Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Reportaż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Reportaż. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 marca 2022

Tragiczny Sachalin



Przetrzyj oczy, przywróć czystość sercu – i najwyżej sobie ceń tych, którzy cię kochają, którzy ci dobrze życzą. Nie krzywdź ich, nie obrażaj, z nikim z nich nie rozstawaj się w gniewie: toć nie wiadomo, czy to nie ostatni twój uczynek przed aresztowaniem i czy nie taki twój obraz zostanie w ich pamięci”!...


Archipelag Gułag








Jednym z najsłynniejszych pisarzy, który poruszał temat gułagów sowieckich, jest Aleksander Sołżenicyn. Jego opisy w słynnej trylogii Archipelag Gułag, poświęconej więzienno — obozowej martyrologii narodu rosyjskiego, rzuciły na kolana cały świat, niemal doprowadzając do szału kolejne władze na Kremlu.


Popularność takich dzieł jak np. Opowiadania kołymskieNa nieludzkiej ziemi, czy Rosja w łagrze nawiązują głównie już do przeżyć w niewoli sowieckiej, jednak niewiele pozycji mówi o tym co zapoczątkowało historię gułagu, a także jego pierwowzory.


Antoni Czechow, który uwielbiał podróżować, przedstawił w swej publikacji Wyspa Sachalin, powstanie tragicznego w skutkach pomysłu stworzenia katorżniczego więzienia dla wrogów Rosji. O miejscu tym nigdy nie było głośno, dopiero gdy Zygmunt Miłoszewski osadził tam akcję swojej powieści Kwestia ceny, ten niemal zapomniany zakątek zyskał niemałą popularność.


Relacje Rosji i Japonii nigdy nie były najlepsze. Od ponad pięćdziesięciu lat wyspy, które przez Rosjan nazywane są Kurylami, a przez Japończyków Terytorium Północnym, stanowiły podłoże wielu mniejszych i większych konfliktów. Gra toczy się o cztery większe obszary: Kunashiri, Etorofu, Habomai, Shikotan, oraz parę mniejszych wysepek. Z ich powodu oba kraje nie podpisały do dziś traktatu pokojowego, który kończyłby tę długą wojnę. Nie do końca wiadomo, kto pierwszy odkrył Kuryle i Sachalin. Wszelkie dostępne dokumenty, mówią jednak o tym, że to Rosja skolonizowała ten obszar w XVI – XVII wieku, choć wiele z nich poddaje się w wątpliwość. Od 1885 roku mimo podpisywania różnych traktatów, status wyspy nie został rozwiązany. Po upadku ZSRR Sachalin przeszedł pod władzę Rosji jako spuścizna po molochu, jakim był Związek Radziecki.


Antoni Czechow podczas swojej podróży na Sachalin, przekonując się na własne oczy, że jest to wyspa więźniów, przebywających w katastrofalnych warunkach, poruszony tym, czego był świadkiem, spisał swoje wspomnienia w genialnej książce Wyspa Sachalin. Pisarz uważa, że zesłania na ten obszar od roku 1868 były początkiem powstawania dobrze nam znanych gułagów, w innych częściach surowej Rosji.


Gęsta tajga, bagna, góry, strumienie, dzikie piękno natury Sachalinu nigdy nie przysłoniło warunków, w jakich przyszło żyć zesłańcom. Kolonia karna na wyspie była jedną z najcięższych w ówczesnej Rosji.„Sachalin to miejsce największej męki, jaką potrafi znieść człowiek wolny czy uwięziony” – pisał sławny Antoni Czechow. Rywalizacja z Japonią o ten kawałek ziemi sprawiła, że władze carskiej Rosji wpadły na genialny pomysł, aby obszar ten przekształcić na więzienie dla wrogów politycznych Cara. Specjalnie powołany komitet od razu zdecydował, aby na Sachalin wysłać 800 katorżników, a w krótkim czasie dodatkowo 12 tysięcy.


Sharyl Corrado w pracy The „End of the Earth”. Sakhalin Island in the Russian Imperial Imagination 1849-1906 argumentowł, że:


1. Geografia wyspy utrudni skazańcom ucieczkę.

2. Wygnanie na wyspę będzie stanowić karę odpowiednio dotkliwą, ponieważ będzie trwać dożywotnio.

3. Wyspa jest rozległa, więc po odpracowaniu wyroku katorżnicy będą się mieli gdzie osiedlić.

4. Państwo skorzysta na osadnictwie z wykorzystaniem katorżników, bo trudno byłoby znaleźć chętnych, by dobrowolnie zamieszkać w takim miejscu.

Nie chodziło, jednak tylko o karę dla skazańca. Gdy nie wiadomo, o co chodzi, zawsze chodzi o pieniądze. Komitet był przekonany, że zrobienie z Sachalinu kolonii karnej przyniesie Rosji niezwykłe korzyści pieniężne. Uważano, że bogate złoża węgla na wyspie, będą mogły być eksportowane np. do Japonii. Tak wielka liczba skazańców w jednym miejscu miała także przynieść oszczędności dla budżetu.


Na przełomie XIX i XX wieku mimo tego, że Car zrobił wiele, aby warunki, jakie panowały w kolonii, nie wyszły na jaw, zrobiono tysiące poruszających zdjęć. Widać na nich zakutych w kajdany katorżników, którzy w łańcuchach, w surowych warunkach musieli ciężko pracować na wzbogacenie się Rosji. Większość fotografii wykonał Iwan Nikołajewicz Krasnow, opisywany jako „artysta z Sachalinu”. Obecnie znajdują się one w zbiorach Muzeum Historii Literatury w Aleksandrowsku Sachalińskim.


Pozycja Pana Antoniego Czechowa, porusza do głębi. Wyspa Sachalin Notatki z podróży jest tym bardziej wartościową publikacją, że została napisana przez naocznego świadka tamtej ludzkiej tragedii. Antoni Czechow opisuje nie tylko warunki życia w tej kolonii karnej, ale także dość szczegółowo przedstawia nam rys historyczny, ówczesnej sytuacji, walkę ludzi o przetrwanie, a także niezwykłą przyjaźń i lojalność mimo surowych warunków.


Książka Pisarza jest moim zdaniem kolejnym najważniejszym dziełem po Archipelagu Gułag Aleksandra Sołżenicyna. Jestem przekonana, że spodoba się wszystkim zainteresowanym tematyką sowiecką, a także będzie wspaniałą lekcją historii dla niewtajemniczonych. Polecam bezsprzecznie, każde wznowienie tej pozycji zasługuje na uwagę.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

wtorek, 5 października 2021

Afryka - czarna plama na Ziemi



Afryka to wieczne trwanie.
Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale nocą
w Afryce widzi się dalej niż w innych miejscach.
A gwiazdy świecą tu jaśniej, słoń nigdy się nie męczy”.






XXI wiek, w którym gaz płynie z sieci a prąd to dobro dostępne teoretycznie dla każdego. XXI wiek, w którym ciepła woda nie jest już oznaką luksusu, a produkty spożywcze w sklepach wyrastają jak grzyby po deszczu.


XXI wiek, w którym wbrew pozorom istnieje świat, mogłoby się wydawać zapomniany przez Boga i ludzi. Afryka, wielomilionowy kontynent, ukryty przed dobrami współczesności, woła o zainteresowanie, pochylenie się nad swoimi potrzebami, problemami i społeczeństwem.


Pomimo tego, że Afryka to wielki kontynent nieograniczonych perspektyw i możliwości, niestety żaden z rządów do dziś nie stawił czoła biedzie, chorobom, braku pożywienia, i perspektyw dla większej jak nie prawie całej populacji tego kontynentu. Zapatrzeni w swoje dobra i bogactwa, toczą wewnętrzne konflikty i małe wojenki nie widząc krzywdy swoich obywateli.


Dzieci Afryki nie wiedzą co to spokój, ciepłe i wygodne łóżko, czy trzy posiłki dziennie. Najtragiczniejsza sytuacja jest w Afryce Subsaharyjskiej, gdzie maluchy muszą zmierzyć się z ubóstwem, głodem, zmianami klimatu, szybkim małżeństwem, czy wcielaniem do grup zbrojnych nie mówiąc już o braku lub przerwaniu edukacji. W Syrii, Nigerii, Sudanie Południowym dzieci zmuszane są również do ciężkiej, wręcz niewolniczej pracy za darmo, lub marne grosze często niepokrywające nawet ceny jednego posiłku. Jeśli dodamy do tego brak porządnej opieki medycznej, Afryka jawi nam się jako czarna dziura na mapie świata, bez przyszłości.


Od wielu lat misje chrześcijańskie, czy katolickie pomagają dzieciom na Czarnym Lądzie, wspierając ich rozwój, edukację, czy otaczając opieką medyczną. Nie jest to tylko przekazywanie wartości chrześcijańskich, ale realna pomoc ludziom, w potrzebie. Pomoc finansowa przekazywana na cele misyjne przeważnie pokrywa opłacanie czesnego za szkołę, uczniom, których rodziców nie stać na opłaty, dożywianie dzieci w szkole, pensję dla nauczycieli, remont budynku placówki, sprzęt i wyposażenie, a także w miarę możliwości na prywatne potrzeby każdego dziecka jak np. ubrania, buty, środki czystości, czy zabawki dla najmłodszych.


Pomimo starań organizacji misyjnych, czy UNICEF co roku w Afryce umiera około 12 milionów dzieci, poniżej 5 roku życia. W związku z barkiem pieniędzy w większości krajów afrykańskich brakuje sierocińców, często dzieci muszą zająć się same sobą, lub rodzeństwem. Podczas gdy nasze pociechy mają drogie ubrania i modne gadżety na Czarnym Lądzie nie ma nawet pieniędzy na szczepionki, które ratują życie, a cena wydawałoby się banalna tylko zł za sztukę.


Na arenie międzynarodowej dużo mówi się o pomocy humanitarnej dla tego kontynentu, jednak prawda jest taka, że dopóki Afryka nie zechce pomóc sobie sama, nie za wiele się tam zmieni.


Są, jednak ludzie, którzy poświęcają swój czas, środki i wygodę, aby szara codzienność dzieci i młodzieży tego lądu nabrała kolorowych barw, i dawała szansę na lepsze jutro. Pan Bogusław Kalungi Dąbrowski franciszkanin, spędził ponad 20 lat w Ugandzie jako misjonarz, pomagając tamtejszej ludności przezwyciężać trudny dni, oraz w spierać w harmonijnym rozwoju.


Człowiek, który całym sercem pokochał Afrykę, nie stracił wiary i nadziei, widząc to, co najbardziej beznadziejne w swej pozycji Oddech słońca zabiera nas w pełną refleksji podróż właśnie do Ugandy, jej piękna, niedoli, ale również wspaniałych ludzi, którzy mimo przeciwności losu witają każdy dzień z uśmiechem i pokorą.


Uganda jest zielona prawie cały rok, Ugandyjczycy nie wstydzą się swojej wiary, mają szacunek do świętości, do rodzącego się życia i ludzi starszych, dbają o życie wspólnotowe i potrzebujących, są to ludzie niezwykle radości. Niestety są pogrążeni w biedzie i żebractwie, nie omija ich lenistwo i ślamazarność, kradną, kłamią i żyją w dość dużej swobodzie seksualnej, mają swoich czarowników, a najsilniejszy zawsze ma ostatnie słowo.


Pan Dąbrowski to wszystko i jeszcze więcej pokazuje nam w swojej bez wątpienia ważnej pozycji.


Jestem oczarowana i wzruszona, książką Oddech słońca. Przyznam, że jak tylko zobaczyłam jej zapowiedź, pomyślałam, że muszę ją mieć. Pomimo tego, że nie jestem katoliczką, uważam, że misje tego kościoła zwłaszcza te Franciszkańskie, czy Salezjańskie są niezwykle wartościowe i potrzebne. Do krajów takich jak Uganda, Syria, Nigeria jadą wspaniali ludzie, o wielkich sercach, którzy robią wszystko, aby poprawić byt dzieci i młodzieży na tych trudnych ziemiach.


Pozycja przesympatycznego Pana Dąbrowskiego uświadamia nam, jak wiele jeszcze jest do zrobienia. Opisuje ona oczywiście życie autora, ale przede wszystkim życie ludzi, których spotyka na swojej drodze. Historię młodzieży, dzieci i ich rodzin. Wspaniałe opowieści z historii Ugandyjczyków, ich kulturę, codzienną pracę, problemy. Niesamowite zdjęcia, dopełniają treść dzieła, pokazują nam codzienność mieszkańców i pozwalają zastanowić się nad naszym życiem, które w porównaniu do egzystencji na Czarnym Lądzie jest wręcz luksusowe.




Kochani dzieło Oddech słońca jest obowiązkową książką na półce każdego świadomego człowieka. Niezwykle ważna, przedstawia rzeczywistość życia w Afryce, z tej bardziej prawdziwej strony niż programy typu Wojciech Cejrowski Boso przez świat. Zachęcam Was do zapoznania się z tą pozycją, jestem przekonana, że zostanie Wam ona w głowie na długo.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S - ka



 

poniedziałek, 4 października 2021

Złote miasto ocekające krwią




Praca to most, między rzeczywistością, a marzeniami”.






Pierwsze wzmianki o jednym z najbardziej luksusowych, a zarazem okrutnych miast świata, czyli Dubaju pojawiły się już w 1095 roku kiedy to Abu Abdullah al – Bakri wspominał o nim w swej pozycji Book of Geography. W roku 1580 Gaspero Balbi odwiedził to miejsce i opisał je w swoim dzienniku podróży. W tamtym czasie mieszkańcy tych terenów zajmowali się głównie rybołówstwem, łowieniem pereł, zapewniali utrzymanie i zakwaterowanie przybyłym kupcom, budowali łodzie.


Bardzo wielkim krokiem w historii Zjednoczonych Emiratów Arabskich było przybycie na te ziemie plemienia Bani Yas w roku 1793. Plemię to zamieszkało w Abu Zabi, wtedy Dubaj utracił niezależność. Niemal w tym samym czasie zbudowano fort Al Fahidi, w którym obecnie znajduje się Muzeum Dubajskie. W roku 1820 szejk miasta został sygnatariuszem brytyjskiego Generalnego Pokojowego Paktu, w roku 1833 Dubaj został wyzwolony z rąk Abu Zabi, właśnie wtedy miasto stało się wolnym emiratem.


Gdy w roku 1791 Brytyjczycy opuścili Zatokę Perską Dubaj wraz z Abu Zabi, a także 5 innymi emiratami utworzył Zjednoczone Emiraty Arabskie. Rashid ówczesny szejk odgrywał niezwykle ważną rolę w rządzeniu tą ziemią. Niezwykle rozwinął emiraty pod względem gospodarczym, handlowym, czy infrastrukturalnym. Obecnie władca Dubaju szejk Muhammad ibn Raszid Al – Maktum, również przykłada wielką wagę do wzrostu znaczenia na arenie międzynarodowej dubajskiej metropolii.




Dubaj oraz Abu Zabi od lat nazywane są wielkimi placami budowy. Ludzi, którzy zginęli przy wykonywaniu zleceń szejka, można liczyć w dziesiątkach tysięcy. Emiraty budowane są przez specjalistów z całego świata, ostatnio ściąganych głównie z Azji Południowo – Wschodniej. W mieście powstają nie tylko drapacze chmur, ale coraz więcej parków rozrywki, centra handlowe, czy nadziemne kolejki. W Emiratach znajdziemy również archipelag sztucznych wysp przedstawiający Ziemię.


Pomimo wielkiego luksusu, oraz masy atrakcji Dubaj z roku na rok traci swą elitarność. Staje się powoli jak Hawaje, czy Bali, na które każdy może przyjechać. Bogaci ludzie pragną, czegoś, co jest niedostępne dla przeciętnego człowieka, miasto od lat przyciąga już nie tylko elitarną klasę, ale również coraz bardziej przeciętnych turystów. Zwiedzający zachwycają się jego zabytkami, kulturą, rozrywkami, nigdy jednak nie zwracają uwagi na to, jak wiele istnień ten moloch pochłonął.


Pan Marcin Margielewski postanowił w swej pozycji Dubaj krwią zbudowany pochylić się nad tragedią tysięcy robotników, budowlańców, architektów, czy inżynierów, którzy zginęli, podczas tworzenia mista perły Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Autor w swej pozycji pokazuje nam nie tylko bezsprzeczny luksus i starania budowniczych, ale również ich tragedię wynikającą z wielkiej presji, polityki, i umów.


Książka przedstawia jak, to władcy Dubaju próbują ukryć przed światem, jakim kosztem powstaje ich królestwo. Robotnicy traktowani jak bydło, przewożeni z miejsca na miejsce w koszmarnych warunkach, oraz śmiertelnym upale. Setki tysięcy osób pracujących na budowach, ryzykujących swoje życie w żałosnych warunkach, tylko po to, aby kolejni szejkowie mogli pochwalić się wielkością swojego imperium. Publikacja Pana Margielewskiego to wstrząsająca opowieść o tych, którzy stracili życie i zdrowie, popełnili samobójstwa, wpadli w depresję, lub zostali zamordowani w imię luksusu i dobrobytu. Relację z tragedii na dubajskich budowach składa autorowi polski inżynier, który przez wiele lat pracował dla deweloperów działających na rynku Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Historie, które przedstawia, są wstrząsające.


Od zawsze Dubaj kojarzył mi się z luksusem, elitą, ale również z handlem ludźmi, prostytucją niewolnictwem, oraz niesprawiedliwością. Nie twierdzę, że kolejni szejkowie to źli ludzie, którzy myślą tylko o swoim szczęściu i bogactwie. Zapewne wiele z niechlubnej historii miasta to stereotypy i przekolorowania, ale trzeba przyznać, że władcy Dubaju mają wiele za uszami. Karygodne traktowanie kobiet, religia nienawiści, dyktatura, to tylko niektóre z nich. Po książce Pana Margielewskiego dochodzi do tego jeszcze niewolnicza śmierć wielu pracowników budowy, którzy wylewają pot i łzy, aby najbardziej ekskluzywną część świata doprowadzić do stanu jeszcze większej ekskluzywności.




Książka mną wstrząsnęła, a jednocześnie oczarowała mnie podejściem autora do tematu. Jestem pod ogromnym wrażeniem wiedzy i rzetelnego przedstawienia faktów, a także odwagi informatora.
Z całą pewnością w serii książek o Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które ukazują się już od dłuższego czasu nakładem Wydawnictwa Prószyński i S – ka pozycja Dubaj krwią zbudowany jest jedną z ważniejszych publikacji. Zachęcam wszystkich, których fascynuje świat arabskich szejków do zapoznania się z tą niewątpliwie krwawą pozycją. Jestem przekonana, że będziecie tak samo wstrząśnięci jak ja. Uważam, że tego typu pozycje trzeba czytać, aby uświadamiać społeczeństwo, że wszystko, co luksusowe od diamentów wydobywanych z kopalni po Buldż – Al – Arab opływa ludzką krwią.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S - ka


 

czwartek, 16 września 2021

Jak się dorobić i zawisnąć



Improwizacja to zawsze oszustwo,
a oszustwo wymaga największych przygotowań”.




Tak bym chciała damą być, ach damą być... A co kiedy dama zamienia się w skandalistkę, oszustkę, złodziejkę, czy fałszerkę? Czy wtedy przestaje nią być? Historia pamięta wiele takich zacnych, wydawałoby się kobiet, które uznały, że kto zabroni biednemu bogato żyć. Bez wątpienia niejeden złodziej i oszust mógłby się od nich uczyć. Po wspaniałej pozycji Pani Tori Telfer Seryjne zabójczynie przyszedł czas na Oszustki. Jeśli jeszcze nie znacie tych pozycji, koniecznie musicie to nadrobić.




Cassie Chadwick bez wątpienia, mogłaby budować współczesne piramidy finansowe. Na dodatek miała niezwykle bujną wyobraźnię i podczas dokonywania przestępstw twierdziła, że jest nieślubną córką i jedyną spadkobierczynią przemysłowca Pod koniec lat 1800 i w latach od 1900 roku prasa opisywała ją jako jedną z największych oszustek Ameryki. Robiąc z siebie córkę milionera wyłudziła na początku około bagatela dwóch milionów dolarów. Najśmieszniejsze jest to, że nikt jej kłamstw nie sprawdził, wszyscy chcieli robić z Cassie interesy, a ona bardzo się na tym bogaciła.


Jej pożyczki ciągle rosły, po jakimś czasie wierzyciele zaczęli się dopatrywać, że nie jest ona ta, za jaką się podaje. Kiedy wybuchł skandal National Bank of Obrien, który wcześniej pożyczył jej 800 000, dolarów musiał ogłosić bankructwo.




Jedną z niezwykłych kobiet była również Eusapia Palladino. Jako sierota bardzo długo tułała się od domu do domu, aż w końcu przez przypadek tedy to rzekomo odkryła swoje zdolności paranormalne. Bez wątpienia była to dla niej szansa na karierę, ale przede wszystkim na dobry zarobek. Po tym jak przeprowadziła się do Neapolu, stała się bardzo popularnym medium. Prasa rozpisywała się o zjawiskach, które miały miejsce w jej domu np. fruwanie mebli, samogrające instrumenty, zagadkowe dźwięki i światła. Niektórzy twierdzą nawet, że słyszeli szepty duchów. Po tych wydarzeniach wielu naukowców zaczęło być częstymi gośćmi w domu Palladino. Żaden z nich nie potrafił wyjaśnić racjonalnie tego co dzieje się podczas seansów.


Jedną z najsłynniejszych oszustek spirytystycznych była bez wątpienia Dorothy Matthews. Na swoim oleju z Indii zbiła fortunę, jej specyfik podobno pomagał na wszystkie nieszczęścia. Książka, poświęcona magii i duchowości, która napisała dostępna była we wszystkich księgarniach.




Kobieta, która uważała się za przyjaciółkę Marii Antoniny Jeanne de Saint – Remy, uchodzi za najlepszą złodziejkę diamentów. Afera naszyjnikowa na dworze króla Francji wywołała niemały skandalik. Hrabina de La Motte zaproponowała kardynałowi de Rohan, który zabiegał o względy Delfiny Francji pośrednictwo w zakupie dla niej bardzo wartościowego naszyjnika. Za plecami Marii Antoniny Kardynał szczęśliwy, że sprawi przyjemność królowej, wynegocjował klejnot za 1,4 miliona liwrów. Joanna, która podała się za przyjaciółkę władczyni odebrała go od Rohana i ślad po nim zaginął. Afera naszyjnikowa wywołuje wiele emocji również dziś. Powstało na jej temat wiele publikacji i jest ona nieodłączną częścią biografii Marii Austriaczki.




Pani Tori Telfer po wspaniałym hicie Seryjne zabójczynie tym razem skupia się na bez wątpienia wielkich oszustkach w historii. W pozycji Oszustki przedstawia nam największe kłamczuchy, wyłudzaczki, naciągaczki i spryciary wszech czasów. Poznamy takie postacie jak siostry Fox, Rose Marks, Sante Kimes, czy Anastazje.


Pozycja zabierze nas w świat, banków, nawiedzonych domów, rodów królewskich i wielkich metropolii, a to wszystko napisane żywym językiem, który wciąga od pierwszej strony.


Z ogromną przyjemnością czytało mi się poprzednią pozycję pisarki. O ile o zabójczyniach słyszałam, o tyle już oszustki były dla mnie nowością i zaskoczeniem. Afera naszyjnikowa, czy działalność sióstr Fox są dość znane, ale nigdy nie wgłębiałam się w szczegóły, natomiast nowa publikacja Pani Telfer dostarcza wszelkich informacji w sposób tak sensacyjny, szczegółowy i jednocześnie ciekawy, że dzięki tej lekturze uzupełniłam swoją wiedzę. Przyznam również, że niektóre fragmenty książki były dla mnie przezabawne np. fragment o cudownych olejkach Fu Futtam, serio, że ludzie się na to nabierali.


Po skończeniu pozycji w końcu wiem, od kogo uczą się nasi politycy, zresztą politycy na całym świecie:-)))


Niezwykle bogata, inteligentna, wprost ociekająca historią pozycja, którą trzeba mieć. Szczerze mówiąc obie książki pisarki, są cudowne i zachęcam Was do zapoznania się z nimi. Jestem pewna, że cudownie spędzicie czas z filiżanką ociekającej krwią kawy Elżbiety Batory, albo z paranoją wywołaną hałasem na schodach dzięki siostrom Fox:-))


Oszustki to wielki hit, a obie pozycje razem to już majstersztyk. Musicie je mieć!

Książke do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

NOWOŚCI WYDAWNICZE MAJ 2025R.

http://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t   James Doty, neuronaukowiec i znany orędownik idei współczucia, opisuje w tej k...