niedziela, 5 października 2025

Współczesna ekonomia





 „Są ludzie, którzy mają pieniądze, i są ludzie, którzy są bogaci.” – Coco Chanel




Książka „Elementarz ekonomii. Zwięzłe omówienie podstawowych reguł i doktryn” autorstwa Pana Faustino Ballvé jest jednym z najbardziej klarownych i przystępnych wprowadzeń do myśli ekonomicznej w duchu szkoły austriackiej. Autor, hiszpańsko-meksykański prawnik i ekonomista (1887–1958), był bliskim współpracownikiem Ludwiga von Misesa i kontynuatorem tradycji liberalizmu klasycznego. Dzieło Pana Ballvé nie jest podręcznikiem w sensie akademickim, lecz raczej filozoficzno-ekonomicznym manifestem zdrowego rozsądku gospodarczego, w którym Autor z niezwykłą zwięzłością i przejrzystością przedstawia podstawowe prawa rządzące życiem ekonomicznym człowieka i społeczeństwa. Pisarz pisze w duchu liberalnym, odrzucając ekonomię jako narzędzie manipulacji państwowej i ideologicznej. Jego Elementarz ma na celu przywrócenie ekonomii jej pierwotnego sensu – nauki o ludzkim działaniu w warunkach rzadkości dóbr i wolnego wyboru. Nie jest to więc książka o liczbach, wykresach czy statystyce, lecz o zasadach i mechanizmach, które sprawiają, że gospodarka rozwija się, gdy ludzie są wolni, a upada, gdy zostają zniewoleni przez biurokrację i politykę.

Aby w pełni zrozumieć przesłanie Pana Ballvé, warto osadzić jego książkę w kontekście historycznym. Elementarz ekonomii został napisany w latach 50. XX wieku – czasie, gdy świat dopiero podnosił się po katastrofie II wojny światowej, a wiele państw ulegało fascynacji ideami socjalizmu, keynesizmu i interwencjonizmu gospodarczego.

Wielu intelektualistów uznawało wtedy, że wolny rynek zawiódł, a gospodarka wymaga „naukowego planowania”. Pisarz sprzeciwiał się temu przekonaniu, pokazując, że centralne sterowanie gospodarką prowadzi zawsze do chaosu i zubożenia społeczeństwa. Jego książka wpisuje się w długą tradycję myśli ekonomicznej zapoczątkowaną przez Adama Smitha, Jeana-Baptiste’a Say’a, Frédérica Bastiata, Carla Mengera i Ludwiga von Misesa. Autor odwołuje się do zasad, które przetrwały próby czasu: prawa popytu i podaży, roli przedsiębiorcy, znaczenia własności prywatnej i niezbędności wolnego rynku. Jednocześnie jego styl – prosty, logiczny, zrozumiały – sprawia, że książka jest napisana nie dla ekspertów, lecz dla każdego, kto chce pojąć podstawowe prawa ekonomii bez matematycznych skomplikowań.

Podstawowe reguły ekonomii według Pana Ballvé

1. Ekonomia jako nauka o ludzkim działaniu

Pierwszym i fundamentalnym założeniem Autora jest to, że ekonomia jest nauką o wyborach dokonywanych przez ludzi w warunkach ograniczonych zasobów. Nie jest to więc nauka ścisła w sensie fizyki – jej przedmiotem są ludzkie decyzje, które zawsze opierają się na subiektywnych ocenach wartości i potrzeb. Każdy człowiek, działając, wybiera pomiędzy różnymi dobrami, poświęcając jedno, by zdobyć inne. Tak rozumiana ekonomia jest ściśle powiązana z etyką, wolnością i odpowiedzialnością jednostki. Pan Ballvé podkreśla, że ekonomia nie jest moralnością, ale że bez moralnych postaw – takich jak uczciwość, odpowiedzialność, praca i szacunek dla cudzej własności – wolny rynek nie może funkcjonować. W tym sensie jego podejście łączy naukowy opis z głębokim humanizmem.

2. Zasada wolnego rynku

Dla Pisarza wolny rynek stanowi naturalny porządek gospodarczy, który powstaje spontanicznie z ludzkiej potrzeby wymiany i współpracy. Rynek nie jest tworem państwa, lecz konsekwencją ludzkiego działania. Na wolnym rynku każdy uczestnik dąży do własnej korzyści, ale – paradoksalnie – przez to służy innym: produkuje to, czego inni potrzebują, i w zamian otrzymuje środki do zaspokajania własnych potrzeb. Wolny rynek nie wymaga centralnego planisty, ponieważ sam reguluje się poprzez system cen, które przekazują informacje o niedoborach i nadwyżkach dóbr.

Cena nie jest więc arbitralna – jest sygnałem, który kieruje działaniem milionów ludzi w złożonej sieci gospodarki. Pan Ballvé, podobnie jak Mises i Hayek, uważał, że żaden planista nie jest w stanie zastąpić mechanizmu cen, bo żaden człowiek nie dysponuje pełną wiedzą o wszystkich potrzebach i zasobach społeczeństwa.

3. Rola przedsiębiorcy

W centrum systemu gospodarczego Autor stawia przedsiębiorcę. To on łączy czynniki produkcji – ziemię, pracę, kapitał – i podejmuje ryzyko w nadziei na zysk. Przedsiębiorca nie jest wyzyskiwaczem, jak twierdzi marksizm, lecz organizatorem i innowatorem, który przewiduje potrzeby innych ludzi. Zysk jest dla niego nagrodą za trafne decyzje, a strata – karą za błędy. Pan Ballvé pisze, że „bez przedsiębiorców nie byłoby postępu, ponieważ to oni odkrywają, co ludzie naprawdę chcą kupować, i dostarczają im tego taniej i lepiej”. W tym sensie przedsiębiorca jest motorem postępu, a jego wolność – niezbędnym warunkiem rozwoju cywilizacji.

4. Pieniądz i jego funkcje

Jednym z ważniejszych rozdziałów książki jest ten, w którym Pisarz omawia pieniądz – jego naturę, pochodzenie i rolę w gospodarce. Autor tłumaczy, że pieniądz nie został „wynaleziony” przez państwo, lecz wyłonił się spontanicznie z procesu wymiany, jako najbardziej płynny towar, który wszyscy akceptują. Pieniądz pełni trzy funkcje: miernika wartości, środka wymiany i środka tezauryzacji (oszczędzania). Pan Ballvé broni pieniędzy mających pokrycie w realnym towarze (złocie lub srebrze), twierdząc, że tylko one zapewniają stabilność systemu gospodarczego. Krytykuje natomiast pieniądz fiducjarny (papierowy, emitowany przez państwo), ponieważ prowadzi on do inflacji i zniekształcenia cen, co ostatecznie niszczy oszczędności i zaufanie społeczne. Według niego inflacja to „ukryty podatek”, który najciężej dotyka biednych, bo odbiera im siłę nabywczą.

5. Interwencjonizm i jego skutki

W dalszej części Elementarza Autor dokonuje ostrej krytyki interwencjonizmu państwowego. Twierdzi, że każde odchylenie od zasad wolnego rynku – czy to w postaci kontroli cen, dotacji, protekcjonizmu, czy planowania produkcji – prowadzi do zakłócenia równowagi gospodarczej. Państwo, które próbuje „pomóc”, w rzeczywistości często szkodzi, bo niszczy bodźce do pracy, przedsiębiorczości i oszczędzania. Pan Ballvé wskazuje na błędne koło interwencji:

najpierw rząd wprowadza regulację, która powoduje niezamierzone skutki uboczne, następnie, by je naprawić, wprowadza kolejną interwencję, aż w końcu gospodarka staje się całkowicie uzależniona od decyzji polityków. Rezultatem jest stagnacja, inflacja i spadek dobrobytu.

6. Krytyka socjalizmu, nacjonalizmu i protekcjonizmu

Autor uważał, że socjalizm i nacjonalizm są dwiema stronami tej samej ideologii przymusu, która podporządkowuje jednostkę zbiorowości. Socjalizm ekonomiczny – w jego ocenie – niszczy wolność, ponieważ odbiera ludziom możliwość decydowania o własnej pracy, oszczędnościach i inwestycjach. Nacjonalizm z kolei ogranicza wymianę międzynarodową, prowadząc do wojen handlowych i konfliktów politycznych.

Protekcjonizm – czyli ochrona krajowego rynku przez cła i bariery – jest według Pana Ballvé formą „gospodarczego egoizmu”, który zawsze szkodzi wszystkim: konsumentom, bo płacą więcej; producentom, bo przestają się rozwijać; i całemu społeczeństwu, bo spada konkurencyjność. Jedyną drogą do dobrobytu jest wolny handel, w którym każdy kraj specjalizuje się w tym, co potrafi robić najlepiej.

Z całej książki Autora można wyodrębnić kilka doktryn ekonomicznych, które tworzą spójny system myślenia:

Doktryna subiektywnej wartości – wartość dobra zależy od oceny jednostki, nie od jego „obiektywnego” kosztu.

Doktryna spontanicznego porządku – rynek sam organizuje się dzięki interakcji milionów wolnych decyzji.

Doktryna ograniczonego państwa – rola państwa powinna ograniczać się do ochrony własności, prawa i bezpieczeństwa.

Doktryna przedsiębiorczości – rozwój gospodarczy jest dziełem przedsiębiorczych jednostek, nie biurokratów.

Doktryna stabilnego pieniądza – system walutowy powinien opierać się na zaufaniu i realnych fundamentach, a nie na polityce.

Każda z tych zasad ma charakter normatywny, tzn. nie tylko opisuje świat, ale też wskazuje, jak powinien on wyglądać, by sprzyjał wolności i dobrobytowi.

Choć książka Pana Ballvé jest niezwykle logiczna i przejrzysta, niektórzy ekonomiści zarzucają jej zbytni idealizm. Rzeczywiste gospodarki nie są doskonałymi rynkami – istnieją monopole, asymetrie informacji, dobra publiczne, a także potrzeba regulacji dla ochrony środowiska i zdrowia publicznego. Pisarz o tym wspomina, ale raczej marginalnie, traktując te problemy jako wyjątki, a nie regułę. Krytycy zwracają też uwagę, że jego wizja wolnego rynku zakłada wysoki poziom etyki i uczciwości uczestników, co w praktyce nie zawsze ma miejsce. Jednak nawet jego przeciwnicy przyznają, że Elementarz ekonomii pełni niezwykle ważną funkcję edukacyjną – przypomina, że każda polityka gospodarcza powinna być oceniana nie po intencjach, lecz po skutkach.

Choć Elementarz ekonomii powstał ponad pół wieku temu, jego przesłanie pozostaje aktualne. W epoce globalizacji, nadmiernego zadłużenia państw i inflacji, przestrogi Pana Ballvé brzmią zaskakująco nowocześnie. Kiedy rządy drukują pieniądze, regulują ceny i wprowadzają kolejne programy socjalne, warto przypomnieć sobie, że każdy „darmowy obiad” ma swój koszt, a prawa ekonomii nie można zawiesić ustawą. Dziś, gdy świat zmaga się z kryzysami energetycznymi, finansowymi i inflacyjnymi, lektura Pisarza może być odświeżającym przypomnieniem, że rozwiązaniem nie jest więcej interwencji, lecz więcej wolności, odpowiedzialności i przedsiębiorczości.

Faustino Ballvé w „Elementarzu ekonomii” stworzył dzieło wyjątkowe: krótkie, ale głębokie, proste, ale przenikliwe. Jego książka jest nie tylko podręcznikiem ekonomii, ale także manifestem wolności człowieka. Uczy, że ekonomia to nie tylko nauka o pieniądzach, lecz przede wszystkim nauka o wyborach, wolności i skutkach ludzkiego działania. Podstawowe reguły i doktryny Autora – wolny rynek, rola przedsiębiorcy, znaczenie własności prywatnej, krytyka interwencjonizmu – pozostają fundamentem myślenia liberalnego i ekonomicznego realizmu. Jego przesłanie można streścić w jednym zdaniu:

„Gospodarka działa najlepiej wtedy, gdy ludzie są wolni, a państwo mądrze się ogranicza.”

Elementarz ekonomii to książka, która – mimo upływu lat – przypomina, że praw ekonomicznych nie można uchwalić ani odwołać, bo wynikają one z natury ludzkiego działania. Dlatego dzieło Pana Ballvé nie traci na aktualności – przeciwnie, z każdym kryzysem gospodarczym staje się coraz bardziej potrzebne.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Freedom Publishing

sobota, 27 września 2025

Wrześniowa tragedia





 „Starym ludziom wojna przynosi chwałę, młodym śmierć.” – Herodot




Kampania wrześniowa 1939 roku należy do wydarzeń szczególnie utrwalonych w pamięci narodowej Polaków. Początek II wojny światowej, dramat klęski, bohaterska obrona i równoczesny upadek państwa – to motywy, które na trwałe zakorzeniły się w polskiej świadomości historycznej. Jednocześnie, przez wiele dziesięcioleci badania nad wrześniem 1939 roku skupiały się przede wszystkim na jego ogólnopolskim wymiarze, na wielkich bitwach, decyzjach naczelnego dowództwa czy polityce międzynarodowej. Książka Wrzesień 1939 w południowej Polsce wydana przez Instytut Pamięci Narodowej w Krakowie i Katowicach, pod redakcją Panów Dawida Golika i Michała Wenklara, stanowi próbę przesunięcia perspektywy. Tom ten, oparty na referatach wygłoszonych podczas konferencji naukowej w 2019 roku, stawia w centrum zainteresowania region południowej Polski, a więc obszar, który w planach obronnych II Rzeczypospolitej odgrywał rolę szczególną.

Publikacja liczy ponad 300 stron i została podzielona na cztery główne bloki tematyczne. Pierwsza część koncentruje się na ogólnych założeniach strategicznych dotyczących południowej flanki obrony Polski. Omawia m.in. planowanie działań Armii „Karpaty”, rolę fortyfikacji w Karpatach oraz znaczenie granicy polsko-słowackiej i polsko-węgierskiej w obliczu niemieckiej agresji. To właśnie tutaj czytelnik dostrzega, że południe Polski nie było marginesem działań wojennych, lecz newralgicznym rejonem, którego utrzymanie miało zapewnić połączenie z sojuszniczymi Węgrami i potencjalne możliwości odwrotu. Analizują rozmieszczenie jednostek i zadania stojące przed dowództwem, wskazując zarówno mocne, jak i słabe strony przyjętej koncepcji. Istotnym tematem są także fortyfikacje karpackie, które tworzono w pośpiechu latem 1939 r. – artykuły pokazują, jak niewystarczająco rozwinięte były te umocnienia i jak trudno było skutecznie obsadzić je kadrowo. Szczególną uwagę zwrócono na strategiczne znaczenie granicy węgierskiej – była ona postrzegana jako potencjalna „droga życia”, umożliwiająca ewakuację do państwa sprzyjającego Polsce.

Druga część skupia się na przebiegu konkretnych walk. Znajdziemy tu analizy działań wojskowych w dolinie Dunajca, opis zmagań o Nowy Sącz czy Bielsko-Białą, a także relacje dotyczące starć granicznych w rejonie Podhala i Beskidów. Autorzy korzystają z szerokiego spektrum źródeł: raportów wojskowych, dokumentów administracyjnych oraz wspomnień uczestników, dzięki czemu powstaje wielowymiarowy obraz starć – nie tylko z perspektywy sztabów, ale również z punktu widzenia żołnierzy i ludności cywilnej. Szczególnie interesujące są analizy poświęcone słowackiej armii, która u boku Wehrmachtu wkroczyła do Polski od południa. Ten element przypomina, że kampania wrześniowa miała wymiar międzynarodowy – Polska walczyła nie tylko z Niemcami, ale także musiała zmierzyć się z agresją Związku Sowieckiego i udziałem mniejszych sojuszników III Rzeszy.

Kolejny blok poświęcony został zagadnieniom społecznym i cywilnym. Omawia on kwestię uchodźstwa, problemów zaopatrzeniowych, organizacji administracji w warunkach kryzysu, a także nastrojów społecznych wobec agresji niemieckiej i zdradzieckiego ataku sowieckiego. Szczególnie cenne są rozdziały, które pokazują codzienność wojny – ucieczki ludności w kierunku granicy węgierskiej, dramaty rodzin rozdzielanych przez front, czy dylematy władz lokalnych próbujących utrzymać elementarny porządek w chaosie kampanii. Ważnym zagadnieniem jest kwestia propagandy i nastrojów społecznych – Autorzy pokazują, że mimo poczucia zagrożenia, w pierwszych dniach wojny istniała wiara w pomoc sojuszników, która jednak szybko ustąpiła miejsca poczuciu opuszczenia i bezradności.

Ostatnia część tomu dotyczy pamięci i historiografii. Panowie analizują, jak pamiętano wrzesień 1939 roku w południowej Polsce, jakie pomniki i miejsca pamięci powstawały po wojnie, oraz jak zmieniała się narracja o tych wydarzeniach w okresie PRL i po 1989 roku. To ważny element, gdyż przypomina, że historia nie jest jedynie zapisem faktów, lecz także procesem ich interpretacji i upamiętnienia.

Największą wartością omawianej publikacji jest regionalne ujęcie kampanii wrześniowej. Dzięki niemu czytelnik ma okazję zobaczyć, jak wydarzenia wielkiej wojny przenikały do lokalnych społeczności, jak wyglądały walki na mniejszych odcinkach frontu i jakie znaczenie miała geografia południowej Polski dla działań wojennych. Taka perspektywa nie tylko uzupełnia ogólnonarodową narrację, ale także otwiera pole do porównań między różnymi regionami. Pozwala również lepiej zrozumieć, że klęska wrześniowa nie była abstrakcyjną „katastrofą państwa”, lecz splotem lokalnych dramatów, porażek i aktów bohaterstwa. Na uwagę zasługuje także bogactwo źródeł. Autorzy wykorzystują materiały archiwalne z Polski i zagranicy, raporty wojskowe, dokumenty administracji lokalnej oraz relacje świadków. Tego rodzaju podejście umożliwia weryfikację faktów i pozwala budować obraz wydarzeń w oparciu o solidne podstawy. Książka spełnia tym samym wysokie standardy pracy naukowej, a jednocześnie dzięki klarownemu językowi pozostaje dostępna dla szerszego grona czytelników.

Jak każda praca zbiorowa, tom ten nie jest całkowicie jednolity. Poszczególne artykuły różnią się stylem, zakresem tematycznym i głębokością analizy. Zdarza się, że pewne wątki powracają w kilku rozdziałach, co może sprawiać wrażenie powtarzalności. Jednak redaktorzy – Panowie Dawid Golik i Michał Wenklar – zadbali o spójną strukturę całości, dzięki czemu książka nie traci na wartości merytorycznej. Wręcz przeciwnie, różnorodność podejść i stylów można potraktować jako atut, pozwalający spojrzeć na wrzesień 1939 roku z wielu stron.

Publikacja IPN-u jest ważnym wkładem zarówno do badań naukowych, jak i do procesu upamiętnienia kampanii wrześniowej. Wpisuje się ona w misję Instytutu, polegającą na dokumentowaniu losów Polski w XX wieku i przywracaniu pamięci o wydarzeniach i ludziach zapomnianych. W tym sensie tom ma wymiar nie tylko akademicki, ale także edukacyjny i społeczny. Może służyć jako źródło wiedzy dla studentów historii, nauczycieli, regionalistów, muzealników, a także dla wszystkich pasjonatów dziejów wojskowości. Wrzesień 1939 w południowej Polsce to książka, która pokazuje, jak wiele można zyskać dzięki spojrzeniu na wielką historię przez pryzmat regionu. Ukazuje dramat kampanii wrześniowej w Karpatach, na Podhalu i w Małopolsce, a jednocześnie zwraca uwagę na rolę społeczności lokalnych w obliczu wojennej katastrofy. To praca rzetelna, wartościowa i potrzebna, która wzbogaca polską historiografię i pomaga zrozumieć, że historia września 1939 roku to nie tylko Westerplatte i Bitwa nad Bzurą, ale także dziesiątki mniejszych epizodów rozgrywających się na południowych rubieżach kraju.

Dzięki wysiłkowi Redaktorów i Autorów książka ta staje się świadectwem nie tylko wydarzeń, ale i pamięci – pamięci o ludziach, miejscach i regionach, których losy w 1939 roku zaważyły na obliczu całej Polski.

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej

Taniec po polsku






 „Taniec to najpiękniejsza metafora życia – ciągły ruch, rytm i harmonia.” – anonim




Taniec od zawsze pełnił w kulturze polskiej funkcję znacznie wykraczającą poza ramy rozrywki. Był i jest nośnikiem tożsamości, formą przekazu emocji, a także narzędziem integrującym wspólnotę. W przypadku Polski szczególne znaczenie mają tańce narodowe – pięć form, które wykształciły się na przestrzeni wieków i które do dziś pozostają wizytówką polskości: polonez, mazur, kujawiak, oberek i krakowiak. Pani Zofia Czechlewska w swojej książce Polskie tańce narodowe. Krótki zarys historyczny, systematyka, metodyka, formy sceniczne podejmuje się próby ich opisania w sposób całościowy. To publikacja, która łączy refleksję historyczną, systematyzującą i praktyczną, a także podejście sceniczne, co czyni ją cennym narzędziem dla badaczy, instruktorów, artystów i miłośników tańca.

Pani Zofia Czechlewska to osoba doskonale przygotowana do opracowania tego tematu. Jej biografia świadczy o niezwykłym zaangażowaniu w rozwój polskiego ruchu tanecznego. Przez wiele lat współpracowała z zespołami folklorystycznymi, w tym ze słynnym „Śląskiem”, będąc nie tylko choreografką, ale również pedagogiem i teoretykiem tańca. Posiada tytuł doktora sztuk muzycznych, co dodatkowo wzmacnia naukowy wymiar jej działalności.

Książka została skonstruowana w sposób logiczny i przejrzysty. Każdy rozdział pełni odrębną funkcję, a jednocześnie wszystkie razem tworzą spójną całość.

Zarys historyczny – Autorka opisuje proces kształtowania się pięciu tańców narodowych, ukazując ich genezę oraz przemiany. Polonez, taniec o rodowodzie dworskim, symbolizuje dostojność i ceremonialność. Mazur – szybki, pełen energii – odzwierciedla temperament polskiej szlachty. Kujawiak i oberek, pochodzące ze wsi, wprowadzają do tańca elementy autentycznej ludowości, a krakowiak, dynamiczny i barwny, stał się dumą Małopolski. Pisarka pokazuje, że te tańce nie powstały w próżni, lecz były wynikiem złożonych procesów społecznych i historycznych.

Systematyka – w tej części Autorka porządkuje wiedzę o tańcach, analizując ich tempo, rytmikę, charakter ruchów i podstawowe figury. Dzięki temu czytelnik łatwiej dostrzega różnice i podobieństwa między nimi. Pani Czechlewska podkreśla, że zrozumienie specyfiki danego tańca wymaga świadomości jego rytmu i energii, które są jak odcisk palca narodowego temperamentu.

Metodyka – ta część jest szczególnie cenna dla nauczycieli i instruktorów. Pisarka przedstawia praktyczne wskazówki dotyczące nauki kroków, pracy nad postawą, akcentowaniem rytmu. Zwraca uwagę na stopniowanie trudności oraz na to, jak przekazywać wiedzę osobom początkującym, dzieciom i młodzieży. Jednocześnie podkreśla, że celem nauki nie jest tylko poprawność techniczna, lecz także budowanie świadomości kulturowej.

Formy sceniczne – Pani Czechlewska omawia, jak tańce narodowe funkcjonują w warunkach scenicznych, w zespołach pieśni i tańca, na konkursach czy w widowiskach stylizowanych. Przypomina, że scena wymaga wyrazistszych ruchów i większej dbałości o wizualny efekt, ale ostrzega przed przesadnym odejściem od tradycji. Dla Niej najważniejsza jest równowaga – zachowanie ducha autentyku przy jednoczesnym wykorzystaniu środków artystycznych.

Materiały dodatkowe – książka została wzbogacona o ilustracje, rysunki schematów kroków i fragmenty przetłumaczone na język angielski. To czyni ją publikacją o charakterze nie tylko narodowym, lecz także międzynarodowym. Dzięki temu mogą z niej korzystać także zespoły polonijne i zagraniczni badacze folkloru.

Publikacja Pani Czechlewskiej posiada liczne walory:

Kompleksowość – łączy historię, teorię, praktykę i aspekt sceniczny.

Praktyczność – schematy i metodyczne wskazówki ułatwiają realne wykorzystanie w nauczaniu.

Dbałość o tradycję – autorka akcentuje wagę ochrony dziedzictwa i jego przekazu kolejnym pokoleniom.

Dostępność – język jest zrozumiały, dzięki czemu książka trafia zarówno do profesjonalistów, jak i amatorów.

Uniwersalność – tłumaczenia na angielski czynią publikację pomostem między Polską a światem.

Warto dodać, że Pisarka swoją książką wpisuje się w nurt współczesnych działań na rzecz ochrony niematerialnego dziedzictwa kulturowego, zgodnych z zaleceniami UNESCO. Taniec, jako forma tradycji żywej, wymaga bowiem nie tylko dokumentacji, ale też nieustannej praktyki i edukacji.

Nie można jednak pominąć pewnych braków i ograniczeń:

część historyczna jest jedynie wprowadzeniem – bardziej rozbudowane analizy źródłowe mogłyby wzbogacić książkę,

zagadnienia muzyczne potraktowane zostały skrótowo, choć stanowią integralną część tańca,

zróżnicowanie regionalne tańców wymaga osobnych, pogłębionych opracowań,

brak materiałów multimedialnych ogranicza praktyczne zastosowanie w epoce cyfrowej.

Mimo tych uwag są to raczej naturalne konsekwencje przyjętej formuły podręcznika, który musi godzić przystępność z naukowym ujęciem.

Książka Pani Czechlewskiej ma szczególne znaczenie nie tylko dla środowiska artystycznego, ale i dla całego społeczeństwa. Może być wykorzystana:



w szkołach, jako uzupełnienie lekcji muzyki i wychowania fizycznego,

w zespołach folklorystycznych, które dzięki niej mogą doskonalić repertuar,

w edukacji polonijnej, wspierając podtrzymywanie tożsamości kulturowej poza granicami kraju,

w promocji Polski na arenie międzynarodowej – taniec narodowy staje się ambasadorem naszej kultury.

Dzięki takiej publikacji młode pokolenia mogą nie tylko nauczyć się kroków tanecznych, ale także zrozumieć ich znaczenie i miejsce w tradycji. To niezwykle ważne w dobie globalizacji, kiedy lokalne formy kulturowe łatwo zanikają pod naporem kultury masowej.

Polskie tańce narodowe Pani Zofii Czechlewskiej to dzieło, które łączy naukowe podejście z praktycznym doświadczeniem. Autorka stworzyła książkę uniwersalną – przydatną pedagogom, tancerzom, badaczom i wszystkim, którzy chcą poznać piękno polskich tańców narodowych. Publikacja nie wyczerpuje tematu, ale stanowi solidny fundament do dalszych badań i praktyki. Największą wartością tej pracy jest to, że przywraca taniec jego prawdziwą rolę – nie tylko jako widowiska, lecz jako żywej tradycji, która kształtuje świadomość narodową i buduje więzi międzypokoleniowe. Autorka przypomina, że taniec narodowy nie jest reliktem przeszłości, lecz wciąż aktualnym językiem kultury, zdolnym poruszać serca i inspirować. Dzięki tej książce kolejne pokolenia mają szansę nie tylko poznać kroki poloneza czy mazura, ale przede wszystkim zrozumieć, że w rytmach i figurach tych tańców ukryta jest dusza narodu – jego historia, emocje i duma.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sorus

niedziela, 21 września 2025

Jedność świata i smaku




 „Indie są jak mozaika – każdy jej fragment ma własny kolor, a wszystkie razem tworzą jeden obraz.” – Jawaharlal Nehru




Literatura podróżnicza od wieków była jednym z ważniejszych narzędzi poznawania świata. Jej zadaniem nie jest jedynie informować czytelnika o dalekich krajach, ale przede wszystkim wciągnąć go w doświadczenie podróży — z całą jej intensywnością, pięknem i niepokojem. Książka Pani Bożeny Marczyńskiej-Lüttge Świat ma zapach przypraw. Indie stanowi przykład współczesnej literatury tego gatunku. Autorka, która od lat związana jest zawodowo z przyprawami i z pasją odkrywa świat poprzez podróże, prowadzi czytelnika przez różne zakątki Indii, a jej narracja jest pełna aromatów, smaków, dźwięków i barw. Jednak to, co wyróżnia tę książkę, to nie tylko plastyczny język, ale także odwaga w zestawianiu piękna i brzydoty, bogactwa i nędzy, sacrum i profanum. Indie jawią się tutaj jako kraj kontrastów — trudny do uchwycenia, a jednocześnie fascynujący.

W centrum opowieści Pani Marczyńskiej-Lüttge znajdują się przyprawy. Nie jest to zabieg przypadkowy — przyprawy od wieków były symbolem bogactwa, władzy, a także kulturowej wymiany. W książce stają się one metaforą całych Indii: różnorodnych, intensywnych, czasem trudnych do zniesienia, a jednocześnie nieodparcie przyciągających. Autorka prowadzi czytelnika przez plantacje kardamonu i pieprzu, ukazując codzienność ludzi, którzy od pokoleń żyją w rytmie natury i handlu. Opisując ich pracę, wprowadza nas w świat zapachów — intensywnych, ostrych, słodkich, gorzkich — które układają się w mozaikę przypominającą o wielowiekowej tradycji handlu przyprawami w Indiach. Przyprawy są tu także kluczem do zrozumienia, że Indie należy poznawać poprzez zmysły, a nie tylko intelekt. To kraj, którego nie da się ogarnąć suchymi faktami. Trzeba go powąchać, posmakować, zobaczyć, dotknąć, a nawet poczuć jego gwar i hałas. Pisarka udowadnia, że dopiero wtedy podróż staje się pełnym doświadczeniem.

Ważnym motywem książki jest zestawienie dwóch Indii: tych widzianych oczami turysty — pełnych zabytków, świątyń, kolorowych targowisk — i tych, które istnieją obok: biednych dzielnic, slumsów, codzienności ludzi żyjących poniżej granicy ubóstwa. Autorka nie ucieka od tych obrazów. Pisze o dzieciach proszących o jedzenie, o ogromnych różnicach majątkowych, o nędzy kontrastującej z przepychem pałaców maharadżów. To spojrzenie przypomina podejście Ryszarda Kapuścińskiego w Podróżach z Herodotem czy Hebanie, gdzie obok opisów piękna i historii zawsze obecna była refleksja nad losem zwykłych ludzi. Pani Marczyńska-Lüttge, podobnie jak Kapuściński, nie stawia się w roli mentora ani analityka politycznego, ale raczej uważnego obserwatora, który próbuje uczciwie oddać złożoność miejsca, które odwiedza.

Autorka wielokrotnie zwraca uwagę na spotkanie tradycji z nowoczesnością. Indie to kraj, w którym obok siebie funkcjonują pradawne rytuały i dynamiczny rozwój technologiczny. Można spotkać tam zarówno ascetów nad Gangesem, jak i programistów pracujących dla globalnych korporacji w Bangalore. Pani Marczyńska-Lüttge pokazuje, że Indie to przestrzeń dialogu i napięcia. Z jednej strony głęboka religijność, przejawiająca się w codziennych obrzędach, pielgrzymkach i świętach, z drugiej — materializm i pogoń za zyskiem, szczególnie widoczna w wielkich miastach. Książka staje się przez to nie tylko relacją z podróży, ale i studium współczesnej cywilizacji, która próbuje pogodzić przeszłość z przyszłością.

Język Pisarki jest barwny i plastyczny. Cechuje go bogactwo opisów sensorycznych: zapachy kardamonu, smak curry, kolory sari, dźwięki ulicznych bazarów. Dzięki temu książka nabiera niemal malarskiego charakteru, a czytelnik zostaje wciągnięty w pejzaż Indii wszystkimi zmysłami. Kompozycja książki jest mozaikowa — nie znajdziemy tu linearnej opowieści ani przewodnikowego uporządkowania. To raczej zbiór impresji, wspomnień, spotkań i obserwacji. Taka forma odzwierciedla sam charakter Indii: kraju pełnego chaosu, w którym wszystko istnieje obok siebie i trudno o prostą strukturę. Jednym z ważniejszych walorów książki jest obecność pytań o charakterze etycznym i egzystencjalnym. Autorka nie poprzestaje na opisach — zastanawia się nad losem ludzi, nad niesprawiedliwością społeczną, nad tym, dlaczego w jednym miejscu na ziemi panuje luksus, a w innym ubóstwo. Indie jawią się w Jej relacji jako kraj, który uczy pokory. W konfrontacji z ogromem ludzkiego cierpienia czytelnik zmuszony jest zastanowić się nad własnym życiem, nad wartościami, które uznaje za oczywiste.

Mocne strony książki

Autentyczność – wynikająca z wieloletniego doświadczenia autorki jako podróżniczki i znawczyni przypraw.

Bogactwo opisów sensorycznych – pozwala czytelnikowi przenieść się do Indii i niemal „poczuć” ten kraj.

Różnorodność perspektyw – obok opisów turystycznych atrakcji są też fragmenty dotyczące codziennego życia i problemów społecznych.

Refleksyjny charakter – książka nie jest jedynie przewodnikiem, ale także zapisem wewnętrznych przemyśleń.

Słabsze strony

Brak pogłębionej analizy historyczno-społecznej – dla czytelników poszukujących wiedzy naukowej książka może wydać się zbyt powierzchowna.

Perspektywa zewnętrzna – Autorka, jako osoba z Zachodu, może nie zawsze w pełni zrozumieć konteksty kulturowe, a jej spojrzenie bywa egzotyzujące.

Fragmentaryczność narracji – brak spójnej osi fabularnej może utrudniać odbiór osobom oczekującym linearnej opowieści.

Świat ma zapach przypraw. Indie Pani Bożeny Marczyńskiej-Lüttge to książka, która wciąga czytelnika w świat pełen barw, zapachów i kontrastów. To nie tylko opowieść o egzotycznym kraju, ale także zapis refleksji nad ludzkim losem, nad nierównościami i nad sensem podróżowania. Choć książce można zarzucić pewną powierzchowność czy brak głębokiej analizy społeczno-historycznej, jej największą wartością jest szczerość i pasja. Autorka nie udaje badaczki akademickiej, ale podróżniczkę i obserwatorkę, która dzieli się własnym doświadczeniem. Dla osób szukających inspiracji do podróży, chcących poznać Indie poprzez wrażenia i emocje, będzie to lektura niezwykle satysfakcjonująca. Dla tych, którzy oczekują analizy politycznej czy historycznej — raczej punkt wyjścia niż ostateczne źródło wiedzy. Indie, jak pokazuje Pisarka, są krajem, którego nie da się zamknąć w jednej narracji. Trzeba ich doświadczać, tak jak doświadcza się przypraw: powoli, cierpliwie, z otwartością na intensywność i różnorodność smaków.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sorus

Służby i archiwa







 

 „Mówić językiem, w którym słowo „bezpieczeństwo” budzi dreszcz grozy, słowo „prawda” jest tytułem gazety, słowo „wolność” i „demokracja” podlegają służbowo generałowi policji.” — Stanisław Barańczak




Problematyka archiwów komunistycznych służb bezpieczeństwa należy do najważniejszych zagadnień współczesnej refleksji nad dziedzictwem totalitaryzmu w Polsce. Dokumentacja wytworzona przez aparat represji jest bowiem nie tylko świadectwem działań państwa wobec obywateli, lecz także źródłem wiedzy o mechanizmach władzy, narzędziem pamięci i przedmiotem sporów politycznych. Książka Transformacja i archiwa. Od tajnych do jawnych akt komunistycznych służb bezpieczeństwa, wydana przez Instytut Pamięci Narodowej pod redakcją Pana Jerzego Bednarka i Pana Pawła Perzyny, stanowi obszerną próbę opisania, jak akta te przeszły drogę od materiałów ściśle tajnych, dostępnych jedynie funkcjonariuszom i nielicznym decydentom, do jawnych zasobów badawczych i archiwalnych, z których korzystać mogą naukowcy, dziennikarze oraz zwykli obywatele. Publikacja ukazuje transformację archiwów jako proces wieloaspektowy: polityczny, prawny, instytucjonalny, ale także technologiczny i etyczny. Jej lektura pozwala zrozumieć, że otwarcie archiwów nie było prostą decyzją, lecz długim i trudnym przedsięwzięciem, które do dziś wpływa na życie społeczne i świadomość historyczną Polaków.

Aby zrozumieć wagę omawianej książki, trzeba uświadomić sobie, czym były archiwa aparatu bezpieczeństwa PRL. Służba Bezpieczeństwa, działająca w ramach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a wcześniej struktury Urzędu Bezpieczeństwa, gromadziła gigantyczne ilości dokumentów dotyczących obywateli. Były to zarówno teczki personalne agentów, jak i materiały operacyjne z inwigilacji, stenogramy podsłuchów, raporty z obserwacji, dokumentacja fotograficzna, a także notatki służbowe i analizy polityczne. Do 1989 roku materiały te były absolutnie tajne i pełniły funkcję narzędzia kontroli społecznej. Upadek komunizmu postawił nowe państwo przed pytaniem: co zrobić z tym zasobem? Zniszczyć, aby zamknąć bolesny rozdział, czy udostępnić, aby rozliczyć przeszłość? Polska – podobnie jak inne kraje postkomunistyczne – musiała wypracować własny model transformacji archiwów.

Autorzy pokazują, że pierwsze lata III Rzeczypospolitej charakteryzowały się niejednoznacznością wobec spuścizny archiwalnej. Z jednej strony istniała presja społeczna, aby jak najszybciej rozliczyć funkcjonariuszy i współpracowników SB, z drugiej – pojawiały się głosy nawołujące do ostrożności. Brakowało odpowiednich ustaw, a decyzje administracyjne często były fragmentaryczne i prowizoryczne. Momentem przełomowym było powołanie Instytutu Pamięci Narodowej, który stał się centralną instytucją gromadzącą i udostępniającą dokumentację. Książka szczegółowo opisuje proces legislacyjny i polityczne spory, które towarzyszyły narodzinom IPN, podkreślając, jak wiele trudności napotkało tworzenie jednolitego systemu archiwalnego.

Transformacja akt była ogromnym wyzwaniem praktycznym. Miliony dokumentów wymagały ewidencjonowania, porządkowania i konserwacji. Część materiałów została zniszczona jeszcze w 1989 roku, inne były rozproszone, przechowywane w fatalnych warunkach, a niektóre zabezpieczone w sposób uniemożliwiający szybkie udostępnienie. Autorzy książki opisują proces opracowywania jednolitego systemu katalogowania, a także rolę digitalizacji. Podkreślają, że cyfryzacja nie tylko zwiększa dostępność, ale także chroni dokumenty przed fizycznym zużyciem. Jednocześnie zwracają uwagę, że praca archiwisty jest twórcza i interpretacyjna – sposób opisania materiału wpływa na to, jak będzie on później odczytywany przez badaczy.

Jednym z najtrudniejszych zagadnień pozostaje granica jawności. Dokumenty zawierają nie tylko informacje o funkcjonariuszach i agentach, ale również dane ofiar, często wrażliwe i intymne. Książka pokazuje dramatyczny wymiar tego problemu: z jednej strony jawność jest warunkiem przejrzystości życia publicznego, z drugiej – nadmierna ekspozycja może prowadzić do wtórnej wiktymizacji osób inwigilowanych. W tym kontekście publikacja omawia spory lustracyjne i medialne, które toczyły się w Polsce w latach 90. i 2000. Pokazuje, że akta SB stawały się narzędziem walki politycznej, a ich interpretacja bywała uproszczona. To dowód, że otwarcie archiwów zawsze wiąże się z ryzykiem nadużyć.

Autorzy zwracają uwagę, że archiwa to nie tylko warsztat historyka, ale także przestrzeń doświadczeń obywateli. Osoby poszkodowane przez system mogą odnaleźć tam ślady własnej przeszłości, a badacze – dowody represji. Z kolei dla rodzin byłych funkcjonariuszy czy agentów akta mogą być źródłem napięć, poczucia wstydu i konfliktów. Książka ukazuje archiwa jako miejsce, w którym spotykają się różne pamięci i narracje: pamięć ofiar, sprawców, badaczy i społeczeństwa. Ich współistnienie jest trudne, ale konieczne, jeśli celem ma być autentyczne rozliczenie się z historią. Wartością dodaną publikacji jest spojrzenie porównawcze. Pisarze zestawiają polski model otwierania archiwów z rozwiązaniami niemieckimi (Urząd Gaucka), czeskimi czy węgierskimi. Dzięki temu czytelnik widzi, że Polska nie była odosobniona w swoich dylematach, ale równocześnie wybrała własną, dość radykalną drogę, prowadzącą do szerokiej jawności akt.

Transformacja i archiwa to dzieło, które wpisuje się w nurt refleksji nad pamięcią i sprawiedliwością okresu transformacji. Lektura książki pozwala zrozumieć, że archiwa nie są neutralnym zbiorem dokumentów – są przestrzenią walki o interpretację przeszłości. To, kto i w jaki sposób ma do nich dostęp, decyduje o tym, jak kształtowana jest pamięć zbiorowa. W tym sensie książka Panów Bednarka i Perzyny ma znaczenie nie tylko dla archiwistów i historyków, ale również dla wszystkich, którzy interesują się kondycją polskiej demokracji. Udostępnienie akt jest bowiem jednym z fundamentów przejrzystości państwa i warunkiem rozliczenia się z przeszłością.

Jednym z najistotniejszych wymiarów transformacji archiwów komunistycznych służb bezpieczeństwa jest ich wpływ na prowadzenie badań biograficznych. Dokumenty SB, gromadzone przez dekady, często zawierają niezwykle szczegółowe informacje dotyczące życia prywatnego, aktywności zawodowej i społecznej jednostek. Stanowią więc cenne źródło wiedzy dla historyków, biografów czy dziennikarzy, którzy chcą odtworzyć losy poszczególnych osób. Akta te pozwalają odkryć fakty, których nie znajdziemy w oficjalnych dokumentach urzędowych, prasie czy pamiętnikach. Dzięki nim możliwe jest uchwycenie codziennych strategii przetrwania, form oporu wobec systemu czy mechanizmów adaptacji do realiów PRL. Na przykład raporty agentów mogą dostarczać informacji o środowiskach opozycyjnych, artystycznych czy akademickich, a dokumenty operacyjne – rekonstruować działania władz wobec konkretnych osób. Jednak Autorzy Transformacji i archiwów zwracają uwagę na konieczność krytycznego podejścia do tych źródeł. Akta SB nie są zapisem obiektywnym – często zawierają przekłamania, nadinterpretacje, a nawet celowe fałszerstwa, wynikające z logiki aparatu represji. Funkcjonariusze i współpracownicy służb mieli swoje interesy: chcieli udowodnić swoją przydatność, uzyskać awans lub wynagrodzenie, a czasem zwyczajnie manipulowali faktami, aby wywrzeć presję na figurancie sprawy. W badaniach biograficznych korzystanie z akt SB wymaga więc porównywania ich z innymi źródłami: wspomnieniami, dokumentacją urzędową, źródłami prasowymi, a także świadectwami rodziny i przyjaciół bohatera biografii. Tylko zestawienie wielu materiałów pozwala uniknąć uproszczeń i niesprawiedliwych ocen.

Mimo tych ograniczeń akta SB są dziś nieocenionym materiałem badawczym. Pozwalają one nie tylko opisać życie jednostek, ale też umiejscowić je w szerszym kontekście społecznym i politycznym. Dzięki nim możliwe jest pisanie biografii „z wnętrza systemu”, z uwzględnieniem tego, jak władza widziała i oceniała swoich obywateli. To szczególna perspektywa, która często kontrastuje z narracjami osobistymi i pokazuje dramatyczny rozdźwięk między doświadczeniem prywatnym a oficjalnym obrazem tworzonym przez aparat represji. W tym sensie akta SB stają się nie tylko źródłem wiedzy, ale także przestrzenią krytycznej refleksji nad pamięcią i tożsamością. Dają możliwość konfrontacji pamięci indywidualnej z pamięcią instytucjonalną państwa, pozwalają odkryć przemilczane epizody, a czasem wręcz odwrócić dotychczasowe rozumienie biografii danej osoby.

Podsumowując, Transformacja i archiwa. Od tajnych do jawnych akt komunistycznych służb bezpieczeństwa to publikacja niezwykle wartościowa, która ukazuje proces przemiany archiwów jako złożony i wielowymiarowy. Autorzy wnikliwie analizują kwestie prawne, techniczne, etyczne i społeczne, podkreślając, że otwarcie akt to nie jednorazowa decyzja, lecz ciągły proces wymagający profesjonalizmu i odpowiedzialności. Książka ta powinna być obowiązkową lekturą dla badaczy dziejów PRL, studentów historii i politologii, a także dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć, jak pamięć o przeszłości kształtuje współczesną Polskę. Jej największą siłą jest interdyscyplinarność i umiejętne połączenie refleksji teoretycznej z opisem praktyki archiwalnej. Ostatecznie publikacja Instytutu Pamięci Narodowej pokazuje, że transformacja archiwów była jednym z najważniejszych elementów transformacji ustrojowej. Bez niej niemożliwe byłoby pełne zrozumienie mechanizmów komunistycznej władzy ani uczciwe rozliczenie z historią.

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej

Zaskoczenie wśród romansów

    „Kochać kogoś to przede wszystkim pozwalać mu być tym, kim jest.” William Wharton   Powieść „Lucca” autorstwa Sarah Brianne to ...