piątek, 12 sierpnia 2022

Skandale i sztuka





Bezsprzecznie najwybitniejsi kolekcjonerzy, to niesamowici pasjonaci. Oddają się swojej pasji, wkładają w nią nie tylko serce, ale także masę wielkich pieniędzy. Bardzo często traktują ją jako rodzaj misji, która jest celem samym w sobie. Na przestrzeni wieków w Polsce jak i na świecie było i nadal jest dostępnych kilka wybitnych i naprawdę wartych uwagi zbiorów nie tylko dzieł sztuki, ale także literatury, rzeźby, czy wszelkiego rodzaju bibelotów.

Prawdziwi kolekcjonerzy nie patrzą na swoje zbiory pod względem wartości. Oczywiście wiedzą ile ich skarby są warte, ale nie przywiązują do tego wagi. Przyjemność sprawia im samo posiadanie rzeczy, a nie ich wyprzedawanie, czy jakiekolwiek na nich zarabianie. Gdy na rynek weszła pozycja Pana Gaworskiego Śmierć, bale i skandale pomyślałam, że w końcu coś, po co warto sięgnąć.

Autor w swym dziele przedstawia nam opisy szaleńców z arystokracji, którzy nie tylko wydali fortunę na dzieła sztuki, biżuterię czy nowinki architektury, ale także zasłynęli zbiorem niemoralnych zachowań szeroko omawianych w wyższych sferach. To wszystko suto okraszone jest spotkaniami towarzyskimi, balami i soczystymi skandalikami z największych i jednocześnie najważniejszych dworów szlacheckich.

W pozycji tej poznamy np. Leo Lewina, najlepszego hodowcę koni w Niemczech, który posiadał największą i najbardziej ekskluzywną kolekcję dzieł sztuki. Lewin pochodził z rodziny żydowskiej, co tłumaczy jego zamiłowanie do dóbr doczesnych. Jego ojciec założył fabrykę włókienniczą produkującą odzież ochronną i roboczą, a także koce i pledy. W kolekcji Leo można było podziewać dzieła takich twórców jak Jean – Babtysta Corot, Edouardo Monet, August Renoir… Bardzo ciekawie w publikacji opisane są nie tylko zbiory, ale także życie prywatne rodziny Czartoryskich. Wprawdzie nie znalazłam, nic z opisów, jak to Czartoryscy, doprowadzili do upadku Polski, ale przyznam, że ich zbiory, są niezwykle imponujące i popularne, na całym świecie. Pisarz wspomina także o Potockich, Antonim Pesne, czy o Alfonsie Musze.

Książka zawiera wiele ciekawostek historycznych i geograficznych. Niezwykle szczegóły z życia opisanych postaci, wspaniałe zdjęcia najpiękniejszych obrazów, przemyślane fragmenty biografii, przyznam, że ta pozycja bardzo mi się podobała. To dopiero pierwsza część cyklu o słynnych rodach arystokratycznych z zamiłowaniem do sztuki, czekam z niecierpliwością na kolejne części. Najbardziej w całym tym dziele podobało mi się to, że Pan Gaworski nie tylko opisywał zbiory, ale także podał czytelnikowi informację, gdzie dany obraz lub rzeźbę można obecnie zobaczyć.

Z całą pewnością lekkość języka, oraz brak encyklopedycznych zwrotów sprawiają, że nie jest to tylko książka dla miłośników światowej arystokracji, czy sztuki szeroko pojętej. Pozycja ta spodoba się także tym, którzy lubują się w światowych skandalikach, balach i sezonach. Pisarz przenosi nas za każdym razem, w inny okres historii opowiadając nie tylko o bohaterach swojej książki, ale i o ówczesnym stanie społeczeństwa, kraju, czy miasta. Bez wątpienia moim zdaniem jest to jedna z lepszych publikacji, jaką ostatnio miałam w ręku w temacie sztuki. Polecam.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady
 


 

poniedziałek, 8 sierpnia 2022

Wielkie zaskoczenie


Dzięki Wydawnictwu Zysk i S-ka udało mi się odkryć zupełnie nową wartość kryminału. Do tej pory zaczytywałam się tylko w pozycjach amerykańskich oraz angielskich, najnowszy kryminał Bullet Train zabójczy pociąg udowodnił mi, że także powieści japońskie z tego gatunku są świetne.

Fabuła troszkę jak u Agathy Christie w jej bezsprzecznie najlepszej pozycji Morderstwo w Orient Expressie. Również w publikacji Kataro Isaki mamy pociąg, grono nieznajomych oraz bezwzględnego mordercę. Przyznam, że kocham takie klimaty, dlatego ta książka od razu wpadła mi w oczy i całe szczęście. Do japońskiego pociągu wsiadło dziewięciu zawodowych morderców oraz jeden amator. Z pozoru, każdy wydaje się zwykłym pasażerem korzystającym z przejazdu Shinkansenem. Wsiadają do pociągu, zupełnie nie wiedząc o sobie nawzajem, czy każdy z nich dojedzie żywy? Co skrywa sekretna walizka tak pilnie poszukiwana w tym środku lokomocji? Co z całą intrygą ma wspólnego szef mafii, który czeka cierpliwie na przyjazd Shinkansena.


Nie znajdziemy tutaj wprawdzie Herculesa Poirota, ani Panny Marple, ale fabuła jest znakomita i bardzo przypomina klasykę kryminału. Akcja podrasowana troszkę dodatkiem mafii, oraz porachunków gangsterskich, a także zabójczego gimnazjalisty nadaje książce pikanterii i sprawia, że nie można się oderwać, a każda następna strona jest coraz ciekawsza. Niesamowite zwroty akcji, niejednoznaczni bohaterowie i naprawdę szczegółowe opisy to wisienka na torcie w tej powieści. Nie sądziłam, że odkryję coś tak bliskiego mojej ulubionej autorce kryminałów, a jednocześnie tak innego. Nigdy nie oglądam japońskich filmów to nie mój klimat, nie sądziłam, że spodoba mi się japońska książka. Okazuje się, że autorzy z kraju kwitnącej wiśni wspaniale potrafią oddać wszystko to, co powinien mieć lekki kryminał. Oczywiście trochę szkoda, że wmieszano w to mafię, ale uznałam, że to zapewne przez kulturę tego kraju.

Co by nie napisać, bez względu na to, czy ktoś żywi zamiłowanie do Japończyków, czy nie powinien przeczytać pozycję o pociągu przewożącym zabójców z piekła rodem. Podobieństwo do Pani Christie uderzające, ale obficie doprawione bezsprzecznie wielką kulturą japońską. Na podstawie powieści powstał film z Bradem Pittem w roli głównej, przyznam, że jeszcze nie widziałam, ale obejrzę. Książka ma także wspaniałe opinie największych gazet i czasopism amerykańskich, co słusznie jej się należy. Zachęcam, aby zapoznać się z tą powieścią, fani kryminału będą nie tylko zachwyceni, ale i zaskoczeni.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

niedziela, 7 sierpnia 2022

Sztuka i skandale




„Sztuka jest emanacją naszego wewnętrznego życia i ona jest decydującą wartością tworzenia”

Zofia Kucówna



Wszyscy dobrze wiemy, że wielu artystów tworząc swoje dzieła, pozostawało pod wielkim czarem drugiej osoby. W wyniku, wielu najczęściej burzliwych związków artystów, powstawało najwięcej bezsprzecznie najlepszych i słynnych do dziś prac począwszy od świata malarstwa, poprzez architekturę oraz literaturę. Z reguły nikt, patrząc na obraz lub budynek, czy rzeźbę nie widzi w nich odzwierciedlenia burzliwego życia ich twórcy. Bardzo dużo mówi się, o skandalach w życiu literackim dziś przyszedł czas na burzliwe dzieje par artystycznych.

Najnowsza pozycja Pani Kate Bryan Sztuka w afekcie zabiera nas w świat zdrad, awantur, trójkątów, alkoholu, przemocy, ale także wielkiej miłości, niezwykłego talentu, i najlepszych dzieł sztuki znajdujących się na dzisiejszym rynku.

Jej matka mówiła o ich relacji, że to związek słonia z gołębicą. Artystka natomiast uważała, że to najlepszy przyjaciel, a najgorszy mąż. Frida Kahlo, przyciąga wzrok z nadruków koszulek, kubków i wielkich kolekcji. Jej obrazy na aukcjach kosztują miliony, ciągle przyciągając największych koneserów. Po swoim wypadku poznała malarza, który stał się jej obsesją i zgubą. Diego Riviera, bo tak się nazywał był, osobą, z którą nie wiązało ją nic, a dzieliło wszystko, począwszy od pozycji w świecie, a skończywszy na aparycji. Komunista kochany przez władze, żarłok i pijak, ciągle nosił rewolwer przy pasie. Ich burzliwy związek został zalegalizowany, ona miała 22 lata on 43. Diego nigdy nie przysięgał kobiecie wierności, tym razem również tak było.

„Diego bardzo cię kocha, a ty kochasz jego – napisze do niej wieloletni przyjaciel. – I wiesz to dużo lepiej ode mnie, że poza tobą, ma on jeszcze dwie wielkie miłości: malowanie i kobiety. Nigdy nie był i nie będzie typem monogamisty”. Sam Diego był mniej wylewny. „Seks jest jak sikanie – uważał – ludzie go biorą stanowczo zbyt serio”.

To tylko jedna z par, ukazanych w pozycji Pani Bryan. Poznamy także burzliwe dzieje Josepha Cornella i Yayoi Kusamy, czy Josefa i Anni Alberts. Bez wątpienia jest to książka napisana z dużym zamiłowaniem do skandali w sztuce.

Przyzna, że publikacja ta bardzo mi się podoba. Jako fanka dzieł sztuki lubię dowiadywać się czegoś o artystach. Napisana z dużym dystansem i poczuciem humoru, książka przybliża nam życie i twórczość ikon malarstwa, mody, rzeźby. Nie są to suche fakty jak w biografii, raczej zbiór burzliwych ciekawostek z życia uczuciowego i seksualnego wybranych postaci. Trochę szkoda, że Sztuka w afekcie nie zawiera zdjęć, które postawiłyby kropkę nad i w tej pozycji, ale merytorycznie to znakomite dzieło.

Myślę, że wszyscy, którzy kochają świat sztuki, skandale, oraz wiele niedostępnych informacji, które ciekawią i przyciągają, powinni zapoznać się z pozycją Pani Bryan.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

środa, 3 sierpnia 2022

Pająki i sztuka





To już kolejna pozycja z pogranicza kryminału i thrillera od Wydawnictwa LeTra. Książki tego Wydawcy zazwyczaj dzieją się we Włoszech, Francji, tak samo było i tym razem. Kraje, się nie zmieniają, ale jest to świetny majstersztyk, z uwagi na to, że są to pozycje ze sztuką w tle. Trzeba przyznać, że najpopularniejsze zabytki, są właśnie umieszczone w tych rejonach. Kto z miłośników sztuki nie chciałby odwiedzić Luwru. Akcja najnowszej powieści Barbary Baraldi Sezon Pająków, dzieje się w Turynie, więc to kolejny znak rozpoznawczy Wydawcy.

W Turynie roku 1988 mamy wszystko dla miłośników mieszanego thrillera, romantyczne noce, wspaniale zabytki, letnią aurę. To wszystko suto okraszone morderstwem oraz niezwykle licznym stadem pająków. Fabuła powieści jest mocno rozbudowana, chociaż sztuka tutaj była raczej epizodyczna, mimo wielu ciekawych opisów.

Słynny most w Turynie zostaje zamieszkany przez stado pająków, ich sieć zasnuwa jego balustradę, nikt nie wie, dlaczego tak jest. Prokurator Scalviati przybywa na miejsce kolejnej zbrodni. To już trzecie zabójstwo w mieście, sprawą interesuje się także prasa, jej przedstawicielką zostaje Leda de Almeida, posiadająca traumatyczne wspomnienia z Libanu. W sprawę miesza się, również Isaak Stoner, profiler FBI, który wykorzystuje najnowsze osiągnięcia techniki, aby rozwiązać zagadkę morderstw. Scalviati, jednak nie ufa mężczyźnie, uważając, że ten ukrywa jakiś sekret.



Akcja rozkręca się powoli, przeplata się opisami uliczek, zabytków oraz klimatu Turynu. Dla mnie jest to największy atut tej pozycji. Sama fabuła mało mnie wciągnęła, ale opisy otoczki są po prostu genialne i to jest to, co trzeba w tej publikacji docenić. Trochę drętwy humor, brak szybkości akcji, oraz tacy sobie bohaterowie nie są praktycznie zauważane jeśli ktoś kocha zabytki i chce się dowiedzieć czegoś o mieście. Bezsprzecznie dużym atutem tej powieści są wątki okultystyczne, mistycyzm, czarna magia i ezoteryka. Trochę to zahacza o Dziewiąte wrota i dodaje całej książce smaczku. Osobiście uwielbiam takie klimaty więc kiedy robi się mrocznie, jestem w swoim świecie.

Odkryta przeze mnie informacja jest taka, że Pisarka opierała swoje dzieło na autentycznych wydarzeniach z Florencji w latach 80 XX wieku, kiedy potwór z Florencji paraliżował strachem miasto. To bez wątpienia nadaje książce mocy.

Sezon pająków to powolna powieść, która zachwyci tych, którzy nigdzie się nie spieszą. Mnie zauroczyła ze względu na ilość informacji o mieście, natomiast sama fabuła mogła być lepsza. Nie zmienia to faktu, że książki kryminalne, czy thrillery ze sztuką w tle są genialnym pomysłem, co sprawia, że czekam na kolejne od Wydawnictwa LeTra. Z całą pewnością jest to wielka zmiana na rynku wydawniczym, która zachwyci miłośników szeroko pojętej sztuki. Tego typu książki są potrzebne z powodu coraz większej ignorancji społeczeństwa, oraz mniejszego zainteresowania kulturą.

Książkę do recenzji otrzymalam od Wydawnictwa LeTra


 

wtorek, 2 sierpnia 2022

Bohater, czy morderca?



„Polska jest jak obwarzanek. Wszystko, co najlepsze na Kresach, a w środku pustka”.

Józef Piłsudski



Postać Józefa Piłsudskiego, obrosła takim mitem, że nie wiadomo, od czego zacząć kiedy się o nim pisze, czyta, czy myśli. W Polsce jego postać została wyniesiona niemal na ołtarze do granic absurdu, a przecież wiemy o tym, że wcale nie był święty. Niektóre narody stawiają go w jednej linii z największymi zbrodniarzami wojennymi i zapewne ze swojego punktu widzenia mają rację. Publikacji o nim powstało wiele, jedna mniej obiektywna od drugiej, aby czasem mit bohatera nie upadł. Ciężko znaleźć te, które mówią o prawdzie w temacie tego mężczyzny.


Krwawe zamachy, polityczne morderstwa, brutalne tłumienia strajków, oraz otwarcie obozu koncentracyjnego… czy wszystkie grzechy sanacji można przypisać Piłsudskiemu?? To już temat do głębszej analizy. Jedno jest pewne, sława Józefa upada, kiedy dokładnie zaczynamy przyglądać się faktom. W otoczeniu nieprzychylnym Piłsudskiemu mówi się, że był to masoński, komunistyczny dywersant, odpowiedzialny za zamordowanie ponad pół miliona Polaków na Kresach, w tym 200 tysięcy żołnierzy polskich. Zarzuca mu się agenturalność na rzecz Niemiec, które wysłały go do Polski, aby pokrzyżować działania Dmowskiemu i wstrzymać odrodzenie wolnej Rzeczpospolitej. Tchórz, który rzucił dymisję na ręce Witosa, aby uciec z Warszawy przed dniem wielkiej bitwy, by uprawiać seks z kochanką, oraz chrzcić dzieci. Sam nigdy nie kierował Bitwą Warszawską, nawet nie brał w niej udziału. Swoją nieobecność kwitował poszukiwaniem mitycznej grupy mozyrskiej, która składała się z kosmitów. Uważał, że to ona mu zagraża. Z rozkazu Piłsudskiego zamordowano wielu polskich oficerów w tym generała Rozwadowskiego.


Co by nie pisać, historia nie jest przychylna dla Józefa Piłsudskiego. W oparciu o carskie archiwa Rosjanie uważają, że był to Żyd o nazwisku rodowym Selman. Stryjeczny brat F. Dzierżyńskiego. Natomiast on sam podawał się za Litwina o nazwisku Ginet. Wśród zaufanych ludzi chwalił się, że ma w swoich żyłach krew Butlerow, Selmanów oraz Ginetów. Rewelacja goni rewelację.

Pan Bohdan Urbankowski napisała niezwykle obszerne dzieło Józef Piłsudski marzyciel i strateg. Jest to już któraś z kolei biografia marszałka, jednak ma ten plus, że zawiera także te niechlubne opisy z jego życia. Nie wiem, dlaczego wszyscy pisarze, poza naprawdę nieliczną garstką upierają się na takim hołdowaniu Piłsudskiemu. Oczywiście istnieje tutaj konflikt polityczny, ale uważam, że każda biografia powinna opisywać prawdę, nawet najgorszą. Czy Panu Urbankowskiemu to się udało? Myślę, że poniekąd tak, choć moim zdaniem jest to pozycja mocno jednostronna. Najbardziej dziwi mnie w tej książce korekta mitów. Co to znaczy? Trochę to dla mnie niezrozumiałe. Czyli, że to, co piszą złego to nieprawda? Tak to wygląda i podobnie brzmi. Czy Autor w swej korekcie kłamie? To dość mocne słowo, ale ten dział zawiera nadużycia. Nie można całkowicie wymazać złych kart historii, na które składa się każdy człowiek. To mi się akurat nie podobało. Cała reszta tekstu jest podobna do tego co już o marszałku wiadomo, więc poza niewielkimi wzmiankami o jego niechlubnych czynach, ta biografia przypomina mnóstwo innych.

Objętość książki powala, ale niczym Was nie zaskoczy. Jeśli czytaliście już jakąś biografię Piłsudskiego, ta będzie dla was powieleniem informacji. Jeśli natomiast nigdy nic nie mieliście w ręku w tej tematyce, to grubość może zniechęcać, ale warto zajrzeć z ciekawości.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

sobota, 30 lipca 2022

Klasyka horroru


„Samotność to zagrożenie dla działającego umysłu. Musimy mieć wokół siebie osoby, które myślą i mówią. Kiedy przez długi czas jesteśmy samotni, zaludniamy tę pustkę upiorami”.



Po ostatnim moim spotkaniu, z horrorem książkowym, poczułam niechęć do tego gatunku. O ile Całopalenie mi się nie spodobało, tylko mnie zmęczyło, o tyle już książka Pana Simmonsa, na którą polowałam już od jakiegoś czasu, jest wspaniała. Z jakiegoś powodu cena Zimowego nawiedzenia w serwisach takich jak np. Allegro osiąga duże ceny i zawsze tak przechodziłam obok tej pozycji na palcach powodu ceny, jednak udało mi się dostać egzemplarz od Wydawcy, więc niezmiernie mnie to ucieszyło. Nie czytałam wcześniejszej powieści Pisarza, ale zachęcona opinią i porównaniem do takich ikon jak Pan King zasiadłam z lekturą.

Dale Stewart, kiedyś szanowany wykładowca i powieściopisarz, po tym jak jego życie legło w gruzach, postanawia wrócić do niemal wymarłego miasteczka, w którym się wychował Elm Haven. Dzięki temu, że będzie sam, ma nadzieję, na odnalezienie spokoju. Niestety nic nie idzie po jego myśli. Dom coraz bardziej ogarnia mrok, a samotność sprawia, że w głowie bohatera budzą się upiory. Okazuje, się, że przeprowadzka do domu jego starego przyjaciela, który zmarł w dziwnych okolicznościach to poważny błąd, który może Dalea kosztować życie.


Książka jest świetnym obrazem samotności, grzechów z przeszłości oraz zjawisk nadprzyrodzonych. Zabiera nas w analizę psychologii bohatera, co przywołuje na myśl książki Pana Kinga. Połączenie horroru i fantasy wyszło Autorowi wspaniale. Jeśli dodamy do tego duchy i mrok miasteczka Elm Haven, jest to pozycja dla każdego fana dobrego horroru. Jak już wspominałam, nie czytałam poprzedniej książki Pana Simmonsa Letnia noc, ale mam zamiar to nadrobić. Zimowe nawiedzenie to publikacja podobna do klasyki horroru, nie obfituje w krew, jakieś mega odloty jak w pozycjach Państwa Warrenów, czy efekty specjalne z kinowych produkcji. To raczej książka dla tych, co cenią sobie delikatność w temacie nawiedzeń… Bardziej przypomina mi film z klasyki kina Duch.

Bohater jest postacią tragiczną, a wątek śmierci jego przyjaciela oraz dodatki poboczne sprawiają, że publikację tę czyta się lekko i przyjemnie. Chętnie zobaczyłabym ekranizację tej powieści, zwłaszcza klimat samego domu można by było świetnie oddać. Z całą pewnością wrócę do tej książki. Zachęcam do zapoznania się z twórczością Autora, myślę, że pochłonie ona miłośników nie tylko powieści grozy, ale także dobrej powieści fantastycznej.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

niedziela, 24 lipca 2022

Miał być HiT wyszedł Kit



 


„Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”.

Jana 8, 31-32


Od zawsze uważałam, że recenzje książkowe należy pisać przede wszystkim w zgodzie z własnym sumieniem. Staram się, aby moje takie były. Jeśli któraś pozycja mi się nie podoba, polecam ją mimo wszystko ponieważ wiadomo, że każdy ma inny gust czytelniczy. Są jednak chwile, kiedy ciężko jest napisać prawdę, nie robiąc przykrości Wydawcy, czy Autorowi. Tak jest z najnowszym podręcznikiem do przedmiotu Historia i teraźniejszość, Pana profesora Roszkowskiego. Podręcznik ten ukazał się, nakładem Wydawnictwa Biały Kruk, które bardzo sobie cenię, ze względu na naprawdę dobre pozycje historyczne. Mimo całej mojej sympatii do Wydawcy, jak i wielkiego szacunku do dorobku Pana Roszkowskiego, wydanie przez rząd Polski ponad 110 tysięcy złotych z pieniędzy podatnika (według tego co podają media) na reklamę książki do HITU uważam za zmarnowanie moich podatków.



Uważam siebie za biblijnie wierzącą Chrześcijankę. Pan Jezus mówi poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli, mówi także Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. W tym duchu powstaje ta recenzja, którą postanowiłam podzielić na części, ze względu na ilość materiału. Chciałabym napisać parę słów na temat każdego działu a jest ich w tym podręczniku osiem, jednak nie wiem, czy dam radę. Na początku, jednak musze napisać, co skłoniło mnie do recenzji tej publikacji.



Kiedy Pan Czarnek rozpoczął lansowanie książki do nowego przedmiotu, spotkała się ona z wielką krytyką. Pomyślałam wtedy, że to nie możliwe, że pozycja napisana przez wybitnego historyka, na którego dziełach uczyli się młodzi ludzie w szkołach, gdy prawda o historii naszego kraju była zakłamywana, może być zła. Liczyłam na naprawdę wspaniałą publikację dla młodych ludzi, która potwierdziłaby ikonę Andrzeja Alberta. Niestety spadałam z wysokiego konia… Niesamowicie żałuje… Myślałam, aby napisać recenzję ogólnikowo, taką która mnie nie zachwyca, ale uważam, że książka ta zasługuje na gruntowną opinię rodzica, oraz nauczyciela.


Pierwsza część podręcznika Pana Wojciecha Roszkowskiego to Zimna Wojna – Rodowody 1945 – 1953 kategoria świat. Ta część liczy 23 tematy. Rozpoczyna je kod QR, w którym Autor przedstawia nam swój podręcznik. Tutaj Autor mówi, że w tym dziale zajmiemy się skutkami II wojny światowej aż do początku lat 50. Te wstępy naprawdę mi się podobają. Przybliżają uczniowi o czym będzie się uczył, a to jest moim zdaniem ważne i ciekawe dla młodego człowieka. Dalej, jednak nie jest już tak kolorowo. W rozdziale pierwszym sam tytuł mówi nam, że Polska była największą ofiarą tej wojny, tutaj mogę się zgodzić, ale Autor przemilcza fakt dlaczego byliśmy tą ofiarą. Nie wspomina o tym, że nasz rząd porzucił Polaków na pastwę losu poprzez swoją ucieczkę z kraju. Mało tego byliśmy podwójną ofiarą. Po pierwsze dlatego, że nasz kraj spustoszyła wojna a po drugie dlatego, że zdradził nas nasz pseudo rząd na uchodźctwie, gdy ludzie umierali za wolny kraj oni siedzieli sobie bezpiecznie w Londynie i na dobrą sprawę nie interesowały ich polskie ofiary. Nie będę tutaj wspominać o Jałcie, Teheranie czy Poczdamie. Doczytajcie sami.

Pan Roszkowski już na samym początku narzuca nam swój tok myślenia. Tłumaczy jak mamy interpretować historię i co myśleć, co jest absolutnie niedopuszczalne w podręcznikach. Podręcznik to zbiór faktów pozbawionych nadinterpretacji autora z tą książką jest inaczej. Tutaj mamy narzucony tok myślenia i musi on być taki, jak chce Autor, rząd i kościół (ale o tym później).

Jeśli chodzi o dział II to oczywiście zgadzam się, że nazizm jest ideologią. Problem mam gdy pojawia się temat gender. Jako Chrześcijanka całkowicie potępiam czyny homoseksualne, ale idąc za Chrystusem nie potępiam osoby, która ma takie skłonności. Nie wyobrażam sobie, że z tego podręcznika będzie uczył się młody człowiek, który jest homoseksualistą. Jak on będzie się czuł? Są ludzie homoseksualni, którzy wcale nie obnoszą się ze swoją orientacją, ba nawet próbują z tym walczyć. Czy Autor zastanowił się nad tym? Czy Wydawca się nad tym zastanowił? Co będzie, kiedy taki młody człowiek, walczący ze swoją orientacją, przeczyta otwarte potępienie w publicznym podręczniku, który powinien być świecki i np. popełni samobójstwo?? Kto weźmie za to odpowiedzialność? Nie wspomnę już o ludziach transseksulanych... Po prostu brak słów.

Od rozdziału I silnie przebija nienawiść do wszystkiego co rosyjskie z komunizmem na czele. Zgadzam się, że komunizm był zły, pochłonął miliony ofiar, ale dlaczego Autor nie jest już tak obiektywny co do historii naszej współpracy z USA czy Wielką Brytanią? Przez cały pierwszy dział nie ma nawet wzmianki o tym, że Francja, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone zaprzedały nas Stalinowi. Nie ma wzmianki w rozdziale 9 o tym, że Plan Marshalla nie objął Polski ponieważ zostaliśmy zdradzeni. Być może pojawi się to dalej.

Czytanie tego podręcznika, moim zdaniem powinno zakończyć się na stronie 45. Tutaj zaczyna się dramat Polski, jako kraju wolnego religijnie. Należy tutaj zaznaczyć, że dla Autora chrześcijanin to znaczy rzymski katolik. Taka opinia wybrzmiewa z całego dzieła. Pan Roszkowski pisząc chrześcijanie ma na myśli rzymskich katolików, a nie np. protestantów, prawosławnych, czy też inne wyznania. Nie wspominając o Żydach, którzy przecież, także wierzą w Boga i Dekalog. Teraz smaczek cytuję „Kościół jest depozytariuszem doktryny opartej na ewangelii, w której zapisano nauczanie Chrystusa, rozwijające głównie myśli Starego Testamentu. Kościół więc nakazuje i zakazuje tego, co nakazywał i czego zakazywała Chrystus, którego Chrześcijanie uznają za wcielenie Boga.” Pytam więc rząd i Autora, dlaczego w świeckim podręczniku, mamy do czynienia z indoktrynacją religijną? Pytam, także dlaczego skoro kościół rzymski ma takie prawo zakazywać i nakazywać, sam nie stosuje się do swoich teoretycznych nauk? W ogóle religii rzymskokatolickiej jest w tym podręczniku bardzo dużo. Co z młodzieżą, która nie jest katolicka? Co z młodzieżą, która należy do innego wyznania i nie zgadza się z twierdzeniami Autora? Dlaczego ma się uczyć, że tylko kościół rzymski jest jedynym właściwym?? W sferze światopoglądowej w książce tej dominuje narzucanie wartości rzymskokatolickich, a to jest niedopuszczalne w świeckim podręczniku.



Chciałabym odnieść się także do 5 artykułu NATO. Temat ten poruszany jest od rozdziału 12. Bardzo proszę, aby Autor lub Wydawca pokazał mi, gdzie jest napisane, że Polska ma zagwarantowane bezpieczeństwo, w razie napaści na nią innego kraju przez NATO? Bardzo proszę pokazać mi, że gdy tylko np. Rosja nas napadnie kraje sojuszu na pewno będą nas bronić. Stanowczo nie zgadzam się na nadinterpretacje rządową, w nowym przedmiocie.

Co ciekawe, bardzo rażą mnie podpisy pod zdjęciami. Są tak oburzające i w ogóle nie związane z tematem w rozdziale, że aż się wierzyć nie chce, że ktoś to dopuścił do druku. Taka ciekawostka zerknijmy na stronę 249. Widzimy tam zdjęcie Pana Kaczyńskiego z kwiatami etc. A na dole podpis uwaga cytuję „Po II wojnie światowej w 1991 roku odbyły się w Polsce po raz pierwszy w pełni wolne i demokratyczne wybory parlamentarne. Na zdjęciu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas wyborów do parlamentu w 2019 r. W drugim rzędzie Premier Mateusz Morawiecki i europoseł Joachim Brudziński. Wybory zakończyły się zwycięstwem PIS”. Serio???!!! Nie powinno być zdjęcia z pierwszych demokratycznych wyborów?? Kogo to obchodzi, że wygrał PIS w roku 2019??? Całkowite upartyjnienie podręcznika jest wprost oburzające. W rozdziale 7 zamiast fotografii świata powojennego mamy zdjęcia Papieża Piusa XII i Mszy Świętej w kościele św. Kazimierza Królewicza, heh czy nie powinny być tam inne zdjęcia?? Kod QR z rozdziału 8 to całkowita ignorancja polskiego ucznia, nieznającego języka angielskiego, w ogóle kody z materiałami w języku angielskim są bezwartościowe. Przemówienie Winstona Churchilla o żelaznej kurtynie po angielsku (sic!).


W podręczniku darmo szukać wzmianek o ukraińskiej zbrodni na Wołyniu, kłamstwie w sprawie Jedwabnego, wkroczeniu Polaków do Czechosłowacji, czy udokumentowanych zbrodniach Żołnierzy Wyklętych. Rozdział 15 wywołuje uśmiech na twarzy, kiedy Autor pisze, że w kwestii tematu wyborów parlamentarnych, rządowych etc. nie można polegać tylko na informacjach z mediów a już zwłaszcza społecznościowych. Przypominam Panu Roszkowskiemu, że gdyby nie media w tym Internet nadal wmawiano by nam zbrodnię w Jedwabnym, a TVP Info bezsprzecznie telewizja rządowa, nie broni Polski w tym temacie. Nie mówiąc już o tym, że sam rząd PiS przyznaje dotacje TVP i mówi, że to najlepsza stacja informacyjna. W rozdziale 19 kolejna nagonka na wszystko co rosyjskie. Autor nawet się nie zająknął o Rosjanach, którzy sprzeciwiali się władzy, o pisarzach, twórcach rosyjskich, którzy nie popierali Stalina i jego rządów. Wielki głód na Ukrainie wspomniany, a rzeź na Wołyniu nie wstyd i hańba. Rozdział 22 po raz kolejny mówi o wyzwaniach przed jakimi stanął Kościół rzymski na tle zmian społecznych i kulturowych na Zachodzie po II wojnie światowej. Dlaczego nasze dzieci mają to wiedzieć? Nie rozumiem tego. Rozdział 23 kończący ten dział mówi nam o rewolucji kulturalnej o obozie komunistycznym.



To dopiero 123 strony… Boli mnie, że dziś dziennikarstwo, jak i wydawcy są tak sprzedajni. Nie mówiąc już o autorach, którzy dryfują w jedną lub w drugą stronę. Dzieła Pana Roszkowskiego nie nazwałabym podręcznikiem, Jest to zbiór esejów o prywatnych przekonaniach Autora, przyklepanych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.


Dział drugi, także rozpoczyna się wstępem Pisarza. Jak już pisałam wyżej bardzo mi się to podoba, chciałabym tylko, aby wstępy także nie były prywatną opinią Pana Roszkowskiego. Tytuł kolejnej części to Zimna wojna – narodziny PRL 1945 -1953. Muszę tutaj oddać sprawiedliwość Autorowi, ponieważ w pierwszym rozdziale tego działu wspomina on o zdradzie naszych przyjaciół. Zastanawiam się tylko, dlaczego rząd nie wyciąga lekcji z historii i ślepo wierzy Amerykanom i mrzonkom o piątym artykule NATO. Jest to dla mnie niezrozumiałe, jednak Pan Roszkowski otwarcie pisze o zdradzie i sprzedaniu nas ZSRR brawo! Jest, jedna rzecz która mi się rzuca w oczy. Autor wspomina o Katyniu, ale nadal nic nie ma o tym, że polscy decydenci zdradzili również oficerów, którzy tam zginęli tak jak zdradzili ludzi na Wołyniu zajęci mrzonkami o powstaniu. Uważam, że tak duża nagonka na Rosję, powinna być choć trochę okraszona krytyką błędów polskiego dowództwa.

Rozdział trzeci tego działu to w ogóle żart. Autor pisze o tym, że większość sektora bankowego oraz majątku narodowego i przemysłu znalazła się w rękach komunistów, a właściwie komunistycznego rządu i to było złe. Jestem w stanie się zgodzić, jednak co teraz robi nasz obecny rząd??? Czy nie to samo??? Ta wzmianka na stronie 136 o Orlenie po prostu oburzająca. Najdroższe paliwo w Polsce ma Orlen, a tutaj pochwała, jedna z najlepszych firm w Europie (sic!). Szkoda, że Autor podręcznika nie pisze o aferkach z udziałem Orlenu. Genialna reklama… Aż nie wiadomo co dalej napisać. W tym rozdziale mamy także o niedostatku artykułów żywnościowych. Czy czegoś Wam to nie przypomina? Kto ostatnio próbował kupić cukier?? Komuno wróć!

Rozdział czwarty powala komentarzem o rekompensatach od Niemiec za straty podczas II wojny światowej. Pan Roszkowski pisze, że dopiero teraz (czytaj za rządów PIS) trwają w Polsce badania nad rekompensatą za zniszczenia. Cóż PiS rządzi już za chwilę 8 lat i nic nie uchwalili, pieniędzy jak nie było tak nie ma. Panie Roszkowski, ten podręcznik nie jest obiektywny. Fragment o tym, że migracje nie działy się z winy Ukraińców jest nie prawdziwy. Czy rzeź na Wołyniu nie przyczyniła się do ucieczki z Polski wielu rodzin??? Proszę zapytać świadków tamtych wydarzeń, którzy uciekli za granicę. Pan Roszkowski pisze, że migracja odbywała się tylko i wyłącznie z winy Stalina… Ciekawe…

Rozdział piąty skomentuję tylko odesłaniem do wiadomości w ksiażkach i internecie, bo aż nie chce mi się tego komentować. Całkowity brak nie tylko prawdy, ale także obiektywizmu. Temat zbrodni popełnionych przez żołnierzy Wyklętych powinien być mocno nagłośniony.

Zachęcam do zapoznania się z książką Pana Zychowicza o żołnierzach wyklętych, Skazy na pancerzach. Rozdział piąty poświęca JEDNO zdanie w temacie Wołynia.

Rozdział 7 kolejny raz o Wyklętych, nadal bez obiektywizmu. Nikt nie mówi, oraz nie odbiera zasług Ince, ale mówmy też o zbrodniach… Strona 163 to powolne odzwierciedlenie tego co dzieje się w Polsce dziś. Na stronie 165 Pan Roszkowski pisze, że prokuratura stała się organem państwa… Hm… A dziś może jest niezależna???

Kochani gdy doszłam do rozdziału 10 działu drugiego, doszłam do wniosku, że nie będę się dłużej denerwować. Nie znoszę przekłamań w podręcznikach, ale jak już napisałam to nie jest podręcznik, tylko zbiór esejów Autora i jego prywatne opinie. Rozdział 10 zaczyna się zdaniem cytuję „Zniszczywszy opozycję polityczną, komuniści przystąpili do walki z Kościołem katolickim, jedyną niezależną instytucją skupiającą naród polski”. Może tak ktoś przeczyta z Wydawców o Reichskonkordacie, oraz zobaczy zdjęcia na których biskupi witają Hitlera, a nawet wykonuja gest jego pozdrowienia?
Tutaj linki do wiadomości w internecie, można mnożyć. Sojusz tronu i ołtarza trwa, a ciemny Polak kupi podręcznik, który w ogóle nie powinien być dopuszczony do druku.

Wybaczcie Kochani, ale dalej nie da się tego komentować. Zachęcam do zapoznania się z całym tym pseudo dziełem. Namawiam rodziców, aby zerknęli zanim pozwolą swoim dzieciom uczyć się z tego podręcznika. Ja jako rodzic mówię stanowczo nie! Strona 225 i 226 to smaczki w temacie seksu, kolejny punkt widzenia Autora. Obszerne rozdziały poświęcone Janowi Pawłowi II jako bohaterowi narodowemu, mimo że jest coraz więcej wątpliwości w temacie jego świętości. Nie rozumiem dlaczego moje dzieci mają znać życiorys Karola Wojtyły. Co z ludźmi dla których nie jest on bohaterem? Na koniec wisienka na torcie, kolejna bzdura mianowicie Autor pisze, że moda na rock and roll często była łączona z modą na alkohol, narkotyki i ryzykowne zachowania seksualne (str. 229 podpis pod zdjęciem). Pamiętajcie o tym gdy włączycie Elvisa. Gdzie dowody Panie Roszkowski?


Reasumując, przepraszam, że nie dotrwałam do końca książki. Przeczytałam całą, ale tak mnie denerwuje, że nie chcę się nakręcać. Jedno jest pewne, mam wielką nadzieje, że moje dzieci nie będą musiały się z niej uczyć. Nie wyobrażam sobie stanąć przed młodzieżą jako nauczyciel i przerobić tego podręcznika. Piszę po raz kolejny podręcznik to zbiór faktów historycznych, społecznych etc. a nie prywata Autora, rządu, oraz Kościoła jakiegokolwiek.

Z jakiegoś powodu nie moge dodać linków zewnętrznych. Zachęcam, aby samemu szukać faktów!

Koło czasu przyspiesza





Nadszedł kolejny tom bezsprzecznie jednej z lepszych powieści fantasy Pana Jordana. Wschodzący cień to już czwarta część niesamowicie drobiazgowej i szczegółowej serii. Po Smoku odrodzonym uważam, że jest to jak dotąd najlepszy z tomów, ale i najgrubszy. Bez wątpienia Autor postawił na rozbudowane opisy, które i w tym tytule zwalają z nóg szczegółami.

Moim zdaniem jest to najważniejszy tom serii. Dopiero w nim czuć wielki rozmach tej powieści, jej obszerną konstrukcję, wielowątkowość, zwroty akcji, oraz świetną charakterystykę bohaterów. Kawał dobrej roboty, przeplatany nowymi przygodami, coraz większym zagrożeniem i niebezpieczeństwem, a także coraz bardziej rozbudowaną psychologią bohaterów. Najciekawsza w mojej opinii wyprawa Randa do Aielów przynosi ze sobą wiele emocji. Z wielką chęcią śledzę także wątek poszukiwania czarnych Ajah. Przyznam, że momentami rozdziały czyta się bardzo ciężko, zwłaszcza te pozbawione większych dialogów, ale myślę, że Pan Jordan tworząc wielowątkowość powieści, wszystko napisał tak spójnie, że i te rozbudowane opisowo momenty są niezwykle potrzebne.


W tomie czwartym coraz lepiej poznajemy przedstawione postacie. Wątki miłosne są tutaj lekko nijakie, ale mam nadzieję, że się rozkręcą. Ten tom zachęca nas, jednak do lepszego poznania praw rządzących światem Snów, plan czarnych Ajah, a także tajemniczych Aielów. Nie sądziłam, że wszystko się tak mocno rozbuduje. Tom pierwszy wydawał się pozycją dla młodszych czytelników, ale z każdym kolejnym napięcie wzrasta, pojawia się więcej mroku i z całą pewnością jest to seria także dla dorosłych.

Ze względu na ilość opisanej fabuły, z na pewno nie jest to pozycja do przeczytania na jeden raz. Mnie zajęła kilka dni, a i tak będę do niej wracała, ponieważ planuję przeczytać wszystkie tomy od początku. Nadal nie zainteresowałam się serialem, ale zależy mi, aby zapoznać się ze wszystkimi tomami, zanim to zrobię. Wschodzący cień to książka, od której Koło czasu zaczyna coraz bardziej się rozkręcać. Ma wrażenie, że przez pierwsze trzy tomy Pisarz próbował tylko zapoznać nas z ogólnym tematem, lekko muskając niektóre wątki. Teraz akcja nabiera tempa i robi się naprawdę ciekawa. Wiele tematów poruszonych w tej publikacji, będzie rozwijanych dalej, z czego niezmiernie się cieszę, zwłaszcza jeśli chodzi o temat Ludzi Morza. Nigdy nie sądziłam, że będzie mi się podobała powieść fantasy, z reguły ich nie czytam, ale moim zdaniem jest tak samo dobra jak już wspominany przeze mnie Tolkien.

Jeśli chcecie przeczytać czwartą część cyklu, koniecznie musicie zarezerwować więcej czasu. Ponad 1000 stron szczegółowej fabuły nie są do przebrnięcia w parę godzin. Aż boję się pytać jak gruba będzie kolejna część, ale czekam z niecierpliwością na dalsze przygody Randa i jego przyjaciół.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka

 

czwartek, 21 lipca 2022

Bridgertonowie po raz szósty



"Najważniejsze jest znaleźć kogoś, kto dotknie twojej duszy, nie dotykając nawet jeszcze twojego ciała. Przyspieszy bicie serca, nie przyspieszając biegu zdarzeń, Poruszy twój świat, jednocześnie pozwalając pozostać ci w takim miejscu, w którym chcesz być. I nawet będąc daleko, będzie znacznie bliżej ciebie, niż wszyscy ludzie znajdujący się dookoła”.



Kolejny tom, jednej z moich ulubionych serii o miłości Bridgertonowie, nie zawiódł mnie i tym razem. Ze wszystkich części mam swoje ulubione i na pewno część Grzesznik nawrócony jest jedną z nich. Bardzo ciężko ostatnio znaleźć dobry romans. Tak myślę, że nikt już tak nie pisz jak ikony romansu historycznego, a szkoda. Moim zdaniem literatura bardzo przez to traci. Książki coraz bardziej nijakie, zwłaszcza niestety muszę to napisać wśród mojej rodzimej literatury, coraz rzadziej zachęcają po sięganie po pozycje o miłości.

Gdy odkryłam serię o Bridgertonach, myślałam, że będzie to kolejna miałka publikacja. Dziś z perspektywy czasu przyznaję, że się myliłam. O ile serial jest cóż tu dużo mówić denny, o tyle książki są niesamowicie atrakcyjne wśród dobrej pozycji o miłości. Kolejny tom, który napisała Pani Julia Quinn to romantyczne arcydzieło w starym dobrym stylu. Tym razem przeznaczenie spotyka Francescę Bridgerton, która obiecana innemu spotyka mężczyznę co najmniej nieodpowiedniego. Sławny hulaka Stirling nie spodziewał się, że zakocha się tak gwałtownie i namiętnie w niepozornej dziewczynie z szanowanego bądź co bądź rodu. Niestety nasza bohaterka za 36 godzin bierze ślub, a reputacja Michaela nie pozwala mu wierzyć, że coś się w tej sytuacji zmieni. Los jednak bywa przewrotny i kapryśny a miłość zawsze zwycięża. Tym razem, perypetie rodziny Bridgertonów skomplikują się bardziej i pochłoną Was bez reszty.



Fabuła mnie zachwyciła, czuć atmosferę epoki to jest to, co kocham w tych powieściach najbardziej. Nie zmienił się dobry humor, wspaniali bohaterowie, wątki poboczne ani dynamika samej akcji. Jedyne czego mi brakowało to ploteczki Pani Whistledown. Przyznam, że tych mi brakowało, bez nich kolejne części tracą swój urok. Tak żałuję, że to już szósty tom tego wznowienia, bardzo ciężko będzie mi się rozstać z tą przesympatyczną rodziną. Bez wątpienia dużym atutem powieści jest to, że zabiera nas w opowieść o historycznych czasach kiedy los kobiety zależał od jej zamążpójścia. Prawdą jest, że na rynku jest mnóstwo pozycji tego typu, jednak uważam, że każdy tom Bridgertonów ma to coś, tę iskrę, która sprawia, że chce się czytać dalej i dalej bez końca. Czy czekam na ekranizację tomu 6? Nie koniecznie. Poprzedni sezon był tak zły, że chyba nie widziałam gorszych. Bezsprzecznie polecam książki, w serialu bohaterowie są strasznie sztywni i nadęci, a to przecież nie prawda. Książki są wesołe pełne różnych perypetii, ciętych ripost i humoru, a o to przecież chodzi w dobrej literaturze romantycznej. Krytyk powie, że wszystkie są na jedno kopyto i ma rację, ja też nie przepadam za romansami, jednak czy nie chcemy czasami zapomnieć o troskach dnia codziennego z lekką lekturą, która porwie nas i zachwyci??



Grzesznik nawrócony to publikacja, której nie może zabraknąć na półce fanki dobrego romansu. Jeśli jeszcze nie znasz rodziny Bridgerton i ich przyjaciół, koniecznie musisz to nadrobić.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

sobota, 16 lipca 2022

Nadia Cię zaskoczy





Thrillery i kryminały dzielą się na te, które się czyta tylko jeden raz i te, do których chce się wracać. Sama mam swoje ulubione pozycje z tego gatunku i są takie, do których wracam po miesiącach lub latach. Gdy ukazała się najnowsza pozycja Pani Elisabeth Noreback Nadia pomyślałam, że to może być nowa perełka wśród gatunku. Okładka mnie trochę zmyliła, ponieważ myślałam, że to tematyka obozowa. Patrząc na samą obwolutę, widzimy druty więzienne, które kojarzą mi się właśnie z np. Auschwitz. Po przeczytaniu informacji na odwrocie szybko zweryfikowałam swój błąd, okazało się bowiem, że Nadia to thriller psychologiczny, który wciąga od pierwszej strony.

Nasz główna bohaterka Linda, wychowywana w znanej artystycznej rodzinie od lata nazywana była Słoneczną Dziewczynką. Gdy dorosła wyszła za Simona, który również pochodził z tego elitarnego świata. Gdy jej matka zachorowała i stanęła w obliczu śmierci, Linda dowiedziała się, że jej kochający mąż zdradza ją na lewo i prawo. Teraz nasza bohaterka odsiaduje wyrok w najniebezpieczniejszym więzieniu w Szwecji oskarżona o zabicie męża. Nikt nie wierzy w jej niewinność, wręcz przeciwnie wszystkie zebrane dowody wskazują na to, że popełniła tę zbrodnię. Problem polega na tym, że Linda nie wie, tak naprawdę co stało się tamtej nocy… Nic nie pamięta, i sama zaczyna kwestionować swoją poczytalność. Czy kobieta faktycznie jest potworem? A może została zręcznie wmanipulowana w plan kogoś innego? Tajemnica goni tajemnice, nic nie jest oczywiste i nie widać światełka w tunelu… Czy prawda zwycięży?

Pełna mroku powieść Pisarki, zaskakuje i wstrząsa. Pozwala odkryć najmroczniejsze zakątki duszy, ale i zapoznaje nas ze zręczną psychomanipulacją. Publikacja, od której ciężko się oderwać udowadnia, że mózg często może nam płatać figle, a szaleństwo dotyka nawet najbardziej zdrowych na umyśle ludzi. Do tego napięcie, wspaniałe zwroty akcji, niejednoznaczni bohaterowie i bezsprzecznie szczegółowe wejście w psychikę postaci sprawiają, że chce się więcej. To pierwsza książka Pisarki, jaką miałam w ręku, muszę napisać, że jest wprost genialna. Świat zbrodni i ludzkiej świadomości przenikają się nawzajem, tworząc dzieło, do którego chce się wracać. Po lekturze Nadii okazuje się, że każdą poczytalność można podważyć. Trzeba, także wspomnieć, że fabuła jest bardzo dynamiczna mimo dużej ilości opisów. Z całą pewnością jest to pozycja dla tych, którzy lubią rozbudowane wątki psychologiczne, szczegółowe opisy, oraz dokładne wejście w charakterystykę bohaterów.

Bez dwóch zdań polecam, fani dobrej powieści o zbrodni będą zachwyceni.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t