wtorek, 28 lutego 2023

Najlepsza



Arthur Conan Doyle z całą pewnością nie mógł się spodziewać, że jego powieści o detektywie Sherlocku Holmesie podbiją rynek wydawniczy na całym świecie oraz że przejdą do historii jako klasyki literatury detektywistycznej. Z całą pewnością Pisarz, nie mógł także przypuszczać, że pojawi się Pani Nancy Springer, która będąc pod wielkim czarem detektywa z Londynu, stworzy serię bez dwóch zdań najlepszych detektywistycznych książek dla dzieci i młodzieży, z siostrą naszego Sherlocka w roli głównej.

Tom siódmy serii o Enoli Holmes podbija Internet oraz księgarnie nie tylko w Polsce, po raz kolejny zapraszając nas do świata, w którym zbrodnia nie jest wcale tak oczywista, jak się wydaje, a kobiety okazują się równie sprytne, jak mężczyźni.

Sprawie czarnego powozu i tym razem przenosimy się do nękanego nierównościami społecznymi Londynu, aby razem z Enolą i jej bratem rozwiązać kolejną skomplikowaną zagadkę, w której nędza i ubóstwo przeplatają się z bogactwem i pozycją. Sherlock pogrążony w melancholii (dziś powiedzielibyśmy w depresji) ma osobliwego gościa, mianowicie pannę Glover, która zawzięcie broni swojego przekonania, że jej siostra bliźniaczka nadal żyje. Sprawa na tyle ożywia mężczyznę, że wraz z Enolą postanawiają wyjaśnić zaistniałą sytuację, a ta wcale nie jest prosta. W toku śledztwa okazuje się bowiem, że hrabia Dunhench mąż siostry panny Glover, miał kilka żon, które odeszły w niewyjaśnionych okolicznościach. Hrabia okazuje się nie tym, za kogo się podaje, a atmosfera robi się coraz bardziej napięta i co wspólnego z całą sprawą ma czarny powóz? Koniecznie doczytajcie sami.

Myślę, że tom siódmy przygód młodej pani detektyw jest jak do tej pory najlepszy. Trochę nie rozumiem tego prologu, który streszcza wszystkie wydane do tej pory części, dla mnie to trochę spojler zwłaszcza z matką Enoli, ale cała reszta petarda. Wartka akcja, żywy i barwny język, duże poczucie humoru, do tego lojalna przyjaźń i kolejna wielka przygoda utwierdzają mnie w przekonaniu, że cała seria zasługuje na to, aby ją przeczytać. Poszłam również w ślady zachwyconych filmem na platformie Netflix i obejrzałam drugą część, niestety moje rozczarowanie było wielkie, kiedy okazało się, że film nie oddaje przygód z książki. Wielka szkoda, ale to jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że nic nie zastąpi oryginału, czyli powieści.

Na odwrocie pozycji napisane jest, że to jeszcze nie koniec przygód Enoli, bardzo się z tego cieszę, ponieważ ja jako osoba dorosła bardzo chętnie sięgam po tę publikację dla dwugodzinnej rozrywki i uważam ten czas za dobrze wykorzystany. Pan Arthur Conan Doyle byłby dumny z Pani Nancy Springer i jej świetnego kunsztu literackiego. Mam wielką nadzieję, że kolejna część będzie jeszcze lepsza niż poprzednie, czekam z niecierpliwością.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

niedziela, 26 lutego 2023

Klasycznie bez polotu




Książki historyczne dla dzieci mają to do siebie, że dzielą się tylko na dwie kategorie, dobre i beznadziejne. W dobie gier komputerowych, konsoli, ery telefonów pozycje czytane odchodzą do lamusa, więc tym bardziej taka publikacja musi mieć w sobie coś, co zachwyci i porwie. Seria Strrraszne historie, która podbiła świat, do dziś zachwyca, dzieci i młodzież na całym świecie, niestety w Polsce próżno szukać podobnych pozycji.

Gdy dostałam do ręki książkę Dzieje Polski opowiedziane dla młodzieży Pana Feliksa Konecznego, pomyślałam sobie, że to może być to, czego potrzebujemy, aby zachęcić młodych ludzi nie tylko do czytania, ale i do nauki historii. Publikacja ta porusza tematy od czasów pogańskich poprzez czasy saskie aż do ostatniego pokolenia niewoli. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że niestety książka ta jest napisana typowo dla dorosłych, a nie dla młodzieży.

Rozdziały są dość obszerne, zawierają wiele informacji, miałam wrażenie wprost zerżniętych z podręczników historii. Czytając tę pozycję, czułam się, jak bym trzymała w ręku kolejną książkę do tego przedmiotu. Zabrakło lekkiego przedstawienia faktów, niby Pisarz próbował używać potocznego języka, ale moim zdaniem trochę mu to nie wyszło i z książki typowo dla młodych ludzi, która miała wciągać, zrobił się wywód historyczny. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że zabrakło w niej wszelkiego rodzaju obrazków, ilustracji, form komiksowych, które moim zdaniem sprawiłyby, że publikacja ta byłaby ciekawsza i bardziej przystępna.

Wydaje mi się, że aby przyciągnąć młodego odbiorcę zwłaszcza takiego, który nie lubi historii, potrzebna jest duża dawka humoru i luzu. Może gdyby Pan Koneczny wzorował się na książkach, kogoś podobnego do Pana Drewniaka jego dzieło byłoby lepsze, a tak mamy kolejną nudną pozycję o historii Polski. Młodzież nie chce czytać o suchych faktach, bo najzwyczajniej w świecie są nudne. Chętniej sięgnie po książki zabawne z mnóstwem anegdot i ciekawostek, a także zabawnymi ilustracjami. Na rynku wydawniczym jest całe mnóstwo publikacji historycznych, które zalegają na półkach, wiele z nich przeznaczona jest dla dzieci lub młodzieży, a i tak nikt po te książki nie sięga, ponieważ nie mają nic, co by przyciągnęło odbiorcę.

Dzieje Polski Pana Konecznego moim zdaniem są taką właśnie pozycją, po prostu nudną bez polotu, pomysłu, oraz kreatywności, aby przyciągnąć młodego czytelnika. To o czym pisze Autor, każdy może sobie wyszukać w sieci, suche fakty są ogólnodostępne. O ileż ciekawiej byłoby, gdyby opowieści Pisarza okrasić nutką humoru i ocenzurowanych faktów.

Mimo pięknej oprawy, która przyciąga wzrok, środek dla mnie jest pusty. Szkoda, ponieważ zapowiadało się ciekawie. Pan Koneczny to Pisarz klasyczny być może dlatego ta publikacja tak wygląda, mimo szacunku do całego jego dorobku Dzieje Polski opowiedziane dla młodzieży nie powalają. Być może to, co było ciekawe dla współczesnych Pisarzowi, dziś by nie przeszło, inna młodzież inne pokolenie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

wtorek, 21 lutego 2023

Żydzi po raz wtóry



„Kłopot z ludzką naturą polega na tym, że człowiek potrafi oswoić się z rzeczami - wydawałoby się - niemożliwymi do oswojenia”.

Władysław Bartoszewski



Na rynku wydawniczym mamy morze książek o tematyce holokaustu, całe relacje z niemieckich obozów zagłady, wstrząsające zdjęcia, materiały filmowe, pamiętniki, czy listy. Kolejna pozycja na ten temat wydawała mi się niezmiernie ciekawa, ale po przeczytaniu jej lekko się zirytowałam i zrobiło mi się przykro.

Mowa tutaj o publikacji Pani Tovy Friedman Byłam dzieckiem z Auschwitz. Autorka w swej książce opowiada o swoich przeżyciach z obozu koncentracyjnego, o tym, co widziała, co słyszała oraz czego była świadkiem. Ta pozycja nie odbiega od innych w tej dziedzinie, możemy spotkać wiele publikacji, w których żydowskie dzieci, które przeżyły piekło holokaustu, opowiadają o swoim życiu. Czy książka jest dobra? Tak. Dla każdego fana literatury obozowej będzie to kolejna perełka do kolekcji, dlaczego więc tak mnie, zdenerwowała?

​"Proszę o trochę szarego mydła i łyżkę, bo nie mam czym jeść... Proszę o trochę sacharyny... Upiecz mi Mamusiu naleśników 20..." To fragmenty listów z Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi.

Kochani rodzice, jak będziecie mogli, to wystarajcie się o jakieś wierzchy od skórkowych butów i dajcie obie na 37 numer drewnianych spodów, i przyślijcie mi, bo nie mam w czym chodzić (...) Proszę o trochę szarego mydła i łyżkę, bo nie mam czym jeść - napisała 15 lutego 1944 r. do swoich rodziców Halinka Cubrzyńska (12 lat).

Zapytacie pewnie, jak to ma się do wyżej wymienionej książki? Ja naprawdę nie jestem antysemitką, ale mam dość tego, że wydaje się pozycje, w których tylko Żydzi są ofiarami obozów koncentracyjnych, a zapomina się, że przecież Auschwitz-Birkenau zbudowany był dla Polaków! Mamy rozpaczać nad tragedią żydowskich dzieci, podczas gdy nasze przetrzymywane były w okrutnych warunkach w gettach, oraz niemieckich obozach zagłady. Nie spotkałam się z obszerną ilością literatury, która mówiłaby o tragedii polskich dzieci, za to o Żydach znajdziemy tomiszcza.

Pani Friedman pisze, że nie miała pojęcia, jak mała jest wiedza na temat tego, ilu Żydów zginęło w holokauście w Stanach Zjednoczonych… My Polacy nie mamy pojęcia, ilu Polaków zginęło, bo niemal każda publikacja dotyczy osób pochodzenia żydowskiego. Szkoda, że Autorka nie wspomina o tym, jak to amerykańscy Żydzi sami skazali swoich rodaków na śmierć, kiedy nie chcieli ich przyjąć w Stanach Zjednoczonych to dopiero historia. Dziś mówi się, że my Polacy byliśmy współwinni holokaustowi, a nasze polskie wydawnictwa nie robią nic, aby wydawać książki, które by temu zaprzeczyły, tylko ciągle musimy czytać o wielkiej tragedii Żydów.

Mimo tego, że Byłam dzieckiem z Auschwitz naprawdę mi się podobało, z wielką chęcią przeczytałabym pozycje o wspomnieniach polskich dzieci, które przeżyły piekło hitlerowskiej czystki. Dlaczego nie bronimy własnego narodu, tylko ciągle brniemy, w poprawność polityczną pisząc, jak to Żydzi mieli źle? Dlaczego nie skupiamy się na naszych ofiarach oraz naszych ocalałych, aby pamięć o tamtej tragedii nigdy nie zginęła?

Mam co do tej pozycji ambiwalentne odczucia… Myślę, jednak że jako Polka nie mogę zgodzić się na kolejną książkę, która gloryfikuje tragedię Żydów, podczas gdy moi rodacy byli równie pokrzywdzeni, a może i bardziej, bo przecież tylko w Polsce za pomoc Żydom groziła kara śmierci, jak wielu z nich tego nie doceniło.

Myślę, że o Żydach napisano, już wszystko czekam, aż pojawi się publikacja wspomnień polskich dzieci ocalałych w tamtym tragicznym czasie, a nawet dwie, a nawet sto.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K



 

sobota, 18 lutego 2023

Paranormalna antologia



- Co bardziej Cię przeraża? Egzorcyzmy, demony, opętania, duchy

czy gwałciciele, pedofile, psychopaci i mordercy?



Zimowo świąteczny sezon na duchy dobiega końca, a na koniec tego czasu najlepsze są ostatnie mroczne opowieści, jakie ukazały się, aby straszyć nas, gdy noc trwa dłużej niż dzień.

Sezon duchów toosiem upiornych opowieści, które nie dadzą Wam zasnąć w nocy, a w dzień będą Was prześladować, aż zwątpicie w swoją poczytalność. Tradycja opowiadania sobie strasznych historii sięga czasów przed narodzeniem najpopularniejszych historii o duchach takich jak opowieści Charlesa Dickensa, czy Pana Jamesa. Od zawsze lubiliśmy się straszyć, im więcej mroku, duchów, zjaw i tajemnic tym lepiej. Gdy najlepsze historie z dreszczykiem zaczęły pojawiać się w wersji papierowej, cieszyły się wielką popularnością i tak jest do dziś.

Najnowsza antologia Sezon duchów dostarcza nam nowych niezapomnianych emocji, zabierając nas w świat klasyki, która będzie towarzyszyła nam do kolejnych Świąt Bożego narodzenia, gdy na rynku wydawniczym pojawią się nowe publikacje w tej tematyce.

Bridget Collins, Laura Purcell, czy Jess Kidd to tylko kilka z nazwisk Autorów, którzy raczą czytelnika swoimi najlepszymi upiornymi opowieściami. W pozycji tej znajdziemy wszystko od nawiedzonych domów, demonów i upiorów, po tajemnice, dreszczyk emocji, czy opętania. Przyznam, że kocham tego typu książki więc dla mnie Sezon duchów to fantastyczne zakończenie zimy. Mam na swoich półkach wiele antologii o tematyce paranormalnej i w każdej odkrywam nowych Pisarzy, najbardziej podobają mi się klasycy tematu, to jest naprawdę dobry horror z genialną fabułą.

Współczesnym opowiadaniom o duchach moim zdaniem brakuje ikry i jakiegoś magicznego polotu, bardzo chętnie sięgam po Autorów, którzy wiedzą, o czym piszą, a to niestety znajduję tylko w klasyce. Faktem jest, że starsze opowiadania wymagają głębszego i dokładniejszego czytania, potrafią być trudne i na koniec mogą wydawać się nijakie, ale mają klimat, którego nie znajduję nigdzie indziej. Tak samo jest z filmami, klasyka horroru to coś pięknego, a współczesne produkcje moim zdaniem są stanowczo wybrakowane.

W czasach totalnej czytelniczej tandety warto być wybrednym na nowości wydawnicze. Oferta zimowo świąteczna jest bogata i obszerna, ale często beznadziejnie nudna. Warto szukać perełek wśród morza piasku. Sezon duchów moim zdaniem jest właśnie taką perełką. Bez względu na to, czy wierzymy w duchy i wszelkiego rodzaju zjawiska nadprzyrodzone, każdy z nas czasami lubi się bać. Warto zatem sięgać po coś, co naprawdę dostarczy nam niezapomnianych emocji.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

niedziela, 12 lutego 2023

Niezrozumiała Afryka




Znacie to uczucie, kiedy sięgacie po książkę Pisarza, o którym nic nie wiecie, z kraju, o którym nic nie wiecie poza tym, co mówią w telewizji, na dodatek to uczucie, kiedy naprawdę nie jesteś rasistą, ale nie spodziewasz się niczego dobrego po Autorze i tematyce, bo wbijane do głowy uprzedzenia, które są niesprawiedliwe, nie pozwalają Ci być obiektywnym?

Tak właśnie było ze mną i pozycją Poszukiwacze światła Pana Femi Kayode. Przeczytałam, o czym jest publikacja i pomyślałam wow, może bić naprawdę dobra, a później zobaczyłam Autora i zwątpiłam. Uprzedzenia wzięły górę, bardzo niesprawiedliwie. Pan Kayode to uznany scenarzysta kilku nagrodzonych programów telewizyjnych a jego powieść Poszukiwacze światła otrzymała nagrodę za powieść kryminalną przyznawaną przez Little, Brown/ UEA.

Po zapoznaniu się z publikacją uważam, że to jedna z najlepszych powieści kryminalnych, jakie w ogóle miałam okazję czytać. Mam nadzieję, że Pisarz wyda coś jeszcze, ponieważ to naprawdę wieki talent, a nagroda się bezsprzecznie należała.

Prowincjonalne miasteczko Okriki, pełne przesądów i zabobonów staje się areną brutalnego masowego mordu trzech studentów miejscowego uniwersytetu. Philip Taiwa zostaje poproszony przez wpływowego nigeryjskiego polityka o przybycie na miejsce i zbadania wydarzeń, jakie miały miejsce w tym zapomnianym przez Boga miejscu. Nie chodzi o to, aby dowiedzieć się, kto jest mordercą, bo to już wiadomo, ale o to, aby rozwiązać zagadkę wydarzeń, które doprowadziły do brutalnej śmierci. Nasz główny bohater Philip nie jest detektywem, ale psychologiem. Czy zwykły psycholog na obcej ziemi może dowiedzieć się więcej niż policja? Wszyscy są przeciwko niemu, a mieszkańcy wioski nie dopuszczą do tego, aby prawda wyszła na jaw.

Trzeba tutaj zaznaczyć, że to nie jest tylko kryminał. Znajdziemy tutaj historię i politykę Czarnego Lądu, korupcję, zaściankowość, sekciarstwo, oraz ciemnotę niewykształconego ludu. Książka zawiera wiele opisów, przemyśleń bohatera, akcja cały czas pędzi, sprawa się coraz bardziej komplikuje, fabuła nasiąka kłamstwem. Pozycja ta zachwyca i porywa, trzeba się nad nią uczciwie pochylić, aby niczego nie przegapić i nie przeoczyć. Dodatkowo w treść wplątane są problemy Philipa, co sprawia, że akcja staje się wielowątkowa i bardziej rozbudowana.

Pisarz pokazuje nam w swej pozycji Afrykę w całej okazałości, jej piękno, a jednocześnie jej tragedię. Gdy skończyłam czytać, myślałam nie o fabule książki, ale o samym życiu tam, o ludziach i ich problemach, o kulturze, religii, przekonaniach, niewoli, samotności. Bez dwóch zdań jest to powieść, która ma drugie dno wciągające bez reszty. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki, w jakiś sposób Pisarz sprawił, że zostaje ona w głowie na długo a wraz z nią kontynent, którego tak naprawdę nie znamy i nie próbujemy poznać. Poszukiwacze światła to lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów naprawdę dobrego kryminału.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

Książę Serc powraca




„Bez ciebie, moje dziewczę, tak leniwym krokiem

Czas mi bieży, że jeden dzień zda się być rokiem”.



Skusiłam się na pozycję, która przyznam była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Po serii Caraval nie sądziłam, że Pisarka stworzy coś równie dobrego, a na dodatek z bohaterami znanej już nam gry o wszystko. Baśń o złamanym sercu, bo o niej mowa pozwala nam wrócić do świata magii, tajemnicy, miłości i mroku, w całkiem nowej odsłonie.

Muszę przyznać, że pierwszy tom nowej serii Pani Garber w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób pobija swoją subtelnością i czarem Caraval, a myślałam, że to nierealne. Książka jest bardziej delikatna, a jednocześnie stanowcza i mam wrażenie, że w tej opowieści Autorka serwuje nam dojrzalszą wersję swojego pisarstwa. Akcja jest przemyślana, fabuła bardziej wartka a bohaterowie wydają się żywsi i bliżsi nam. Usłyszałam ostatnio, że zarówno Caraval, jak i Baśń o złamanym sercu są na jedno kopyto, ale po zapoznaniu się z tą pozycją stanowczo nie mogę się zgodzić. Mimo tego, że mamy tutaj ponownie Księcia Serc, to poza tym moim zdaniem nie znajdziemy nic podobnego do serii o turnieju. Zgadzam się, że obie publikacje pisane są w podobnym duchu, ale taki był zamysł Pisarki, a jestem przekonana, że cała seria trzy tomy Caravalu oraz części Baśni trafią do serc młodych czytelników, ponieważ opisują miłość od tej mrocznej, a jednocześnie magicznej strony i to jest w tych książkach najpiękniejsze.

Przybliżając trochę fabułę w najnowszej powieści Autorki poznajemy Evangeline, która ze swoim problemem wyrusza po radę do znanego nam już Księcia Serc. Wszyscy dobrze wiemy, że nasz Książę to chytra postać, która w każdej sprawie musi mieć swoją korzyść i tak jest tym razem, ale o co chodzi? Nasza bohaterka pragnie odzyskać miłość ukochanego, co kończy się tragedią dla niej i jej rodziny. Mężczyzna, którego kocha Evangelina zaręcza się z jej przyrodnią siostrą, dziewczyna uważa, że rzucono na niego czar. Nasz Książę Serc zgadza się pomóc zdesperowanej damie w zamian za trzy pocałunki, które musi złożyć w wybranym przez niego miejscu i czasie. W zamian za to Jacks powstrzyma ślub, jednak plany Księcia wobec dziewczyny są zupełnie inne… Evangeline nie wie, na co tak naprawdę się zgadza, tragedia goni tragedię… Czy nasza bohaterka dotrwa do szczęśliwego zakończenia, doczytajcie sami.

Długo po lekturze tej książki zastanawiałam się, jak bardzo dojrzała będzie kolejna część. Uwielbiam Pisarzy, którzy dorastają wraz z czytelnikiem, tutaj świetnym przykładem jest seria o Harrym Potterze. Uważam, że w powieściach fantasy widać to jeszcze lepiej niż w innych. Jeśli Autorce uda się w kolejnej części dać nam pozycję na wyższym szczeblu fabuły i psychologii to seria Baśń o złamanym sercu będzie hitem, w co wierzę. Bezsprzecznie zachęcam, aby poznać nowych bohaterów Pani Garber, a także wrócić do Caravalu, gdzie zaczyna się magia.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictywa Poradnia K.


 

niedziela, 5 lutego 2023

Mrok i morderstwo




„Wszystko, co widzimy lub co wydaje się istnieć, jest tylko snem we śnie”.

Edgar Allan Poe



Czy można stworzyć kryminalne arcydzieło? Do tej pory myślałam, że nie, ale odkąd sięgnęłam po książkę, Pana Louisa Bayarda Bielmo zmieniłam zdanie.

Włączenie do fabuły jednego z najsłynniejszych poetów i pisarzy romantyzmu literatury amerykańskiej Edgara Poe jest dla mnie mistrzostwem świata. Edgar Poe zapoczątkował gatunek noweli kryminalnej, jego dzieła charakteryzował silny psychologizm postaci, a w twórczości dominują wątki fantastyki i horroru. Postać poety w Bielmie jest ciekawym zabiegiem nie tylko dlatego, że był on postacią prawdziwą, ale również ze względu na przedstawienie go przez Pisarza, ale po kolei.

Rok 1830 w Akademii Wojskowej w West Point odkryto powieszonego, jednego z kadetów. Na drugi dzień dochodzi do bardziej makabrycznych wydarzeń, okazuje się bowiem, że ktoś wycina zmarłemu serce. Do sprawy zostaje ściągnięty emerytowany śledczy Augustus Landor, który ma za zadanie przeprowadzić dyskretne dochodzenie. Sprawa musi pozostać w tajemnicy, aby nie zaszkodzić młodej Akademii. Nasz bohater znajduje pomoc w osobie jednego z młodych kadetów, jakim jest Edgar Poe, mężczyzna ze skłonnością do alkoholu, dwoma tomikami poezji na koncie i mroczną przeszłością.

Wydawać by się mogło, że to zwykły kryminał, ale to nie prawda. Zwroty akcji są tak zaskakujące, że od pozycji tej nie można się oderwać. Przedstawienie jednego z najsłynniejszych amerykańskich poetów przez Autora jest równie oryginalne, dziwny nawiedzony człowiek lekko ekscentryczny, choć w książce może się wydawać, że ma problemy intelektualne, jednocześnie inteligentny umiejący łączyć kropeczki.

Książka jest mroczna, niezwykle klimatyczna. Przedstawia nam nie tylko morderstwo, ale także tragedię ludzkiego życia, żal, złość, miłość ojcowską. Publikacja ta posiada drugie dno, zakończenie z całą pewnością Was zaskoczy. Do tego w pozycji tej znajdziemy takie wątki jak satanizm, historię czarownic, oraz niezwykle rozbudowane opisy. Wisienką na torcie jest klasyczny język użyty przez Pisarza, który jeszcze bardziej pozwala czytelnikowi wsiąknąć w czasy, w jakich dzieje się fabuła powieści. Myślę, że dobrym dopełnieniem Bielma będzie także lektura wierszy Edgara Poe, który bez wątpienia w publikacji tej jest bohaterem pierwszoplanowym, obok którego nie można przejść obojętnie.

Na podstawie książki powstał film na platformie Netflix. Jestem zwolenniczką dawania pierwszeństwa książce, ale z całą pewnością zobaczę także film, jeśli jest tak dobry, jak dzieło Pana Bayarda mamy naprawdę hit. Bielmo to publikacja, którą trzeba przeczytać. Jestem pewna, że wciągnie Was bez reszty.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

sobota, 4 lutego 2023

Zaproszenie do relacji



"Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością"

Jan Twardowski



Caraval… Miłość, lojalność, przygoda, tajemnica, zdrada. Trzy tomy bezsprzecznie najlepszego tekstu fantasy dla młodych czytelników. Właśnie doczekaliśmy się części trzeciej Finał, która udowadnia nam, że można napisać coś godnego uwagi, pięknego bez zbędnej przemocy i wymyślności.

Dwie siostry, niezwykła miłość, legendarny konkurs, który jest grą o wszystko. Seria Caraval olśniewa i zachwyca, a bohaterowie udowadniają, że gdy się czegoś chce, można to osiągnąć, stając po właściwej stronie. Ciekawym zabiegiem, jaki serwuje nam Pisarka, jest podzielenie tych części na różne perspektywy. Mamy więc tom pierwszy gdzie fabuła przedstawiona jest z punktu widzenia Scarlett, kolejny z punktu widzenia Donatelli, natomiast ostatni zawiera to, co najlepsze, czyli obie siostry we wspólnej narracji.

Nasz Finał zupełnie pozbawiony widowni pokazuje, kto straci wszystko, a kto zwycięży. Legenda wziął w posiadanie tron, a Mojrów uwolniono z kart. Tella odkrywa, że chłopak, w którym się zakochała, nie istnieje. Jej decyzja będzie trudna, komu zaufać Legendzie, czy swojemu wrogowi?

Część trzecia powieści Pani Garber zupełnie różni się od dwóch poprzednich tomów. Finał to już nie jest gra, to walka o miłość oraz zachowanie relacji. Śledzimy losy obu sióstr, a także relacje między Mojrami. Wchodzimy głębiej w wątki psychologiczne, mamy czas, aby zatrzymać się nad bohaterami, nad ich uczuciami, strachem, lękiem, potrzebą akceptacji. Przyznam, że Finał jest moją ulubioną częścią całej serii.

Długo zastanawiałam się, jak doszło do tego, że seria książek fantasy zrobiła na mnie takie pozytywne wrażenie… Fantasy kojarzy mi się zwykle z jakimiś potworami, wampirami, nie przypuszczałam, że można stworzyć powieść dla młodego czytelnika właśnie w tym stylu i zrobić to tak pięknie. Myślę, że napisać o ostatnim tomie, że jest piękny to za mało napisać. Caraval tom III jest delikatny i subtelny, jest wołaniem o potrzebę porządnej literatury dla młodego czytelnika, zaprasza nas do świata, w którym nic nie jest jednoznaczne, a jednocześnie, jest takie oczywiste. Dodatkowo utwierdza nas w przekonaniu, że relacje rodzinne, są najważniejsze, że miłość rodzinna, lojalność nigdy nie ustają.

Finał to finał trylogii, która podbiła serca czytelników, na całym świecie. Finał wciąga, uczy, zachwyca. Bez dwóch zdań Pani Stephani Garber stworzyła publikację, która długo zostaje w pamięci, obok której nie można przejść obojętnie, taką, która staje się najlepszym przyjacielem czytelnika.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K



 

czwartek, 2 lutego 2023

Niezwykła natura Śródziemia



„Fantazja to naturalny aspekt ludzkich działań. Na pewno nie niszczy rozumu ani go nawet nie obraża; nie stępia też apetytu naprawdę naukową i nie zaciera jej postrzegania. Wręcz przeciwnie. Im bystrzejszy i trzeźwiejszy umysł, tym wspanialsze będzie snuł fantazje”.

(„Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa”)



Nikt do tej pory nie stworzył, tak bardzo rozbudowanego uniwersum, jak sam Tolkien. Z reguły skupiamy się na jego dwóch najpopularniejszych dziełach takich jak trylogia Władcy Pierścieni i Hobbit, ale ostatnio mamy okazję śledzić ukazujące się ostatnie pisma Autora na temat Śródziemia. Zachwycaliśmy się już Księgą Zaginionych opowieści, teraz przyszedł czas na Naturę Śródziemia.

Natura Śródziemia zredagowana przez największego znawcę Pisarza Pana Carla Hostettera zaprasza nas do poznania bliżej tego wszystkiego, o czym możemy przeczytać w powieści o pierścieniu, czy smoku. Te późne teksty na temat krain, mieszkańców i metafizyki Śródziemia przyciągają szczegółami do tego stopnia, że czytane przed dwoma najpopularniejszymi pozycjami pozwalają nam na głębsze wejście i zrozumienie stworzonego przez Pana Tolkiena świata.

W książce tej znajdziemy takie rozdziały jak Domostwa w Śródziemiu, Rok Valarów, Podróże konne elfów, czy mój przyznam ulubiony Wytwarzanie lembasów. Zastanawiałam się, czytając tę publikację, jak bardzo Pisarz kochał świat, który tworzył, jak wielką trzeba mieć wyobraźnię oraz miłość do czytelnika, aby nie tylko napisać książki i teksty tak bardzo bogate w szczegóły, ale przede wszystkim chcieć to zrobić dla drugiej osoby. Nigdy nie zwracałam uwagi na inne dzieła Pana Tolkiena poza moimi dwoma ulubionymi, ale odkąd dostałam w swoje ręce serię, którą rozpoczyna pozycja Księga zaginionych opowieści, zaczęłam zupełnie inaczej postrzegać Śródziemie jako całość. Dzięki książce Natura Śródziemia widzę, że w całym tym świecie nie chodzi tylko o fabułę, jaką sobie doczytamy, śledząc przygody naszych ulubionych bohaterów, ale o głębsze wejście w świat, do którego zostaliśmy zaproszeni, poznanie tego, co do tej pory wydawało nam się mało istotne, zagłębienie się w historie, obok których przechodziliśmy obojętnie, poznanie ludów, co do których wydawało nam się, że nic nie wnoszą do toczącej się opowieści, głębszą analizę miejsc, które mogliśmy odwiedzić w innych publikacjach, w Naturze Śródziemia jest to np. Gondor (rozdział Rzeki i wzgórza sygnałowe Gondoru). Pozycja ta dostarcza czytelnikowi wielu odpowiedzi w kwestiach jego ulubionych krasnoludów, czy Eldarów. Niezwykle szczegółowa, przebogata w opisy udowadnia, że Śródziemie to świat, obok którego nie można przejść obojętnie.

Bezsprzecznie świat Tolkiena porywa, z każdym dniem Pisarz ma nowych fanów, a ci, którzy już go znają, doceniają go jeszcze bardziej. Autor Władcy Pierścieni to bez wątpienia ikona literatury światowej na najwyższym poziomie, jest autorytetem dla wielu twórców, wielu także chciałoby pisać tak jak on. Książki Pana Tolkiena dają radość czytelnikowi od lat, myślę, że to się nie zmieni, ja sięgając po kolejne, jakie się ukazały, uzupełniam swoją wiedzę w dziedzinie fascynującego świata Śródziemia i Was zachęcam do tego samego

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

piątek, 6 stycznia 2023

Osiem tomów przygody



To już ósmy tom, jednej z lepszych serii fantasy, Pana Roberta Jordana Koło czasu, czyli Ścieżka sztyletów.

Wielka przygoda nadal trwa, a nasz bohater cały czas musi zmagać się z przeciwnościami, które krok po kroku prowadzą go do zwycięstwa. Sprowadzona przez Czarnego susza nie odpuszcza, jedyną nadzieją może być tylko odnaleziona Czara wiatrów, czy uda się zakończyć klęskę? Współpraca kobiet jest w tej sprawie najważniejsza, ale jak wiemy, różnie z nią bywało, czy panie schowają swoje urazy w imię wyższego dobra? W międzyczasie Czarny po raz kolejny pokazuje swoje oblicze, puszczając w świat swoich mrocznych sługusów, tom ósmy to przeplatanka dobra i zła, walki na śmierć i życie, a także pełna rozczarowań i poświęceń przygoda.

Dotrwałam do tego tomu wraz z moimi ulubionymi bohaterami, część pierwsza napawała mnie wielkim podnieceniem i optymizmem, ponieważ na powieści fantasy z reguły reaguję negatywnie, a tutaj taki smaczek. Koło czasu, wciągnęło mnie bez reszty i przyznaję, że każdy kolejny tom był dla mnie nowym doświadczeniem, a przede wszystkim podziwem dla wyobraźni Autora. Czytając kolejne części, z moim nastawieniem było różnie, niektóre z nich wlekły się niemiłosiernie, zastanawiałam się często, po co tyle opisów, zwłaszcza tych psychologicznych, były momenty, że męczyło mnie ciągłe wbijanie się w umysły postaci. Po zapoznaniu się ze Ścieżką sztyletów, gdy w końcu wszystko układa się w całość, widzę sens tego, co tak bardzo mnie męczyło i muszę napisać, że mimo trudnych momentów to naprawdę niesamowita seria.

Nasz główny bohater nadal wydaje mi się mało męski, fascynuje mnie niezmiennie rola kobiet ukazana w tej pozycji oraz bezsprzecznie najbardziej rozbudowany świat, z jakim miałam do czynienia. Fabuła i opisy to moim zdaniem coś, co Panu Jordanowi udało się idealnie, choć tak jak pisałam, opisy bywają męczące. Tom ósmy nie jest już tak obszerny, jak poprzednie, może dlatego, że powoli powieść zmierza do swojej kulminacji i Pisarz nie chce wykładać na stół wszystkich kart. Całkowicie zrezygnowałam z serialu, poświęcając czas na historię stworzoną w książce i nie żałuję. Kolejna po moim ulubionym Tolkienie, bez dwóch zdań ponadczasowym, seria Pan Jordana wprawiła mnie w zdumienie, ponieważ nie sądziłam, że zaliczę ją do moich ulubionych dzieł.

Takie publikacje, jak Koło czasu, czy trylogia Władcy Pierścieni otworzyły mnie w ogóle na ten gatunek. Myślę, że ciężko jest napisać dobrą powieść fantastyczną, która urzekałaby nie tylko fabułą, ale i wyobraźnią, to naprawdę trzeba czuć. Trzeba tutaj również dodać, że im grubsza i bardziej rozbudowana w wątki poboczne powieść, tym lepiej dla odbiorcy, sama kocham pozycje wielowątkowe, a Koło czasu jako całość jest wprost nimi przesiąknięte.

Ścieżka sztyletów, po raz kolejny zaprasza nas do mistrzowskiego świata cieni, w którym nic nie jest oczywiste, ani takie, jakim się wydaje. Zwroty akcji, rozwiązanie wielu zagadek, walka wewnętrzna bohaterów, oraz pogłębiające się i czyhające na każdym kroku kłopoty również tutaj sprawiają, że to się po prostu chce czytać.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

wtorek, 3 stycznia 2023

Jedna wielka kontrowersja



Około 4,5 miliarda lat temu, z mgławicy uformowała się planeta… Wirująca chmura gazu, pyłu i skał dokonała przeobrażenia, a powstała z niej Ziemia, można do tego dodać jeszcze super gwiazdę, która przechodząc przez mgławicę słoneczną, zainicjowała wybuch, wspomagający procesy tworzenia się Układu Słonecznego.

A może tak… Na początku Bóg stworzył Niebo i Ziemię… Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami…

Wiara i nauka, przeplatające się ze sobą pozwoliły na stworzenie wielu dzieł literackich, w których jedno zaprzecza drugiemu, lub obie wersje się pokrywają. Nie tylko ogółem stworzenie świata fascynuje nas od lat, historia ludzkości również spędza sen z powiek, jednakowo ludzi wierzących, co kierujących się czystą nauką.

Sahelanthropus tchadensis to wymarły gatunek ssaka człekokształtnego, który żył około siedmiu milionów lat temu i według teorii, pochodzenia człowieka od małpy ewoluował na przestrzeni lat w homo sapiens. Małpa, która stała się człowiekiem, mimo tego, że żyje do dziś, nie przekształca się po raz kolejny…

Gdy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo, nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na ziemi, ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła - bo Pan Bóg nie zsyłał deszczu na ziemię i nie było człowieka, który by uprawiał ziemię i rów kopał w ziemi, aby w ten sposób nawadniać całą powierzchnię gleby - wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.

Od podważenia obu teorii, zaczynają się rozprawy i dyskursy, które na przestrzeni lat na zawsze odmieniły bieg historii, doprowadzały do wojen, konfliktów, epidemii, głodu, upadku wielkich mocarstw, przemocy…

Panowie David Greaber i David Wengrow stworzyli pozycję Narodziny wszystkiego nowa historia ludzkości. Książka licząca prawie 700 stron podważa niemal wszystko to, co do tej pory wydawało nam się ważne w osiągnięciach ludzkości od powstania świata, co przyznam, bardzo mi się podobało. Autorzy napisali np. że rozwój rolnictwa nie był najważniejszym wydarzeniem, które pozwoliło na coraz większe zaspokajanie potrzeb, dość kontrowersyjna teoria… Muszę przyznać, że publikacja ta prowokuje, co sprawia, że jest jeszcze ciekawsza.

Przedstawienie najważniejszych wydarzeń z historii świata, które nam wydają się osiągnięciem na skalę światową, Pisarze niemal mieszają z błotem. Książka omawia każdą z er bardzo szczegółowo, wbijając się w ich strukturę, omawiając jednocześnie dokonania człowieka, a także jego poglądy społeczne, gospodarcze, ekonomiczne, polityczne i wartości moralne. Duże wrażenie zrobił na mnie rozdział o niewolnictwie i nastaniu własności prywatnej, z częścią tekstu Pani Harriet Tumban z całą pewnością by się nie zgodziła a ja wraz z nią, ale szczerze to naprawdę fascynujący rozdział. Rozdział piąty, dlaczego kanadyjscy zbieracze mieli niewolników, a ich kalifornijscy sąsiedzi nie zwala z kanapy, to opis czasów rozwoju kolei podziemnej niemal powiedziałabym subiektywny, jednak o dziwo bardzo przekonujący.

Narodziny wszystkiego nowa historia ludzkości porusza także kwestie związane z początkami niezawisłości, biurokracji czy polityki, czy demokracji w Ameryce. Książka poświęca wiele stron na temat ekspansji rolnictwa, myślę, że niemal się na nim opiera, ponieważ jest to motyw przewodni moim zdaniem tej pozycji, który ukształtował historię świata.

Publikacja naprawdę obszerna, napisana drobnym drukiem, jak do tej pory jest najlepszą książką w dziedzinie historii świata i ludzkości, jaką miałam w ręku. Z całą pewnością nie do przeczytania za jednym posiedzeniem, jednak zapewniam, że raz wzięta do ręki nie pozwoli się od siebie oderwać. Najlepsze w tej pozycji, jest to, że zmusza do myślenia, a w niektórych kwestiach zmienia postrzeganie świata.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t