czwartek, 20 lipca 2023

Jakie piękne ludobójstwo



„Wojna jest skutkiem inteligencji i głupoty. Ludobójstwo jest wynikiem zwyrodnienia inteligencji. [Innocent Rwililiza]”.

Jean Hatzfeld



Bardzo, bardzo długo miałam ochotę przeczytać książkę Pana Nijakowskiego. Moja fascynacja historią, powoduje, że sięgam po wiele pozycji dokumentalnych, ale w ostatnich latach cóż tu dużo mówić, mogę policzyć na palcach jednej ręki wydawców, którzy faktycznie rzetelnie podchodzą do książek tego typu.

Czas wydaje się idealny, mieliśmy niedawno osiemdziesiątą rocznicę Ludobójstwa Polaków na Wołyniu, a także kolejną rocznicę Niemieckiej zbrodni w Jedwabnym, nie mówiąc już o tym, że ciągle mówi się, w Polsce dość marginalnie o tym co dzieje się w RPA. Jeśli dorzucimy do tego, mordowanie Palestyńczyków przez Izrael… książka Pana Lecha Nijakowskiego, jest jak najbardziej odpowiednią lekturą, aby zrozumieć nie tylko samo pojęcie ludobójstwa, ale także jego założenia i idee.

Usiadłam do tej pozycji z wielką fascynacją. Ludobójstwo historia i socjologia ludzkiej destrukcyjności, to książka trudna tematycznie, ale ku mojemu wielkiemu pozytywnemu zaskoczeniu bardzo przystępnie napisana. Pisarz oszczędził nawet czytelnikowi przypisów na każdej stronie, tylko zawarł je na końcu publikacji, co nie rozprasza podczas czytania. Dzieło Pana Nijakowskiego, to efektywna praca badawcza na temat wprowadzenia do samego tematu ludobójstwa, a także zawierająca przytoczone przykłady takich działań, opinie ekspertów, dokumenty prawne, czy historię samego pojęcia. Zgadzam się z Panem Doktorem Grzegorzem Motyką, że na rynku wydawniczym brakowało tego rodzaju pozycji, mimo że za granica jest ich wiele.

Autor porusza takie tematy, jak historia społeczna ludobójstwa na Ormianach, Żydach i Romach, czystki etniczne, problem społeczności Hutu i Tutsi, jak dochodzi do ludobójstwa, czy interwencje humanitarne. Jestem pod ogromnym wrażeniem merytoryczności tej książki. Z jedną rzeczą nie mogę się tylko zgodzić, która w tej pozycji wybrzmiała, a mianowicie, że zbrodni w Jedwabnym dokonali Polacy. Z raportu Pana Koli, który brał udział, we wstrzymanej ekshumacji wynika, że była to zbrodnia niemiecka. Ekshumacja została wstrzymana w roku 2001, a zatem Pan Nijakowski miał czas zapoznać się z ustaleniami tego, co odkryto i zaraportowano. Raport Profesora Koli, jest ogólnodostępny po staraniach polskiego IPN.

chrome-extension://efaidnbmnnnibpcajpcglclefindmkaj/https://jacekmiedlar.pl/wp-content/uploads/2021/06/sprawozdanie-1.pdf



Poza tematem Jedwabnego uważam tę pozycję za niesamowicie wartościową. Historia powstania samego określenia, jest tutaj przedstawiona bardzo dokładnie, poza tym Autor poświęcił wiele czasu na wyjaśnienie nam, jak samo ludobójstwo funkcjonowała na przestrzeni lat.

Książka dość obszerna, ale uważam, że krócej się nie dało. Wielu Polaków uważa, że termin ten oznacza eksterminację z powodu pochodzenia, ale okazuje się, że ma on także inne znaczenia. Naprawdę pasjonująca lektura.

Trzeba, także napisać, że pozycja ta jest wspaniale wydana, twarda oprawa pozwala na ponowne wracanie do lektury, bez jej uszkodzenia. Tak, jak już pisałam publikacja trudna, potrzeba dużego skupienia w czytaniu, ale moim zdaniem dla własnej świadomości historycznej warto.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Iskry


 

wtorek, 18 lipca 2023

Ach ta polska polityka



„W Polsce, ludzie boją się wypowiadać prawdę najbardziej oczywistą, jeżeli ta prawda sprzeciwia się powszechnie ulubionym bzdurstwom, którym hołduje solidarnie całe społeczeństwo”.

Stanisław Cat – Mackiewicz



Jak gdzieś jedzie czołg, a ludzie ostrzeżeni się nie usuwają – to ich prawo. Wolny człowiek w wolnym kraju ma prawo dać się rozjechać. Na tym polega liberalizm. Ach ta nasza zaściankowa polityka, w latach dziewięćdziesiątych był taki program polityczny Polskie ZOO, emitowany od 1991 roku do roku 1994. Polscy politycy niczym w Folwarku zwierzęcym Orwella, ukazani byli jako zwierzęta i tak np. Leszek Balcerowicz – koń, Jarosław i Lech Kaczyńscy – chomiki, Antoni Macierewicz – wyżeł, czy Tadeusz Mazowiecki – żółw.

Dziś przedstawienie polskiej polityki, również byłoby bardzo ciekawe, zresztą mamy całe mnóstwo kabaretów, które plują w twarz politykom, skutecznie i słusznie, jak np. ostatni kabaret Wigilia 2022. Jestem wielką fanką satyrycznego i prześmiewczego przedstawienia, tego, o czym się nie mówi, bo nie wypada. Nie ważne, czy to polityka, absurdy kościelne, ekonomia, czy gospodarka. Trzeba, jednak mieć wielką odwagę, aby pisać o naszym orwellowskim chlewie, w który sposób bezpośrednio dojdzie do czytelnika.

Po raz kolejny podejmuje się tego Pan Jacek Dubois w swej najnowszej pozycji Pożegnanie dobrej zmiany. Publikacja, zawierająca cztery soczyste opowiadania o absurdach władzy na najwyższych szczytach plus kąski dotyczące sojuszu tronu z ołtarzem, to coś, co warto przeczytać. Osoby w tej publikacji, są przedstawione tak, aby można było je od razu rozpoznać, mamy tutaj tygodnik Pajęczyna, Prezesa, a także Ojca Opiekuna, jedną słuszną telewizję😊 oraz zbiór faktów, przedstawionych, tak aby kto miał zrozumieć, to zrozumie, a cała reszta nadal będzie tkwiła w ciemnocie.

Ubawiłam się przy tej książce niesamowicie, najbardziej tragiczne, jest w niej to, że jest prawdziwa. Przedstawia nie tylko absurdy władzy, indoktrynację, czy manipulację, ale przede wszystkim ignorancję, jaką wykazuje się naród polski. Mimo tego, że Autor w sposób humorystyczny podchodzi to tematu, publikacja ta daje wiele do myślenia. Nie czytałam nic z poprzednich pozycji Pana Duboisa, ale jeśli są tak wyśmienite, jak ta to warto, aby to nadrobić.

Trzeba tutaj również napisać o wspaniałym wstępie Pana Roberta Górskiego, napisał go z wielkim smakiem, oraz spostrzegawczością. „Tamci kradli i ci też kradną, ale ci przynajmniej chodzą do kościoła”. Obraz Prezesa przedstawiony we wstępie bezcenny.

Czy, jest to pozycja typowo polityczna? Nie. To raczej prześmiewczy obraz tego, czego być może nie widzimy na co dzień, pochłonięci własnymi problemami. Czy można poczuć się nią urażonym? Można, jeśli kochamy Prezesa, a Ojca Opiekuna uważamy za godnego miecza za 250 tysięcy. Z całą pewnością, nie jest to pozycja dla ludzi o słabych nerwach i betonowego elektoratu słusznej partii.

Osobiście uważam tę publikację, za mistrzostwo, jestem pod wrażeniem celności spostrzeżeń, oraz odwagi napisania tego, jak jest. Oby więcej takich pozycji.

Książkę do receznji otrzymałam od Wydawnictwa Purple Book


 

Cudo!



„Każdą historię, wartą opowiedzenia,

warto opowiedzieć dwa razy”.

Rafiki – Król Lew





Kiedy dostaniesz w swoje ręce niezwykle wartościową książkę, zwłaszcza jeśli jest, to książka dla dzieci są momenty, że brak słów, aby ją opisać… Ciągle się zastanawiam, jak to się stało, że krótkie opowiadanie na 20 minut, zamieniło się w podróż trwającą niemal trzy godziny, ponieważ tak zachwyciło nie tylko mnie, ale i moich domowników.

Kiedyś oglądałam film,Mój przyjaciel Olbrzym, który specjalnie mnie nie zachwycił. Niby była to ekranizacja dla dzieci, ale moim zdaniem stanowczo przydługa, a dla młodszego odbiorcy w ogóle nie przydatna, choć merytorycznie naprawdę dobra. Gdy dostałam do ręki książkę Pani Anny Śliwińskiej Fingal i Aileen opowieść o sile przyjaźni, pomyślałam, już po zapoznaniu się z okładką, że chyba, ta pozycja to coś podobnego do tego filmu i lekko zwątpiłam. Okazuje się jednak, że polskie Pisarki opowieści dla dzieci nadal trzymają moim zdaniem bardzo wysoki poziom, a wiele z tak zwanych Autorek polskich powieści dla dorosłych mogłoby się od nich uczyć sztuki pisarskiej.

Nie oszukujmy się, młody czytelnik staje się coraz bardziej wymagający i wybredny. W dobie Internetu ciężko czymś zaskoczyć dziecko, a już zwłaszcza w kwestii książkowej. Aż do czasu, gdy na półce gości publikacja Pani Śliwińskiej i okazuje się, że powrót do słownej klasyki, jest czymś, co może trwać wiecznie.

W tej niezwykle ciepłej książeczce spotykamy samotnego Kamiennego Olbrzyma, który, mimo że otacza się mewami i głuptakami, a także przepięknym krajobrazem swojej wyspy czuje się samotny. Unika ludzi z powodu ich zachowania, oraz podejścia do siebie nawzajem, aż do dnia gdy spotyka naszą bohaterkę Aileen, która uczy go sztuki prawdziwej i lojalnej przyjaźni. Od pory spotkania dwójka przyjaciół staje się nierozłączna, ale splot wydarzeń wystawia ich znajomość na ciężką próbę.

Fingal i Aileen, to przecudowny powrót do klasyki bajki polskiej. Historia niezwykle wzruszająca, ucząca dzieci otwarcia na inność drugiej osoby, a także zaufania, lojalności, pomocy, cierpliwości i niczym nieograniczonego dobra i najważniejsze miłości. Jestem zachwycona. Trzeba tutaj koniecznie dodać coś o języku tej publikacji. Pozycje zagraniczne dla dzieci z reguły pisane są pospolitym językiem, zrozumiałym i bardzo potocznym, natomiast tutaj Pani Śliwińska daje nam, to czego ostatnio brakuje, czyli piękną, literacką polszczyznę. Kto dziś tak pisze? Autorce wspaniale się to udało.

Przez tę książkę już od momentu otwarcia, przemawia taka magia i dobroć, że wrażenie robi samo przerzucanie stron, a co dopiero tekst. Naprawdę dawno nie czytałam nic podobnego. Opisy inspirowane szkocką wyspą, pozwalają także zapoznać się z krajobrazem tamtego terenu, oraz poznać piękno otaczającej przyrody. Ekranizacja tej niepozornej opowieści byłaby moim zdaniem hitem.

Fizjoterapeutka, która stworzyła najlepszą od lat książkę dla dzieci, powinna zająć się tylko pisaniem😊

W ogóle czytając, tę pozycję miałam wrażenie, że cofam się w czasie kiedy tworzono takie serie jak Bolek i Lolek, Reksio, czy Przygody Baltazara Gąbki… Ta sama aura, podobny styl, wyczucie momentu, potrzeby takich pozycji. Gratuluję Pani Annie Śliwińskiej publikacji, oraz czekam na więcej.

Każdy jest kimś, nawet nikt – Król Lew

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Lemoniada


 

niedziela, 16 lipca 2023

Trochę lepiej



„Za każdym razem kiedy zabijasz, umiera część ciebie”.

Christopher Paolini





Po moim ostatnim nie za bardzo udanym spotkaniu z książką Dragon Pani Nataszy Sochy sięgnęłam po kolejną pozycję z cyklu tych thrillerowo kryminalnych Calineczka i muszę przyznać, że jestem zaskoczona na plus.

Nie wiem od czego, to zależy może od tematyki, jaką wybierze Pisarz, a może od podejścia do samej pozycji, ale faktycznie moim zdaniem Calineczka wypadła o wiele lepiej. Ogólnie uważa, że Pani Socha powinna jednak zostać przy pisaniu obyczajowych powieści i tych o miłości, ponieważ z thrillerem i kryminałem nie radzi sobie najlepiej, ale śledztwo w wykonaniu Klary i Antoniego mnie wciągnęło.

Mamy w tej pozycji zgwałconą kobietę, która zgłasza się do komisariatu, to co jej się przydarzyło, dziwnym zbiegiem okoliczności splata się z zabójstwem kobiety sprzed trzydziestu lat. Zaczyna się poszukiwanie zabójcy i gwałciciela, który być może nie osiadł na laurach i po latach zaczyna od nowa.

Publikacja ta, jest o wiele przyjemniejsza w odbiorze, fakt, że duże litery sztucznie zawyżają ilość stron, prosty język i fabuła nadal są dla mało wymagającego odbiorcy, ale ratuje tę pozycję wątek przeszłości i retrospekcje. Przyznam, że to podobało mi się najbardziej. Mam, także wrażenie, że Calineczka, jest bardziej spójna, oraz że faktycznie tutaj Pisarka miała pomysł na książkę. Brakuje zwrotów akcji, jakichś większych komplikacji, tak jak w poprzedniej pozycji wszystko jest proste, ale czyta się to bardzo przyjemnie i przy tej powieści nie czułam takiego niedosytu.

Nadal ubolewam nad brakiem kolorowych wątków pobocznych i niemal całkowitym pominięciem opisów, jednak jest lepiej. Ciągle zastanawiam się, jak to możliwe, że ktoś, kto tworzy naprawdę niezłe i poczytne powieści obyczajowe okraszone wyobraźnią, ma już problem, aby ją dobrze uruchomić przy kryminale. Dochodzę do wniosku, że jeśli Autor pisze wspaniale jeden gatunek, a drugi mu nie wychodzi, powinien pozostać przy tym w czym, jest dobry.

O ile z Dragonem miałam problem, Calineczkę polecam, mimo braków. Bardzo lubię mocno rozbudowane pozycje z tego gatunku, niestety tutaj, jest to raczej lektura na przejście przez nią, jak burza moim zdaniem bez emocji. Bardzo dobra jeśli lubimy lekkie kryminały, oraz nie mamy wygórowanych wymagań. Liczę na to, że Pani Socha napisze kryminał w stylu objętości Pana Mroza i zwrotami w fabule, jak u np. Pani Lisy Gardner. Na razie, jednak pozostanę przy Jej powieściach obyczajowych, ponieważ są o niebo lepsze niż seria kryminalna.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Purple Book


 

Problemy młodych



„Każde dziecko zanurza się w swojej rodzinie jak w zupie i powoli nasiąka tym, co je otacza: wrzaskiem, lękiem, ciągłym biegiem donikąd lub spokojem, bajkami, słońcem albo jeszcze czym innym. Różne są zupy. Potem, kiedy skończy się dzieciństwo, córka albo syn pójdzie w świat i zacznie nasiąkać innymi ludźmi oraz innymi miejscami, ale najważniejsze jest pierwsze, domowe nasiąknięcie”.

Wiesława Bancarzewska



Kiedyś były inne czasy, bardzo często mówimy, to naszym dzieciom, zwłaszcza gdy brakuje nam argumentów, aby rozwiązać jakiś problem, czy wyjść z konfliktu. Faktycznie kiedyś były inne czasy, gorsze dla dzieci często określała je ciężka praca i ogrom obowiązków. Czy dzieci były wtedy szczęśliwsze? W natłoku dzisiejszego muszę i powinienem, być może tak.

Dziś mimo tak zwanego lżejszego życia, bezstresowego wychowania, braku poważnych obowiązków i rodziców próbujących dogodzić niemal we wszystkim wiele dzieci cierpi na różnego rodzaju zaburzenia, czy problemy psychiczne lub psychiatryczne. W XXI wieku, to nie tylko fala depresji, ale także wszelkiego rodzaju zaburzenia odżywiania, lęki, fobie, problemy z agresją, czy nadpobudliwością. Z czego, to wynika? Naukowcy i lekarze mają swoje poglądy, ale jedno jest pewne, to, że dziś mamy lepiej pod względami np. ekonomicznymi, czy edukacyjnymi wcale nie oznacza, że wychowujemy i mamy w domu szczęśliwsze dzieci.

Książka Pana Michaela Schulte – Markworta Zaburzenia u dzieci i młodzieży porusza najtrudniejsze z trudnych tematów. Autor w swej pozycji zastanawia się nie tylko nad tym skąd biorą się problemy, ale także stara się je klasyfikować, wyjaśniać, oraz proponować wszelkie formy ich rozwiązania. Pisarz porusza takie tematy, jak m.in. narkotyki, mobbing w szkole i w relacjach społecznych, natręctwa, okres dojrzewania, problemy z rodzeństwem, anoreksja, bulimia, depresja, czy problemy ze snem. Wszystko, to kręci się wokół problemów z funkcjonowaniem dziecka przez różnego rodzaju wpływy, jednakowo szkołę, dom, czy media społecznościowe.

Książka Zaburzenia u dzieci i młodzieży, to kolejna pozycja z serii Kontrasty i kontrowersje. Świetnie uzupełnia poprzednie publikacje i moim zdaniem, jest fantastycznym kompendium wiedzy dla rodziców i nauczycieli. Podparta różnymi przykładami z kariery psychiatrycznej Autora pozwala spojrzeć na opisane problemy z perspektywy dziecka, czy nastolatka. Publikacja ta wychodzi naprzeciw wszystkim tym, którzy chcą pomóc najmłodszym w ich obciążeniach i problemach. Napisana naprawdę szczegółowo, nie tylko pod względem opisywanych problemów, ale i forma ich rozwiązania, jest wartościowym kompendium wiedzy.

Przeczytałam tę pozycję z wielkim zainteresowaniem. W ogóle cała seria jest dla mnie niezwykle ciekawa, cieszę się, że ją odkryłam. Myślę, że seria Kontrasty i kontrowersje, jest wspaniała zwłaszcza dla nauczycieli, którzy na co dzień spotykają się z wymienionymi w tych publikacjach problemami.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Dobra Literatura


 

Miłość po raz kolejny



„...ten, kto kocha naprawdę, kocha w milczeniu, uczynkiem, a nie słowami”.

Carlos Ruiz Zafon



Nie sądziłam, że sama z własnej woli sięgnę po romans, ale stało się inaczej. To już chyba ten wiek mnie dopada, kiedy zaczyna się czytać coś naprawdę lekkiego, z punktu widzenia osoby, która nie jest fanką romansu. Z książkami o miłości polskimi, jest taki problem, że ciężko trafić na coś naprawdę dobrego, nie na jedno kopyto.

Tak, jak moje spotkanie z Panią Nataszą Sochą, tak samo znajomość z Panią Magdaleną Pasternak była moim pierwszym razem. Jestem niezmiernie zaskoczona tym, że okazało się ono bardzo owocne. Książka Kontrahent, ma niemal wszystko, to co podoba mi się w lekkim romansie.

Po pierwsze trzeba napisać, że Pani Pasternak pisze podobnie do znanej zagranicznej Autorki Vi Keeland, co dla mnie jest bardzo dużym plusem, ponieważ publikacje Pani Keeland są wspaniałe do dobrego relaksu. Podobną pozycją zaszczyciła nas polska Pisarka. Nasza główna bohaterka Marion (niemal jak z Roobin Hooda) pracuje, jako agentka motoryzacyjna spełniając swoje zawodowe plany i marzenia. Poznaje w międzyczasie niezwykłego prawnika, wnuka kierowcy rajdowego. Ich relacja od początku, jest trudna, ponieważ oboje mają silne charaktery. Niepozorna podróż służbowa zbliża ich do siebie, ale właśnie wtedy wszystko zaczyna się komplikować za sprawą tragicznej wiadomości.

Książka niby, jest romansem, ale wiele także w niej z wątków obyczajowych, co dodaje jej atrakcyjności. Mamy tutaj miłość, lojalność, więzi rodzinne, wiele nieporozumień, co sprawia, ze pozycja staje się ciekawsza i pikantniejsza. Całe szczęście brak w niej wulgarnego seksu i niestosownego języka, czego wprost nie znoszę, ode mnie za to wielkie dziękuję dla Pisarki. Pani Pasternak, to kolejna Autorka, która udowadnia, że powieść nie musi być prostacka, aby ją sprzedać. Tak, jak już pisałam, było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pisarki, ta pozycja będzie miała tom II i z całą pewnością się z nim zapoznam.

Zastanawiałam się, czy książki tego typu powinny właśnie mieć po kilka tomów. Ta część miała naprawdę wspaniały wzlot, mam nadzieję, że kolejna mnie nie rozczaruje, tym bardziej że jest to gatunek, za którym nie przepadam. Pomysł na fabułę, bohaterowie, wątki poboczne… Jeśli Pani Pasternak rozwinie, to w kolejnej części, to ta również będzie warta uwagi.

Kontrahent, to publikacja w sam raz na wieczór do herbatki, lekka, miła i przyjemna zabierze Was w świat, a jakże miłości. Nie wiem kiedy wychodzi kolejna część, ale czekam z niecierpliwością.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Purple Book


 

sobota, 15 lipca 2023

od obyczajówki do kryminału



„Z zabijaniem tak już jest, że dopóki się tego nie zrobi, nigdy nie można mieć pewności, czy jest się do tego zdolnym”.

Rick Yancey



Nigdy nie czytam polskich książek kryminalnych, czy thrillerów. Są dla mnie za mało rozbudowane, akcja jest nijaka, duże braki w wielowątkowości, w sumie naprawdę długo by wymieniać te powody. Z twórczością Pani Sochy spotkałam się po raz pierwszy, po książkę Dragon sięgnęłam raczej z ciekawości niż z fascynacji polskim thrillerem, przyznam, że był to mój debiut w tego typu powieściach polskich Autorów.

Okładka fascynująca. Mrocznie, niczym z horroru, naprawdę bardzo zachęcająca. Opis także niczego sobie, więc myślę, spróbuję. Moje wrażenia są różne… czy ta publikacja przekonała mnie do naszej literatury z gatunku, który uwielbiam? Raczej nie. Mimo to myślę, że moje spotkanie z Panią Nataszą Sochą można uznać, za pozytywne.

Dragon to też po części powieść obyczajowa, zawierająca wątki z życia prywatnego bohaterki Florentyny. Ogólna fabuła, mówi o starszej kobiecie, która nie miała od dawna kontaktu ze swoim dorosłym synem. Dzwoni na komisariat, prosząc o pomoc, mimo braku jakichkolwiek przesłanek funkcjonariusze odwiedzają mężczyznę, zastając na miejscu krwawą i okrutną zbrodnię.

Duży druk ukrywa mało rozbudowaną fabułę. Gdyby książka była pisana drobniejszymi literami, miałaby zaledwie kilkadziesiąt stron. Napisana prostym językiem, moim zdaniem bardzo odbiega od najlepszych mistrzów gatunku niestety. Dla mnie jest w niej za mało wątków pobocznych, temat prosty niczym drut wysokiego napięcia, bez żadnej tajemnicy, zaskakujących zwrotów akcji etc. Dragon, to chyba część jakiejś serii przynajmniej tak mi się wydawało, niestety nie miałam okazji czytać nic innego Pisarki. Po okładce spodziewałam się wielkiego WOW, niestety nic takiego nie dostałam. Książka dosłownie na półtorej godziny, dla mało wymagających.

Czy można napisać coś dobrego o tej pozycji? Z całą pewnością, jest to publikacja na totalne odmóżdżenie, uważam to za bardzo duży plus w okresie wakacyjnym. Zastanawia mnie, to jak to możliwe, że Autorka z wielkim potencjałem z pomysłem na akcję nie napisze czegoś naprawdę rozbudowanego. Czytając tę powieść, miałam przed oczami wypełnione pomysłami książki np. Pana Mroza i byłam zaskoczona, że Pani Socha nie pokusiła się o coś w tym stylu. Muszę tutaj dodać, że z całą pewnością nie zrezygnuję z pozycji Autorki, może w tym szaleństwie, jest metoda, przeczytam jeszcze kilka.

Jeśli szukacie czegoś krótkiego, bez zobowiązań na letni wieczór, jestem przekonana, że Dragon Wam się spodoba. Jestem fanką zagranicznych thrillerów i kryminałów i dla mnie ta powieść była mało ambitna, po prostu. Akcja się skończyła, zanim się rozpoczęła, wielka szkoda.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Purple Book 


 

piątek, 14 lipca 2023

Dzikie stwory




„... najlepsze, co mężczyzna może uczynić dla swoich dzieci, to kochać ich matkę” ...

Janusz Leon Wiśniewski





To już ostatnia z serii Wychowanie książka, którą miałam okazję przeczytać. Generalnie, ta recenzja mogłaby się zakończyć w jednym zdaniu wspaniała, ale warto napisać na temat pozycji Dzikie stwory sztuka wychowywania chłopców coś więcej.

Zawsze mi się wydawało, że mimo wszystko łatwiej, jest być rodzicem chłopca, niż dziewczynki. Myślę, że chłopcy są prostsi w obsłudze, mają sprecyzowane poglądy, nie mają humorów, oraz nie zmieniają co chwilę zdania. U nich z reguły czarne, to czarne, a białe, to białe, natomiast świat dziewcząt wymaga więcej rodzicielskiej ekspresji i cierpliwości.

Trzeba przyznać, ze wychowanie w XXI wieku w dobie Internetu, mediów społecznościowych i wszechobecnej nagonki na bycie najlepszym stwarza duże problemy w wychowaniu chłopca na silnego, dojrzałego mężczyznę. Książka Pana Stephena Jamesa oraz Pana Davida Thomasa, to tak samo, jak poprzednie poradnik typowo chrześcijański tym razem omawiające kwestie wychowawcze chłopców od drugiego do dwudziestego drugiego roku życia.

Muszę napisać, że ta publikacja, jest chyba jedną z najjaśniej napisanych książek o wychowaniu, jakie miałam okazję ostatnio czytać. Największym, jej atutem, jest moim zdaniem to, że jest niesamowicie drobiazgowa, co mi osobiście bardzo się podoba. Cała pozycja jest podzielona na części po kolei omawiające kwestie umysłowe, emocjonalne, relacje oraz wszelkie problemy związane z dorastaniem syna. Znajdziemy tutaj takie rozdziały, jak np. Umysł chłopca, Serce chłopca, Chłopiec i jego matka, Chłopiec i jego ojciec, a także Homoseksualizm, Chłopcy i pornografia, Masturbacja, czy Rozmowy i seksie. Książka całkowicie pozbawiona tabu, w tematach, o których zwykle się nie mówi i nie rozmawia, ale nie wulgarna.

Bezsprzecznie wyśmienita lektura, a część o matce kwoce bezbłędna😊. Świetnie czyta się tego typu publikacje, jeśli są napisane nie tylko przez doktorów etc. ale przede wszystkim przez rodziców. Gorzej, jak o wychowaniu dzieci porad udzielają ludzie, którzy nigdy nie mieli dzieci, jest to dość słabe. W tej serii ukazała się także książka Niesforne księżniczki sztuka wychowania dziewczynek, jeszcze nie czytałam, ale jestem pewna, że jest tak samo dobra, jak Dzikie stwory, choć zapewne porusza inne kwestie. Szeroko rozbudowany, chrześcijański poradnik, z którym warto się zapoznać, mając w domu małego, albo już dużego dzikiego stwora. Ogólnie polecam chrześcijańskie poradniki, ponieważ mają jakieś wartości poza tymi psychologicznymi, a to dla mnie, jest bardzo ważne. Myślę, że ten Wam się spodoba.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa eSPe


 

wtorek, 11 lipca 2023

Współczesnością po Antyku


„Historia [...] to relacja, większością kłamliwa, ze zdarzeń, większością nieistotnych, zdawana nam przez historyków, większością durniów”.

Andrzej Sapkowski



Nigdy nie myślałam, że można napisać tak wiele pozycji, tak różnym i bogatym językiem. Po kolejnej lekturze książki Pana Krawczuka jestem pozytywnie zaskoczona. Po dwóch dziełach Autora, jakimi były Rzym, Kościół, Cesarze oraz Rzym i Jerozolima moje spotkanie z książką Spotkania z Petroniuszem, całkowicie zmieniły mój pogląd na tego Pisarza.

Czy można napisać tekst poważny niepoważnym językiem, z nutą kpiarstwa, oraz ogromem poczucia humoru? Można, tak właśnie wygląda publikacja, która w tytule posiada arbitra Nerona, uwielbiającego piękne kobiety, sztukę oraz dobre jedzenie. Myślałam, że będzie to klasyczna opowieść o czasach cesarstwa rzymskiego, z Petroniuszem w tle, jednak myliłam się. Okazało się, że nie dostałam pozycji o starożytności, ale nieprzewidywalny zbiór wspomnień i esejów Pisarza, komentujących rzeczywistość zarówno tą przeszłą, jak i Jemu obecną.

Od pierwszej strony coś mi się nie zgadzało, w tytule Petroniusz, a w tekście opowieść o spotkaniu z pijanym żołnierzem Wehrmachtu, gdzie tu logika? Okazuje się, że w tekście Pana Krawczuka wszystko ma swój czas i miejsce, a także prowadzi nas wbrew pozorom przez epokę starożytności. Wszystkie poruszone wątki z życia Pana Profesora, oraz Jego niezwykłe podsumowanie własnego pisarstwa, splatają się w niesamowitą opowieść na kartach wbrew pozorom mało obszernej pozycji. Dla mnie jako miłośniczki, historii, filozofii, religii, polityki oraz tematów społecznych Spotkania z Petroniuszem, to wyśmienity zbiór przemyśleń, kumulujący się w antyku.

Nigdy nie sądziłam, że spodoba mi się tego rodzaju literatura. Z reguły nie czytuje wspomnień, wszelkiego rodzaju pamiętników etc. książka Pana Krawczuka nie jest stricte czymś takim, jednak zawiera dużo z tej formy. Mimo to niezwykle mi się podobała. Czy można przekazać całe swoje zdanie na temat otaczającego świata w jednej pozycji? Pisarzowi bardzo dobrze się to udało, a połączenie tematyki ogólnej ze światem Petroniusza uważam za genialne.

Pan Krawczuk, jest moim tegorocznym odkryciem. Po zapoznaniu się z trzema Jego publikacjami uważam, że dzieła tego Autora są naprawdę wybitne. Zapewne nie zainteresują każdego, ale ja dzięki nim wyszłam ze swojej strefy komfortu i sięgnęłam w końcu po coś innego. Strach ma czasami wielkie oczy, okazuje się jednak, że wbrew pozorom niektóre książki wcale nie gryzą. Polecam tego Autora bez dwóch zdań.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Iskry


 

niedziela, 9 lipca 2023

Luz



„Nie oczekuj, że Twoje dziecko będzie takie, jakim Ty chcesz, żeby było. Pomóż mu stać się sobą, a nie Tobą”.

Janusz Korczak



Pomalowane ściany, sto rolek papieru toaletowego w muszli, plamy, rozdarcia, wieczny bałagan, kto z nas mających dzieci tego nie zna. Jeśli doliczymy do tego, wieczny hałas, brak prywatności oraz kłótnie mamy gotowy scenariusz, z tych z serii zaraz oszaleję. My, dorośli niezwykle poważnie podchodzimy do bycia rodzicem i do samego wychowania. Rzadko potrafimy się rozluźnić, co w relacji z dziećmi, jest chyba najważniejsze, a na dodatek wszystko traktujemy śmiertelnie poważnie.

Podejście do wychowania, jak do świetnej zabawy, nie przychodzi nam do głowy. Przecież mamy do ukształtowania małego człowieka, który naszym zdaniem powinien być perfekcyjny, każdą porażkę traktujemy, jak koniec świata i nie ważne, czy mówimy tutaj o ocenach w szkole, czy o problemach wychowawczych. Partnerskiej podejście do naszych dzieci, jest dla nas czarną magią, ponieważ to my mamy być autorytetem, zapominamy jednak, że wychowujemy odrębną istotę, która ma prawo do błędów.

W duchu luzu wychowawczego powstała kolejna z pozycji z serii Wychowanie, która mimo swojej niepozornej grubości w punk przedstawia, to co w relacji z dziećmi, jest najważniejsze. Książka Pani Betsy Kerekes, to kolejny poradnik chrześcijański dla rodziców, których przygniata ogrom obowiązków, a także świat ich pociechy. Niezła zabawa jak z humorem stawić czoła wyzwaniom rodzicielstwa, uczy i dopinguje, nie w wychowaniu pozbawionego życia robota, ale dobrej zabawy podczas całego procesu procentującej w przyszłości dzieckiem otwartym na świat i drugiego człowieka.

Pozycja ta, jest naprawdę krótka zawiera takie rozdziały, jak np. relacje z nastolatkiem, temat sprzątania, pielęgnowania wiary, dzieci w kościele, czy już trudniejsze poronienie, niepłodność. Rozdziały mają dosłownie po kilka stron, ale celnie oddają wszystko, to co rodzic powinien wiedzieć. Zaskoczyło mnie, że książka, która jest poradnikiem, zawiera tylko 121 stron… Mimo to uważam, że Pani Kerekes wykonała świetną robotę. Ta publikacja, jest typowo chrześcijańska, nastawiona na wychowanie dziecka w duchu religijnym, więc nie każdemu może się podobać, dla mnie była wspaniała.

Książka ta stara się wyplenić z głowy rodziców poczucie winy, podczas całego procesu wychowawczego i to, jest moim zdaniem najważniejszym przesłaniem tego dzieła. Dodatkowo pokazuje, że okres dorastania może być wartościową i dobrą zabawą dla całej rodziny. Dobre relacje z dziećmi są chyba podstawą wychowawczą, dlatego poradniki tego typu, które zahaczają o wartości, dla mnie są po prostu świetne. Publikację Niezła zabawa polecam bez dwóch zdań.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa eSPe


 

Cyfrowa plaga



„Rozmowa z drugim człowiekiem w jakimś sensie ułatwia bycie sobą, ponieważ w tej konfrontacji dużo dowiadujemy się o sobie. Więc choćby dlatego warto rozmawiać. Rozmowa z wrogiem jest już kompromisem. Uprzejme spojrzenie i uśmiech znaczą często więcej, niż udana rozmowa”.



W dobie szeroko dostępnego Internetu nie tylko dostępność do sieci rośnie, ale także do narzędzi, które pozwalają z niej korzystać, jak np. tablety, laptopy, czy już bardzo popularne i posiadane niemal przez każdego smartfony.

Jak wynika z Badania Założycielskiego Krajowego Instytutu Mediów, 75,8 proc. Polaków korzysta ze smartfona. W grupie wiekowej 65 lat i więcej odsetek ten jest najniższy i wynosi 37,4 proc. Smartfon posiada w swoim gospodarstwie domowym 89,6 proc. Jak wynika z raportu „Digital 2021”, na przełomie 2020 i 2021 roku 66 proc. ludzi na świecie (5,22 biliona) korzystało z telefonów komórkowych (niekoniecznie smartfonów).

Można powiedzieć, że dostęp do telefonu, jest oczywiście czymś pozytywnym, chociażby z powodu szybkiej komunikacji, jednak stwarza on także sporo niebezpieczeństw zwłaszcza w rękach dzieci, które nie zawsze właściwie z nich korzystają, bez kontroli rodziców.

Pozycji w tym temacie powstało wiele, teoretycznie znamy zagrożenia, ale chyba nikt nie traktuje ich do końca poważnie. Trzeba, jednak powiedzieć, że np. zaburzeń społecznych, spowodowanych lawiną dostępności do smartfonu mamy wiele.

W serii książek Kontrasty i kontrowersje ukazała się publikacja Pana Manfreda Spitzera Epidemia smartfonów, czy jest zagrożeniem dla zdrowia, edukacji i społeczeństwa. To kolejna książka, jaką przeczytałam z tej serii, w ogóle dopiero przy tej pozycji zauważyłam, że skład się ona na jakąś serię. Faktycznie Autor porusza takie tematy, jak temat smartfonów w szkołach, czy rozwijamy się społecznie poprzez używanie telefonów, jak smartfony wpływają na empatię, samotność, zaburzenia psychiczne, czy jaki mają wpływ na najmłodszych użytkowników. Napisana naprawdę bardzo szczegółowo książka rozważa wszystkie za i przeciw w temacie korzystania z telefonu, który staje się niemal bogiem.

Epidemia smartfonów bardzo mi się podobała. Zgadzam się z niemal wszystkim, o czym napisał Pan Spitzer. Zastanawiam się tylko, czy w dzisiejszych czasach zrezygnowanie z telefonu byłoby czymś łatwym. Najciekawsze moim zdaniem, jest w tej pozycji rozważanie, czy smartfon z dostępem do Internetu faktycznie potrzebny, jest naszym dzieciom, które utknąwszy w świecie wirtualnym, mają coraz większe problemy z relacjami. Książka zawiera odnośniki do wielu badań naukowych, wypowiedzi naukowców i lekarzy, a także szeroką bibliografię.

Niezwykle ciekawa i pouczająca publikacja, dająca do myślenia w świecie, który faktycznie został opanowany przez wirtualną rzeczywistość, w której często się gubimy.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Dobra Literatura


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t