środa, 18 grudnia 2024

Gdy szatan mówi "Nie ma Boga"



„Zło zawsze czai się blisko, na wyciągnięcie ręki. Nie sposób się z nim układać, oswajać go ani zmieniać. Kto wpatruje się w lustro, zobaczy oblicze diabła. Tylko często nie potrafi tego zauważyć, bo rozpoznaje w nim jedynie własne rysy”.

Maja Kossakowska



Tak mówi Pan Bóg: Byłeś odbiciem doskonałości, pełen mądrości i niezrównanie piękny. Mieszkałeś w Edenie, ogrodzie Bożym; okrywały cię wszelkiego rodzaju szlachetne kamienie: rubin, topaz, diament, tarszisz, onyks, beryl, szafir, karbunkuł, szmaragd, a ze złota wykonano okrętki i oprawy na tobie, przygotowane w dniu twego stworzenia. Jako wielkiego cheruba opiekunem ustanowiłem cię na świętej górze Bożej, chadzałeś pośród błyszczących kamieni. Ez 28,12-19. Tak właśnie wygląda szatan, diabeł z Biblii, najpiękniejsze ze stworzeń, jeśli nie czytasz Pisma Świętego, możesz tego nie wiedzieć i być w szoku.

Diabeł nie ma rogów ani ogona, nie wygląda jak demon z horrorów, a zło ubrane jest w najpiękniejsze szaty, aby nas skusić i mamić. Demony, okultyzm, spirytyzm, wywoływanie duchów, tabliczki ouija, wróżbiarstwo, modlitwy do zmarłych, horrory… To wszystko i jeszcze więcej, czego zabrania i przed czym ostrzega Bóg w swoim słowie. Dlaczego więc są ludzie, którzy zwierają pakt z diabłem? Co nimi kieruje? Chęć posiadania, bogactwo, zysk, rozpacz, dobra doczesne… Często także demoniczne praktyki wydające się niewinną zabawą.

Pan Roger Morneau napisał książkę, o tym jak stał się satanistą, do czego Go to doprowadziło, jak się skończyło i gdzie na końcu w tej tragedii był Bóg. Podróż w świat nadprzyrodzony, zabierze Was tam, gdzie nikt z nas nie chciałby się znaleźć, na samo dno piekła duszy. Prywatne przeżycia Pisarza, udowadniaj nam, że zło może wydawać się dobrem, trując nas i zabijając. Często sami gubimy miłość Chrystusa, wydaje nam się, że Bóg nas nie kocha, wplatamy się w różne religie, stowarzyszenia, wierzenia, które oddalają nas od Stwórcy, tak było w przypadku Autora. Kult diabła wydawał Mu się czymś, co Go uratuje, ale w odpowiednim czasie pojawiła się Łaska Boga, która dała Mu nowe życie.

Bardzo ubolewam nad tym, że jest tak mało pozycji właśnie o takich historiach. To, co daje nam Autor, to ostrzeżenie, z którego możemy skorzystać, ale nie musimy, wybierając własną drogę. Publikacja ta jest bardzo krótka, myślę, że z własnych doświadczeń Pan Morneau mógłby napisać dzieło kilkutomowe, a ja czytałabym z zapartym tchem.

Zauważyłam, że bardzo dużo pozycji, które właśnie ostrzegły przed zaplątaniem się w demonizm, zostało wycofanych i niewznawianych. Jest to wielka strata dla czytelnika, zwłaszcza w czasach, jakie mamy, gdy wiele kościołów odchodzi od nauczania Biblii, a zawiera pakty ze światem polityki i poprawności np. tworząc tak zwaną ekumenię. Podróż w świt nadprzyrodzony, to coś mocnego, coś, co może przerazić, jednocześnie dając nadzieję, że zawsze z Bogiem jest się zwycięzcą. Szatan został pokonany na Krzyżu Golgoty, cokolwiek by nam nie obiecał i nie dał, jest to doczesne niedoprowadzające do wieczności. Ludzie, tacy jak Pisarz, którzy otwarcie mówią o swoich doświadczeniach z satanizmem, nie tylko nas ostrzegają, ale i próbują pokazać, że zło nawet przedstawione w złotej postaci zawsze będzie złem, prowadzącym do wiecznej śmierci.

Przyznam, że bałam się, iż ta książka będzie czymś podobnym do serii pozycji Państwa Warrenów. Na podstawie Ich doświadczeń nagrano takie filmy, jak np. Obecność, czy Obecność 2… W tych publikacjach jest opowieść, ale nie ma Boga… Dlatego cieszę się, że Pan Morneau nie poszedł za światem, który szydzi z chrześcijaństwa i uczciwie umieścił Ojca w swej opowieści, nie pomijając Jego zasług. Szkoda, że publikacja ta, jest tak krótka, ale dla wszystkich wierzących, lub zmagających się ze złym duchem będzie ona pouczająca i dająca nadzieję.

Książkę do recenzji otrzymałam od Fundacji Źródła Życia. 


 

poniedziałek, 16 grudnia 2024

Wielka Japonia



“花より団子” (Hana yori dango) – “Raczej ciasteczka niż kwiaty”

Powiedzenie japońskie



To przysłowie podkreśla praktyczne podejście do życia, sugerując, że wartościowe są te rzeczy, które przynoszą nam realną korzyść lub przyjemność, a nie te, które są tylko estetycznie atrakcyjne. Jest to przypomnienie, by cenić proste, codzienne radości i praktyczne aspekty życia, a nie tylko jego zewnętrzną powierzchowność. Fascynacja, tak można określić moje podejście do Japonii, jej kultury, ludzi, którzy w niej mieszkają, tradycji, wartości.

Japonia, dla mnie jest jednym z tych krajów świat, z których branie przykładu przyczyniłoby się do spokoju społecznego, większej moralności, a przede wszystkim zachowaniu honoru, którego nam Europejczykom tak brakuje. Sama historia kraju kwitnącej wiśni, jest perełką na mapie świta. Weźmy kilka ciekawostek, pierwsze gejsze były… mężczyznami. Gejsze to „damy do towarzystwa” w dosłownym tego słowa znaczeniu, a więc osoby niezwykle dobrze wykształcone, które zabawiają gości rozmową i umiejętnościami artystycznymi (np. tańcem, śpiewem i grą na instrumentach). Początkowo tę rolę pełnili mężczyźni, nazywani taiko-mochi – będąc odpowiednikami zachodnich błaznów. Stopniowo jednak zadanie przejęły panie. Dziś, co może zaskakiwać, gejsz, głównie w Kioto zaczęło przybywać! Dawna kultura japońska odżywa na nowo. Nie ściskanie dłoni i ograniczanie bliskiego kontaktu podczas spotkań z bliskimi, ceremonia parzenia herbaty, czy wydawanie odgłosu siorbania podczas jedzenia makaronu. Jeśli dodamy do tego wielką historię Samurajów, kodeks Bushido, rolę kobiety w tym społeczeństwie, uświadamiamy sobie, że tym bardziej Japonia zasługuje na nasz podziw i szacunek.

Kocham wszystkie publikacje związane z tym krajem, filmy, dokumenty, czy słuchowiska, dlatego gdy tylko zobaczyłam książkę Silne kobiety Japonii, pomyślałam, że muszę ją przeczytać. Wbrew pozorom, kobieta w tej kulturze ma wiele do powiedzenia, prowadzi dom i doradza mężowi, który często jej słucha dlatego pozycja o Japonkach, które przyczyniły się do rozwoju swojego kraju i kultury, a także miały wpływ na świat, jest moim zdaniem bardzo ważna. Pan Michał Sobieraj stworzył arcydzieło, które uświadamia nam, że my Europejki jesteśmy daleko za powściągliwymi, pełnymi taktu, kultury, obycia i mądrości Japonkami.

W publikacji tej poznamy np. Murasaki Shikibu, która stworzył pierwszą powieść na świecie. Autorka, opowieści o Genjim, dama dworu na cesarskim dworze, kobieta, która stworzyła trend w wartości czytania… Poznamy także Himiko, tą, która zjednoczyła to, co wydawało się rozsypane, lub Ono no Komachi, poetkę, która do dziś inspiruje sławnych artystów, pisarzy, czy myślicieli. Silne kobiety Japonii, to kawał dobrej roboty zapełniający lukę wydawniczą na rynku nie tylko podróżniczym, ale i historycznym. Środek książki przepiękny, ilustracje, szczegółowość tekstu. Oczywiście o każdej z tych kobiet można napisać osobną książkę, ale Pisarz dał nam to, co najważniejsze, czyli wstęp do poszukiwań. Jestem tą publikacją, oczarowana żałuję tylko, że nie ma ona twardej oprawy. Ponad 500 stron, zabierających nas do dawnej Japonii, tej nieznanej, walczącej o swoją tożsamość dzięki kobietą, które w tym kraju coś znaczą i się liczą, tworząc silne rodziny. Pan Sobieraj stworzył arcydzieło końca tego roku, liczę na więcej.

Książkę do recenzji otrzymałam dzięki uprzejmości Autora Pana Michła Sobieraja


 

sobota, 14 grudnia 2024

Wystarczy mały Cud...




„Musisz dostrzec cuda, żeby zdarzały się cuda”.

Jandy Nelson



W XXI wieku, kiedy bardziej jesteśmy nastawieni na konsumpcjonizm, wiarę w siłę umysłu, dostrzeganie tylko tego, co widzialne, nie zwracamy uwagi na to, co naprawdę pomaga nam żyć i Tego, który nam w tym pomaga. Cuda są dla nas wymysłami Biblii, Proroków, Obietnicy Bożej, czy niezrozumiałej tajemnicy Pisma, której nie rozumiemy. Czy mówimy dziś o cudach naszym dzieciom? Jak mówić o tym, w co sami nie wierzymy, jak wierzyć w coś, czego nie dostrzegamy…

Seria książek dla młodszych czytelników Skrzynia prawdziwych skarbów, jest tym, czego brakowało mi na naszych półkach. Kiedy chcemy wychowywać dzieci w duchu chrześcijańskim, czasami brakuje nam zasobów. Oczywiście dziś to nie jest modne, lepiej iść za światem i utopić dzieci w telefonie, ale ja uwielbiam wszystkie dzieła religijne dla dzieci, które pomagają w tym duchowym rozwoju. Chciałabym tutaj dodać, że wiele z nich mam od wspólnot protestanckich, ale naprawdę większość z nich jest ekumeniczna i można na nich pracować i podsuwać dzieciom nawet tym wychowywanym w duchu religii katolickiej, czy prawosławnej. Tak samo, jest z serią książeczek, które my zaczęliśmy od tytułu Czy naprawdę cuda się zdarzają? Pani Helen Lee, przedstawia nam w sposób genialny krótkie opowieści o tym, że często nie dostrzegamy drobnostek w naszym życiu, małych cudów dziejących się każdego dnia, często także nie doświadczmy wielkich rzeczy, które przygotowuje dla nas Bóg, ponieważ w pędzie życia zwalamy je na zrządzenie losu, podczas gdy powinniśmy za nie dziękować naszemu Stwórcy.

Ta niepozorna książeczka, jest zbiorem opowiadań dla starszych i młodszych dzieci o ich rówieśnikach i ich rodzinach, które doświadczyły Łaski Bożej w swoim życiu. Jak Pan Bóg zaingerował w życie Tony i jej mamy, jak pomógł rodzinom, które uciekały podczas II wojny, czy opowiadanie o tym, w jaki sposób uchronił przed więzieniem Panią Wright… Cuda… małe rzeczy niewidoczne dla nas każdego dnia, które chronią nas przed złem, pomagają żyć, dodają odwagi, spełniają marzenia, realizują potrzeby.

Czy tego typu opowiadania są potrzebne dzieciom? Oczywiście… Przybliżają one miłość Boga do człowieka, Jego opiekę nad nami, naszymi rodzinami, pokazują cudowne okruchy dnia, które mogą zmienić nasze życie.

Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Książka dosłownie na 30 minut czytania, zachęca do głębszych refleksji, szerokiej dyskusji w gronie rodzinnym, przede wszystkim do zatrzymania się w miejscu i obserwowania, jak cuda Pana Boga zmienią nas każdego dnia. Aż dziwne, że tak mało treści, bo to nie jest obszerna publikacja, może przynieść tyle dobrego. Jestem zachwycona całą serią i czytamy dalej, a Was Kochani zachęcam do zapoznania się z tą wielką, jednocześnie niepozorną książeczką.

Książkę do recenzji otrzymałam od Funkcji Źródła Życia


 

Obnażyć kłamstwo




„To ciekawe: lodówki zazwyczaj odzwierciedlają to, co dzieje się w naszym życiu - jak jesteśmy szczęśliwi, jak jest dobrobyt, są pełne produktów, bogate, a jak jest źle, świecą pustkami i psuje się w nich tylko jakaś stara cytryna”.

Kinga Dębska





Dobrobyt, obfitość, bogactwo… To stany, o których mówi się coraz mniej. Wmawia nam się, że przeludnienie spowoduje brak surowców, ogólną nędzę, głód, czy epidemię. W ubiegłym roku pojawiły się badania eksperymentalne. Ustalono, że gdyby wszystkich ludzi zamieszkujących Ziemię zebrać w jednym miejscu, zabraliby tyle miejsca, ile wynosi 1/3 powierzchni Australii. Skoro zajęlibyśmy tak niewielki obszar całej planety, o co tak naprawdę chodzi? Greta Thunberg głosi ciągle o zmianach klimatycznych i zagładzie Ziemi, ale sama lata odrzutowcami na kolejne pro klimatyczne spotkania. Dalej Bill Gates straszy nas kolejnymi pandemiami, które są stworzone i wymyślone przez człowieka, aby wybić nas jak najwięcej. Ciemny lud to kupuje, wierząc, że przeludnienie doprowadzi do tragedii, nie zwracając uwagi na to, że chodzi tylko o pieniądze.

Prawda, jest jednak taka, że na naszej planecie nie brakuje surowców, roślin, czy środków, aby przetrwały miliony ludzi w okresie bardzo długiego sięgającego nawet setki tysięcy lat czasu. To politycy i wielcy przywódcy wmawiaj nam, że jest źle, licząc na zyski, poddając nas eksperymentom społecznym, medycznym, wszelkim manipulacjom oraz wmawiając kłamstwa.

Panowie Marian L. Tupy oraz Gale L. Pooley w swej książce Superobfitość przekonują nas, że wzrost ludności na Ziemi nie zaszkodzi jej zasobom i że wszyscy jesteśmy w stanie żyć w dobrobycie. W swej pozycji ukazują nam szereg badań przeprowadzonych niemal na całym świecie, które udowadniają, że to, co wmawiają nam mass media, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Panowie przekonują nas, że wraz ze wzrostem populacji wzrosła liczba zasobów, która powoduje możliwość bogatszego i lepszego życia dla ludzi. Mimo tego, że wiele rzeczy udowodniono, to politycy i chęć władzy, dominacji i bogactwa elit obniża jakość życia w wielu, krajach powodując, że społeczeństwo coraz bardziej ubożeje. Nie chodzi już tutaj o kraje Afrykańskie, gdzie rządy zabieraj wszystkie zyski, a ludność głoduje, ubożeje także Europa, gdzie banda eurokratów decyduje jak mamy żyć i co mamy jeść. Pisarze pokazują nam, że wcale nie musi tak być i, że nie musimy się na to godzić.

Książka, jest faktycznie bardzo trudna. Zawiera wiele wykresów, badań, analiz, czy zestawień. Odwołuje się także do historii, jak i analizuje przyszłość. Porusza tematy ekonomiczne, gospodarcze, socjalne i polityczne, które dziś traktujemy po macoszemu, przyjmując na wiarę to, co usłyszymy w telewizji, czy Internecie.

Uwielbiam takie pozycje, ciemnogród XXI wieku, jaki nam się wmawia, jest wprost śmieszny. Nie długo powiedzą nam, że posiadanie wody w domu jest nie ekologiczne, dlatego całe szczęście, że powstają takie publikacje. Książką obu Panów jestem zachwycona, ale faktycznie nie jest ona dla każdego, nie każdy ją zrozumie, ogarnięty szałem wiary w media. Dziś patrząc z perspektywy czasu, musimy sami rozeznawać, co jest prawdą a co nie, dlatego takie pozycje są ważne i potrzebne.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Freedom Publishing


 

czwartek, 12 grudnia 2024

Coś ważnego




„I tylko to, co opowiedziane, jest jedyną możliwą wiecznością. Żyjemy w tym, co opowiedziane”.

Wiesław Myśliwski





Opowiadania… Mam do nich stosunek ambiwalentny, choć z przechyleniem na stronę, że za nimi nie przepadam. Nigdy nie czytam opowiadań żadnych, ani horroru, ani obyczajowych, ani o miłości. Nie zachwycam się nimi, uważam, że szkoda na nie czasu, wolę grubą książkę, powieść. Ciekawie się robi kiedy w grę wchodzą opowiadania z życia wzięte, ale stanowczo nie na zasadzie tych programów typu, Dlaczego ja… Chodzi mi o opowiadania, które mówią o czymś, o ludziach, ich losach, doświadczeniach. Nie odklejone od rzeczywistości, powalające, prawdą życiową, tęsknotą, doświadczeniem…

Opowiadań Pana Artur Ziontka nigdy nie czytałam, patrzę na okładkę tom czwarty. Nie lubię czytać od środka… Mam wrażenie, że coś mi wtedy umyka, ale tutaj okazało się, że to bez znaczenia. Stałem nago na progu domu, nie zachwyca okładką, jest ona dziwna, patrzę na nią i zastanawiam się, jaki był jej zamysł, przecież środek jest genialny. W księgarni nie zwróciłaby mojej uwagi, na czym traci treść, która powala szczerością, mówi o ludziach, życiu, zdarzeniach, krzywdzie, czasie, przemijaniu.

Trzy niepozorne historie, pisane pięknym, starym, ludowym językiem. O życiu… Właśnie gdzie? Na wsi? Na Podlasiu? Na Lubelszczyźnie? Na zacofanych terenach zza Buga? O życiu, które już niemal nie istnieje, o ludziach, których już niemal nie ma, o czasach, do których tęsknimy, gdy ziemia była żywicielką, a korporacje nie istniały w świadomości zwykłych ludzi, którym czas wyznaczały pory roku. Stworzyć opowiadani o terenie nie jest łatwo. Jeśli dodamy do tego ludzi, ich historię i naszą niewiedzę i ignorancję, powstają małe dzieła na kształt Traktatu o łuskaniu fasoli Pana Myśliwskiego. Albo też pozycje podobne do Nad Niemnem, czy Nocy i dni, tylko w krótszej formie. Właśnie to udało się stworzyć Autorowi, tych trzech wydawać by się mogło niepozornych historii, a jednocześnie tak ważnych.

Naczelnik poczty, fryzjer, babcia Helcia… Trzy niezwiązane ze sobą osoby, które pokazują nam prawdę naszego życia. Udowadniają fakt, że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz, zarówno bogacza jak i biedaka spotka ten sam los. Powiedzieć o tych opowiadaniach, że są dobre to nic nie powiedzieć, one są cudne. Przenoszą nas do świata, którego już nie ma, a może jest? Udowadniają, nasze współczesne odklejenie od rzeczywistości, porzucenie tego, co ważne, pęd za tym, co doczesne i przemijające. Wzruszają i bawią, uczą i krytykują. Trzeba przyznać, że Pan Ziontek się postarał. Niedługa książka, która zostaje w pamięci na długo. Jestem pod wrażeniem, lektur na dosłownie dwie godziny, wywierająca tak duże wrażenie, że ciężko później o niej zapomnieć. Mało, jest takich pozycji, a szkoda… Dla współczesnego społeczeństwa, które nic nie zna i nic nie rozumie takie książki to skarbnica wiedzy.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictw Paśny Buriat


 

Wielkie zaskoczenie




„Morderstwo jest tylko innym rodzajem kradzieży, ale zamiast należącej do kogoś rzeczy morderca kradnie po prostu czyjś czas”.

Graham Masterton



Kryminały historyczne, ostatnio coś tracą u Wydawców. Co się wydarzyło, że już nie zalewaj naszych, półek nie wiem. Zresztą sensacja z motywem historycznym również, po popularności Pana Browna, jakoś entuzjazm opadł. Komedie kryminalne, polskie trzymają duży poziom, książki Pana Rogozińskiego ciągle są na topie, więc ludzie jednak lubią tego typu literaturę.

Idąc tym śladem sięgnęłam po powieść Pana Jana Bełkowskiego Krew pod kamieniem, muszę przyznać, że komedie kryminalne polskie są chyba jedynym gatunkiem, jaki zawsze mi wchodzi. To znaczy, nie mam do nich zastrzeżeń, tak jak nie lubię polskich romansów, czy thrillerów, poza naprawdę dużymi wyjątkami, tak komedie kryminalne są naprawdę dobre. Tak też było z książką Pana Bełkowskiego.

Motyw zbrodni wpleciony w naszą polską historię, rycerskiego zakonu Braci Dobrzyńskich zrobił na mnie wrażenie. Ja w ogóle nigdy nie słyszałam o tym zakonie, dopiero po przeczytaniu tej powieści i zagłębieniu się w temat wiem, że był to zakon rycerski zorganizowany przez biskupa pruskiego Chrystiana pomiędzy 1216 a 1228 r. w celu szerzenia wiary chrześcijańskiej i podboju Prus. Nasza książka opowiada o morderstwie dyrektora muzeum, które wydarzyło się rok wcześniej, zanim policjanci dostali rozkaz do niego wrócić. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że jest ono powiązane właśnie z tajemnicami zakonu, wielkim skarbem i nieoczywistymi wydarzeniami.

Komedie kryminalne, to z reguły książki, aby tak powiedzieć delikatnie płytkie. One nie mają wnieść nic do naszego życia, czytamy je raczej dla rozrywki, aby się pośmiać a przy okazji przeżyć jakąś przygodę, poczuć dreszczyk emocji etc. Z książką Pisarz, jest ten problem, że zawiera wątki historyczne. Problem nie problem, przez ten zabieg powieść staje się źródłem informacji, zachęca do zgłębienia tematu, oddzielenia plew od prawdy etc. Oczywiście nastrój powieści, bohaterowie, dialogi to wszystko zachowano w sposobie humorystycznego przedstawieni, przez co historia nie jest nudna i żmudna, to duży atut, nie każdy lubi publikacje z wątkiem historycznym.

Zaskoczyło mnie, że pozycja ta ma tak mały druk. Ona jest dość gruba jak na gatunek, ale gdyby była wydana większym, standardowym drukiem dostalibyśmy kobyłkę. Mnie bardzo wciągnęła, jak na debiut Autora naprawdę godny uznania. Wiecie, czytając, miałam w głowie Pana Nienackiego i Jego opowieści o Panu Samochodziku. Nie wiem dlaczego, ale te książki bardzo mi przypominały Krew pod kamieniem, a może na odwrót. Służby Bezpieczeństwa, Naziści, tajemnice historii, różnobarwne społeczeństwo, tajemnicza fotografia sprzed lat, ukryty skarb i morderca, który zrobi wszystko, aby prawda nie wyszła na jaw.

Połknęłam tę powieść w dwa dni. Muszę powiedzieć, że byłam zaskoczona, że to debiut. Napisane, tak jakby stworzył ją naprawdę obeznany Autor, który ma na koncie już kilka podobnych dzieł. Napis na okładce komedia kryminalna trochę mnie zwiódł, bo spodziewałam się właśnie czegoś w stylu Pana Rogozińskiego, a dostałam ambitną komedię z wątkiem historycznym. Jeśli lubicie ten gatunek, koniecznie musicie przeczytać.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra


 

środa, 11 grudnia 2024

Biblijnie bez tradycji



„Kościół nie jest ani lewicowy, ani prawicowy, powinien być Chrystusowy”.

Joanna Podsadecka



Bardzo ciężko, jest szukać czegoś w Biblii, gdy się jej nie czyta i nie wie się, jakie są księgi i jak w ogóle są rozmieszczone. Jednak nawet gdy wiemy takie rzeczy, nie zawsze pamiętamy gdzie, co jest. Ja kiedyś szukałam wersetów na potwierdzenie tego, że Duch Święty, jest Bogiem, oraz że Jezus Chrystus jest Bogiem. O ile z Jezusem nie miałam kłopotu, o tyle z Duchem już tak, być może czytałam po prostu bez zrozumienia. Na szczęście mamy Internet i wszystko można w nim sprawdzić, inaczej kopałabym się długo.

Wiele osób także zainteresowanych, jest życiem Jezusa, szuka w Ewangeliach, pomijając Stary Testament, który zapowiada nadejście Mesjasza. Jasne, to też można wpisać w Google, ale ja wolę papier, interesują mnie teksty zwierające opis życia Jezusa, ale bez wszechobecnej tradycji, na której opierają się różne religie. Tradycja nie jest prawdą historyczną, ani biblijną tylko dodatkiem człowieka, w który ktoś nakazuje nam wierzyć. Jedną z takich tradycji, jest np. wiara w to, że Maria została wzięta do nieba z duszą i ciałem, czy że była niepokalanie poczęta, co jest całkowicie sprzeczne z Biblią.

Dlatego też najważniejszych informacji należy doszukiwać się w Piśmie Świętym, ale jeśli faktycznie mamy problem, aby je zrozumieć, to warto sięgać po pozycje, które zgodni z nim tłumaczą nam wybrany temat, czy zagadnienie. Jedną z takich publikacji książkowych traktującą o życiu Chrystus, jest książka Życie Jezusa Pani Ellen White. Przeczytałam, ją bardzo uważnie, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem szczegółowości tej publikacji.

Wielkim atutem, jest to, że pozycja ta wprowadza nas w temat od samego początku, czyli zaczynamy tekstami Starego Testamentu, przeplatanymi tekstami Nowego, który mówi nam kim i gdzie był Jezus przed narodzeniem w ciele człowieka. Ilość wersetów biblijnych jest przeogromna, wszystko można sprawdzić, rozdział o przymierzu Boga z Izraelem to coś, co często pomijane jest w tekstach i życiu Jezusa. Idziemy drogą Zbawiciela, przez Jego narodziny, dzieciństwo, chrzest w Jordanie, kryzys w Galilei, aż po śmierć na krzyżu i Objawienie Jana… Tych rozdziałów, jest aż 87, szczegółowość po prostu powalająca. Z całą pewnością nie jest to książka na jeden raz, jeśli macie ochotę te informacje sprawdzać z Biblią, to naprawdę będzie studium trwające parę miesięcy. Osoby zapoznane z Pismem, na pewno pominą niektóre rozdziały, ale poznają takie, do których będą wracać, dla mnie to np. Świątynia ponownie oczyszczona, Na moją pamiątkę, czy Kazanie na górze. Życie Jezusa, to także publikacja wspomagając moim zdaniem Rodziców, w nauczaniu religii w domu. I tutaj apel do Wydawcy, o twarde oprawy do książek, które można wykorzystać w prywatnym nauczaniu dzieci w rodzinach.

Wbrew pozorom książek do ewangelizacji dzieci, materiałów dla dużych i małych tych całkowicie opartych tylko na Słowie, bez tradycji jest mało. Sama miałam wielki problem, aby coś znaleźć, więc nawet jeśli trzeba dopłacić za twardą oprawę, aby książka posłużyła dłużej to warto.

Bardzo szkoda, że pozycja ta nie ma np. kodów QR do materiałów typu słuchowisko, kolorowanka, zadanie do pobrania, czy jakiś Quiz dla dzieci, ale rozumiem, że jest ona przygotowana dla starszego odbiorcy. Moje dodatkowe chcenie nic nie oznacza, bo i tak publikacja jest genialna, ale może warto nad czymś takim pomyśleć we wznowieniach. Ja czytam książki religijne, chrześcijańskie z myślą o wykorzystaniu w domu, generalnie dziś w dobie zlaicyzowania nie są one popularne. Boga i wszystko, co z Nim związane traktujemy w kontekście powiedzeni, jak trwoga to do Boga. Wiara nie jest na topie, dla mnie, jest ona ważna, dlatego cieszę się, że powstają takie dzieła, są wydawane i co najważniejsze mają przystępną cenę. Jeśli szukacie książki, która przeprowadzi was przez historię nie tylko życia Jezusa, ale całego Zbawienia, to pozycja Pani White, jest dla Was.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Orion Plus


 

poniedziałek, 9 grudnia 2024

Quo Vadis Europo?



„Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość”.

George Orwell



W dobie doprowadzającej, do upadku Europę jej wymysłu, jakim jest Fit for 55 to propozycja pakietu legislacyjnego, zawierającego 13 projektów przepisów. Wprowadzenie konkretnych przepisów, dopasowujących prawo unijne do pośredniego celu klimatycznego ma sprawić, że do 2030 roku UE obniży emisję dwutlenku węgla o 55 proc. (w porównaniu do roku 1990), w Polsce zamyka się kopalnie, ciepłownie, czy elektrownie. Co ciekawe w tym samym momencie kiedy u nas paliwa kopalne się zwijają, w Niemczech zaczynaj swój rozkwit. Sabotaż, jakiego podejmują się nasi rządzący, okłamując ludzi, że paliwa kopalne nie mają przyszłości, zniszczy nasz kraj na długie lata, jak nie wieki.

Polska przez długie lata funkcjonowała i funkcjonuje dzięki złożom, najważniejszych u nas węgla brunatnego i kamiennego, który zasila elektrownie i daje utrzymanie setkom tysięcy rodzin. Zwinięcie, rozgrabienie i sprzedawanie polskiego majątku, jakim są m.in. kopalnie, doprowadzi do upadku polskiej gospodarki, energetyki, ciepłownictw oraz spowoduje jeszcze większą biedę w narodzie.

Pan Alex Epstein, poświęcił tematowi przyszłości paliw kopalnych swoją książkę Przyszłość paliw kopalnych, dlaczego rozwój i dobrobyt ludzkości wymaga dalszego wykorzystywania ropy naftowej, węgla, i gazu ziemnego. Na początku, zanim zaczęłam czytać, miałam problem z Autorem, musiałam sobie poszukać, bo jak zobaczyłam nazwisko, to zastanawiałam się, czy nie chodzi o tego miliardera, który zapraszał na swoją wyspę polityków, ludzi telewizji etc. aby uprawiać orgię i gwałcić małe dzieci, nazwiska są identyczne. Na szczęście tamten miał na imię Jeffrey. Jak już, to sobie sprawdziłam, muszę przyznać, że z wielką przyjemnością przeczytałam tę publikację.

Mamy tutaj w końcu argumenty, które nie wmawiają nam głupot, że jak przestaniemy palić węglem, to będziemy mieli czystsze powietrze. Pisarz jasno przedstawia nam naszą zależność od paliw kopalnych, bez nich nie będziemy w stanie żyć i produkować, a mit szklanych domów, do którego przekonują nas Zieloni to bajka ludzi niedouczonych. Pan Epstein, jasno również informuje, z wielką odwagą, że w likwidacji przemysłu opartego na paliwach kopalnych nie chodzi wcale o ekologię, ale o pieniądze. Wielkich światowych graczy nie obchodzi planeta, czy dobrobyt społeczeństw, ale to jak można wzbogacić się na jednym z największych przekrętów świata. Kiedyś wmawiano nam, że musimy zmieniać piece węglowe na gazowe, bo gaz jest ekologiczny i tani dziś mówi się nam, że tylko pelet, pompy ciepła i panele słoneczne. Nie, jest to dbanie o ludzi tylko przeliczenie, że gaz przestał przynosić dochody.

Książka Pana Epsteina, jest naprawdę obszerna. Porusza takie tematy, jak wytwarzanie energii, ale też wady pali kopalnych. W bardzo jasny sposób przedstawi nam, że większość krajów na świecie nie dba o emisję CO2, bzdurą jest, że jak Europa zmniejszy wytwarzanie tego gazu, to powietrze będzie czystsze, ponieważ Europa wytwarza tylko około 7 procent dwutlenku węgla w skali świat. Publikacja, ta jest jedną z lepszych w temacie korzyści płynących z korzystania z własnych zasobów podziemnych. Krzyk wokół paliw kopalnych skończy się, gdy ludzie będą coraz biedniejsi i nie będzie, nas stać na rachunki, związane z głupotą rządzących. Warto przeczytać, jaka jest prawda nie tylko o zasobach, produkcji i używaniu paliw kopalnych, ale także o kłamstwach, jakimi karmi się Europejczyków, by obrzydzić im np. korzystanie z węgla.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Freedom Publishing


 

czwartek, 5 grudnia 2024

Tajemnica żółtego płaszcza




„- Nie jestem mordercą - zaprotestował

- Nikt nie jest dopóki nie popełni pierwszej zbrodni”.

Umberto Eco





Ostatnio trochę porzuciłam swoje ukochane kryminały i thrillery na rzecz innych gatunków, ale wracam do nich z utęsknieniem. Powrót mnie nie rozczarował, ponieważ Wydawnictwo LeTra, jak zawsze daje mi, to czego potrzebuję zagadkę, tajemnicę, niebanalnych bohaterów i zwroty akcji.

Tym razem totalnie przepadłam w Grzebielcu Pana Fredrika Wintera, żałując, że ta pozycja nie ma więcej stron i tak szybko ją skończyłam. Ach, co to była za fabuła. Jestem zachwycona i przyznam, że chętnie przeczytałabym coś jeszcze w tym stylu. Żółty płaszczyk na okładce przypomina mi małego bohatera z książki To Pana Kinga, a to jest, najlepsza zapowiedz tego, że będzie się działo.

W fabule mamy seryjnego mordercę, który zabija tylko w nocy z 5 na 6 listopada, niczym jak Michael Meyers z serii Halloween. Podkopując się do domów swych ofiar, wciąga je pod ziemię. Zbrodnie nie są rozwiązane, nasza główna bohaterka otrzymuje przesyłkę, tajemniczy rękopis zatytułowany Ja jestem Grzebielec. Wszystko wskazuje na to, że to wyznania mordercy. Wydawca, dla którego pracuje kobiet, decyduje się wydać biografię i tak zaczyna się walka o przetrwanie… Kim jest Grzebielec i czy faktycznie książka należy do niego, doczytajcie sami.

Ta publikacja łączy w sobie wiele wątków i zdarzeń, które już miały miejsce w horrorach. Przyznam, że właśnie to, jest dla mnie najlepsze. To tak, jakby jeść swoje ulubione lody z mnóstwem dodatków. Książka mimo gatunku nie jest brutalna to raczej zagadka psychologiczna, w której nic nie jest takim, jakim się wydaje. Nie mam pojęcia, czy Pisarz napisał coś więcej, ale mam nadzieję, że tak i się do tego dokopię. Powieść tę połknęłam w dwa dni, uważam, że jest świetna, na zakończenie roku w sezonie thriller😊 W ogóle wydaje mi się, że Wydawca ostatnio ma w swej ofercie coraz więcej naprawdę świetnych pozycji, rozkręca się. Plusem pozycji, jest również to, że Autor poświęca dużo miejsca opisom i wątkom pobocznym, bardzo działa tym na wyobraźnię. Na koniec oczywiście maiłam problem, bo okazało się, że to wszystko nie było tak, jak ja myślałam, marny byłby ze mnie policjant, ale muszę przyznać, że napięcie trzyma do ostatniej strony. Lubię także, mocno rozbudowane wątki psychologiczne postaci i tutaj również to znajdziemy. Na szczęście nasza bohaterka nie jest nudna, ma swoje zdanie i twardo stąpa po Ziemi, a to w książkach rzadkość. Jeśli chcecie jeszcze przed końcem roku przeczytać dobry thriller, to z pewnością Grzebielec, jest taką publikacją. Książka, jest również dostępna w formie e-booka.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra

 

Wiara nasza...




 „Doprawdy, najpewniejszą drogą do Piekła jest droga stopniowa – łagodna, miękko usłana, bez nagłych zakrętów, bez kamieni milowych, bez drogowskazów”.


C.S Lewis



Wiecie, jakie to zaskoczenie kiedy znacie jedną książkę jakiegoś Autora, a później okazuje się, że tych książek jest więcej? Ja właśnie tak miałam z Panią Ellen White. Myślałam, że napisała Ona tylko pozycję Wielki Bój, ale okazuje się, że nie.

Wielki Bój zaczęłam słuchać w Audio i czytać na Legimi, jednak do tego typu książek muszę mieć papier, więc wznowienie tego dzieł z ilustracjami i masą przypisów jest czymś dla mnie. Na początek obalenie, tego, że nie ma żadnego boju, ponieważ Jezus umarł na krzyżu. Jest, to nie prawda, ponieważ nawet Paweł pisze, że Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich EF 6,12 UBG. Tak więc ustalając, że ta walka ciągle się toczy, o czym informuje nas Biblia, możemy przejść do kontrowersyjnej książki Pani White. Powiem szczerze, że mimo szerokich opinii zwłaszcza w kręgach kościoła rzymskiego, ja żadnej kontrowersji tutaj nie widzę. Pozycja ta, jest genialna w swoim przedstawianiu faktów, które są historycznie udowodnione, ale faktycznie niewygodne dla Watykanu.

W ogóle jeszcze napiszę, że zanim przeczytałam tę książkę, to obejrzałam film Lampa w ciemności, który również traktuje o tematyce podjętej przez Panią White.

Po pierwsze i najważniejsze, publikacja ta porusza ludobójstwo na Waldensach, za to, że chcieli wierzyć tak, jak naucza Biblia, a nie KrK. Tragiczne, to były czasy, papież Benedykt XII, jeszcze jako biskup Pamiers w Langwedocji, prowadził wiele procesów przeciwko waldensom. Kościół katolicki uważał waldensów za nieortodoksyjnych i w 1184 r. na synodzie w Weronie, pod auspicjami papieża Lucjusza III, zostali ekskomunikowani. Papież Innocenty III posunął się jeszcze dalej podczas IV Soboru Laterańskiego w 1215 r., oficjalnie potępiając waldensów jako heretyków. Później mamy husytów i Jana Husa, również ciekawa historia. Jeśli jej nie znacie, zachęcam, do zapoznania się zarówno z książką Pani White, jak i przytoczonym przeze mnie filmem. Trzeba przyznać, że historia reformacji, inkwizycji, płonących stosów w Wielkim Boju, jest opisana wspaniale. Zakaz czytania Biblii, odbił się na nieświadomości społeczeństwa, a co za tym idzie na dominacji KrK, co doprowadziło do wielu tragedii, za które Wtykana do dziś nie przeprosił. Następnie Pisarka porusza temat proroctw w Piśmie Świętym, co dla mnie jest kolejnym tematem, który od lat mnie fascynuje. Jeśli nie czytaliście książki Apokalipsa Pana Dunkela, koniecznie musicie to również nadrobić. U Pisarki temat ten nie jest tak szczegółowo napisany, ale daje wiele do myślenia. Znajdziemy tutaj, także temat przykazań, jakie Mojżesz otrzymała od Boga na Górze Synaj. Dla tych, którzy wierzą w doktrynę KrK, będzie zapewne szokiem, to, że w Biblii brzmią one zupełnie inaczej, niż w KKK. A co mówi o ich zachowywaniu sam Bóg? Doczytajcie sami w Księdze Powtórzonego Prawa.

Tak, książka Wielki Bój, może być kontrowersyjna dla tych, którzy nie czytają Biblii i nie znają historii własnych religii. Może być szokująca, przyprawiająca o nerwy, niezgadzająca się z jedno zbawczością, jaką głosi największe wyznanie w Polsce. Myślę, że już z tych powodów warto ją przeczytać. Żałuję tylko, że pozycji tej nie mam w twardej oprawie, miękka jest niepraktyczna, ponieważ, jest to publikacja, w której wiele się podkreśla. Faktycznie, dziś toczymy bój między prawdą a fikcją, tradycją a zdrową nauka Biblii, między tym co powiedzą ludzie, tym jak naprawdę powinniśmy żyć i wierzyć jeśli kochamy Boga… Wielki Bój polecam, dopóki żyjemy, słowa Pawła są ciągle aktualne.

Książkę do recenzji otrzymałam od Fundacji Źródła Życia

http://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t

wtorek, 3 grudnia 2024

Łooo Matko i Córko!



„Urodzić się głupcem to nie wstyd. Wstyd tylko głupcem umrzeć”.

Erich Maria Remarque


Bycie głupcem jest bardzo modne w XXI wieku. Włączam Internet, a tam Pani TheVeganka siedzi naga na stołku i śpiewa, jak to rybki mają przerąbane, bo są jedzone. Pamiętajcie więc, żeby nie jeść karpi w wigilię, bo wyskoczą z hodowli i zaczną strajkować. Dalej mamy Pana Jelly Fruit, który zjada tabletki do zmywarki, nagrywając film na żywo i ma do tego setki tysięcy subów, Najlepsze jest, to, że na spotkaniu z fanami widzimy mamę, która zabrała tam swoją dziesięcioletnią córkę, mówiąc, że on jest taki śmieszny, a na pytanie, czy nie przeszkadza jej, że jest wulgarny, odpowiada, a kto w tych czasach nie przeklina (sic!)

Jaranie się głupotą w dzisiejszym świecie, jest tak modne, że trzeba obniżyć swój poziom intelektualny i nie mówić nic, co obrazi głupców. W świecie degrengolady, komercji, kumoterstwa, korupcji nie wybijesz się na mądrości, co widać gdy patrzy się na naszych polityków, tylko na szerokiej głupocie. Najgorsze jest to, że ciemny lud to kupuje i temu przyklaskuje.

W związku z natłokiem, żeby tak rzec starym słowem debilizmu Pan Bartosz Małecki, stworzył niezwykłą, ważną i prześmiewczą pozycję Pochwała głupoty w XXI wieku. Książka ta, jest jednocześnie typową książką o głupocie naszych czasów, ale też zawiera strony do notowania i wyciągania wniosków z opisanych rozdziałów. Publikacja ta moim zdaniem jest przegenialna, ubawiłam się po pachy, a na koniec przyznałam Autorowi rację. Pan Małecki porusza tutaj takie tematy, jak wyprzedaże i robienie nas w bambuko (ooo np. popularne Black Friday), diety, którymi się katujemy, kupując rzeczy i żywność, która nam w niczym nie pomoże, głosowanie na ludzi, którzy walą ściemę, że za ich panowania będzie lepiej, czy listy rzeczy do zrobienia, które naprawdę, ale to naprawdę musisz zrobić.

Na koniec, tego wszystkiego zadaje pytanie, czy głupocie należy się pochwała? Tutaj pojawia się problem, bo książka musiałaby być skierowana do ludzi mądrych, którzy gardzą głupotą z wyboru, niestety dziś mamy ludzi, którzy kochają głupotę i wszystko, co z nią związane. Baaa mamy takich, którzy z niej żyją, zarabiają na niej mnóstwo pieniędzy, a Ty szary mądry człowieku, biduj od pierwszego do pierwszego, jak nie potrafisz wysadzić w powietrze mikrofali na live (tak, tak to też zrobił Jelly Fruit).

Pisarz wbił się w temat genialnie, uważam tę publikację za najlepszą w tym roku, jeśli chodzi o pozycje traktujące o współczesnym społeczeństwie. Mam nadzieję, że na jednej pozycji się nie skończy, ponieważ jest to temat rzeka i można o tym napisać, encyklopedię. Pochowała głupoty w XXI wieku, będzie świetnym pomysłem na prezent szczególnie dla młodych ludzi, którzy uważają, że wsadzanie sobie na live kostki toaletowej w odbyt, jest mega fajne (zgadnijcie kto to zrobił😉)

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa M23


 

Gdy szatan mówi "Nie ma Boga"

„Zło zawsze czai się blisko, na wyciągnięcie ręki. Nie sposób się z nim układać, oswajać go ani zmieniać. Kto wpatruje się w lustro, zobaczy...