środa, 16 grudnia 2020

Trudno tym Pisarzem być

 


„Wiele osób słyszy głosy, gdy nikogo nie ma.
Niektórzy nazywani są szaleńcami i zamyka się ich w pokojach,
gdzie przez cały dzień wpatrują się w ściany.
Inni nazywani są pisarzami i robią prawie to samo”.

Margarett Chittenden


Marek Hłasko autor takich pozycji jak „Pijcie ryż każdego dnia” czy „Nawrócony w Jaffie” był hipochondrykiem i lekomanem. Z tego też powodu bardzo często prosił swoich przyjaciół i rodzinę o leki utrzymujące, że jest ciężko chory. Momentami był w tak ciężkiej desperacji, iż pewnego razu kiedy przyjaciele odmówili mu kolejnych medykamentów, wszedł do apteki i udał... Atak serca. Podobno zdarzało mu się to bardzo często. Jak widać, jego talent aktorski był równie przekonujący.

Franz Kafka to dopiero był ewenement. Twórca słynnego „Procesu” sam dziś za swoje upodobania seksualne byłby sądzony. Nic to, że był uzależniony od pornografii, teraz dobre porno to dla niektórych kawa na śniadanie. Nasz Pisarz jednak lubił różne udziwnienia. Tuż po jego śmierci w prywatnych materiałach autora znaleziono porno nie tylko z udziałem ludzi, ale i zwierząt. Jak to się mówi, żeby życie miało smaczek... raz dziewczynka raz... zwierzaczek.

Hans Christian Andersen odczuwał duży pociąg do mężczyzn. Oczywiście ten seksualny. W swoim pamiętniku bardzo ubolewał nad tym, że ma małe, wręcz znikome powodzenie u płci pięknej. Nie do końca wiadomo, dlaczego biednego Hansa to tak męczyło, ponieważ on sam umawiał się z paniami tylko dlatego, iż w ten sposób miał lepszy dostęp do przystojnych młodzieńców. Jedyną formą jego aktywności seksualnej była masturbacja, więc do końca życia był prawiczkiem. Oczywiście Andersen miał również swoje fobie. Jedną z nich był paniczny strach przed pożarem więc... Aby się przed nim uchronić i szybko dać dyla, nosił ze sobą linę... Wszędzie.

Maria Konopnicka jak się okazało najsławniejsza kochająca inaczej pisarka, za pomocą miłości do swojej partnerki, Marii Dulębianki zmusiła tę biedną kobietę do porzucenia kariery artystycznej. Obie żyły razem aż do śmierci Konopnickiej w 1920 roku. Pani Dulębiance na pewno ulżyło, że zacna Marysia nie nazywa już jej Pietrek.

Zagraniczni twórcy również mają swoje sekreciki. Najpopularniejszy dziś pisarz Stephen King ma takiego bzika na punkcie pisania, że kiedy po zabiegu wazektomii lekarz kazał mu odpoczywać, ten postanowił jednak ukończyć kolejne ze swoich dzieł. Zaangażował się w to tak bardzo, że żona znalazła go w kałuży krwi. Niestety nasz popularny autor, zamiast od razu, pozwolić się zawieść do szpitala zgodził się na to dopiero po ukończeniu rozdziału.


Smaków i smaczków o pisarzach jest wiele. Pan Sławomir Koper historyk, scenarzysta. Autor ponad 60 publikacji m.in. „Święta po polsku” czy „Ostatnie lata polskiego Wilna” zdecydował się napisać już drugą część wstydliwych tajemnic mistrzów pióra. W swojej nowej pozycji „Nieznane losy autorów lektur szkolnych” pokazuje nam, świat nie zbyt grzecznych okazuje się ludzi, którzy tworzą do dziś polską kulturę. Perwersje i skandale, nicejskie trójkąty, konfabulacje, fetysze i kariery takich sławnych postaci jak: Zygmunt Krasiński, Bolesław Leśmian, Halina Poświatowska czy Sławomir Mrożek po prostu trzeba poznać. Jak pokazuje ta publikacja nie tylko w dzisiejszych czasach pikantne skandaliki, głośne romanse czy niebezpieczne związki nie tylko finansowe, przyciągają i kuszą soczystą plotką.

Przyznam szczerze, że dla mnie książka ta to mistrzostwo świata. Nie wiem, kto się na kim wzorował Pan Koper na Panu Drewniaku (autor „Historii bez cenzury”) czy może na odwrót. Jednak efekt jest niesamowity. Prosty język, sarkazm, poczucie humoru, słowotok, polot i finezja, a to wszystko wplecione w ciekawostki i najbardziej pikantne anegdoty o ludziach, którzy ani moralnością, ani inteligencją nie grzeszyli nigdy. W publikacji tej nie znajdziecie umoralniających treści ani szkolnego bełkotu. Książka ta jest dla ludzi o mocnych nerwach i dużym poczuciu humoru. Jeśli jesteście wrażliwi na skandaliczne treści o swoich ukochanych pisarzach - nie czytajcie. Jednak zapewne będziecie żałować. Uśmiałam się do łez i okazało się, że jedna popołudniowa kawa z tą książką to za mało. Gdyby lekcje języka polskiego miały, choć 30% tego typu treści z całą pewnością, młodzież nie ignorowałaby tak, ważności kultury i dziedzictwa Polski. Nikt nie podważa tego, że „Słowacki wielkim poetą był”, jednak gdy dodamy do tego, jego wręcz obsesyjną ciągotkę do giełdy to twórczość poety, nabiera nowego znaczenia.
Dzieła Pana Kopra polecam córce matce i babce, a także synowi, ojcu i dziadkowi. Żadne z pokoleń na pewno się nie zawiedzie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Adwentu czas

„Piękne zadanie na Adwent: obudzić we wspomnieniach dobroć, a przez to otworzyć drzwi nadziei”.                             Benedykt XVI ...