Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Obyczajowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Obyczajowe. Pokaż wszystkie posty

sobota, 23 marca 2024

Wielkie zaskoczenie



„Dusze wszystkie bez wyłączenia są w wiecznej przestrzeni i podług starodawnych wyobrażeń są obecnymi przy nas.(…) Są to duchy praojców naszych, zgasłych przed X wiekiem”.

Zorian Dołęga Chodakowski





Wysyp na powieści z wątkiem słowiańskim, pogańskim etc. zrobiły się w ostatnim czasie bardzo modne. Szczerze Mówiąc, nie za bardzo byłam do nich przekonana. Te motywy nigdy do mnie nie przemawiały, legendy, bóstwa, w to wszystko wplątana fabuła… Druga sprawa jest taka, że nie jestem przekonana do polskich Autorów, co już nie raz pisałam i raczej nie czytam tego typu literatury.

Książkę Kołatanie Pana Żaka, wzięłam do ręki, aby wyjść trochę ze swojej strefy komfortu i po prostu coś przeczytać w tej tematyce. Nigdy nie zapomnę, jak moja prababcia zawsze po kolacji wigilijnej zostawiała wszystko na stole, bo Dziadek przychodzi. Ta tradycja w dawnych czasach była bardzo popularna, jako dziecko napawała mnie odrobinę przerażeniem, a jednocześnie niezmiernie fascynowała. Dziś już tego nie praktykujemy, jako Rodzina, a szkoda to były naprawdę wspaniałe czasy. Wspominam o tym, ponieważ ta powieść, jest właśnie w tym klimacie i również mówi o tej tradycji.

Lata dziewięćdziesiąte XX wieku mamy naszego bohatera Piotra, który przygotowuje się do egzaminu na studia. W tym okresie spędza czas na wsi u babci, która została wdową i hołduje tradycji pozostawiania dodatkowego talerza dla zmarłego męża. Piotr podchodzi do tego, jak do zabobonu, jednocześnie uważając to za bzdurę. Ciąg zdarzeń przekonuje chłopaka, że to babcia ma rację, zaczyna wierzyć w moc zapalonej gromnicy… Duch dziadka krąży nie tylko po domu, ale też po wsi i dostrzega więcej niż za życia. Bronek pilnie strzegąc wnuka, próbuje uchronić go przed katastrofą, mając za sobą jednak Cień…

I co? Fabuła tak emocjonująca, że zwracam honor tego typu publikacjom. Nie sądziłam, że to napiszę, ale ta powieść była genialna. Mamy tutaj wierzenia i tradycje starej słowiańszczyzny, oraz czasów gdy Polska sięgała od morza do morza. Świetnie wykreowani bohaterowie, wiele przemyśleń psychologicznych, pomieszanie tego co stare z tym, co nowe, zwroty akcji i mądrość życiowa… Po lekturze stwierdzam, że naprawdę warto było po tę pozycję sięgnąć. W ogóle oprawa jest genialna. Twarda okładka i ta grafika na brzegach. Na początku się nie przyglądałam, myślałam, że to jakieś patyki dopiero później sobie uświadomiłam, że to drzewa😊 super!

I tak wychodząc ze swoje bańki czytelniczej, sama nie wierząc, polecam Wam tę słowiańską powieść. Powrót do korzeni w nowym czytelniczym wydaniu, jest chyba czymś, czego potrzebujemy w dzisiejszych trudnych czasach i z całą pewnością Pan Artur Żak nam to daje. Czekam niecierpliwie na kolejną powieść Pisarza, a do Kołatania zapewne wrócę w okresie jesiennym, aby czuć klimat powieści jeszcze bardziej.

Książkę do receznji otrzymałam od Wydawnictwa Dobra Literatura


 

czwartek, 12 października 2023

Inna Frida



„Mam nadzieję, że śmierć jest radosna. Mam nadzieję, że nigdy nie wrócę.”

Frida Kahlo



Kiedy wybieram książkę po tytule, a nie po opisie na odwrocie dzieją się cuda. Czasami zastanawiam się, jak ja mogłam się na to zdecydować? Często, jednak dzieje się tak, że trafiam w dziesiątkę i jestem zachwycona. Tak właśnie było z pozycją Kucharka Fridy… Opowieść o znanej malarce podbiła moje serce, choć to bardziej historia zwykłych kobiet, które spotykając się, w najmniej spodziewanych momentach swojego życia zmieniają się pod swoim wpływem.

Pasjonaci sztuki o Fridzie Kahlo słyszeli zapewne nie jedno. Rok 1907 był na pewno pamiętnym dla takich znanych malarzy jak Pablo Picasso, czy Salvador Dali, którzy kochali się w twórczości Fridy i celebrowali jej urodziny. Sławą okrył ją także romans z Lwem Trockim znanym politykiem rosyjskim, tuż pod nosem jego żony. Skandal odbił się echem i zmusił Trockich do opuszczenia domu artystki. Po roku 1920 nikt nie przypuszczał, że nastolatka, która stawała się kobietą, wstąpi do komunistycznej partii Meksyku, niemal sto lat później zostanie okrzyknięta najbardziej znaczącą malarką świata.

Opowieść Kucharka Fridy, to inteligentna i wywołująca wiele emocji podróż pełna retrospekcji przedstawiająca nie tylko losy samej artystki, ale przede wszystkim wieloletnią przyjaźń, jaka łączył ją z kucharką Nayeli. Zanim zaczęłam czytać tę książkę, myślałam, że jest to pozycja biograficzna, okazało się, jednak że to powieść połączona z rewelacyjnymi wątkami historycznymi. Po raz kolejny dostałam do ręki publikację, która uczy, bawi i zmusza do myślenia.

Tehuanka Nayeli uciekając z domu trafia pod skrzydła Fridy Kahlo, która po wypadku ukrywa się w swej niebieskiej rezydencji w Meksyku. Między smakami, aromatami, butelkami wina obie panie nawiązują przyjaźń, która naznacza losy ich obu. Po wielu latach wnuczka Nayeli mieszkająca w Buenos Aires odkrywa obraz, który może odmienić jej życie. Pisarka ukazuje nam Fridę Kahlo w sposób, jak najbardziej ludzki. Znana z zamknięcia w sobie malarka, unikająca otoczenia w powieści Pani Etchevez rysuje się w barwach szczerej przyjaźni i głębokiego człowieczeństwa.

Osobiście nie jestem fanką twórczości Fridy Khalo, jej obrazy mają w sobie coś tak samo niepokojącego, jak te Edwarda Muncha, jednak muszę przyznać, że Książka Kucharka Fridy mnie zachwyciła. Dwie kobiety, dwie historie i dwa światy, które nigdy nie spotkałyby się w normalnych okolicznościach. Zbieg okoliczności może zmienić nie jedno życie. Polecam bez dwóch zdań.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra


 

środa, 16 sierpnia 2023

Mistrzostwo Perr



„- Słuchajcie, mama mówi, że umiera!

- Jak to umiera! My tu mamy ważne sprawy”!

Sławomir Mrożek





Relacje rodzinne w książkach, to temat, który pojawia się niezwykle często. Nawet w kryminałach, gdzie fabuła kręci się wokół zbrodni, temat rodziny przewija się, aż do ostatniej strony, nie mówiąc już o książkach dla dzieci, czy obyczajówkach. Są Autorzy, którzy słyną z pisania jednego gatunku Pani M.M Perr, jest jedną z nich, a mianowicie bardzo dobrą mistrzynią krwawego thrillera. W tym miesiącu jednak wyszła Jej najnowsza powieść, która powstała w duchu obyczajowym, co może być mylące jeśli popatrzy się na okładkę, ja myślałam, że to kolejna seria ciekawie poprowadzonej zbrodni.

Wszystkie winy mojej matki, bo o tej książce mowa nawet tytułem nie sugerują, że Pisarka postanowiła napisać coś innego niż do tej pory. Jak to wyszło? Gdy Pani Socha postanowiła pisać kryminały, pomyślałam, nie stanowczo nie, ale po zapoznaniu się z książką Pani Perr doszłam do wniosku, że ta Autorka może w sumie pisać jaki gatunek chce, a i tak będzie to dobre. Po tym, jak minęło moje zaskoczenie, że nie dostałam thrillera, zasiadłam do lektury, którą szybko ukończyłam, bo pozycja okazała się mimo trudnych tematów naprawdę wartka, ciekawa i intrygująca.

Na początku muszę napisać, że myślałam, że nazwisko Perr, jest zagraniczne… A ja zazwyczaj zagraniczne książki czytam w ciemno, to z polskimi mam problem. Gdy już podniosłam się z zaskoczenia, myślę sobie dobra, okładka sugeruje, że nie będzie źle, czytam. Mamy tutaj Zu, krakowską artystkę, która trafia do szpitala w ciężkim stanie z problemami z pamięcią i ranami na dłoniach. Do szpitala przyjeżdża, także jej córka, z którą kobieta nie widziała się przez długie lata. Okazuje się, że relacje obu pań są bardzo skomplikowane z powodu wydarzeń z przeszłości. Mimo to Gabriela wraca do rodzinnego domu, który zastaje w stanie katastrofalnym. Nasza bohaterka próbuje posprzątać te cztery kąty, ale to zmusza ją do cofnięcia się w przeszłość, zagłębienia w teraźniejszość i nawiązanie na nowo relacji z matką.

Fakt, jest to obyczajówka pełną parą, z tajemnicą rodzinną w tle, co ja po prostu uwielbiam. Im więcej sekretów tym dla mnie lepiej, poza tym książka ma mocną stronę psychologiczną, co również cenię sobie w takich pozycjach. Zagadkowość okładki kiedy czytelnik nie jest w stanie stwierdzić gatunku, to moim zdaniem majstersztyk. Najbardziej zaskakujące dla mnie, jest to, że ja nie przepadam za obyczajówkami w wykonaniu polskich Pisarzy, bo są dla mnie nudne, a ta wciągnęła mnie do tego stopnia, że przeczytałabym coś jeszcze w tym klimacie. Pani Perr, to już kolejny nasz Autor, który zaczyna obalać moją tezę o fatalności polskiej literatury współczesne, co nie ukrywam, bardzo mnie cieszy. Jeśli kochacie zagadki rodzinne, retrospekcje, psychologiczne zwroty akcji, trudne relacje, oraz niebanalnych bohaterów ta pozycja, jest dla Was.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Prozami


 

niedziela, 25 czerwca 2023

Odkrycie roku



„Życie, jest dramatem i nawet istoty z natury swej najszlachetniejsze,

zaznać muszą goryczy zawistnego i kapryśnego losu”.



Nigdy nie sądziłam, że będę zachwycała się współczesną literaturą, a już na pewno nie tą obyczajowo – kryminalną. Nadszedł, jednak ten czas, kiedy postanowiłam sięgnąć po jedną z tego typu pozycji i o dziwo bardzo mi się podobała. Pani Katarzyna Targosz, jest moim tegorocznym odkryciem, a Jej pozycja Sanatorium Doktora Kramera hitem na moich półkach, mimo że polskim.

Od bardzo dawna jestem uprzedzona do naszych współczesnych Autorów, książki są z reguły na jedno kopyto, brak porywającej akcji, tacy sobie bohaterowie… No cóż, po prostu tego nie czytam, choć klasykę literatury polskiej, jak Orzeszkowa, czy Prus uwielbiam. Na pozycję Sanatorium doktora Kramera polowałam długo i muszę uczciwie przyznać, że to był strzał w dziesiątkę.

Sam opis pozycji kojarzył mi się z horrorem Zakonnica, do tego tajemnica posiadłości, zbrodnia w tle, ludzie pełni sekretów, musiałam to przeczytać. Na okładce, jest napisane, że jest to seria Opowieści z wiary, co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło, ponieważ opis na to nie wskazywał. Bardzo lubię tę serię, więc tym bardziej byłam zaciekawiona i zaintrygowana.

Mamy tutaj luksusowy ośrodek leczenia zaburzeń psychicznych, jego mieszkańcy skarżą się, na nocne hałasy uważając, że stary budynek nawiedzany jest przez duchy. Przestraszeni domagają się od właścicielki, aby sprowadziła kogoś kompetentnego, kto zajmie się tym tematem. Dyrektor Aldona Gwież, prosi o pomoc zakon, wysłana przez niego zakonnica, to nie tylko znawczyni spraw duchowych, okazuje się bowiem, że przybywa ona z jeszcze inną misją. Siostra szybko zauważa, że w dawnym sanatorium Kramera dzieją się dziwne i osobliwe rzeczy. Akcja nabiera rozpędu, problemy się piętrzą, a bohaterowie nie są do końca jednoznaczni.

Książka mnie zaczarowała. Już od pierwszej strony spotykamy się z sekretem, problemem i mrokiem wokół akcji. Pozycję tę czyta się szybko, ponieważ zwroty akcji wciągają na całego. Zastanawiałam się, dlaczego właśnie Opowieści z wiary, ale faktycznie Pan Bóg każdemu z naszych bohaterów kreśli plan na życie. Fani zarówno powieści obyczajowych, jak i kryminału z wątkiem paranormalnym będą zachwyceni. Publikacja trzyma w napięciu, zaskakuje, aby ostatecznie poukładać się w całość. Nie sądziłam, że to napiszę, ale jest to jedna z tych pozycji, do których z pewnością będę wracała.

Całą serię Opowieści z wiary polecam, ale Sanatorium Doktora Kramera w szczególności. Czekam na kolejne, tak dobre pozycje Autorki.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa eSPe


 

piątek, 16 czerwca 2023

Powrót do klasyki


„Czasem sama prawda nie wystarcza, musisz mieć prawnika”.

Charles Dickens





W ostatnim czasie bardzo chętnie wracam do klasyki literatury, nie tylko polskiej, ale także zagranicznej. Z jakiegoś nieznanego mi powodu, ciągnie mnie w kierunku tej literatury i nadrabiam ubytki. Sięgając po publikacje Charlesa Dickensa, miałam wiele obaw, nie tylko jeśli chodzi o tematykę jego powieści, ale także sam język, oraz grubość tych publikacji.

Charles Dickens, jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Jego dzieła dają wyraz wrażliwości na niesprawiedliwość, krzywdę społeczną i bezduszność praw wobec ludzi ubogich. Realistyczny i drobiazgowy opis środowisk społecznych (mieszczańskich, biedoty miejskiej) zespalał z romantyczną atmosferą baśniowości i liryzmem. Stał się on jednym z lepszych kronikarzy ówczesnego Londynu. Kochał utrwalać postacie ekscentryków oraz dziwaków, co pozwoliło na lepszy pogląd na świat, w którym żył.

W pierwszej kolejności sięgnęłam po jego Samotnię, którą zareklamowano mi jako naprawdę jedną z lepszych pozycji klasycznych. Muszę napisać, że jej objętość mnie zaskoczyła, dwa obszerne tomy przedstawiające sprawę sądową Jarndyce przeciw Jarndyce oparte na prawdziwych wydarzeniach pochłonęły mnie bez reszty.

Dickens przedstawia nam ponury, mokry, mroczny wiktoriański Londyn pełen niesprawiedliwości społecznych. Tło, oraz sceneria samej książki bardzo mi się podobała, ogólnie uwielbiam takie klimaty i świetnie mi się tego typu dzieła czyta. Mamy tutaj bohaterkę Esther, ubogą sierotę, o nieznanym pochodzeniu, oraz pełną sekretów Lady Dedlock. Obie te panie spotykają się na Sali sądowej w sprawie Jarndyce kontra Jarndyce, która z każdym dniem robi się coraz bardziej skomplikowana. Zawiłości prawne, związane z nimi niedorzeczności sprawiają, że nie wiadomo komu ostatecznie, przypadnie wielki majątek. W tle mamy historię rodzinną, sekrety, dramaty oraz walkę o prawdę.

Mimo objętości Samotnia bardzo mi się podobała, oba tomy wspaniale oddają nie tylko miasto i jego najciemniejsze zakamarki, ale także skorumpowanie, opieszałość, czy kumoterstwa w świecie biurokratycznego prawa. Dodatkowym atutem powieści, jest podwójna narracja, która zabiera czytelnika w dwa zupełnie różne światy.

Samotnia, to także książka przedstawiająca całą panoramę życia i obyczajowości dziewiętnastowiecznej Anglii, dla mnie to wisienka na torcie. Bez wątpienia Dickens, jest jednym z wielkich pisarzy, do inspiracji jego twórczością przyznawali się np. Lew Tołstoj, czy George Orwell.

Wiem, że dwa tomy mogą przerażać. Dodatkowo staroświecki naprawdę mocno wyszukany język, w który trzeba się wbić, mogą na początku zniechęcać czytelnika. Mimo, to twórczość Charlesa Dickensa warto poznać. Myślę, że na pierwszy ogień raczej nie wybrałabym Samotni gdyby mi jej nie polecono, ale cieszę się, że się z nią zapoznałam. Z całą pewnością, jest to publikacją, którą warto znać.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

poniedziałek, 12 czerwca 2023

Najlepsza w tym półroczu



„Wśród morza ewentualności: tego, co potrzebne, mniej potrzebne i zbyteczne, tego, co przyjemne, a pożyteczne, tego, co szkodliwe, bardziej szkodliwe, a smakowite, tego, co opłacalne, bardziej opłacalne, a krzywdzące drugiego człowieka, tego, co prawdziwe, mniej prawdziwe, kłamliwe, ale dające korzyści. Nie zgubić się w tym gąszczu ani nie rozstrzygać fałszywie. Nie zgubić się ani na chwilę, ani na miesiąc, ani na całe życie. Umieć wrócić, gdy się pobłądzi. Umieć odkryć błąd, przyznać się do tego, że się było nieuczciwym, brutalnym, egoistycznym, że się skrzywdziło drugiego człowieka. Potrzeba drugiego człowieka, który pomoże, ostrzeże, upomni w imię dobra, życzliwości. Potrzeba drugiego człowieka, który uratuje od rozpaczy. Potrzeba człowieka wiernego, który nie zdradzi nie odejdzie, nie opuści, nie zdarzy się czas próby, niepowodzeń, klęsk, katastrof życiowych, gdy wszyscy się odsuną, potępią, zapomną, który pocieszy, podeprze, poda rękę, pozwoli uwierzyć w siebie, przyniesie nadzieję i radość. Bo miłość to bycie do dyspozycji, to gotowość do tego, by usłużyć, pomóc, przydać się, zaopiekować się. To chęć, by być potrzebnym. Czas jest zawsze tym egzaminatorem, przed którym nie ostanie się żadna złuda, zaślepienie”.

Mieczysław Maliński

W ubiegłym tygodniu zagościła na mojej półce bezsprzecznie najważniejsza książka tego półrocza, czyli Lato 69 Pani Elin Hilderbrand. Napisać o niej, że jest dobra, bardzo dobra, znakomita, czy wspaniała, to tak naprawdę nic nie napisać. Nie pamiętam kiedy czytałam, tak niesamowitą powieść obyczajową z wątkami historycznymi… Jestem pod wielkim wrażeniem Pisarki, ponieważ jej pozycję wprost połknęłam i przyznam, że czekam na więcej. Nie wierzę, że to piszę, ponieważ tego rodzaju pozycje nie były nigdy moimi ulubionymi, ale po lekturze Lata 69 Pani Hilderbrand stała się moim numerem jeden zarówno w tym roku, jak i na moich półkach.

Są książki, które zasługują na więcej, niż tylko marginalna sprzedaż w księgarniach i z całą pewnością, ta publikacja do nich należy. Powieść ta, to z wielkim smakiem przedstawione losy rodziny Nicholsów-Foleyów-Levinów podczas najważniejszych ówczesnych wydarzeń historycznych lat 60. Mamy w niej seniorkę rodu Exality, u której zwykle cała rodzina spędza letnie wakacje. Niestety tym razem plany pokrzyżuje im nie tylko wojna w Wietnamie, ale także zdarzenia losowe każdego z członków rodziny. Ostatecznie upalne lato u babci spędza tylko trzynastoletnia Jesse, która wśród burzy dorastania, zapamięta ten rok na długo.

W ubiegłym roku pewien znany historyk w Polsce napisał w swym podręczniku do szkoły średniej, że lata 60 w USA, to wyzwolenie seksualne, niemoralny rock and roll, za duża ingerencja czarnych w kulturę etc. Ta książka udowadnia nam, że powielany w Polsce stek bzdur krzywdzi i hańbi ludzi, żyjących w tamtym okresie czasu. Zręcznie wmanewrowane w powieść, takie wydarzenia, jak wojna w Wietnamie, przeobrażenia obyczajowe, pierwsze lądowanie człowieka na księżycu, powstając wtedy muzyka, sytuacja po zamachu na Johna F. Kennedy’ego, oraz np. trudna sytuacja polityczna pokazują nam, że nic nigdy nie było czarne, czy białe, a życie ma wiele barw i wielką odwagą jest się z nim zmierzyć w najtrudniejszych dla rodziny, ludzi i świata problemach.

Fabuła typowa dla jednotomowej sagi rodzinnej, w której losy kilku osób splatają się i przenikają, aby ukazać nam cały obraz trudów dnia codziennego. Znajdziemy tutaj nie tylko zbuntowaną nastolatkę, ale także przewrażliwioną i nadopiekuńczą matkę, młodego mężczyznę, który staje twarzą w twarz z niemal pewną śmiercią, czy młodą żonę i przyszłą matkę, która martwi się o przyszłość. Trzy rodziny jednego rodu, przeprowadzą czytelnika przez lata, po których nic już nie było tak samo.

Lato 69 to historia, miłość, pasja i odwaga, ale także dramaty i decyzje, których konsekwencje pozostają na długo. Powieść ta, to również zmierzenie się ze swoją dojrzałością. Każdy czytelnik odnajdzie w niej siebie.

Słyszałam, że ma pojawić się ekranizacja tej książki. Nawet mój mąż, który nie czytuje takich, powieści o niej słyszał i szeroko ze mną o tym dyskutował, a to oznacza, że pozycja trafiła w eter i zasługuje na to, aby się z nią zapoznać. Momentami kontrowersyjna, wyciąga to co w człowieku i najgorsze i najlepsze, porusza tematy tabu w ówczesnych latach, zaskakuje szczerością i brutalnością przeszłości. Lato 69 to publikacja ważna, obok której nie można przejść obojętnie, to historia o ludziach takich, jak my którzy chcieli wykorzystać swój czas, jak najlepiej i najkorzystniej dla przyszłych pokoleń. Pani Elin Hilderbrand, to Autorka, po którą trzeba sięgnąć.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

czwartek, 13 kwietnia 2023

Damą być...





„Jestem troskliwa, czuła, odważna, umiem tyle rzeczy! (…) u nas nieprzyjęte dobrze o sobie mówić. Wypada krygować się, zaprzeczać, ale walnąć tak zwyczajnie: Fajna jestem! Miła i dobra! Zdolna! .(…) Wciąż pokutuje w moim pokoleniu stara seksistowska zasada: Stój w kącie, znajdą cię! Albo Nie wychodź przed szereg! Jesteś kobietą, to nie wypada”.



Małgorzata Kalicińska





Całkiem niedawno ukazało się kolejne wznowienie ponadczasowej książki, Dziennik prowincjonalnej damy. Autorka do dziś porównywana do bezsprzecznie klasycznej Jane Austen, od roku 1930 porywa kobiety na całym świecie zapiskami z życia, no właśnie całkiem zwyczajnej, a zarazem kreatywnej pani domu z prowincji. Tom pierwszy książki, który ukazał się w roku 1930, zrobił tak wielką furorę w Anglii, że każdy kolejny był wydarzeniem na miarę tamtych czasów.

Pranie, sprzątanie, gotowanie, która z nas tego nie zna? Do tego gromada rozwrzeszczanych dzieci i mąż, pan i władca, któremu trzeba dogodzić. To obraz nie tylko polskiej kobiety, który królował w mijających epokach. Dziś odrobinę to się zmieniło, jesteśmy ambitne, wykształcone, inteligentne, na dodatek każda z nas jest mistrzynią gotowania zupy z gwoździa. W naszych polskich realiach nie ważne, czy to w mieście, czy na wsi radzimy sobie lepiej niż dość leniwe Niemki, czy ufryzowane Francuski. Lata wojennych doświadczeń sprawiły, że biorąc przykład z naszych babć, czy matek jesteśmy twarde, oraz niemal niezniszczalne. Mamy swoje słabe strony, trawią nas kompleksy, wredne sąsiadki, które kochają obgadywanie, a jednocześnie siedzą w pierwszej ławce w kościele. Popadamy w depresje, krzyczymy, rzucamy przekleństwa, jednak każda z nas bez względu na status społeczny i wykształcenie, bez wątpienia radzi sobie lepiej niż niejeden mężczyzna.
O tym właśnie, jest pozycja Pani Delafield, kolejne wspaniałe wznowienie dziennika gospodyni domowej, która w latach 30 XX wieku, borykała się z takimi samymi problemami, jakie mamy dziś. Prowincjonalne miasteczko w Anglii, mrukliwy mąż, gromada dzieci, oraz całe mnóstwo domowych dylematów od kiepskiego urodzaju w ogrodzie po niezapowiedzianych gości, którzy przychodzą, aby oceniać. Mimo wielu trudności nasza prowincjonalna dama cały czas w biegu radzi sobie doskonale udowadniając, że kobieta może ogarnąć wszystko.

Uznany klasyk, który pomaga przejść z humorem przez rolę bycia matką, żoną i panią domu. Napisana z wielkim rozmachem i sporą dawką poczucia humoru książka, którą przeczytałam jednym tchem. Pozycja, ta nie ma kompletnie wad, czyta się ją tak samo dobrze, jak uznane powieści dla kobiet. Dziennik prowincjonalnej damy ma jednak jedną niezaprzeczalną zaletę, której nie posiadają inne powieści, jest napisany specjalnie dla kobiet, aby udowodnić nam, że damy radę zawsze. Pokazuje, że nie musimy nic nikomu udowadniać, a dom, który prowadzimy, ma służyć nam i naszej rodzinie, a nie otoczeniu dookoła.

Bardzo cieszę się z tego wznowienia. Publikacja, która podnosi na duchu, napawa optymizmem, oraz pokazuje, że każda z nas jest wyjątkowa.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka

 


 

piątek, 9 grudnia 2022

Inna niż inne



„Nie ma lepszego sposobu

pobudzenia dobroci w ludziach,

niż traktować ich tak,

jakby byli dobrymi ludźmi”.

Gustaw Radbruch



Opowieść o człowieku, którego zmieniła jedna gwiazdka, powstała z potrzeby spłacenia karcianych długów w roku 1843. Od tamtej pory, gdy pierwsze sześć tysięcy egzemplarzy rozeszło się w ciągu trzech dni, powieść zostawała wielokrotnie wznawiania, ekranizowana oraz wystawiana na deskach teatrów, aby i dziś uczyć nas bezinteresownej dobroci serca. Opowieść wigilijna Charlesa Dickensa wywołała wielkie poruszenie, sprawiając, że wielu pisarzy poszło w ślady autora i postanowiło napisać swoją wersję niesamowitej, świątecznej historii.

Już niedługo przeżywać będziemy kolejne Święta Narodzenia Pańskiego, przed którymi w księgarniach mamy wysyp pozycji pisanych specjalnie pod ten czas. Nie inaczej, jest z najnowszą książką Pani Elizabeth Scarborough i jej pozycją Inna opowieść wigilijna. Napisana na wzór dzieła Pana Dickensa, umieszczona w czasach współczesnej cyfryzacji, przyciąga powtarzającą się tematyką, która mimo tego, że może wydawać się oklepana, nadal zachwyca.

Nasza bohaterka Monica jest pracoholiczką, w której życiu nie ma miejsca na miłość, dom czy rodzinę. Całe dnie spędza w pracy, nie dostrzegając nic poza nią. Kobieta z sercem jak lód w wigilię odmawia swoim pracownikom urlopu, czym budzi do życia ducha zamieszkującego jej komputer. Niespodziewanie okazuje się, że jest nim nie kto inny tylko sam Ebenezer Scrooge, bohater najpopularniejszej powieści świata. Przebudzony ze snu mężczyzna, odkrywa, że świat bardzo się zmienił od jego ostatniej na nim bytności, a przekonanie Moinici do przyjęcia ducha hojności, miłości i przebaczenia będzie nie lada wyzwaniem.

Powieść obyczajowa, która przypomina nam, jacy powinniśmy być nie tylko w święta. Ciepła, dowcipna, napisana w bardzo inteligentny sposób po raz kolejny udowadnia nam, że warto być dobrym człowiekiem. Nie znajdziemy tutaj zwrotów akcji, przygody i zgrai nieprzeciętnych bohaterów. Książka Pisarki to klasyk w nowoczesnym wydaniu, który ma otworzyć nasze serca na drugiego człowieka. Napisana lekko i przyjemnie napełnia nas nadzieją, na lepsze jutro i pomaga zachować równowagę między tym, co łatwe, a tym, co słuszne.

Czytanie Innej opowieści wigilijnej sprawiło mi wiele przyjemności. Pani Scarborough poruszyła archetyp, pod zupełnie nowym kątem nadając mu świeżości i nieprzeciętności, jednocześnie wplatając w treść bohatera, o którym słyszały nawet dzieci. Połączenie to okazało się strzałem w dziesiątkę. Myślę, że zapewni Wam kilka niezwykle wartościowych, oraz przyjemnych godzin.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

niedziela, 22 maja 2022

Kolejna super saga






Wojnę wygrywają dowódcy, przegrywają rodziny”.

Kamila Kampa



W ostatnim czasie sagi rodzinne stały się naprawdę popularne. Jedne z lepszych, jakie czytałam to Saga wiejska Pani Kasi Bulicz – Kasprzak, czy kolejna z moich ulubionych Jaśminowa saga Pani Anny Sakowicz. Najlepsze we wszelkiego rodzaju polskich powieściach tego typu jest to, że są one prawdziwe. Opowiadają o wydarzeniach z historii naszego kraju, o relacjach społecznych w czasie, w których się dzieją, a jeśli tematyka jest wiejska to o tym jak ciężkie i różnorodne było życie na wsi. Na podstawie historii Polski takich pozycji można napisać tysiące, jeśli autor jest uczciwy, wyjdzie z tego kilka tomów naprawdę świetnej publikacji. Ostatnio otrzymałam książkę Pani Katarzyny Ryrych Czarna walizka dalej niż daleko, tom II opowieści o wojnie, miłości i życiu.


Przyznam, że trochę się zdziwiłam, ponieważ nie czytałam tomu I, zastanawiała się co z tym zrobić, bo okazało się, że niestety nie mogę nic napisać o tej pozycji jeśli nie wrócę do części pierwszej. Szybko więc odnalazłam Czarną walizkę wszystko dla Ciebie, ponieważ postanowiłam najpierw przeczytać właśnie tę pierwszą publikację. Pani Katarzyna Ryrych i Jej książki są dla mnie odkryciem, nigdy nawet nie słyszałam o Pisarce, mimo że okładki wpadały mi w oczy, nigdy także nie czułam potrzeby sięgnięcia po ten tytuł. Z wielkim zaskoczeniem odkryłam, że lektura sprawia mi wielką przyjemność i jest naprawdę dobra.

Pierwsza część sagi to lata 1900 – 1916 na tle historycznych wydarzeń miasta Lwów śledzimy losy dwóch małżeństw, dwójki dzieci oraz cichej, spokojniej niani, który staje się fascynującą młodą kobietą. Tom I wciąga od pierwszej strony. Wspaniały klimat Odessy, wiele tajemnic, wzajemne oddziaływania społeczne, fantastyczny realizm, seks, codzienne życie… To wszystko i jeszcze więcej zachwyca. Z góry założyłam, że tom II będzie równie dobry, a nawet lepszy, muszę przyznać, że się nie pomyliłam. W kolejnej części śledzimy losy Mikołaja, który zaczyna nowe życie w Krakowie. Do miasta zabiera także Marię, która umiera w tajemniczych okolicznościach w ekskluzywnym zakładzie dla obłąkanych. Mężczyzna wraz z tym wydarzeniem może w końcu poślubić kobietę, którą naprawdę kocha. Po roku nad Europą pojawia się widmo nieuchronnej wojny. Mikołaj wraz z Eweliną mają przyjechać do Nowego Jorku, aby dołączyć do Chaji, która zmienia nazwisko. Niestety los krzyżuje ich plany…

Pani Ryrych stworzyła opowieść, do której chce się wracać. Wiele rodzin przeżyło trudy emigracji, ucieczki, biedy, dramaty śmierci, wielką lojalną przyjaźń i namiętną miłość. Wartość tej sagi jest naprawdę ogromna. Najważniejsze jest to, że publikacja spodoba się osobą w każdym wieku. Starsi odnajdą w niej coś ze swojego życia, a młodsi przeniosą się do świata, w którym żyli nasi rodzice, oraz dziadkowie. Cudowni bohaterowie, dowcipny język, ważne wydarzenia, niezwykła historia ludzi, to wszystko i jeszcze więcej zabierze Was do niezwykłego świata, którego już je ma. Cała saga jest idealna na prezent, a ja czekam z niecierpliwością na tom III.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka


 

sobota, 21 maja 2022

Kresowa prawda





Przyrzekałam sobie, że nigdy z Wołynia nie wyjadę. Życie potoczyło się jednak inaczej. Kto sieje wiatr, burzę zbiera"


Temat Wołynia w dzisiejszej propagandzie politycznej to niedobry jest! Najlepiej milczeć, nic nie mówić i przytulać do serca naszych „braci” Ukraińców. Tacy z nas patrioci, że już nawet wypieramy własną historię, bo poprawność, bo wojna, a to, że nie nasza to już nieważne. Ofiary tamtej rzezi płaczą z powodu niesprawiedliwości, braku ekshumacji, zdrady, oraz porzucenia tematycznego, a my, zamiast odkłamywać historię, coraz bardziej zatapiamy się w kłamstwie propagandy. Są jeszcze w Polsce pisarze, którzy mimo wszystko uczciwie podchodzą do tego tematu. Pojawiają się na rynku książki obyczajowe, historyczne opowiadające o rzezi wołyńskiej, jednak od paru miesięcy robią się coraz mniej popularne.


Pan Edward Łysiak, który stworzył wspaniałą sagę kresową, po raz kolejny zaszczyca nas nową powieścią z tej serii Kresowa opowieść Anna. To już czwarty tom trudnej historii tutaj Polski i Ukrainy. Przyznam, że książka ta wywołała u mnie wiele przemyśleń, które nie były zbyt optymistyczne. Mówi się, że prawda się obroni, mam wielką nadzieję, że dzięki takim Autorom jak Pan Łysiak faktycznie tak się stanie. W wielkim skrócie książka opowiada historię czwórki ludzi, którzy wybierają się na wyprawę na zachodnią Ukrainę. Te ziemie od lat kojarzą się tylko z krwią, bólem i cierpieniem, a nasi bohaterowie muszą stawić czoła przeszłości. Anna jedna z uczestniczek wyprawy, musi zmierzyć się w tym czasie z trudną historią swojej rodziny i głęboką tajemnicą. Czy powiązania jej bliskich ze zbrodnią przeprowadzoną przez UPA roztrzaska świat kobiety? To musicie przeczytać.


W XXI wieku stawia się pomniki zbrodniarzom UPA i gloryfikuje banderyzm. Dla Ukraińców jest to bohater narodowy jak dla nas Piłsudski, jednak my Polacy powinniśmy być szczególnie uwrażliwieni na zbrodnie na naszym narodzie. Nie chodzi o to, żeby robić tutaj wykład z historii, ale naród, który nie pamięta o swojej przeszłości, nie może tworzyć przyszłości. Co się dzieje u nas w kraju? Przedstawiciele Pana prezydenta Dudy obiecują, że Polska odbuduje pomniki UPA.




Wszystko to oznacza, że tacy Pisarze jak Pan Łysiak, który porusza prawdę w swoich pozycjach, pójdą w najlepszym przypadku w zapomnienie, a w najgorszym zostaną więźniami politycznymi. Publikacja Kresowa opowieść Anna jak i cała seria Autora, zwłaszcza dziś jest niezwykle ważna, ponieważ opowiada o prawdziwych ludziach i prawdziwych wydarzeniach, które być może niedługo zostaną całkowicie ocenzurowane. Książka mnie zachwyciła nie tylko tematyką historyczną, ale także przedstawieniem bohaterów, opisami, a przede wszystkim prawdą w niej zawartą. Bardzo szanuję Pisarzy, którzy mają odwagę, zwłaszcza dziś kiedy to, co było zawsze logiczne i słuszne dziś staje się niepożądane. Mam wielką nadzieję, że wyjdzie kolejna publikacja z tej serii. Opowieść o Annie była moim pierwszym spotkaniem z Panem Łysiakiem, mam zamiar to nadrobić i już zakupiłam poprzednie części.


Polecam bez dwóch zdań. Książki, które opowiadają o tym, co działo się nie tylko na Wołyniu, ale także w innych częściach dzisiejszej Ukrainy, takie, które piszą prawdę o ludobójstwie na Polakach, tylko z powodu narodowości są bardzo ważne. Każdy powinien pamiętać o historii własnego narodu.

Książkę do recenzji otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

 

poniedziałek, 14 lutego 2022

Żydzi po raz kolejny




Kiedy ludzie zaczynają nienawidzić, przestają zadawać pytania. Po prostu gardzą innymi i już.






Od dobrych kilku lat, rynek wydawniczy jest wprost zalewany pozycjami o Holokauście, oraz cierpieniach w Auschwitz. Zarówno pozycje dokumentalne jak i obyczajowe, fabularne cieszą się wielką popularnością. Nikt dziś nie neguje wielkiej zbrodni w Obozie Koncentracyjnym w Oświęcimiu, jednak zastanawiam się, dlaczego żadna z zagranicznych powieści nie porusza cierpienia Polaków oraz ludzi innych narodowości w Obozach Zagłady tylko ciągle Żydów. Przyznam, że robi się to już trochę męczące, ciągłe czytanie o losach Żydów w publikacjach zwłaszcza obyczajowych, moim zdaniem umniejsza cierpieniom mojego narodu, oraz zakłamuje fakt, że KL Auschwitz był wybudowany dla Polaków.


Trochę przydługi wstęp, ale nie mogłam, nie napisać co myślę, mając w ręku kolejną książkę z cyklu powieści obyczajowych o cierpieniu narodu żydowskiego, tym razem z perspektywy dziecka (choć i takich dzieł powstało wiele).


Po ostatnim wielkim sukcesie takich pozycji jak Dzieci żółtej gwiazdy, czy Chłopiec w pasiastej pidżamie, przyszedł czas na Lalki z getta Pani Evy Weaver. Powieść ta według opisu miała być psychologicznym katharsis Autorki, która zmaga się z dziedzictwem II wojny światowej. Pani Weaver postanowiła napisać Lalki z getta, aby oczyścić swoje emocje, oraz duchowo rozliczyć się ze straszną zbrodnią Jej narodu, na narodzie Żydowskim (ciekawe, czy takie katharsis powstanie w stronę polską). Osobiście mimo świetnej fabuły jestem krytycznie nastawiona do kolejnej tego typu pozycji. Nie jestem absolutnie antysemitką, ale mam wrażenie, że zagraniczni pisarze mają tak przysłonięty obraz II wojny, że uważają, że pokrzywdzeni byli tylko Żydzi, więc dla mnie jest to kolejna męcząca pozycja.


Mika żydowski chłopiec na samym początku wojny dziedziczy po swoim dziadku płaszcz, oraz osobliwą kolekcję pacynek. Dzięki kukiełką pomaga swoim przyjaciołom przetrwać tragiczny czas wojny. Lalki chłopca powodują, że zwraca na niego uwagę Niemiec, co powoduje, że dziecko musi teraz zapewniać rozrywkę swoim oprawcą. Jedna z pacynek trafia do niemieckiego żołnierza. Mężczyzna po swoich przeżyciach w Polsce oraz sowieckim gułagu ukazuje wojnę z zupełnie innej perspektywy.


Pozycja naprawdę dobra, o świetnej fabule, mocno przedstawionym wątku historycznym, na szczęście Pisarka wie, że Żydów mordowali Niemcy, a nie Polacy, jednak kolejny temat pokrzywdzonych Żydów… Dla mnie monotonia. Obecnie Autorka pisze koleją publikację, mam nadzieję, że tym razem może ukarze wojnę z perspektywy cierpień innych narodów, ponieważ po kolejną o tragedii żydowskiej nie sięgnę.


Jestem przekonana, że książka spodoba się fanom tego typu publikacji. Moim zdaniem, jednak powielanie tematu powoduje, że mnie nie zachwyciła taka do poczytania z braku laku. Polecam fanom literatury obyczajowej z wątkami II wojny, obozów, i historii, ale jeśli liczycie na coś ambitnego, to ta pozycja się do nich nie zalicza.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka

 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t