piątek, 8 sierpnia 2025

Pomaluj swój świat




 „Kolory są dziećmi światła, a światło jest matką wszystkich kolorów.”


John Constable



Kolory są nieodłącznym elementem naszego życia — wpływają na naszą percepcję, nastrój, a nawet zachowanie. Wielu dorosłych nie zastanawia się nad ich znaczeniem, traktując je jako oczywisty element codzienności. Tymczasem dzieci, uczące się świata od podstaw, często intuicyjnie odczytują ich symbolikę. Książka „Świat kolorów” Pani Agnieszki Zamojskiej wykorzystuje ten potencjał — prowadzi młodych czytelników przez wrażeniowy i emocjonalny świat barw, ubierając każdą z nich w poetycką formę i nadając im cechy ludzkie.

Publikacja, wydana przez Wydawnictwo Sorus w 2025 roku, to nie tylko zbiór wierszy, lecz także narzędzie edukacyjne i terapeutyczne, które – dzięki przemyślanej formie – przemawia zarówno do dzieci, jak i dorosłych. Jej delikatna i rytmiczna poezja odwołuje się do wrażeń zmysłowych, psychiki, a nawet duchowości. To lektura, która zachwyca prostotą formy i jednocześnie skłania do głębokiej refleksji. Książka składa się z krótkich rymowanych utworów, z których każdy poświęcony jest innemu kolorowi. Nie są to jednak suche opisy barw, lecz rozbudowane personifikacje — każda barwa posiada swój charakter, emocjonalność, sposób poruszania się, działania, a nawet filozofię życia. Dzięki temu dzieci mają szansę nie tylko poznać kolory, ale także poczuć je i zrozumieć ich symboliczne znaczenie.

Na przykład:

Czerwień to barwa energii, miłości, czasem złości – kipiąca emocjami, żywa i namiętna.

Zieleń – uspokaja, koi, przywołuje obraz lasu, spokoju i równowagi.

Niebieski – chłodny, ale rozmarzony; może być niebem, może być smutkiem – zależnie od kontekstu.

Biel – czysta i neutralna, stanowiąca przestrzeń do narodzin innych kolorów.

To przedstawienie nie tylko uczy dzieci nazw i cech kolorów, ale przede wszystkim zaprasza je do świata wyobraźni i emocji. Barwy w książce Pani Zamojskiej są bohaterami, z którymi można się zaprzyjaźnić, rozmawiać, których można „poczuć”.

Autorka posługuje się prostym, ale literacko wysmakowanym językiem. Wierszyki są rytmiczne, łatwe do zapamiętania, a jednocześnie pełne metafor i symboli. To sprawia, że „Świat kolorów” może być odbierany na różnych poziomach — dzieci cieszą się melodyjnością i obrazowością, a dorośli odnajdują w nich głębsze znaczenia. Forma wierszowana pomaga w utrwalaniu treści — co jest szczególnie ważne w edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Rytm i rym wspierają proces zapamiętywania, a jednocześnie rozwijają słuch fonemowy, co ma znaczenie w rozwoju językowym dziecka. Wiersze mogą być również świetnym punktem wyjścia do działań plastycznych: dzieci po lekturze mogą stworzyć własne obrazy barw, narysować, jak wyobrażają sobie daną kolorową postać. Takie ćwiczenia integrują słowo z obrazem i ruchem — co wspiera rozwój motoryczny i emocjonalny.

Pani Agnieszka Zamojska to autorka o szerokim zapleczu pedagogicznym i artystycznym. Jest nie tylko pisarką, ale również logopedą, terapeutką i trenerką arteterapii. Jej podejście do pisania ma charakter głęboko humanistyczny — traktuje słowo jako narzędzie do nawiązywania relacji i budowania mostów między światem zewnętrznym a wewnętrznym. Pisarka w swoich utworach często wykorzystuje elementy improwizacji, symboliki i pracy z ciałem, co widać także w „Świecie kolorów”. Pisanie dla Niej to nie tylko akt twórczy, ale też forma kontaktu – z dzieckiem, z dorosłym czytelnikiem, z samą sobą. „Świat kolorów” to książka pozornie prosta, ale bardzo bogata w warstwy znaczeniowe. Dla dzieci — to bajkowy, kolorowy świat pełen wesołych postaci. Dla dorosłych — subtelna metafora emocji i sposobów ich wyrażania. Dla pedagogów i terapeutów — narzędzie do pracy z emocjami, językiem i wyobraźnią.

To książka, która nie tylko bawi, ale też uczy – nie w sposób nachalny, ale naturalny, przez zabawę i wyrażeniowość. Stanowi doskonały przykład literatury dziecięcej, która potrafi być jednocześnie piękna, mądra i potrzebna. Jeśli książka Cię zainteresowała, rozważ:

wykorzystanie jej w zajęciach z dziećmi (np. jako podstawa do pracy z emocjami),

tworzenie kolorowych map myśli na podstawie treści wierszy,

pisanie własnych wierszy o kolorach w duchu twórczości Zamojskiej,

tworzenie ilustracji lub kolaży inspirowanych danym kolorem,

refleksję nad tym, jak kolory wpływają na Twoje codzienne życie i emocje.

W pozycji „Świat kolorów” np. kolor czerwony pojawia się jako jedna z najbardziej intensywnych i żywiołowych postaci. To barwa, która nigdy nie pozostaje w tle – wręcz przeciwnie, dominuje, przyciąga wzrok, budzi skojarzenia z ruchem, pasją i siłą. W poetyckim ujęciu Pani Agnieszki Zamojskiej czerwień staje się niemal postacią z krwi i kości – impulsywną, pełną ekspresji, często niecierpliwą, ale i niosącą pozytywną moc. Czerwień w kulturze zachodniej (i nie tylko) jest kolorem miłości, namiętności, siły, ale też gniewu i ostrzeżenia. Pani Zamojska wykorzystuje te znaczenia, tworząc postać, która jest impulsywna i dynamiczna – niemal jak iskra czy płomień.

W wierszu poświęconym czerwieni (jego fragmenty można spotkać m.in. w zapowiedziach wydawnictwa), kolor ten:

tryska energią, biegnie do przodu, „nie potrafi ustać w miejscu”,

jest pewny siebie, dominujący, „wszędzie chce być pierwszy”,

reaguje emocjonalnie – szybko się złości, ale też łatwo entuzjazmuje,

jest obecny w sercu – jako metafora uczucia, odwagi i intensywności przeżyć.

Zatem czerwień zostaje przedstawiona nie tylko jako barwa estetyczna, ale przede wszystkim jako symbol emocjonalnego życia człowieka.

W psychologii barw czerwień pobudza układ nerwowy, przyspiesza tętno, może wywoływać niepokój, ale też motywować do działania. W kontekście dzieci, ta barwa często kojarzy się z energią i impulsywnością — właśnie takie cechy przypisuje jej Pisarka w swojej poezji. Autorka pokazuje, że każda emocja – nawet ta „trudna” – jak złość czy niecierpliwość, ma swoje miejsce. Dzięki temu dzieci uczą się, że nie muszą tłumić emocji, ale warto je zauważać i rozumieć. Czerwień w tym ujęciu nie jest „złą barwą”, lecz potężną siłą, której trzeba się nauczyć używać z rozwagą.

Czerwień w książce może być punktem wyjścia do rozmowy o:

radzeniu sobie ze złością,

wyrażaniu emocji w zdrowy sposób,

rozpoznawaniu własnych potrzeb i granic,

budowaniu odwagi (bo serce, czyli centrum odwagi i uczuć, jest czerwone).

W praktyce terapeutycznej można wykorzystać ten fragment książki w pracy z dziećmi, które mają trudność z kontrolowaniem emocji lub przeżywają silne napięcia.

„Świat kolorów” to poetycka i terapeutyczna podróż przez barwy, ich wpływ na emocje i nasz sposób postrzegania świata. Poprzez wierszyki pełne rytmu i ciepła, Pani Agnieszka Zamojska zaprasza czytelników do odkrywania magicznych mocy kolorów z pozycji zarówno edukacyjnej, jak i emocjonalnej. To książka, która łączy literacką lekkość z głębszym sensem, czyniąc ją wartościowym doświadczeniem dla małych i dużych.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sorus

Wszystko ma swoje priorytety




„Każde stworzenie ma prawo do życia, szacunku i miłości.”

Albert Schweitzer



W literaturze XXI wieku coraz częściej powraca pytanie o miejsce człowieka w świecie natury. W obliczu katastrofy klimatycznej, masowego wymierania gatunków i kryzysu bioróżnorodności, twórcy kultury próbują wypracować nowy język opowieści o świecie – taki, który pozwoli spojrzeć na przyrodę nie jako na tło ludzkiego istnienia, ale jako pełnoprawny podmiot współistnienia. Jedną z najbardziej przejmujących prób tego rodzaju jest debiutancka powieść Pani Iidy Turpeinen pt. Żywe istoty, która ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.

Pani Turpeinen, z wykształcenia literaturoznawczyni, stworzyła dzieło niezwykle dojrzałe, wielowarstwowe i wykraczające poza granice klasycznej prozy historycznej czy ekologicznej. To książka, która łączy literaturę piękną z nauką, fikcję z faktami, refleksję filozoficzną z dramatem ludzkim i nie-ludzkim. Centralną osią narracji jest historia krowy morskiej Stellera (Hydrodamalis gigas) – ogromnego, łagodnego ssaka morskiego odkrytego w XVIII wieku przez niemieckiego przyrodnika Georga Wilhelma Stellera i… wytępionego przez człowieka w ciągu niespełna trzech dekad. Powieść składa się z trzech przeplatających się w czasie części, które ukazują losy ludzi związanych z historią istnienia – i wyginięcia – krowy morskiej:

XVIII wiek – Steller, uczestnik rosyjskiej wyprawy geograficznej na Kamczatkę, obserwuje i opisuje nowe, nieznane stworzenie. Zachwyt szybko miesza się z rozpaczą, gdy uświadamia sobie, że człowiek jest największym zagrożeniem dla tego łagodnego giganta. Narracja jest tu szczególnie wstrząsająca, ponieważ pokazuje, jak nauka i kolonializm mogą iść w parze z destrukcją.

XIX wiek – rosyjski gubernator na Alasce i jego rodzina próbują odkopać przeszłość, dosłownie i symbolicznie. Szukają szczątków, dowodów istnienia tego, co już zniknęło. Ich działania są pełne napięcia między chęcią odkrywania a nieuchronnością zapomnienia.

XX wiek – pracownicy Muzeum Historii Naturalnej w Helsinkach rekonstruują szkielet krowy morskiej – niemal, jak mitologiczne stworzenie – tworząc z niego obiekt wystawowy, ale też symbol utraty i niemożności przywrócenia życia temu, co raz już zostało zniszczone.

Taka konstrukcja pozwala Autorce pokazać, jak przez stulecia zmieniało się ludzkie podejście do natury: od kolonialnej eksploatacji, przez romantyczne pragnienie zachowania śladów, aż po dzisiejszą refleksję muzealno-naukową, w której życie zostaje zastąpione rekonstrukcją. Pani Turpeinen nie oskarża wprost. Jej proza nie jest publicystyką ekologiczną, lecz subtelną, niemal poetycką medytacją nad rolą człowieka w świecie, który nie należy tylko do niego. Pokazuje ludzi jako istoty uwikłane w sprzeczne motywacje: ciekawość, chęć zrozumienia, ale też chciwość, ignorancję i krótkowzroczność. W książce nie ma jednoznacznych bohaterów ani złoczyńców. Każda z postaci nosi w sobie zarówno pragnienie ocalenia, jak i pierwiastek destrukcji.

Narracja prowadzona jest z różnych perspektyw, ale żaden głos nie należy do samej krowy morskiej. Jej istnienie przemyka przez karty książki jak cień – żywa istota, która została zepchnięta na margines historii, a dziś istnieje jedynie jako zapis, szkielet, wspomnienie. Ten zabieg formalny świetnie oddaje główną myśl książki: że wiele form życia znika niepostrzeżenie, a nasze próby ich "upamiętniania" są spóźnione i często zbyt powierzchowne. "Żywe istoty" to także książka o żałobie – nie tylko tej po stracie bliskiej osoby, ale głębszej, egzystencjalnej, związanej z utratą czegoś większego: bioróżnorodności, harmonii z przyrodą, zdolności do współodczuwania. Pani Turpeinen nie oferuje łatwego katharsis. Zamiast tego proponuje coś rzadszego – próbę pogodzenia się z rzeczywistością straty i zaakceptowania własnej odpowiedzialności.

Literatura w ujęciu Autorki może pełnić rolę rytuału przejścia, rodzaju świeckiego sakramentu, który pozwala spojrzeć wstecz nie po to, by się zadręczać winą, lecz by odnaleźć siłę do zmiany przyszłości. Nie chodzi tu o proste „ekologiczne przesłanie”, ale o głębsze pytania: Jak opowiadać o tych, którzy już nie mają głosu? Jak mówić o śmierci gatunków w sposób, który nie znieczula, ale otwiera oczy? Styl Pani Turpeinen jest oszczędny, ale bogaty emocjonalnie. Pisarka unika patosu, a jednocześnie jej język ma coś z elegii – lirycznej pieśni żałobnej. Zderzenie precyzyjnego języka nauk przyrodniczych z poetycką wrażliwością czyni tę powieść wyjątkową. To nie tyle fabuła w klasycznym sensie, ile narracyjne palimpsesty – nakładające się warstwy historii, emocji i znaczeń, które czytelnik musi sam rozwikłać.

W kontekście współczesnych wyzwań, takich jak zmiany klimatyczne, masowe wymieranie gatunków czy zanik więzi człowieka z przyrodą, "Żywe istoty" nabierają nowego znaczenia. To nie tylko książka o jednym gatunku ssaka morskiego. To opowieść o wszystkich istotach, które przestaliśmy zauważać – i o nas samych, jako gatunku zagubionym we własnej dominacji. Żywe istoty to powieść, która pozostaje w czytelniku długo po przeczytaniu ostatniej strony. To nie tylko elegia dla wymarłego gatunku, ale także delikatny, a jednocześnie mocny głos w globalnej debacie o odpowiedzialności człowieka za świat, który dzieli z innymi formami życia. Pani Iida Turpeinen stworzyła książkę wykraczającą poza granice literatury – dzieło, które może stać się ważnym narzędziem empatii, refleksji i przemiany.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poznańskie

 

czwartek, 7 sierpnia 2025

II RP w ocenie historii





 

"Państwo musi być oparte na własnych siłach, nie na łasce cudzej."

        Niccolò Machiavelli

Minęło ponad sto lat od momentu, gdy Polska – po 123 latach zaborów – odzyskała niepodległość. W tym czasie narracja historyczna dotycząca II Rzeczypospolitej przeszła liczne przemiany: od gloryfikacji w okresie międzywojennym, przez marginalizację i krytykę w czasach PRL, aż po współczesne próby zrównoważonego bilansu. Publikacja „II RP. Cienie i blaski. Szkice do bilansu z perspektywy stulecia” pod redakcją  Pana Patryka Pleskota, wydana w 2023 roku przez Instytut Pamięci Narodowej, stanowi istotny głos w tej refleksji. Celem zbioru nie jest stworzenie jednej obowiązującej narracji, ale raczej ukazanie złożoności i niejednoznaczności II RP w świetle aktualnej wiedzy historycznej oraz z dystansem stulecia.

Książka liczy ponad 500 stron i zawiera kilkadziesiąt rozdziałów napisanych przez różnych autorów – historyków, politologów, badaczy kultury i życia społecznego. Redaktor naukowy, Pan Patryk Pleskot, zadbał o to, by reprezentowane były różne punkty widzenia, perspektywy badawcze i dziedziny: od polityki zagranicznej, przez życie codzienne, po kulturę, infrastrukturę, edukację i kwestie wyznaniowe. W efekcie publikacja ma charakter interdyscyplinarny i nie ogranicza się jedynie do narracji politycznej, co jest jej dużą zaletą.

Zbiór podzielony jest na bloki tematyczne, które można określić jako:

analizy syntetyczne i przekrojowe (np. bilans niepodległości, rozwój myśli politycznej, ocena ustroju);

studia przypadków (np. sytuacja kobiet, reforma rolna, kolej, radio, służba zdrowia);

refleksje nad pamięcią historyczną.

Taka konstrukcja sprzyja zarówno czytelnikowi akademickiemu, jak i osobie zainteresowanej konkretnymi aspektami życia w II RP.

W wielu rozdziałach Autorzy podkreślają, że sama rekonstrukcja państwowości po 1918 roku była osiągnięciem epokowym. Polska była rozczłonkowana administracyjnie, prawnie i gospodarczo, a mimo to udało się stworzyć wspólne struktury państwowe. Jednym z największych sukcesów była reforma walutowa Władysława Grabskiego, która ustabilizowała gospodarkę po katastrofalnej inflacji. Kolejnym aspektem „blasku” II RP była rozbudowa infrastruktury: powstanie portu w Gdyni, rozwój kolei państwowej, budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego. Państwo podejmowało również wysiłki w zakresie edukacji i kultury – powstawały nowe uczelnie, rozwijała się prasa, radio, teatr, literatura i film. Autorzy wskazują także na rosnącą świadomość społeczną i wzrost znaczenia instytucji obywatelskich.

Już sam tytuł wskazuje na ambiwalencję – „cienie i blaski” – sugerując, że historia II RP nie daje się łatwo zaszufladkować. Twórcy poszczególnych szkiców unikają zarówno bezrefleksyjnej idealizacji, jak i historycznego potępienia, pokazując, że bilans II RP musi być złożony i wielowarstwowy.

Pisarze podkreślają, że mimo licznych wyzwań, Polska odzyskała i utrzymała niepodległość przez dwie dekady – co w świetle realiów geopolitycznych XX wieku jest nie lada osiągnięciem. Książka nie pomija jednak ciemnych stron II RP. Szczególną uwagę zwraca się na napięcia narodowościowe i społeczne, które przeradzały się w konflikty i wykluczenia. Mniejszości narodowe – szczególnie Ukraińcy, Żydzi i Białorusini – często traktowane były z podejrzliwością, a w polityce państwa dominował etnocentryczny model narodu.

Istotnym elementem bilansu są także problemy z demokracją. Początkowy okres parlamentaryzmu był burzliwy i nieskuteczny, co doprowadziło do zamachu majowego w 1926 roku. Po nim państwo zaczęło dryfować w stronę autorytaryzmu, ograniczając wolność prasy, osłabiając parlament i wzmacniając władzę wykonawczą. Sanacja, mimo retoryki odnowy moralnej, sama często uciekała się do praktyk represyjnych wobec opozycji i społeczeństwa obywatelskiego.

Redaktor tomu, Pan Patryk Pleskot, znany z umiarkowanego, źródłowego podejścia do historii, stworzył przestrzeń dla różnorodnych głosów – zarówno historyków młodszej generacji, jak i uznanych badaczy. Książka porusza tematy polityczne, społeczne, gospodarcze i kulturowe, łącząc twardą analizę faktów z refleksją nad pamięcią historyczną. Co ważne, publikacja nie zamyka się w granicach „suchych” analiz, ale stawia pytania o dziedzictwo II RP we współczesnej Polsce. Na ile międzywojenna Polska może być dziś inspiracją? Jakie błędy powinniśmy pamiętać, by ich nie powtarzać? Jak uniknąć pokusy mitologizacji lub demonizacji przeszłości?

Tym, co łączy wszystkie rozdziały, jest próba ucieczki od uproszczeń. Autorzy nie romantyzują II RP, ale też nie popadają w tani krytycyzm. Wskazują raczej na potrzebę rozumienia II Rzeczypospolitej jako państwa realnego – z realnymi możliwościami i ograniczeniami. Wielu badaczy podkreśla, że niektóre problemy (np. deficyt kultury politycznej, dominacja armii, brak stabilnych partii) wynikały z faktu, że Polska była państwem młodym i postzaborczym. W tym sensie książka jest nie tylko analizą przeszłości, ale i lekcją dla teraźniejszości. Pokazuje, że demokracja nie jest dana raz na zawsze, a społeczeństwo obywatelskie wymaga pielęgnacji i inwestycji. Przestrzega także przed pokusą tworzenia „złotego mitu” przeszłości, który może przesłaniać realne wyzwania współczesności.

Książka „II RP. Cienie i blaski” to znakomity przykład historycznej równowagi: ani apologetyczna, ani rewizjonistyczna. To zaproszenie do dojrzałej refleksji nad przeszłością, która nie służy budowie prostych narracji politycznych, lecz pomaga zrozumieć złożoność losów Polski i Polaków w XX wieku. W stulecie odzyskania niepodległości lektura tej książki jest nie tylko ważna, ale i konieczna – szczególnie w dobie, gdy historia bywa często używana jako oręż w sporach ideologicznych. Dzięki swojej rzetelności, różnorodności i humanistycznemu podejściu, zbiór pod redakcją  Pana Patryka Pleskota uczy, że przeszłość należy rozumieć, a nie upraszczać.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa IPN

środa, 6 sierpnia 2025

Tajemnice oceanów





 „Morze uczy pokory – nie słucha, nie czeka, nie wybacza.”


Anonim



Pan David Attenborough to postać, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Od dekad jest ikoną światowej edukacji przyrodniczej, głosem natury i niezmordowanym obrońcą naszej planety. Jego książka „Ocean. Ostatnie dzikie miejsce” to kolejny niezwykły projekt, który łączy fascynujące obserwacje przyrodnicze z pilnym apelem o ochronę jednego z najważniejszych, a jednocześnie najbardziej zagrożonych ekosystemów świata – oceanów.

Choć ponad 70% powierzchni Ziemi pokrywają oceany, wciąż wiemy o nich stosunkowo niewiele. Pan Attenborough już na początku książki przypomina, że eksploracja kosmosu posunęła się dalej niż poznanie morskich głębin. To zdumiewające, że ogromna część życia na naszej planecie nadal skrywa się w mroku i ciszy pod powierzchnią wody. Autor zabiera czytelnika w podróż przez te nieodkryte światy – od rozświetlonych lagun raf koralowych po mroczne otchłanie głębin, gdzie panują ekstremalne warunki życia. Książka obfituje w fascynujące opisy stworzeń, które zdają się być wyjęte z fantastyki naukowej – świecące ryby, meduzy poruszające się z niezwykłą gracją, olbrzymie głowonogi czy mikroskopijne organizmy, które stanowią podstawę całego życia morskiego. Każdy rozdział przesiąknięty jest zachwytem i szacunkiem dla tych form życia, które przez miliony lat wykształciły zdumiewające strategie przetrwania.

Jednak „Ocean. Ostatnie dzikie miejsce” to nie tylko piękna opowieść o przyrodzie. To również gorzkie przypomnienie o tym, jak bardzo niszczymy to, co najcenniejsze. Pan Attenborough nie boi się mówić o trudnych faktach – o plastiku, który trafia do mórz w ilościach trudnych do wyobrażenia, o przełowionych łowiskach, które już nigdy się nie odrodzą, o rafach koralowych umierających przez wzrost temperatury oceanów.

W książce pojawiają się dane naukowe, ale Pisarz potrafi je podać w sposób przystępny i poruszający. Nie straszy, lecz edukuje i skłania do refleksji. Pokazuje, że to, co dzieje się pod wodą, ma bezpośredni wpływ na nasze codzienne życie – od klimatu, przez dostęp do pożywienia, aż po gospodarkę i bezpieczeństwo całych społeczności nadbrzeżnych. Ogromną wartością książki są jej ilustracje. To nie tylko uzupełnienie tekstu, ale pełnoprawna część opowieści. Zdjęcia zrealizowane na potrzeby serialu dokumentalnego BBC, który stanowi podstawę tej publikacji, ukazują oceaniczne krajobrazy w sposób oszałamiający. Widzimy nie tylko piękno, ale i kruchość morskiego świata. Często to właśnie obrazy najbardziej zapadają w pamięć – jak fotografia żółwia zaplątanego w plastikowy worek czy martwej ryby na tle zanieczyszczonego dna oceanu.

Pan Attenborough przekonuje, że ochrona oceanów to nie wybór – to konieczność. Każdy człowiek, niezależnie od miejsca zamieszkania, ma z nimi nierozerwalny związek. Oceany produkują większość tlenu, którym oddychamy, pochłaniają dwutlenek węgla, regulują klimat. Ich degradacja to zagrożenie nie tylko dla fauny i flory, ale przede wszystkim dla nas – ludzi. To, co wydaje się odległe i niewidoczne, w rzeczywistości wpływa na nasz każdy dzień. Autor podaje również przykłady działań, które dają nadzieję – morskie rezerwaty, projekty odbudowy raf, regulacje prawne chroniące wieloryby i delfiny. Pokazuje, że zmiana jest możliwa, o ile zadziałamy wspólnie i zdecydowanie. Książka jest więc nie tylko opisem przyrody, ale też wezwaniem do działania.

„Ocean. Ostatnie dzikie miejsce” to dzieło niezwykle uniwersalne. Może być czytane zarówno przez młodzież, jak i dorosłych. Zachwyci miłośników przyrody, ale też dotrze do tych, którzy do tej pory nie interesowali się ekologią. To publikacja, która nie ocenia, lecz zaprasza do poznawania i rozumienia. W ten sposób Autor realizuje swoją życiową misję – budowania mostu między nauką a społeczeństwem. Książka Pana Davida Attenborougha to prawdziwy hymn dla oceanów – ostatnich dzikich miejsc na Ziemi. To również ważny głos w czasach kryzysu klimatycznego i ekologicznego. Poprzez zachwyt i opowieść, Autor prowadzi nas ku zrozumieniu, że jesteśmy częścią jednego, złożonego systemu życia. Jego przesłanie jest jasne: jeśli chcemy ocalić przyszłość – swoją i przyszłych pokoleń – musimy zadbać o oceany.

W dobie informacji, która często przytłacza, „Ocean. Ostatnie dzikie miejsce” przypominają, że wiedza może i powinna iść w parze z odpowiedzialnością. To książka, która pozostaje w pamięci na długo i skłania do zmiany myślenia – nie tylko o przyrodzie, ale i o samych sobie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poznańskiego

wtorek, 5 sierpnia 2025

Niesamowita Planeta






 „Ziemia jest czymś więcej niż tylko tłem dla ludzkiej historii – ona sama ma swoją własną opowieść.”


Henry David Thoreau



Od czasów rewolucji kopernikańskiej nauka zdaje się systematycznie detronizować Ziemię z jej rzekomo „uprzywilejowanego” miejsca we Wszechświecie. Przekonanie, że nasza planeta jest jedną z wielu, że życie może powstać wszędzie, a ludzkość nie jest niczym więcej niż przypadkiem w bezkresie kosmosu – zdominowało współczesne podejście do pytania o miejsce człowieka we Wszechświecie.

Jednak książka „Wyjątkowa planeta” autorstwa Panów Gonzaleza i Richardsa rzuca wyzwanie temu podejściu. Wykorzystując szeroki wachlarz danych z dziedzin astronomii, fizyki, chemii, geologii i biologii, autorzy próbują dowieść, że Ziemia nie jest planetą przypadkową. Ich główna teza głosi, że warunki umożliwiające życie są jednocześnie tymi, które sprzyjają naukowemu poznaniu Wszechświata – i że to niezwykłe zbieżności, których nie da się łatwo wyjaśnić przez czysty przypadek.

„Ziemia nie tylko umożliwia życie – umożliwia też odkrywanie rzeczywistości. A to drugie jest niemniej tajemnicze niż to pierwsze.”

(Gonzalez & Richards, Wyjątkowa planeta)

Autorzy książki podkreślają, że Ziemia spełnia szereg bardzo specyficznych warunków, które wydają się niezbędne do zaistnienia złożonego życia. Co ważniejsze, te warunki są ze sobą niezwykle precyzyjnie skoordynowane. Nie wystarczy jedna cecha – potrzebne są dziesiątki współzależnych czynników.

Ziemia znajduje się w tzw. „ekosferze” – czyli strefie wokół gwiazdy, w której może występować woda w stanie ciekłym. Woda, będąca uniwersalnym rozpuszczalnikiem i środowiskiem reakcji chemicznych, jest kluczowa dla powstania życia. Ale samo istnienie wody to za mało – istotna jest również stabilność orbity, stałość temperatur, a także równowaga pomiędzy pochłanianiem a odbijaniem promieniowania słonecznego (albedo). Pisarze wskazują, że wyjątkowo duży w stosunku do planety Księżyc stabilizuje nachylenie osi Ziemi. Gdyby ta oś wahała się zbyt gwałtownie, doprowadziłoby to do skrajnych wahań klimatycznych i prawdopodobnego załamania ekosystemów.

„Gdyby nie Księżyc, Ziemia mogłaby przechylać się tak dramatycznie, jak Mars, powodując ekstremalne zmiany klimatu. Taka niestabilność byłaby zabójcza dla życia wyższych organizmów.”

(Gonzalez & Richards)

Oprócz tego, że Ziemia jest sprzyjająca dla życia, jest ona – według Autorów – niezwykle dogodnym miejscem do prowadzenia badań naukowych. Tę tezę uznają za co najmniej równie ważną, co argumenty za „zamieszkiwalnością”. Atmosfera Ziemi przepuszcza światło widzialne oraz fale radiowe – dwa najbardziej informacyjne zakresy promieniowania elektromagnetycznego dla badań astronomicznych. Gdyby atmosfera była mniej przezroczysta lub zbyt gęsta, obserwacje te byłyby niemożliwe.

„Nie tylko możemy patrzeć w gwiazdy – możemy patrzeć w odpowiedni sposób. Właściwe fale dochodzą do naszej planety, a my posiadamy zdolność ich odbioru i interpretacji.”

Wyjątkowa zgodność pozornego rozmiaru Słońca i Księżyca na niebie umożliwia występowanie całkowitych zaćmień – rzadkiego zjawiska, które pozwoliło np. potwierdzić ogólną teorię względności podczas słynnego eksperymentu Eddingtona w 1919 roku.

„To, że z powierzchni Ziemi możemy obserwować całkowite zaćmienia, to nie przypadek – to możliwość, która poszerzyła nasze zrozumienie natury grawitacji.”

Ziemia znajduje się w tzw. „lokalnym bąblu” Drogi Mlecznej – z dala od centrum galaktyki i jej niebezpiecznych regionów. Wewnętrzne obszary galaktyk są bardziej narażone na eksplozje supernowych, wybuchy gamma czy intensywne promieniowanie.

„Znajdujemy się w cichej dzielnicy kosmosu. Ani za blisko centrum galaktyki, ani na jej obrzeżach. Dokładnie tam, gdzie widoczność i bezpieczeństwo idą w parze.”

Główna idea książki opiera się na tzw. korelacji mierzalności z zamieszkiwalnością – czyli zbieżności pomiędzy warunkami sprzyjającymi życiu i tymi, które umożliwiają poznanie. Autorzy pytają: czy to wszystko może być tylko przypadkiem?

„Jeśli Wszechświat jest naprawdę produktem chaosu i ślepego losu, dlaczego jego struktura jest tak niesamowicie uporządkowana – i dlaczego my, w tak wyjątkowym miejscu, jesteśmy w stanie go badać?”

Nie przesądzając jednoznacznie, Panowie dopuszczają możliwość, że ta zbieżność jest efektem celowego projektu. Odróżniają jednak swoje stanowisko od religijnego kreacjonizmu – twierdzą, że ich argumenty mają charakter racjonalno-empiryczny, niedogmatyczny. „Wyjątkowa planeta” nie pozostała niezauważona. Zebrała pochwały w środowiskach zwolenników teorii inteligentnego projektu, ale też ostrą krytykę ze strony niektórych naukowców, którzy zarzucali autorom promowanie „inteligentnego designu w przebraniu”.

Victor Stenger zwraca uwagę, że wiele argumentów książki pojawiło się wcześniej w Rare Earth (Ward & Brownlee), a Gonzaleza i Richardsa krytycznie postrzegają jako ignorujących wcześniejsze publikacje konsensusu astrobiologii. Zwolennicy naturalistycznych wyjaśnień krytykują wybiórcze użycie przykładów – jak rola Jowisza czy zaćmienia – bez analizy, czy są one faktycznie niezbędne ani, czy powtarzające się w innych układach.

Porównanie książkowych tez z badaniami

Ziemia wyjątkowa w każdym wymiarze-Ziemia jest rzadka (~69% odległość statystyczna), ale potwierdzono istnienie innych silnie analogicznych egzoplanet (badania 2024-2025)

Atmosfera i orbita umożliwiają naukę — Inne planety również mogą mieć przezroczyste atmosfery; sondy takie jak JWST czy przyszłe ELT/HWO mogą dokonywać detekcji biosygnatur (badania 2024-2025)

Zaćmienia są kluczem do odkryć - Inne technologie i obserwacje radiowe oraz spektroskopowe działają niezależnie od zaćmień (badania 2024-2025).

Projekt jako najlepsze wytłumaczenie - Żaden taki projekt nie zawiera testowalnych przewidywań. Naukowcy oczekują konstruktywnych hipotez, które można falsyfikować (badania 2024-2025).

Niemniej jednak niezależnie od kontrowersji, książka spełnia ważną funkcję: prowokuje do myślenia, stawia pytania, które zbyt często ignorujemy, i zmusza do refleksji nad tym, jak nieprawdopodobne jest samo nasze istnienie. „Wyjątkowa planeta” to książka ambitna i pełna śmiałych tez. Pokazuje, że być może nasze miejsce w kosmosie nie jest przypadkowe. Może Ziemia to rzeczywiście „platforma obserwacyjna” – idealna nie tylko do zamieszkania, ale i do odkrywania tajemnic Wszechświata. Niezależnie od tego, czy czytelnik zgodzi się z autorskimi wnioskami, jedno jest pewne: ta książka nie pozostawia obojętnym. W czasach, gdy nauka często odrywana jest od filozofii i metafizyki, Panowie Gonzalez i Richards przypominają, że wielkie pytania nadal zasługują na wielkie odpowiedzi.


Książkę do recenzji otrzymałam od Fundacji Enarche

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Powiew świeżości






 „Zbrodnia popełniona przez rozum staje się tym straszliwsza, że ma pozory logiki.”


Albert Camus



Literatura kryminalna od dawna fascynuje czytelników nie tylko samą zagadką, ale też portretem społeczeństwa i psychologią postaci. Współczesne powieści coraz częściej wykorzystują znane tropy kryminalne jako punkt wyjścia do głębszej refleksji – czy to nad stanem instytucji publicznych, czy nad kondycją kultury. W ten nurt wpisuje się „Mroczne wersety” Pana Jana B. Bełkowskiego – powieść, która w przewrotny sposób igra z konwencją kryminału, oferując jednocześnie pełnokrwisty wątek śledczy i autoironiczny komentarz do świata literatury.

„Mroczne wersety” ukazały się nakładem LeTra – imprintu Wydawnictwa ARKADY, który specjalizuje się w beletrystyce sensacyjnej, często osadzonej na styku sztuki, historii i przestępstwa. Wydawnictwo kieruje swoją ofertę do czytelników, którzy cenią sobie połączenie tajemnicy i intelektualnej rozrywki. Powieści LeTra to zazwyczaj intrygi toczące się wokół zaginionych dzieł, artystycznych fałszerstw lub ekscentrycznych śledztw. „Mroczne wersety” odbiegają od tej formuły – są osadzone w świecie literatury, lecz równie intensywnie operują motywami zbrodni, kłamstwa i fałszu.

Akcja książki koncentruje się wokół śledztwa prowadzonego przez komisarza Jakuba Laskowskiego oraz podkomisarz Aleksandrę Bereszyn. Z pozoru sprawa wygląda rutynowo: znika mało znana autorka powieści kryminalnych. Jednakże im głębiej bohaterowie wnikają w życie zaginionej, tym bardziej sprawa komplikuje się, uwikłana w literackie ambicje, osobiste obsesje i środowiskowe rozgrywki.

Podejrzani to między innymi:

Właściciel upadającego wydawnictwa, który próbuje ratować swoją pozycję na rynku;

Fanatyk literacki, marzący o sławie i sukcesie – gotowy na wszystko, by zaistnieć.

Ale najciekawszy jest sam Laskowski, który – przytłoczony prozą życia i niskimi zarobkami – wpada na pomysł... napisania własnego kryminału. I to na podstawie śledztwa, które właśnie prowadzi. Pomysł ten staje się dla czytelnika osią, wokół której obraca się nie tylko fabuła, ale także szersza refleksja o tym, jak literatura fikcyjna może przenikać rzeczywistość – i na odwrót.

Konstrukcja powieści operuje kilkoma warstwami narracyjnymi:

Wątek śledztwa – zaginiona pisarka, podejrzani, ślady i tropy.

Autoironiczne komentarze bohaterów – zarówno Laskowski, jak i Bereszyn często podważają sens tego, co robią, wyśmiewając absurdy instytucjonalne i społeczno-kulturowe.

Meta-kryminał – fragmenty pisanej przez Laskowskiego powieści, które ukazują, jak bohater wykorzystuje (i przeinacza) prawdziwe zdarzenia, by stworzyć literacką fikcję.

Styl Pana Bełkowskiego jest lekki, dowcipny, nasycony sarkazmem, ale niepozbawiony momentów powagi. Autor bawi się językiem, używając zarówno policyjnego żargonu, jak i karykaturalnego języka coachingu czy środowiska literackiego. Dzięki temu książka momentami przypomina satyrę na realia polskiej kultury i rynku książki.

Bohaterowie, to ironiczna dekonstrukcja stereotypów.

Komisarz Jakub Laskowski to policjant wykształcony, cyniczny i intelektualnie znudzony. Zamiast klasycznego „twardziela” dostajemy faceta z ambicjami literackimi, którego bardziej interesuje potencjalna sława autora bestsellerów niż samo rozwiązanie zagadki. Aleksandra Bereszyn, jego partnerka, to postać bardziej racjonalna i pragmatyczna – często pełni funkcję „głosu rozsądku”, ale także ironiczną komentatorkę zachowań Laskowskiego.

W tle pojawia się cała galeria drugo- i trzecioplanowych postaci, będących karykaturami znanych typów: niezadowolony wydawca, grafoman o ambicjach wyższych niż talent, influencerzy kryminalni z TikToka i Instagrama.

Choć „Mroczne wersety” są przede wszystkim powieścią rozrywkową, zawierają kilka istotnych wątków:

Krytyka kultury sukcesu – Laskowski staje się alegorią współczesnego człowieka, który – zmęczony systemem – szuka drogi na skróty.

Satyra na rynek wydawniczy – Autor wyśmiewa zarówno wydawców, którzy promują bylejakość, jak i autorów gotowych sprzedać się dla pięciu minut sławy.

Pytanie o granice fikcji i prawdy – jak bardzo można „ulepszyć” rzeczywistość w imię literackiego sukcesu?

Powieść można porównać do prozy takich Pisarzy jak:

Aleksandra Marinina (w kontekście społecznych obserwacji),

Jakub Ćwiek (ze względu na humor i autoironię), czy Wojciech Chmielarz, choć Bełkowski idzie w stronę większej groteski.

To nie jest „ciężki” kryminał, który analizuje przemoc i traumę. To raczej postmodernistyczna gra – z czytelnikiem, z gatunkiem, ze światem wydawniczym. I właśnie ta gra czyni książkę oryginalną i wartą uwagi.

„Mroczne wersety” to lekki, inteligentny kryminał z dużą dozą ironii i świeżego podejścia do schematów gatunku. To powieść zarówno dla tych, którzy cenią sobie klasyczną intrygę, jak i dla czytelników lubiących, gdy autor mruga do nich okiem zza tekstu. Polecam każdemu, kto: zna i lubi gatunek kryminalny, ale nie boi się jego dekonstrukcji, interesuje się światem książek i procesem twórczym, ceni sobie powieści z przymrużeniem oka, ale pisane z literacką świadomością.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra

Kto nie pracuje...

  Milton Friedman "Nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad." Współczesny świat jest przesiąknięty ekonomią. Codziennie podejmujemy...