„Ludzie mają głowy jak puste garnki — trzeba je napełnić naszą ideologią.”
Józef Stalin
Lata 1929–1939 to dekada intensywnych przemian politycznych, społecznych i ideologicznych w Europie i na świecie. W tym czasie Związek Sowiecki przechodził przez kluczowe etapy swojej transformacji w państwo totalitarne: realizacja pierwszych planów pięcioletnich, kolektywizacja rolnictwa, Wielki Głód na Ukrainie, Wielka Czystka, industrializacja oraz pełna kontrola państwa nad obywatelami. Te wydarzenia nie pozostawały bez echa w sąsiednich krajach – również w Polsce, która od 1926 roku funkcjonowała w systemie autorytarnego rządów sanacji, ale jednocześnie z pluralistycznym rynkiem prasowym.
W tym kontekście książka Pana Adriana Matuły „Obraz Rosji sowieckiej na łamach wybranych polskich czasopism konserwatywnych w latach 1929–1939” (wyd. IPN, 2025) jawi się jako wyjątkowo cenna i potrzebna analiza. Autor w sposób systematyczny i źródłowy rekonstruuje to, jak środowiska konserwatywne w II Rzeczpospolitej postrzegały sąsiada ze Wschodu – nie tylko jako państwo, ale przede wszystkim jako ideologiczną i cywilizacyjną alternatywę. Książka ta pozwala lepiej zrozumieć, jakie obawy, oceny i ostrzeżenia dominowały w konserwatywnej narracji na temat komunizmu i jego praktyk. Pan Adrian Matuła wybiera do analizy sześć tytułów prasowych reprezentujących różne środowiska konserwatywne: warszawski „Czas” i „Dzień Polski”, poznański „Dziennik Poznański”, wileńskie „Słowo”, a także tygodniki „Bunt Młodych” / „Polityka” oraz „Nasza Przyszłość”. Autor wskazuje, że choć wspólnym mianownikiem tych pism była niechęć wobec komunizmu, różniły się one stopniem radykalizmu, podejściem do religii, a także retoryką.
Prasa konserwatywna II RP nie pełniła jedynie funkcji informacyjnej – była przestrzenią formowania poglądów elit, wymiany idei i refleksji nad przyszłością Polski. Tym samym – jak pokazuje Pisarz – nie tyle opisywała Związek Sowiecki, ile go interpretowała: jako zagrożenie duchowe, polityczne, społeczne i moralne.
Jednym z najlepiej udokumentowanych tematów w analizowanej przez Pana Matułę prasie jest kolektywizacja rolnictwa oraz jej dramatyczne skutki – zwłaszcza Wielki Głód na Ukrainie (1932–1933). Mimo braku bezpośredniego dostępu do źródeł w ZSRR konserwatywna prasa korzystała z relacji korespondentów zagranicznych, doniesień Polaków mieszkających na Kresach oraz informacji od uchodźców.
„Wioski ukraińskie, niegdyś bogate i samowystarczalne, dziś zamienione w cmentarze. Matki grzebią dzieci, które umierają na rękach z głodu, a bolszewiccy agitatorzy ogłaszają sukces kolektywizacji.” („Dziennik Poznański”, marzec 1933)
Przekaz ten miał charakter nie tylko informacyjny, lecz również moralny: kolektywizacja była postrzegana jako świadome, brutalne zniszczenie fundamentów życia społecznego – rodziny, własności, wspólnoty lokalnej. Autor podkreśla, że dla konserwatywnego światopoglądu była to nie tylko katastrofa humanitarna, ale dowód na nihilistyczny charakter bolszewizmu.
Lata 1936–1938, czyli okres tzw. Wielkiej Czystki w ZSRR, były w prasie konserwatywnej przedstawiane jako apogeum przemocy rewolucyjnej. Pisarz pokazuje, że autorzy publicystyk ostrzegali, iż reżim komunistyczny eliminuje własnych twórców – to znak jego degeneracji i nieuchronnej porażki.
„Rewolucja pożera własne dzieci – ale tu nie kończy się na synach. Stalin pożera naród.” („Czas”, 1937)
Konserwatywna publicystyka interpretowała terror nie jako element wyjątkowy, ale immanentny składnik bolszewickiego projektu. Stalin jawił się nie jako potwór jednostkowy, ale jako logiczna konsekwencja ideologii, która odrzuciła Boga, prawo naturalne i tradycję.
Dla konserwatywnej prasy podstawową linią podziału między Polską a Związkiem Sowieckim była różnica aksjologiczna: system bolszewicki negował religię, moralność chrześcijańską i etykę narodową.
„Bolszewia nie potrzebuje sumienia, bo uznaje tylko cel – a cel ten jest zawsze jeden: władza.” („Słowo”, 1934)
Pan Matuła analizuje liczne artykuły przedstawiające zamykanie cerkwi, represje wobec duchownych (w tym katolickich na terenach Białorusi i Ukrainy), ateistyczną propagandę w szkołach i instytucjach kultury. Wspólnym mianownikiem tych relacji była teza, że komunizm niszczy „człowieczeństwo w człowieku” – odcina ludzi od transcendentnych wartości.
Ciekawym wątkiem poruszanym w pracy Autora, jest ambiwalentna reakcja niektórych autorów konserwatywnych wobec modernizacji ZSRR. O ile kolektywizacja i terror były jednoznacznie potępiane, o tyle imponujące tempo industrializacji, rozwoju technicznego i propagandy robiło wrażenie – choć traktowano je z podejrzliwością.
„W Moskwie buduje się kolej magnetyczną, ale z głodu umiera dziecko rolnika. To nie postęp – to cywilizacja pogardy.” („Bunt Młodych”, 1935)
Tym samym konserwatywna prasa starała się demaskować fasadę „postępu” jako instrument ideologicznej manipulacji.
Dla pełnego zrozumienia wartości pracy Pana Matuły warto zestawić ją z innymi nurtami ówczesnej publicystyki. Lewicowa prasa (np. Robotnik, Dziennik Ludowy) często przedstawiała ZSRR jako „eksperyment społeczny” – czasem krytycznie, ale z większym dystansem. Natomiast katolickie dzienniki (np. Mały Dziennik) skupiały się na prześladowaniach religijnych. Konserwatyści łączyli oba te wątki, ale dopełniali je ideologiczną diagnozą komunizmu jako wroga narodowego porządku, ładu społecznego i wolności duchowej. Pisarz posługuje się metodą systematycznej analizy treści (content analysis), wspierając ją ramami ideologicznymi i kontekstualnymi. Książka nie tylko dokumentuje fakty, ale interpretuje proces budowania obrazu ZSRR jako „Innego” – a nawet „Anty-Państwa”. Wpisuje się tym samym w nurt badań nad propagandą, tożsamością ideologiczną i funkcją mediów w warunkach napięcia politycznego.
Największą siłą książki Pana Matuły jest jej aktualność. Choć dotyczy prasy z lat 30. XX wieku, to jej przekaz o zagrożeniach wynikających z totalitaryzmu, zmasowanej propagandy i dehumanizacji przeciwnika politycznego brzmi wyjątkowo współcześnie. W czasach, gdy obserwujemy renesans autorytaryzmu i ekspansję narracji imperialnych (jak działania Rosji po 2014 roku), głos sprzed wieku staje się wyraźnym ostrzeżeniem.
Pan Adrian Matuła stworzył dzieło, które nie tylko dokumentuje sposób, w jaki konserwatywna prasa II Rzeczpospolitej postrzegała Związek Sowiecki, ale również analizuje mechanizmy ideologiczne, które stały za tym przekazem. Jego książka pokazuje, że media mogą być nie tylko lustrem rzeczywistości, ale również narzędziem interpretacji, ostrzeżenia i mobilizacji społecznej. W świecie, w którym granice między informacją a manipulacją stają się coraz mniej wyraźne, warto wracać do takich opracowań – by zrozumieć, jak słowa mogą budować postawy, bronić wartości lub... ostrzegać przed zagładą cywilizacji.
Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz