środa, 23 sierpnia 2023

Klik i robisz co chcesz




„Lubię się bawić. Coś w tym jest złego? "Młodość się musi wyszumieć, a starość wypierdzieć". Sorry jeśli to zabrzmiało niesmacznie lub wulgarnie. Wzięłam to zdanie w cudzysłów, bo cytuję fajnego dziadka z przystanku autobusowego”.

Marta Fox



To już ostatnia z książek, jakie stworzył Pan Baddiel, która zagościła na moich półkach. Muszę przyznać, że bawiłam się przednio, czytając każdą z tych części. Nie sądziłam, że wciągną mnie bez reszty przygody z dziecięcej książki, ale przepadłam i aż żal, że to już koniec.

Magiczny kontroler, bo o tej pozycji mowa, był zostawiony przeze mnie na koniec, ponieważ wydawał mi się najciekawszy ze wszystkich części. Przygoda niemal, jak z filmu Klik i robisz, co chcesz. Tym razem naszymi bohaterami są Fred i Ellie, rodzeństwo przeuroczych bliźniaków. Dzieciaki kochają gry komputerowe, oraz wszelkie formy cyfryzacji niestety mają problemy społeczne w szkole i nie potrafią się dostosować, cierpiąc prześladowanie. Pewnego dnia kontaktuje się z nimi Tajemniczy Człowiek, który daje im w prezencie magiczny kontroler… Urządzenie ma być lekiem na ich problemy, jednak czy na pewno tak się stanie?

Jak już pisałam wyżej, ta część książki również bardzo mi się podobała. Utrzymana w stylu poprzednich powieści zachwyca zarówno humorem, jak i ilustracjami. Została wydana także w półmiękkiej okładce, co świetnie współgra z tomem o zwierzętach. Zastanawiam się, jednak nad tym dlaczego niemal wszyscy bohaterowie książek Pana Baddiela kochają komputery i gry? Po kilku publikacjach myślę, że jest to lekko… przewidywalne i ujmuje bohaterom ciekawości. Ja rozumiem XXI wiek cyfryzacja, ale zainteresowania na jedno kopyto po którymś tomie po prostu stają się nudne. Pozytywne, jest to, że wszystkie książki Autora można czytać oddzielnie, ponieważ każda ma inną fabułę, jednak te hobby… Sama nie wiem, chyba wolałabym, aby dzieciaki kochały w tych pozycjach np. jazdę na desce, czy rower lub piłkę nożną😊

Wszystkie publikacje Pisarza zbierają bardzo dobre recenzje dzieci w wieku od 8 do 10 lat. Chyba jednak to ja jestem za stara i taka cyfryzacja trafia do młodego czytelnika. Trochę żałuję, że to już wszystko, co zostało wydane w Polsce, ale z nadzieją czekam na więcej. Lektura lekka, miła i przyjemna w sam raz na kilka godzinek w świecie magii, ale i dużych problemów małych ludzi. Wszystkie książki ciągle pozostają na liście bestsellerów za granicą, co jeszcze bardziej zachęca do zapoznania się z twórczością Autora.

Polecam wszystkie pozycje Pana Baddiela, bawiłam się przy nich świetnie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada


 

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

Cóż tu napisać



„Znam dwa powody, żeby nie mówić prawdy. Pierwszy jest taki, że kłamstwem można zdobyć to, czego się pragnie, a drugi że kłamiąc- można oszczędzić komuś cierpienia”.

Jodi Picould



Czasami czytam książki, po które bym nigdy nie sięgnęła… Tak właśnie było z pozycją Ratujcie nas! Znaki z zaświatów święci i mistycy o duszach czyśćcowych. Tę książkę potraktowałam, jako ciekawostkę, ponieważ ja w ogóle nie wierzę w czyściec. Nic o nim nie ma w Biblii, a jest to bardzo obszerny punkt wiary kilku religii w tym Kościoła Rzymskokatolickiego. Dodam, że czytam wiele pozycji katolickich, ale z tą mam problem.

Zastanawiałam się, jak tę publikację skomentować. Zapewne dla wielu Braci Katolików będzie ona ważna i będą nią zaciekawieni, natomiast dla Protestantów w tym dla mnie, to książka, która nadaje się na śmietnik. Nikt nikomu tutaj nie będzie udowadniał, że czyśćca nie ma, czy że on jest to kwestia poglądów religijnych, więc skupię się bardziej na postaciach przedstawionych w tej publikacji, które same w sobie są dla mnie fascynujące.

Pozycja ta porusza tematy objawień, jakie miały osoby takie jak np. Ojciec Pio, Faustyna Kowalska, czy Teresa z Avila. Wszyscy oni według tej publikacji mieli kontakt jeśli nie z samym Jezusem Chrystusem (Faustyna), to z duszami czyśćcowymi. Według tej książki dusze po śmierci trafiają do tak zwanego czyśćca, w którym pokutują za swoje grzechy, a ludzie na ziemi mogą modlić się za ich dusze, aby z tego miejsca przeniosły się do nieba. Ta teoria dla mnie, jest nie do ogarnięcia, ponieważ Biblia jasno mówi, Jezus umarł za nasze grzechy ( 1 Koryntian 15:3). Jezus jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy ( 1 Jana 2:2). Ograniczanie ofiary Jezusa tylko do ofiary za grzech pierworodny lub grzechy popełnione przed naszym zbawieniem (nawróceniem) jest atakiem na Osobę i Dzieło Jezusa Chrystusa. Jeśli w jakikolwiek sposób musimy płacić lub cierpieć za nasze grzechy, bądź też składać ofiarę za nasz grzech – to wskazujemy, że śmierć Jezusa nie była doskonała, kompletna i wystarczająca. Oczywiście to protestancki tok myślenia.

Ratujcie nas, to książka, która mówi o błaganiu dusz czyśćcowych, aby je uratować, a także o tym jak one mogą pomóc ludziom żyjącym na Ziemi. Mówi o spotkaniach z tymi duszami, rozmowach z nimi, objawieniach, podczas których te dusze się ukazywały. O tym wszystkim opowiadają nam najznamienitsi przedstawiciele KrK. Mówią, także o spotkaniu ze zmarłymi, jakich objawień doznają i co w związku z tym żywi powinni robić. Jest to zbiór przeżyć głównie już osób nieżyjących, jak wcześniej wspomniany Ojciec Pio, czy Faustyna. W ogóle podejście do Ojca Pio mnie zaskakuje. Jest, to postać, która mnie intryguje, zastanawiam się skoro KrK tak go potępiał, dlaczego dziś dzieła katolickie się na niego powołują. Czyżby wrócił do łask jak Galileusz?

Publikację Pana Grzegorza Felsa potraktowałam jako ciekawostkę. Jestem pewna, że osoby, które utożsamiają się z KrK będą tą pozycją, zachwycone. Muszę tutaj dodać, że wypowiedzi egzorcystów w tej książce były bardzo ciekawe, jednak szatan to ojciec kłamstwa… Sama nie wiem, przeczytajcie sami i sami oceńcie dla mnie jako ciekawostka religijna ok, jako coś do wierzenia już nie bardzo.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Fronda


 

Farmy czar



„...zwierzęta w naszym życiu nie zjawiają się bez powodu: udzielają nam nauk o tym, jak zostać lepszym człowiekiem”.

Cesar Millan



Nigdy nie zwracałam na to uwagi, ale buszując ostatnio po księgarni, zauważyłam, że wiele książeczek dla małych dzieci opiera swoje historyjki na zwierzętach. Zaczęłam się temu przyglądać i zauważyłam, również, że książki fantasy dla młodzieży, także mają wątki lub całkowicie są poświęcone zwierzętom, jak np. magiczne jednorożce, czy koty. W ogóle chyba w każdej książce przeznaczonej dla młodszego czytelnika bohater ma zwierzęta kota, psa, papugę chomika etc.

Kolejna książka, jaką miałam okazję przeczytać Pana Davida Baddiela, również oscyluje dookoła tego tematu. ZwierzoChłopiec Dzikie życie Malcolma, bo o tym tytule mowa, również jest pozycją opartą na relacji człowieka ze zwierzęciem, tym razem inaczej niż w innych publikacjach, chłopca, który nie znosi czworonogów.

Nasz główny bohater Malcolm, jest wielkim fanem laptopa i wszystkiego, co z nim związane. Nie uważa, aby posiadanie pupila było mu do czegokolwiek potrzebne, przeżywa katorgi, ponieważ cała jego rodzina kocha futrzaki. Gdy rodzice zapisują go na szkolną wycieczkę, chłopak totalnie nie wie, że będzie to spełnienie jego najczarniejszego snu, mianowicie odwiedziny na… Farmie. Czy może by coś gorszego dla maniaka gier komputerowych, a całkowitego ignoranta czworonogów? Malcolm podczas tej wycieczki nauczy się wiele o zwierzętach, stanie się nimi, a nawet będzie jadł to co one. To wielka przygoda wydawałoby się na niepozornej farmie.

Czarodziejska otoczka wokół tej pozycji bardzo mi się podobała. Myślę, że przedstawienie tematu w formie wielkiej przygody, coś w stylu filmu Tajemne życie zwierzaków domowych, było strzałem w dziesiątkę. Z tej publikacji dzieci uczą się empatii, opieki nad słabszymi, przyjaźni, czy lojalności. Niesamowicie zabawne dialogi, oraz ciekawe ilustracje uzupełniają tę powieść. Książka, wydana jest w półmiękkiej okładce, co dodatkowo zwiększa jej atrakcyjność, brakuje tylko jakiejś ciekawej zwierzęcej wklejki.

ZwierzoChłopiec, to powieść troszkę z pogranicza przygodówki oraz dziecięcego fantasy. Nie wiem dlaczego, ale mimo innej treści czytając ją, przypomniałam sobie o Folwarku zwierzęcym Orwella. Uosobienie nie jest moją ulubioną formą przekazu, ale tutaj wypadło wspaniale, zresztą to książka dla dzieci więc myślę, że młodzi czytelnicy bardzo to lubią. Aż dziwne, że np. Pani Rowling nie pokusiła się o to w swojej serii o Harrym. U Pana Baddiela wypadło, to znakomicie i jestem przekonana, że fani książek, w których bohaterami są nasi kudłaci przyjaciele, będą zachwyceni.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada


 

piątek, 18 sierpnia 2023

Niepodległa


„- Nie da się zapobiec temu, co zostało przepowiedziane.

- Ale można z tym walczyć. (...)”.

Rick Riordan



Zawsze fascynowała mnie temat, różnego rodzaju, przepowiedni, zarówno tych biblijnych, jak i sławnych mistyków. Nigdy nie wgłębiałam się, w to, czy dana przepowiednia, objawienie zostało spełniane, poza tymi z Biblii, które już faktycznie się wykonały, jak np. pojawienie się życia w Morzu Martwym. Najbardziej popularne są, jednak te osób świeckich, jak np. Nostradamus, czy Sybilla większość starszych osób lubi przywoływać to co zapowiedzieli, zwłaszcza Sybillę.

Do książki Podlasianki Przepowiednie dla Polski podeszłam dość sceptycznie. Jak już pisałam wyżej, interesują mnie tylko i wyłącznie przepowiednie z Biblii i nigdy nie zwracałam uwagi, na wszelkiego rodzaju objawienia poza tą księgą. Mimo to sięgnęłam po tą pozycję i mam do niej stosunek ambiwalentny. Z jednej strony książka naprawdę ciekawa, z drugiej kłócąca się z moim duchem chrześcijańskim.

Kim w ogóle, jest Podlasianka? Szczerze mówiąc, nigdy o Niej nie słyszałam, a jak doczytałam, przepowiednie tej Pani na długo zostały zapomniane. W XX wieku była jednak znaną wizjonerką, a jej zapowiedzi traktowano z ogromnym szacunkiem. Przewidziała zamach stanu marszałka Piłsudskiego, dojście Hitlera do władzy i II wojnę światową, zburzenie muru berlińskiego, a także powstanie Unii Europejskiej. Zaczerpnęłam informacji o Podlasiance, ponieważ niestety w książce tego mi zabrakło, a szkoda byłby to wielki plus tej pozycji. Jako młoda dziewczyna starała się o przyjęcie do zakonu Karmelitanek Bosych, niestety odrzucono ją ze względu na Jej zdolności jasnowidzenia. Przez całe swoje życie utrzymywała, że objawiają Jej się istoty boskie, mówiła, że rozmawiała z Matką Boską i z Chrystusem.

Bóg wybiera słabych i głupich, aby zawstydzić możnych i rozumnych, którzy gardzą Jego wolą. Zabieram więc głos, jako słaba i głupia, przeciwko wielkim, potężnym i uczonym, którzy nadużyli miłosierdzia Bożego i obudzili gniew Sprawiedliwości Najwyższego - mówiła "Podlasianka".

W pozycji Przepowiednie dla Polski mamy cały zbiór wizji kobiety dotyczących naszego narodu, oraz jego roli we współczesnym świecie. Przyznam, że przeczytałam z wielkim zainteresowaniem, a sama osoba Podlasianki wydaje mi się niezmiernie fascynująca. Książka pisana, jest jako sprawozdanie, lekko wygląda, jak pamiętnik, stąd może brak szerokiego opisu samej postaci tej jasnowidzki. Znajdziemy tutaj takie tematy, jak Antychryst oraz przyjście Eliasza i Henocha, Wizja Rozalii Celakówny, Dziewięć przepowiedni o Polsce, czy Apokalipsa Świętego Jana Apostoła o czasach ostatecznych. Wiele z tych wizji i przepowiedni pokrywa się wprawdzie z Pismem Świętym, ale mimo wszystko nie jestem do końca przekonana. Z jednej strony książka niezwykła i ciekawa, ale z drugiej ciągle miałam przed oczami Biblię.

Jestem przekonana, że pozycja ta spodoba się wszystkim tym, którzy interesują się takimi tematami jak np. przepowiednie z Fatimy, czy wszelkie tematy związane z Ojcem Pio (On bardzo mnie interesuje). Ja podeszłam do tej pozycji jako do ciekawostki, jednak muszę tutaj napisać, że uważam, postać Podlasianki za niedocenioną i cieszę się, że mogłam zapoznać się z Jej przepowiedniami.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Fronda


 

środa, 16 sierpnia 2023

Mistrzostwo Perr



„- Słuchajcie, mama mówi, że umiera!

- Jak to umiera! My tu mamy ważne sprawy”!

Sławomir Mrożek





Relacje rodzinne w książkach, to temat, który pojawia się niezwykle często. Nawet w kryminałach, gdzie fabuła kręci się wokół zbrodni, temat rodziny przewija się, aż do ostatniej strony, nie mówiąc już o książkach dla dzieci, czy obyczajówkach. Są Autorzy, którzy słyną z pisania jednego gatunku Pani M.M Perr, jest jedną z nich, a mianowicie bardzo dobrą mistrzynią krwawego thrillera. W tym miesiącu jednak wyszła Jej najnowsza powieść, która powstała w duchu obyczajowym, co może być mylące jeśli popatrzy się na okładkę, ja myślałam, że to kolejna seria ciekawie poprowadzonej zbrodni.

Wszystkie winy mojej matki, bo o tej książce mowa nawet tytułem nie sugerują, że Pisarka postanowiła napisać coś innego niż do tej pory. Jak to wyszło? Gdy Pani Socha postanowiła pisać kryminały, pomyślałam, nie stanowczo nie, ale po zapoznaniu się z książką Pani Perr doszłam do wniosku, że ta Autorka może w sumie pisać jaki gatunek chce, a i tak będzie to dobre. Po tym, jak minęło moje zaskoczenie, że nie dostałam thrillera, zasiadłam do lektury, którą szybko ukończyłam, bo pozycja okazała się mimo trudnych tematów naprawdę wartka, ciekawa i intrygująca.

Na początku muszę napisać, że myślałam, że nazwisko Perr, jest zagraniczne… A ja zazwyczaj zagraniczne książki czytam w ciemno, to z polskimi mam problem. Gdy już podniosłam się z zaskoczenia, myślę sobie dobra, okładka sugeruje, że nie będzie źle, czytam. Mamy tutaj Zu, krakowską artystkę, która trafia do szpitala w ciężkim stanie z problemami z pamięcią i ranami na dłoniach. Do szpitala przyjeżdża, także jej córka, z którą kobieta nie widziała się przez długie lata. Okazuje się, że relacje obu pań są bardzo skomplikowane z powodu wydarzeń z przeszłości. Mimo to Gabriela wraca do rodzinnego domu, który zastaje w stanie katastrofalnym. Nasza bohaterka próbuje posprzątać te cztery kąty, ale to zmusza ją do cofnięcia się w przeszłość, zagłębienia w teraźniejszość i nawiązanie na nowo relacji z matką.

Fakt, jest to obyczajówka pełną parą, z tajemnicą rodzinną w tle, co ja po prostu uwielbiam. Im więcej sekretów tym dla mnie lepiej, poza tym książka ma mocną stronę psychologiczną, co również cenię sobie w takich pozycjach. Zagadkowość okładki kiedy czytelnik nie jest w stanie stwierdzić gatunku, to moim zdaniem majstersztyk. Najbardziej zaskakujące dla mnie, jest to, że ja nie przepadam za obyczajówkami w wykonaniu polskich Pisarzy, bo są dla mnie nudne, a ta wciągnęła mnie do tego stopnia, że przeczytałabym coś jeszcze w tym klimacie. Pani Perr, to już kolejny nasz Autor, który zaczyna obalać moją tezę o fatalności polskiej literatury współczesne, co nie ukrywam, bardzo mnie cieszy. Jeśli kochacie zagadki rodzinne, retrospekcje, psychologiczne zwroty akcji, trudne relacje, oraz niebanalnych bohaterów ta pozycja, jest dla Was.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Prozami


 

niedziela, 13 sierpnia 2023

urodzinowa feta



„... no, ale widać wyraźnie, że przez trzysta sześćdziesiąt cztery dni możesz dostawać prezenty bezurodzinowe...

-Z pewnością.

-I tylko jeden urodzinowy, wiesz”.

Lewis Carroll Alicja w Krainie Czarów





Co by było, gdyby można było mieć urodziny codziennie? Pan David Baddiel po raz kolejny zabiera nas w fantastyczny świat pełen przygód, nieoczekiwanych zawrotów akcji oraz przyjaźni na śmierć i życie. Pozycja Urodziny a gdyby je mieć codziennie, to powieść, przy której bawiłam się równie przednio jak przy kilku ostatnich tego samego Autora.

Satyryk, gospodarz wielu programów radiowych i telewizyjnych oraz laureat konkursu na najzabawniejsze książki dla dzieci, po raz kolejny zachwyca skrupulatnie obmyślonymi przygodami tym razem Sama, który zbiegiem kosmicznej okoliczności codziennie może świętować z wielką fetą dzień swoich narodzin.

Gdy urodziny chłopca miały właśnie dobiec końca, nagle na niebie pojawiła się spadająca gwiazda. Sam przypomniał sobie słowa mamy, która uważała, że zawsze wtedy można wypowiedzieć życzenie, które się spełni. Nasz bohater niewiele myśląc, głośno powiedział Chciałbym mieć urodziny każdego dnia! W tym momencie gwiazda eksplodowała i spadała z nieba, pikując. Od tego momentu wszystko się zmieniło niemal jak w Dniu Świstaka… Czy jednak to życzenie, to była dobra decyzja doczytajcie sami. 😊

Urodziny, to już chyba trzecia publikacja Pana Baddiela, jaką miałam okazję przeczytać. Okazuje się, że są Pisarze dla dzieci, którzy nigdy się nie nudzą i potrafią zaciekawić bez względu na wiek odbiorcy. Pełna ciepła, poczucia humoru i wartości książka suto okraszona ilustracjami genialnego Pana Jima Fielda powoduje, że chce się to przeczytać. Rozdziały w tej pozycji są krótkie, więc zachęcą nawet tych mało przekonanych. Zastanawiałam się nad wielkością tej czcionki, osobiście nie lubię tak wielkich liter, ale faktycznie trzeba przyznać, że jest to bardzo dobry pomysł zwłaszcza dla dzieci z problemami w czytaniu, czy dla tych w Spektrum. Język tej powieści jest mało wyszukany, stanowczo nie jak u Pani Śliwińskiej, ale chyba zagraniczni Autorzy tak mają, prostota lepiej się sprzedaje, mimo to podoba mi się.

Jedyne czego żałowałam, to, to, że ilustracje nie są w kolorze. Pan Field ma bardzo grubą kreskę, co momentami powoduje efekt zlewania. Publikacje Pisarza są raczej przeznaczone dla starszych dzieci, którym być może kolor w obrazkach nie jest potrzebny, ale są i młodsi maniacy literatury więc myślę, że takie ilustracje byłyby czymś fajnym.

Bardzo często, jest tak, że pierwsza książka to hit, a każda kolejna jest słabsza. Tutaj wręcz przeciwnie. Moim zdaniem każda kolejna, jest lepsza od poprzedniej, tak samo jak zachwycałam się Agencją wynajmu rodziców, tak samo podobają mi się Urodziny. Zawód Pana Baddiela, chyba bardzo Mu pomaga w tworzeniu przeuroczych pozycji dla dzieci😊 Polecam bez dwóch zdań.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada


 

piątek, 11 sierpnia 2023

XXI wiek



„Obłęd rzeczywiście jest epidemią, ale ma dwa ulubione kanały rozprzestrzeniania się: media i Internet”.

Bernard Minier





Dwadzieścia lat temu, wielu naukowców przestrzegało przed zgubnym wpływem telewizji na rozwój dzieci, młodzieży, czy życie rodzinne. Dziś kiedy mamy dobę, Internetu zapewne łapią się za głowy, że stajemy się jeszcze bardziej uzależnienie i ogłupiali. Wszelkiego rodzaju Mass media zapewne mają swoje mocne i dobre strony np. szeroki dostęp do informacji, ale mają też wady na czele z tą uzależniającą.

Pan Manfred Spitzer bardzo dokładnie przyjrzał się wpływom szeroko pojętej cyfryzacji na rozwój środowiska społecznego i stworzył bardzo rzetelną książkę Cyfrowa demencja, w jaki sposób pozbawiamy rozumu siebie i swoje dzieci. Pozycja ta jest bestsellerem na liście czasopisma Der Spiegel w kategorii książki popularnonaukowe. Obecnie życie bez komputera, czy smartfonu jest już niemal nie do wyobrażenia. Prawdą, jest, że dzieci i młodzież spędzają przed tymi urządzeniami więcej czasu niż w szkole, a z nami dorosłymi nie jest wcale lepiej. Mówimy, że bez telefonu, to jak bez ręki.

Autor w swojej książce pokazuje nam, czym jest szeroko rozumiana cyfrowa demencja, określenie użyte przed kilku laty przez południowoamerykańskich lekarzy. Cały zespół chorób będących skutkiem niekontrolowanego korzystania z mediów cyfrowych odbija nam się dziś czkawką. Pisarz porusza takie tematy, jak laptopy w przedszkolu, programy telewizyjne dla dzieci, zastąpienie ołówka klawiaturą lub książki czytnikami. Wszystko podparte badaniami, jakie są wykonywane na świecie w związku z coraz większą ingerencją cyfryzacji w życie człowieka.

Cyfrowa demencja, jest to już kolejna z pozycji z serii Kontrasty i kontrowersje, jaką miałam przyjemność przeczytać. Publikacja napisana przez psychiatrę z dużym doświadczeniem, szokuje i zaskakuje. Nie zdajemy sobie sprawy z zagrożenia, wciskając już najmłodszym pociechom do ręki telefon, który stał się smoczkiem XXI wieku. Pozycja ta zawiera wiele przykładów i odnośników, co bardzo mi się podobało. W ogóle bardzo lubię takie tematy, więc publikację tę przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Autor jako lekarz ma dużo racji w tym co pisze, z większością rzeczy się zgadzam, zastanawiam się tylko, czy dziś oderwanie od mass mediów jest możliwe.

Tak jak poprzednie książki z całej serii bardzo polecam. Warto mieć na półce coś mądrego. Kontrasty i kontrowersje poruszają wiele problemów, z jakimi musimy zmagać się w XXI wieku, a które nie koniecznie są nagłaśniane.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Dobra Literatura

 

niedziela, 6 sierpnia 2023

Wykształcić społeczeństwo



Rozsądnie jest wiedzieć tyle, ile się da, ale jeszcze rozsądniej jest utrzymywać innych w niewiedzy co do własnej wiedzy.

Melvin Burgess





Wakacje z Marianem Eile okazały się niezwykle ciekawe i pouczające. Kolejny bohater, o którym nigdy nie słyszałam, po raz kolejny został mi podany za pomocą świetnej książki Pana Mariusza Urbanka Marian Eile poczciwy cynik z „Przekroju”. Przez Pana Urbanka zaczynam się martwić moim gustem czytelniczym😊za chwilę się okaże, że mini biografie staną się moim ulubionym gatunkiem.

O Marianie Eile nigdy nie słyszałam nic, co jeszcze bardziej podkręciło moją ciekawość na tę pozycję. Oczywiście Przekrój był mi znany, to chyba czasopismo, o którym starsze pokolenia słyszały na pewno, a młodsze jeśli interesują się historią z całą pewnością też. O postaciach tworzących słyszałam również, Janina Ipohorska, Sławomir Mrożek, czy Konstanty Ildefons Gałczyński są nazwiskami, obok których nigdy nie można przejść obojętnie. Wszelkie dostępne źródła twierdzą, że właśnie pod kierunkiem Mariana Eile Przekrój stał się jednym z najciekawszych czasopism całego obozu socjalistycznego, kształtując powojenne pokolenie polskiej inteligencji.

Pan Urbanek, jak zwykle w punkt przytacza nam historię tego niezwykle ciekawego człowieka, jego karierę, oraz całą garść ciekawostek. Marian Eile pochowany na cmentarzu Rakowieckim w Krakowie w pozycji Autora stał się postacią wielobarwną i żywą, o której chce się wiedzieć więcej. Książka ta mam wrażenie, jest spokojniejsza niż poprzednie publikacje Pisarza, w których czuło się ten pęd informacji. Tutaj czytelnik powoli, bez pośpiechu może zapoznać się z twórcą poczytnego niegdyś czasopisma. Czyżby, to od bohatera zależał styl książki? Przyznam, że mi się to podoba.

Muszę tutaj napisać, że Pan Urbanek natchnął mnie, aby zapoznać się z Przekrojem, więc zakupiła ostatni numer dziś kwartalnika. Czasopismo mocno zmieniło się od roku 1945, myślę, że stare archiwalne numery z lat powojennych, jakie można dostać na stronie Biblioteki Narodowej, bardziej mi się podobają niż ten współczesny styl, ale faktycznie zachowała się duża klasa i styl literacki. Pani Sylwia Niemczyk, także robi dobrą robotę.

Marian Eile, jest jedną z postaci, które na przestrzeni lat tworzyły społeczeństwo. O takich ludziach zawsze warto czytać i wiedzieć coś więcej. Dzięki pozycjom Autora, w końcu udało mi się docenić książki historyczno – biograficzne co mnie zaskoczyło, ale i ucieszyło. Prawdą, jest jednak, że jeśli trafisz na dobrego Pisarza to, to, co było w twoich oczach, złe staje się interesujące.

Marian Eile poczciwy cynik z „Przekroju” trafia na moją półkę jako książka do ponownego przeczytania. Dzięki niemu zagościło u mnie również czasopismo, na które nigdy wcześniej bym się nie zdecydowała.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Iskry


 

wtorek, 1 sierpnia 2023

Wielkie WOW!




„Ptak siedzący na drzewie,

nie boi się, że gałąź się złamie, nie dlatego, że ufa gałęzi,

ale dlatego, że wierzy we własne skrzydła”.



Pani Anna Śliwińska, z każdą kolejną pozycją zaskakuje mnie coraz bardziej. Po niezwykle ciekawej i wzruszającej, książeczce dla dzieci Fingal i Aileen, sięgnęłam po Podróżniczka i dochodzę do wniosku, że zaczynam na nowo odkrywać literaturę dziecięcą.

Podróżniczek o małym ptaszku, który rozprawił się z wielkim kłamstwem, to niepozorna objętościowo książeczka o ważnych rzeczach dla małych ludzi. Bardzo mocno przypomina świat Wróbla Ćwirka, mam wrażenie, że ilustracje zresztą przecudowne, jakie wykonała Pani Małgorzata Masłowiecka, pozwalają wrócić do czasu, gdy tamten mały ptaszek był znaną postacią dla wszystkich dzieci. W ogóle cała książka niezwykle przypomina tamte barwne przygody, do których już po latach się nie wraca, a które przeszły już do klasyki dziecięcej.

Tym razem Autorka zabiera nas do Pawiego Oczka, gdzie rządy przejmuje podstępny Sęp, pragnąc zawładnąć nie tylko piękną krainą, ale i jej mieszkańcami. Gdy kraina zaczyna gasnąć, a Kraski tracą nadzieję nasz odważny mały ptaszek Podróżniczek postanawia raz na zawsze rozprawić się z Sępnikiem i uratować Pawie Oczko.

Książeczka ta, to opowieść o prawdzie i kłamstwie, o przyjaźni i lojalności, a przede wszystkim o wartości, jaką, jest wolność. Kolejna pozycja, jaką patronuje przez lata, doceniany i szanowany Świerszczyk nie może być zła. Przepiękna i barwna historia, zmusza do myślenia rodziców, którzy kiedy dziecko jest małe, tolerują jego brutalną szczerość, ale z wiekiem uczą zakłamanej poprawności.

Bajeczka ta posiada wspaniałą szatę graficzną. Twarda oprawa, cudowna wklejka sprawiają, że publikacja staje się tym, co ja kocham, czyli ekskluzywną formą przygody dla małych dzieci. Ilustracje wbijają w fotel, są wspaniałe kolorowe, ale nie krzykliwe, mocno subtelne i lekkie, przypominają troszkę grafiki ze starych elementarzy. Na końcu tego zacnego opowiadania znajduje się słowniczek dla ciekawskich, w którym bliżej możemy poznać naszych bohaterów. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Mianowicie pierwsza książka Pani Śliwińskiej o niezwykłej przyjaźni, skierowana była moim zdaniem do starszych czytelników i tam słownictwo i język było czymś zachwycającym. W Podróżniczku, który moim zdaniem przeznaczony, jest dla młodszych dzieci, wydaje mi się ono za bardzo wyszukane. To moim zdaniem może zanudzać, ponieważ dziecko nie rozumie wielu słów, czy zdań.

Kolejną publikacją Autorki, jestem zachwycona. Popracowałabym tylko nad językiem, aby był dobrany do odbiorcy, ale poza tym końcowy efekt WOW!

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada


 

niedziela, 30 lipca 2023

Nowe odkrycie



„Scena zbrodni przypomina zamalowane płótno - detektyw musi jedynie odczytać podpis autora”.

Michael Capuzzo



Niezmiennie od lat miałam zdanie, że niestety polskie thrillery i kryminały są beznadziejne. Ostatnie kilka lat przyniosło troszkę perełek, książek naprawdę wartościowych i ważnych tematycznie, jak np. książką Pana Kaniosa, czy moje wielkie zaskoczenie Sklepik z zabawkami. Okazuje się, że może dla mnie rzadko, ale pojawiają się Autorzy, którzy naprawdę mają pomysł na fabułę i przekaz swojej książki.

Mimo mojego wielkiego zagubienia w pobocznych informacjach o dziele Pana Artura Tojzy, Pisarz, również jest moim tegorocznym odkryciem. Farreter zaskoczył mnie świadomym podejściem do tego czym powinien być kryminał.

Szczerze mówiąc, myślałam, że w tym roku już nic ciekawego się w polskim kryminale nie wydarzy, a tutaj nagle taka niespodzianka. Pierwsze piętnaście stron, niemal przeniosło mnie pamięcią do świata Alicji w Krainie Czarów, a dalej było coraz ciekawiej. Nie myślcie sobie, że książką opowiada o jakieś zmienionej formie przygód dziewczynki i Szalonego Kapelusznika, jednak nawiązanie zrobiło na mnie wrażenie.

W powieści mamy bohaterkę Alicję, która próbuje rozwiązać zbrodnie w Trójmieście. Umiera cała gama postaci, które wydają się ze sobą nie związane, jak ksiądz, czy prężnie działający aktywista LGBT. Śledztwo nabiera tempa, ale robi się coraz bardziej zawiłe i skomplikowane. Ginie coraz więcej osób w coraz bardziej makabryczny sposób… Trzeba przyznać, że pomysłowość Autora zasługuje na nagrodę. Teoretycznie mamy tutaj wątki, które pojawiają się, także w innych powieściach kryminalnych, ale Pan Tojza świetnie je wykorzystał na plus w swoje książce, co nadaje całemu dziełu dużego rozmachu.

Zazwyczaj czegoś zawsze mi brakowało w polskim kryminale. Może pomysłu, może zwrotów w fabule, sensownych bohaterów… natomiast tutaj wszystko ze sobą współgra. W końcu mamy szerokie opisy, inteligentne dialogi, wątki poboczne dość mocno rozbudowane, oraz ciekawe postacie. Zawiła zbrodnia, która nie jest opisywana na jedno kopyto moim zdaniem, jest godna pochwały. Zastanawiało mnie tylko mieszanie kultur, ale po głębszej analizie doszłam do wniosku, że odnalazło, to swoje miejsce w tej publikacji.

Farreter, to cały cykl powieści, w którym niestety się zgubiłam.

* WSZYSTKIE moje książki budują Multiwersum Snów, ale tylko część z nich uczestniczy w wydarzeniu zwanym Wojną Snów.

* "Farreter" pośrednio bierze udział w Wojnie Snów.

* "Farreter" jest pierwszą książką z serii Alicja w Krainie Zbrodni, opisującej sprawy kryminalne detektyw Alicji Zając. Cała seria jest już drobiazgowo zaprojektowana i będzie w sumie obejmować 10 książek.

* Multiwersum Snów jest zbudowane z 13 uniwersów, a każde uniwersum ma swoją serię lub serie albo pojedyncze opowieści.

* "Farreter" należy do uniwersum Alternatywnej Ziemi, co oznacza, że część wydarzeń globalnych pokrywa się z rzeczywistymi, ale wszystkie postacie i ich losy są zmyślone.

Informacja od Autora



Dla mnie kryminał, to kryminał nigdy nie zwracam uwagi, czy pochodzi on z jakiejś serii, czy jakiegoś uniwersum, jeśli jest dobry, nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, a pozycja z bohaterką Alicją, jest naprawdę świetna.

Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na elokwencję Autora w tej publikacji. Bardzo lubię ludzi inteligentnych piszących książki. Wszystko wychodzi w tekście. Z całą pewnością użyte słowa, środki stylistyczne, budowa zdań sprawiają, że powieść ta, jest językowo wysoko jakościowa. Uwielbiam takie publikacje. Zawsze uważałam, że kryminały i thrillery dzielą się na te niewymagające i na te, którym trzeba poświęcić więcej intelektualnego czasu. Powieść Pana Tojzy z całą pewnością należy do tej drugiej grupy, nie czyta się tego szybko i lekko, co dodatkowo jest na plus.

Bez względu na to, jakie ta pozycja buduje uniwersum czekam na dalszy ciąg😊 Tym razem, jednak chciałabym przeczytać książkę w formacie papierowym, ponieważ nie jestem fanką e-booków, staroświecko uważam, że papier ma moc😊. Mimo to, możliwość zapoznania się z publikacją w tej postaci, jak i np. w audio jest atutem.

Gratuluję Autorowi Alicji w Krainie Zbrodni, polecam i czekam na więcej.

Książkę do recenzji otrzymałam dzięki Uprzejmości Autora Pana Artura Tojzy


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t