„Psu jest wszystko jedno, czy jesteś biedny, czy bogaty, wykształcony czy analfabeta, mądry czy głupi. Daj mu serce, a on odda ci swoje”.
John Grogan
W świecie, który nieustannie przyspiesza, a człowiek coraz mocniej oddala się od natury i samego siebie, Pani Claudie Hunzinger proponuje coś zupełnie innego: zatrzymanie. Jej powieść „Pies przy moim stole” to literacki manifest życia prostego, zakorzenionego w przyrodzie, miłości i czułości codziennych rytuałów. Nie jest to książka, którą „czyta się jednym tchem”. To opowieść, którą się przeżywa – powoli, z uwagą, zmysłami.
Wbrew tytułowi, pies – przygarnięty przez parę starszych ludzi – nie jest jedynie zwierzęciem towarzyszącym. Jest symbolem. Przypomina o świecie instynktów, bezwarunkowej lojalności i życia w zgodzie z tym, co naturalne. Jego obecność przy stole – miejscu symbolicznym, wspólnym, ludzkim – narusza pewien porządek, a zarazem go odbudowuje. To zwierzę uczy bohaterów na nowo „bycia razem”, pokazując, że miłość i troska nie mają wieku, a wrażliwość może być najważniejszym aktem oporu wobec chłodnego, zdehumanizowanego świata. Autorka, sama będąc kobietą dojrzałą, z niezwykłą siłą opowiada o starzeniu się – bez lukru, ale i bez rozpaczy. Bohaterka nie ucieka przed starością. Wręcz przeciwnie – oswaja ją, osadza w codziennych czynnościach, w spacerach po lesie, w rozmowach z mężem, w pielęgnowaniu ciała i duszy. Jej starość nie jest schyłkiem, lecz pełnią. Las, w którym mieszka, nie jest ucieczką od świata, ale raczej jego esencją – miejscem, gdzie natura wciąż ma głos, a człowiek nie jest królem, lecz jednym z wielu uczestników życia.
W warstwie literackiej „Pies przy moim stole” jest dziełem świadomym i intertekstualnym. Narracja przypomina dziennik – fragmentaryczny, pełen dygresji, cytatów i odniesień do dzieł innych twórców. Pani Hunzinger nie ukrywa swojej erudycji, ale też jej nie afiszuje – raczej pozwala, by myśli bohaterki naturalnie krążyły wokół tekstów kultury, które ukształtowały jej spojrzenie na świat. Odnajdziemy tu echa Rousseau, Simone de Beauvoir, Henry’ego Davida Thoreau, Virginii Woolf czy Marguerite Duras. Styl Autorki to swoista mieszanka eseju, autobiografii i prozy poetyckiej. Język – delikatny, zmysłowy, pełen metafor – koresponduje z tematyką: mówi nie tylko o świecie, ale również językiem tego świata. Przyroda nie jest tłem, lecz współtwórcą narracji – padający deszcz, zapach ziemi, ruch psa stają się akapitami niewypowiedzianego. Forma literacka książki wymaga od czytelnika współuczestnictwa – nie daje gotowych odpowiedzi, nie prowadzi za rękę. To bardziej intymna rozmowa niż linearna opowieść. W tym sensie Pani Hunzinger zbliża się do tradycji literatury filozoficznej, a Jej powieść staje się czymś więcej niż tylko fabułą – staje się doświadczeniem egzystencjalnym.
Choć książka jest bardzo osobista, ma także wymiar uniwersalny i – nie bójmy się tego słowa – polityczny. Autorka krytykuje konsumpcyjny świat, upadek relacji międzyludzkich, marginalizację osób starszych i degradację środowiska. Ale czyni to nie w formie manifestu, lecz za pomocą subtelnych obrazów i przykładów. Jej czułość wobec psa, męża, lasu – to forma sprzeciwu wobec świata zdominowanego przez brutalność, pośpiech i egoizm. W tym aspekcie książka wpisuje się również w nurt literatury ekologicznej oraz feministycznej – promującej życie oparte na trosce, a nie dominacji. „Pies przy moim stole” to książka nie tyle do czytania, co do smakowania – jak filiżanka herbaty pita w ciszy przy kominku. To opowieść o miłości – nie tej młodzieńczej, lecz dojrzałej, cierpliwej i zakorzenionej. O życiu w zgodzie z naturą – nie tylko tą zewnętrzną, ale i własną, wewnętrzną. W warstwie literackiej to powieść subtelna i refleksyjna, wymagająca od czytelnika uważności i gotowości na zwolnienie tempa. Zamiast dynamicznej akcji – medytacja nad codziennością. Zamiast bohatera-herosa – kobieta w lesie z psem i miłością do świata.
To literatura, która zostaje z czytelnikiem na długo, jak ślad łapy na śniegu – prosty, cichy, ale głęboki. Przejmująca, ciepła więź między postaciami: autorką, jej mężem i psem. Krajobraz i natura jako bohaterowie powieści – są pełne symboliki i siły. Piękny, poetycki styl pisania, odpowiedni do wolnego, refleksyjnego czytania.
Co wyróżnia tę książkę?
Nagroda Femina 2022 – jedno z najważniejszych wyróżnień literackich we Francji
Patronat Instytutu Francuskiego w Polsce – książka została wyróżniona i dofinansowana w ramach Programu Boy‑Żeleński, sygnalizując jej literacką i kulturową wagę.
Głębokie przesłanie ekologiczno‑feministyczne – autorka używa życia codziennego jako punktu wyjścia do alarmu o kondycję planety i status kobiety w późnej dorosłości .
„Pies przy moim stole” to melancholijna, przemyślana opowieść o miłości, naturze i przemijaniu. To lektura dla tych, którzy lubią zatrzymać się w biegu, wsłuchać w oddechy lasu i poczuć, że mały, codzienny gest – jak ułożenie psa przy stole – może być opowieścią o całym życiu. Jeśli cenisz refleksyjną literaturę, osadzoną w klimacie slow life i głęboko osadzoną w naturze, ta książka jest zdecydowanie warta uwagi.
Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Nowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz