środa, 18 sierpnia 2021

Za Naszą i Waszą...






Hańba temu, kto widzi w tym coś nieprzyzwoitego”.






Dywizjon 303 i bitwa o Anglię do dziś jest tematem zręcznie zakłamywanym i unikającym. Bo cóż z tego, że Anglicy mają dziś własny, wolny kraj jak do dziś nie wiedzą komu, go zawdzięczają. Ach tak sławne przemówienie Churchilla, w którym powiedział on „Nigdy w dziejach wojen tak liczni nie zawdzięczali tak wiele tak nielicznym”obiegło świat... Czy ówczesny premier mówił prawdę, czy był to cel propagandowy? Z wydarzeń dalszych, które mówią o tym jak potraktowano naszych lotników wiemy dziś, że Anglia nigdy nie był naszym przyjacielem.


Tak naprawdę historia sławnego 303 zaczęła się w roku 1940 kiedy to w Northolt został sformowany dywizjon, przejął on dziedzictwo 1 Pułku Lotniczego stacjonującego w Warszawie. Większość pilotów 303 pochodziła z Warszawy i brała udział w walkach w obronie stolicy w roku 1939. Po klęsce zadanej polakom we wrześniu służyli we Francji. 30 sierpnia piloci Dywizjonu zestrzelili niemieckiego Messerschmitta, po tym wydarzeniu jednostka ta została włączona, do Bitwy o Anglię. Szacuje się, że do jesieni 1940 roku piloci dywizjonu strącili 126 niemieckich samolotów, po wojnie nieprzychylni nam badacze stwierdzili, że ta liczba była zawyżona.


O dokonaniach Polaków bardzo mocno rozpisywały się brytyjskie gazety. Najwięcej dla legendy dywizjonu zrobił podróżnik Arkady Fiedler. Udał się do generała Sikorskiego, ponieważ postanowił napisać o nich książkę. Był przekonany, że spotka tam już kolejkę w tej samej sprawie, jednak bardzo się pomylił. Fiedler napisała swoją pozycję Dywizjon 303, która sprawiła, że o pilotach usłyszał cały świat.


Piloci Dywizjonu 303 zasłynęli z ofensywy myśliwskiej nad Francją, operacji „Overlord”, lądowaniem w Normandii, inwazją na Niemcy. Brali również udział w operacji „Big Ben”. Ostatnia ich operacja miała miejsce w 1945 roku. Dywizjon 303 został rozwiązany w roku 1946. Większość jego pilotów zdecydowała się na emigrację.


8 czerwca 1946 roku w Londynie odbyła się wzbudzająca wiele kontrowersji defilada wojskowa na cześć uczczenia zwycięstwa aliantów nad państwami Osi w II wojnie światowej. Niestety zaproszenie na tę uroczystość otrzymali tylko piloci Dywizjonu 303, nie zaproszono innych polskich pilotów walczących w bitwach brytyjskich. To wielkie upokorzenie spotkało nie tylko naszych rodaków. Na defiladę nie zaproszono również bohaterów bitwy o Narwik z Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich oraz 1 Dywizji Pancernej pod dowództwem generała Maczka.




Pan Richard King autor książki Dywizjon 303 w swej dość obszernej historycznie pozycji przedstawia nam nie tylko powstanie legendarnego dywizjonu, ale również jego cała historie aż do roku 1946 kiedy piloci złożyli mundury. Jest to naprawdę rzetelne dzieło o legendzie obalające również mity powstałe na przestrzeni lat. Pozycja ta zawiera wspaniałe zdjęcia i jest okraszona ważnymi datami z wydarzeń politycznych, wojennych i światowych.



Przyznam, że pozycja Pana Kinga mimo całej rzetelności tekstu mnie rozczarowała, ponieważ nic nie wspomniano o defiladzie, która tak upokorzyła nasz kraj. Autor nie poświęcił również ani linijki na napisanie tego, że Polska musiała zwrócić pieniądze za to, że NASI lotnicy walczyli o Anglię na angielskim sprzęcie. Jest to publikacja, która nie wnosi nic nowego w to co już zostało napisane propagandowo o naszych lotnikach. Pan King powtarza informacje, które możemy przeczytać w innych pozycjach, pomija zupełnie prawdę o walce za naszą i waszą wolność. Mimo tego, że same zdjęcia i lekkość pozycji robią wrażenie, uważam, że można było choć trochę obiektywniej pochylić się nad polską historią.


Jeśli ktoś oczekuje, że przeczyta o tym jak Anglia zdradziła nas po bitwie z tej publikacji się tego nie dowie. To raczej opowieść, którą chętnie czyta świat o dzielnych lotnikach, którzy sami powinni być wdzięczni koronie brytyjskiej za to, że mogli za nią umierać. Książkę polecam jako ciekawostkę lotniczej historii, ale nic poza tym.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM


 

Najlepsza historia narodu polskiego



Śmierć, śmierć wszędzie śmierć”.




Śmierć Przemysła II to jedna z nierozwiązanych zagadek historii. Nie wiadomo, kto był sprawcą, choć przyjmuje się, że byli to Brandenburczycy, nic nie wiemy o powodach królobójstwa, ani o tym kto wspomagał morderców. Jedno jest pewne, wszystkie wydarzenia z Rogoźna mocno zaciążyły na losach Polski, a śmierć Przemysła II doprowadziła do konfliktu i niemal upadku kraju.


Król do Rogoźna wyruszył w celach rozrywkowych i duchowych. Chciał tam spędzić ostatni dzień przed postem oraz Środę Popielcową. Rozrywkom i zabawom nie było końca. Również władca uczestniczył w nich z wielką ochotą. Wszystko wydawało się w porządku. Dnia 8 lutego rozpoczęła się prawdziwa rzeź. Rycerstwo nie było gotowe do obrony, dzień wcześniej mocno dało sobie do wiwatu, przelewając litry alkoholu. Przemysł II został ranny, napastnicy nie mieli zamiaru zabijać władcy, chcieli go tylko porwać, jednak w wyniku obrażeń król nie mógł utrzymać się na koniu... Został zamordowany. Teorii co do uprowadzenia Przemysła i całego spisku na jego życie jest wiele.


Branderburczycy we wszystkich teoriach i dokumentach są na pierwszym miejscu. Mówi się, że pomagał im ród Zarębów i Opolskich, plotki mówią również o udziale króla czeskiego Wacława II i jego żony. Do dziś historycy toczą o to spór. Kto z kim i dlaczego.


Niestety król Polski nie pozostawił po sobie potomka. Śmierć spowodowała walkę o dziedzictwo oraz koronę. Przeciwko sobie wystąpili Władysław Łokietek oraz Henryk III głogowski. Rody, które pozostały wierne królowi na następcę wybrały Łokietka. Na nieszczęście Przemysł kiedyś obiecał władzę Henrykowi III w Wielkopolsce. Na Pomorze wyruszył bratanek Łokietka, chciał te ziemie dla siebie. Sprytnie śmierć króla i całe zamieszanie wykorzystali Brandenburczycy, zagarniając sobie ziemie i grody nadnoteckie. Łokietek wystąpił do walki najpierw przeciwko swemu bratankowi a później przeciw Henrykowi III. Na szczęście poparł go Wacław II z Czech. Łokietek w zamian za pomoc miał pozostać jego lennikiem. Król Polski nie złożył hołdu Czechowi, co doprowadziło do wyprawy wojennej...




Niewidzialna korona kolejna część wielkiej historycznej sagi Pani Elżbiety Cherezińskiej. Tym razem po spiskowej śmierci Przemysła II do zaciętej walki o dobro kraju staje Władysław Łokietek.


Wybrany przez przyjaciół zmarłego króla zaczyna jako mało znaczący władca spłachetka ziemi na Kujawach. Wyrwał jednak polską państwowość z ponad półtorawiecznego niebytu politycznego, wkłada polską koronę i przekazuje ją naturalnemu władcy. Jego największe bitwy i walki przechodzą do legendy między innymi remis bitwy pod Płowcami. Władca posiadał własne dukaty, złota moneta Władysława Łokietka należy do najrzadszych monet polskiego średniowiecza.


Książka Niewidzialna korona w niesamowity sposób opisuje tragiczne zmagania z nieprzyjacielem po śmierci Przemysła II. Konflikty, mordy, tajemnice i intrygi, które na długo mocno pogrzebały polskiego orła. Dookoła sami wrogowie ostrzą na nas zęby, dojście do władzy Łokietka to droga przez mękę. Autorka przedstawia nam mroczny czas, w którym Polska szarpana tragedią królobójstwa nie może podnieść się z upadku, jednak na niebie pojawia się gwiazda, która daje nadzieję.


To kolejny przeczytany przeze mnie tom. Nie sadziłam nigdy, że powieści pani Cherezińskiej tak mnie, wciągną. Zamiast odpoczywać na urlopie, siedziałam z nosem wśród zdrad, kłamstw i intryg. Jestem zachwycona. Powiem szczerze, że czekam, aż publikacje pisarki wejdą do kin. Brandenburczycy swoimi działaniami doprowadzili do rządów czeskich na terenie Polski przez długie lata. Jak dotąd najlepsze pozycje w temacie historycznym opisujące rządy Piastów i ich zmagania o utrzymanie władzy napisała według mnie Pani Cherezińska.
Zadziwia nie to, że mimo tego, iż znam historię, oba tomy wciągnęły mnie bez reszty. Powieść przebija Filary Ziemi, i już czekam na kolejny tom.


Nie znajdziecie tutaj tylko intryg i wojen, w publikacji tej są również takie smaczki jak miłość, tajemnica, lojalność i wielka przyjaźń. Chciałabym tutaj dodać taką prywatną wstawkę, która może się niektórym nie spodoba, ale kilka lat temu powstał serial Korona królów emitowany przez TVP. Było to straszne dno... Zastanawiałam się, czytając Niewidzialną Koronę,jak to możliwe, że mając tak fantastycznych pisarzy w Polsce, którzy znają się, na historii nie skorzystano np. z tekstów Pani Cherezińskiej... Myślę, że cała seria przyciągnęłaby przed telewizory miliony widzów.


Kochani polecam Wam autorkę bez dwóch zdań!!! Tomów jest 5 wszystkie ukazały się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka. Zachęcam, aby zajrzeć na stronę wydawcy. Ja niecierpliwie czekam na trzecią część naszej polskiej historii.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

poniedziałek, 9 sierpnia 2021

Pierworodny przemawia




Wolę być w grobie w Kolumbii,
niż w więzieniu w Stanach Zjednoczonych”.


Pablo Escobar




Pablo Escobar jedna z najbardziej niejednoznacznych postaci w historii. Z jednej strony niebezpieczny baron narkotykowy określany mianem Króla Kokainy w Kolumbii i na świecie z drugiej mężczyzna, który był kochany przez wszystkich biedaków w swoim kraju.


W czasach największych sukcesów majątek mężczyzny szacowało się na około 80 miliardów dolarów. Był czwartym najbogatszym człowiekiem na świcie. Pablo Escobar mówił o sobie, że jest biedakiem z Medellin. Nie do końca była to prawda, ponieważ pochodził z klasy średniej, jego rodzinie mimo licznego rodzeństwa wiodło się bardzo dobrze. Swoją karierę przestępczą zaczął od drobnych kradzieży, później zajął się kontrabandą, aż w końcu na początku lat 70 – tych wkroczył w świat kokainy. W tamtym czasie nikomu z amerykańskiej agencji do walki z narkobiznesem nie śniło się, że ten narkotyk będzie tak popularny, że w imię wielkich pieniędzy z jego sprzedaży będą ginęły nawet niemowlęta.


Escobar uchodził za człowieka rodzinnego, ze swoją żoną Eugenią poznał się gdy ta miała zaledwie 12 lat, natomiast on 23. Nie długo po tym zaczął ją napastować, a w wieku 14 lat zmusił do aborcji. Pomimo traumatycznych przeżyć po zabiegu kobieta zgodziła się, za niego wyjść twierdząc, że go kochała. Rodzinie Escobara nigdy nie przeszkadzało korzystanie z krwawych pieniędzy mężczyzny. Nauczyli się nie widzieć i nie zadawać pytań. Jego dzieci, na przestrzeni lat mówią, że ich ojciec był jednocześnie dobrym i złym człowiekiem. Oficjalnie mówi się o działalności Pabla na polu najuboższych w Kolumbii. Potrafił rozdawać pieniądze najbiedniejszym i dbać o nich bardziej niż rząd.


Po latach od śmierci króla kokainy jego pierworodny syn Roberto Escobar oddany do adopcji jako niemowlę. W niejednym wywiadzie tłumaczy, że podczas napaści komandosów, którzy mieli zlikwidować Pabla, przeżyło niemowlę, które zostało zaadoptowane przez brytyjskiego agenta M16. Przez wiele lat Pablo Escobar próbował odzyskać syna. Ten jednak dopiero po 24 latach od tamtych wydarzeń dowiedział się, że jest synem barona narkotykowego. Robert Escobar ostatni raz widział ojca przelotem na lotnisku w Medellin w 1976 roku. Na łożu śmierci jego adopcyjny ojciec wręcza mu kartkę z szyfrem, który zawiera informację o miejscu ukrycia beczek z milionami dolarów. W wyniku tego mężczyzna zaczyna poszukiwania, jednak nic nie odkrywa. Postanawia napisać książkę, dzięki której być może odkryje prawdę o majątku ojca.




Roberto Sendoya Escobar syn okrutnego bosa narkotykowego w swej pozycji Syn Escobara pierworodny opisuje swoje życie po adopcji przez agenta M16. Wspomina wydarzenie, które doprowadziły do tego, że dowiedział się, kim jest jego ojciec. Wspaniała autobiografia, która pochłania bez reszty, tocząca się w świecie narkotyków, interesów, morderstw i tajemnic.


Książkę syna Pabla Escobara przeczytałam na jednym wydechu. Słyszałam wiele, o tym człowieku przyznam, że jest to niesamowicie intrygująca i niesamowita postać. Autor w swej publikacji zawarł wiele przemyśleń i wspomnień zdarzeń, które doprowadziły do poznania przez niego ukrywanej prawdy. Dodatkowo tajemny szyfr, który nie został rozwiązany, przez żadnego z kryptologów powoduje, że ta publikacja jest niesamowitą opowieścią z wątkiem tajemnicy. Majątek Escobara owiany jest legendą, na dodatek mówi się, że zginął, ponieważ CIA również handlowało kokaina i po prostu robił im konkurencję. Myślę, że pochylenie się nad pozycją jego pierworodnego syna pozwoli lepiej zrozumieć nam nie tylko kolumbijski półświatek, ale również tok myślenia barona.


Kocham tego typu publikacje. Jest to autobiografia, tak naprawdę postaci, która na długo została wymazana z pamięci rodziny Escobar. Naprawdę podziwiam odwagę pisarza, myślę, że opisywanie swoich przeżyć związanych z tak niebezpiecznym ojcem było trudne.


Książkę Pana Roberta Escobara polecam Wam naprawdę serdecznie. Jest to wspaniałe dzieło, o jednym z najpotężniejszych bosów narkotykowych, i o dzieciństwie chłopca, który utracił swoja tożsamość. Jeśli kochacie biografię, tej pozycji nie może zabraknąć na waszych półkach.



Książke do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

niedziela, 8 sierpnia 2021

Rabunki Rosji na przestrzeni lat



Wszystko, co możesz sobie wyobrazić,
jest prawdziwe”.

Pablo Picasso








Kocham sztukę, generalnie wszystko, co się z nią wiąże. Uwielbiam filharmonię, teatr, balet, a najbardziej malarstwo. Przez lata zachwycałam się pracami Clauda Moneta, w sumie to mój ulubiony malarz impresjonizmu. Uwielbiam również prace Salvadora Dali, choć ogólnie surrealizm nie jest moją pasją, jednak jego obraz Jezus Świętego Jana od Krzyża jest cudowny. Mimo tego, że fascynują mnie prace np. Muncha, a zwłaszcza jego Krzyk nigdy bym nie powiesiła tego dzieła w swoim domu. Również Bosch ma wspaniałe oko, choć obrazy przez niego malowane są lekko psychodeliczne. Trzeba przyznać jednak, że mają głębię i drugie dno.


Do naszej polskiej sztuki przekonałam się dopiero po dokładnym przyjrzeniu się pracom Józefa Chełmońskiego, jego Bociany oraz Babie lato są wprost zachwycające, i wiele mówią o Polsce i Polakach. Uważam, że są obrazy polskich malarzy, które każdy Polak powinien znać. Moim zdaniem do takich należą np. Żydówka z pomarańczami, Aleksandra Gierymskiego, Malarz ten przedstawił w cyklu swoich pracy życie społeczności żydowskiej Powiśla oraz innych dzielnic. Oczywiście Panorama Racławicka Wojciecha Kossaka, Najpopularniejsze upamiętnienie bitwy pod Racławicami. Obraz ten miał być najważniejszą atrakcją lwowskiej Powszechnej Wystawy Krajowej. Szał uniesień Władysława Podkowińskiego, dzieło to zniszczone przez samego autora zostało odrestaurowane po jego śmierci. Dziwny ogród, Józefa Mehoffera, W dziele zdumiewa przede wszystkim zderzenie realistycznej konwencji obrazowania z przywiązaniem wagi do detali, czy Bez tytułu Zdzisława Beksińskiego. Malarz ten bardzo często przedstawia w swych dziełach armagedon, lub wizję nieuchronnej śmierci.


Od wielu lat całe mnóstwo naszych polskich dzieł sztuki pozostaje w rękach zbiorów zagranicznych. Najwięcej z nich trafiło tam po II wojnie światowej, w ramach grabieży zarówno Niemców jak i Sowietów. Rosja już za czasów Romanowów posiadała w swych kolekcjach wiele polskich arcydzieł sztuki, niektóre nie wróciły do nas do dziś. W czasach caratu Biblioteka Załuskich w wyniku rabunku straciła prawie 40 tysięcy książek i około 3 tysięcy rękopisów. Relikwie św. Krzyża z lubelskiej bazyliki oo. dominikanów zostały zwrócone nam dopiero po traktacie andruszowskim w roku 1667.


W czasie II wojny światowej Rosjanie zrabowali nam wiele dzieł. Zresztą ograbili dużą część naszego dziedzictwa kulturowego, które nie zostało odzyskane do dziś. Jedną z takich rzeczy jest XVI wieczny obraz „Madonna z dzieciątkiem i papuga na tle krajobrazu”. Niestety nie został on zwrócony do dziś. Do dziś nie jesteśmy również w posiadaniu kolekcji numizmatycznej z Malborka, rękopisu Juliusza Słowackiego „Dziennik podróży na wschód”, srebrnego gwizdka szyprów gdańskich z XV w. czy portretu Johana von Schwarzwalda pędzla Hansa Holbeina. Do dziś władze Rosji odmawiają zwrotu zagrabionych skarbów, mimo usilnych starań rządu polskiego na przestrzeni lat nie wiele udało się odzyskać.




Pan Dariusz Mateleski, stworzył niesamowitą i wprost zachwycająca pozycję Anatomia Grabieży polityka Rosji wobec polskiego dziedzictwa kultury od XVII do XXI wieku. W swej publikacji autor przedstawia nam tło historyczne, które doprowadziło do utraty przez nasz kraj tak wielu cennych zbiorów i kolekcji, znajdziemy tutaj również opis zrabowanych dzieł na przestrzeni wieków, a także opis wszelkich starań w Polsce i na świecie, prowadzące do odzyskania naszej własności.


Pozycja ta jest obszernym dziełem, które opisuje straty dziedzictwa narodowego w sposób niezwykle szczegółowy, a jednocześnie przystępny dla czytelnika.


Przyznam, że jestem pod wrażeniem niezwykle obszernej pracy autora. Bogate opisy, przypisy, bibliografia, indeks sprawiają, że pozycja ta jest dla wszystkich miłośników sztuki perełką wśród literatury. Autor bardziej bazuje na opisie niż fotografiach ze względu na to, że jest to wywód naukowy, ale jestem przekonana, że z wielką chęcią czytelnik sam urozmaici pozycję, odszukując aktualne dzieła, opisane w książce w internecie. Publikacja niezwykle merytoryczna, napisana przystępnym językiem, mnie jako osobę interesującą się sztuką wprost oczarowała. Niezmiernie pozytywnie zaskoczył mnie, dwujęzyczny spis treści w języku polskim i rosyjskim co sprawia, że pozycja ta jest dostępna dla większej liczby odbiorców.


Pan Matelski nie tylko okazał się znawcą kultury i sztuki, ale również polityki, oraz historii, a co za tym idzie jego dzieło, w tych dziedzinach jest równie interesujące. Sam temat, który dotyczy Rosji, jest niezwykle rzadko poruszany w publikacjach, częściej mówi się o rabunkach Nazistów, tym bardziej pozycja ta zasługuje na uwagę.


Jestem przekonana, że wszyscy koneserzy, i fani sztuki i kultury, będą tym dziełem oczarowani. Książka jest niezwykle wartościowa i fakt wymaga uczciwego do niej i bardzo skrupulatnego podejścia. Dla mnie to prawdziwa perełka. Zachęcam, aby pozycję Anatomia grabieży polityka Rosji wobec polskiego dziedzictwa kultury od XVII do XXI w. zakupić. Bezsprzecznie publikacja ta pogłębia nasza świadomość narodową i uzupełnia wiedzę, którą każdy Polak powinien posiadać.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Avalon



 

sobota, 7 sierpnia 2021

Ikona motoryzacji - Porsche






Budujemy samochody, których
nikt nie potrzebuje, ale wszyscy je chcą”.

Ferdinand Porsche






Hugo Boss, Ikea, Porsche, Volkswagen, Deutsche Bank... Niewątpliwie te firmy chciałyby zmienić swoją przeszłość i niechlubny fakt współpracy ze sławnym akwarelistą Adolfem Hitlerem. Nazizm kusił w tamtym czasie nie tylko samą ideą, ale i wielkimi pieniędzmi, które przyczyniły się do rozkwitu tych firm, działających do dziś na rynku światowym.


Najsławniejszym człowiekiem współpracującym na początku z monarchią austro – węgierską w późniejszym czasie stał się faworytem Hitlera. Pierwszymi konstrukcjami Porsche były prototypy pojazdów elektrycznych. W 1900 roku pierwszy z nich zadebiutował na Wystawie Światowej w Paryżu. W latach kolejnych produkował on pojazdy z napędem hybrydowym. W roku 1903 wypuścił ich na rynek około 300 sztuk.


W roku 1934 na potrzeby propagowania idei propagowanych przez III rzeszę stworzył na prośbę Adolfa samochód dla ludu. Wraz ze swoim synem Ferrym i Erwinem Komendą zaprojektował Volkswagena Garbusa i przedstawił go Führerowi. Auto otrzymało wielką aprobatę przywódcy Niemiec, i w roku 1939 rozpoczęto jego produkcje na cele propagandowe. W czasie II wojny światowej projektował on dla armii Niemiec między innymi czołg Tiger.


W roku 1937 Porsche otrzymał Narodową Nagrodę Niemiec, która była odzwierciedleniem dla Nagrody Nobla, której Hitler zakazał przyjmować Niemcom.
W roku 1945 okupacyjny rząd Francji aresztował Ferdinanda jako zbrodniarza wojennego. Przebywał w areszcie ponad 20 miesięcy bez wyroku.


Dopiero po II wojnie światowej jego Volkswagen Garbus został, produkowany seryjnie bez udziału Porschego. Ferdinand skonstruował ponad 300 pojazdów mechanicznych, i posiadał ponad 1000 patentów. Innymi jego wynalazkami są silnik elektryczny zespolony z piastą koła, silnik sprężarkowy, zawieszenie na drążkach skrętnych.


Sukces Porschego kontynuował jego syn, który po stworzeniu oficjalnej firmy Porsche, doprowadziła wynalazki ojca do świetności i sprawił, że dziś firma jest rozpoznawalną marką na całym świecie.


Pan Karl Ludvigsen napisała niesamowite dzieło o działalności ulubionego konstruktora Hitlera Ferdinandzie Porsche. W swej pozycji Ferdinand Porsche ulubiony inżynier Hitlera, przedstawia nie tylko historię dorobku konstruktora, ale bardzo dokłada współpracę z III Rzeszą. W pozycji znajdziemy takie tematy jak mercedes dla wojska, rozdział o Leopardach, czołgi oraz „dwunastki” dla floty, współpraca Porschego z Austro – Węgrami i wiele, wiele innych.


Nie wątpliwie książka autora to kopalnia wiedzy o inżynierze wszechczasów.


Firma porsche jest droga i niezwykle popularna. Osobiście nie znam się na autach, ale pozycje pisarza przeczytałam z wielką ciekawością jako świetne dzieło historyczne. Jestem pod wielkim wrażeniem szczegółów zawartych w książce, samej budowy silników, opisu powstawania każdego auta, ale przede wszystkim niejednoznaczności postaci Ferdinanda. Niby zbrodniarz wojenny, a jednak jego firma przetrwała tyle lat, i dobrze się ma. Pan Ludvigsen w swej pozycji przedstawił przebogatą bibliografię, która z całą pewnością zachwyci miłośników motoryzacji. Wspaniałe zdjęcia i fotokopie dodają książce stylu i wzbudzają ciekawość. Jestem przekonana, że będziecie zachwyceni.


Pozycję tę polecam miłośnikom historii, ale przede wszystkim tym, którzy kochają samochody i śledzą wszelkie nowinki z nimi związane. Myślę, że ikona, jaką jest Ferdinand Porsche to postać, obok której nie można przejść obojętnie. Sama osobiście zachwycam się Garbusami i książkę tę po prostu połknęłam.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM



 

Tragedia jednej nocy




Ludobójstwo popycha do izolacji ludzi,
którzy nie zostali popchnięci do śmierci”.


Jean Hatzfeld






To niesamowite ile już lat, trzeba upominać się o prawdę na temat rzezi wołyńskiej. Być może Ukraińcy czekają jak Żydzi w Jedwabnym, kiedy polski prezydent po pijaku przeprosi ich za Wołyń. Jak nasz popularny tańczący nad grobami w Charkowie po niejednej setce, pijany Aleksander Kwaśniewski.


Niby współpraca Polsko – Ukraińska układa się świetnie, a komik czytaj prezydent Ukrainy, rozpływa się nad przyjaźnią z naszym narodem, jednak nie udało się do tej pory, wymóc na Ministerstwie Spraw Zagranicznych kraju po pomarańczowej rewolucji przeprosin, za rzeź, którą Banderowcy zaszczycili Polaków. Czego jednak spodziewać się po Prezydencie Dudzie, który po przyjeździe do Kijowa salutował ukraińskiemu wojsku okrzykiem nacjonalistów z UPA Slawa Ukrainie! Herojam Slawa!

Na przestrzeni lat w temacie rzezi wołyńskiej powstało wiele publikacji. Żadna jednak nie dotarła z moralnym przekazem do naszych rządzących, aby upomnieć się o tych, którzy wtedy zginęli. Będę jednak obiektywna w swej recenzji i musi to głośno wybrzmieć, że władze II Rzeczypospolitej w tamtym okresie nie traktowały społeczności ukraińskiej fer i sprawiedliwie. O tym możecie przeczytać w książce Pana Zychowicza Wołyń Zdradzony.


Nic, jednak nie tłumaczy okrucieństwa, z jakim Banderowcy potraktowali naszych rodaków. Po ataku Niemiec na ZSRR dnia 1 września 1941 roku Ukraina została włączona do Komisariatu Rzeszy Ukraina. Hitler zrobił sobie z tego terenu zaplecze materialne dla III Rzeszy i nie brał pod uwagę istnienia tam jakiegoś innego państwa poza Niemcami. Sromotna klęska Hitlera pod Stalingradem w roku 1943 i dość realna perspektywa wkroczenia Armii czerwonej na tereny Wschodniej Polski doprowadziło do tego, że obywatele polscy narodowości ukraińskiej ponownie postanowili wywalczyć swoją niepodległość. Planami UON i rządu Stećki postanowiono, że wszyscy Polacy zamieszkujący tereny Wołynia i Małopolski Wschodniej zostaną usunięci.


Nastąpiło bestialskie mordowanie Polaków przez nacjonalistów ukraińskich przy pomocy wiejskiej ludności Ukrainy. Te zbrodnie były tak okrutne, że aż ciężko o nich pisać. Naoczni świadkowie opisują bestialsko mordowane dzieci, nabijane na pale i płoty, kobiety, którym rozpruwano brzuchy, w których nosiły nienarodzone dzieci, ludzi zabijanych siekierami, pałami, kosami... Spalone domy, stajnie i stodoły. A to wszystko po to, aby po ponad 70 latach prezydent Polski mógł krzyczeć Slawa Ukrainie!




Pan Stanisław Srokowski, po raz kolejny upomina się o sprawiedliwość dla pomordowanych. W swej bardzo osobistej pozycji Widma Nocy opisuje to co działo się na terenie Wołynia i innych wsi, w tę straszną noc kiedy Polacy zostali zdradzeni przez Armię Krajową i musieli sami bez broni stawić czoło Ukraińskim pseudo patriotom.


Pan Srokowski opisuje wspomnienia z września 1939 roku, opisuje to, w jaki sposób kościół unicki wsparł Banderę i jego popleczników (co ciekawe w tej chwili Andrzej Szeptycki biskup, który zdradził Polaków i poparł Banderę, oczekuje na beatyfikację). Autor przedstawia nam opisy zbrodni, wspomnienia świadków, działalność nacjonalistów i konsekwencje tamtych wydarzeń.
Kiedy czytałam tę pozycję, krew mnie zalewała. Nie dlatego, że książka nie jest dobra, bo jest znakomita. Szlak mnie trafiał z powodu nieudolności państwa polskiego, ignorancji władzy, i głupoty naszego narodu. Sama czekam, aż nasz pseudo przyjaciel Ukraina pokaja się i rozliczy swoje winy. Twórczość takich pisarzy jak Pan Srokowski jest niezwykle potrzebna, aby nie zakłamywać przeszłości co teraz coraz częściej dzieje się na naszych oczach.


Pozycja Pana Stanisława Srokowskiego jest niesamowita. Nie dość, że autor w bardzo szczegółowy sposób opisuje wszystkie wydarzenia, to pozycja ta jest bardzo obficie okraszona zdjęciami i fotokopiami. Nie jest to obszerne dzieło, jednak zawiera wszystko to, co jest najistotniejsze dla nas Polaków. Boję się, że pozycja ta będzie jedną z wielu, które powstały w tym temacie i nic i tak się nie zmieni, ale my jako naród powinniśmy inwestować w tego typu książki, dawać je swoim dzieciom i wnukom, oraz cały czas przypominać nam, że wolność nie została dana raz na zawsze. Musimy bronić swoich spraw i historii. Tacy pisarze jak Pan Srokowski są niezmiernie potrzebni na naszym rynku wydawniczym.


Dzieło Widma nocy polecam Kochani z całego serca. Jest to wartościowa pozycja, która przede wszystkim nie zakłamuje wydarzeń tak ważnych dla nas i naszych rodzin. Publikacja ta jest obowiązkowa w każdej prywatnej biblioteczce.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Fronda


 

piątek, 6 sierpnia 2021

Ikona armii niemieckiej




Czołgi będące początkowo przedmiotem drwin,
przemieniły się w okropną broń”.




Lista najlepszych czołgów IIwojny światowej wbrew pozorom nie jest zbyt długa. Bezsprzecznie od lat historycy są zgodni, że najlepszym z nich był niemiecki Tygrys. Historia tego popularnego pojazdu rozpoczęła się w roku 1937 kiedy to Niemcy, bardzo chcieli dysponować czołgiem ciężkim. Pełna nazwa Tygrysa to właściwie „Sonderkraftfahrzeug 181 Panzerkampfwagen VI Ausfuchrung H, Tiger”. W czasie gdy Tygrys zaczął, być budowany najprzeciętniejszy czołg europejskich armii posiadał armatę 37 mm albo też haubicę 75 mm, miał masę mniejszą, niż 20 ton natomiast grubość pancerza wynosiła jakieś 15 mm.


Czołgi cięższe trudniej było ewakuować, dbać o wymianę części, czy przeprawiać przez rzekę. Niemcy, jednak mieli plan i byli ambitni. Nie do końca wiadomo, czy pomysł budowy cięższego sprzętu narodził się w głowie Adolfa Hitlera, czy może został mu podsunięty. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że ci którzy zajmowali się budową Tygrysa, bardzo chcieli działać według planów, jednak szybko okazało się, że czołg przekroczył zakładaną masę. Po spotkaniu w 1941 roku Afrika Korps z brytyjską Matildą na czele, Niemcy bardzo szybko doszli do wniosku, że ich sprzęt musi być w stanie pokonać tak grubo opancerzone pojazdy. Stworzono więc czołg z działem 8,8 cm KwK 36L/ 56 strzelające pociskami 88 mm. Żaden z ówczesnych pojazdów przeciwników nie mógł sprostać temu niemieckiemu.


Okazało się, jednak, że Tygrysy mają swoje poważne wady, które wyszły z biegiem czasu. Układ przeniesienia napędu, który był cudem na poligonach, na froncie okazał się bardzo mocno awaryjny. Podczas zimy okazało się, że nie sprawdza się podwozie o dość skomplikowanej budowie. Tygrysy z założenia miały pokonywać nurty rzek, ale miały poważny problem, aby dotrzeć do nich po bagnie i błocie. Pomimo wielu wad, Tygrysy były najlepszymi maszynami na froncie. Niesamowicie spisywały się na otwartych przestrzeniach, gdzie zadawały miażdżące straty siłom wroga. Jeśli chodzi o zwycięstwa tych pojazdów, wszystkie dostępne dane pochodzą od Niemców i mogą być lekko zawyżone, jednak to nie zmienia faktu, że Tygrysy były bardzo skuteczne.


Pan Thomas Anderson w swej niesamowitej, historycznej publikacji o niepokonanym czołgu II wojny światowej Tygrys legendarny czołg z wielką pasją i znajomością tematu opisuje nie tylko historie powstania tych maszyn, ale również z wielkimi szczegółami całą konstrukcję pojazdu.


W publikacji tej znajdziemy takie informacje jak mobilność, siła ognia, opancerzenie, zachowanie czołgu w walce, czy konserwacja i naprawy. Książka ta to prawdziwa kopalnia wiedzy dla wszystkich fanów militariów.


O Tygrysach oczywiście słyszałam, niewątpliwie Niemcy wykazali się w światowym konflikcie niezwykłą pomysłowością i odwagą. W bieżącym roku dość głośno było o Szwajcarskim Muzeum, które postanowiło odrestaurować Królewskiego Tygrysa z 506 ciężkiego batalionu czołgów Wehrmachtu. Szwajcarzy postawili sobie za cel ponownie uruchomienie pojazdu, oraz doprowadzenie go do stanu używalności.


Pozycja autora niewątpliwie zachwyca szczegółami, wyliczenia, tabele, dokładne proporcje, zasięgi etc. do tego wspaniałe archiwalne zdjęcia zarówno z walk toczonych przez Tygrysy jak i z momentów konstrukcji sprawiają, że czołg ten staje się jeszcze bardziej monumentalny i fascynujący. Jestem pod wielkim wrażeniem niezwykle precyzyjnej pracy pisarza, każda strona to praktycznie niesamowity zbiór informacji i fotografii, które przybliżają czytelnikowi ogromną pracę nie tylko samych pojazdów podczas walki, ale przede wszystkim konstruktorów. Z punktu widzenia kobiety same cyferki, jakieś obwody, i milimetry nie były dla mnie istotne, ale historia walk na froncie przy użyciu tych maszyn już tak.


Jestem przekonana, że książka ta zachwyci wprost każdego fana nie tyle II wojny światowej, ile wszelkiego rodzaju pojazdów i broni używanej podczas niej. Jestem pewna, że zdjęcia, dokumenty i wszelkie inne fotokopie, zafascynują Was tak samo jak mnie. Z całą pewnością Pan Anderson w swej publikacji funduje nam wspaniałą i szczegółową lekcję historii.


Zachęcam do zapoznania się z tym niebanalnym dziełem o jednym z najlepszych pomysłów niemieckich konstruktorów, który zaowocował ikoną ciężkiego uzbrojenia na froncie II wojny światowej.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM


 


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t