologii, autorzy próbują dowieść, że Ziemia nie jest planetą przypadkową. Ich główna teza głosi, że warunki umożliwiające życie są jednocześnie tymi, które sprzyjają naukowemu poznaniu Wszechświata – i że to niezwykłe zbieżności, których nie da się łatwo wyjaśnić przez czysty przypadek.

„Ziemia nie tylko umożliwia życie – umożliwia też odkrywanie rzeczywistości. A to drugie jest niemniej tajemnicze niż to pierwsze.”

(Gonzalez & Richards, Wyjątkowa planeta)

Autorzy książki podkreślają, że Ziemia spełnia szereg bardzo specyficznych warunków, które wydają się niezbędne do zaistnienia złożonego życia. Co ważniejsze, te warunki są ze sobą niezwykle precyzyjnie skoordynowane. Nie wystarczy jedna cecha – potrzebne są dziesiątki współzależnych czynników.

Ziemia znajduje się w tzw. „ekosferze” – czyli strefie wokół gwiazdy, w której może występować woda w stanie ciekłym. Woda, będąca uniwersalnym rozpuszczalnikiem i środowiskiem reakcji chemicznych, jest kluczowa dla powstania życia. Ale samo istnienie wody to za mało – istotna jest również stabilność orbity, stałość temperatur, a także równowaga pomiędzy pochłanianiem a odbijaniem promieniowania słonecznego (albedo). Pisarze wskazują, że wyjątkowo duży w stosunku do planety Księżyc stabilizuje nachylenie osi Ziemi. Gdyby ta oś wahała się zbyt gwałtownie, doprowadziłoby to do skrajnych wahań klimatycznych i prawdopodobnego załamania ekosystemów.

„Gdyby nie Księżyc, Ziemia mogłaby przechylać się tak dramatycznie, jak Mars, powodując ekstremalne zmiany klimatu. Taka niestabilność byłaby zabójcza dla życia wyższych organizmów.”

(Gonzalez & Richards)

Oprócz tego, że Ziemia jest sprzyjająca dla życia, jest ona – według Autorów – niezwykle dogodnym miejscem do prowadzenia badań naukowych. Tę tezę uznają za co najmniej równie ważną, co argumenty za „zamieszkiwalnością”. Atmosfera Ziemi przepuszcza światło widzialne oraz fale radiowe – dwa najbardziej informacyjne zakresy promieniowania elektromagnetycznego dla badań astronomicznych. Gdyby atmosfera była mniej przezroczysta lub zbyt gęsta, obserwacje te byłyby niemożliwe.

„Nie tylko możemy patrzeć w gwiazdy – możemy patrzeć w odpowiedni sposób. Właściwe fale dochodzą do naszej planety, a my posiadamy zdolność ich odbioru i interpretacji.”

Wyjątkowa zgodność pozornego rozmiaru Słońca i Księżyca na niebie umożliwia występowanie całkowitych zaćmień – rzadkiego zjawiska, które pozwoliło np. potwierdzić ogólną teorię względności podczas słynnego eksperymentu Eddingtona w 1919 roku.

„To, że z powierzchni Ziemi możemy obserwować całkowite zaćmienia, to nie przypadek – to możliwość, która poszerzyła nasze zrozumienie natury grawitacji.”

Ziemia znajduje się w tzw. „lokalnym bąblu” Drogi Mlecznej – z dala od centrum galaktyki i jej niebezpiecznych regionów. Wewnętrzne obszary galaktyk są bardziej narażone na eksplozje supernowych, wybuchy gamma czy intensywne promieniowanie.

„Znajdujemy się w cichej dzielnicy kosmosu. Ani za blisko centrum galaktyki, ani na jej obrzeżach. Dokładnie tam, gdzie widoczność i bezpieczeństwo idą w parze.”

Główna idea książki opiera się na tzw. korelacji mierzalności z zamieszkiwalnością – czyli zbieżności pomiędzy warunkami sprzyjającymi życiu i tymi, które umożliwiają poznanie. Autorzy pytają: czy to wszystko może być tylko przypadkiem?

„Jeśli Wszechświat jest naprawdę produktem chaosu i ślepego losu, dlaczego jego struktura jest tak niesamowicie uporządkowana – i dlaczego my, w tak wyjątkowym miejscu, jesteśmy w stanie go badać?”

Nie przesądzając jednoznacznie, Panowie dopuszczają możliwość, że ta zbieżność jest efektem celowego projektu. Odróżniają jednak swoje stanowisko od religijnego kreacjonizmu – twierdzą, że ich argumenty mają charakter racjonalno-empiryczny, niedogmatyczny. „Wyjątkowa planeta” nie pozostała niezauważona. Zebrała pochwały w środowiskach zwolenników teorii inteligentnego projektu, ale też ostrą krytykę ze strony niektórych naukowców, którzy zarzucali autorom promowanie „inteligentnego designu w przebraniu”.

Victor Stenger zwraca uwagę, że wiele argumentów książki pojawiło się wcześniej w Rare Earth (Ward & Brownlee), a Gonzaleza i Richardsa krytycznie postrzegają jako ignorujących wcześniejsze publikacje konsensusu astrobiologii. Zwolennicy naturalistycznych wyjaśnień krytykują wybiórcze użycie przykładów – jak rola Jowisza czy zaćmienia – bez analizy, czy są one faktycznie niezbędne ani, czy powtarzające się w innych układach.

Porównanie książkowych tez z badaniami

Ziemia wyjątkowa w każdym wymiarze-Ziemia jest rzadka (~69% odległość statystyczna), ale potwierdzono istnienie innych silnie analogicznych egzoplanet (badania 2024-2025)

Atmosfera i orbita umożliwiają naukę — Inne planety również mogą mieć przezroczyste atmosfery; sondy takie jak JWST czy przyszłe ELT/HWO mogą dokonywać detekcji biosygnatur (badania 2024-2025)

Zaćmienia są kluczem do odkryć - Inne technologie i obserwacje radiowe oraz spektroskopowe działają niezależnie od zaćmień (badania 2024-2025).

Projekt jako najlepsze wytłumaczenie - Żaden taki projekt nie zawiera testowalnych przewidywań. Naukowcy oczekują konstruktywnych hipotez, które można falsyfikować (badania 2024-2025).

Niemniej jednak niezależnie od kontrowersji, książka spełnia ważną funkcję: prowokuje do myślenia, stawia pytania, które zbyt często ignorujemy, i zmusza do refleksji nad tym, jak nieprawdopodobne jest samo nasze istnienie. „Wyjątkowa planeta” to książka ambitna i pełna śmiałych tez. Pokazuje, że być może nasze miejsce w kosmosie nie jest przypadkowe. Może Ziemia to rzeczywiście „platforma obserwacyjna” – idealna nie tylko do zamieszkania, ale i do odkrywania tajemnic Wszechświata. Niezależnie od tego, czy czytelnik zgodzi się z autorskimi wnioskami, jedno jest pewne: ta książka nie pozostawia obojętnym. W czasach, gdy nauka często odrywana jest od filozofii i metafizyki, Panowie Gonzalez i Richards przypominają, że wielkie pytania nadal zasługują na wielkie odpowiedzi.


Książkę do recenzji otrzymałam od Fundacji Enarche

Islam inaczej

  Dżalal ad-Din Rumi (XIII w.): „Jesteś nie kroplą w oceanie, jesteś całym oceanem w kropli.” Książka  „W świecie islamu. Przewodnik dla tur...