sobota, 29 października 2022

Wielki powrót Tolkiena



„Ranek często się zjawia z nowymi radami, a noc odmienia myśli”.

J.R.R. Tolkien





Gdy przed wybuchem II wojny światowej ukazała się książka o dzielnym Hobbicie, nikt nie przypuszczał wtedy, że nie tylko sam Hobbit, ale także inne pozycje J.R.R. Tolkiena znajdą się na liście bestsellerów, niemal wiek później. Niewątpliwie rok 1937 przyniósł wielkie zmiany w literaturze fantastycznej, nie tylko pod względem jej postrzegania, ale także wzorów, jakie za sobą niosła. Zmiana sprawiła, że w XXI wieku wielu pisarzy z dorobkiem twórczym, ale także tych początkujących, którzy tworzą powieści fantasy, stawiają sobie za wzór twórcę Hobbita, oraz próbują mu dorównać z różnym skutkiem.

Nikt przed wojną, a także długo po niej nie sądził, że pozycje Pana Tolkiena staną się kiedyś nie tylko tak popularne, ale także uzupełnią kanon lektur szkolnych i będą polecane młodym czytelnikom. Kontynuacja powieści o Bilbo Bagginsie w dziele Władca Pierścieni spowodowała, że na premierę pierwszej części sfilmowanej książki ruszyły tłumy. Według Amerykańskiego serwisu Salon.com zarówno książka, jak i film cieszą się tak dużą popularnością, że mimo corocznych nowości nie udało się jeszcze pobić sławy magicznego pierścienia.



Lata 1983 – 1996 zaowocowały stworzeniem pośmiertnego wydania Historii Śródziemia, ten dwunastotomowy cykl ukazał się dzięki synowi Pisarza Christophera Tolkiena, który pozbierał zapiski ojca dotyczące legendarium J.R.R. Tolkiena. Cały cykl ukazuje czytelnikowi, jak krok po kroku tworzony był świat Śródziemia, a także zawiera wcześniejsze niewydane wersje opowiadań, oraz wiele niedokończonych wersji poezji, opowieści, czy komentarzy twórcy. W latach 1995 – 1998 wydano dwie pierwsze ksiażki w dwóch tłumaczeniach, Księga zaginionych opowieści (1995), tłumaczenie The Book of Lost Tales 1 w przekładzie Magdy Pietrzak-Merty, Ostatnie legendy Śródziemia (1996), tłumaczenie The Book of Lost Tales 2 w przekładzie Magdy Pietrzak-Merty, Księga zaginionych opowieści, tom I (1998), tłumaczenie The Book of Lost Tales 1 w przekładzie Radosława Kota, Księga zaginionych opowieści, tom II i Księga zaginionych opowieści, tom III (1998), tłumaczenie The Book of Lost Tales 2 w przekładzie Radosława Kota.

W roku 2022 Wydawnictwo Zysk i S-ka ogłosiło, że ma plan wydać całość Historii Śródziemia w języku polskim. Pierwszy planowany tom właśnie się ukazał, Księga Zaginionych Opowieści część 1 historia Śródziemia.



Fani Pana Tolkiena, na pewno czekali na to wydarzenie z niecierpliwością. Trzeba przyznać, że Wydawca się postarał, bo książka pod względem jakości jest wspaniała. Twarda oprawa oraz okładka przyciągają, a także sprawiają, że pozycję tę chce się otworzyć i przenieść do świata, który zachwyca nas od niemal wieku. W części pierwszej chronologicznie możemy zapoznać się po raz pierwszy z Valinorami, Dziećmi Iluvatara, Elfami, Krasnoludami, Orkami, czy Ludźmi. Poznamy również krainy, które doczekały się opowiedzenia ich historii. Valinor na odległym krańcu zachodniego oceanu, oczywiście Śródziemie oraz krainy pomiędzy morzami wschodu i zachodu, będziemy mieli okazję poznać także Angnand, królestwo Władcy Ciemności Margotha, którego sługa Sauron stoczy kiedyś walkę o Pierścień Władzy.

Pozycja, jaką udało się stworzyć Panu Christopherowi Tolkienowi, była dla mnie wspaniałym uzupełnieniem tego, co już wiem nie tylko o samym Śródziemiu, ale także o moich ulubionych bohaterach. Księga Zaginionych Opowieści to hołd dla wspaniałego Pisarza, ale także zaproszenie do przygody tych, którzy dopiero poznają Autora. Dla fanów twórczości Tolkiena, to wisienka na torcie wśród publikacji, które już się ukazały. Ciężko komentować klasyka literatury. Trzeba przyznać, że Pisarz to ikona, wzór i legenda powieści fantasy, a wszystkie dzieła, które ukarzą się pośmiertnie, będą bezsprzecznym hitem na pólkach.

Wydawca podjął się nie lada zadania. Wydanie wszystkich 12 części tej historii jest wyzwaniem, przyznaję jednak, że czekam na kolejne z niecierpliwością i jestem przekonana, że wraz ze mną czekają ci, którzy wojnę o pierścień toczyli wiele razy, dotrzymując towarzystwa Frodowi i jego przyjaciołom.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

poniedziałek, 24 października 2022

Idealnie



„Kochać drugiego człowieka oznacza wielką pracę nad sobą”

Jan Twardowski



Przez ostatnie dwa lata portale randkowe były niemal oblegane, a ich zyski wzrosły w samych Stanach Zjednoczonych prawie sześciokrotnie. Pandemia wszystkim dała w kość, więc poszukiwanie miłości w dyskotece, barze, kinie, czy restauracji zastąpione zostało przez ekran komputera. Internetowe biura matrymonialne prześcigają się w dopasowaniu swoje działalności do potrzeb indywidualnych klienta. W sieci znajdziemy coś dla singli, szukających niezobowiązującej znajomości, dla ludzi dojrzałych po rozwodzie, dla wierzących, czy dla homoseksualistów. Z całą pewnością jest w czym wybierać. Nikt nie zwraca uwagi na to, że szukanie partnera w sieci wiąże się nie tylko z kosztami finansowymi, ale także z niebezpieczeństwem. Czego nie robi się dla miłości prawda?:-)

W swojej powieści o miłości Pani Christina Lauren, przedstawia nam właśnie jedną z takich historii. Autorka zabiera nas, jednak do świata bardziej zaawansowanej techniki, ponieważ nasza bohaterka szuka szczęścia i prawdziwego uczucia na podstawie… Kodu DNA. Brzmi trochę jak z filmu SF, w rzeczywistości chyba jeszcze nikt tego nie wymyślił, a jestem pewna że gdyby tak było, zainteresowanie byłoby wielkie. Jess jest samotną mamą po przejściach. Wychowanie córki oraz praca, pochłaniają ją tak bardzo, że szukanie miłości w efektywny sposób graniczy w jej życiu z cudem. Po wielu nieudanych randkach, które zazwyczaj kończą się klapą, nasza bohaterka zmęczona pogonią za miłością jest gotowa raz na zawsze zrezygnować z poszukiwań. Całkiem nieoczekiwanie, z pomocą przychodzi jej biuro matrymonialne, które łączy ludzi w pary na podstawie DNA. Jess z dystansem i sceptycyzmem postanawia spróbować szczęścia, efekty bardzo ją zaskoczą.


To trzecia pozycja Pisarki, jaką przeczytałam. Przyznam, że daje ona do myślenia. Czasami szukamy na siłę kogoś, kogo na dobrą sprawę mamy na wyciągnięcie ręki. Zaślepieni pogonią za czymś, co nie istnieje, często odtrącamy to co już mamy, marząc o czymś lepszym. Wzór na miłość to książka, po przeczytaniu której powinniśmy się zatrzymać i przemyśleć swoje oczekiwania, aby nie stracić z oczu tego co najważniejsze.

Ta publikacja stylem, humorem, ciepłem i świetną fabułą nie odbiega od poprzednich książek Autorki. Jasne ma się wrażenie, że to wszystko jest na jedno kopyto, romans, który kończy się przewidywalnie i żyli długo i szczęśliwie, ale czy właśnie nie o to chodzi? Po to sięgamy po powieści tego typu, aby utwierdzić się w przekonaniu, że każda prawdziwa miłość zawsze zwycięży. Czy polecam? Bez dwóch zdań, dla fanek romansu to będzie prawdziwa uczta dla serca.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K.


 

wtorek, 18 października 2022

Gra nadal trwa



Caraval, było mistrzostwem świata wśród literatury młodzieżowej. Pierwszy tom cyklu cieszył się tak ogromną popularnością, że wypuszczenie na rynek kolejnej części wywołało niemałe poruszenie. Powszechnie wiadomo, że sprzedaż w serwisie Amazon osiąga setki tysięcy egzemplarzy, a na całym świecie są to milion zakupionych książek. Gdy Caraval ukazał się w Polsce, wzbudził sensację i stał się od razu głośnym hitem na półkach z powieściami fantasy. Tom drugi, czyli Legenda, został przyjęty z równie wielkim entuzjazmem, a fani serii już wypatrują części trzeciej.

Ja, także dołączyłam do największego widowiska na lądzie i morzu, w którym utonęłam wraz z bohaterami, aby przeżyć przygodę życia, oraz przeczytać o jednym z najbardziej niezwykłych romansów wszech czasów. Zachwycałam się częścią pierwszą, ponieważ na to zasłużyła, dostając w ręce kolejny tom, przyznam, że książka typowo dla młodzieży sprawiła, że znowu miałam te naście lat😊.

Kto nie zna jeszcze legendarnej gry o wszystko, nie poznał świata dwóch sióstr, kłamstwa, zdrady, miłości i nienawiści koniecznie musi to nadrobić, ponieważ część druga zabiera nas w jeszcze większe fale nadziei i rozpaczy. Tella, która w przypływie strachu i pogrążenia dobiła targu z tajemniczym nieznajomym, mimo uratowania siostry pozostaje w niewoli, w niewoli swojej obietnicy. Imię mistrza gry nadal pozostaje nieznane, czy bohaterce uda się wywiązać z umowy? Każdy wie, że w Caraval, oraz tym, co go otacza, gra staje się prawdą, a niedotrzymane pakty kończą się śmiercią. Legenda, to nieczysta intryga, mroczny następca tronu i wielka próba zniszczenia na zawsze świata magii ukrytego pod postacią rozgrywki.

Kolejna pozycja, budzi większe emocje niż jej poprzedniczka. Nasza bohaterka jest już dojrzalsza i widzi, w co się wpakowała. Próbuje iść do przodu, ale świat jak i sam Caraval ma dla niej inne plany. Kiedy wydaje nam się, że już widzimy iskierkę, nagle następuje zwrot akcji i zabawa zaczyna się od nowa. Wydaje mi się, że Legenda jest bardziej subtelna i przemyślana. Czyta się ją wolniej, ale z większym smakiem, powiedziałabym, że jest to część, którą czytelnik się rozkoszuje, smakuje powoli, aż do ostatniej strony, która frustruje, bo przecież to jeszcze nie koniec.

Po przeczytaniu obu tomów serii uważam, że przebija ona Igrzyska śmierci, a także takie serie jak np. Niezgodna. Największym atutem Caravalu jest siła, jaka przebija w obu tomach. Mimo że całą fabułę spowija mrok czuć w niej tańczące iskierki, które zapraszają odbiorcę nie tylko do przewrócenia kartki, ale przede wszystkim do poddania się magii, przyjaźni, lojalności i miłości. Mój ulubiony wątek to oczywiście ten o uczuciu, aż się nie mogę doczekać kiedy w końcu wszystko się wyklaruje, ale czeka mnie jeszcze tom trzeci więc wszystko przede mną.

Są takie publikacje, które dotykają nie tylko młodych, ale również starszych i co tu dużo mówić seria Pani Garber to właśnie taka perełka. Bez względu na wiek, jestem przekonana, że Caraval i jego kolejne tomy porwą Was zachłannie w swój świat, a emocje spowodują, że będziecie chcieli więcej.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

czwartek, 13 października 2022

Zaskakujący debiut




Dwie kobiety, jeden dom, mroczny sekret i kraina, która nie istnieje… Tak można opisać w jednym zdaniu najnowszą pozycję Pani Carole Johnstone Lustrzana kraina.

Bardzo rzadko czytam tego typu thrillery, z uwagi na to, że nigdy nie przepadałam za połączeniem tego gatunku z gatunkiem fantasy. Przyznam, że ciężko było mi przebrnąć przez pierwsze strony tej pozycji, ale okazało się, że później powieść się rozkręca i była ku mojemu zaskoczeniu naprawdę bardzo dobra. Kryminał jak i thriller są moimi ulubionymi publikacjami, dlatego często jestem krytycznie do nich nastawiona, ponieważ wychodzi wiele bubli, które nie nadają się do druku i często męczą swoją fabułą, mimo że zapowiadają się ciekawie. W przypadku powieści Pani Johnstone mimo braku mojego entuzjazmu okazało się, że mimo iż książka zaczyna się tak, że chce się ją odłożyć, warto dać jej szansę.

Na okładce Lustrzanej krainy widzimy polecenie powieści przez samego mistrza horroru Pana Kinga i to sprawiło, że postanowiłam czytać dalej po dziwnym wstępie. Cat mieszka w Los Angeles dużym mieście tętniącym życiem, w którym można zapomnieć o przeszłości i skupić się tylko na przyszłości. W Edynburgu zostawiła swoją siostrę bliźniaczkę, która wraz z mężem mieszka w neogotyckim domu, w którym kiedyś obie dziewczyny w spiżarni pod schodami odkryły Lustrzaną krainę, mroczny świat dziecięcej wyobraźni. Siostra Cat El ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, sytuacja zmusza naszą bohaterkę nie tylko do powrotu do domu z dzieciństwa, ale także do ponownego odwiedzenia krainy, w której rządzą podstępni piraci, okrutne czarownice i czyhający za rogiem klaun. Czy Cat uda się rozwikłać zagadkę zaginięcia siostry? A może mroczna kraina pochłonie ją na zawsze?

Lustrzana kraina, to z pewnością publikacja, która zaskakuje. Znajdziemy tutaj wszystko to, co przynosi życie miłość, nienawiść, zdradę, cierpienie, a także wolność i odkupienie. Niejednoznaczna, pełna zwrotów akcji, mroczna, a jednocześnie piękna i trzymająca w napięciu książka, której z pewnością nie powinno się oceniać po pierwszych stronach.

Doczytałam do końca i muszę przyznać, że było warto. Mimo trudnego początku Lustrzana Kraina sprawiła, że przepadłam i z chęcią sięgnę po kolejną książkę Pisarki. Z początku wiało nudą, a i bohaterowie byli jacyś tacy beż życia… To się zmieniło i zwroty akcji spowodowały, że nie mogłam oderwać się od tekstu. Trzeba tutaj także dopisać, że pozycja ta ma fantastycznie rozbudowany wątek psychologiczny i porusza najtrudniejszy temat, czyli relacje rodzinne. Autorka bardzo się postarała, aby jej dzieło miało drugie dno, oraz aby czytelnik za szybko o nim nie zapomniał.

Gratuluje debiutu i czekam na więcej.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i Ska

 

niedziela, 9 października 2022

Tego mi było trzeba



Przez długi czas w ogóle nie zaglądałam do książek typu romans. Ostatnio oglądam romanse świąteczne w internecie, ze względu na to, że lubię tę tematykę, jednak doszłam do wniosku, że czas odkurzyć książki z tego gatunku. Oczywiście od razu sprawdziłam nowości, jakie ostatnio się ukazały, przyznam, że szału nie było. Nie lubię książek mafijnych, jakoś mi się przejadły, a ich wysyp jest imponujący. Miałam ochotę na coś skromnego, łagodnego, a przede wszystkim moralnego i niewulgarnego, czy wyuzdanego. Nadal uważam, że współczesne romanse są pełne prostactwa, zwłaszcza te tak zwane mafijne. Nic nie wnoszą, a momentami są po prostu obrzydliwe.

W poszukiwaniu takiego lukru odwiedziłam stronę, jednego z moich przyznam ulubionych Wydawnictw, czyli Poradni K i całe szczęście. W oczy wpadła mi pozycja, której tytuł w ogóle nie kojarzył się z romansem i serduszkami, czyliDzika przygoda. Z jakiegoś powodu im jestem starsza, tym bardziej podobają mi się książki, których akcja dzieje się w jakimś małym miasteczku, taka prosta małomiasteczkowa miłość. Pani Christina Lauren, której pozycje miałam już okazję czytać, właśnie zawsze serwuje taki romans, prosty, ciepły i delikatny w takim właśnie stylu, więc tym bardziej Dzika przygoda wpadła mi w oko. W ostatnim czasie doszłam do wniosku, że im człowiek starszy, tym bardziej w literaturze romantycznej ma ochotę na coś takiego bardziej statecznego, starego i klasycznego, tym bardziej Pisarka wpisuje się w moje prywatne wymagania kiedy już nie interesuje mnie erotyka, brutalność, władza i potoczny język (czytaj wulgarny).

Kochani musicie wiedzieć, że i tym razem się nie rozczarowałam. Po Miłości na Święta, którą po prostu połknęłam, nowa publikacja okazała się takim samym strzałem w dziesiątkę. Tym razem Pisarka przedstawia nam Lily, która jako córka poszukiwacza skarbów niestety nie odziedziczyła po nim miłości do nieznanego. Korzystając z map ojca zajmuje się ona prowadzeniem wycieczek po Parku Narodowym Canyonlands. Pieniądze pozwalają jej nie tylko przeżyć, ale także być może odkupić utracone ranczo. Jedna z wypraw organizowanych przez dziewczynę przyciąga jej dawną miłość Leo. Młody człowiek postanawia zbliżyć się do Lily, oraz odzyskać jej względy. Mimo szczerych chęci mężczyzny, nasza bohaterka nie jest zainteresowana miłością, chce tylko zarobić pieniądze i doprowadzić do porządku sprawę z farmą. Czy mimo to Lily wybaczy Leo i ponownie da mu szansę? Koniecznie musicie doczytać.

Dzika przygoda mimo tytułu nie jest taka dzika, a miłość w niej nie jest tylko przygodą, ale głęboką relacją dwojga ludzi skrzywdzonych w przeszłości. Szczerze mówiąc, właśnie takiej pozycji było mi trzeba. Jestem rozczarowana większością publikacji romantycznych, zwłaszcza tych polskich dlatego z wielką chęcią sięgam po tę zagraniczną wanilię w starym dobrym delikatnym stylu. Jasne, romanse traktuję jako odmóżdżacze, są to dla mnie książki na około dwie lub trzy godziny czytania, ale nie oszukujmy się, każda kobieta potrzebuje dobrej pozycji o miłości. Lubimy wracać do naszych ulubionych autorów tego gatunku, szukamy czegoś, co pomoże nam w tych trudnych chwilach, a książka romantyczna ma tę magię. Pani Lauren, zapewnia wszystko to, czego dziś brakuje coraz bardziej na rynku wydawniczym w kategorii romans, przede wszystkim delikatność, umiar, wspaniałe wątki poboczne, czystość i świeżość.

Na mojej półce już czeka kolejna pozycja Autorki, mimo tego, że rzadko sięgam po ten gatunek, tym razem robię to z ogromną przyjemnością. Muszę szczerze napisać, że mam wielką nadzieję, na kolejną nową świąteczną książkę Pisarki, ale to dopiero przed nami, będę trzymała kciuki, aby się ukazała. Na dziś zapraszam Was Drogie Panie do sięgnięcia po Dziką przygodę, która zabierze Was nie tylko do Parku Narodowego, ale także w głąb serca Lily i Leo.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

dalsze problemy Randafa



Nawet w powieściach fantasy, każdy ma swoje ulubione jej rodzaje. Jedni lubią magię, inni szereg dziwnych stworzeń, a jeszcze inni zafascynowani są fabułą pełną wyobraźni. Gatunek ten moim zdaniem sam w sobie jest bardzo ciężki, można zgubić się w natłoku zdarzeń i osób, rozbudowane światy czasami skutecznie zniechęcają, zwłaszcza jeśli akcja książki się wlecze. Ja jako marna fanka gatunku, naprawdę nie wiem, jak to się stało, że dzieło Pana Jordana tak bardzo przypadło mi do gustu. To już szósty tom Koła czasu, Triumf chaosu, który przeczytałam z wielką przyjemnością mimo przerażającej objętości.



Tym razem nasz przyjaciel Rand ma nie lada zadania przed sobą. Jak już wiadomo z poprzednich części, Smok Odrodzony musi zjednoczyć wszystkie armie i narody, zanim nadejdzie czas, w którym ostateczna bitwa rozegra losy świata. Problemy bohatera to nie tylko czający się za plecami wrogowie, ale także przyjaciele, za których Rand czuje się odpowiedzialny. Rozłam wśród Aes Sedai, skomplikowany charakter Aielów dokładają swoje trzy grosze, jednak nikt nie wątpi w sukces Smoka. Oczywiście tom szósty nie skupia się tylko na głównym bohaterze, jak zawsze od tomu pierwszego przyjaciele Randa także odgrywają tutaj znaczące role. Ponad 1200 stron tej części zabierze Was ponownie do świata magii, niebezpieczeństwa, brutalności oraz lojalnej przyjaźni.



Z reguły wszystkie tomy rozkręcają się bardzo wolno. Autor raczy nas całą masą opisów, które mogą zniechęcać, ale na dłuższą metę naprawdę są bardzo wartościowe. Z całą pewnością Triumf chaosu to tom, który doprowadza jego bohaterów, do stanu zapaści nerwowej co przyczynia się do wielu zwrotów akcji w najmniej spodziewanych momentach, a te czytelnicy kochają najbardziej. Najbardziej humorystyczne sytuacje to te, kiedy mężczyźni nie rozumieją postępowania i toku myślenia kobiet i odwrotnie, co jest już chyba archetypem. Najbardziej podobają mi się wewnętrzne dialogi bohaterów, które toczą się w ich głowach, stawiając różne pytania, oraz często nie przynosząc jednoznacznych odpowiedzi. Przygoda cały czas trwa, a tom szósty nie przynosi rozwiązania wielu tajemnic i zagadek.



Jestem pod wielkim wrażeniem Pana Jordana, że nie dość, iż stworzył serię składającą się z tylu części, to na dodatek każda z nich jest tak obszerna. Myślę, że jest to wspaniały zabieg, bo mnogość samych opisów, a także stanów emocjonalnych bohaterów sprawiają, że można lepiej zapoznać się nie tylko z przedstawionymi wątkami, ale także zgłębić psychologię postaci. Jasne, że bywa to męczące zwłaszcza kiedy dzieje się jakaś super akcja, a Autor wkracza z rozwlekłymi opisami, ale ostatecznie jest to naprawdę duży plus tej serii. Zauważam ostatnio, że książka nie jest tak popularna jak serial, który moim zdaniem jest tragiczny. Przez to cały cykl traci na wartości, ponieważ ludzie, którzy oglądają odcinki, nie są już zainteresowani publikacją, a szkoda. Moim zdaniem serial ubliża książce, więc zachęcam, aby najpierw przeczytać wszystkie części.



Przede mną kolejne przygody Smoka Odrodzonego. Jestem niezwykle ciekawa, jak zakończy się cały cykl. Nie sądziłam, że spodoba mi się tak bardzo rozbudowana seria fantasy, ale cieszę się, że poznałam tę publikację Pana Jordana.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

sobota, 1 października 2022

Kolejny cudowny tom





Przez wiele lat seria książek bez wątpienia jednej ze sławniejszych Pisarek mianowicie Diany Gabaldon wchodziła w skład tak zwanych Białych Kruków. Mówię oczywiście o przygodach kobiety, która zostaje przeniesiona w czasie do Szkocji, kiedy to wojna pomiędzy Wielką Brytanią a Szkocją oraz wzajemna niechęć zostawią ślad na historii obu narodów. Obca, bo tak nazywa się ta publikacja, przez bardzo długi czas, pomimo rzeszy wielu fanów nie doczekała się wznowienia. Książki osiągały zawrotne sumy od około 200 zł za tom, do aż 500 zł. Mało kogo było stać na uzupełnienie kolekcji, a tomów było aż osiem.

W ubiegłym roku doczekaliśmy się wznowienia Obcej, co niezmiernie ucieszyło fanów Autorki, w tym mnie. Ceny publikacji zaczęły spadać i w końcu mieszczą się one, w przyzwoitych granicach a opowieść ta przyciąga coraz to nowe rzesze czytelników, którzy w końcu mogą sobie pozwolić na odkrycie Pani Diany Gabaldon.

Akcja rozgrywa się w dwóch czasach, kiedy Claire Randall całkiem niedawno wojenna pielęgniarka, wybiera się z mężem do uroczej Szkocji, by tam odnaleźć spokój oraz odświeżyć małżeństwo niespodziewanie na skutek dziwnego zjawiska przenosi się do roku 1743, w nowym brutalnym świecie poznaje miłość swego życia odważnego, oraz walecznego szkockiego górala Jamiego Frasera… Pisarka kreśli nam nie tylko opowieść o miłości, poświęceniu, zdradzie i honorze, ale przede wszystkim zabiera nas w świat historii Anglii, która uczciwie rzecz biorąc, nie była chlubna.

Niedawno doczekaliśmy się dziewiątego tomu serii, mam wielką nadzieję, że nie ostatniego. Powiedz pszczołom, że odszedłem, to kontynuacja bestselera, która zasługuje na uwagę. Mamy rok 1779, w Karolinie Północnej odczuwalne są skutki wojny, w koloniach rośnie napięcie, ludzie zaczynają się buntować, w każdej chwili może dojść do zamieszek. Jamie wie, że nie wszyscy jego pracownicy są lojalnymi ludźmi, a wojna z całą pewnością zapuka do jego drzwi. W ciągu zdarzeń okazuje się, że rodzina Claire ma do stracenia coraz więcej. Czy uda im się przetrwać w ciężkich czasach i nadal być razem? Doczytajcie sami.

Cóż tu dużo pisać kocham tę powieść, wszystkie części wciągają, zabierając nas w świat, którego nie znamy i nigdy nie poznamy. W świat ludzkich namiętności, wielkiej wojny, prześladowań, lojalnej przyjaźni, wielu tajemnic oraz wielkiej miłości, a przede wszystkim historii. Pani Diana Gabaldon stworzyła dzieło, do którego chce się wracać bez końca, a wątki historyczne są przedstawione lepiej niż w niejednym podręczniku do historii. Przerażać może jedynie objętość tego tomu, ale zapewniam, że czyta się go jednym tchem. Nie dziwi mnie, że Jamie i jego rodzina zawładnęli sercami czytelników na całym świecie, a serial na podstawie książki cieszy się tak dużą popularnością. Posiadam wszystkie tomy tej książki, uważam, że był to strzał w dziesiątkę jeśli chodzi o wybór lektury. Jeśli szukacie czegoś rozbudowanego, przemawiającego do serca to cała seria Obca musi znaleźć się w Waszej biblioteczce. Jestem przekonana, że spędzicie z nią nie jeden wspaniały wieczór.

Książkę do recenzji otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

 

czwartek, 29 września 2022

Zakończenie serii



Seria 1632 kończy się niestety po trzech tomach, trzymających czytelnika w napięciu. Wielka szkoda, muszę przyznać, że ostatnio podróże w czasie są moją ulubioną tematyką, a zupełnie przypadkowe zetknięcie z książkami Pana Flinta jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym przekonaniu.

Kto nie czytał pierwszego tomu 1634 Wojna Bałtycka, koniecznie musi to nadrobić. Serii zarzuca się to, że ukazuje Amerykanów jako wspaniałych światłych ludzi a Europejczyków jako ciemną zacofaną masę i jest w tym racja, jednak muszę przyznać, że mimo to historia wciągnęła mnie bez reszty. Dla przypomnienia, w tomie pierwszym 1632, poznajemy grupę ludzi, która dziwnym załamaniem czasoprzestrzeni podczas wesela przenosi się do czasów niemieckiej wojny trzydziestoletniej. Współcześni ludzie rzuceni w wir wydarzeń sprzed wieków próbują odnaleźć się w tej niecodziennej rzeczywistości. 1634 Wojna Bałtycka to kontynuacja przygód współczesnych Amerykanów ze stanu Wirginia, tym razem na tle konfliktu pomiędzy utworzonymi Stanami Zjednoczonymi Europy a Ligą Ostendzką.



W tej części także nie brakuje zwrotów akcji, niejednoznacznych bohaterów oraz niezwykle ciekawych opisów. O ile tom pierwszy skupia się raczej na zapoznaniu z nowym terenem, na który przybywają Amerykanie, o tyle już kolejne rozkręcają się całą mocą wydarzeń historycznych i nie tylko. W ostatniej części mamy już mocno rozbudowaną technologię oraz nową wojskowość, która oświeca Europejczyków i pomaga w osiągnięciu celu, jakim jest wygranie wojny trzydziestoletniej.

Panów Flinta i Webera porównałabym do Toma Clancy’ego, z tym że obaj moim zdaniem są lepsi jeśli chodzi o opisy. 1634 jest powieścią bardziej rozbudowaną niż dwie poprzednie, jeśli ktoś nie lubi długich wejść w fabułę, to faktycznie może się męczyć. Ja ze względu na to, że kocham rozbudowane książki, jestem zachwycona nie tylko objętością, ale i wątkami pobocznymi, które mogą wydawać się luźno związane z fabułą. Najciekawsze w całej powieści z mojego punktu widzenia są intrygi polityczne, które czytało mi się najlepiej. Oczywiście tutaj również nie zabrakło tajemnicy, miłości, zdrady i krwi.

Kończąc czytać serię Pisarzy, już zastanawiam się nad tym, czy znajdę coś w podobnym tonie. Współcześni, którzy przenoszą się w czasie i przeżywają w nowym świecie wiele przygód. Koniecznie muszę się rozejrzeć za podobną pozycją. Z wielkim zainteresowaniem zobaczyłabym serial lub filmy na podstawie tej serii, mogłyby być niemal tak dobre jak mój ukochany Outlander.

Z całą pewnością wszystkie części 1632 polecam. Ta seria jest jedną z tych, które spodobają się zarówno Panom jak i Panią.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

sobota, 24 września 2022

Adwokat diabła




Przez ostatnie lata, tak zwany szeroko pojęty Zachód był z niemal każdej strony bombardowany krytyką. Można oczywiście powiedzieć, że słuszną zwłaszcza uwagi kierowane w stronę państw Unii Europejskiej, czy Stanów Zjednoczonych Ameryki. Obrona tej części świata jest coraz trudniejsza zwłaszcza jeśli popatrzymy na kontekst historyczny, czy polityczny. Pan Douglas Murray postanowił, jednak napisać książkę, która staje po stronie Zachodu, a mimo to nie pisze na jego cześć pieśni pochwalnych. Przyznam, że podeszłam do tego dzieła z obawą, ponieważ patrząc na to co dziś dzieje się na świecie, bycie adwokatem diabła jest w najlepszym przypadku bardzo trudne, a w najgorszym niewykonalne.



Trzeba przyznać rację Pisarzowi, że zajęci spuszczaniem kubła pomyj na tak zwane państwa demokratyczne, straciliśmy z oczu to, co dzieje się w innych częściach świata jak np. Indie, Chiny, czy duży obszar Azji. O Chinach mówi się bardzo dużo głównie w kontekście trwającej wojny na Ukrainie, czy przyjaźni Rosyjsko – Chińskiej. Coraz rzadziej ostatnio słychać głosy o chińskich obozach koncentracyjnych, wyzysku ludności, czy coraz bardziej ingerującym w życie obywateli Xi Jinpingu. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że chińska gospodarka rozwija się coraz szybciej i niemal prześciga Amerykę, więc poruszanie niewygodnych tematów nie jest na miejscu. Jeśli przyjrzymy się bliżej Indiom, bezsprzeczna bieda tego kawałka świata niemal zwala z nóg. Niewolnicza praca dzieci, problem z podstawowymi prawami obywatelskimi, głód… To wszystko oczywiście powinno zaistnieć w debacie publicznej. Książkę Wojna z Zachodem, przeczytałam naprawdę z wielkim zainteresowaniem, jednak mam co do niej ambiwalentne odczucia.



Zastanawiam się, czy mamy jakiś wpływ na to co dzieje się np. właśnie w Chinach, czy Indiach? To potężny kawałek świata. Dla mnie najważniejsze jest to, co dzieje się w moim kraju i jaki wpływ na niego mają np. państwa Unii Europejskiej oraz to, co dzieje się w Rosji. W tej chwili dla mnie, prostego obywatela, ważne są ceny gazu, prądu czy braki w węglu. Nie twierdzę, że istniejące obozy koncentracyjne lub wyzysk nieletnich nie jest ważny… Zastanawiam się tylko, czy na dzień dzisiejszy ma to wpływ na życie, chociażby przeciętnego Polaka. Uwielbiam książki w stylu tej, którą napisał Pan Murray. Sięgam po nie z wielką chęcią i doceniam to, że Autor podjął się pracy obrony Zachodu. Mimo to na dzień dzisiejszy uważam, że mamy więcej problemów z jego winy niż kiedykolwiek. Nie zapowiada się ciekawie, dlatego myślę, że trzeba patrzeć rządzącym potęgami tego świata na ręce.

Wojna z Zachodem to pozycja, na którą jeszcze przyjdzie czas. Myślę, że ten czas nadejdzie wtedy gdy Stany Zjednoczone przestaną mieć zapędy światowej dyktatury i kierowania innymi mniejszymi krajami, a także wtedy gdy UE w końcu upadnie pogrążona własną głupotą i przestanie szkodzić swoim obywatelom.

Przed nami jeszcze długa droga, nie wiadomo jak skończy się to, co dziś dzieje się nie tylko w gospodarce i polityce, ale przede wszystkim w konflikcie między obywatelami jednego kraju. Być może wtedy będziemy gotowi na to, aby z pazurami bronić Zachodu. Pozycję Pisarza polecam wszystkim tym, którzy interesują się polityką i geopolityką, książka jest naprawdę dobra, czy jest dobra na ten czas, oceńcie sami.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

piątek, 23 września 2022

Perswazje wznowienie

 




„Każdy, czy to dżentelmen, czy dama, kto nie znajduje przyjemności w dobrej powieści, musi być nie do wytrzymania głupi”.



Jane Austen



Najlepsze są klasyki literatury, książki, do których wracamy i nie mamy ochoty ich odłożyć. Bez wątpienia dzieła Pani Jane Austen są najlepszym tego przykładem. Dumę i uprzedzenie czytałam chyba z kilkadziesiąt razy, do tej pory ta powieść mi się nie znudziła. Zarówno film jak i książka wciskają w fotel, a historia miłosna zachęca do ponownego przeanalizowania. Wznowienie powieści Perswazje zachęciło mnie do zapoznania się z tą publikacją, bo przyznam szczerze, że poza Opactwem Northangen książki tej nie czytałam.



Historia napisana takim samym lekkim i zabawnym językiem jak moja ukochana Duma i uprzedzenie. Anna Eliot stara panna, bez szans na wydanie ciągle buja w obłokach i marzy o swojej utraconej miłości, którą porzuciła z powodu konwenansów. Córka zubożałego baroneta wraz z siostrą dotrzymują towarzystwa ojcu. Sir Walter, popadając w coraz większe długi, musi opuścić swoją rezydencję i przenieść się do skromniejszego domu w Bath. Dom wynajmuje mu brat kapitana Wentwortha, byłej miłości Anny, którą dziewczyna porzuciła za namową rodziny ze względu na niższy status młodzieńca. Czy spotkanie po latach może doprowadzić do ponownej iskry między tym dwojgiem? Koniecznie doczytajcie sami.

W powieści Perswazje wspaniale ukazana jest dziewiętnastowieczna angielska arystokracja, ze wszystkimi jej bzdurami, zasadami, obłudą i skandalikami. Znajdziemy tutaj smakowite ploteczki, płaczące stare panny, surowe matrony oraz wielkie bale. Generalnie wszystkie książki Pani Austen utrzymane są w tym samym tonie, co podoba mi się najbardziej. Bohaterowie to przesympatyczni ludzie ze wszystkimi ich wadami i zaletami, opisani w powieści bardzo realistycznie. Zarówno Perswazje tak samo jak Duma i uprzedzenie doczekały się ekranizacji, niestety hit Netflixa okazał się totalną klapą uwłaczającą Pisarce. Aktorka, która zagrała główną bohaterkę, kojarzona z sadomasochistycznego erotyka nie popisała się ani talentem, ani wdziękiem. Namawiam, aby przed tym byle czym co zaserwował nam Netflix przeczytać, powieść.



Klasyczne romanse mają coraz mniej zwolenniczek. Zaczynamy się lubować w coraz gorszej współczesnej tandecie bez polotu, finezji i delikatności, dlatego namawiam, aby zapoznać się z dziełami Jane Austen. Powieści o miłości naprawdę nie muszą być wulgarne, wyuzdane i ociekające przemocą. Nie każdego kręcą gołe laski machające odkrytymi częściami ciała… Z całą pewnością publikacje Pisarki pokazują nam miłość z tej drugiej, lepszej i białej strony.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


środa, 14 września 2022

Osiem to za mało




„Bardzo cię kocham, ale nigdy nie będę jedną z tych kobiet, które tylko ładnie wyglądają, uwieszone na ramieniu męża. Albo stoją w kuchni przy zlewie. Życie człowieka musi coś znaczyć. Więcej niż gotowanie, sprzątanie i dzieci. W życiu musi być coś więcej. Nie umrę zmywając filiżanki. Mówię serio. Potwierdź, że to rozumiesz”.

Margaret Thatcher



Nadszedł kolejny, długo wyczekiwany tom, jednej z najpopularniejszych serii Bridgertonowie. Magia pocałunku to już siódma część o miłości przez duże M. Mam wielki problem, aby stwierdzić, która z tych części był najlepsza, przyznam jednak, że perypetie młodej Hiacynty Bridgerton podbiły moje serce od pierwszej strony, a właściwie od opisu z tyłu książki.

Daphne wydawała mi się za bardzo naiwna, Benedict trącał homoseksualistą, Anthony był sztywniakiem, Colin niezwykle uroczy, Eloise i Francesca bardzo kobiece, za to Hiacynta jest inteligentna i przenika do szpiku kości. Nigdy nie pomyślałabym, że będę tak zachwycała się romansem. Być może jest to zasługa szczypty historii, barwnego frywolnego języka i różnorodności bohaterów, a może urzekła mnie londyńska socjeta i jej skandaliki. Sama nie wiem, jednak stanowczo osiem tomów to za mało. Kocham sagi rodzinne i z całą pewnością serię o tej nietypowej rodzinie można pod sagę podpiąć. Nie wiem jak przeżyję rozstanie z Bridgertonami gdy ukaże się tom ósmy… Może pojawi się na rynku coś równie godnego uwagi, liczę na to, że tak. Przechodząc do rzeczy, tym razem Pisarka zabiera nas do świata kolejnej młodej damy, która z całą pewnością nie ma zamiaru być tylko sztuczną lalką na pokaz dla swego przyszłego męża.



Gareth St. Clair dowiaduje się, że jego ojciec chce zadłużyć posiadłość, oraz zrujnować dziedzictwo syna. Panowie nie darzą się uczuciem i jeden robi zazwyczaj na złość drugiemu. Jedynym majątkiem młodego mężczyzny jest stary pamiętnik, który być może skrywa tajemnicę z przeszłości. Niestety Gareth nie zna włoskiego, a w tym języku są zapiski. Nasz bohater ma nie lada problem, jednak na jego drodze staje Hiacynta Bridgerton, ze swoim ciętym jak brzytwa językiem i wspaniałym umysłem. Drogi tych dwojga cały czas się krzyżują, co doprowadza do wspólnego rozwiązywania rodzinnych tajemnic Garetha. Hiacynta proponuje mężczyźnie pomoc w tłumaczeniu. Co z tego wyniknie, doczytajcie sami.



Kolejna świetnie napisana pozycja. Lekka i przyjemna zabiera nas w czasy angielskich dworów i sztywnych konwenansów. Po raz kolejny przeżyjemy sezon w Londynie nie tylko z królową i jej pracownikami, ale także rodzeństwem panny Hiacynty, mnóstwem zabawnych sytuacji, niedopowiedzeń i najważniejsze fajerwerkami miłości. Cóż tu dużo mówić, jeśli jeszcze nie znacie rodziny Bridgerton, to poważne zaniedbanie. Magia pocałunku utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że wybór pozycji Pani Quinn to był strzał w dziesiątkę. Jestem przekonana, że seria o ludziach, którzy w imię miłości łamią zasady, spodoba się niejednej fance dobrego romansu.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka

 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t