Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kryminał. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kryminał. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 stycznia 2025

Na zimowy czas

 



„W bezbarwnym kłębku życia wije się szkarłatna nić morderstwa, a naszym zadaniem jest wysupłać ją, oddzielić i zbadać każdy jej cal”.

Arthur Conan Doyle



Zacząć Nowy Rok dobrym kryminałem w połączeniu z thrillerem, to super opcja. Przyznam, że do dzieł skandynawskich mam mieszane uczucia, z jednej strony fabuła super z drugiej rozkręca się niemiłosiernie wolno. To trochę tak, jak z horrorami hiszpańskimi, fabuła super, ale rozkręcenie akcji baaaaardzo wolne.

Takie same miałam odczuci odnośnie pozycji Wszyscy jesteśmy martwi Pani Sary Onnebo. Myślę, że ma na to wpływ to, że ta publikacja ma aż 4 tomy, więc akcja rozkręca się dość wolno i ospale, ale fabuła jest jedną z moich ulubionych. Zamknięta społeczność, tajemnice, nienawiść, intrygi, fałsz i morderstwo, czego chcieć więcej. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia, policjanci na drzwiach opuszczonego domu w małej miejscowości odnajdują kartkę z napisem „Wezwij policję! Wszyscy jesteśmy martwi”. Wchodzą do środka, a tam trzy martwe ciała i nieprzytomna kobieta, zaczyna się żmudne śledztwo pełne zwrotów akcji, oraz małomiasteczkowych intryg.

Kocham takie książki, mała mieścina, wiele domysłów, każdy ma coś do ukrycia. W ogóle kryminały, czy thrillery w zamkniętym społeczeństwie są bardzo skupione na psychologii postaci i było także tak w tej powieści. Czuć tutaj zaduch Skandynawii, wolna akcja, do tego wątki poboczne z życia naszych bohaterów… To powoduje, że te cztery tomy to nie jest tylko debata nad morderstwami, ale także cała gama ludzkich odczuć, żyć i światów. Generalnie, to dość krótki tom, nie wiem, czy nie można było tej fabuły zawrzeć w jednej części, ale dla mnie i tak super. Ja kocham klimaty okołoświąteczne, czytanie o zbrodniach w święta jest bardziej klimatyczne moim zdaniem. Świat bardzo rozbudowany, duże skupienie wokół opowiedzenia czytelnikowi o świecie, w jakim poruszają się postacie. Zbrodni prosta, z mordercą, którego można wytypować od razu, ale i tak mi się podobało.

Nie wiem tylko, dlaczego Wydawca zdecydował się na sprzedawanie tej powieści tylko w e-booku. Nie jestem fanką tego typu powieści, stanowczo wolę papier i dlatego, jest to wielka strata, dla czytelników, którzy nie zakupią książki właśnie dlatego, że nie ma wydania papierowego. Czytając, myłam wrażenie, że Autorka czerpie trochę z powieści takich ikon, jak Pani Christie i to bardzo mi się podobało. Z całą pewnością jeśli szukacie czegoś lekkiego, to ta pozycja, wszystkie jej tomy, jest dla Was. Lekka, prosta i przyjemna, nie wymagająca, dla fanów raczej klasycznego kryminału.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Word Audio Publishing Internationa



czwartek, 12 grudnia 2024

Wielkie zaskoczenie




„Morderstwo jest tylko innym rodzajem kradzieży, ale zamiast należącej do kogoś rzeczy morderca kradnie po prostu czyjś czas”.

Graham Masterton



Kryminały historyczne, ostatnio coś tracą u Wydawców. Co się wydarzyło, że już nie zalewaj naszych, półek nie wiem. Zresztą sensacja z motywem historycznym również, po popularności Pana Browna, jakoś entuzjazm opadł. Komedie kryminalne, polskie trzymają duży poziom, książki Pana Rogozińskiego ciągle są na topie, więc ludzie jednak lubią tego typu literaturę.

Idąc tym śladem sięgnęłam po powieść Pana Jana Bełkowskiego Krew pod kamieniem, muszę przyznać, że komedie kryminalne polskie są chyba jedynym gatunkiem, jaki zawsze mi wchodzi. To znaczy, nie mam do nich zastrzeżeń, tak jak nie lubię polskich romansów, czy thrillerów, poza naprawdę dużymi wyjątkami, tak komedie kryminalne są naprawdę dobre. Tak też było z książką Pana Bełkowskiego.

Motyw zbrodni wpleciony w naszą polską historię, rycerskiego zakonu Braci Dobrzyńskich zrobił na mnie wrażenie. Ja w ogóle nigdy nie słyszałam o tym zakonie, dopiero po przeczytaniu tej powieści i zagłębieniu się w temat wiem, że był to zakon rycerski zorganizowany przez biskupa pruskiego Chrystiana pomiędzy 1216 a 1228 r. w celu szerzenia wiary chrześcijańskiej i podboju Prus. Nasza książka opowiada o morderstwie dyrektora muzeum, które wydarzyło się rok wcześniej, zanim policjanci dostali rozkaz do niego wrócić. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że jest ono powiązane właśnie z tajemnicami zakonu, wielkim skarbem i nieoczywistymi wydarzeniami.

Komedie kryminalne, to z reguły książki, aby tak powiedzieć delikatnie płytkie. One nie mają wnieść nic do naszego życia, czytamy je raczej dla rozrywki, aby się pośmiać a przy okazji przeżyć jakąś przygodę, poczuć dreszczyk emocji etc. Z książką Pisarz, jest ten problem, że zawiera wątki historyczne. Problem nie problem, przez ten zabieg powieść staje się źródłem informacji, zachęca do zgłębienia tematu, oddzielenia plew od prawdy etc. Oczywiście nastrój powieści, bohaterowie, dialogi to wszystko zachowano w sposobie humorystycznego przedstawieni, przez co historia nie jest nudna i żmudna, to duży atut, nie każdy lubi publikacje z wątkiem historycznym.

Zaskoczyło mnie, że pozycja ta ma tak mały druk. Ona jest dość gruba jak na gatunek, ale gdyby była wydana większym, standardowym drukiem dostalibyśmy kobyłkę. Mnie bardzo wciągnęła, jak na debiut Autora naprawdę godny uznania. Wiecie, czytając, miałam w głowie Pana Nienackiego i Jego opowieści o Panu Samochodziku. Nie wiem dlaczego, ale te książki bardzo mi przypominały Krew pod kamieniem, a może na odwrót. Służby Bezpieczeństwa, Naziści, tajemnice historii, różnobarwne społeczeństwo, tajemnicza fotografia sprzed lat, ukryty skarb i morderca, który zrobi wszystko, aby prawda nie wyszła na jaw.

Połknęłam tę powieść w dwa dni. Muszę powiedzieć, że byłam zaskoczona, że to debiut. Napisane, tak jakby stworzył ją naprawdę obeznany Autor, który ma na koncie już kilka podobnych dzieł. Napis na okładce komedia kryminalna trochę mnie zwiódł, bo spodziewałam się właśnie czegoś w stylu Pana Rogozińskiego, a dostałam ambitną komedię z wątkiem historycznym. Jeśli lubicie ten gatunek, koniecznie musicie przeczytać.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra


 

niedziela, 30 lipca 2023

Nowe odkrycie



„Scena zbrodni przypomina zamalowane płótno - detektyw musi jedynie odczytać podpis autora”.

Michael Capuzzo



Niezmiennie od lat miałam zdanie, że niestety polskie thrillery i kryminały są beznadziejne. Ostatnie kilka lat przyniosło troszkę perełek, książek naprawdę wartościowych i ważnych tematycznie, jak np. książką Pana Kaniosa, czy moje wielkie zaskoczenie Sklepik z zabawkami. Okazuje się, że może dla mnie rzadko, ale pojawiają się Autorzy, którzy naprawdę mają pomysł na fabułę i przekaz swojej książki.

Mimo mojego wielkiego zagubienia w pobocznych informacjach o dziele Pana Artura Tojzy, Pisarz, również jest moim tegorocznym odkryciem. Farreter zaskoczył mnie świadomym podejściem do tego czym powinien być kryminał.

Szczerze mówiąc, myślałam, że w tym roku już nic ciekawego się w polskim kryminale nie wydarzy, a tutaj nagle taka niespodzianka. Pierwsze piętnaście stron, niemal przeniosło mnie pamięcią do świata Alicji w Krainie Czarów, a dalej było coraz ciekawiej. Nie myślcie sobie, że książką opowiada o jakieś zmienionej formie przygód dziewczynki i Szalonego Kapelusznika, jednak nawiązanie zrobiło na mnie wrażenie.

W powieści mamy bohaterkę Alicję, która próbuje rozwiązać zbrodnie w Trójmieście. Umiera cała gama postaci, które wydają się ze sobą nie związane, jak ksiądz, czy prężnie działający aktywista LGBT. Śledztwo nabiera tempa, ale robi się coraz bardziej zawiłe i skomplikowane. Ginie coraz więcej osób w coraz bardziej makabryczny sposób… Trzeba przyznać, że pomysłowość Autora zasługuje na nagrodę. Teoretycznie mamy tutaj wątki, które pojawiają się, także w innych powieściach kryminalnych, ale Pan Tojza świetnie je wykorzystał na plus w swoje książce, co nadaje całemu dziełu dużego rozmachu.

Zazwyczaj czegoś zawsze mi brakowało w polskim kryminale. Może pomysłu, może zwrotów w fabule, sensownych bohaterów… natomiast tutaj wszystko ze sobą współgra. W końcu mamy szerokie opisy, inteligentne dialogi, wątki poboczne dość mocno rozbudowane, oraz ciekawe postacie. Zawiła zbrodnia, która nie jest opisywana na jedno kopyto moim zdaniem, jest godna pochwały. Zastanawiało mnie tylko mieszanie kultur, ale po głębszej analizie doszłam do wniosku, że odnalazło, to swoje miejsce w tej publikacji.

Farreter, to cały cykl powieści, w którym niestety się zgubiłam.

* WSZYSTKIE moje książki budują Multiwersum Snów, ale tylko część z nich uczestniczy w wydarzeniu zwanym Wojną Snów.

* "Farreter" pośrednio bierze udział w Wojnie Snów.

* "Farreter" jest pierwszą książką z serii Alicja w Krainie Zbrodni, opisującej sprawy kryminalne detektyw Alicji Zając. Cała seria jest już drobiazgowo zaprojektowana i będzie w sumie obejmować 10 książek.

* Multiwersum Snów jest zbudowane z 13 uniwersów, a każde uniwersum ma swoją serię lub serie albo pojedyncze opowieści.

* "Farreter" należy do uniwersum Alternatywnej Ziemi, co oznacza, że część wydarzeń globalnych pokrywa się z rzeczywistymi, ale wszystkie postacie i ich losy są zmyślone.

Informacja od Autora



Dla mnie kryminał, to kryminał nigdy nie zwracam uwagi, czy pochodzi on z jakiejś serii, czy jakiegoś uniwersum, jeśli jest dobry, nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, a pozycja z bohaterką Alicją, jest naprawdę świetna.

Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na elokwencję Autora w tej publikacji. Bardzo lubię ludzi inteligentnych piszących książki. Wszystko wychodzi w tekście. Z całą pewnością użyte słowa, środki stylistyczne, budowa zdań sprawiają, że powieść ta, jest językowo wysoko jakościowa. Uwielbiam takie publikacje. Zawsze uważałam, że kryminały i thrillery dzielą się na te niewymagające i na te, którym trzeba poświęcić więcej intelektualnego czasu. Powieść Pana Tojzy z całą pewnością należy do tej drugiej grupy, nie czyta się tego szybko i lekko, co dodatkowo jest na plus.

Bez względu na to, jakie ta pozycja buduje uniwersum czekam na dalszy ciąg😊 Tym razem, jednak chciałabym przeczytać książkę w formacie papierowym, ponieważ nie jestem fanką e-booków, staroświecko uważam, że papier ma moc😊. Mimo to, możliwość zapoznania się z publikacją w tej postaci, jak i np. w audio jest atutem.

Gratuluję Autorowi Alicji w Krainie Zbrodni, polecam i czekam na więcej.

Książkę do recenzji otrzymałam dzięki Uprzejmości Autora Pana Artura Tojzy


 

niedziela, 16 lipca 2023

Trochę lepiej



„Za każdym razem kiedy zabijasz, umiera część ciebie”.

Christopher Paolini





Po moim ostatnim nie za bardzo udanym spotkaniu z książką Dragon Pani Nataszy Sochy sięgnęłam po kolejną pozycję z cyklu tych thrillerowo kryminalnych Calineczka i muszę przyznać, że jestem zaskoczona na plus.

Nie wiem od czego, to zależy może od tematyki, jaką wybierze Pisarz, a może od podejścia do samej pozycji, ale faktycznie moim zdaniem Calineczka wypadła o wiele lepiej. Ogólnie uważa, że Pani Socha powinna jednak zostać przy pisaniu obyczajowych powieści i tych o miłości, ponieważ z thrillerem i kryminałem nie radzi sobie najlepiej, ale śledztwo w wykonaniu Klary i Antoniego mnie wciągnęło.

Mamy w tej pozycji zgwałconą kobietę, która zgłasza się do komisariatu, to co jej się przydarzyło, dziwnym zbiegiem okoliczności splata się z zabójstwem kobiety sprzed trzydziestu lat. Zaczyna się poszukiwanie zabójcy i gwałciciela, który być może nie osiadł na laurach i po latach zaczyna od nowa.

Publikacja ta, jest o wiele przyjemniejsza w odbiorze, fakt, że duże litery sztucznie zawyżają ilość stron, prosty język i fabuła nadal są dla mało wymagającego odbiorcy, ale ratuje tę pozycję wątek przeszłości i retrospekcje. Przyznam, że to podobało mi się najbardziej. Mam, także wrażenie, że Calineczka, jest bardziej spójna, oraz że faktycznie tutaj Pisarka miała pomysł na książkę. Brakuje zwrotów akcji, jakichś większych komplikacji, tak jak w poprzedniej pozycji wszystko jest proste, ale czyta się to bardzo przyjemnie i przy tej powieści nie czułam takiego niedosytu.

Nadal ubolewam nad brakiem kolorowych wątków pobocznych i niemal całkowitym pominięciem opisów, jednak jest lepiej. Ciągle zastanawiam się, jak to możliwe, że ktoś, kto tworzy naprawdę niezłe i poczytne powieści obyczajowe okraszone wyobraźnią, ma już problem, aby ją dobrze uruchomić przy kryminale. Dochodzę do wniosku, że jeśli Autor pisze wspaniale jeden gatunek, a drugi mu nie wychodzi, powinien pozostać przy tym w czym, jest dobry.

O ile z Dragonem miałam problem, Calineczkę polecam, mimo braków. Bardzo lubię mocno rozbudowane pozycje z tego gatunku, niestety tutaj, jest to raczej lektura na przejście przez nią, jak burza moim zdaniem bez emocji. Bardzo dobra jeśli lubimy lekkie kryminały, oraz nie mamy wygórowanych wymagań. Liczę na to, że Pani Socha napisze kryminał w stylu objętości Pana Mroza i zwrotami w fabule, jak u np. Pani Lisy Gardner. Na razie, jednak pozostanę przy Jej powieściach obyczajowych, ponieważ są o niebo lepsze niż seria kryminalna.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Purple Book


 

sobota, 15 lipca 2023

od obyczajówki do kryminału



„Z zabijaniem tak już jest, że dopóki się tego nie zrobi, nigdy nie można mieć pewności, czy jest się do tego zdolnym”.

Rick Yancey



Nigdy nie czytam polskich książek kryminalnych, czy thrillerów. Są dla mnie za mało rozbudowane, akcja jest nijaka, duże braki w wielowątkowości, w sumie naprawdę długo by wymieniać te powody. Z twórczością Pani Sochy spotkałam się po raz pierwszy, po książkę Dragon sięgnęłam raczej z ciekawości niż z fascynacji polskim thrillerem, przyznam, że był to mój debiut w tego typu powieściach polskich Autorów.

Okładka fascynująca. Mrocznie, niczym z horroru, naprawdę bardzo zachęcająca. Opis także niczego sobie, więc myślę, spróbuję. Moje wrażenia są różne… czy ta publikacja przekonała mnie do naszej literatury z gatunku, który uwielbiam? Raczej nie. Mimo to myślę, że moje spotkanie z Panią Nataszą Sochą można uznać, za pozytywne.

Dragon to też po części powieść obyczajowa, zawierająca wątki z życia prywatnego bohaterki Florentyny. Ogólna fabuła, mówi o starszej kobiecie, która nie miała od dawna kontaktu ze swoim dorosłym synem. Dzwoni na komisariat, prosząc o pomoc, mimo braku jakichkolwiek przesłanek funkcjonariusze odwiedzają mężczyznę, zastając na miejscu krwawą i okrutną zbrodnię.

Duży druk ukrywa mało rozbudowaną fabułę. Gdyby książka była pisana drobniejszymi literami, miałaby zaledwie kilkadziesiąt stron. Napisana prostym językiem, moim zdaniem bardzo odbiega od najlepszych mistrzów gatunku niestety. Dla mnie jest w niej za mało wątków pobocznych, temat prosty niczym drut wysokiego napięcia, bez żadnej tajemnicy, zaskakujących zwrotów akcji etc. Dragon, to chyba część jakiejś serii przynajmniej tak mi się wydawało, niestety nie miałam okazji czytać nic innego Pisarki. Po okładce spodziewałam się wielkiego WOW, niestety nic takiego nie dostałam. Książka dosłownie na półtorej godziny, dla mało wymagających.

Czy można napisać coś dobrego o tej pozycji? Z całą pewnością, jest to publikacja na totalne odmóżdżenie, uważam to za bardzo duży plus w okresie wakacyjnym. Zastanawia mnie, to jak to możliwe, że Autorka z wielkim potencjałem z pomysłem na akcję nie napisze czegoś naprawdę rozbudowanego. Czytając tę powieść, miałam przed oczami wypełnione pomysłami książki np. Pana Mroza i byłam zaskoczona, że Pani Socha nie pokusiła się o coś w tym stylu. Muszę tutaj dodać, że z całą pewnością nie zrezygnuję z pozycji Autorki, może w tym szaleństwie, jest metoda, przeczytam jeszcze kilka.

Jeśli szukacie czegoś krótkiego, bez zobowiązań na letni wieczór, jestem przekonana, że Dragon Wam się spodoba. Jestem fanką zagranicznych thrillerów i kryminałów i dla mnie ta powieść była mało ambitna, po prostu. Akcja się skończyła, zanim się rozpoczęła, wielka szkoda.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Purple Book 


 

piątek, 9 czerwca 2023

Ukłon w stronę Agathy Christie



Gdy odkryłam książki Pani Sophie Hannah, która za pozwoleniem rodziny Pani Agathy Christie wskrzesiła najsłynniejszego belgijskiego detektywa, myślałam, że nie przeczytam nic lepszego w stylu angielskiego kryminału. Wszystko, jednak wskazuje na to, że książka, z którą ostatnio się zapoznałam kunsztownością swojej fabuły i zagmatwaniem sprawy dorównuje królowej kryminału.

Morderstwo na starej plebanii, to wielki powrót do pisania z klasą. Pani Jill McGown zrobiła chyba wszystko, aby oddać klimat najsławniejszych serii z Panną Marple, czy z Herculesem Poirotem, przyznam, że bardzo dobrze Jej się to udało. Na starej plebanii u zacnego pastora ginie człowiek. Sprawa może nie byłaby tak skomplikowana, gdyby nie to, że denat, jest zięciem samego pastora, który delikatnie mówiąc, nie cieszył się sympatią rodziny. Mimo banalności tematu skomplikowana zagadka oraz brytyjska prowincja wciągają od pierwszej strony, zachęcając czytelnika do dalszego kontynuowania powieści, w której sekrety rodzinne oraz wiele wątków pobocznych jeszcze bardziej zaciemnia obraz sytuacji.

Kocham tego typu książki, przede wszystkim klimatyczne, bo to jest dla mnie najważniejsze w angielskim kryminale. Nie oszukujmy się, ciężko jest podrobić styl Pani Christie, często zdarza się, że Pisarze robią to tak nieudolnie, że nie da się tego czytać. Pani McGown, chyba wzięła sobie do serca, aby zwrócić uwagę na scenerię, która nadaje ton fabule. Mroczna, nocna okładka jeszcze bardziej zachęca do poznania tajemnicy starej plebanii i jej mieszkańców. W tej publikacji najlepsza jest zawiłość i naprawdę duże skomplikowanie fabuły. Wiele wątków pobocznych powoduje, że aby dojść do prawdy, trzeba zająć się nimi w pierwszej kolejności. Nasi bohaterowie Lloyd i Judy z policji mają co robić. Tutaj akurat policja nie jest przedstawiona, jak w powieściach z detektywem Poirotem, jako banda przygłupów, wręcz przeciwnie, to nadaje ton książce.

Morderstwo na starej plebanii ku mojemu zaskoczeniu, to kryminał, po który sięgnę chętnie drugi raz. Tak jak potrafię zaczytywać się po kilka razy w tej samej publikacji Pani Christie, tak samo będzie z powieścią Pani McGown. Bardzo ciężko już teraz trafić na pozycje w stylu klasyki kryminału angielskiego, wielka szkoda, mimo to uważam, że trzeba doceniać Pisarzy, którym udaję się stworzyć coś w duchu tamtej epoki.

Książka dosłownie na parę godzin, zabierze Was w świat lekko zacofanej angielskiej prowincji, gdzie każdy każdego zna i wie, o wiele więcej niż mówi. Jeśli można o tym gatunku napisać, że powieść jest ciepła, to naprawdę jest. Wiem, mamy trupa, mordercę i tajemnicę rodzinną, ale ten urok otoczenia, sceneria, ten trzask w kominku w Boże Narodzenie, to jest to, co jak kocham najbardziej. Moim zdaniem otoczka, jest ważna.

Zachęcam Was bardzo uczciwie do sięgnięcia po Morderstwo na starej plebanii, jeśli tak jak ja, jesteście fanami gatunku w formie klasycznej, z całą pewnością nie będziecie zawiedzeni.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

niedziela, 4 czerwca 2023

Powrót do klasyki



„Z morderstwem jest jak z życiem; i jedno, i drugie jest nieprzewidywalne.“

Simon Becket



Angielski kryminał, może poszczycić się tym, że jest ponadczasowy i zawsze popularny. Klasyka tego gatunku rozpoczęta przez Klub Kryminalny, do którego należała np. Agatha Christie, Dorothy L. Sayers, czy G.K Chesterton, cieszyła się wielkim powodzeniem między pierwszą a drugą wojną światową. Wielka Brytania, do dziś nazywana jest matką największych sław literackich jak m.in. Jane Austen.

Ostatnie lata w Anglii przyniosły odrodzenie literaturze klasycznej, która została na jakiś czas porzucona na rzecz bardziej współczesnych pozycji. Nie tylko Pisarze tamtej epoki stają się na czasie, ale także szata graficzna wydawanej publikacji. Wielki powrót do stylu art deco spowodował, że pozycje te sprzedają się jak ciepłe bułeczki.

W ostatnim czasie powróciłam do kryminału z lat 30 i nadal jestem nimi zachwycona, mimo że ostatnio raczej już nie czytam powieści w stylu Pani Agathy Christie. Pan Jefferson Farjeon zaskoczył mnie w całym tego słowa znaczeniu książką, którą, z którą od dawna chciałam się zapoznać. Zagadka w bieli, to majstersztyk literacki, który doczekał się wielu wznowień, udowadniając, że lata między wojenne zachwycają nie tylko stylem ówczesnego funkcjonowania, ale także rynkiem wydawniczym.

Zagadka w bieli, to zbrodnia popełniona w Boże Narodzenie. Pociąg jadący do Manchesteru utyka w zaspie śnieżnej, a grupa podróżujących nim pasażerów postanawia na własną rękę dotrzeć do celu. Niestety wielka ilość śniegu blokuje ich wędrówkę, w efekcie doprowadzając wędrowców do przysypanego śniegiem domu, który ku wielkiemu zaskoczeniu okazuje się otwarty i pozbawiony właścicieli. Otwarte drzwi, płonące kominki, gorąca herbata, oraz podwieczorek witają naszych bohaterów i wywołują niepokój opuszczonego miejsca. Przerażający portret nad kominkiem bacznie obserwuje swoich gości, którzy mają coraz większe problemy… Przybycie do posiadłości kolejnej osoby odkrywa mroczną zbrodnię, którą próbują rozwikłać bohaterowie.
Atmosfera grozy połączona z racjonalnym wywodem to znak rozpoznawczy Pisarza. Publikacja ta od początku wywoływała we mnie niepokój. Książka nie jest straszna, ale ma w sobie coś takiego, co przyprawia o dreszcze, zagadka ciągnie się w nieskończoność, pojawiają się coraz to nowe fakty, a atmosfera robi się gęstsza i bardziej napięta. Powieść tę przeczytałam w parę godzin i jestem zachwycona. Fabuła może wydawać się rozwleczona, ale moim zdaniem jest to prawdziwy powrót do korzeni klasyki kryminału. Moim zdaniem to wielka szkoda, że na naszym rynku wydawniczym pojawiła się tylko ta pozycja. Przeczytałam wiele książek z fabułą morderstwa w Święta Bożego Narodzenia, jednak ta jest najlepszą z nich ze względu na klimat książki, niejednoznaczność bohaterów, zwroty akcji, a przede wszystkim wyszukany język, którym już się nie pisze.

Fani kryminału z lat 30 będą zachwyceni, trzeba także dodać, że okładka powraca stylem do minionych lat, kusi i przyciąga… Czas poświęcony tej książce z całą pewnością nie będzie zmarnowany.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

niedziela, 12 lutego 2023

Niezrozumiała Afryka




Znacie to uczucie, kiedy sięgacie po książkę Pisarza, o którym nic nie wiecie, z kraju, o którym nic nie wiecie poza tym, co mówią w telewizji, na dodatek to uczucie, kiedy naprawdę nie jesteś rasistą, ale nie spodziewasz się niczego dobrego po Autorze i tematyce, bo wbijane do głowy uprzedzenia, które są niesprawiedliwe, nie pozwalają Ci być obiektywnym?

Tak właśnie było ze mną i pozycją Poszukiwacze światła Pana Femi Kayode. Przeczytałam, o czym jest publikacja i pomyślałam wow, może bić naprawdę dobra, a później zobaczyłam Autora i zwątpiłam. Uprzedzenia wzięły górę, bardzo niesprawiedliwie. Pan Kayode to uznany scenarzysta kilku nagrodzonych programów telewizyjnych a jego powieść Poszukiwacze światła otrzymała nagrodę za powieść kryminalną przyznawaną przez Little, Brown/ UEA.

Po zapoznaniu się z publikacją uważam, że to jedna z najlepszych powieści kryminalnych, jakie w ogóle miałam okazję czytać. Mam nadzieję, że Pisarz wyda coś jeszcze, ponieważ to naprawdę wieki talent, a nagroda się bezsprzecznie należała.

Prowincjonalne miasteczko Okriki, pełne przesądów i zabobonów staje się areną brutalnego masowego mordu trzech studentów miejscowego uniwersytetu. Philip Taiwa zostaje poproszony przez wpływowego nigeryjskiego polityka o przybycie na miejsce i zbadania wydarzeń, jakie miały miejsce w tym zapomnianym przez Boga miejscu. Nie chodzi o to, aby dowiedzieć się, kto jest mordercą, bo to już wiadomo, ale o to, aby rozwiązać zagadkę wydarzeń, które doprowadziły do brutalnej śmierci. Nasz główny bohater Philip nie jest detektywem, ale psychologiem. Czy zwykły psycholog na obcej ziemi może dowiedzieć się więcej niż policja? Wszyscy są przeciwko niemu, a mieszkańcy wioski nie dopuszczą do tego, aby prawda wyszła na jaw.

Trzeba tutaj zaznaczyć, że to nie jest tylko kryminał. Znajdziemy tutaj historię i politykę Czarnego Lądu, korupcję, zaściankowość, sekciarstwo, oraz ciemnotę niewykształconego ludu. Książka zawiera wiele opisów, przemyśleń bohatera, akcja cały czas pędzi, sprawa się coraz bardziej komplikuje, fabuła nasiąka kłamstwem. Pozycja ta zachwyca i porywa, trzeba się nad nią uczciwie pochylić, aby niczego nie przegapić i nie przeoczyć. Dodatkowo w treść wplątane są problemy Philipa, co sprawia, że akcja staje się wielowątkowa i bardziej rozbudowana.

Pisarz pokazuje nam w swej pozycji Afrykę w całej okazałości, jej piękno, a jednocześnie jej tragedię. Gdy skończyłam czytać, myślałam nie o fabule książki, ale o samym życiu tam, o ludziach i ich problemach, o kulturze, religii, przekonaniach, niewoli, samotności. Bez dwóch zdań jest to powieść, która ma drugie dno wciągające bez reszty. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki, w jakiś sposób Pisarz sprawił, że zostaje ona w głowie na długo a wraz z nią kontynent, którego tak naprawdę nie znamy i nie próbujemy poznać. Poszukiwacze światła to lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów naprawdę dobrego kryminału.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

niedziela, 5 lutego 2023

Mrok i morderstwo




„Wszystko, co widzimy lub co wydaje się istnieć, jest tylko snem we śnie”.

Edgar Allan Poe



Czy można stworzyć kryminalne arcydzieło? Do tej pory myślałam, że nie, ale odkąd sięgnęłam po książkę, Pana Louisa Bayarda Bielmo zmieniłam zdanie.

Włączenie do fabuły jednego z najsłynniejszych poetów i pisarzy romantyzmu literatury amerykańskiej Edgara Poe jest dla mnie mistrzostwem świata. Edgar Poe zapoczątkował gatunek noweli kryminalnej, jego dzieła charakteryzował silny psychologizm postaci, a w twórczości dominują wątki fantastyki i horroru. Postać poety w Bielmie jest ciekawym zabiegiem nie tylko dlatego, że był on postacią prawdziwą, ale również ze względu na przedstawienie go przez Pisarza, ale po kolei.

Rok 1830 w Akademii Wojskowej w West Point odkryto powieszonego, jednego z kadetów. Na drugi dzień dochodzi do bardziej makabrycznych wydarzeń, okazuje się bowiem, że ktoś wycina zmarłemu serce. Do sprawy zostaje ściągnięty emerytowany śledczy Augustus Landor, który ma za zadanie przeprowadzić dyskretne dochodzenie. Sprawa musi pozostać w tajemnicy, aby nie zaszkodzić młodej Akademii. Nasz bohater znajduje pomoc w osobie jednego z młodych kadetów, jakim jest Edgar Poe, mężczyzna ze skłonnością do alkoholu, dwoma tomikami poezji na koncie i mroczną przeszłością.

Wydawać by się mogło, że to zwykły kryminał, ale to nie prawda. Zwroty akcji są tak zaskakujące, że od pozycji tej nie można się oderwać. Przedstawienie jednego z najsłynniejszych amerykańskich poetów przez Autora jest równie oryginalne, dziwny nawiedzony człowiek lekko ekscentryczny, choć w książce może się wydawać, że ma problemy intelektualne, jednocześnie inteligentny umiejący łączyć kropeczki.

Książka jest mroczna, niezwykle klimatyczna. Przedstawia nam nie tylko morderstwo, ale także tragedię ludzkiego życia, żal, złość, miłość ojcowską. Publikacja ta posiada drugie dno, zakończenie z całą pewnością Was zaskoczy. Do tego w pozycji tej znajdziemy takie wątki jak satanizm, historię czarownic, oraz niezwykle rozbudowane opisy. Wisienką na torcie jest klasyczny język użyty przez Pisarza, który jeszcze bardziej pozwala czytelnikowi wsiąknąć w czasy, w jakich dzieje się fabuła powieści. Myślę, że dobrym dopełnieniem Bielma będzie także lektura wierszy Edgara Poe, który bez wątpienia w publikacji tej jest bohaterem pierwszoplanowym, obok którego nie można przejść obojętnie.

Na podstawie książki powstał film na platformie Netflix. Jestem zwolenniczką dawania pierwszeństwa książce, ale z całą pewnością zobaczę także film, jeśli jest tak dobry, jak dzieło Pana Bayarda mamy naprawdę hit. Bielmo to publikacja, którą trzeba przeczytać. Jestem pewna, że wciągnie Was bez reszty.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

czwartek, 29 grudnia 2022

Wielkie zaskoczenie


Czy ktoś słyszał o Mary Kelly?? Przyznam, że jest to Pisarka, na temat której nic nie wiem. Kobieta znana z serii kryminałów z nadkomisarzem Brettem Nightingale’em zaskoczyła mnie swoją pozycją Tajemnica pustego kufra świąteczne śledztwo. Wydana pierwszy raz w roku 1958 powieść, według wszelkich dostępnych informacji cieszy się niezwykłym powodzeniem i jest naprawdę dobra.

Zwłoki starszej kobiety znalezione w Londynie przez wyżej wymienionego nadkomisarza oraz jego partnera odkrywają szereg tajemnic księżnej Olgi Karuchin, nią właśnie okazuje się zamordowana kobieta. Największą zagadką, jest jednak splądrowany kufer, który spędza sen z powiek naszych śledczych, z niego bowiem znika rzekomo cenny skarb.

Powieść Pani Kelly to pozycja ukazująca piękno, a zarazem podział ówczesnego Londynu, dodatkowo zapoznaje nas z rysem historycznym komunizmu, a także potężnej w tamtym czasie Rosji. Książka ta podświadomie kojarzyła mi się z powieściami Conana Doyle’a oraz barwnym detektywem z serii kryminałów Agathy Christie. Spiski, osobliwe grono podejrzanych, ekscentryczny nadkomisarz i jego zabawny wspólnik. Otoczka Londynu w czasie Bożego Narodzenia, nie jest przedstawiona w sposób cukierkowy, jak w reklamach, tutaj mamy do czynienia raczej ze świątecznym brudem, biedą i nędzą tego miasta, przedstawionego w sposób niezmiernie realny.

Jestem wielką fanką świątecznych kryminałów oraz thrillerów. Zbrodnia w nich przedstawiona, cała otoczka nabiera jakiegoś osobliwego znaczenia na tle świąt. Nie wiem do końca, dlaczego tego typu pozycje się tak dobrze sprzedają, może to jakiś czytelniczy fetysz, ponieważ nie znam osoby, która kocha te gatunki, a jednocześnie nie lubi fabuły dziejącej się w czasie Bożego Narodzenia, ja także nie jestem wyjątkiem. Identycznie jest moim zdaniem z fanami romansu, ten czas po prostu nas urzeka.

Tajemnica pustego kufra to typowa klasyka równie pod względem stylu pisania, a także przedstawienia fabuły. Publikacji tej daleko do współczesnego kryminału, zważywszy na to, że Pisarka żyła w latach 1927 – 2017 ten tom uważam za naprawdę wartościowy merytorycznie, ponieważ zapoczątkowuje dobrą serię wśród kryminałów tak zwanego złotego wieku, mimo że to trzecia część. Trzeba tutaj, również dodać, że Autorka nie szczędzi nam opisów, myślę, że są one ważne pod kątem umiejscowienia czytelnika w czasie, i rysie historycznym, to z całą pewnością Pani Kelly udało się znakomicie.

Mam zamiar zapoznać się z resztą książek z serii, jestem ciekawa, czy nadkomisarz rozwija się z biegiem zmiany kultury pisania, czy styl pozostaje bez zmian. Coś czuję, że będzie to moja ulubiona seria po obfitości książek Pani Christie. Zachęcam do zapoznania się z tą naprawdę oryginalną publikacją.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

poniedziałek, 8 sierpnia 2022

Wielkie zaskoczenie


Dzięki Wydawnictwu Zysk i S-ka udało mi się odkryć zupełnie nową wartość kryminału. Do tej pory zaczytywałam się tylko w pozycjach amerykańskich oraz angielskich, najnowszy kryminał Bullet Train zabójczy pociąg udowodnił mi, że także powieści japońskie z tego gatunku są świetne.

Fabuła troszkę jak u Agathy Christie w jej bezsprzecznie najlepszej pozycji Morderstwo w Orient Expressie. Również w publikacji Kataro Isaki mamy pociąg, grono nieznajomych oraz bezwzględnego mordercę. Przyznam, że kocham takie klimaty, dlatego ta książka od razu wpadła mi w oczy i całe szczęście. Do japońskiego pociągu wsiadło dziewięciu zawodowych morderców oraz jeden amator. Z pozoru, każdy wydaje się zwykłym pasażerem korzystającym z przejazdu Shinkansenem. Wsiadają do pociągu, zupełnie nie wiedząc o sobie nawzajem, czy każdy z nich dojedzie żywy? Co skrywa sekretna walizka tak pilnie poszukiwana w tym środku lokomocji? Co z całą intrygą ma wspólnego szef mafii, który czeka cierpliwie na przyjazd Shinkansena.


Nie znajdziemy tutaj wprawdzie Herculesa Poirota, ani Panny Marple, ale fabuła jest znakomita i bardzo przypomina klasykę kryminału. Akcja podrasowana troszkę dodatkiem mafii, oraz porachunków gangsterskich, a także zabójczego gimnazjalisty nadaje książce pikanterii i sprawia, że nie można się oderwać, a każda następna strona jest coraz ciekawsza. Niesamowite zwroty akcji, niejednoznaczni bohaterowie i naprawdę szczegółowe opisy to wisienka na torcie w tej powieści. Nie sądziłam, że odkryję coś tak bliskiego mojej ulubionej autorce kryminałów, a jednocześnie tak innego. Nigdy nie oglądam japońskich filmów to nie mój klimat, nie sądziłam, że spodoba mi się japońska książka. Okazuje się, że autorzy z kraju kwitnącej wiśni wspaniale potrafią oddać wszystko to, co powinien mieć lekki kryminał. Oczywiście trochę szkoda, że wmieszano w to mafię, ale uznałam, że to zapewne przez kulturę tego kraju.

Co by nie napisać, bez względu na to, czy ktoś żywi zamiłowanie do Japończyków, czy nie powinien przeczytać pozycję o pociągu przewożącym zabójców z piekła rodem. Podobieństwo do Pani Christie uderzające, ale obficie doprawione bezsprzecznie wielką kulturą japońską. Na podstawie powieści powstał film z Bradem Pittem w roli głównej, przyznam, że jeszcze nie widziałam, ale obejrzę. Książka ma także wspaniałe opinie największych gazet i czasopism amerykańskich, co słusznie jej się należy. Zachęcam, aby zapoznać się z tą powieścią, fani kryminału będą nie tylko zachwyceni, ale i zaskoczeni.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

czwartek, 16 czerwca 2022

Kryminał ze sztuką w tle




Wysublimowana sztuka, wyklucza lubieżność”.


George Santanaya

Podczas czytania powieści Uczennica mistrza, doszłam do wniosku, że fantastyczne połączenie Wydawcy zajmującego się typowo książkami o sztuce i jego połączenie z beletrystyką jest wspaniałe. Po kilku publikacjach, które czytałam już od Wydawnictwa LeTra, po lekturze Uczennicy myślę, że każda kolejna powieść będzie jeszcze lepsza. Ponieważ kryminał to moja ulubiona tematyka, sięganie po wszelkie publikacje tego gatunku wywołuje u mnie dreszcz wielkiej przygody, nie inaczej było i tym razem.


Przyznam, że do Uczennicy mistrza zabierałam się dość długo, ale kiedy już wzięłam tę powieść do ręki, przeczytałam jednym tchem. Nasza główna bohaterka Paulien kocha sztukę i jest jej znawczynią, mimo wydawałoby się dużej wiedzy i inteligencji, główna bohaterka jest także niezwykle naiwna. Dziewczyna zaręcza się z człowiekiem, który okrada ją z jej rodzinnych dzieł sztuki jak by tego było mało Paulien zostaje oskarżona o współudział w tym przestępstwie. Bieg zdarzeń zmusza dziewczynę do zmiany nazwiska oraz wyjazdu do Francji, gdzie kobieta musi zacząć wszystko od nowa. Praca u amerykańskiego kolekcjonera, który potrzebuje tłumacza, jest dla naszej bohaterki drugą szansą, którą dostała od losu. Jako Vivien Gregsby młoda kobieta wchodzi na salony Francji oraz ma szansę nie tylko na poznanie największych światowych kolekcji, ale także na ciągłe kształcenie się w temacie, który kocha. Niestety sekret, który ciągnie się za Paulien nie daje jej spokoju. Czy kiedy się wyda, Edwin nadal będzie chciał utrzymywać kontakty ze swoją pracownicą? Kto życzy źle naszej bohaterce i w co naprawdę wplątał się były narzeczony dziewczyny? Koniecznie musicie przeczytać.


Książka Uczennica mistrza to subtelny kryminał z wątkiem sensacyjnym oraz romantycznym. Autorka podeszła bardzo poważnie do opisów, które są niezwykle dokładne, oraz szczegółowe. W pozycji nie tylko przeżywamy przygodę i odkrywamy tajemnicę, ale także mamy okazję zapoznać się z wielkimi dziełami sztuki oraz poznać ich autorów i historię. Połączenie kryminału i sztuki jest mistrzowskim zabiegiem, który sprawia, że czytelnik nie tylko ma okazję sięgnąć po swój ulubiony gatunek, ale także może przy okazji dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Nie znajdziemy w tej książce brutalności ani wielkiego rozlewu krwi, jednak wartkość akcji, niejednoznaczność bohaterów, głęboka analiza ich psychologii i wspaniały przekrój światowego malarstwa sprawiają, że mimo braku tak zwanego trupa książka wciąga i zachwyca.

Pisarka zabiegiem wrzucenia czytelnika na początku, na sam koniec fabuły sprawia, że chce się przeczytać, jak doszło do oskarżenia naszej bohaterki. Mimo tego, że jest to powieść jednowątkowa, zabiera nas w różne okresy w czasie co dla mnie, jest jej dodatkowym atutem. Bezsprzecznie fani dobrego kryminału, a także książek obyczajowych i tych o malarstwie będą zachwyceni dziełem Pani Shapiro. Bardzo lubię ambitne publikacje, więc Uczennicę mistrza polecam bez dwóch zdań.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra

 

NOWOŚCI WYDAWNICZE MAJ 2025R.

http://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t   James Doty, neuronaukowiec i znany orędownik idei współczucia, opisuje w tej k...