czwartek, 28 grudnia 2023

Powrót nad Niemen



„Słyszałeś, co się stało w Niemczech? Zuch z tego Hitlera! Wspaniale! To dopiero zręczne posunięcie”!

Józef Stalin





Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej, to klasyka wszech czasów. Każdy ma do tej pozycji inne nastawienie, ja ją uwielbiam. Długie opisy przyrody, oraz sytuacji pobocznych, rozbudowany rys historyczny, klasowi bohaterowie, ciekawa fabuła… Książka w szkole średniej mocno niedoceniona, z całą pewnością taka, do której trzeba dorosnąć.

Zapowiedzi pozycji Płynąc po dnie Niemna, Pana Roberta Pawłowskiego widziałam kilkanaście razy w Internecie. Czytam o fabule, a tam zdanie, że jest to kontynuacja losów bohaterów powieści Pani Orzeszkowej. Musiałam tę książkę mieć i przeczytać. Z perspektywy czasu, uświadomiłam sobie, że mimo to, że Nad Niemnem mi się bardzo podoba, w ogóle nie zrozumiałam tej publikacji, a może po prostu wtedy byłam na nią za młoda. Dopiero powieść Pana Pawłowskiego otworzyła mi oczy na rzeczywisty problem obu tych pozycji, a mianowicie życie ludzi, zarówno Polaków, jak i Białorusinów na ziemiach Grodzieńszczyzny i Nowogródczyzny. Dzięki tej publikacji udało mi się lepiej zrozumieć kontekst historyczny Nad Niemnem, co przyznam po latach, mojego ostatniego spotkania z tą powieścią zachęciło mnie do ponownego sięgnięcia po Autorkę.

Płynąc po dnie Niemna, to dalsze losy rodziny Bohatyrowiczów, tym razem pod niemiecką i rosyjską okupacją. Znajdziemy tutaj także naszych starych bohaterów z powieści Pani Orzeszkowej, natomiast wisienką na torcie są prawdziwe wydarzenia, na których oparta jest fabuła. Pisarz barwnie przedstawia losy rodziny od początku I wojny światowej, aż do lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Książka ta, nie jest z pewnością pisana językiem popularnej Autorki, nie zawiera tak wielu barwnych opisów, skupia się raczej na wydarzeniach historycznych i warunkach, w jakich muszą żyć bohaterowie, jednak czuć ten nadniemeński klimat. Byłam niesamowicie zawiedziona, że Autor uśmiercił moją ukochaną Justynę, wiem spojler, ale nie mogłam się z tym pogodzić. Byłam ciekawa z samego opisu książki jej dalszych losów i tego, jak poradziła sobie na gospodarstwie, tak wiem to nieprzerwana pępowina z publikacją Elizy Orzeszkowej😊. Niestety dla mnie Pan Pawłowski zdecydował inaczej, ale wybaczam Mu ze względu na wysoki poziom tej powieści.

Wydanie na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie niszowego, ale cudowna wklejka i kolorowe ilustracje są wspaniałe. Trochę żałuję, że oprawa nie jest twarda, ale może uda się to przy kolejnych dodrukach. Byłam zaskoczona, że książka posiada swoje tłumaczenie na język rosyjski, przyznam także, że Wydawnictwo PCPapier, jest mi kompletnie nieznane, mimo to pod względem historycznym i merytorycznym uważam tę pozycję za niezwykle wartościową.

Trudna historia wielu narodów, na jednej ziemi, opisana w sposób ciekawy i przystępny, to jest chyba coś, co robi na mnie największe wrażenie. Zastanawiałam się, czy uwłaczy to Pani Orzeszkowej, jeśli uznam, że Płynąc po dnie Niemna, może być traktowane, jako niezwykła kontynuacja Jej powieści, dochodzę do wniosku, że moim zdaniem Pan Pawłowski stworzył właśnie coś takiego. Dziś tyle lat po wojnie, trudna historia byłych państw Związku Radzieckiego, oraz nasza polska ciągle się łączą, co sprawia, że książki takie jak Płynąc po dnie Niemna, są potrzebne.

Książkę do receznji otrzymałam od Wydawnictwa PCPapier


 

czwartek, 14 grudnia 2023

Zmiany



„Generalnie ustroje wyglądają tak:

– Maoizm: mam trzy krowy; rząd zabiera wszystkie, zabija i mięso dzieli po równo.

– Komunizm: mam trzy krowy; rząd zabiera je do kołchozu, gdzie zdychają.

– Narodowy socjalizm: mam trzy krowy; rząd zabiera dwie i zamienia je na armaty.

– Faszyzm: mam trzy krowy; rząd ustanawia cenę maksymalną na mleko, a krowy każe zakolczykować, bym ich nielegalnie nie zjadł.

– Socjalizm: mam trzy krowy; rząd odbiera mi pod przymusem mleko, które potem mogę kupić w państwowym sklepie na kartki.

– Socjaldemokracja: mam trzy krowy; rząd skupuje ode mnie mleko i rozdaje za darmo w szkołach, gdzie dzieci wylewają je do zlewu.

– Państwo opiekuńcze: mam trzy krowy; muszę sprzedać jedną, by starczyło na badania weterynaryjne i podatki od dwóch pozostałych.

– Eurosocjalizm: mam trzy krowy; rząd każe mi zabić jedną, bo krów jest za dużo – i drugą, bo krowa sąsiada jest chora na pryszczycę.

– Kapitalizm: mam trzy krowy; sprzedaję jedną i kupuję byka”!

Janusz Korwin – Mikke





Nie pamiętam gdzie, ale słyszałam stwierdzenie, że ponieważ cywilizacja osiągnęła tak wiele, ale zmierza ku samozagładzie już niedługo cofniemy się do czasów gdy ponownie będziemy żyć tylko z pracy własnych rąk i to dosłownie, bez jakichkolwiek unowocześnień. Tak myślę, że coś w tym na pewno jest, jednak, czy jako społeczeństwo jesteśmy gotowi na cofnięcie się w tył??

Bardzo często historia zatacza koło w ostatnim czasie, mamy wiele pozycji, które wracają do okresu np. pańszczyzny, niewolnictwa, służby, czy rewolucji przemysłowych. Nie mieści nam się w głowie, jak ludzie radzili sobie w tak trudnych czasach, w których my współcześni zapewne zginęlibyśmy marnie. Pan Michał Narożniak w swej pozycji Niewolnicy modernizacji między pańszczyzną a kapitalizmem zaprasza nas do zapoznania się z kolejnymi etapami przemian gospodarczych i społecznych na przykładzie naszej polskiej Kielecczyzny. W tej publikacji znajdziemy nie tylko codzienne życie ówczesnego Śląska, ale także wiele smaczków jak np. sytuacje rolnictwa, epidemie, głód, organizację pracy, czy kary cielesne. Książka, jak na tematykę zaskakująco cienka a szkoda, bo moim zdaniem można by o tym pisać setki stron.

Czytając tę publikację, miałam wrażenie, że już dziś w niektórych tematach cofamy się do opisywanych czasów, zwłaszcza w kwestiach rolnictwa, czy gospodarki. Zresztą nawet w funkcjonowaniu naszych gospodarstw domowych zaczynamy wracać do tradycjonalizmu, co widać zwłaszcza w naszym kraju. Na tematykę książki nakłada się także rys psychologiczny społeczeństwa, silna wola przetrwania, oraz walki o dobrobyt i godne życie.

Niewolnicy Modernizacji, to ostatni z książek z cyklu Ludowa historia Polski, jaką miałam okazję przeczytać. Wszystkie, jak do tej pory są moim zdaniem niezwykle ciekawe i wartościowe, jedyne co mnie zaskakuje, to ich niewielka objętość. Generalnie ja bardzo lubię tego typu tematykę, uważam, że za mało mówi się o społeczeństwach ubiegłych wieków, oraz o ich problemach więc publikacje takie jak ta Pana Narożniaka niezwykle przypadają mi do gustu, z racji tego, że są po prostu pouczające. Z całą pewnością pańszczyzna i kapitalizm różnią się od siebie, jednak czy mamy dziś faktycznie czystą formę tego drugiego… śmiem wątpić, tym bardziej pozycję tę przeczytałam z wielkim zafascynowaniem.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM


 

wtorek, 28 listopada 2023

Ot historia



- Czy znaleźliśmy się w świecie legend, czy też chodzimy po zielonej ziemi w blasku dnia?

- Można żyć w obu tych światach naraz - rzekł Aragorn. Bo nie my, lecz ci, co przyjdą po nas, stworzą legendę naszych czasów.

J.R.R Tolkien



Czy masło maślane w książce, może być dobre?? Do tej pory chaos w pozycjach książkowych był dla mnie nie do ogarnięcia i z reguły odrzucałam takie pozycje, kiedy seria Ludowa historia Polski trafiła w moje ręce, myślałam, że to usystematyzowany zbiór, który w swej prostocie raczej niczym nie zaskoczy poza nieznanymi faktami. Muszę przyznać, że publikacja Śladami Szeli Pana Piotra Korczyńskiego, zweryfikowała moje poglądy i szczerze mnie zaskoczyła na plus.

Być może jestem lekko przytępawa, ale naprawdę nie wiem, jak ma się tytuł do zawartości tej pozycji. Długo się nad tym zastanawiałam, dlaczego akurat Jakub Szela przywódca chłopski podczas antyszlacheckich wystąpień chłopów w zachodniej Galicji, tzw. rabacji galicyjskiej, został wciśnięty jako tytuł. Dla mnie zagadka… Tak samo zaskakująca, jak sama zawartość książki. Ogólnie sugerując się tytułem, myślałam, że przeczytam o powstaniach chłopskich, jakichś upadkach, zdradach w szeregach etc. no nie.

Pozycja Pana Korczyńskiego, to zbiór polskich legend i mitów, jakimi obrosły najsławniejsze wydarzenia w historii naszego kraju, postacie, artyści, sztuka… Mimo miszmaszu tematycznego, dla mnie książka, jest bardzo dobra. Polacy kochają mity i legendy ku pokrzepieniu serc, aż 80% naszego narodu wierzy w sienkiewiczowski opis bohaterskiej obrony Jasnej Góry podczas potopu szwedzkiego, czy Kościuszkę prowadzącego kosynierów na rosyjskie działa. Jeśli dodamy do tego Krwawą Grafkę, Elżbietę Batory, która miała kąpać się w krwi dziewic, aby zachować młodość, trzeba przyznać, że polska historia pełna jest smaków i smaczków.

Autor do legendy o Elżbiecie nawiązał, na jej podstawie powstał nawet horror Stay Alive, taka Polska znana😊 swoją drogą naprawdę bardzo dobry. Znajdziemy tutaj także opis bitwy polsko – bolszewickiej według Stanisława Rembeka, chłop lekko niezdecydowany, czy niemoralny skandali z gwałtem w tle Waleriana Borowczyka.

Publikacja dobra, a nawet bardzo dobra pokazująca wiele zdarzeń w krzywym zwierciadle i pod włos. Pisarz bawi się historią, co powoduje, że nie jest ona nudna, ale porywa. Co, jest prawdą, a co mitem w dziejach naszego narodu dowiecie się tylko tutaj. Autor stara się oddzielić ziarno od plew, z dystansem i poczuciem humoru. Krótko, zwięźle i na temat bez niepotrzebnego rozwlekania, czyta się szybko i przyjemnie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM


 

sobota, 25 listopada 2023

Wielka historia



„Historia to zbiorowe i dziedziczne gówno rodzaju ludzkiego, wielka i stale rosnąca kupa łajna. Dziś stoimy na jej szczycie, ale wkrótce zostaniemy pogrzebani pod sraką następnych pokoleń”.

Stephen King



Trafnie o historii mówił Pan Stephen King, zresztą wielu jest takich, jak On którzy twierdzą, że wszystko mija, a kolejne pokolenia zwalą się na te, co nieuchronnie przemijają. Jako Polacy z całą pewnością mamy dumną i chlubną przeszłość, okraszoną walkami o niepodległość, cudownym ratowaniem tego, co było nie do uratowania, oraz własną głupotą, która doprowadziła do wielu tragedii.

Z reguły koncentrujemy się na tej historii XX wieku, która wepchała nas w dwie wojny światowe i doprowadziła do tego, że niby wygrani i tak zostaliśmy pokonani ekonomicznie i gospodarczo. Z uwagi na to, że tego typu książek jest całe mnóstwo, coraz bardziej cenię sobie te opowiadające o jeszcze dalszych czasach, kiedy to społeczeństwo odgrywało ważną rolę w rozwoju państwa. Książka Pana Dariusza Zalegi Bez Pana i Plebana 111 gawęd z Ludowej historii Śląska, jest właśnie taką publikacją.

Mam wrażenie, że historia Śląska, jest traktowana odrobinę po macoszemu. Nie mamy za bardzo pojęcia o wielkich postaciach, które brały udział np. w Powstaniach Śląskich, nie mówiąc już o szczegółach walki o powrót Śląska do Polski. Nieustannie historia tego regionu, jest związana z państwem niemieckim i zapewne taka już pozostanie do końca swojego istnienia, co nadaje jej jeszcze większej ciekawości z uwagi na ostatnie słowa prominentnych polityków Berlina, którzy mówili o powrocie ziem wchodzących w skład naszego kraju na łono wielkich Niemiec.

Pan Zalega wprowadza nas w nieznany świat obszaru, który długo walczył z zawłaszczeniem terytorialnym. Pozycja ta, to historii wielkich postaci jak np. August Winter obrońca śląskich robotników, czy Anton Jadasch lider robotniczy. Poczytamy tutaj także o pruskim terrorze, śląskich partyzantach w powstaniu słowackim, pierwszym strajku z roku 1772, czy o tym jak proboszcz wydał górników, przelewając w ten sposób wiele niewinnej krwi.

Mnóstwo ciekawostek, nieopowiedzianych wcześniej historii, patriotyzmu, walki i lojalności. Mieszkając na Dolnym Śląsku, jakoś sama nigdy nie interesowałam się historią tego regionu, a co tu dopiero mówić o tragedii Katowic, czy Bytomia. Z perspektywy czasu dziś widzę, dlaczego Niemcy tak bardzo ubolewają nad stratą tych ziem. Publikacja zawiera także wiele ciekawych ilustracji, krótkie rozdziały są moim zdaniem plusem, ponieważ pozwalają zapoznać się z dużą ilością faktów w pigułce.

Bez Pana i Plebana, to książka, którą czyta się jednym tchem, bardzo szybko uzupełniając wiedzę. Gawędziarski ton i lekki styl nie zanudzają czytelnika, wręcz przeciwnie dla zainteresowanych są bodźcem do pogłębienia wiadomości. Historia spływającego krwią Śląska, jest równie ciekawa i wzruszająca, jak powtarzana co roku historia płonącej Warszawy. Zachęcam do przeczytania.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM


 

poniedziałek, 13 listopada 2023

Lekka klapa



„Kontynuuj poszukiwanie przygód i nie bądź dorosły”.

Piotruś Pan





Bardzo długo zabierałam się za napisanie czegoś o książce Podróżniczki w czasie Wydawnictwa Milion. Ciągle gdzieś tę pozycję analizowałam sobie w głowie, przyznam, że mam w stosunku do niej mieszane uczucia. W ogóle najważniejsze dla mnie jest to, że od tego Wydawcy czytałam głównie thrillery, które zresztą są naprawdę dobre, a taki tytuł jak Miasteczko głodnych dusz pamiętam do dziś, jest to jedna z lepszych pozycji w moim ulubionym gatunku, jaką czytałam. Podróżniczki w czasie, to powieść dla dzieci, choć nie wiem, czy można tę publikację nazwać powieścią.

Zaskoczyła mnie objętość książki, nastawiła się na obszerną historię, a dostałam zaledwie parę kartek, które wprawiły mnie w duży niedosyt. Wiek czytelnika sugerowany na odwrocie to 12-15 lat, więc tym bardziej nie rozumiem, dlaczego dostajemy tylko 100 stron w tym duży druk i obrazki, więc tekstu, jest bardzo mało. To było takie moje rozczarowanie. Może najpierw coś o fabule tej pozycji. Mamy tutaj dwie siostry, które są wielkimi fankami historii i podczas zwiedzania zamku znajdują zegarek, który umożliwia im przeniesienie się w czasie. W ten sposób obie poznają ważne wydarzenia związane z historią Polski, jak np. Zjazd Gnieźnieński, Bitwa pod Warną, czy czasy panowania królowej Bony. Dla mnie sposób napisania tej książki to zapoznanie z historią, dzieci wieku od 7 do 9 lat, moim zdaniem piętnastolatek, który fascynuje się tematem, nie sięgnąłby po tę pozycję, ponieważ jest ona zwyczajnie płytka.

Spodziewałam się fantastycznych opisów historii naszego narodu, przygód obu sióstr, które przenoszą się w czasie jakichś przyjaciół, których poznają, wątków pobocznych etc. a dostałam miałką historię streszczoną niemal w kilku zdaniach na kartkach rozdziałów, które były stanowczo za krótkie. Tak myślę, że grupa docelowa 12-15 więcej ciekawostek zaczerpnie z Internetu na temat opisanych fragmentów naszej historii, niż z publikacji Pani Feliksik.

Okładka i szata graficzna książki zachwycająca, skrzydełka, malowane strony, obrazki naprawdę super, ale treść nooo… Nie stanowczo nie dla mnie i nie dla starszej młodzieży. Za prosty, potoczny język informacje powielone z podręcznika do historii… Myślę, że można było napisać, to znacznie lepiej i ciekawiej. Dość krytycznie podeszłam do tej publikacji ze względu na to, że jest ona kierowana do dzieci starszych, gdyby Autorka coś takiego zaproponowała młodszej grupie wiekowej, byłoby naprawdę super, a tak mam wrażenie, że Pisarka obniżyła poziom i tak już marnie nauczanej młodzieży. Spadałam naprawdę z wysokiego konia, napalając się na powieść historyczną o losach Polski dla młodzieży z prawdziwego zdarzenia.

Nie znam pozostałej twórczości Autorki, muszę to nadrobić, ale Podróżniczki w czasie moim zdaniem wyszły kiepsko, z całą pewnością nie podsunęłabym tego fanom historii w sugerowanym przedziale wiekowym.

Książkę do receznji otrzymałam od Studio Wydawnicze Milion


 

sobota, 4 listopada 2023

Niezwykła historia




"Kobieta jest jak herbata - prawdziwa siła i smak ujawniają się w trudnych momentach."



Kocham literaturę historyczną, a zwłaszcza tę dotyczącą polskich obywateli na przestrzeni różnych czasów i okresów. Ostatnio na rynku wydawniczym pojawiają się pozycje, które są dla mnie jak tort z kremem, który mogłabym jeść ciągle i ciągle. Po niezwykłych publikacjach Bękarty PańszczyznyZiemiankiChłopki opowieść o naszych babkach, czy Pan i Cham przyszła pora na Kolejną publikację z serii Ludowa historia Polski, czyli Ludowa historia kobiet.

Książka pod redakcją Pana Przemysława Wielgosza, to już piąta część niezwykłej serii o zwykłych ludziach, którzy przez lata budowali nasz kraj, jak i świat. Miałam niezwykłą przyjemność przeczytać tylko tytuł Bękarty Pańszczyzny, więc tym bardziej cieszę się z poznaniem kolejnej publikacji, natomiast trzy pozostałe mam zamiar nadrobić.

Pozycja nie zbyt obszerna, ale bogata w ciekawą treść tym razem zabierze Was do świata silnych i tych słabych kobiet od czasów średniowiecza, gdzie chłopka równała się niemal zeru, poprzez rolniczki XIX wieku, robotnic w okresie największego rozwoju przemysłu, czy prostytutek z wyboru i musu. Poznacie też życie pokojówek i służących, zwykłych dziewcząt, które już od najmłodszych lat musiały zarabiać na swoje utrzymanie. Dodatkowo poczytacie o problemach ówczesnego świata i poznacie sekrety jędz i czarownic, tych napiętnowanych i tych dobrze się ukrywających, naprawdę, jest co czytać!

Historycznie książka, moim zdaniem jest genialna. Dziś w XXI wieku rzadko pochylamy się nad losem dawnych kobiet, ciężka praca jest nam niemal nie znana, nikt nie wyobraża sobie sześciolatki na służbie u wielkiego państwa, nie mówiąc już o młodych dziewczynach wykonujących ręczną pracę w polu. Pan Wielgosz przedstawia Nam losy i ścieżki życia niemal każdej grupy kobiet parających się różnymi zajęciami i pochodzących z różnych kręgów społecznych, czy politycznych. W ostatnim czasie widzimy niezwykły bum wydawniczy na tego rodzaju opowieści i dobrze. Czasy tworzą ludzi, czy bylibyśmy w stanie dziś podołać, choć części obowiązków i trudności życia, co nasze babki, czy prababki? Ta pozycja zmusza do myślenia, wyciągania wniosków, a jednocześnie udowadnia, że praca organiczna i praca u podstaw to nie tylko czcze archetypiczne gadanie.

Wydawnictwo RM wyszło naprzeciw czytelnikowi nie tylko z rewelacyjną serią, ale z dobrą ceną. Generalnie książki tematyczne są naprawdę drogie, a tutaj w końcu uśmiechnięto się do kieszeni odbiorcy. Żałuję tylko, że książka jest niewielkich gabarytów, myślę, że w tym temacie na przestrzeni stuleci można stworzyć naprawdę opasłe dzieło. Tutaj temat z lekka rozwinięty, uogólniony, ale to i tak moim zdaniem niezwykła opowieść. Uwielbiam czytać o dawnych czasach i o dawnych ludziach w kontekście ich życia, dziś żyjemy jak pączki w maśle, w większości nic nie wiedząc o prawdziwej biedzie, prześladowaniu, czy harówce w pocie czoła, tym bardziej takie publikacje są dla mnie ważne. Ludowa historia kobiet, jest jedną z tych, którą warto mieć na swojej półce, aby przede wszystkim, nie zapomnieć skąd jesteśmy i pomyśleć dokąd zmierzamy.

Książkę do receznji otrzymałam od Wydawnictwa RM

 

piątek, 3 listopada 2023

Kobiece układanki



- Jak ty się nazywasz? Jak mam do ciebie mówić?

- Jak chcesz. Najlepiej: kochanie. Nie ma żadnej treści i można podłożyć pod każdą twarz. Możesz mówić kotku. Skarbie. Serce. Kurwo. Kurwiątko. Słoneczko.

Marek Hłasko, Ósmy dzień tygodnia; Cmentarze; Następny do raju



Początek listopada powitał mnie w końcu ukończeniem pozycji Pana Marka Karpińskiego Najstarszy zawód świata historia prostytucji. Po lekturze książki o pornografii musiałam zrobić sobie chwilę przerwy od tematu, ale muszę napisać, że zarówno ta, jak i publikacja o prostytucji są wręcz niesamowitym zakończeniem tego roku wydawniczego.

O najstarszym zawodzie świata mówiono głośno już w czasach starożytnych, Babilon, Egipt, Mezopotamia, w Biblii także możemy spotkać wzmiankę o kobietach uprawiających nierząd. Dziś temat już nikogo nie bulwersuje, nie zastanawiamy się, czy prostytucja jest zła, ale czy kobietę, która robi to, za pieniądze należy nazywać kurwą. Najbardziej naturalnie zawsze podchodzili do tematu Chińczycy, którzy nie utożsamiali domów publicznych tylko ze sferą schadzek seksualnych. Świadomy i dojrzały Chińczyk mógł, to robić z kilkoma żonami, więc najczęściej po prostu do burdelu udawał się w celu odpoczynku. Mężczyźni uczęszczali do domów publicznych i mieszkań prostytutek przede wszystkim po to, by spędzić czas w towarzystwie wykwintnych, urodziwych kobiet, umiejących śpiewać, tańczyć, grać na jakimś instrumencie muzycznym, recytować wiersze i prowadzić interesującą rozmowę.

Na przestrzeni wieków prostytucja, to coraz bardziej się kalała, po to, aby następnie wznosić się na wyżyny ekskluzywności. Rewolucja we Francji nadała nowy ton tematowi, lata sześćdziesiąte i tak zwana rewolucja seksualna, całkowicie wpłynęły na, to jak dziś postrzegamy kobiety tak zwane wyzwolone. Pan Marek Karpiński w swej książce o prostytutkach i wszystkim, co z nimi związane pisze, dzieląc nam swoją pozycję na okresy w historii świata.

Znajdziemy tutaj odnośniki do Biblii, średniowiecza, poprzez ciemne czasy Inkwizycji, rozkwit w renesansie, czy moment wielkiego bumu przemysłowego, który wpłyną także na losy kobiet, a co za tym idzie prostytucji, aż do czasów na m współczesnych. Napisana żywym, barwnym językiem zabiera nas do świata uwarunkowanego nie tylko kulturowo, ale przede wszystkim psychologicznie. Jeśli spodziewacie się poczytać o sztuce uprawiania seksu, tutaj tego nie znajdziecie, publikacja, jest przedstawieniem tematu samej prostytucji, a nie opisem zabaw między kobietą a mężczyzną. Pisarz do tego zagadnienia podszedł poważnie, ale jednocześnie humorystycznie i przede wszystkim bez oceniania, co jest dużym atutem tej pozycji.

Mam wrażenie, że o prostytucji można napisać o wiele grubsze dzieło. W książce Autora temat jest ledwie muśnięty, ponieważ chyba zabrakłoby papieru na szczegółowe opisywanie tego zjawiska. Z tą pozycją, jest jak z tą o pornografii, wszystkich ciekawi, ale nikt o tym głośno nie mówi. Uważam wznowienie Najstarszego zawodu świata za strzał w dziesiątkę, a wraz z książką Pana Lecha Nijakowskiego, tworzy duet doskonały, aby uzupełnić swoje braki w temacie.

Moje końcowe przemyślenie, jest takie, że bardzo chętnie przeczytałabym jakieś grubsze uzupełnienie do publikacji o prostytucji, na tym samym poziomie. Może Autor pokusi się o ciąg dalszy… Bezsprzecznie polecam😊

Książkę do receznji otrzymałam od Wydawnictwa Iskry


 

wtorek, 31 października 2023

Wielka przygoda

 





„Nie pozwól małym rozumom przekonać cię, że twoje marzenia są zbyt duże”.

Lilo i Stich

Co to była za przygoda… Po pierwsze nie miałam pojęcia o istnieniu takiego Wydawnictwa, jak Sztaber- Sole… YYY no wiem trochę wstyd, ale to chyba dlatego, że nie śledzę ostatnio rynku pozycji dla dzieci, a już na pewno nie tych fantastycznych. Zostałam zaskoczona, przyznam, że naprawdę miło książką Yorim Próba Medwech, którą z fascynacją przeczytałam.

Na początku, trochę zgubiłam się już na pierwszej stronie, ponieważ miałam wrażenie, że ten tytuł to część większej historii, czułam, jakby mi coś umknęło. Dość długo tę pozycję najpierw przeglądałam, buszując także w Internecie, ponieważ miałam wrażenie, że to kolejna część… Okazało się jednak, że Yorim to pierwszy tom przygód z serii Kronik Edai, trochę mi ulżyło, bo nie chciałam, aby coś mi umknęło. Najważniejsze dla mnie, jest to, że dostałam powieść pisaną w stylu mocno gawędziarskim i to było moje odkrycie tego roku. Nigdy nie sądziłam, że ten rodzaj opowieści, tak mnie zafascynuje i pochłonie. Drugie, co miło mnie zaskoczyło, to to, że publikacja ta mocno w stylu przypomina książki Pana Tolkiena, tylko dla młodszego odbiorcy. Natychmiast zostajemy przeniesieni w świat bohaterów, a opisy poboczne wręcz porywają.

O czym, w ogóle jest fabuła, trzech nastoletnich chłopców wyrusza do tajemniczego lasu Medvech, na coroczną Wielką Próbę, która odbywa się tylko raz w życiu. Nasi bohaterowie nie tylko pragną wziąć w niej udział, ale także zwyciężyć, narażając się na wiele przygód i niebezpieczeństw. Mówi się, że najważniejsza w książce, jest fabuła, tutaj jednak urzekły mnie bardziej opisy świata przedstawionego przez Pana Folio. Widać, że w tej serii Autor przepadł bez reszty, każdy fragment, jest doskonale przemyślany, aby zapewnić czytelnikowi jak najdokładniejsze poznanie Edai.

Cieszyliśmy się różnymi seriami jak np. Zwiadowcy utrzymani w podobnym klimacie, ale moim zdaniem w amerykańskich wersjach świata fantasy dla dzieci, brakuje właśnie tego, co w publikacji Pana Folio wysuwa się na pierwszy plan, czyli to zajmujące gawędziarstwo. Po prostu gdy czytasz, od razu chcesz się przenieść do miejsc, które są opisane w książce. Muszę też wspomnieć, o samym wydaniu. Już pominę to, że mamy twardą oprawę, ale co mnie najbardziej zaskoczyło, to to, że książka jest zszywana. Nie pamiętam kiedy ostatnio trzymałam w ręku zszywane fantasy dla dzieci. Następnie papier, nie wiem, który to gatunek, ale śliskie strony z rewelacyjnymi ilustracjami Pana Eda Menroya, nie z pierwszej lepszej drukarki, cudowne. Z całą pewnością pozycja Pana Tuka Folio wnosi na rynek wydawniczy powiew świeżości w gatunku fantasy i zawyża poziom zwłaszcza amerykańskim Pisarzom.

Nie mam pojęcia, ile jest części tej pozycji, wiem natomiast, że pisze się na kolejną. Ekranizacja byłaby dopełnieniem wartości tego dzieła dla młodego czytelnika. Jako umiarkowana fanka fantastyki z wielką ekscytacją polecam! Wartości przedstawione w książce, jak przyjaźń, lojalność, empatia są wieczne a w formie ciekawej przygody dla dzieci wręcz najważniejsze.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sztaber - Sole

środa, 25 października 2023

Adult i adult




„Nastolatki potrafią iść naprzód. Pewnie za mało jest w ich życiu przeszłości, w której mogliby tkwić”.

Ryan Knighton



Kiedyś książki dzieliły się na te dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Dziś mamy mnóstwo odnóg do jednego gatunku, a ja nadal jestem staroświecka i dla mnie fantasy to fantasy, mimo że mamy coś takiego jak postapo, czy dla młodzieży to dla młodzieży, mimo że zangielszczamy gatunki i mamy young adult, new adult i inne adult😊

Po tak zwane young adult sięgam bardzo rzadko, ale gdy Wydawnictwo Prozami weszło na kolejny szczebel wydawniczy i postanowiło zając się książkami z ligi adult zaryzykowałam i przeczytałam dość krótką powieść mafijną Pani Karoliny Pastuszak Ups... No to wpadłam!

Polskie powieści mafijne o miłości, eeee yyyy… Cóż kojarzą mi się z cała gama przekleństw, wulgarnego seksu i płytkich bohaterów, więc jak zobaczyła na odwrocie tej powieści 16+ pomyślałam, matko mam nadzieję, że Pani Pastuszak wie, co robi. Zresztą oznaczenie wieku, jest bardzo ciekawe, myślę, że dziś po książki tego rodzaju sięgają coraz młodsze czytelniczki, wydawcy raczej nie zawracają sobie głowy wiekiem odbiorcy więc tutaj pozytywne zaskoczenie. Okładka stylizowana minimalistycznie, na powieści w stylu Save Me, moim zdaniem na wielki plus, co najważniejsze nie sugeruje treści, więc patrząc na oprawę w ogóle nie widać, że to pozycja mafijna.

No i dzieje się już od pierwszej kartki… Aż nie wierzę, że Pisarka nie zaczyna tandetnymi przemyśleniami bohaterów, co robi większość Autorek, Szacunek. Pani Karolina od razu wciąga nas w wir wydarzeń, co zmusza do przerzucenia kolejnej strony nawet tych sceptycznie nastawionych. Pani Pastuszak jest dziennikarką, co widać w doborze słów użytych w powieści, faktycznie mamy tutaj styl mocno młodzieżowy, ale nie płytki, jak u Pani Marczak i Jej fascynującej Rodzinie Monet.

Nasza bohaterka Marisa w pogoni za realizacją swojego pierwszego zlecenia w dziennikarstwie staje się świadkiem morderstwa, co pociąga za sobą niespodziewane wydarzenia. Z pomocą dziewczynie w staniu się niewidzialną przychodzi mafijny Romeo, który nie jest jednoznaczną postacią i to chyba, sprawia, że książka wciąga. To, jest tylko 213 stron… Nie wierzę, że to napisze, ale dobrze skonstruowanego tekstu z ciekawymi bohaterami i szacunkiem dla oczu czytelnika, ponieważ nie przebija z tego dzieła co drugie zdanie zaczynające się od ku…

Jedyne, co przeszkadzało mi odrobinę w czytaniu to dużo druku na stronie, co powodowało, że jest on dość drobny, ale całkowicie rozumiem wydanie plecakowe, czy torebkowe tej pozycji. Młodzież nie dźwiga cegieł. Tego rodzaju książki nie są moimi ulubionymi, ale jak na romans mafijny dla młodego czytelnika, to naprawdę wysoki poziom. Ups… No to wpadłam, moim zdaniem powinno być szeroko reklamowane, jako ogólna zmiana w tworzeniu powieści mafijnych. Mam nadzieję, że Pisarka nie spocznie na laurach i nie przedłoży ilości nad jakość swoich tekstów, czekam na kolejną publikację.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Prozami


 

Kontrowersyjnie




„A potem przyjdzie śmierć: wszystko rozwiązując niczego nie wyjaśni”.

Jarosław Iwaszkiewicz



Cały czas zastanawiam się, jak w XXI wieku po upadku komunizmu i dwóch wygranych wojnach odnosić się do dzieł typowo komunistycznych literatów, jak np. Wisława Szymborska, czy Jarosław Iwaszkiewicz. Czy pochwała Bieruta i nazywanie Stalina ojcem były raczej dla Iwaszkiewicza zgubne, czy wręcz przeciwnie, należy Jego teksty wznawiać?

Mimo naprawdę chlubnej historii Pisarza, w czasie II wojny światowej, oraz podczas okupacji, zaprzyjaźnienie się z ustrojem komunistycznym stawia tego Autora w ciemniejszym świetle. Jego przyjaciel Jan Lechoń, przebywając na emigracji w Stanach Zjednoczonych, krytykował zresztą postawę swojego towarzysza, uważając go jednocześnie za najsłabszego autora Skamandra. Nie miał również najlepszego zdania o jego walorach umysłowych, a określenia typu „głupi Jarosław” często pojawiały się na kartach jego emigracyjnego dziennika. Lechoń, czytając nowe utwory Iwaszkiewicza, zauważał, że jego styl został „zachwaszczony przez paroletnie aportowanie Bierutowi”. Uznał również jego triumfy za przejściowe powodzenie.

Mimo to, że mam niemal takie samo zdanie jak Pan Lechoń donośnie Iwaszkiewicza z wielką ciekawością zapoznałam się z pozycją Droga proza i wiersze Jarosława Iwaszkiewicza wydane przez Wydawnictwo iskry. Książka dość opasła zawiera jedne z najważniejszych tekstów tego Autora, jak np. Panny z WilkaOgrody, czy tekst, którym do dziś się zachwycam Matka Joanna od Aniołów. Nie zabrakło tutaj także wierszy, Nad sinym brzegiem RosiNiewygoda, czy Noc, to tylko nieliczne z nich. Bez względu na to, co myślimy o samej postaci Pana Iwaszkiewicza, trzeba tutaj napisać, że część z jego dzieł, jak na czasy, w których tworzył, była niezwykle kontrowersyjna.

Człowiek, który pozwolił sobie na ukazanie (w prawdzie nie znaczne, ale jakże wymowne) np. grzechów kościoła, tworzenia manifestów politycznych opartych na swoich doświadczeniach wojennych, czy ukazanie coraz większego upadku męskości bez dwóch zdań zasługuje na poznanie. Wszystkie zebrane w tej publikacji pozycje, przybliżają nam światopogląd Iwaszkiewicza, oraz utwierdzają w jego entuzjastycznym pisaniu, które wywarło wpływ na wielu literatów. Obecnie nie promuje się wartościowej literatury polskiej, nad czym niezwykle ubolewam. Nie każdy polski pisarz minionej epoki, jest dla mnie odzwierciedleniem cnót i wartości, jednak uważam, że narodowe teksty, choć te najważniejsze wybitnych postaci należy znać, albo chociaż się w nich orientować. Oczywiści, jest tego dużo, ale mając ulice w państwie nazywane nazwiskami pisarzy, czy muzyków trochę wstyd nic o nich nie wiedzieć.

Iwaszkiewicz do moich ulubionych twórców nie należy, głównie ze względu na kontekst historyczny Jego osoby, choć rozumiem, że komunizm jest częścią naszej historii. Mimo to Drogę przeczytałam z wielką chęcią, po raz kolejny wracając do ciekawej prozy polskiej.

Książkę do receznji otrzymałam od Wydawnictwa iskry

 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t