czwartek, 12 grudnia 2024

Wielkie zaskoczenie




„Morderstwo jest tylko innym rodzajem kradzieży, ale zamiast należącej do kogoś rzeczy morderca kradnie po prostu czyjś czas”.

Graham Masterton



Kryminały historyczne, ostatnio coś tracą u Wydawców. Co się wydarzyło, że już nie zalewaj naszych, półek nie wiem. Zresztą sensacja z motywem historycznym również, po popularności Pana Browna, jakoś entuzjazm opadł. Komedie kryminalne, polskie trzymają duży poziom, książki Pana Rogozińskiego ciągle są na topie, więc ludzie jednak lubią tego typu literaturę.

Idąc tym śladem sięgnęłam po powieść Pana Jana Bełkowskiego Krew pod kamieniem, muszę przyznać, że komedie kryminalne polskie są chyba jedynym gatunkiem, jaki zawsze mi wchodzi. To znaczy, nie mam do nich zastrzeżeń, tak jak nie lubię polskich romansów, czy thrillerów, poza naprawdę dużymi wyjątkami, tak komedie kryminalne są naprawdę dobre. Tak też było z książką Pana Bełkowskiego.

Motyw zbrodni wpleciony w naszą polską historię, rycerskiego zakonu Braci Dobrzyńskich zrobił na mnie wrażenie. Ja w ogóle nigdy nie słyszałam o tym zakonie, dopiero po przeczytaniu tej powieści i zagłębieniu się w temat wiem, że był to zakon rycerski zorganizowany przez biskupa pruskiego Chrystiana pomiędzy 1216 a 1228 r. w celu szerzenia wiary chrześcijańskiej i podboju Prus. Nasza książka opowiada o morderstwie dyrektora muzeum, które wydarzyło się rok wcześniej, zanim policjanci dostali rozkaz do niego wrócić. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że jest ono powiązane właśnie z tajemnicami zakonu, wielkim skarbem i nieoczywistymi wydarzeniami.

Komedie kryminalne, to z reguły książki, aby tak powiedzieć delikatnie płytkie. One nie mają wnieść nic do naszego życia, czytamy je raczej dla rozrywki, aby się pośmiać a przy okazji przeżyć jakąś przygodę, poczuć dreszczyk emocji etc. Z książką Pisarz, jest ten problem, że zawiera wątki historyczne. Problem nie problem, przez ten zabieg powieść staje się źródłem informacji, zachęca do zgłębienia tematu, oddzielenia plew od prawdy etc. Oczywiście nastrój powieści, bohaterowie, dialogi to wszystko zachowano w sposobie humorystycznego przedstawieni, przez co historia nie jest nudna i żmudna, to duży atut, nie każdy lubi publikacje z wątkiem historycznym.

Zaskoczyło mnie, że pozycja ta ma tak mały druk. Ona jest dość gruba jak na gatunek, ale gdyby była wydana większym, standardowym drukiem dostalibyśmy kobyłkę. Mnie bardzo wciągnęła, jak na debiut Autora naprawdę godny uznania. Wiecie, czytając, miałam w głowie Pana Nienackiego i Jego opowieści o Panu Samochodziku. Nie wiem dlaczego, ale te książki bardzo mi przypominały Krew pod kamieniem, a może na odwrót. Służby Bezpieczeństwa, Naziści, tajemnice historii, różnobarwne społeczeństwo, tajemnicza fotografia sprzed lat, ukryty skarb i morderca, który zrobi wszystko, aby prawda nie wyszła na jaw.

Połknęłam tę powieść w dwa dni. Muszę powiedzieć, że byłam zaskoczona, że to debiut. Napisane, tak jakby stworzył ją naprawdę obeznany Autor, który ma na koncie już kilka podobnych dzieł. Napis na okładce komedia kryminalna trochę mnie zwiódł, bo spodziewałam się właśnie czegoś w stylu Pana Rogozińskiego, a dostałam ambitną komedię z wątkiem historycznym. Jeśli lubicie ten gatunek, koniecznie musicie przeczytać.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra


 

środa, 11 grudnia 2024

Biblijnie bez tradycji



„Kościół nie jest ani lewicowy, ani prawicowy, powinien być Chrystusowy”.

Joanna Podsadecka



Bardzo ciężko, jest szukać czegoś w Biblii, gdy się jej nie czyta i nie wie się, jakie są księgi i jak w ogóle są rozmieszczone. Jednak nawet gdy wiemy takie rzeczy, nie zawsze pamiętamy gdzie, co jest. Ja kiedyś szukałam wersetów na potwierdzenie tego, że Duch Święty, jest Bogiem, oraz że Jezus Chrystus jest Bogiem. O ile z Jezusem nie miałam kłopotu, o tyle z Duchem już tak, być może czytałam po prostu bez zrozumienia. Na szczęście mamy Internet i wszystko można w nim sprawdzić, inaczej kopałabym się długo.

Wiele osób także zainteresowanych, jest życiem Jezusa, szuka w Ewangeliach, pomijając Stary Testament, który zapowiada nadejście Mesjasza. Jasne, to też można wpisać w Google, ale ja wolę papier, interesują mnie teksty zwierające opis życia Jezusa, ale bez wszechobecnej tradycji, na której opierają się różne religie. Tradycja nie jest prawdą historyczną, ani biblijną tylko dodatkiem człowieka, w który ktoś nakazuje nam wierzyć. Jedną z takich tradycji, jest np. wiara w to, że Maria została wzięta do nieba z duszą i ciałem, czy że była niepokalanie poczęta, co jest całkowicie sprzeczne z Biblią.

Dlatego też najważniejszych informacji należy doszukiwać się w Piśmie Świętym, ale jeśli faktycznie mamy problem, aby je zrozumieć, to warto sięgać po pozycje, które zgodni z nim tłumaczą nam wybrany temat, czy zagadnienie. Jedną z takich publikacji książkowych traktującą o życiu Chrystus, jest książka Życie Jezusa Pani Ellen White. Przeczytałam, ją bardzo uważnie, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem szczegółowości tej publikacji.

Wielkim atutem, jest to, że pozycja ta wprowadza nas w temat od samego początku, czyli zaczynamy tekstami Starego Testamentu, przeplatanymi tekstami Nowego, który mówi nam kim i gdzie był Jezus przed narodzeniem w ciele człowieka. Ilość wersetów biblijnych jest przeogromna, wszystko można sprawdzić, rozdział o przymierzu Boga z Izraelem to coś, co często pomijane jest w tekstach i życiu Jezusa. Idziemy drogą Zbawiciela, przez Jego narodziny, dzieciństwo, chrzest w Jordanie, kryzys w Galilei, aż po śmierć na krzyżu i Objawienie Jana… Tych rozdziałów, jest aż 87, szczegółowość po prostu powalająca. Z całą pewnością nie jest to książka na jeden raz, jeśli macie ochotę te informacje sprawdzać z Biblią, to naprawdę będzie studium trwające parę miesięcy. Osoby zapoznane z Pismem, na pewno pominą niektóre rozdziały, ale poznają takie, do których będą wracać, dla mnie to np. Świątynia ponownie oczyszczona, Na moją pamiątkę, czy Kazanie na górze. Życie Jezusa, to także publikacja wspomagając moim zdaniem Rodziców, w nauczaniu religii w domu. I tutaj apel do Wydawcy, o twarde oprawy do książek, które można wykorzystać w prywatnym nauczaniu dzieci w rodzinach.

Wbrew pozorom książek do ewangelizacji dzieci, materiałów dla dużych i małych tych całkowicie opartych tylko na Słowie, bez tradycji jest mało. Sama miałam wielki problem, aby coś znaleźć, więc nawet jeśli trzeba dopłacić za twardą oprawę, aby książka posłużyła dłużej to warto.

Bardzo szkoda, że pozycja ta nie ma np. kodów QR do materiałów typu słuchowisko, kolorowanka, zadanie do pobrania, czy jakiś Quiz dla dzieci, ale rozumiem, że jest ona przygotowana dla starszego odbiorcy. Moje dodatkowe chcenie nic nie oznacza, bo i tak publikacja jest genialna, ale może warto nad czymś takim pomyśleć we wznowieniach. Ja czytam książki religijne, chrześcijańskie z myślą o wykorzystaniu w domu, generalnie dziś w dobie zlaicyzowania nie są one popularne. Boga i wszystko, co z Nim związane traktujemy w kontekście powiedzeni, jak trwoga to do Boga. Wiara nie jest na topie, dla mnie, jest ona ważna, dlatego cieszę się, że powstają takie dzieła, są wydawane i co najważniejsze mają przystępną cenę. Jeśli szukacie książki, która przeprowadzi was przez historię nie tylko życia Jezusa, ale całego Zbawienia, to pozycja Pani White, jest dla Was.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Orion Plus


 

poniedziałek, 9 grudnia 2024

Quo Vadis Europo?



„Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość”.

George Orwell



W dobie doprowadzającej, do upadku Europę jej wymysłu, jakim jest Fit for 55 to propozycja pakietu legislacyjnego, zawierającego 13 projektów przepisów. Wprowadzenie konkretnych przepisów, dopasowujących prawo unijne do pośredniego celu klimatycznego ma sprawić, że do 2030 roku UE obniży emisję dwutlenku węgla o 55 proc. (w porównaniu do roku 1990), w Polsce zamyka się kopalnie, ciepłownie, czy elektrownie. Co ciekawe w tym samym momencie kiedy u nas paliwa kopalne się zwijają, w Niemczech zaczynaj swój rozkwit. Sabotaż, jakiego podejmują się nasi rządzący, okłamując ludzi, że paliwa kopalne nie mają przyszłości, zniszczy nasz kraj na długie lata, jak nie wieki.

Polska przez długie lata funkcjonowała i funkcjonuje dzięki złożom, najważniejszych u nas węgla brunatnego i kamiennego, który zasila elektrownie i daje utrzymanie setkom tysięcy rodzin. Zwinięcie, rozgrabienie i sprzedawanie polskiego majątku, jakim są m.in. kopalnie, doprowadzi do upadku polskiej gospodarki, energetyki, ciepłownictw oraz spowoduje jeszcze większą biedę w narodzie.

Pan Alex Epstein, poświęcił tematowi przyszłości paliw kopalnych swoją książkę Przyszłość paliw kopalnych, dlaczego rozwój i dobrobyt ludzkości wymaga dalszego wykorzystywania ropy naftowej, węgla, i gazu ziemnego. Na początku, zanim zaczęłam czytać, miałam problem z Autorem, musiałam sobie poszukać, bo jak zobaczyłam nazwisko, to zastanawiałam się, czy nie chodzi o tego miliardera, który zapraszał na swoją wyspę polityków, ludzi telewizji etc. aby uprawiać orgię i gwałcić małe dzieci, nazwiska są identyczne. Na szczęście tamten miał na imię Jeffrey. Jak już, to sobie sprawdziłam, muszę przyznać, że z wielką przyjemnością przeczytałam tę publikację.

Mamy tutaj w końcu argumenty, które nie wmawiają nam głupot, że jak przestaniemy palić węglem, to będziemy mieli czystsze powietrze. Pisarz jasno przedstawia nam naszą zależność od paliw kopalnych, bez nich nie będziemy w stanie żyć i produkować, a mit szklanych domów, do którego przekonują nas Zieloni to bajka ludzi niedouczonych. Pan Epstein, jasno również informuje, z wielką odwagą, że w likwidacji przemysłu opartego na paliwach kopalnych nie chodzi wcale o ekologię, ale o pieniądze. Wielkich światowych graczy nie obchodzi planeta, czy dobrobyt społeczeństw, ale to jak można wzbogacić się na jednym z największych przekrętów świata. Kiedyś wmawiano nam, że musimy zmieniać piece węglowe na gazowe, bo gaz jest ekologiczny i tani dziś mówi się nam, że tylko pelet, pompy ciepła i panele słoneczne. Nie, jest to dbanie o ludzi tylko przeliczenie, że gaz przestał przynosić dochody.

Książka Pana Epsteina, jest naprawdę obszerna. Porusza takie tematy, jak wytwarzanie energii, ale też wady pali kopalnych. W bardzo jasny sposób przedstawi nam, że większość krajów na świecie nie dba o emisję CO2, bzdurą jest, że jak Europa zmniejszy wytwarzanie tego gazu, to powietrze będzie czystsze, ponieważ Europa wytwarza tylko około 7 procent dwutlenku węgla w skali świat. Publikacja, ta jest jedną z lepszych w temacie korzyści płynących z korzystania z własnych zasobów podziemnych. Krzyk wokół paliw kopalnych skończy się, gdy ludzie będą coraz biedniejsi i nie będzie, nas stać na rachunki, związane z głupotą rządzących. Warto przeczytać, jaka jest prawda nie tylko o zasobach, produkcji i używaniu paliw kopalnych, ale także o kłamstwach, jakimi karmi się Europejczyków, by obrzydzić im np. korzystanie z węgla.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Freedom Publishing


 

czwartek, 5 grudnia 2024

Tajemnica żółtego płaszcza




„- Nie jestem mordercą - zaprotestował

- Nikt nie jest dopóki nie popełni pierwszej zbrodni”.

Umberto Eco





Ostatnio trochę porzuciłam swoje ukochane kryminały i thrillery na rzecz innych gatunków, ale wracam do nich z utęsknieniem. Powrót mnie nie rozczarował, ponieważ Wydawnictwo LeTra, jak zawsze daje mi, to czego potrzebuję zagadkę, tajemnicę, niebanalnych bohaterów i zwroty akcji.

Tym razem totalnie przepadłam w Grzebielcu Pana Fredrika Wintera, żałując, że ta pozycja nie ma więcej stron i tak szybko ją skończyłam. Ach, co to była za fabuła. Jestem zachwycona i przyznam, że chętnie przeczytałabym coś jeszcze w tym stylu. Żółty płaszczyk na okładce przypomina mi małego bohatera z książki To Pana Kinga, a to jest, najlepsza zapowiedz tego, że będzie się działo.

W fabule mamy seryjnego mordercę, który zabija tylko w nocy z 5 na 6 listopada, niczym jak Michael Meyers z serii Halloween. Podkopując się do domów swych ofiar, wciąga je pod ziemię. Zbrodnie nie są rozwiązane, nasza główna bohaterka otrzymuje przesyłkę, tajemniczy rękopis zatytułowany Ja jestem Grzebielec. Wszystko wskazuje na to, że to wyznania mordercy. Wydawca, dla którego pracuje kobiet, decyduje się wydać biografię i tak zaczyna się walka o przetrwanie… Kim jest Grzebielec i czy faktycznie książka należy do niego, doczytajcie sami.

Ta publikacja łączy w sobie wiele wątków i zdarzeń, które już miały miejsce w horrorach. Przyznam, że właśnie to, jest dla mnie najlepsze. To tak, jakby jeść swoje ulubione lody z mnóstwem dodatków. Książka mimo gatunku nie jest brutalna to raczej zagadka psychologiczna, w której nic nie jest takim, jakim się wydaje. Nie mam pojęcia, czy Pisarz napisał coś więcej, ale mam nadzieję, że tak i się do tego dokopię. Powieść tę połknęłam w dwa dni, uważam, że jest świetna, na zakończenie roku w sezonie thriller😊 W ogóle wydaje mi się, że Wydawca ostatnio ma w swej ofercie coraz więcej naprawdę świetnych pozycji, rozkręca się. Plusem pozycji, jest również to, że Autor poświęca dużo miejsca opisom i wątkom pobocznym, bardzo działa tym na wyobraźnię. Na koniec oczywiście maiłam problem, bo okazało się, że to wszystko nie było tak, jak ja myślałam, marny byłby ze mnie policjant, ale muszę przyznać, że napięcie trzyma do ostatniej strony. Lubię także, mocno rozbudowane wątki psychologiczne postaci i tutaj również to znajdziemy. Na szczęście nasza bohaterka nie jest nudna, ma swoje zdanie i twardo stąpa po Ziemi, a to w książkach rzadkość. Jeśli chcecie jeszcze przed końcem roku przeczytać dobry thriller, to z pewnością Grzebielec, jest taką publikacją. Książka, jest również dostępna w formie e-booka.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra

 

Wiara nasza...




 „Doprawdy, najpewniejszą drogą do Piekła jest droga stopniowa – łagodna, miękko usłana, bez nagłych zakrętów, bez kamieni milowych, bez drogowskazów”.


C.S Lewis



Wiecie, jakie to zaskoczenie kiedy znacie jedną książkę jakiegoś Autora, a później okazuje się, że tych książek jest więcej? Ja właśnie tak miałam z Panią Ellen White. Myślałam, że napisała Ona tylko pozycję Wielki Bój, ale okazuje się, że nie.

Wielki Bój zaczęłam słuchać w Audio i czytać na Legimi, jednak do tego typu książek muszę mieć papier, więc wznowienie tego dzieł z ilustracjami i masą przypisów jest czymś dla mnie. Na początek obalenie, tego, że nie ma żadnego boju, ponieważ Jezus umarł na krzyżu. Jest, to nie prawda, ponieważ nawet Paweł pisze, że Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich EF 6,12 UBG. Tak więc ustalając, że ta walka ciągle się toczy, o czym informuje nas Biblia, możemy przejść do kontrowersyjnej książki Pani White. Powiem szczerze, że mimo szerokich opinii zwłaszcza w kręgach kościoła rzymskiego, ja żadnej kontrowersji tutaj nie widzę. Pozycja ta, jest genialna w swoim przedstawianiu faktów, które są historycznie udowodnione, ale faktycznie niewygodne dla Watykanu.

W ogóle jeszcze napiszę, że zanim przeczytałam tę książkę, to obejrzałam film Lampa w ciemności, który również traktuje o tematyce podjętej przez Panią White.

Po pierwsze i najważniejsze, publikacja ta porusza ludobójstwo na Waldensach, za to, że chcieli wierzyć tak, jak naucza Biblia, a nie KrK. Tragiczne, to były czasy, papież Benedykt XII, jeszcze jako biskup Pamiers w Langwedocji, prowadził wiele procesów przeciwko waldensom. Kościół katolicki uważał waldensów za nieortodoksyjnych i w 1184 r. na synodzie w Weronie, pod auspicjami papieża Lucjusza III, zostali ekskomunikowani. Papież Innocenty III posunął się jeszcze dalej podczas IV Soboru Laterańskiego w 1215 r., oficjalnie potępiając waldensów jako heretyków. Później mamy husytów i Jana Husa, również ciekawa historia. Jeśli jej nie znacie, zachęcam, do zapoznania się zarówno z książką Pani White, jak i przytoczonym przeze mnie filmem. Trzeba przyznać, że historia reformacji, inkwizycji, płonących stosów w Wielkim Boju, jest opisana wspaniale. Zakaz czytania Biblii, odbił się na nieświadomości społeczeństwa, a co za tym idzie na dominacji KrK, co doprowadziło do wielu tragedii, za które Wtykana do dziś nie przeprosił. Następnie Pisarka porusza temat proroctw w Piśmie Świętym, co dla mnie jest kolejnym tematem, który od lat mnie fascynuje. Jeśli nie czytaliście książki Apokalipsa Pana Dunkela, koniecznie musicie to również nadrobić. U Pisarki temat ten nie jest tak szczegółowo napisany, ale daje wiele do myślenia. Znajdziemy tutaj, także temat przykazań, jakie Mojżesz otrzymała od Boga na Górze Synaj. Dla tych, którzy wierzą w doktrynę KrK, będzie zapewne szokiem, to, że w Biblii brzmią one zupełnie inaczej, niż w KKK. A co mówi o ich zachowywaniu sam Bóg? Doczytajcie sami w Księdze Powtórzonego Prawa.

Tak, książka Wielki Bój, może być kontrowersyjna dla tych, którzy nie czytają Biblii i nie znają historii własnych religii. Może być szokująca, przyprawiająca o nerwy, niezgadzająca się z jedno zbawczością, jaką głosi największe wyznanie w Polsce. Myślę, że już z tych powodów warto ją przeczytać. Żałuję tylko, że pozycji tej nie mam w twardej oprawie, miękka jest niepraktyczna, ponieważ, jest to publikacja, w której wiele się podkreśla. Faktycznie, dziś toczymy bój między prawdą a fikcją, tradycją a zdrową nauka Biblii, między tym co powiedzą ludzie, tym jak naprawdę powinniśmy żyć i wierzyć jeśli kochamy Boga… Wielki Bój polecam, dopóki żyjemy, słowa Pawła są ciągle aktualne.

Książkę do recenzji otrzymałam od Fundacji Źródła Życia

http://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t

wtorek, 3 grudnia 2024

Łooo Matko i Córko!



„Urodzić się głupcem to nie wstyd. Wstyd tylko głupcem umrzeć”.

Erich Maria Remarque


Bycie głupcem jest bardzo modne w XXI wieku. Włączam Internet, a tam Pani TheVeganka siedzi naga na stołku i śpiewa, jak to rybki mają przerąbane, bo są jedzone. Pamiętajcie więc, żeby nie jeść karpi w wigilię, bo wyskoczą z hodowli i zaczną strajkować. Dalej mamy Pana Jelly Fruit, który zjada tabletki do zmywarki, nagrywając film na żywo i ma do tego setki tysięcy subów, Najlepsze jest, to, że na spotkaniu z fanami widzimy mamę, która zabrała tam swoją dziesięcioletnią córkę, mówiąc, że on jest taki śmieszny, a na pytanie, czy nie przeszkadza jej, że jest wulgarny, odpowiada, a kto w tych czasach nie przeklina (sic!)

Jaranie się głupotą w dzisiejszym świecie, jest tak modne, że trzeba obniżyć swój poziom intelektualny i nie mówić nic, co obrazi głupców. W świecie degrengolady, komercji, kumoterstwa, korupcji nie wybijesz się na mądrości, co widać gdy patrzy się na naszych polityków, tylko na szerokiej głupocie. Najgorsze jest to, że ciemny lud to kupuje i temu przyklaskuje.

W związku z natłokiem, żeby tak rzec starym słowem debilizmu Pan Bartosz Małecki, stworzył niezwykłą, ważną i prześmiewczą pozycję Pochwała głupoty w XXI wieku. Książka ta, jest jednocześnie typową książką o głupocie naszych czasów, ale też zawiera strony do notowania i wyciągania wniosków z opisanych rozdziałów. Publikacja ta moim zdaniem jest przegenialna, ubawiłam się po pachy, a na koniec przyznałam Autorowi rację. Pan Małecki porusza tutaj takie tematy, jak wyprzedaże i robienie nas w bambuko (ooo np. popularne Black Friday), diety, którymi się katujemy, kupując rzeczy i żywność, która nam w niczym nie pomoże, głosowanie na ludzi, którzy walą ściemę, że za ich panowania będzie lepiej, czy listy rzeczy do zrobienia, które naprawdę, ale to naprawdę musisz zrobić.

Na koniec, tego wszystkiego zadaje pytanie, czy głupocie należy się pochwała? Tutaj pojawia się problem, bo książka musiałaby być skierowana do ludzi mądrych, którzy gardzą głupotą z wyboru, niestety dziś mamy ludzi, którzy kochają głupotę i wszystko, co z nią związane. Baaa mamy takich, którzy z niej żyją, zarabiają na niej mnóstwo pieniędzy, a Ty szary mądry człowieku, biduj od pierwszego do pierwszego, jak nie potrafisz wysadzić w powietrze mikrofali na live (tak, tak to też zrobił Jelly Fruit).

Pisarz wbił się w temat genialnie, uważam tę publikację za najlepszą w tym roku, jeśli chodzi o pozycje traktujące o współczesnym społeczeństwie. Mam nadzieję, że na jednej pozycji się nie skończy, ponieważ jest to temat rzeka i można o tym napisać, encyklopedię. Pochowała głupoty w XXI wieku, będzie świetnym pomysłem na prezent szczególnie dla młodych ludzi, którzy uważają, że wsadzanie sobie na live kostki toaletowej w odbyt, jest mega fajne (zgadnijcie kto to zrobił😉)

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa M23


 

ED przyszłość edukacji



„Szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje”.

Albert Camus





W zdaniu z cytatu mieści się cała kwintesencja polskiej edukacji. Można by jeszcze do tego dodać, nigdy nie dopuściłem do tego, aby szkoła przeszkadzała mi w kształceniu się, lub nie pochwalam szkół. Przeszkadzają w edukacji i wbrew pozorom nie będzie, to wina nauczycieli, ale całego pruskiego systemu. Kochając, jak widać naszych zaborców do upadłego, ciągle tworzymy szkoły nieprzyjazne dzieciom totalnie oderwane od rzeczywistości, w których nie liczy się kreatywność, innowacyjność, osobowość, czy talent, ale szablon i jednakowość. Co najgorsze, że są nauczyciele, którzy nie lubią tych wychylających się, ani naprawdę lubiących się uczyć, bo to zajmuje im czas, oraz rozwala lekcje. Wiadomo, do zbierania szparagów w Niemczech nie trzeb być bystrym, więc po co nauczyciel ma się narobić.

Na szczęście wychodząc naprzeciw potrzebom uczniów, oraz coraz bardziej niezadowolonym rodzicom mamy jeszcze w naszym kraju edukację domową, która, mimo że wymaga poświęcenia ze strony rodzica i ucznia, przynosi większe efekty niż siedzenie w ławce i udawanie, że coś się umie. W Polsce ciągle mało jest merytorycznej rozmowy o edukacji domowej, przecież historycznie trzeba zapamiętać, że szkoła jako placówka została stworzona dla biedoty, natomiast bogaci i zamożni ludzie uczyli tylko i wyłącznie swoje dzieci w domach zatrudniając bony lub nauczycielki, lub uszczuplając czas jednego z rodziców do edukowania, najczęściej matki.

Pan Wiesław Stebnicki w swej naprawdę uważam ważnej pozycji Edukacja domowa, edukacja przyszłości, przedstawia nam obraz współczesnej edukacji od czasów starożytnych, przekonując, że nauka w domu przynosi więcej korzyści. Jednym z ciekawszych rozdziałów, jest ten mówiący o tym, że szkolnictwo pozbawia dzieci szlachetności. Generalnie pozbawia ich wielu innych rzeczy, przede wszystkim chęci uczenia się, a to wielka tragedia, która prowadzi do tego, że ludźmi niewykształconymi można łatwiej manipulować.

Teraz z własnego doświadczenia, zgadzam się z tą książką w stu procentach. Sama ma dziecko w ED i uważam, że dzieci się tak uczących będzie coraz więcej. Szkoła nie uczy już moralności, etyki, patriotyzmy, historii narodu, nie zachęca do tego, by wzrastać, na dodatek taki kicz komunistyczny, jak Karta Nauczyciela broni tych, którzy w ogóle nie powinni nauczać.

Edukacja domowa to przede wszystkim wolność wyboru, o tym między innymi mówi ta książka. Edukacja domowa, to szansa na rozwój osobisty, ED nie marnuje czasu na pierdoły do niczego nie potrzebne, dziecko chce się uczyć, bo może to robić, jak chce, kiedy chce i z czego chce, o tym także mówi Autor. Edukacja domowa, to tytuł dla niewtajemniczonych. Dla tych, którzy chcą, ale się wahają. Dla tych, którzy boją się, że sobie nie poradzą. Pozycja ta nie wspomina za bardzo o różnych formach ED, ani o platformach i centrach, które wspieraj w tym dzieci i rodziców, jak np. Centrum Nauczania Domowego 20 lat na rynku. Książka Pana Stebnickiego, to raczej ogólny zarys nauki w domu, ale moim zdaniem bardzo dobry i potrzebny. Oczywiście, że taka forma wymaga poświęcenia i samodyscypliny, ale ile poświęcenia wymaga szkoła systemowa, w której króluje przemoc fizyczna i psychiczna, wypalenie zawodowe nauczycieli, braki kadrowe, brak pomocy psychologiczno – pedagogicznej? Jeśli jesteście ciekawi, czym jest ED, jakie ma wady i zalety i szukacie jednego opracowania, ta książka jest dla Was.

Książkę do recenzji otrzymałam od Freedom Publishing


 

sobota, 30 listopada 2024

Geniusz Howeya



„(...) Jedyną latarnią morską, która się zawsze pali, jest śmierć. Bez względu na to, dokąd popłyniesz, musisz się skierować w jej stronę. Na tym świecie wszystko przemija, ale śmierć trwa”.

Cixin Liu



Przyznaję, że książki SF nie są moim konikiem, ale z jakiegoś powodu im jestem starsza, tym chętniej po nie sięgam. Po dość głośnym wznowieniu pozycji Silos Pana Howeya, mimo że nie czytałam tej powieści do końca, że już nie wspomnę o dalszych częściach, moja fascynacja tym gatunkiem rośnie. To nie jest tak, że nie czytałam Silosu, bo mi się nie chciało. Po prostu maiłam tę pozycję z biblioteki, ale ze względu na moje tempo czytania gatunku muszę zakupić swój egzemplarz.

Bardzo ucieszyłam się, że dostałam możliwość zapoznania się z kolejną książką Autora już we własnym egzemplarzu, mianowicie z tytułem Latarnia 23. Bardzo zaskoczyła mnie objętość, ponieważ kierowałam się już znaną sobie książką Pisarza i myślałam, że to będzie cegiełka, ale nie. Trzysta stron dość dużego druku, więc czytało mi się naprawdę super. Muszę jednak napisać, że trzysta stron to stanowczo za mało.

Pokrótce jest to opowieść o XXIII wieku, kiedy to obsługa latarni morskich przenosi się do kosmosu. Statki wędruj przez przestrzeń kosmiczną prowadzone bezpiecznie właśnie przez latarnie, co jednak wydarzy się gdy światło urządzeń zacznie zwodzić? Ja nie znając się na SF, uważam, że jest to również horror utrzymany w klimacie fantastyki. Bohaterowie muszą zmierzyć się z czymś tajemniczym, w murach latarni do tego mamy tutaj dodaną sztuczną inteligencję, a smaczku dodaje nieufność bohaterów nie tylko do siebie nawzajem, ale do siebie samych. Akcja naprawdę wartka nie ma zastojów, nie jest to rozwleczone, więc szybko przechodzimy przez fabułę, co jest plusem dla czytelników, którzy dopiero poznają gatunek. Co ciekawe książka zawiera rozbudowany wątek psychologiczny naszego głównego bohatera, było to dla mnie zaskoczeniem, bo myślałam, że to będzie tylko genialną fabułą.

Podobno, jest serial, ale przyznam, że w ogóle go nie oglądałam i choćby był, nie wiem, jak genialny wolę pozostać przy książce, bo nie wiem, czy w nim nie zniszczono przekazu Autora. Oprawa książki świetnie współgra z serią Silos więc jeśli ktoś ma tę pozycję, z całą pewnością kolejna powieść również będzie się świetnie prezentował na półce.

Tak myślę, że Latarnia 23 to bardzo takie twarde SF. Chodzi mi o to, że jest bardzo ułożone, takie szablonowe, co mi osobiście w książkach fantastycznych bardzo się podoba. Stylem pisania przypomina trochę Coś, lub Obcego. Jestem przekonana, że fani takiej literatury będą zachwyceni. Pozycja ta przy dobrych wiatrach to lektura na jeden góra dwa wieczory, nie wiem, co ma w sobie takiego, może to, że faktycznie wszelkie innowacje, odkrycia idą tak do przodu, że niedługo Pan Howey stanie się drugim Lemem, ale pozostaje ona w głowie długo po ukończeniu lektury. Ważne, też dla mnie jest to, że książka ta nie jest publikacją na jeden raz tak jak wszelkie romanse, czy thrillery. Z całą pewnością jest to ten typ powieści, do którego będzie się wracało, zresztą tak jak do Silosu, czy klasyki SF.

Z perspektywy osoby, która dopiero zaczyna swoją szerszą przygodę z fantastyką, albo jak kto woli połączeniem fantastyki i horroru, mogę uczciwie powiedzieć, że to super pozycja. Książka na naprawdę wysokim fabułowym poziomie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Alto Book

http://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t


 

piątek, 29 listopada 2024

Leczenie z głową




„Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone”.

(Jk 5, 14-15) UBG





Kiedyś zakupiłam książkę o depresji, kosztowała wiele pieniędzy, zastanawiałam się gdy ją zamawiałam, czy jej treść będzie adekwatna do tematu. Byłam nieco zaskoczona, bo spodziewałam się rozprawki psychologicznej, a dostałam pozycję, która poruszała między innymi dietę, czy duchowość, a także wpływ literatury i muzyki na depresję.

To był pierwszy raz, kiedy dowiedziałam się, że np. na depresję mają wpływ nie tylko czynniki psychologiczne, ale także to, czym i kim się otaczamy, a także jaki tryb życia prowadzimy, nasze hobby relacje duchowe, religijne etc. Muszę przyznać z perspektywy czasu, że to jest naprawdę dobra książka, ponieważ podchodzi do tematu holistycznie, a nie po łebkach.

Tak samo zaskoczyła mnie pozycja Śladami wielkiego lekarza Ellen White, choć nie mówi ona o depresji etc. tylko o ogólnym podejściu do stanu zdrowia, oraz o tym jak o to zdrowie dbać. Jest, to pozycja docelowo skierowana do lekarzy, ale któż z nas nie ma kogoś chorego w rodzinie, czy wśród znajomych i przyjaciół. Każdy choruje inaczej, ta książka jest skierowana na chorowanie i pomoc w nim z punktu widzenia osoby wierzącej, takiej, która uważa, że Jezus może wszystko a uzdrowienie jest kwestią wiary i łaski.

Publikacja ta mówi między innymi o zastosowaniu leków, higienie, wpływie domu na osobę chorą, o pracy z uzależnionymi, oraz o wielkości Boga i Jego planu w tym wszystkim. Muszę przyznać, że książka ta, jest bardzo ciekawa, choć trudna w czasach gdy większość mówi, że wierzy, ale tak naprawdę ma z tym problem. Faktycznie, jest to publikacja, która w bardzo przystępny sposób tłumaczy cel służby wśród chorych. Oczywiście zawiera cytaty z Biblii, które są myślą przewodnią wybranego rozdziału. Pozycja ta nie skupia się na jednym wybranym temacie, omawia raczej szeroko wszystko to, co jest związane z dobrostanem psychicznym i fizycznym, a także duchowym.

W XXI wieku, kiedy otacza nas mnóstwo przetworzonej żywności, mamy problem z uzależnieniami, zarówno fizycznymi, jak i psychicznymi, sypie się pokoleniowa wartość rodziny, fajnie, że jest na rynku publikacja, która scala wszystko w naprawdę przystępny sposób. Przeczytałam z ogromną ciekawością, wyciągając coś dla siebie. Są tutaj tematy, które mnie bardzo interesowały np. dieta czy wpływ domu i środowiska. Trzeba też dodać, że książka ta mocno zahacza o psychologię, w perspektywie Biblii, więc to tym bardziej coś dla mnie. Najważniejsze chyba jest to, że całość tekstu osadzona jest w kontekście wiary, co z pewnością będzie autorytetem dla ludzi, dla których Bóg i Jezus są postaciami najważniejszymi w życiu.

Książkę do recenzji otrzymałam od Fundacji Źródła Życia

http://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t

 

czwartek, 28 listopada 2024

Adwentu czas



„Piękne zadanie na Adwent: obudzić we wspomnieniach dobroć, a przez to otworzyć drzwi nadziei”.

                            Benedykt XVI

 

 

Już niedługo najpiękniejszy czas Świąt Narodzenia Pańskiego, czyli Adwent. Adwent w XXI wieku, to czas konsumpcjonizmu i komercji na szeroką skalę. W Boże Narodzenie nie ma już Boga, Jezusa, czy Świętej Rodziny, jest Mikołaj, angielskie pioseneczki i ciężarówka z Coca Colą. Patrząc na propozycje kalendarzy adwentowych, widzimy tylko okienka zapełnione słodyczami lub tandetnymi zabaweczki, zero tradycji związanej z wigilią, czy docelowo świętami. Nasze Dzieci nie znają znaczenia potraw wigilijnych, kolęd i pastorałek, nie wiedzą, co znaczy dodatkowy talerz na stole, czy sianko pod obrusem. Nie potrafią zrobić lampionu adwentowego, nie mówiąc już o szopce.

Wydawnictwo Leeo wychodni nam naprzeciw z przecudownym kalendarzem adwentowym, który przybliży całej rodzinie prawdziwą magię Bożego Narodzenia. Wdzięcznik adwentowy Droga do Betlejem, to nowy wyznacznik współczesnych świąt, który cofa nas do czasów naszych babć i dziadków kiedy to Bóg grał pierwsze skrzypce w domu i wierze.

Kochani, pozycja ta to coś, czym ja jestem zachwycona. Bardzo ciężko o tym napisać, bo trzeba to zobaczyć. Po pierwsze, to jest to z całą pewnością publikacja dla rodzin, które chcą uczciwie przygotować się do Narodzenia Pańskiego. Osobno mamy książkę a osobno kalendarz w formacie A3, który my zawiesiliśmy na ścianie. Codziennie dzieci przyklejają naklejkę po uzupełnieniu książeczki z zadaniami. Mamy w niej mapy szczęścia, którą uzupełniają domownicy, rysują to co sprawia, że są szczęśliwi dziecko, ma za zadanie wybrać z niej codziennie jedną rzecz do zrobienia. Następnie mamy 24 strony na każdy dzień adwentu z ramką wdzięcznik, w której dzieci rysują to, za co są wdzięczni Panu Bogu, oraz ramkę z mapą szczęścia gdzie można wpisać lub narysować, to co udało się zrobić dla innych. Poza tym każda strona opowiada historię biblijną, opisuje tradycje bożonarodzeniowe, czy adwentowe, oraz zawiera ciekawostki związane ze świętami. To wszystko możemy przystroić dodanymi do kalendarza pięknymi naklejkami.

 

Dla mnie publikacja ta to w końcu niezwiązana z zagraniczną komercją nasza polska tradycja. Jestem przekona, że rodzice, którym zależy na konkretnym przygotowaniu do świąt pełnym wartości, będą nim zachwyceni, tak samo jak ja.  Na końcu książeczki znajdziemy kolorowanki, które umilą czas młodszym dzieciom gdy my będziemy zajęci gwarnym gotowaniem. Kochani nie widziałam na polskim rynku wydawniczym nic lepszego. Mam nadzieję, że w przyszłym roku kalendarz ten będzie bardziej rozbudowany i wzbogacony np. o prace plastyczne. Jeśli szukacie jeszcze swojego kalendarza, to zapewniam Was, że Wdzięcznik adwentowy to będzie strzał w dziesiątkę. 


Wdzięcznik do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Leo





 

poniedziałek, 25 listopada 2024

Droga do Jezusa

„Lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą”.

Izajasza 40:31 UBG



Jezus Chrystus, jedna z najważniejszych postaci dla Chrześcijan, ale też ważna dla Ateistów, którzy do Biblii podchodzą jako do księgi historycznej bez mocy zbawczej. Co ciekawe, nawet Mahomet uznawał zwierzchność Jezusa, uważając Go za wyższego od siebie. Religia Judaistyczna wprawdzie nie akceptuje zbawczej roli Chrystusa, ale również odnosi się do Niego w wielu wypowiedziach i komentarzach żydowskich do NT.

Droga do Ojca wiedzie tylko przez Chrystusa i w to wierzą wszyscy, którzy wyznają Jezusa jako swego Zbawiciela i Pana. Jak jednak wygląda droga do Syna? Czasami ciężka, okraszona wieloma doświadczeniami człowieka niewierzącego, który gdzieś na swej drodze niczym Szaweł miał okazję nawrócić się i poznać moc Zmartwychwstałego. W wielu przypadkach droga ta wyniesiona jest z domu chrześcijańskiego, gdzie religia i wiara odgrywają dużą rolę. Bardzo często, także spotyka się ludzi, którzy nie należą do żadnego wyznania, a drogę do Jezusa znaleźli dzięki osobistemu studiowaniu Pisma Świętego, mając rację, że Jezus nie założył żadnej religii. Ile, jednak jest także osób, które ciągle szukają, zagubieni w swym doczesnym życiu, niepotrafiący podnieść się z upadków, jednocześnie niewierzących w to, że Bóg może pochylić się nad nimi, posyłając swego Syna.

Publikacja Droga do Chrystusa, Ellen G. White, ukazuje nam wszystkie dzieła dokonane przez Boga, które pozwalają nam jako osobą wierzącym, oraz tym poszukującym przystąpić do osoby Chrystusa i razem z Nim wędrować przez życie, korzystając z cudownych darów danych nam dzięki wierze. Dzięki tej publikacji możecie przekonać się, o bezwarunkowej miłości Boga do człowieka, o mocy modlitwy, czy o tym jak znaleźć trwały pokój, tak bardzo potrzebny nam w tym pędzącym w stronę moralnej zagłady świecie.

Pozycja ta podobałam mi się bardzo, uważam, że jest ona idealna dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę, drogę z Jezusem Chrystusem i Jego Ojcem. Wiele cytatów z Biblii podpierających przekonania Autorki, do tego jasny przystępny język dla wszystkich tych, którzy wątpią w swe zrozumienie Pisma. Ja jako stały czytelnik Pisma Świętego, chciałabym, aby ta publikacja była grubsza, ale dla każdego początkującego jest ona warta uwagi. Najważniejsze, co tutaj musi wybrzmieć to to, że żadna książka nie zastąpi czytania Biblii, ta również nie, ale jest ona wspaniałą pomocą, która ma szansę wytłumaczyć to co niezrozumiałe. Osobiście mam manię sprawdzania tego, co przeczytam z tym, o czym mówi Biblia, więc subiektywnie mogę napisać, że książka ta nie zawiera przekłamań, co sami możecie sprawdzić wraz ze swoim egzemplarzem Pisma Świętego.

Człowiek, jako istota duchowa potrzebuje Boga, bez Niego możemy czuć niedosyt, brak spełnienia, czy strach. Oczywiście, ktoś, kto nie wierzy, powie bzdura, ale dla każdego wierzącego, który ma problem z Biblią, tego typu publikacje są potrzebne. Co najlepsze, ta jest także sprawdzalna, zachęca nas do poznania nie tylko samego Chrystusa, ale także swojej drogi w Nim. Jeśli ktoś ma wątpliwości niech kieruje się biblijnymi Berejczykami Natychmiast w nocy bracia wysłali Pawła i Sylasa do Berei. Kiedy tam przybyli, poszli do synagogi Żydów. Ci byli szlachetniejsi od Tesaloniczan, przyjęli naukę z całą gorliwością i codziennie badali Pisma, czy istotnie tak jest. (Dz. 17, 10-11).

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Orion Fundacja Źródła Życia

http://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t




 

Ameryka, czy ameryczka

„- A pan, że tak prosto z lufy zapytam, jak politycznie stoisz? - A to ja prosto z lufy rzeknę, że politycznie to ja w kącie siedzę”. Jacek ...