„W tajemnicy ukrywa się nie tylko to, czego nie znamy, ale także to, co boimy się poznać.”
Anonim
Literatura kryminalna to nie tylko mrok, pościgi i krwawe zbrodnie. To również — coraz częściej — gatunek łączony z humorem, subtelnością i społecznym komentarzem. „Podchody”, debiutancka powieść Pani Katarzyny Żechowicz‑Wygryz, idealnie wpisuje się w tę „łagodniejszą” falę. Zamiast dusznych policyjnych gabinetów mamy tu słoneczną Kalabrię. Zamiast seryjnego mordercy – zaginioną uczestniczkę terenowej gry. I wreszcie – zamiast twardziela-detektywa – redaktorkę, która nie do końca wie, w co się wpakowała. Efekt? Zaskakująco ciepły, lekki i angażujący kryminał w stylu cosy crime z ambicjami obyczajowymi.
Główna bohaterka powieści, Józka (dla Włochów — Joska), to redaktorka z Warszawy, której życie zawodowe i prywatne znalazło się na zakręcie. Kiedy wydawnictwo, w którym pracuje, staje w obliczu kryzysu, dostaje nietypowe zadanie: pojechać do małej kalabryjskiej miejscowości Soveria Mannelli i znaleźć „materiał na bestseller”. Misja wydaje się nudna, ale malownicza okolica i pozorna sielanka szybko okazują się pełne napięcia i tajemnic. Podczas zwiedzania Józka przypadkiem trafia na trop nieodkrytej od lat sprawy – zaginionej uczestniczki lokalnej gry terenowej. Zaintrygowana, zaczyna sama rozgrywać „podchody” – śledząc stare rebusy, rozmawiając z mieszkańcami i powoli odkrywając, że cała społeczność ukrywa jakąś niewygodną prawdę. Czy dziewczyna rzeczywiście padła ofiarą mafii? A może zniknęła z własnej woli?
Największą siłą powieści jest postać Józki – inteligentnej, ale też trochę pogubionej kobiety w średnim wieku, która w nowej sytuacji zaczyna konfrontować się nie tylko z tajemnicą Vanessy, ale też z własnymi problemami: samotnością, wypaleniem, brakiem odwagi do zmiany. To postać bardzo ludzka, z którą łatwo się utożsamić. Postacie drugoplanowe – mieszkańcy Soverii – pełnią rolę nośników zagadki. Są barwni, choć nie zawsze pogłębieni psychologicznie. Momentami wydają się szkicami postaci, które służą fabule, ale nie zapadają na długo w pamięć. Niemniej ich dialogi i relacje z Józką są wiarygodne i naturalne. Język powieści to duży atut. Pani Katarzyna Żechowicz‑Wygryz, mająca doświadczenie dziennikarskie, posługuje się stylem lekkim, obrazowym, ale niebanalnym. Opisy są malownicze, plastyczne, pełne szczegółów, które przenoszą czytelnika w samo serce Kalabrii. Sceny kulinarne, dialogi, detale krajobrazu – wszystko to tworzy atmosferę południowych Włoch, jak z dobrej powieści podróżniczej.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, co zbliża nas do bohaterki i jej wewnętrznych dylematów. Nie brakuje tu ironii, dystansu do siebie, błyskotliwych spostrzeżeń – książka czyta się momentami jak dziennik podróżny z wątkiem kryminalnym. Choć „Podchody” nie są klasycznym moralitetem, niosą kilka istotnych przesłań. Po pierwsze, że z pozoru spokojne miejsca często kryją głęboko zakorzenione sekrety. Po drugie – że każdy z nas odgrywa swoją grę: wobec innych, wobec siebie, wobec przeszłości. Kalabryjska gra terenowa staje się tu metaforą ludzkiego życia – z jego wskazówkami, ślepymi zaułkami i nieoczywistymi rozwiązaniami.
Interesującym kontekstem jest również zarysowanie wpływów mafijnych, które nie przybierają tu formy spektakularnych strzelanin, ale raczej systemowego strachu i zmowy milczenia. To ważny, choć subtelny komentarz społeczny.
Książka nie jest wolna od drobnych mankamentów. Jak na debiut – bardzo udana, ale chwilami brakuje jej większej dynamiki. Niektóre rozdziały mogłyby być bardziej intensywne, a postacie drugoplanowe – głębiej zarysowane. Część zagadki można też rozgryźć nieco wcześniej, niż chciałaby tego Autorka. Ale są to niedoskonałości, które łatwo wybaczyć w zamian za klimat, styl i autentyczną przyjemność lektury. „Podchody” Pani Katarzyny Żechowicz‑Wygryz to książka, która idealnie sprawdzi się jako wakacyjna lektura, ale nie tylko. To literacki koktajl: trochę kryminału, trochę powieści obyczajowej, trochę przewodnika po Kalabrii. Dla miłośników literatury w stylu Magdaleny Witkiewicz, Małgorzaty Starosty czy Agathy Raisin – lektura obowiązkowa. Dla pozostałych – bardzo przyjemne odkrycie.
Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz