„Wojna nie czyni nikogo wielkim.”
– Yoda (George Lucas, „Gwiezdne wojny”)
Lata 1945–1956 to jeden z najbardziej dramatycznych okresów w powojennej historii Polski. To czas, w którym zakończenie wojny nie przyniosło wolności, lecz nowy rodzaj zniewolenia – politycznego, ideologicznego i moralnego.
W tej powojennej rzeczywistości znalazła się szczególna grupa ludzi – żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy walczyli w kampanii francuskiej, w Afryce, pod Monte Cassino, w bitwie o Anglię czy w Normandii. Dla nich zakończenie wojny oznaczało zwycięstwo militarne, ale niekoniecznie wolność osobistą.
Książka Pani Anny Marcinkiewicz-Kaczmarczyk „Element politycznie wrogi. Sytuacja byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w Polsce Ludowej 1945–1956”, wydana przez Instytut Pamięci Narodowej, to próba zrozumienia tego paradoksu – dlaczego ludzie, którzy oddali młodość, zdrowie, a często i życie za niepodległość ojczyzny, po powrocie do niej stali się ofiarami szykan, inwigilacji, więzień i pogardy. Autorka, historyczka związana z IPN, podejmuje temat niezwykle trudny, łącząc analizę źródeł archiwalnych z głęboką refleksją nad ludzkim losem w totalitarnym systemie.
Po zakończeniu II wojny światowej świat podzielił się na dwa bloki. Polska, w wyniku decyzji jałtańskich, znalazła się w strefie wpływów Związku Radzieckiego. Nowe władze komunistyczne, działające pod kontrolą Moskwy, rozpoczęły budowę Polski Ludowej – państwa opartego na ideologii marksistowsko-leninowskiej. Dla tych, którzy walczyli na Zachodzie – w szeregach armii dowodzonych przez gen. Władysława Andersa, Stanisława Maczka czy w Polskich Siłach Powietrznych – nowy porządek był nie do przyjęcia. Niektórzy pozostali na emigracji, inni – często z powodów rodzinnych lub z tęsknoty za ojczyzną – postanowili wrócić. To właśnie oni stali się bohaterami książki Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk. Autorka pokazuje, że już od pierwszych miesięcy 1945 roku władze komunistyczne postrzegały żołnierzy z Zachodu jako potencjalnych wrogów ustroju. Ich powrót był kontrolowany, a życie w Polsce podporządkowane systemowi inwigilacji, donosów i dyskryminacji. W dokumentach aparatu bezpieczeństwa określano ich mianem „elementu politycznie wrogiego”, „agentów imperializmu”, „niewiarygodnych politycznie”.
Pisarka obejmuje w swoim studium okres od zakończenia wojny do 1956 roku – czyli do przełomu „odwilży październikowej”, która przyniosła pewne złagodzenie represji i pierwsze próby rehabilitacji ofiar. Książka została oparta na imponującym materiale źródłowym:
aktach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Urzędu Bezpieczeństwa,
dokumentach personalnych z archiwów wojskowych,
materiałach propagandowych i prasowych,
relacjach i wspomnieniach samych żołnierzy oraz ich rodzin.
Dzięki temu Autorka rekonstruuje nie tylko system polityczny i administracyjny represji, ale też psychologiczny wymiar powrotu do ojczyzny, która okazała się obca i nieufna wobec własnych bohaterów.
Jednym z najważniejszych wątków książki jest analiza polityki państwa wobec byłych żołnierzy.
Oficjalnie władze PRL deklarowały chęć „powrotu wszystkich Polaków do ojczyzny”. Organizowano specjalne komitety repatriacyjne, publikowano artykuły zachęcające do przyjazdu, a ambasady rozdawały ulotki o „nowym, demokratycznym państwie”. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. Ci, którzy zdecydowali się wrócić, byli od razu obejmowani kontrolą. Każdy repatriant musiał przejść weryfikację – procedurę, która w praktyce oznaczała przesłuchania, sprawdzenie życiorysu, często upokarzające pytania o poglądy polityczne czy kontakty z „imperialistycznymi” oficerami brytyjskimi. Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk pokazuje, że władze PRL traktowały żołnierzy z Zachodu jako zagrożenie dla monopolu ideologicznego komunistów. Ludzie ci symbolizowali inny świat – wolny, demokratyczny, w którym służba wojskowa łączyła się z patriotyzmem, nie z lojalnością wobec partii. Dla propagandy byli więc niebezpiecznym przykładem, mogącym podważyć legitymację władzy ludowej.
Pisarka szczegółowo opisuje rozbudowany system nadzoru nad żołnierzami PSZ.
Byli oni inwigilowani przez Urzędy Bezpieczeństwa, a potem przez Służbę Bezpieczeństwa. Tworzono ich kartoteki, zbierano informacje o kontaktach, miejscach pracy, życiu prywatnym. Wielu z nich zostało aresztowanych lub skazanych w pokazowych procesach – często pod fałszywymi zarzutami szpiegostwa, działalności sabotażowej czy „propagandy antypaństwowej”. Ci, którzy nie trafili do więzienia, byli karani w sposób pośredni: pozbawiano ich możliwości pracy w zawodzie, odmawiano awansów, nie przyznawano mieszkań. Książka zawiera liczne przykłady jednostkowych losów – pokazuje dramat zwykłych żołnierzy, którzy po latach walki z Niemcami stali się ofiarami własnego państwa. Autorka opisuje też różne strategie przetrwania – od całkowitego wycofania się z życia publicznego, przez konformizm, aż po dalszą konspiracyjną działalność w środowiskach niepodległościowych.
Szczególnie interesujący wątek stanowi analiza języka propagandy.
Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk pokazuje, jak aparat partyjny budował obraz żołnierzy Zachodu jako „zdrajców”, „agentów obcych mocarstw” czy „bankrutów politycznych”. W prasie – od Trybuny Ludu po lokalne dzienniki – publikowano artykuły piętnujące „reakcję londyńską” i gloryfikujące tych, którzy „zrozumieli dziejową konieczność” i przeszli na stronę ludowej Polski. Autorka słusznie podkreśla, że propaganda ta miała dwa cele:
Zastraszyć społeczeństwo – aby nikt nie sympatyzował z powracającymi.
Zrelatywizować prawdę historyczną – przedstawiając II wojnę światową nie jako wspólne zwycięstwo Polaków, lecz jako etap w budowie „nowego ładu socjalistycznego”.
W tym kontekście powracający żołnierze byli nie tylko politycznym zagrożeniem, ale też moralnym wyrzutem sumienia – przypomnieniem, że Polska mogła być inna. Pisarka przygląda się także życiu codziennemu żołnierzy po powrocie. Niektórzy podejmowali pracę w cywilu – jako nauczyciele, inżynierowie, urzędnicy – ale zawsze pod ścisłą kontrolą władz. Wielu nie mogło ujawniać swojej wojennej przeszłości, ponieważ w ankietach personalnych należało wpisywać służbę w „armiach obcych”, co budziło natychmiastowe podejrzenia. Żołnierze byli zmuszani do ukrywania medali, odznaczeń, pamiątek. Ich dzieci często nie wiedziały, gdzie walczyli ojcowie. Strach i milczenie stawały się elementem codzienności. Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk przytacza liczne świadectwa ludzkiego upokorzenia: odmowy przyjęcia do pracy, wykluczenia z organizacji społecznych, zakazu studiowania dla dzieci „niepewnych klasowo” rodzin.
Władza ludowa nie tylko prześladowała żołnierzy – próbowała też wymazać ich z pamięci narodowej. W podręcznikach historii pomijano bitwę o Monte Cassino czy udział Polaków w armii brytyjskiej. Bohaterami oficjalnej narracji stali się żołnierze Armii Ludowej, działacze PPR i funkcjonariusze UB. Autorka trafnie zauważa, że to symboliczne wykluczenie było równie bolesne jak represje fizyczne. Wielu żołnierzy do końca życia nie doczekało się uznania – odznaczeń, emerytur, a przede wszystkim szacunku. Dopiero po 1989 roku zaczęto przywracać ich pamięć i dobre imię. Końcowa część książki opisuje okres po śmierci Stalina, gdy sytuacja polityczna w Polsce zaczęła się nieco zmieniać. W 1956 roku, w wyniku wydarzeń październikowych i dojścia do władzy Władysława Gomułki, część represjonowanych żołnierzy została zwolniona z więzień, a niektóre wyroki – unieważnione. Była to jednak rehabilitacja cząstkowa. System polityczny pozostał ten sam, a pamięć o „żołnierzach zachodnich” nadal pozostawała niewygodna. Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk kończy swoją analizę refleksją, że nawet po śmierci Stalina władza nie potrafiła całkowicie pogodzić się z istnieniem tych ludzi – wolnych w duchu wiernych innej Polsce niż ta, którą stworzono po 1945 roku.
„Element politycznie wrogi” to praca nie tylko naukowa, ale także moralna. Autorka oddaje głos tym, którzy przez dziesięciolecia nie mogli o sobie mówić. W oparciu o dokumenty IPN i źródła osobiste tworzy pełny, wielowymiarowy obraz represji wobec żołnierzy PSZ. Jej badania mają ogromne znaczenie dla polskiej historiografii – przywracają pamięć o setkach zapomnianych biografii, a jednocześnie demaskują mechanizmy państwa totalitarnego, które z ofiar czyniło winnych. Książka, jest też lekcją dla współczesnych – przypomnieniem, że niepodległość nie jest dana raz na zawsze, a zdrada i kłamstwo mogą przybrać formę urzędowych decyzji i propagandy.
Pozycja kończy się refleksją, że losy żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie są metaforą powojennej Polski. Kraj, który miał być nagrodą za poświęcenie, stał się dla nich miejscem upokorzenia. Jednocześnie jednak ich wierność ideałom wolności, honoru i służby stanowiła moralny fundament, który przetrwał dekady komunizmu. Książka Anny Marcinkiewicz-Kaczmarczyk nie jest tylko rozprawą historyczną – to także hołd dla tych, którzy pozostali wierni Polsce niepodległej. Dzięki takim pracom pamięć o nich przestaje być jedynie przypisem do historii, a staje się jej integralną częścią.
Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Instytutu Pamięci Narodowej

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz