sobota, 21 maja 2022

Kresowa prawda





Przyrzekałam sobie, że nigdy z Wołynia nie wyjadę. Życie potoczyło się jednak inaczej. Kto sieje wiatr, burzę zbiera"


Temat Wołynia w dzisiejszej propagandzie politycznej to niedobry jest! Najlepiej milczeć, nic nie mówić i przytulać do serca naszych „braci” Ukraińców. Tacy z nas patrioci, że już nawet wypieramy własną historię, bo poprawność, bo wojna, a to, że nie nasza to już nieważne. Ofiary tamtej rzezi płaczą z powodu niesprawiedliwości, braku ekshumacji, zdrady, oraz porzucenia tematycznego, a my, zamiast odkłamywać historię, coraz bardziej zatapiamy się w kłamstwie propagandy. Są jeszcze w Polsce pisarze, którzy mimo wszystko uczciwie podchodzą do tego tematu. Pojawiają się na rynku książki obyczajowe, historyczne opowiadające o rzezi wołyńskiej, jednak od paru miesięcy robią się coraz mniej popularne.


Pan Edward Łysiak, który stworzył wspaniałą sagę kresową, po raz kolejny zaszczyca nas nową powieścią z tej serii Kresowa opowieść Anna. To już czwarty tom trudnej historii tutaj Polski i Ukrainy. Przyznam, że książka ta wywołała u mnie wiele przemyśleń, które nie były zbyt optymistyczne. Mówi się, że prawda się obroni, mam wielką nadzieję, że dzięki takim Autorom jak Pan Łysiak faktycznie tak się stanie. W wielkim skrócie książka opowiada historię czwórki ludzi, którzy wybierają się na wyprawę na zachodnią Ukrainę. Te ziemie od lat kojarzą się tylko z krwią, bólem i cierpieniem, a nasi bohaterowie muszą stawić czoła przeszłości. Anna jedna z uczestniczek wyprawy, musi zmierzyć się w tym czasie z trudną historią swojej rodziny i głęboką tajemnicą. Czy powiązania jej bliskich ze zbrodnią przeprowadzoną przez UPA roztrzaska świat kobiety? To musicie przeczytać.


W XXI wieku stawia się pomniki zbrodniarzom UPA i gloryfikuje banderyzm. Dla Ukraińców jest to bohater narodowy jak dla nas Piłsudski, jednak my Polacy powinniśmy być szczególnie uwrażliwieni na zbrodnie na naszym narodzie. Nie chodzi o to, żeby robić tutaj wykład z historii, ale naród, który nie pamięta o swojej przeszłości, nie może tworzyć przyszłości. Co się dzieje u nas w kraju? Przedstawiciele Pana prezydenta Dudy obiecują, że Polska odbuduje pomniki UPA.




Wszystko to oznacza, że tacy Pisarze jak Pan Łysiak, który porusza prawdę w swoich pozycjach, pójdą w najlepszym przypadku w zapomnienie, a w najgorszym zostaną więźniami politycznymi. Publikacja Kresowa opowieść Anna jak i cała seria Autora, zwłaszcza dziś jest niezwykle ważna, ponieważ opowiada o prawdziwych ludziach i prawdziwych wydarzeniach, które być może niedługo zostaną całkowicie ocenzurowane. Książka mnie zachwyciła nie tylko tematyką historyczną, ale także przedstawieniem bohaterów, opisami, a przede wszystkim prawdą w niej zawartą. Bardzo szanuję Pisarzy, którzy mają odwagę, zwłaszcza dziś kiedy to, co było zawsze logiczne i słuszne dziś staje się niepożądane. Mam wielką nadzieję, że wyjdzie kolejna publikacja z tej serii. Opowieść o Annie była moim pierwszym spotkaniem z Panem Łysiakiem, mam zamiar to nadrobić i już zakupiłam poprzednie części.


Polecam bez dwóch zdań. Książki, które opowiadają o tym, co działo się nie tylko na Wołyniu, ale także w innych częściach dzisiejszej Ukrainy, takie, które piszą prawdę o ludobójstwie na Polakach, tylko z powodu narodowości są bardzo ważne. Każdy powinien pamiętać o historii własnego narodu.

Książkę do recenzji otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

 

czwartek, 19 maja 2022

Mroczne historie Pani Hill




Postrzępione zjawy unosiły się w kątach pokoju jak duchy, a ja przez jakiś czas leżałam nieruchomo, aby się nie rozwiały”.


Kate Morton


Wydawnictwo Zysk i S-ka słynie z opowieści. Na Boże Narodzenie zawsze nas zaszczycają serią niesamowitych historii, tak samo jeśli chodzi o publikacje z dreszczykiem. Tym razem jest nie inaczej. Najnowsza książka Pani Susan Hill Zagrabione życie, to kolejna pozycja z cyklu opowieści niesamowitych, które już od pierwszej strony wbijają czytelnika w fotel.


Jestem wielką fanką dobrego horroru. Ostatnio niestety zarówno jeśli chodzi o filmy jak i książki obserwuję niepokojący spadek dobrej ekranizacji jak i lektury. Nie do końca wiem, z czego to się bierze. Tematy zaczynają być oklepane, powtarzają się i nie jest już mnie w stanie chyba nic zaskoczyć. Ostatnio nawet mam krytyczne przemyślenia w temacie książek, które niby powstały na faktach, ale wydarzenia w nich są tak przedstawione, jakby połowa co najmniej była zmyślona. Nie tworzy to dobrej reklamy, a po ostatnim filmie jak i książce opowiadających o przeżyciach Państwa Warren, jakoś entuzjazm całkiem mi opadł. Gdy wzięłam w ręce zbiór opowieści Pani Hill, podchodziłam do nich bardzo sceptycznie. Zaskoczyła mnie objętość książki, ponieważ jest ona dość gruba, pomyślałam, że musi w niej być mnóstwo strasznych historii. Okazało się, jednak że publikacja ta zawiera zaledwie kilka mrocznych opowieści, które są tak niesamowicie rozbudowane, że spokojnie mogłyby być wydawane jako osobne pozycje.


Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Pisarka przenosi nas w świat wiktoriańskiego Londynu, a także codzienność przedmieść lat 50. Poznamy historie naukowca, który skrywa tajemnicę w swej torbie, poznamy rozpieszczoną Leonor w opowiadaniu o tajemniczej lalce, a także odkryjemy zło kryjące się w pewnym obrazie. Z całą pewnością każdy wśród tych opowiadań znajdzie coś dla siebie.


Z całą pewnością historii tych nie da się przeczytać naraz, ponieważ są naprawdę długie. To zmusza do delektowania się nimi i przynoszenia sobie kolejnych kubków herbaty, dla mnie jest to genialne, ponieważ mogłam cieszyć się tymi opowiadankami dłużej. Czy treść jest straszna? Moim zdaniem tak, na dodatek szybko przenosi nas w klimat czytanej treści. Najważniejsze jest to, że pozycja ta napisana jest łatwym językiem, a mimo to i tak wspaniale przenosi nas w lata, w których się dzieje. Od samego początku czytelnik czuje się częścią wybranego fragmentu. Pani Hill stworzyła serie opowiadań z tak zwanej klasyki horroru, nie znajdziemy tutaj wampirów, ufo, dziwnych stworów fantasy. Książka jest to najlepszy zbiór horroru w starym wydaniu. Ostatnio bardzo brakuje tego typu powieści, tym bardziej ta publikacja bardzo mnie zachwyciła.


Być może jeszcze kiedyś wrócimy do wydawania bardzo dobrych dzieł w tym gatunku, na razie musimy poszukiwać tego co najlepsze w horrorze, ponieważ na większość moim zdaniem szkoda czasu. Pani Hill jest jedną z tych Autorek, które zasługują na uwagę nie tylko ze względu na treść, ale także znajomość potrzeb czytelnika, który kocha klasyki. Zagrabione życie, polecam bez dwóch zdań.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

Miłość w gorącej Toskanii!!! Sztos!





Toskania to jeden wielki park. Różnej wielkości wzgórza, które zmieniają barwy w zależności od pory roku, są tak malownicze, że można na nie patrzeć godzinami. Ciągnące się kilometrami pola usłane słonecznikami lub kwitnącymi makami potęgują wrażenie wszechobecnego ogrodu”.


Aleksandry Seghi


Pod słońcem Toskanii, Dobry rok, to filmy, które od zawsze mnie zachwycały. Uwielbiam pozycje obyczajowe o wewnętrznej przemianie, pięknych krajobrazach, wartościach i poczuciu spełnienia oraz wolności. Nigdy nie miałam okazji czytać nic w podobnym stylu, aż trafiłam na powieść Splątane winorośle Pani Julianne Maclean. Patrząc już, na samą okładkę czułam, że muszę ją koniecznie przeczytać, ponieważ kojarzyła mi się z moimi ulubionymi filmami.

Myślałam, że to historia o miłości, ale czytając streszczenie z tyłu książki, z zachwytem stwierdziłam, że się nie pomyliłam i pozycja ta jest czymś więcej. W wielkim skrócie młoda dziewczyna Fiona dowiaduje się, że nie jest córką swojego ojca. Umierająca matka prosi kobietę o dochowanie sekretu, że jest owocem szalonego romansu w Toskanii. Przez lata Fiona ukrywa prawdę przed ojcem, aż pewnego dnia niespodziewanie otrzymuje telefon, z informacją, że jej biologiczny rodzic nie żyje. Bohaterka pakuje walizki i jedzie do Włoch, aby poznać rodzinę i rozwiązać tajemnicę romansu sprzed lat. Niestety na miejscu okazuje się, że nikt nie ma pojęcia o istnieniu nieślubnej córki zmarłego. Włoska rodzina wytęża siły, aby pozbawić dziewczynę udziału w spadku, nasza bohaterka jednak się nie poddaje i dzielnie walczy z przybranym rodzeństwem nie tylko o to co jej się należy, ale także o szacunek do matki i zachowanie pamięci o ojcu.

Powieść Pani Maclean jest oczywiście o miłości, jednak nie jest to płytka książka. Opowiada ona także o relacjach międzyludzkich, ma wspaniały wątek psychologiczny, a wisienką na torcie jest otoczenie, w którym odbywa się akcja. Czytelnik od pierwszej strony czuje klimat Włoch, niemal tak jakby tam był. Bardzo ciepła, wzruszająca, nostalgiczna podróż w przeszłość głównej bohaterki sprawia, że historię tą chce się czytać bez końca. Bez dwóch zdań pozycja ta mogłaby być wydawana w formie sagi rodzinnej, jestem pewna, że zachwyciłaby tysiące kobiet.


Letni czas, który nadchodzi, zachęca nas do sięgania po lekkie książki. Mamy ochotę na podróże, zwiedzanie, kąpiele w ciepłym morzu. Myślę, że publikacja Pisarki o sekretach i wielkiej namiętności nie tylko wpisuje się w ten okres, ale także będzie wspaniałym dodatkiem do leniwej kawy w ogrodzie. Na koniec dodam, że skoro pokuszono się o ekranizację książki Pod słońcem Toskanii, (w której jesteśmy przedstawieni również my Polacy) to przeniesienie na ekrany Splątanych winorośli byłoby ukoronowaniem starań Autorki, aby ta historia dotarła do starszych i młodszych kobiet, które kochają romanse.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K

 

wtorek, 17 maja 2022

Arka Noego






Noe miał sześćset lat, gdy nastał potop na ziemi.
Noe wszedł z synami, z żoną i z żonami swych synów do arki, aby schronić się przed wodami potopu.Ze zwierząt czystych i nieczystych, z ptactwa i ze wszystkiego, co pełza po ziemi, po dwie sztuki, samiec i samica, weszły do Noego, do arki, tak jak mu Bóg rozkazał”.


Biblia Tysiącleci






Nie ma chyba nikogo na świecie, bez względu na kulturę, religię, przekonania, kto nie słyszałby o Arce Noego. Właściwie Noe nie zbudował Arki, tylko Korab, Arką była jedynie Arka Przymierza, w której przechowywana była Chwała Boża. Potocznie, jednak mówi się, o Arce Noego, do której wsiadł wraz z żoną i synami oraz żonami swoich synów, gdy Pan Bóg postanowił zesłać na Ziemię potop, jako karę za grzechy ludzi.


A potem Pan rzekł do Noego: «Wejdź wraz z całą twą rodziną do arki, bo przekonałem się, że tylko ty jesteś wobec mnie prawy wśród tego pokolenia. Z wszelkich zwierząt czystychweź z sobą siedem samców i siedem samic, ze zwierząt zaś nieczystych po jednej parze: samca i samicę; również i z ptactwa - po siedem samców i po siedem samic, aby w ten sposób zachować ich potomstwo dla całej ziemi. Bo za siedem dni spuszczę na ziemię deszcz, który będzie padał czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aby wyniszczyć wszystko, co istnieje na powierzchni ziemi - cokolwiek stworzyłem».
I spełnił Noe wszystko tak, jak mu Pan polecił.


Historia Noego i jego rodziny, a także znaku tęczy, który ukazał się na niebie, jest jedną z ulubionych historii biblijnych, zwłaszcza dzieci podchodzą do niej z entuzjazmem, ze względu na szczęśliwe zakończenie kiedy to Arka osiada na lądzie, a cała rodzina mężczyzny znajduje bezpieczne schronienie. Przez wiele lat wielu uczonych, historyków, biblistów oraz podróżników próbowało ustalić miejsce ostatecznego spoczynku Arki, aby udowodnić prawdziwość biblijnej historii, co do której wielu miało wątpliwości.


A gdy upłynęło siedem dni, wody potopu spadły na ziemię. W roku sześćsetnym życia Noego, w drugim miesiącu roku, siedemnastego dnia miesiąca, w tym właśnie dniu trysnęły z hukiem wszystkie źródła Wielkiej Otchłani i otworzyły się upusty nieba; przez czterdzieści dni i przez czterdzieści nocy padał deszcz na ziemię. I właśnie owego dnia Noe oraz jego synowie, Sem, Cham, Jafet, żona Noego i trzy żony jego synów weszli do arki, a wraz z nimi wszelkie gatunki zwierząt, bydła, zwierząt pełzających po ziemi, wszelkiego ptactwa [i istot ze skrzydłami]. Wszelkie istoty, w których było tchnienie życia, weszły po parze do Noego do arki. Gdy już weszły do arki samiec i samica każdej istoty żywej, jak Bóg rozkazał Noemu, Pan zamknął za nim [drzwi].


W roku 1959 kapitana armii tureckiej Ilhana Durupinarazauważył w okolicach góry Ararat, dziwną formację skalną w kształcie łodzi. Zdjęcia lotnicze pokazywały to bardzo dokładnie, w ten sposób rozpoczął się okres wielkiego międzynarodowego zainteresowania tym miejscem. Badania trwały całe lata 80 i 90. Zdania naukowców były mocno podzielone, mimo to nikt nie kwestionowała tego, że w masywie skalnym widoczny jest olbrzymi statek. Ciekawe jest to, że biblijna Księga Rodzaju dokładnie pisze o miejscu osiedlenia Arki “I osiadła arka w siódmym miesiącu, siedemnastego dnia tego miesiąca, wgórach Ararat." (Księga Rodzaju 8:4). Na dodatek wymiary obiektu również zgadzały się z Biblią “A zrobisz ją tak: Długość arki niech wynosi trzysta łokci, szerokość jej pięćdziesiąt łokci, a wysokość jej trzydzieści łokci.” Księga Rodzaju 5:16. Amerykańscy badacze od razu chcieli przystąpić do badań, jednak obszar objęty był nadzorem radzieckim i Turcja nie wydawała na to zgody. Gdy wreszcie otrzymano zgodę, amerykańscy naukowcy ruszyli, aby na własne oczy zobaczyć, to co odkryto. Przewodniczący jednej z ekspedycji, Marvin Steffins, w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że jego zdaniem obiekt zdecydowanie był Arką Noego. Zostało to wydrukowane w Arcansas Demokrat, Little Rock (31 Maja 1986).


Na Arce znaleziono wiele elementów wykonanych przez człowieka w tym nity zastosowane do łączenia elementów drewnianych. Badania laboratoryjne wykazały, że nity te zawierają stopy metali szlachetnych takich jak tytan, magnez i aluminium (certyfikat z badania tutaj). Nie pozostawiło to żadnych wątpliwości, że znaleziony obiekt był wytworem ludzkim, a nie formacją geologiczną.


A potop trwał na ziemi czterdzieści dni i wody wezbrały, i podniosły arkę ponad ziemię. Kiedy przybywało coraz więcej wody i poziom jej podniósł się wysoko ponad ziemią, arka płynęła po powierzchni wód. Wody bowiem podnosiły się coraz bardziej nad ziemię, tak że zakryły wszystkie góry wysokie, które były pod niebem. Wody się więc podniosły na piętnaście łokci ponad góry i zakryły je. Wszystkie istoty poruszające się na ziemi z ptactwa, bydła i innych zwierząt i z wszelkich jestestw, których było wielkie mnóstwo na ziemi, wyginęły wraz ze wszystkimi ludźmi. Wszystkie istoty, w których nozdrzach było ożywiające tchnienie życia, wszystkie, które żyły na lądzie, zginęły.I tak Bóg wygubił doszczętnie wszystko, co istniało na ziemi, od człowieka do bydła, zwierząt pełzających i ptactwa powietrznego; wszystko zostało doszczętnie wytępione z ziemi. Pozostał tylko Noe i to, co z nim było w arce. A wody stale się podnosiły na ziemi przez sto pięćdziesiąt dni.


Badania były nagrywane, powstało wiele filmów dokumentalnych oraz artykułów. O ile sama jestem wielką sceptyczką, wszelkich znalezisk np. nie wierzę w autentyczność Całunu Turyńskiego, czy w Chustę Świętej Weroniki, o której nawet nie wspomina Biblia, to w odkrycie Arki Noego naprawdę wierzę.


Ksiądz Roman Piwowarczyk podjął się trudnego i kontrowersyjnego zadnia, które wywołało hejt przez osoby niewierzące. Mianowicie opisał według wszelkich dostępnych źródeł odkrycie u stóp Ararat, w swej pozycji Arka Noego Odnaleziona. Czekałam na tę publikację naprawdę długo i po dokładnym jej przeczytaniu muszę napisać, że moim zdaniem jest to najważniejsza książka tego roku jeśli chodzi o odkrycia biblijne.


Mimo tego, że napisana przez księdza nie jest to rzymskokatolicki wywód, ale rzetelne zebranie faktów, które można porównać z tymi z filmów dokumentalnych i wszelkich dostępnych źródeł naukowych. Przeobfity materiał, porównanie z Biblią, odwołania do innych wierzeń, miejsce dla naukowców. Jako Chrześcijanka, bezsprzecznie polecam. Wisienką na torcie są fantastyczne fotografie z wykopalisk.


Biblijna Arka Noego, jest bez wątpienia jedną z najbardziej fascynujących obiektów w Piśmie Świętym. Obok Arki Przymierza stanowi tajemnicę, która czeka na odkrycie. Publikację księdza Piwowarczyka trzeba mieć bez względu na wiarę, jaką się wyznaje.


A kiedy w miesiącu drugim, w dniu dwudziestym siódmym ziemia wyschła, Bóg przemówił do Noego tymi słowami: «Wyjdź z arki wraz z żoną, synami i z żonami twych synów. Wyprowadź też z sobą wszystkie istoty żywe: z ptactwa, bydła i zwierząt pełzających po ziemi; niechaj rozejdą się po ziemi, niech będą płodne i niech się rozmnażają».
Noe wyszedł więc z arki wraz z synami, żoną i z żonami swych synów. Wyszły też z arki wszelkie zwierzęta: różne gatunki zwierząt pełzających po ziemi i ptactwa, wszystko, co się porusza na ziemi.


Wszystkie cytaty pochodzą z Biblii Tysiąclecia.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Fronda


 

Chanel niezmiennie marką numer 1






„Nie ma kobiet brzydkich. Są tylko kobiety zaniedbane.”

Chanel



Nie bez przyczyny mówi się Francja elegancja. To właśnie ten kraj, jest matką jednej z najważniejszych ikon mody Chanel. Paul Poiret miliarder ówczesnych czasów, zazdrosny o sukces domu mody określił go mianem ubóstwa dla miliarderów.

Od narodzin gwiazdy stylu minęło już 133 lata, a historia ubogiej dziewczyny z Saumur we Francji na przestrzeni lat stała się hitem książek historycznych, biografii, a także filmów dokumentalnych i obyczajowych. Gabrielle Bonheur Chanel, bo tak nazywała się założycielka domu mody Chanel, wprowadza w zachwyt kolejne pokolenia. Nikt w roku 1883 nie spodziewał się, że córka biednej praczki, którą porzucił ojciec stanie się jedną z najbardziej wpływowych kobiet na świecie. Gdy po śmierci matki trafia do sierocińca, otwierają się przed nią nowe możliwości z uwagi na to, że właśnie tam dziewczyna uczy się szyć. Swoje przezwisko Coco, otrzymała w roku 1905 gdy rozpoczęła swoją pracę jako piosenkarka kabaretowa. Jedna z piosenek przez nią śpiewanych brzmiała „Qui qu'a vu Coco (dans le Trocadero)”, co oznacza „kto widział Coco w Trocadero”.



Chanel karierę w świecie mody rozpoczęła od tworzenia kapeluszy. Cieszyły się ogromną popularnością wśród arystokracji, która chętnie je kupowała ze względu na jakość wykonania. Coco kochała kieszenie i kieszonki, uwielbiała także kolor czarny, który dzięki niej wszedł do kanonu mody już nie jako ten zarezerwowany tylko na uroczystości pogrzebowe. Dzięki uporowi kobiety małe czarne cieszą się wielką popularnością do dziś, a kobiety zakładają je na niemal każdą okazję. W roku 1926 gdy sukienka weszła na światowe wybiegi, komentatorzy magazynu Vogue porównywali ją do marki Ford. Zapewne wiele dam słyszało także o popularnych perfumach Chanel no. 5. Nazwa tego elitarnego zapachu powstała wskutek tego, że dopiero piąty wariant zapachu spodobał się Coco.


Gabrielle Bonheur Chanel, aż do śmierci w roku 1971 mieszkała w luksusowym apartamencie hotelu Ritz. Nigdy nie wyszła za mąż i nie posiadała dzieci. Sukces kobiety, jednak wciąż trwa, a marka utrzymuje się na miejscu pierwszym wszelkich modowych spotkań, wybiegów, magazynów, oraz rozmów. Coco to kolejna gwiazda, która udowadnia, że nie trzeba pochodzić z bogatej rodziny, aby coś osiągnąć.


Chanel historia kultowego domu mody, to kolejna pozycja z serii kultowe domy mody, w której ukazały się także książki o innych słynnych projektantach np., mój ulubiony Louis Vuitton. Pani Emma Baxter – Wright w sposób niezwykle ciekawy i subtelny przybliża nam krótko historię, jednej z najbardziej znanych marek na świecie. Znajdziemy tutaj wiele ciekawostek z życia Coco Chanel, jej historię dojścia na sam szczyt, oraz fantastyczne fotografie najbardziej ekskluzywnych ubrań, torebek i dodatków sygnowanych nazwiskiem właścicielki. Ta niezbyt obszerna pozycja zabiera nas w świat luksusu, delikatności materiału, a także udowadnia, że talent liczy się bardziej niż pieniądze i znajomości. Osobiście jestem tą publikacją jak i całą serią, zachwycona. Wielką ciekawostką jest to, że postać Cruelli De Mon i jej domu mody w bajce Disneya, był tworzony na wzór prestiżu domy mody Chanel.


Jeśli kochacie ubrania, dodatki i historię. Interesujecie się szyciem, najnowszymi nowinkami ze świata mody to książka Pani Wright koniecznie musi się znaleźć na Waszych półkach. Sama jestem fanką osoby Coco Chanel, mimo że ubrania tej marki są dostępne niemal tylko dla milionerów.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

piątek, 13 maja 2022

Wielki powrót Caldecotta





Ludzie z tajemnicami kontrolują to, co chcą, żeby inni o nich wiedzieli.“

Jonathan Kellerman



Fani twórczości Pana Caldecotta w końcu po dwóch latach doczekali się kolejnego tomu powieści o tajemniczym miasteczku i jego osobliwych mieszkańcach. Sama całkiem niedawno odkryłam tego Autora i musiałam przeczytać pierwszy tom, czyli Miasteczko Rotherweird. Jako wielka fanka powieści z tajemnicą, czarnymi charakterami, zbrodnią i niewyjaśnionymi historiami czekałam na Powrót Wyntera z wielką niecierpliwością. Muszę tutaj napisać, że pierwsza część cyklu zrobiła na mnie wielkie wrażenie, mam wielką nadzieję, że ukaże się ekranizacja tej powieści, ponieważ jest ona, jak napisał The Daily Telegraph mroczna i hipnotyczna.


Jeśli nie wiecie to Miasteczko Rotherweird zabiera nas w świat magii do nieistniejącego na żadnej mapie miejsca, gdzie panuje zupełnie inne prawo niż w pozostałej części kraju. Mieszkańcy żyją własnym życiem i nie lubią kiedy ktoś z zewnątrz wtrąca się w ich sprawy, a najbardziej uczuleni są na wszelkie pytania o przeszłość ich miejsca zamieszkania. Pierwszy tom trzyma w napięciu, do ostatniej strony i tego także oczekiwałam po kolejnym. Muszę przyznać, że się nie zawiodłam.

Fani Pisarza wiedzą, że miliarder sir Vernon Slickstone umiera, a jego wszelkie plany nie dochodzą do skutku. Jeśli, jednak myślicie, że to koniec historii to jesteście w błędzie. W miasteczku siły ciemności po raz kolejny ostrzą pazury. Mieszkańcy widzą, że spełnia się coraz więcej mrocznych wróżb, na pogrzebie pojawia się tajemnicze ostrzeżenie, herold znika, przemawia również starożytny portret. Cała masa zdarzeń składa się na jeden cel całkowite wskrzeszenie czarnej historycznie elżbietańskiej przeszłości.


Trzeba przyznać, że to najlepsze fantasy, jakie do tej pory czytałam. Tom pierwszy to misterna intryga, tajemnice, zwroty akcji i niejednoznaczni bohaterowie. Część druga jest równie bogata, jest w niej jednak więcej historii, mrocznej historii Anglii i to zachwyciło mnie najbardziej. Andrew Caldecott ponownie tworzy fascynujący świat, pełen sprzeczności, a detale powieści porywają od pierwszej strony. Książka posiada jeszcze więcej bohaterów niż tom pierwszy, akcja jest bardziej rozbudowana i z całą pewnością przeczytanie całości zajmuje więcej czasu, ale to naprawdę wielkie ćwiczenie dla umysłu, ponieważ nic nie jest takim, jakim się wydaje. Wspaniała psychologia postaci, czające się zło, i klimat powieści to coś, obok czego nie można przejść obojętnie.

Tom trzeci będzie bez wątpienia fantastyczną kontynuacją, mam nadzieję, że pojawi się już nie długo. Cała seria to fantasy dla dużych i młodszych czytelników. Fani takich powieści ja Harry Potter, powinni sięgnąć po obie książki bez dwóch zdań.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka

 

czwartek, 12 maja 2022

Gucci moda i skandal




Jakość pamięta się o wiele dłużej niż cenę”.


Gucci


Włochate kapcie, skórzane buty, zwiewne sukienki oraz najbardziej ekskluzywne torby na rynku to właśnie Gucci. Historia tego domu mody zaczyna się w roku 1921, ale status najbardziej pożądanej i ekskluzywnej maki rodzi się dopiero po I wojnie światowej. W powojennej Europie Gucci to pierwsza na kontynencie firma będąca symbolem bezwzględnego statusu.


Założyciel marki Guccio Gucci pracowała jako boy hotelowy w ekskluzywnym hotelu londyńskim Savoy. W roku 1909 zachęcony tym, co zobaczył wśród bogaczy, wrócił do domu i postanowił produkować siodła. Pierwszy sklep przynosił niezłe dochody w roku 1921 Guccio zachęcony sukcesem otworzył swój butik. Witryny jego sklepu zdobiły torby i walizki podróżne, które stały się hitem wśród ówczesnych bogaczy. W latach 50 ci, którzy z nimi podróżowali, byli postrzegani jako ludzie o wysokim statusie materialnym, a sama marka zaczęła jeszcze głębiej wchodzić na tak zwane salony. Na samym początku galanteria i dodatki sprawiły, że dom mody był jednym z najbardziej obleganych w Europie. Gucci odwiedzały m.in. dzisiejsza królowa, jeszcze wówczas księżniczka Elżbieta, Eleanor Roosevelt, Elizabeth Taylor, Jackie Kennedy, Frank Sinatra.


Historia rodziny Gucci to nie tylko prestiżowy dom mody, to także wielkie skandale, latami skrywane sekreciki, oraz zbrodnia. Członkowie domu Gucci przyznają, że ich życie i rozwój firmy to gotowy scenariusz na film. Bezsprzecznie najciekawsza jest historia ostatniego z rodu Gucci Maurizia, który po podstępnym wykupieniu udziałów od pozostałych kuzynów, postanowił ponownie nadać ekskluzywność marce. Można powiedzieć, że nawet nie źle mu to szło. W roku 1993 Maurizio sprzedaje swoje udziały za ponad 170 milionów dolarów. Jako prezes pracowała nieco ponad dwa lata, postanowił rzucić modę i skupić się na życiu prywatnym. Los bywa, jednak pokrętny i pół roku po odejściu z firmy mężczyzna zostaje zamordowany. Ślub z Paolą Franchi zostaje odwołany, a za śmierć Maurizia obwinia się porachunki mafijne. Śledztwo w tej sprawie wykazuje, że ostatniego z Guccich zamordowano na zlecenie byłej żony mężczyzny, po głośnym procesie „Czarna Wdowa”, bo tak określono Patrizie zostaje skazana na 29 lat więzienia. Władza i pieniądze, które doprowadziły do tragedii, pokazują, że w domu mody Gucci nic nie liczy się bardziej od sukcesu.


W swej najnowszej pozycji Gucci historia kultowego domu mody Pani Karen Homer opisuje nie tylko powstanie samej firmy, ale także najważniejsze wydarzenia z jej działalności oraz smaczki rodzinne. Wspaniałe ilustracje najstarszych i najnowszych kolekcji, Oryginalne opisy, zawrotne ceny, cenna historia i skrywana otoczka to wszystko i jeszcze więcej sprawia, że fani marki muszą po tę pozycję sięgnąć.


To kolejna publikacja o biedaku, który stał się miliarderem, bo miał pomysł i głowę na karku. Niewielu dziś stać na ubrania i dodatki sygnowane podwójnym G, trzeba jednak przyznać, że nawet od samego patrzenia dostaje się zawrotu głowy. Mimo tego, że marka nie jest ogólnodostępna jak np.VV, i mogą sobie pozwolić na nią, tylko nieliczni warto znać historie rodziny Gucci, która z całą pewnością jest ikoną mody na świecie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

wtorek, 10 maja 2022

Jednorożce w nowej odsłonie




Możesz przestać wierzyć w jednorożce,
ale jednorożce nigdy nie przestaną wierzyć w Ciebie”.


Myślałam, że o jednorożcach w literaturze wiem już wszystko. Zawsze te magiczne „konie” kojarzyły mi się z przyjaźnią, dobrem, miłością, wiernością, zresztą nie znam książki, która ukazywałby je inaczej. Taką mini wersją tych stworzeń zawsze były dla mnie kucyki Poony, taka wersja dla młodszych dzieci, zwłaszcza dziewczynek. Co ciekawe jednorożce zawsze kojarzyły mi się właśnie z powieściami lub bajkami dla dziewcząt, jakoś nigdy nie udało mi się spotkać chłopca, który by się nimi fascynował. Muszę przyznać, że po lekturze pozycji Skandar i złodziej jednorożców, moje wyobrażenie w temacie tych fascynujących zwierząt legło w gruzach.


Na publikację Pani Steadman czekałam z wielką niecierpliwością, ponieważ naprawdę chciałam poznać przygody tym razem może i magicznych, ale okrutnych „koni”. Po zapoznaniu się, z dziełem Pisarki, jestem zaskoczona, że można stworzyć tak wspaniałą powieść dla młodych czytelników, bez tej całej cukierkowej, różowej otoczki.


W skrócie Skandar to historia trzynastoletniego chłopca, który niczego na świecie nie pragnął bardziej niż ujeżdżać jednorożce. Te okrutne, niebezpieczne i mroczne istoty mogą być, jednak oswojone przez nielicznych, których same sobie wybiorą. Gdy marzenie Skandara już prawie się spełnia, następuje lawina nieprzewidzianych wydarzeń. Okazuje się, że potężny wróg podstępnie ukradł najpotężniejszego jednorożca na wyspie. Niebezpieczeństwo jest coraz bliżej, a tajemnica, która poznaje chłopiec, może na zawsze zniszczyć jego świat. Trzynastolatek musi stawić czoła nie tylko złu, ale także własnej przeszłości.


Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to kolejna pozycja fantasy w stylu Pottera lub Percy’ego Jacksona. Nic z tych rzeczy, choć fani obu serii z pewnością będą zachwyceni. W Książce Skandar i złodziej jednorożców, Pisarka pokazuje nam te magiczne zwierzęta od zupełnie innej strony. To już nie jest bajka dla małych dzieci, w której białe konie są przyjacielsko nastawione do wszystkich, a wokół nich roztacza się całe morze miłości. Autorka, zabiera nas w świat magii, tajemnicy, zła, i ciemności, pokazując nam jednocześnie, że jednorożce mają swoje najokrutniejsze oblicza. Z całą pewnością pozycja ta to w końcu coś innego, co wyróżnia się wśród barwnej tęczy, która zawsze towarzyszy tym istotom. Najbardziej w tej powieści urzekło mnie to, że ktoś w końcu pokusił się o napisanie publikacji dla chłopców. Wielka przygoda porwie na swoich skrzydłach każdego z nich, a to dopiero tom pierwszy.


Skandar, to także świat takich wartości jak przyjaźń, lojalność, wiara, wzajemna pomoc i szacunek. Jeśli dodamy do tego wspaniałe zwroty akcji, nieprzeciętnych bohaterów i język na naprawdę wysokim poziomie powstaje wizja rewelacyjnej ekranizacji. Jestem przekonana, że Skandar przyciągnąłby przed ekrany całe rodziny, i byłby hitem na miarę nie tylko Percy’ego Jacksona, ale i Więźnia labiryntu.


Książkę bezsprzecznie polecam. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, jestem przekonana, że fantastyczny świat stworzony przez Panią Steadman zachwyci najbardziej wybrednych miłośników podniebnej przygody.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

piątek, 6 maja 2022

Nauki przyrodnicze w małym palcu




Ucz się tak, jakbyś niczego jeszcze nie osiągnął, i lękaj się, byś nie stracił tego, co już osiągnąłeś”.





Konfucjusz


Biologia, chemia i fizyka są przedmiotami bardzo mocno związanymi z przyrodą. Niby się od siebie różnią, ale mają wspólne korzenie. Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu fizykę utożsamia się również z matematyką, często jest tak, że rodzice mówią do dziecka jak możesz mieć np. dwa z matmy a 5 z fizyki? Przecież to dwa identyczne przedmioty. No nie Drodzy Rodzice, tak to nie działa. Stanowczo fizyce bliżej do nauk przyrodniczych jak właśnie chemia i biologia niż do matematyki. Po ostatniej genialnej wprost pozycji Pani Vorderman nt. matematyki, która stanowczo nie należy do ulubionych przedmiotów ludzi młodych, przyszedł czas na publikację Biologia, chemia, fizyka jakie to proste!


Niezwykle mocno i szczegółowo przyjrzałam się tej książce, porównując ją z polskim programem nauczania, zwłaszcza rozdział poświęcony biologii. Będę tutaj odwoływała się do każdego z przedmiotów oddzielnie i zacznę właśnie od niej. Bezsprzecznie widać, że jeśli chodzi o temat biologii, to pozycja jest napisana pod system edukacji angielskiej. Pani Vorderman porusza takie tematy jak np. odżywianie, rośliny, rozmnażanie, cykle życia itp. teoretycznie nie ma się do czego przyczepić, ponieważ dzieci w Polsce również się o tym uczą, jednak z własnego doświadczenia bycia kiedyś uczniem, oraz mając dzieci w wieku szkolnym, nie znam nauczyciela biologii w Polsce, który poruszałby niektóre zagadnienia, jakie przedstawiła Autorka w swej pozycji. Nie twierdzę, że Pisarka popełniła błędy, Pani Vorderman zabiera nas natomiast w świat szczegółowej biologii, której w systemie szkoły polskiej nie ma, ponieważ nie ma na niego czasu, a jedna godzina tygodniowo biologii to stanowczo za mało. Rozdziały poświęcone temu przedmiotowi są stanowczo, dla uczniów, którzy fascynują się biologią, chcą mieć szerszą wiedzę, oraz dla nauczycieli, którzy chcą uczyć więcej, dokładniej i ambitniej.

Ubolewam bardzo, nad tym, że podręczniki do naprawdę ważnych przedmiotów jak np. fizyka, biologia, czy historia są w Polsce tak okrojone. Autorka daje nam w swej książce ambitną dawkę przedmiotu, co mnie bardzo zachwyciło, ponieważ sama byłam miłośniczką biologii. Jeśli Wasze dzieci również kochają ten przedmiot, to rozdziały z pozycji Pisarki będą wspaniałą pomocą.


Kolejnym tematem jest chemia. Tutaj wielki szacunek i ukłon w stronę Pisarki. Gdyby choć niektóre podręczniki do chemii w naszym kraju, w tak przystępny i łopatologiczny sposób tłumaczyły ten przedmiot, mielibyśmy więcej chętnych na studia medyczne i pielęgniarskie. Niestety tak nie jest, i chemię na maturze zdają tylko ci, którzy mają naprawdę wielki talent do tego przedmiotu. Rozdział poświęcony chemii to cała podstawa materiału, od tego czym jest chemia, po dokładną i szczegółową analizę tablicy Mendelejewa, reakcje chemiczne, metale, wyposażenie laboratoriów. Przejrzyste wykresy, analizy, ramki, rysunki. Rozdział przydatny dla uczniów zarówno szkół podstawowych jak i średnich. Temat poświęcony pierwiastkom, oraz samej analizie tablicy jest po prostu genialny, a to przecież podstawa. Oczywiście możemy sobie zrobić wklejki do zeszytu sami lub wykorzystać je dla uczniów na lekcji. Nigdy nie byłam wielką fanką chemii. Zawsze była to dla mnie czarna magia, wiele lat temu wszelkie pomoce były bardzo drogie. Dziś mamy dostęp do naprawdę wielu rzeczy, warto z nich korzystać a ta książka to jedna z nich.


Dział poświęcony fizyce zrobiła na mnie największe wrażenie. Zawiera nie tylko sam przedmiot, ale obszerne zagadnienia z astronomii. Siła i masa, ruch, grawitacja, prąd, optyka, słońce, to tylko niektóre z tematów poruszonych przez Panią Vorderman. Fizyka przedstawiona w publikacji to przedmiot, który przyciąga po otworzeniu książki samymi ilustracjami. Dziedzina ta zazwyczaj jest odbierana jako lekko nudnawa, to chyba zależy również od nauczyciela, ale tłumaczona na kartach tej pozycji zachęca do szerszej analizy i pogłębienia wiedzy w danym temacie. Dziewczęta rzadko lubią fizykę, przyjęło się, że bardziej jest to przedmiot dla chłopców ze względu na tematy, zwłaszcza te związane z prądem, siłą, czy energią. Dziś, jednak więcej młodych kobiet decyduje się na kontynuowanie edukacji na Politechnikach, uważam, że rozdział poświęcony fizyce ułatwi zdanie matury w tym przedmiocie.


Tak jak w publikacji o matematyce, również tutaj kartki możemy śmiało kserować i wykorzystywać jako notatki, czy wklejki. Uważam także, że ta pozycja zmusza rodzica do szerszej dyskusji z dzieckiem jako uczniem np. same tematy o astronomii, czy chemia wykorzystywana w gospodarce. W dziele Pani Vorderman znajdziemy również wtrątki, których nie ma w podręcznikach. Ogólnie jestem tą książką zachwycona. Nie do końca, tylko rozumiem tok myślenia Pisarki, która postanowiła wszystkie trzy naprawdę obszerne przedmioty opisać w jednej pozycji. Rozumiem, że to nie ma być encyklopedia, jednak moim zdaniem każda dziedzina powinna być opisana w osobnym egzemplarzu. Cena jak to ceny teraz… Mimo to zachęcam do zakupu, myślę, że wraz z pozycją o matematyce będzie to świetne kompendium wiedzy dla każdego ucznia już od klasy pierwszej szkoły podstawowej, z którym dzieci będą chętnie dorastały w roli uczniów.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

Wznowienie IPN

  „Kto będzie pamiętał o tej całej hołocie za dziesięć czy dwadzieścia lat? Kto dziś pamięta imiona bojarów, których pozbył się Iwan Groźny?...