Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dla dzieci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dla dzieci. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 sierpnia 2024

To, jest HIT!



„Nawet w świecie wywróconym do góry nogami, w świecie wojny i szaleństwa, ludzie wieszają swoje ubrania, składają spodnie, ścielą łóżka.

To chyba jedyny sposób, by przetrwać”.

Lauren Oliver





Ciśnie mi się na język, aby zacząć słowami, Co Tu się stało??? To była pozycja dla dzieci, podczas której emocje sięgały zenitu, nie ze względu na treść o tym później, ale ze względu na wydanie. Ach, co za tragedia… Aż mnie ściska w żołądku.

Wiecie, kocham Kamińskiego, Jego Kamienie na Szaniec, to moim zdaniem najważniejsze dzieło polskie o II wojnie światowej dla młodzieży. Szukam czegoś podobnego, dla dzieci i w końcu jest. Ukazuje się pozycja moim zdaniem treściowo wielka, taka, którą trzeba poznać i trzeba moim zdaniem mieć, mianowicie książka Pana Grzegorza KozeryMała wielka wojna Tomka. 151 stron, a ja myślę kurcze Autor, jest genialny.

Nasz Tomek, główny bohater powieści to jedenastolatek, który żyje w realiach II wojny światowej. Ten tragiczny czas przedstawiony oczami dziecka, co najważniejsze polskiego dziecka, a nie ciągle żydowskich pokrzywdzonych. Opowieść, w której nasi synowie, córki ci z tej młodszej grupy próbują funkcjonować normalnie, mając dookoła siebie ludzi, którzy z miłości do ojczyzny poświęcili wiele, a nawet zginęli. Tomek wraz z przyjaciółmi, stara się spędzać czas, jak normalne dziecko. Gra w piłkę, czyta książki, tak jak wszyscy czekając na zakończenie konfliktu. Niestety, to nie wystarcza naszym bohaterom, chcą być jak dorośli konspiratorzy i postanawiają założyć tajną grupę OSA. Jak, to się dla nich skończy koniecznie, ale to koniecznie musicie doczytać sami.

Treść książki naprawdę wielki ukłon w stronę Autora, uważam, że powinna to być lektura obowiązkowa w klasie trzeciej szkoły podstawowej. Sięgnął po nią nawet mój siedmiolatek, czytając ze mną na głos. Wielkie zainteresowanie i fascynacja tematem, coś niesamowitego. Oczywiście miałam kilka zastrzeżeń do słownictwa. Publikację tę odbieram, jako kierowaną do młodszego czytelnika tak bym powiedziała osiem plus, nie wiem jednak, czy słowa takie jak hitlerowcy, łapanki, wywózki, konspiracja nie są za trudne nawet dla dziesięcioletniego czytelnika, temat II wojny w szkole podstawowej, jest dopiero pod jej koniec. Mimo to uważam, że nawet sześciolatek, czytając tę pozycję wraz z rodzicem, będzie nią oczarowany. Bardzo bym chciała, aby na końcu pojawił się słowniczek, to by sprawiło, że książka będzie bardziej przystępna.

Jeśli chodzi o treść z mojej strony same ochy i achy naprawdę. Nigdy w tym temacie w pozycjach skierowanych do dzieci nie przeczytałam nic lepszego. A teraz trochę dziegciu.

Nie rozumiem, jak można było dopuścić w tak wspaniałej publikacji ilustracje Pani Lędźwy. Dla mnie to profanacja, co ta Pani zrobiła z tą pozycją. Obrazki są okropne, nic na nich nie widać, są nie na temat książki i nic, ale to nic nie wnoszą do treści, która moim zdaniem zasługuje na wspaniałe, dostępne zdjęcia z archiwów historycznych na temat życia dzieci podczas II wojny światowej. Moje Dzieci nawet te starsze uznały, że te ilustracje są jak z horroru, a okładka w ogóle nie zachęca do zakupu, książki, którą należy szeroko promować. Tragedia! Nie rozumiem, dlaczego Wydawca się na to zgodził. Gdybym wzięła tę publikację do ręki w księgarni, nie kupiłabym jej ze względu na obrazki, które są straszne. Dlatego pytam, co tu się wydarzyło? Chciałabym tę powieść, zobaczyć w nowym wydaniu, twarda okładka z piękną wyklejką z fantastycznymi zdjęciami, do których rodzic będzie mógł się odnieść dodatkowo podczas czytania tej moim zdaniem najlepszej książki dla dzieci tego roku, wraz ze swoją pociechą. Przecież ta treść zasługuje na, to aby młody czytelnik poznał historię swoich rówieśników w latach wojennych, a to może zrobić dodatkowo tylko poprzez faktyczne, prawdziwe zdjęcia dzieci, które walczyły w tych ciężkich czasach, np. przenosząc pocztę.

Tutaj apel do Pisarza, Pana pozycja zasługuje na porządną szatę graficzną, a nie na ten miał węglowy, który stworzyła Pani Lędźwa.

Mam jeszcze jedną uwagę, bardzo szkoda, że publikacja ta urywa się na początku Powstania Warszawskiego. Panie Kozera, czy będzie II tom??? Mała wielka wojna Tomka, to pierwsza książka Autora skierowana do dzieci. Mam wielką nadzieję, że nie ostatnia. Po prostu musicie ją mieć.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada


 

środa, 8 maja 2024

Piłkarski świat


„Wszyscy trenerzy mówią o ruchu, o tym, żeby dużo biegać. Ja mówię, że nie trzeba tyle biegać. W piłkę nożną gra się głową. Trzeba być we właściwym miejscu we właściwym czasie, ani za wcześnie, ani za późno”.



Johan Cruyffy



Piętnaście lat temu, gdy w najpopularniejszym klubie Europy FC Barcelona, grały takie gwiazdy, jak Gerard Pique, Andres Iniesta (swoją drogą jeden z moich ulubionych piłkarzy), czy Lionel Messi i Xavi klub ten nie miał sobie równych. Nie pamiętam meczu, który by przegrali… Choć na pewno taki był, ponieważ nie śledziłam ich wszystkich, ale myślę, że nie w tak spektakularny sposób, jak przegrywają gdy gwiazdą jest teraz Robert Lewandowski heh.

Na ówczesnych piłkarzach Barcelony wzorowało się wielu młodych ludzi, w sezonie 2010/2011 ostatecznie, FC Barcelona zakończyła trzema oficjalnymi trofeami: Mistrzostwem Hiszpanii, Ligą Mistrzów i Superpucharem Hiszpanii a w Pucharze Króla dotarła do finału, gdzie przegrała z Realem Madryt. Najlepszym strzelcem drużyny, w sezonie, został Lionel Messi, który trafiał do bramki rywali 53 razy, w oficjalnych meczach. Messi został także królem strzelców Ligi Mistrzów, z 12 bramkami na koncie oraz ex aequo z Cristiano Ronaldo, królem strzelców Pucharu Króla, z 7 bramkami. W lidze zajął drugie miejsce w klasyfikacji strzelców, tracąc do Ronaldo 9 bramek. Co, to były za emocje…

Dziś, mimo że trenerem, jest Xavi (swoją drogą z marnym skutkiem, trochę mu się przytyło😊) Barcelona traci nie tylko punkty, ale i kibiców.

Czwarte wydanie pozycji FC Barcelona sztuczki i triki piłkarzy Pana Tomasza Bocheńskiego, oraz Pana Tomasza Borkowskiego, to pigułka umiejętności i sztuczek dzięki, którym można nie tylko wykiwać przeciwnika, ale i wygrać mecz.

Ja totalnie się nie znam na piłce nożnej, wiem, że piłka jest jedna, bramki są dwie, a po boisku lata jedenastu spoconych facetów😊, no i jeszcze, że mecz bez dogrywki trwa 90 minut😊. Mimo tego, że mam w domu dwóch zapalonych piłkarzy, jakoś ten sport mnie nie kręci, co nie znaczy, że nie doceniam takich klubów, jak Barcelona, chociażby (oczywiście nie teraz, ale 15 lat temu).

W książce tej znajdziemy zdjęcia wraz z opisem, jak wygląda np. zwrot z piłką, manewr „No Look Pass”, zwód zwany ruletką, czy manewr „Elastico” na zewnątrz i do wewnątrz. Serio nigdy w życiu nie odróżniłabym tego na boisku w zwolnionym tempie, a co dopiero oglądając mecz😊. Mimo to uważam tę pozycję za genialną dla fana piłki nożnej, jak i dla dzieci, które grają nie tylko w różnych klubach, ale i kameralnie na boisku. Ja naprawdę totalnie się na tym nie znam, ale w moim domu chłopcy są tą pozycją, zachwyceni. Ta książka ma raptem 63 strony, z czego kilka dotyczy quizów związanych z FC Barceloną, ale faktycznie, jeśli ktoś kopie piłkę i choć trochę się na tym zna, z obrazków i opisu nauczy się wielu rzeczy.

Nie rozumiem tylko, dlaczego na okładce, jest Robert Lewandowski, a nie prawdziwe gwiazdy tego klubu, które sprawiły, że tak długo był na Europejskim i światowym szczycie. Jako całkowicie pozbawiony znajomości piłki nożnej czytelnik, uważam, że to pozycja doskonała na prezent dla wschodzących gwiazd piłki nożnej. Grafika zachwyca, a papier, jest ku memu zaskoczeniu na wysokim poziomie, choć cena naprawdę niska. Zachęcam każdego rodzica, jestem przekonana, że i chłopcy i dziewczęta lubujący się w tym sporcie znajdą tutaj coś dla siebie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM



 

poniedziałek, 13 listopada 2023

Lekka klapa



„Kontynuuj poszukiwanie przygód i nie bądź dorosły”.

Piotruś Pan





Bardzo długo zabierałam się za napisanie czegoś o książce Podróżniczki w czasie Wydawnictwa Milion. Ciągle gdzieś tę pozycję analizowałam sobie w głowie, przyznam, że mam w stosunku do niej mieszane uczucia. W ogóle najważniejsze dla mnie jest to, że od tego Wydawcy czytałam głównie thrillery, które zresztą są naprawdę dobre, a taki tytuł jak Miasteczko głodnych dusz pamiętam do dziś, jest to jedna z lepszych pozycji w moim ulubionym gatunku, jaką czytałam. Podróżniczki w czasie, to powieść dla dzieci, choć nie wiem, czy można tę publikację nazwać powieścią.

Zaskoczyła mnie objętość książki, nastawiła się na obszerną historię, a dostałam zaledwie parę kartek, które wprawiły mnie w duży niedosyt. Wiek czytelnika sugerowany na odwrocie to 12-15 lat, więc tym bardziej nie rozumiem, dlaczego dostajemy tylko 100 stron w tym duży druk i obrazki, więc tekstu, jest bardzo mało. To było takie moje rozczarowanie. Może najpierw coś o fabule tej pozycji. Mamy tutaj dwie siostry, które są wielkimi fankami historii i podczas zwiedzania zamku znajdują zegarek, który umożliwia im przeniesienie się w czasie. W ten sposób obie poznają ważne wydarzenia związane z historią Polski, jak np. Zjazd Gnieźnieński, Bitwa pod Warną, czy czasy panowania królowej Bony. Dla mnie sposób napisania tej książki to zapoznanie z historią, dzieci wieku od 7 do 9 lat, moim zdaniem piętnastolatek, który fascynuje się tematem, nie sięgnąłby po tę pozycję, ponieważ jest ona zwyczajnie płytka.

Spodziewałam się fantastycznych opisów historii naszego narodu, przygód obu sióstr, które przenoszą się w czasie jakichś przyjaciół, których poznają, wątków pobocznych etc. a dostałam miałką historię streszczoną niemal w kilku zdaniach na kartkach rozdziałów, które były stanowczo za krótkie. Tak myślę, że grupa docelowa 12-15 więcej ciekawostek zaczerpnie z Internetu na temat opisanych fragmentów naszej historii, niż z publikacji Pani Feliksik.

Okładka i szata graficzna książki zachwycająca, skrzydełka, malowane strony, obrazki naprawdę super, ale treść nooo… Nie stanowczo nie dla mnie i nie dla starszej młodzieży. Za prosty, potoczny język informacje powielone z podręcznika do historii… Myślę, że można było napisać, to znacznie lepiej i ciekawiej. Dość krytycznie podeszłam do tej publikacji ze względu na to, że jest ona kierowana do dzieci starszych, gdyby Autorka coś takiego zaproponowała młodszej grupie wiekowej, byłoby naprawdę super, a tak mam wrażenie, że Pisarka obniżyła poziom i tak już marnie nauczanej młodzieży. Spadałam naprawdę z wysokiego konia, napalając się na powieść historyczną o losach Polski dla młodzieży z prawdziwego zdarzenia.

Nie znam pozostałej twórczości Autorki, muszę to nadrobić, ale Podróżniczki w czasie moim zdaniem wyszły kiepsko, z całą pewnością nie podsunęłabym tego fanom historii w sugerowanym przedziale wiekowym.

Książkę do receznji otrzymałam od Studio Wydawnicze Milion


 

wtorek, 31 października 2023

Wielka przygoda

 





„Nie pozwól małym rozumom przekonać cię, że twoje marzenia są zbyt duże”.

Lilo i Stich

Co to była za przygoda… Po pierwsze nie miałam pojęcia o istnieniu takiego Wydawnictwa, jak Sztaber- Sole… YYY no wiem trochę wstyd, ale to chyba dlatego, że nie śledzę ostatnio rynku pozycji dla dzieci, a już na pewno nie tych fantastycznych. Zostałam zaskoczona, przyznam, że naprawdę miło książką Yorim Próba Medwech, którą z fascynacją przeczytałam.

Na początku, trochę zgubiłam się już na pierwszej stronie, ponieważ miałam wrażenie, że ten tytuł to część większej historii, czułam, jakby mi coś umknęło. Dość długo tę pozycję najpierw przeglądałam, buszując także w Internecie, ponieważ miałam wrażenie, że to kolejna część… Okazało się jednak, że Yorim to pierwszy tom przygód z serii Kronik Edai, trochę mi ulżyło, bo nie chciałam, aby coś mi umknęło. Najważniejsze dla mnie, jest to, że dostałam powieść pisaną w stylu mocno gawędziarskim i to było moje odkrycie tego roku. Nigdy nie sądziłam, że ten rodzaj opowieści, tak mnie zafascynuje i pochłonie. Drugie, co miło mnie zaskoczyło, to to, że publikacja ta mocno w stylu przypomina książki Pana Tolkiena, tylko dla młodszego odbiorcy. Natychmiast zostajemy przeniesieni w świat bohaterów, a opisy poboczne wręcz porywają.

O czym, w ogóle jest fabuła, trzech nastoletnich chłopców wyrusza do tajemniczego lasu Medvech, na coroczną Wielką Próbę, która odbywa się tylko raz w życiu. Nasi bohaterowie nie tylko pragną wziąć w niej udział, ale także zwyciężyć, narażając się na wiele przygód i niebezpieczeństw. Mówi się, że najważniejsza w książce, jest fabuła, tutaj jednak urzekły mnie bardziej opisy świata przedstawionego przez Pana Folio. Widać, że w tej serii Autor przepadł bez reszty, każdy fragment, jest doskonale przemyślany, aby zapewnić czytelnikowi jak najdokładniejsze poznanie Edai.

Cieszyliśmy się różnymi seriami jak np. Zwiadowcy utrzymani w podobnym klimacie, ale moim zdaniem w amerykańskich wersjach świata fantasy dla dzieci, brakuje właśnie tego, co w publikacji Pana Folio wysuwa się na pierwszy plan, czyli to zajmujące gawędziarstwo. Po prostu gdy czytasz, od razu chcesz się przenieść do miejsc, które są opisane w książce. Muszę też wspomnieć, o samym wydaniu. Już pominę to, że mamy twardą oprawę, ale co mnie najbardziej zaskoczyło, to to, że książka jest zszywana. Nie pamiętam kiedy ostatnio trzymałam w ręku zszywane fantasy dla dzieci. Następnie papier, nie wiem, który to gatunek, ale śliskie strony z rewelacyjnymi ilustracjami Pana Eda Menroya, nie z pierwszej lepszej drukarki, cudowne. Z całą pewnością pozycja Pana Tuka Folio wnosi na rynek wydawniczy powiew świeżości w gatunku fantasy i zawyża poziom zwłaszcza amerykańskim Pisarzom.

Nie mam pojęcia, ile jest części tej pozycji, wiem natomiast, że pisze się na kolejną. Ekranizacja byłaby dopełnieniem wartości tego dzieła dla młodego czytelnika. Jako umiarkowana fanka fantastyki z wielką ekscytacją polecam! Wartości przedstawione w książce, jak przyjaźń, lojalność, empatia są wieczne a w formie ciekawej przygody dla dzieci wręcz najważniejsze.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sztaber - Sole

poniedziałek, 2 października 2023

Jesienny HIT!



„Nauczyłam się już, że prawie każda sytuacja ma swoje dobre strony, wystarczy tylko postarać się je zobaczyć. Oczywiście trzeba w tym celu okazać zdecydowanie i silną wolę”.

Ania z Zielonego Wzgórza





Bardzo rzadko zdarza się, że zaskakują mnie książki dla dzieci. Dostałam ostatnio paczkę, otwieram, czuję intensywny zapach lawendy. Myślę sobie, matko wsypali mi lawendę do pudełka, czy co? Walczę z tym kartonem i ciągle obserwuję, czy mi nie wypadają z niego te drobne kwiaty. Po chwili walki, zaskoczona stwierdzam, że nic tam takiego nie ma, ale zapach unosi się jeszcze intensywniejszy. Oglądam książki i czuję, że to właśnie jedna z nich pachnie lawendą… Zaskoczona otwieram, ale środek niestety to tylko aromat farby drukarskiej. Ponad pięć minut zajęło mi spostrzeżenie, że na okładce książki, jest napisane OKŁADKA PACHNĄCA LAWENDĄ.

Co tu dużo mówić, pocieram jeszcze raz i kolejny a zapach unosi się już w całym pokoju. Nie ma co idealne oddanie tytułu i treści tej pozycji, czyli Lawenda i gadające koty. Jeśli dodamy do tego niesamowitą wklejkę, wspaniale malowane strony i twardą oprawę mamy dzieło, które aż chce się czytać. Jestem pod ogromnym wrażeniem, a jednocześnie byłam zaskoczona, jak bardzo intensywnie można odbierać książkę wszystkimi zmysłami… Pozycja Pani Masłowieckiej, to moim zdaniem sensoryczny hit tej jesieni.

W naszej opowieści poznajemy dziewczynkę imieniem Lawenda, która z uroczej wsi, na której spędzała czas wraz ze swoją babcią, o równie kwiatowym imieniu Róża, zmuszona jest przenieść się na betonowe osiedle miasta. Kochająca zioła, wolność, świeże powietrze dziewczynka nie może znaleźć sobie miejsca wśród ograniczających murów, aż pewnego dnia poznaje trzy niezwykłe i urokliwe koty… Ta przyjaźń na zawsze odmieni jej spojrzenie na świat, a także pomoże dotrzymać pewnej ważnej obietnicy.

Nie wiem, czy słowo, oczarowana byłoby dobre jeśli chodzi o mój stosunek do tej pozycji. Książka, a zwłaszcza jej wydanie, jest po prostu fascynujące. Nie sądziłam, że zapach połączony z wysoką jakością druku może wywołać tyle emocji. Nie wiem, jaki był zamysł Autorki i Wydawcy, włączając w okładkę aromat lawendy, ale wyciszenie, jakie powoduje ta publikacja i przyjemność czytania, to idealny prezent dla dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej.

Po słowie od Autorki na końcu książki mamy super dodatek, a mianowicie pomoc jak zrobić lawendowe saszetki, jest to kolejny interesujący plus tej pozycji. Na 80 wydawać by się mogło banalnych stronach, młody czytelnik dostaje niewyobrażalną ucztę dla zmysłów, a rodzic wartościową lekturę godną zakupienia. Z całą pewnością cena okładkowa nie będzie kwotą wyrzuconą w błoto. Lawenda i gadające koty, to publikacja, która gdy ją poczujesz, będzie obowiązkową na półce każdego małego fana literatury.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada


 

środa, 23 sierpnia 2023

Klik i robisz co chcesz




„Lubię się bawić. Coś w tym jest złego? "Młodość się musi wyszumieć, a starość wypierdzieć". Sorry jeśli to zabrzmiało niesmacznie lub wulgarnie. Wzięłam to zdanie w cudzysłów, bo cytuję fajnego dziadka z przystanku autobusowego”.

Marta Fox



To już ostatnia z książek, jakie stworzył Pan Baddiel, która zagościła na moich półkach. Muszę przyznać, że bawiłam się przednio, czytając każdą z tych części. Nie sądziłam, że wciągną mnie bez reszty przygody z dziecięcej książki, ale przepadłam i aż żal, że to już koniec.

Magiczny kontroler, bo o tej pozycji mowa, był zostawiony przeze mnie na koniec, ponieważ wydawał mi się najciekawszy ze wszystkich części. Przygoda niemal, jak z filmu Klik i robisz, co chcesz. Tym razem naszymi bohaterami są Fred i Ellie, rodzeństwo przeuroczych bliźniaków. Dzieciaki kochają gry komputerowe, oraz wszelkie formy cyfryzacji niestety mają problemy społeczne w szkole i nie potrafią się dostosować, cierpiąc prześladowanie. Pewnego dnia kontaktuje się z nimi Tajemniczy Człowiek, który daje im w prezencie magiczny kontroler… Urządzenie ma być lekiem na ich problemy, jednak czy na pewno tak się stanie?

Jak już pisałam wyżej, ta część książki również bardzo mi się podobała. Utrzymana w stylu poprzednich powieści zachwyca zarówno humorem, jak i ilustracjami. Została wydana także w półmiękkiej okładce, co świetnie współgra z tomem o zwierzętach. Zastanawiam się, jednak nad tym dlaczego niemal wszyscy bohaterowie książek Pana Baddiela kochają komputery i gry? Po kilku publikacjach myślę, że jest to lekko… przewidywalne i ujmuje bohaterom ciekawości. Ja rozumiem XXI wiek cyfryzacja, ale zainteresowania na jedno kopyto po którymś tomie po prostu stają się nudne. Pozytywne, jest to, że wszystkie książki Autora można czytać oddzielnie, ponieważ każda ma inną fabułę, jednak te hobby… Sama nie wiem, chyba wolałabym, aby dzieciaki kochały w tych pozycjach np. jazdę na desce, czy rower lub piłkę nożną😊

Wszystkie publikacje Pisarza zbierają bardzo dobre recenzje dzieci w wieku od 8 do 10 lat. Chyba jednak to ja jestem za stara i taka cyfryzacja trafia do młodego czytelnika. Trochę żałuję, że to już wszystko, co zostało wydane w Polsce, ale z nadzieją czekam na więcej. Lektura lekka, miła i przyjemna w sam raz na kilka godzinek w świecie magii, ale i dużych problemów małych ludzi. Wszystkie książki ciągle pozostają na liście bestsellerów za granicą, co jeszcze bardziej zachęca do zapoznania się z twórczością Autora.

Polecam wszystkie pozycje Pana Baddiela, bawiłam się przy nich świetnie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada


 

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

Farmy czar



„...zwierzęta w naszym życiu nie zjawiają się bez powodu: udzielają nam nauk o tym, jak zostać lepszym człowiekiem”.

Cesar Millan



Nigdy nie zwracałam na to uwagi, ale buszując ostatnio po księgarni, zauważyłam, że wiele książeczek dla małych dzieci opiera swoje historyjki na zwierzętach. Zaczęłam się temu przyglądać i zauważyłam, również, że książki fantasy dla młodzieży, także mają wątki lub całkowicie są poświęcone zwierzętom, jak np. magiczne jednorożce, czy koty. W ogóle chyba w każdej książce przeznaczonej dla młodszego czytelnika bohater ma zwierzęta kota, psa, papugę chomika etc.

Kolejna książka, jaką miałam okazję przeczytać Pana Davida Baddiela, również oscyluje dookoła tego tematu. ZwierzoChłopiec Dzikie życie Malcolma, bo o tym tytule mowa, również jest pozycją opartą na relacji człowieka ze zwierzęciem, tym razem inaczej niż w innych publikacjach, chłopca, który nie znosi czworonogów.

Nasz główny bohater Malcolm, jest wielkim fanem laptopa i wszystkiego, co z nim związane. Nie uważa, aby posiadanie pupila było mu do czegokolwiek potrzebne, przeżywa katorgi, ponieważ cała jego rodzina kocha futrzaki. Gdy rodzice zapisują go na szkolną wycieczkę, chłopak totalnie nie wie, że będzie to spełnienie jego najczarniejszego snu, mianowicie odwiedziny na… Farmie. Czy może by coś gorszego dla maniaka gier komputerowych, a całkowitego ignoranta czworonogów? Malcolm podczas tej wycieczki nauczy się wiele o zwierzętach, stanie się nimi, a nawet będzie jadł to co one. To wielka przygoda wydawałoby się na niepozornej farmie.

Czarodziejska otoczka wokół tej pozycji bardzo mi się podobała. Myślę, że przedstawienie tematu w formie wielkiej przygody, coś w stylu filmu Tajemne życie zwierzaków domowych, było strzałem w dziesiątkę. Z tej publikacji dzieci uczą się empatii, opieki nad słabszymi, przyjaźni, czy lojalności. Niesamowicie zabawne dialogi, oraz ciekawe ilustracje uzupełniają tę powieść. Książka, wydana jest w półmiękkiej okładce, co dodatkowo zwiększa jej atrakcyjność, brakuje tylko jakiejś ciekawej zwierzęcej wklejki.

ZwierzoChłopiec, to powieść troszkę z pogranicza przygodówki oraz dziecięcego fantasy. Nie wiem dlaczego, ale mimo innej treści czytając ją, przypomniałam sobie o Folwarku zwierzęcym Orwella. Uosobienie nie jest moją ulubioną formą przekazu, ale tutaj wypadło wspaniale, zresztą to książka dla dzieci więc myślę, że młodzi czytelnicy bardzo to lubią. Aż dziwne, że np. Pani Rowling nie pokusiła się o to w swojej serii o Harrym. U Pana Baddiela wypadło, to znakomicie i jestem przekonana, że fani książek, w których bohaterami są nasi kudłaci przyjaciele, będą zachwyceni.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada


 

niedziela, 13 sierpnia 2023

urodzinowa feta



„... no, ale widać wyraźnie, że przez trzysta sześćdziesiąt cztery dni możesz dostawać prezenty bezurodzinowe...

-Z pewnością.

-I tylko jeden urodzinowy, wiesz”.

Lewis Carroll Alicja w Krainie Czarów





Co by było, gdyby można było mieć urodziny codziennie? Pan David Baddiel po raz kolejny zabiera nas w fantastyczny świat pełen przygód, nieoczekiwanych zawrotów akcji oraz przyjaźni na śmierć i życie. Pozycja Urodziny a gdyby je mieć codziennie, to powieść, przy której bawiłam się równie przednio jak przy kilku ostatnich tego samego Autora.

Satyryk, gospodarz wielu programów radiowych i telewizyjnych oraz laureat konkursu na najzabawniejsze książki dla dzieci, po raz kolejny zachwyca skrupulatnie obmyślonymi przygodami tym razem Sama, który zbiegiem kosmicznej okoliczności codziennie może świętować z wielką fetą dzień swoich narodzin.

Gdy urodziny chłopca miały właśnie dobiec końca, nagle na niebie pojawiła się spadająca gwiazda. Sam przypomniał sobie słowa mamy, która uważała, że zawsze wtedy można wypowiedzieć życzenie, które się spełni. Nasz bohater niewiele myśląc, głośno powiedział Chciałbym mieć urodziny każdego dnia! W tym momencie gwiazda eksplodowała i spadała z nieba, pikując. Od tego momentu wszystko się zmieniło niemal jak w Dniu Świstaka… Czy jednak to życzenie, to była dobra decyzja doczytajcie sami. 😊

Urodziny, to już chyba trzecia publikacja Pana Baddiela, jaką miałam okazję przeczytać. Okazuje się, że są Pisarze dla dzieci, którzy nigdy się nie nudzą i potrafią zaciekawić bez względu na wiek odbiorcy. Pełna ciepła, poczucia humoru i wartości książka suto okraszona ilustracjami genialnego Pana Jima Fielda powoduje, że chce się to przeczytać. Rozdziały w tej pozycji są krótkie, więc zachęcą nawet tych mało przekonanych. Zastanawiałam się nad wielkością tej czcionki, osobiście nie lubię tak wielkich liter, ale faktycznie trzeba przyznać, że jest to bardzo dobry pomysł zwłaszcza dla dzieci z problemami w czytaniu, czy dla tych w Spektrum. Język tej powieści jest mało wyszukany, stanowczo nie jak u Pani Śliwińskiej, ale chyba zagraniczni Autorzy tak mają, prostota lepiej się sprzedaje, mimo to podoba mi się.

Jedyne czego żałowałam, to, to, że ilustracje nie są w kolorze. Pan Field ma bardzo grubą kreskę, co momentami powoduje efekt zlewania. Publikacje Pisarza są raczej przeznaczone dla starszych dzieci, którym być może kolor w obrazkach nie jest potrzebny, ale są i młodsi maniacy literatury więc myślę, że takie ilustracje byłyby czymś fajnym.

Bardzo często, jest tak, że pierwsza książka to hit, a każda kolejna jest słabsza. Tutaj wręcz przeciwnie. Moim zdaniem każda kolejna, jest lepsza od poprzedniej, tak samo jak zachwycałam się Agencją wynajmu rodziców, tak samo podobają mi się Urodziny. Zawód Pana Baddiela, chyba bardzo Mu pomaga w tworzeniu przeuroczych pozycji dla dzieci😊 Polecam bez dwóch zdań.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada


 

wtorek, 1 sierpnia 2023

Wielkie WOW!




„Ptak siedzący na drzewie,

nie boi się, że gałąź się złamie, nie dlatego, że ufa gałęzi,

ale dlatego, że wierzy we własne skrzydła”.



Pani Anna Śliwińska, z każdą kolejną pozycją zaskakuje mnie coraz bardziej. Po niezwykle ciekawej i wzruszającej, książeczce dla dzieci Fingal i Aileen, sięgnęłam po Podróżniczka i dochodzę do wniosku, że zaczynam na nowo odkrywać literaturę dziecięcą.

Podróżniczek o małym ptaszku, który rozprawił się z wielkim kłamstwem, to niepozorna objętościowo książeczka o ważnych rzeczach dla małych ludzi. Bardzo mocno przypomina świat Wróbla Ćwirka, mam wrażenie, że ilustracje zresztą przecudowne, jakie wykonała Pani Małgorzata Masłowiecka, pozwalają wrócić do czasu, gdy tamten mały ptaszek był znaną postacią dla wszystkich dzieci. W ogóle cała książka niezwykle przypomina tamte barwne przygody, do których już po latach się nie wraca, a które przeszły już do klasyki dziecięcej.

Tym razem Autorka zabiera nas do Pawiego Oczka, gdzie rządy przejmuje podstępny Sęp, pragnąc zawładnąć nie tylko piękną krainą, ale i jej mieszkańcami. Gdy kraina zaczyna gasnąć, a Kraski tracą nadzieję nasz odważny mały ptaszek Podróżniczek postanawia raz na zawsze rozprawić się z Sępnikiem i uratować Pawie Oczko.

Książeczka ta, to opowieść o prawdzie i kłamstwie, o przyjaźni i lojalności, a przede wszystkim o wartości, jaką, jest wolność. Kolejna pozycja, jaką patronuje przez lata, doceniany i szanowany Świerszczyk nie może być zła. Przepiękna i barwna historia, zmusza do myślenia rodziców, którzy kiedy dziecko jest małe, tolerują jego brutalną szczerość, ale z wiekiem uczą zakłamanej poprawności.

Bajeczka ta posiada wspaniałą szatę graficzną. Twarda oprawa, cudowna wklejka sprawiają, że publikacja staje się tym, co ja kocham, czyli ekskluzywną formą przygody dla małych dzieci. Ilustracje wbijają w fotel, są wspaniałe kolorowe, ale nie krzykliwe, mocno subtelne i lekkie, przypominają troszkę grafiki ze starych elementarzy. Na końcu tego zacnego opowiadania znajduje się słowniczek dla ciekawskich, w którym bliżej możemy poznać naszych bohaterów. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Mianowicie pierwsza książka Pani Śliwińskiej o niezwykłej przyjaźni, skierowana była moim zdaniem do starszych czytelników i tam słownictwo i język było czymś zachwycającym. W Podróżniczku, który moim zdaniem przeznaczony, jest dla młodszych dzieci, wydaje mi się ono za bardzo wyszukane. To moim zdaniem może zanudzać, ponieważ dziecko nie rozumie wielu słów, czy zdań.

Kolejną publikacją Autorki, jestem zachwycona. Popracowałabym tylko nad językiem, aby był dobrany do odbiorcy, ale poza tym końcowy efekt WOW!

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada


 

czwartek, 27 lipca 2023



„Zawsze trzeba być ostrożnym z książkami i z tym, co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania ludzi”.

Cassandra Clare



Po niezwykłej przyjemności, jaką dała mi lektura książki Agencja wynajmu rodziców Pana Davida Baddiela, miałam okazję zapoznać się z Jego kolejną pozycją Przyjaciel z przyszłości. Są to całkowicie odmienne lektury, mimo że pisane przez jednego Autora, co bardzo mi się podoba, ponieważ sugeruje, ze Pisarz, jest elastyczny tematycznie.

Muszę przyznać, że Agencję wynajmu rodziców czytało się lekko, ponieważ książka nie zawierała skomplikowanych np. imion, w których momentami się gubiłam. Miałam problem, aby stwierdzić na początku, czy główny bohater to dziewczynka, czy chłopiec, ponieważ imię Pip@256X#YY.3_7 było dla mnie zagadką, a nie przeczytałam na tyle pozycji, że to jednak dziewczynka.

Cała fabuła książki dzieje się w świecie całkowicie zdominowanym przez elektronikę i szeroko rozwinięty Internet. Tematyka ta, jest ostatnio bardzo popularna, myślę, że właśnie dlatego tego typu publikacje wciągają młodsze dzieci. Nasza bohaterka chodzi do wirtualnej szkoły, czuje się bardzo samotna, jej jedynymi towarzyszami są kot i papuga, które potrafią mówić. Z powodu upału dziewczyna nie może opuścić swojego domu zwanego HauseUnitem, mimo to gdy pojawia się w laboratorium rodziców, odkrywa magazyn w roku 2019. Zbiegiem okoliczności poznaje chłopca Rahula, z którym zaczyna swoją podróż między dwoma światami tym z roku 2019 i z roku 3020.

Nie wiem dlaczego, ale myślałam, że książki Pana Baddiela są serią, z tymi samymi bohaterami. Okazuje się, jednak że każda z pozycji, jest o czymś innym. Bardzo fajnie, ponieważ Autor w zupełnie inny sposób pisze każdą publikację. Przyjaciel z przyszłości to fantastyczna przygoda dla fanów dziecięcego fantasy. Książka przypomina trochę serię filmów Pana Roberta Zemeckisa z lat 80 i 90. Moim zdaniem, to strzał w dziesiątkę. Swobodny język i mnóstwo poczucia humoru sprawiają, że przez tę pozycję po prostu się płynie.

Ciężko moim zdaniem trafić na dobrą dziecięcą powieść przygodowo – fantastyczną. Jest kilka serii, które mi się podobają, myślę, że ta ma potencjał, aby stworzyć np. trzy tomy. Czuje taki lekki niedosyt, ale mam zamiar zabrać się za pozostałe książki Autora, ponieważ zapowiadają się niezwykle ciekawie.

Tutaj wielka przyjaźń, czas, lojalność oraz pokonywanie barier kulturowych i czasowych sprawiają, że lektura jest pouczająca i niezwykle ciekawa. W tej powieści uważam tak samo, jak w sprawie książek Pani Tyl, ciekawa wklejka oraz skrzydełka byłyby wisienką na torcie, a w ogóle twarda oprawa nadałaby tej pozycji, oraz pozostałym ekskluzywności dla młodych czytelników.

Polecam bez dwóch zdań, Pan Baddiel jako satyryk stworzył publikacje, po które warto sięgnąć.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada



 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t