Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dokument. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dokument. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 25 sierpnia 2024

Perełka



„Krzyż Powstania Styczniowego był także przystankiem na drodze do niepodległości. Wywalczyli ją w 1918 – razem z Powstańcami Wielkopolskimi – i obronili w 1920 (razem z Powstańcami Śląskimi) ci, którzy o Powstaniu roku 1863 pamiętali z największym szacunkiem. Potem potęga dwóch sąsiednich kamieni młyńskich wrogich Polsce imperiów znów tę niepodległość starła. I wybuchały kolejne powstania: mniej znane, jak to w Czortkowie, które młodzież polska zorganizowała przeciw władzy sowieckiej dokładnie w rocznicę 1863 – 22 stycznia 1940 roku”.

Andrzej Nowak





Powstanie Styczniowe, jedno z ważniejszych powstań w historii Polski, z biegiem czasu zapomniane, przykryte innymi ważnymi wydarzeniami narodowymi.

Powstanie listopadowe z lat 1830 – 1831, które było buntem przeciwko imperium rosyjskiemu, nie spotkało się z przychylnością, jak można być pewnym Rosjan, ani Watykanu. Po upadku powstania cesarz Mikołaj I Romanow wypowiedział słowa: Nie wiem, czy będzie jeszcze kiedy jaka Polska, ale tego jestem pewien, że nie będzie już Polaków. Za to 9 czerwca 1832 r. papież Grzegorz XVI ogłosił encyklikę o posłuszeństwie władzy cywilnej „Cum primum”. Skierowane do wszystkich arcybiskupów i biskupów Królestwa Polskiego pismo potępiało powstanie listopadowe jako bunt podjęty przeciwko legalnej władzy cara. Mimo tego, społeczeństwo polskie się nie poddało, w roku 1863 zapoczątkowane, manifestem społecznym z 22 stycznia wybuchło powstanie styczniowe, zasięgiem obejmując ziemie zaboru rosyjskiego, oraz ziemie zabrane.

Mam wrażenie, że temat powstań w Polsce traktuje się trochę po macoszemu. Trafić na naprawdę dobrą i uczciwą książkę jest bardzo trudno. Powstanie styczniowe mnie osobiście bardzo fascynuje, tym bardziej że przewija się ono w moich ulubionych powieściach takich jak Noce i DnieNad Niemnem, czy Lalka. Bohaterstwo ludzi, które było skazane na porażkę, z jednej strony wywołuje podziw, nad odwagą z drugiej frustrację kolejną przegraną.

Pan Stanisław Grzegorzewski, w swej książce Wspomnienia osobiste z Powstania 1863 roku, uczestnik powstania styczniowego, przedstawia nam tragedię, tego zrywu, a jednocześnie tę wielką nadzieję, na odzyskanie wolności. Pan Grzegorzewski walczący w szeregach Żuawów Śmierci, składał przysięgę, że w obliczu nieprzyjaciela nigdy się nie cofnie. Czarna chorągiew z aplikowanym białym krzyżem, z narodowymi (biało-czerwonymi) szarfami, na których widniał napis: „W imię Boże – r. 1863” dawała nadzieję, na obalenie rosyjskiej niewoli… Niestety stało się inaczej. Blisko dwadzieścia tysięcy ofiar, w tym prawie tysiąc tych, którzy zginęli na szubienicach, a także siedem tysięcy wziętych do niewoli. Szacuje się, że łącznie zginęło około trzydziestu tysięcy Polaków.

Książka ze wspomnieniami Pana Grzegorzewskiego, to bez wątpienia wartościowa lektura, przedstawiająca realia tamtego okresu w czasie, gdy chłopi wraz z drobną szlachtą sięgnęli po broń, podczas gdy wielcy panowie trwonili majątki za granicą, nie interesując się losem ojczyzny. Moim zdaniem wszelkie wspomnienia, są najcenniejszą literaturą, ponieważ pomagają nam nie utracić tej obiektywnej prawdy o minionych wydarzeniach. Tym bardziej że publikacji o powstaniu styczniowym, jest tak mało, więc każdy szczegół się liczy. Książka wspaniała, wnosząca dodatkowe informacje w temacie historii Polski.

Książkę do receznji otrzymałaam od Wydawnictwa FINNA


 

poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Różnorodność wyznań



„Religia nie jest ani prawdziwa, ani fałszywa, proponuje tylko pewien sposób życia”.

Eric – Emmanuel Schmitt





O większości wielkich religii, takich jak np. Buddyzm, Hinduizm, Prawosławie, zapewne wielu z nas słyszało, czy to z telewizji, książek, a może sami kierujemy się jednym z tych wyznań. Oczywiście wiem, że zarówno, tak jak Protestantyzm, tak Katolicyzm ma swoje odłamy. Mamy kościół Grekokatolicki, Rzymskokatolicki, mamy także Mariawityzm… O którym przyznam, nie słyszałam nigdy.

Chrześcijaństwo nie wierzy w nawrócenie szatana, nie słyszałam także, aby szeroko pojęty katolicyzm, czy protestantyzm nauczał o apokatastazie (czyli „ponowne włączenie, odnowienie” z Dz 3, 21) – końcowa i ostateczna odnowa całego stworzenia poprzez przywrócenie mu pierwotnej doskonałości i bezgrzeszności lub nawet przewyższenie tego pierwotnego stanu. Potocznie apokatastaza nazywana jest ideą pustego piekła). Z tych oraz innych powodów, zainteresowałam się wyznaniem Mariawitów, którzy poza wiarą w ostateczne zwycięstwo dobra nad złem wierzą także w przytoczone wyżej rzeczy.

Mariawityzm, jest grupą wyznań chrześcijańskich, nazwa pochodzi od łacińskiego Mariae vitam (imitantes), co w języku polskim oznacza „Maryi życie (naśladujący)”. Na początku XX wieku nazywano Mariawitów sektą, co radykalnie twierdził np. biskup płocki Antonii Julian Nowowiejski. Dość szczególną ciekawostką jest fakt, że Mariawityzm, jest wyznaniem o genezie polskiej. Religia nieuznająca zwierzchności papieża, odrzucają wszystkie dogmaty papieskie, oraz zasady wiary uchwalone po VII Soborze Powszechnym. Trzeba, także wspomnieć, że kapłani mają żony i nie ma u nich skandali związanych z księżmi w kościele rzymskim.

Cała religia Mariawicka oparta, jest na objawieniach nazwanych Dziełem Wielkiego Miłosierdzia, które miała polska zakonnica Maria Franciszka Kozłowska. Objawienia, te potępiają np. niemoralność wśród duchownych, oraz mówią o tym, że grzechy, jakich dopuszczają się kapłani, sieją zgorszenie wśród wiernych. Najważniejszą nauką, jest naśladowanie w pokorze życia matki bożej.

Temat tego zgromadzenia religijnego podjął bardzo obszernie Pan Jerzy Pietrkiewicz w swej pozycji Trzeci Adam opowieść o Mariawitach. Lektura ta, przybliża nam postać Jana Marii Michała Kowalskiego, który był mariawickim biskupem, oraz reformatorem. Pisarz ma talent do mówienia o tym, o czym na szeroką skalę nikt nie mówi. Chyba gdyby nie książka Pana Pietrkiewicza nigdy bym nie podchwyciła tematu tego, cóż tu dużo mówić niezwykle ciekawego wyznania. Autor opisuje nie tylko postać kontrowersyjnego mariawity, ale także wierzenia i tradycje tego kościoła. Gdy czytam, że Arcybiskup Kowalski ogłosił listem pasterskim z dnia 18 kwietnia 1924 zniesienie przymusowego celibatu i wprowadzenie dla kapłanów mistycznych związków małżeńskich z siostrami zakonnymi… Padam😊Ta książką, to po prostu uczta dla intelektu, ale też pochylenie się nad wiarą i jej znaczeniem, oraz przyswajaniem absurdalnych nauk.

Trzeba przyznać, że Autor posiada ogromną wiedzę w temacie, a publikacja ta, napisana prostym, barwnym językiem wciąga do tego stopnia, że po prostu się przez nią płynie. Książka niezwykle intrygująca, z jednej strony człowiek odrzuca samą postać Kowalskiego, a z drugiej jest tak zafascynowany jego osobą, że chce czytać dalej.

Nie wiem, czy chciałabym na żywo zgłębić się w religię mariawitów w Polsce, ale nie znalazłam w tym temacie nic bardziej szczegółowego jeśli chodzi o książki niż pozycja Pana Pietrkiewicza. Obszerne posłowie, piękne wydanie, oraz fotografie umieszczone w publikacji dodatkowo dodają jej wartości. Muszę tutaj także nadmienić, że jest to książka odważna. Nie wiem, czy kościół mariawicki w Polsce byłby nią zachwycony😊ale dla mnie jako zwykłego, prostego czytelnika, jest ona kopalnią wiedzy.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Iskry


 

wtorek, 30 lipca 2024

Bajka o Fatimie



„Jeśli powstanie u ciebie prorok, lub wyjaśniacz snów, i zapowie znak lub cud, i spełni się znak albo cud, jak ci zapowiedział, a potem ci powie: «Chodźmy do bogów obcych - których nie znałeś - i służmy im», nie usłuchasz słów tego proroka, albo wyjaśniacza snów. Gdyż Pan, Bóg twój, doświadcza cię, chcąc poznać, czy miłujesz Pana, Boga swego, z całego swego serca i z całej duszy. Za Panem, Bogiem swoim, pójdziesz. Jego się będziesz bał, przestrzegając Jego poleceń. Jego głosu będziesz słuchał, Jemu będziesz służył i przylgniesz do Niego. Ów zaś prorok lub wyjaśniacz snów musi umrzeć, bo chcąc cię odwieść od drogi, jaką iść ci nakazał Pan, Bóg twój, głosił odstępstwo od Pana, Boga twego, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, wybawił cię z domu niewoli. W ten sposób usuniesz zło spośród siebie”.



Księga Powtórzonego Prawa 13, 2-6



Uwaga, recenzja może zawierać treści nieodpowiednie dla osób głęboko wierzących, Kościoła Katolickiego



Gdy Jan oddał pokłon aniołowi, w ostatnim rozdziale Księgi Objawienia czytamy, że anioł powiedział do niego: Nie rób tego, bo jestem sługą z Tobą i Twoimi braćmi prorokami i z tymi, którzy zachowują słowa tej księgi. Bogu oddaj pokłon. Księga Wyjścia, oraz Powtórzonego Prawa ostrzega Nas przed szeroko pojętym bałwochwalstwem, a przykazanie drugie mówi Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, bo Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który za nieprawość ojców karze synów do trzeciego i czwartego pokolenia, tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań (Wj 20,3-6)

Tak zwane objawienia maryjne fascynują ludzi od lat. Fatima, Lurdes, Gietrzwałd, Akita, Medjugorie… Miejsca, gdzie głoszona jest chwała „Maryi”, a nie Boga Ojca, czy Jezusa. Spójrzmy na liczby, szacuje się, że w samej Polsce mamy 22 sanktuaria poświęcone osobie Jezusa Chrystusa i niemal sto osobie „Maryi”.

Sądząc, po słowach Marii z Biblii, która mówi Wielbi dusza moja Pana,

i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy (Łk 1,46) była ona grzeszną kobietą, która potrzebowała Zbawiciela, którym dla niej był Bóg. Nigdy biblijna Maria/ Miriam nie uważała się za niepokalanie poczętą (ten tytuł przysługuje tylko Jezusowi), bezgrzeszną (również zarezerwowane dla Jezusa), współodkupicielkę (wymysł dodany przez Kościół Rzymski). Nie uważała także, że należy jej się cześć i chwała, która według Biblii przysługuje tylko Bogu Ojcu.

Jeśli uważnie czytamy samą Biblię, która jest Pismem natchnionym przez Boga, to bluźnimy, oddając cześć „Maryi”, czy biblijnej Miriam/Marii. Co w związku z tym dzieje się podczas tak zwanych objawień maryjnych, jeśli przyjmiemy za prawdę objawioną przez Boga w Piśmie Świętym, że nawet szatan przyjmuje postać anioła światłości II Koryntian 11-14 UBG

W każdym miejscu na świecie objawia się inna „Maryja”, żądając dla siebie chwały i czci przysługującej tylko Bogu, a także modlitw do swojej osoby i adoracji, co jest niezgodne ze słowami Pana Boga w Biblii. Inny wygląd, inne przesłanie, jedyne co łączy te wszystkie objawienia, to naleganie tej istoty na oddawanie sobie chwały.

Pani Sylwia Kleczkowska, jako doktor, osoba studiująca na KUL podjęła wyzwanie przeanalizowania dokumentów związanych z najsłynniejszym objawienie na świecie, mianowicie tym które wydarzyło się w portugalskiej miejscowości Cova da Iria, znajdującej się dwa i pół kilometra od Fatimy na drodze do Leirii.

Kto nie słyszał o biednych pastuszkach, którym ukazuje się „Matka Boska”? Już na samym wstępie mamy przekłamanie, ponieważ okazuje się, ze ci pastuszkowie wcale nie byli biedni. W swej bez wątpienia przełomowej pozycji Fatima historia źle opowiedziana, Pisarka rozprawia się z nawarstwionymi błędami o Fatimie i wydarzeniami, jakie się w niej odbyły na podstawie dostępnych dla wszystkich dokumentów, które udostępniło sanktuarium port. Santuário de Nossa Senhora do Rosário de Fátima lub Santuário de Fátima.

Autorka zamieściła rozmowy, jakie odbyły dzieci w trakcie objawień i po nich między innymi z księdzem Ferreirą, czy księdzem Formigao. O ile rozmowy, te są może mało pasjonujące, to obraz, jaki przedstawiają dzieci rzekomo Matki Boskiej (zwrot ten, jest przekłamaniem, ponieważ Bóg nie ma matki, a Maria była matką syna człowieczego), jest zupełnie inny, niż widzimy go dziś. Figura, jaką czczą miliony Katolików na świecie nie ma nic wspólnego, z tym co objawiło się na polu w Fatimie. Thedim, który wykonał figurę, nigdy nie rozmawiał z dziećmi, a rzeźbę stworzył według opisu księdza Formigao. Tak więc, co naprawdę widziały Hiacynta, Łucja i Franciszek? Według przesłuchania Łucji z dnia 11 października 1917 roku jej zdaniem pani wyglądała na około 15 lat i miała nieco ponad metr wzrostu, co również twierdziła Hiacynta. Dalej według dzieci postać miała czarne oczy, mówią o tym, wielokrotnie więc była to ważna informacja. Była ubrana na biało, na nogach miała białe skarpety. Biały płaszcz sięgający od głowy do dołu spódnicy, nie miała butów, a jej spódnica sięgała kolan. To tylko część opisu.

Jak widać, zupełnie różni się od figury, którą obnoszą dziś w procesjach księża katoliccy. Pani Kleczkowska dotarła także do zapowiedzi samych objawień, co jest najciekawsze, ponieważ zostały one zapowiedziane przez… Spirytystów i wydrukowane w gazecie. Ogłoszenie ukazało się 10 marca 1917 roku… Co mają wspólnego spirytyści z „Maryją”?

W książce Pisarki jest jeszcze wiele innych smaczków. Rzekoma „Maryja” przepowiada dzieciom, że wojna, która się toczy, zakończy się 13 maja 1917 roku, ale wojna trwała nadal… O fałszywych prorokach możemy przeczytać w księdze Powtórzonego Prawa. Objawienie, jakie mnie utwierdza w przekonaniu, że zdarzenia te nie pochodzą od Boga, to to, że Łucja zobaczyła ubranego na biało Józefa z dzieciątkiem Jezus na ręku… O ile się nie mylę, to Pan Jezus zmartwychwstał i siedzi po prawicy Boga, nie jest dzieciątkiem zależnym od Józefa, „Marii”, czy kogokolwiek innego.

Informacji z książki Pani Kleczkowskiej, która poddaje w wątpliwość cuda i postać ukazującą się w Fatimie jest tak wiele, że musiałam wiele rzeczy dokładnie przeanalizować, poszperać w internecie i porównać z Pismem Świętym. Smaczku pozycji dodaje fakt, że siostra Lucy Truth, udowadnia wraz z gronem badaczy i naukowców, że siostra Łucja została podmieniona po roku 1960, ponieważ najprawdopodobniej ostatni raz wtedy była widziana. Badania naukowe wykazały, że jest pewne, iż kobieta, która publicznie pojawiła się jako s. Łucja z Fatimy od 1967 r., NIE JEST widzącą Łucją dos Santos, której Matka Boża objawiła się w Fatimie…

W związku z tym, dlaczego Watykan kłamie?

Szczegółowe rozłożenie krok po kroku wydarzeń w Fatimie przez Autorkę, dostarcza jeszcze, większej ilości pytań niż mamy odpowiedzi.

Sister Lucy Truth wyjaśnia, że 1 października 1992 r. kardynał Antony Padiyara, bp Francis Michaelappa z Indii i o. Francisco Pacheco z Brazylii rozmawiali z s. Łucją. Carlos Evaristo, portugalsko-kanadyjski dziennikarz i historyk, służył jako tłumacz. Po przeprowadzeniu wywiadu treść została opublikowana na polecenie kardynała Paduyra. Dokładnie rok później, 11 października 1993 r., wywiad z s. Łucją przeprowadził kard. Ricardo Vidal. Godzinny wywiad został sfilmowany. Siostra Łucja została poproszona o potwierdzenie i rozwinięcie tego, co powiedziała w wywiadzie rok wcześniej.

SLT komentuje:

„W tych dwóch wywiadach „s. Łucja” zaprzecza niemal każdemu oświadczeniu, które sama złożyła w ciągu ostatnich 70 lat, dotyczącemu szczegółów próśb Matki Bożej w Fatimie o konsekrację Rosji, jak również szczegółów Trzeciej Tajemnicy. Proponuje ona ostateczną interpretację orędzia fatimskiego, która jest nowatorska, a jednocześnie zgadza się z propagandą Watykanu od lat 60-tych, która rozcieńczyła Fatimę do łagodnego wezwania do modlitwy i pokuty, które powinno unikać jakichkolwiek odniesień do Rosji lub jej konsekracji. Przesłanie Fatimy jest raczej przesłaniem nadziei, pokoju i ekumenizmu

https://niewolnikmaryi.com/2022/12/22/wywiady-z-falszywa-s-lucja-analiza-sprzecznosci/

Co napisać o książce, która przedstawia tylko i wyłącznie dokumenty, jakie są dostępne, każdemu odbiorcy? Bez wątpienia Pani Sylwia Kleczkowska, zadała sobie wiele trudu, aby historię tę przedstawić czytelnikowi rzetelnie według zapisanych faktów, ale także wykazała się wielką odwagą, nie bojąc się sprzeciwić oficjalnej doktrynie Watykanu. Co ciekawe, w narrację Autorki wpisuje się, także wywiad, jakiego udzielił ojciec Stefano Cecchinem.

Nieco ponad 230 stron, może całkowicie odmienić wiarę w fatimskie cuda, oraz przywrócić Biblii należne jej miejsce w sferach wiary i duchowości. Przyznam, że czekam na kolejne książki Autorki, tak rzetelnie podparte faktami, zawartymi w przypisach.

Książkę do recenzji otrzymałam od Pani Sylwii Kleczkowskiej


 

poniedziałek, 13 maja 2024

Nie, nie, nie!



„Tak jak narkoman w końcu decyduje się na wyjście z uzależnienia, tak samo ona postanowiła naprawić swoje życie. Chociaż jej zdaniem z narkomanii łatwiej wyjść. Można przejść terapię, brać leki, które złagodzą głód narkotykowy, ma się wsparcie psychologów. A ona musiała poradzić sobie z tym sama. Nie ma leków dla ofiar przemocy domowej. Nie ma magicznej pigułki, po której zapomina się o siniakach i ranach na psychice”.

Piotr Kościelny





O patologii mówimy w sytuacji, gdy któreś z rodziców dopuszcza się czynów karalnych wobec domowników – jest sprawcą przemocy fizycznej, psychicznej lub seksualnej oraz nadużywa substancji uzależniających. Generalnie dziś, patologia jest szerzej rozumiana, zwłaszcza przez osoby, które w ogóle nie rozumieją jej definicji. W dobie konsumpcjonizmu patologią może być to, że ktoś nie ma ładnego domu, albo drogiego auta, nie mówiąc już o rzucaniu słowem „patologia” wśród dzieci i młodzieży, z powodu niemarkowych ubrań, czy obuwia.

Co ciekawe bardzo często mówi się o patologii, w rodzinach o niskim statusie społecznym, a o tych z tak zwanych dobrych domów raczej się milczy. Ile alkoholików, jest wśród policjantów, lekarzy, polityków, wojskowych, nie mówiąc już o tych, którzy po cichu znęcają się nad żonami, czy dziećmi.

Pan Piotr Matysiak w swej książce Patożycie z notatnika kuratora sądowego, zebrał notatki postępowań wobec rodzin z problemami głównie alkoholowymi. Mamy tutaj zaniedbanie wobec dzieci, choroby psychiczne, cały system działania kuratorów, oraz próby pomocy osobom w potrzebie. Popegeerowskie wsie. Brudne dzielnice, stare kamienice. Świat alkoholików, meneli, sprawców i ofiar przemocy…

Wszystko z tą pozycją byłoby dobrze, gdyby była ona obiektywna. Niestety pokazuje tylko patologię wśród ludzi o niskim, lub żadnym statusie społecznym, przez co staje się jednostronna i niemiarodajna. Bardzo szkoda. Moim zdaniem stracony potencjał, na opisanie bardzo ważnego tematu. Nie zgadzam się z opisem na okładce, że świat przedstawiony w publikacji, jest mało znany większości z nas. Każdy wie, że w niższych strukturach patologie występują, Pisarz nie przekazał nam tutaj nic nowego. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego tego typu pozycje nie opisują patologii na szczytach. Ile jest dzieci z bogatych rodzin, które mają wszystko, a jednak ćpają, piją, kradną, dopuszczają się różnych przestępstwo z powodu zaniedbania psychicznego przez rodziców. Dlaczego o tym nikt nie napisze uczciwie?

Ilu, jest wysoko postawionych mężczyzn, którzy mają tysiące na kącie, jeżdżą drogimi samochodami, a w zaciszu domowym znęcają się nad rodziną i wlewają w siebie litry ekskluzywnego alkoholu.

Patożycie, nie wniosło nic do ważnego społecznie tematu. Łatwo oceniać i opisywać tych, którzy nie mają warunków, aby się bronić, wyciągać ich brudy na wierzch i robić z nich najgorszy margines społeczny. Szkoda, że tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze, już tej patologii się nie dostrzega. Książka mnie zirytowała, zmarnowany czas.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM


 

wtorek, 7 maja 2024

Proszę Pana strajk!




„Jak się Panu/ Pani udawało pozyskać ludzi do działania? / Bogdan Borusewicz a propos strajku w stoczni / Udawało się nam zebrać ludzi, odwołują się do haseł i uczuć patriotycznych. Tylko one odnosiły skutek. Absolutnie żadne postulaty socjalne”!

Rafał Ziemkiewicz



Strajki, które zespalały społeczeństwo jeszcze w latach osiemdziesiątych, dziś dla leniwego i nastawionego na socjale narodu nic nie znaczą, a już na pewno nie zachęcają do ich powtarzania, na tak wielką skalę, jak te w stoczniach, czy podczas protestów wielomilionowego ruchu Solidarność.

Co się stało z naszym krajem, można by zapytać. Zmiana wartości, przyczyniła się do zmiany myślenia. Jeszcze pięćdziesiąt lat temu, szybujące ceny paliw wywołałyby kilkuset tysięczny bunt, jeśli nie milionowy. Dziś drożyzna w sklepach i fasola po 60 zł za kilogram nikogo nie obchodzą. Od lat strajki doprowadzały do poprawy sytuacji strajkujących, a i całego kraju, patrząc na to, co dzieje się dziś, kiedy zboże z Ukrainy wjeżdża do Polski, trując nasze dzieci, a ceny energii szybują ospałość społeczeństwa, jest wręcz niezrozumiała.

Prawdopodobnie pierwszy strajk w Polsce miał miejsce w 1690 roku w kopalni soli w Wieliczce, kiedy zarząd kopalni obniżył taryfę, według której górnicy mogli zamieniać własny deputat solny na gotówkę. Nieudane pertraktacje pracowników z kierownictwem doprowadziły do strajku. Co, to były za czasy… Pierwsze strajki latem 1980 roku były reakcją na podwyżki cen mięsa i wędlin, wprowadzone przez ówczesną ekipę rządzącą Edwarda Gierka. "Nieuzasadnione przerwy w pracy" - jak głosiła partyjna propaganda i pisały ówczesne gazety — zaczęły się w początkach lipca. Rozumiecie, to? PODWYŻKI CEN MIĘSA I WĘDLIN… Aż się nie chce wierzyć, że dziś szybujące ceny nas nie ruszają.

O strajkach w naszym kraju napisano wiele… Szkoda, że w mediach były, to raczej kłamstwa niż prawda. Nad tematem pochylił się także Pan Jarosław Urbański w swej najnowszej książce Strajk historia buntów pracowniczych. Pozycja ta, jest kolejną w serii Ludowa historia Polski, oraz kolejną, która mnie zachwyca. Autor porusza temat strajków na przestrzeni lat, w naszym kraju począwszy od tego w fabryce Cegielskiego.

Strajk, który wybuchł o godzinie 6.30 28 czerwca 1956 r. w Zakładach Przemysłu Metalowego Hipolit Cegielski (noszących wówczas nazwę Zakłady im. Józefa Stalina), przerodził się w pierwszy w PRL spontaniczny protest przeciw władzy. Robotnicy w milczeniu wyszli z zakładów i skierowali się w stronę centrum Poznania.

Dalej możemy przeczytać, o polskich stoczniach (w ostateczności rozgrabionych i sprzedanych zagranicznym inwestorom), a także o kobietach, które walczyły o zmianę w strukturach pracy, płacy i dostępności artykułów pierwszej potrzeby.

Jak już pisałam wyżej, ta publikacja jak i cała seria mnie zachwyca. Mam wielką nadzieję, że będzie ona bardzo mocno rozbudowana, bo dzisiejsze społeczeństwo i pokolenia naszych dzieci nie ma pojęcia o prawdziwej Polsce, a także w życiu w niej. Dla mnie książki Pana Urbaniaka wnoszą wiele, w świadomość społeczną, tak dziś potrzebną, a tak jednocześnie zaginioną. Potrzebujemy Pisarzy, którzy poruszą najważniejsze wątki naszej historii, w sposób, który da do myślenia narodowi i doprowadzi do zmian w kraju. Zaślepieni technologią IT, internatem, mediami społecznościowymi w ogóle nie orientujemy się nie tylko we własnej historii, ale przede wszystkim w tym, co doprowadziło do upadku naszego narodu, biedy, zacofania, strajków i życia, które jeszcze niedawno prowadzili nasi dziadkowie, czy rodzice. Książka ważna i potrzebna, otwierająca pole do szerokiej dyskusji, zwłaszcza w kwestii tego, że historia lubi się powtarzać.

Książkę do receznji otrzymałam od Wydawnictwa RM


 

niedziela, 7 kwietnia 2024

Dramat cyfryzacji



-Nie jestem patentowanym idiotą!

-Brak patentu nie dowodzi inteligencji.

Cassandra Clare



Firma Neuralink, należąca do miliardera Elona Muska, poinformowała o przełomowym momencie w jej działalności. Otwiera się droga do przyszłego wszczepiania implantów mózgowych u ludzi. Do tej pory firma testowała implanty mózgowe tylko na zwierzętach, takich jak świnie i małpy. Neuralink twierdzi, że chipy mózgowe mogą pozwolić ludziom na wykonywanie zadań przy użyciu wyłącznie ich umysłów.

Sztuczna inteligencja coraz bardziej ingeruje w nasze życie. Chiny podają, że planują maksymalne ograniczenie robotników ludzkich, którzy zostaną zamienieni na roboty lub sztuczną inteligencję. Zostało to wprowadzone już w małych sklepach typu nasza Żabka, gdzie klienci obsługiwani są przez wysoko funkcjonujące roboty.

Czy rozkwit innowacji w tym kierunku, jest raczej niebezpieczeństwem, czy zapewni nam spokój i dobrobyt, to pytanie, na które dziś trudno odpowiedzieć. Coraz większa grupa naukowców uważa, że sztuczna inteligencja, zagrozi naszemu społeczeństwu i spowoduje degradacje człowieka. Każdy w tym temacie ma swoją opinię… Trudno się jednak nie zgodzić, że może ona być zagrożeniem dla gospodarki, ekonomii, czy ekosystemu na Ziemi.

W serii Kontrasty i kontrowersje ukazała się kolejna świetna pozycja, a mianowicie Utrata kontaktu z rzeczywistością. Jak sztuczna inteligencja i wirtualne światy przejmują nad nami kontrolę Pana Joachima Bauera. Pozycja ta, jest kolejnym głosem mówiącym o zagrożeniach wynikających z cyfryzacji, robotyzacji i wciskania sztucznej inteligencji w świat. Tematy takie jak technoreligia, transhumanizm, kwestia świadomości, czy rola człowieka w cyfrowym świecie pozwalają stanąć do dyskursu, w nie oszukujmy się ważnym społecznie temacie. W związku z coraz szerszym uzależnieniem młodych ludzi od technologii jej dalszy głębszy rozwój może być nie lada niebezpieczeństwem.

Ja nie neguję potrzeby rozwoju technologii… Zastanawiam się tylko, czy na tak szeroko dostępną skalę w domenie publicznej jest to dla nas dobre? Książka Pisarza bardzo szczegółowo przedstawia temat, który w mediach ogólnie jest dość gloryfikowany i nie mówi się o konsekwencjach niektórych odkryć, czy eksperymentów. Przyznam, że czytałam z wielką ciekawością i zaangażowaniem. Lubię takie tematy i faktycznie zgadzam się z opinią Autora. Moim zdaniem książki, które negują pewne rzeczy, są niezwykle potrzebne i powinny być brane pod uwagę w dyskusji. Faktycznie przez szeroko pojętą cyfryzację tracimy kontakt z rzeczywistością, nawet nie dając sobie sprawy, że to następuje i co najgorsze się pogłębia. Zaniedbujemy realne interakcje na rzecz świata online, co często doprowadza do problemów ze zdrowiem psychicznym. Człowiek, jest istotą społeczną, a co za tym idzie takie publikacje, jak ta Pana Bauera są nam niezwykle potrzebne.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Dobra Literatura


 

niedziela, 10 marca 2024

Historia lubi się powtarzać



„Tak właśnie działa epidemia; zabija, czego nie może pokonać”.

Mira Grant





Świat pokonał już niemal wszystkie epidemie, była Dżuma, Ebola, Cholera, Grypa Hiszpanka… Leki, szczepienia wszelkiego rodzaju podejście holistyczne udowodniły, że jeśli człowiek chce, to może. Fakt liczba zgonów była powalająca… Przerzedziło ludzkość, jak starość włosy na głowie, jednak czy wyciągnęliśmy z tego wnioski?

Historia, ze sztucznie wywołanymi epidemiami, jak ostatnia Covid, nie nauczyła nas niczego poza ciągłym i uporczywym dążeniem do samozagłady. Kiedyś ludzie oddaliby wszystko za zdrowie i pokój, dziś choroby zakaźne stają się bronią biologiczną przeciwko całemu światu. Nie ma czym się szczycić… W końcu Albert Einstein swoją teorię względności odkrywał w dobrym celu, a zakończyło się to ucieczką naukowca z Niemiec i wykorzystaniem obliczenia do zbudowania pierwszej bomby atomowej.

Wraz z coraz, to nowymi biologicznymi wynalazkami nie rozumiemy, czym się stajemy… Co będzie kiedy w końcu uraczą nas epidemią, której nie da się pokonać i umrą nie miliony, ale miliardy ludzi na Ziemi?

Pani Anna Trojanowska stworzyła niezwykle fascynującą książkę na temat epidemii, które zdziesiątkowały kraje i narody Epidemie krótka historia. Czwarty Jeździec Apokalipsy, który niesie Ci śmierć przybrał postać moru w Europie, w Polsce, na całym świecie. Autorka opisuje tutaj nie tylko samą genezę chorób takich jak trąd, ebola, czyli krwotoczna gorączka Afryki, cholera, czy ospa, ale także pisze o tym jak sobie z tymi tragediami radzono. Jakie skutki przyniosły te lawiny chorobowe, czy przyczyniły się do zmian społeczeństwach od tych ekonomicznych i gospodarczych po te prywatne, a także w najwyższych kręgach władzy.

Przyznam, że pozycja ta jest niezwykle fascynująca. Ja generalnie kocham tego typu tematy. Zwłaszcza kontekst społeczny w świetle wielkich epidemii, najbardziej zawsze interesuje mnie zwykła ludność, która próbowała się w tym odnaleźć, a także tragedie rodzinne, jakie zaistniały. Oczywiście każda epidemia była na rękę komuś, ktoś się na tym dorobił, ktoś więcej zarobił, powstało mnóstwo teorii spiskowych, o tym także pisze Pani Trojanowska.

W XXI wieku nadal nie pozbyliśmy się takich chorób jak AIDS dziesiątkujący zwłaszcza kraje Trzeciego Świata, trąd, czy malaria i mimo to, że w Europie niemal doszczętnie wypleniono wiele chorób, czy wyciągnęliśmy wnioski z tragedii? Pozycja Pisarki, wymaga dogłębnego przemyślenia dokąd zmierza świat, czy chcemy powtórki z rozrywki? Jak daleko powinno posunąć się przyzwolenie społeczne zwłaszcza na laboratoryjne tworzenie chorobowych mutacji? Książka ważna i głęboka, która zabierze Was w świat wielkiej historii, jeszcze większej nędzy, a zwłaszcza głębokiej psychologii ludzi, którzy mieli pecha żyć w tych niespokojnych czasach.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM


 

niedziela, 25 lutego 2024

Zapomniany stan



„Nie ma prawdziwych rycerzy, tak samo jak nie ma bogów. Ten, kto nie potrafi obronić się sam, powinien zginąć, żeby zrobić miejsce dla tych, którzy to potrafią”.



Kto nie kocha opowieści o Rycerzach Okrągłego Stołu, legendy króla Artura i jego dzielnych kompanów, zarówno w wydaniu książkowym, jak i filmowym? Artur i jego kompania przeszli do klasyki zarówno lekkim piórem, jak i doskonałą reżyserią. Mimo to, czy wiele wiemy dziś o rycerzach, ich roli w społeczeństwie, życiu, kulturze oraz zasadach, jakimi się kierowali? W XXI wieku nie koniecznie.

Pozycje traktujące o temacie nie są na dzień dzisiejszy za bardzo popularne. Gustujemy raczej w literaturze współczesnej, a i nasze wartości są coraz bardziej nie tylko różne, ale i zanikające. Takie rzeczy, jak honor, uczciwość, sprawiedliwość, pomoc, czy szacunek przechodzą powoli do lamusa, bo nasz wiek tworzy człowieka głównie nastawionego na własne ego, oraz coraz większy konsumpcjonizm.

Na rynku wydawniczym nie ma wielu, dokumentalnych, czy historycznych pozycji o stanie rycerskim dlatego książka Pani Rosie Serdiville oraz Pana Johna Sadlera z serii Sekrety historii, a mianowicie Rycerze honor i przemoc, zmusza nas niejako do przemyślenia nie tylko średniowiecznych wartości, ale i współczesnego zaganianego życia.

Templariusze i Krzyżowcy, odwaga i tchórzostwo, lojalność i zdrada to tylko niektóre z tematów poruszane przez Autorów. Książka ta odkłamuje średniowieczne opowieści i przedstawia fakty o ludziach takich, jak my, którzy poświęcili swoje życie w imię zasad. Kosztowny ekwipunek i uzbrojenie, służba królowi i ludowi, zemsta, krwawe walki, pijackie uczty i gotowość do poświęceń, to wszystko i jeszcze więcej w drugim wydaniu niezwykle ciekawej publikacji.

W tej pozycji zaskoczyła mnie bibliografia, całość ma 180 stron a bibliografia, jest tak obszerna, że aż zaczęłam się zastanawiać nad genialnością zamieszczenia tych wszystkich informacji w tak krótkiej formie. Po zapoznaniu się z książką Rycerze honor i przemoc zaczęłam trochę inaczej postrzegać ten temat. Z reguły, jest on niezwykle romantyzowany, piękne damy dworu i szlachetni mężczyźni, a tutaj mamy jednak przemoc, bunt, nienawiść i wszystko, co z tym związane. Mimo to nadal jestem pod ogromnym wrażeniem tego stanu, przyznam, że historia Templariuszy i Karola V fascynuje mnie od szkoły średniej, a sprawy związane z wyprawami krzyżowymi bulwersują i szokują. Jak widać w tej publikacji, każdy medal ma dwie strony. Napisana z wielką pasją miłośników historii książka, od pierwszej strony zachęca do chwilowego oczywiście porzucenia pełnej pasji i miłości opowieści o Arturze, a przeniesienia się w prawdziwe czasy, prawdziwych ludzi, którzy tak jak my kochali i nienawidzili, jednocześnie uznając honor za największą wartość.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM


 

środa, 3 stycznia 2024

Po raz kolejny


„Pragnienie zanegowania depresji własnej i cudzej jest w naszym społeczeństwie tak silne, że wielu

ludzi uzna, że masz problem dopiero w chwili, gdy fruniesz z okna dziesiątego piętra”.

Elizabeth Wurcel



O depresji wśród dzieci i młodzieży czytam niemal wszystko. W ubiegłym roku na rynku wydawniczym mieliśmy wysyp poradników, zarówno tych dla rodziców, jak i dla nauczycieli, dotyczących nie tylko zjawiska depresji, ale wszelkich tematów do niej doprowadzających, jak przemoc w sieci, nękanie, problemy w szkole, czy w domu. Polska psychiatria bije na alarm, ale ze względu na pogłębiający się z roku na rok brak funduszy na leczenie zwłaszcza tych najmłodszych pacjentów, odnotowujemy wzrost chorób i zaburzeń psychicznych u dzieci i młodzieży.

Pani Anna Duman, jako kolejna Autorka pochyliła się, nad tematem pisząc, jedną z ciekawszych pozycji Depresja u dzieci i młodzieży, jak chronić i pomóc. Przyznam, że ta publikacja zaskoczyła mnie, niewielką objętością jak na powagę tematu. W książkach tego typu jednak nie objętość jest ważna, ale merytoryczna treść i to Pani Duman się udało. Nie znajdziemy tutaj psychiatrycznego podejścia do problemu wraz z całą gamą niezrozumiałych stwierdzeń, analiz i definicji. Książka ta, to raczej praktyczny poradnik, który pomaga dorosłym zauważyć problem i skutecznie sobie z nim poradzić.

Pierwszy rozdział traktujący o emocjach, to moim zdaniem coś, czego brakowało mi w dotychczas przeczytanych pozycjach w tym temacie. Znajdziemy tutaj takie zagadnienia, jak to czym jest pamięć emocjonalna, czy jak przeżycia z wczesnego dzieciństwa i związane z nimi emocje wpływają na rozwój osobowości. Dalej mamy czynniki rozwoju ryzyka depresji u dzieci i młodzieży, obszerny rozdział poświęcony samookaleczeniom i próbom samobójczym oraz dużo miejsca poświęcona na funkcjonowanie rodziny w problemie depresji. Nie wiem, czy tę książkę można nazwać naukową, ale z całą pewnością, jest ona napisana w sposób przystępny dla każdego, kto zaczyna dopiero interesować się zarówno zaburzeniami psychicznymi u młodego człowieka, jak i głębszą fazą depresji.

Jestem pod ogromnym wrażeniem naprawdę solidnej bibliografii, która dosyła czytelnika do bardziej zaawansowanych dzieł, związanych z problemem. Myślę, że książka Pani Duman, to jedna z tych, które rodzic powinien mieć na półce, ponieważ skupia się na subtelnych i wydawać by się mogło mało znaczących objawach depresji, co bardzo często zdarza nam się przeoczyć. Jestem pewna, że także w tym roku, wyjdzie wiele tego typu dzieł i dziełek, jedne będą lepsze inne gorsze, ale wszystkie potrzebne ze względu na fakt, że problem depresji, co udowadniają naukowcy, dotyczy coraz młodszej grupy dzieci.

Publikację Pisarki polecam bez dwóch zdań.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM



 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t