czwartek, 23 marca 2023

Casanova nieznany



„Nic nie odbierze mi tego, że dobrze się zabawiłem”.

Giacomo Casanova


Pruderia to słowo, które w czasach Casanovy miało jeszcze jakieś znaczenie, choć w kręgach wyższych klas społecznych, było ono traktowane z przymrużeniem oka. Giacomo wprowadził do współczesnego języka określenie na mężczyznę, który uwodzi kobiety, ma z nimi romans, a później porzuca, jego nazwisko kojarzy się raczej dość niechlubnie.

Jak to możliwe, że podróżnik i literat stał się ikoną uwodziciela? Być może spowodował to jego urok osobisty, a być może bardzo dobra znajomość psychologii, do końca tego nie wiadomo, jednak nie przeszkadza to nie tylko w snuciu domysłów, ale także braniu przykładu, z popularnego Europejczyka. Giacomo Casanova barwnie opisywał życie w osiemnastowiecznych stolicach europejskich, a jego pamiętniki zyskały popularność na całym świecie.

Urodził się w Wenecji, jego pierwotnym planem było, zostanie księdzem, ale duża skłonność do picia, oraz miłosnych przygód i awantur pokrzyżowała mu zamiary. Był zaufanym Ludwika XV, pisał eseje i traktaty, tłumaczył dzieła literackie, zarabiał grą na skrzypcach i szpiegowaniem, był tajnym agentem inkwizycji. Poznawał królów i filozofów. Romansował z tabunami kobiet. Ciekawe jest to, że Casanovę podejrzewano również o skłonności homoseksualne, choć większość historyków, uważa, że bardziej prawdopodobne, jest to, iż był po prostu biseksualny. Nie wiadomo do końca czy te informacje to plotka, więc pozostawiają duże pole dla wyobraźni.

Nasz bohater mimo wielkiej sławy, ostatnie lata spędził w dzisiejszych Czechach, zamieszkując okazałą rezydencję. Niestety braki w uzębieniu i szacunku ze strony otoczenia zamieniały jego każdy dzień w piekło, nawet służba miała z niego używanie.

Kochanek wszech czasów, awanturnik, szpieg i pisarz ciamkał teraz kukurydzianą papkę, szarpał się ze służbą, a gości zabawiał opowieściami o dawnych przygodach.

Pamiętniki Giacomo Casanovy to opowieści wszech czasów o życiu rozpustnym, wolnym od trosk, oraz pozbawionym skrupułów. Mężczyzna, który objechał niemal całą Europę, uwiódł setki kobiet, poznał największe sławy tamtych czasów jak np. Wolter, Fryderyk Wielki, czy Caryca Katarzyna. Pamiętniki to zbiór historii z życia, tego trzeba przyznać ciekawego człowieka.

Książka niezwykle mi się podobała. Nie chodzi tutaj o same perypetie miłosne bohatera, ale niezwykle ciekawie przedstawioną historię osiemnastego wieku. Casanova nie skupia się tylko na kobietach, ale jest świetnym obserwatorem otoczenia, co sprawia, że czytelnik sam przenika do opisanych wydarzeń i chce więcej. Jego dzieło napisane z wielkim poczuciem humoru, ale też ironią, oraz dystansem do siebie i otoczenia zachwyca i bawi. Pozycja ta to także nauka dla nas. Postacie, które wydaje się, że znamy z książek historii, w Pamiętnikach Casanovy posiadają dwie twarze nieznane dla odbiorcy, który zatrzymał się na podręcznikach. Publikacja bardzo dobra, odkłamuje także sam wizerunek mężczyzny, okazuje się bowiem, że nie był to przygłupi bawidamek, ale raczej inteligentny świetnie manipulujący ludźmi człowiek z ogromną wiedzą psychologiczną.

W Pamiętnikach wydanych przez Wydawnictwo Zysk i S-ka możemy podziwiać na wklejkach książki prace Salvadora Dali. Barwna galeria postaci, brzęki szabel, huk pistoletów, napady bandytów, oraz stuk sztonów na karcianych stolikach sprawiają, że tę pozycję trzeba przeczytać

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i Ska


 

piątek, 17 marca 2023

Dech zimy bez szału



Dziewiąty tom Koła czasu jest tą częścią, która lekko zatrzymuje mózg. Dech zimy to jak dotąd najkrótsza powieść Pana Jordana, a mimo to objętość i tak robi wrażenie. Ciągle się zastanawiam, skąd Autor brał pomysły na to, aby tak rozwlec fabułę i ciągle mimo tego, że tom dziewiąty jest chyba najmniej zajmujący, cała seria niezwykle mi się podoba.

Drobiazgowa powieść cały czas przyciąga przygodami Randa, który wraz ze swoimi przyjaciółmi przemierza świat w poszukiwaniu… No właśnie czego? Tego nie wie nawet Cadsuane. Kłamcą okazuje się Mazrim Taim, który rządzi Czarną Wieżą, a jego działania i intencje ciągle są sekretem dla wielu. W końcu do Ebou Dar przybywa seanchańska księżniczka, Córka Dziewięciu Księżyców. Właśnie tam poznaje ją Mat. Bohaterowi zostaje przepowiedziane małżeństwo, czy dojdzie ono jednak do skutku?

Mimo wielu fascynujących i ciekawych wątków wiele z rozpoczętych przygód stoi w miejscu, co przyznam, jest lekko frustrujące. Wątek Perrina stoi. Wątek Nynaeve stoi. Heh Mat robi jakiś postęp, ale niewielki. Pisarz bardziej skupia się na opisach otaczającego świata i postaci niż na samej akcji. Trzeba tutaj napisać, że naprawdę Autor jest mistrzem w kreowaniu literackiej rzeczywistości, można mu zarzucić rozwlekłość fabuły, ale opisy bezcenne.

Gdy przeczytałam tom pierwszy Koło czasu, prawdę mówiąc, myślałam, że w każdej z dalszych pozycji akcja zacznie jeszcze bardziej przyspieszać. Bez wątpienia są to książki dla tych, którzy nie są niecierpliwi i mają dużo czasu, aby zrozumieć zamysły Pisarza. Dopiero ostatnie strony naszej Zimy zaczynają nabierać tępa i zachęcają do oczekiwania na dalsze losy bohaterów.

Książki Pana Jordana, są zestawiane w jednym szeregu z dziełami Pana Martina, mam jednak wrażenie, że fabuła u twórcy Sagi lodu i ognia jest o sto kilometrów na godzinę, szybsza. Żywię nadzieję, że kolejna część Koła czasu poruszy w końcu najciekawsze wątki, które z jakiegoś powodu teraz się zagubiły, a także pojawi się więcej Synów Światłości, czy trolloków. Bez względu na wszystkie zastrzeżenia saga Pana Jordana zasługuje na polecenie wszystkim fanom literatury fantastycznej.
Zrezygnowałam z serialu, który moim zdaniem kompletnie nie oddaje ducha książki. Nie mam pojęcia, co myślą reżyserzy, którzy świadomie niszczą świat przedstawiony w powieści. Kiedy porównamy pierwszy tom do odcinków serialu, naprawdę można się zdziwić, że to jedna powieść. Bez dwóch zdań polecam książki, które być może lekko się wloką, ale mają spójną fabułę.

Czekam z niecierpliwością na kolejną część, która być może rozjaśni przygody pominiętych bohaterów.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

czwartek, 16 marca 2023

O Kossakach delikatnie



Gdy myślimy o klasycznej literaturze polskiej lub szeroko krytykowanej sztuce nazwisko Kossak wychodzi na pierwsze miejsce. Rodzina najbardziej znana z talentu literackiego i malarskiego, po trudnych przejściach doszła do rangi popularności światowej.

Założyciele tego wspaniałego rodu, czyli Juliusz Kossak i Zofia Gałczyńska doczekali się pięciorga dzieci Wojciecha oraz jego brata bliźniaka Tadeusza, Stefana i Zofię. Trzeba tutaj jednak wspomnieć, że brat Juliusza także posiadał talent malarski. Był on również uczestnikiem powstania na Węgrzech w 1848 roku, powstania styczniowego oraz poszukiwaczem złota w Australii. Bez wątpienia, jest osobą, która zasługuje na osobną książkę.

Całe życie Kossaków było związane z tak zwaną „Kossakówką” był to dworek, zwany wcześniej „Wygodą” mieścił się on w Krakowie. Dom ten bardzo szybko nazwano posiadłością otwartą, ponieważ właściciele bardzo chętnie gościła rzesze znajomych oraz rodzinę. Częstymi bywalcami byli najznakomitsi artyści, tacy jak: Józef Chełmoński, Stanisław Wyspiański, Zofia Stryjeńska czy Jacek Malczewski. Tak ten niezwykły dom opisywała Zofia Starowieyska-Morstinowa:

Przedwojenna Kossakówka była chyba najdziwniejszym domem Krakowa. Biały staroświecki dworek piętrowy stał w cieniu wiekowych drzew, jak na obrazach Rychter-Janowskiej, pełen swoistego uroku. Dom, a właściwie dwa domy, z zewnątrz jak i wewnątrz, nieregularne, poskładane z różnych części, z pięterkami, schodkami, pokojami o różnych poziomach, otaczające je przesmyki i ścieżeczki, wszystko zanurzone w zieleni. Wnętrza mroczne z powodu drzew cisnących się do okien, dyskretne światła spod ciężkich abażurów, poczerniałe ze starości portrety w antycznych ramach i fotografie rodzinne, meble empirowe, biedermeier oraz w stylu Ludwika Filipa. Poza reprezentacyjnym salonem na dole, ozdobionym najlepszymi płótnami Wojciecha i uroczymi wachlarzami Juliusza, inne pokoje niewielkie, pełne jakichś zakamarków, alków, balkoników, podłogi skrzypiące za każdym krokiem. Z korytarza wiodły na pięterko drewniane schodki, strome, wąskie, zakręcane, prowadziły do pokojów sióstr [Marii i Magdaleny, córek Wojciecha Kossaka]. Przypominały bombonierki lub pokoje dla lalek, o ścianach różanych z firaneczkami, z mebelkami lakierowanymi na biało, toaletkami, etażerkami, fotelikami obitymi kwiecistym kretonem, wszędzie mnóstwo drobiazgów, cacek, poduszek, a łoże Lilki [tak nazywana była przez najbliższych Maria] ogromne, jakże nikła i drobna musiała być jej postać w jego przepastnych edredonach i atłasach. Z balkoniku drewniane schodki prowadziły do ogrodu.

Domy braci bliźniaków Wojciecha i Tadeusza to także zbiór soczystych skandali i romansów, dwóch niezawinionych śmierci, oraz niezwykle licznych tajemnic rodzinnych i wielkich awanturach o niewielkie pieniądze. Moim zdaniem Juliusz Kossak jest jedyną znaczną postacią, którą warto powiesić na ścianie. Wojciech próżny kobieciarz i materialista, bez szczególnego talentu, cały czas poniżał swojego brata bliźniaka mimo tego, że ten nie tylko malował lepiej od niego, ale także był inteligentniejszy. Wielkim paradoksem braci jest to, że mimo tego, że są bliźniakami, dzieli ich rok różnicy. Wojciech urodził się 31 grudnia o godzinie 23:30 a Tadeusz 1 stycznia po godzinie drugiej nad ranem. Drugim paradoksem jest to, że drugi bliźniak jest uznawany za starszego, ponieważ to była Francja i obowiązywał kodeks napoleoński w związku z tym drugi bliźniak, który przyjdzie na świat, jest uznawany za starszego. Niestety właśnie prawo francuskie powoduje pierwsze konflikty między braćmi oraz nierówne ich traktowanie.

Pan Marek Sołtysik napisał ku mojemu zaskoczenie bardzo cienką książkę Klan Kossaków. Pozycja ta zawiera w większości dostępne informacje i nie wnosi nic nowego do wiedzy czytelnika, a szkoda, ponieważ ciekawych smaczków z życia tego rodu jest wiele i są one bardziej zajmujące niż skrót biografii. Muszę tutaj, jednak napisać, że Autor postarał się o to, aby Jego pozycja miała swobodny język, więc mamy wrażenie, że czytamy dobrą powieść obyczajową.

Żałuję, że niektóre osoby z rodziny zostały potraktowane po macoszemu, mimo wielkiego talentu oraz ciekawego życiorysu. Ciekawi mnie, dlaczego Pisarz nie podjął wyzwania i nie napisał o skandalach, oraz burzliwym życiu Wojciecha, dzieło to delikatne, kulturalne przedstawienie faktów, o których ci, którzy interesują się sztuką wiedzą.

Publikację tę bardziej potraktowałam jako ciekawostkę niż książkę, która wnosi coś do ogólnodostępnych biografii rodu.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

wtorek, 14 marca 2023

Lockwood powraca



Trzeci tom serii Lockwood & Sp. Mroczny sobowtór był najbardziej wyczekaną przeze mnie książką dla młodych czytelników. Dlaczego? Po poprzednich dwóch tomach niestety skusiłam się na produkcję Netflixa… Pomyślałam sobie, że skoro powieści są tak dobre, to serial będzie wyśmienitą wisienką na torcie. Po zapoznaniu się ze wszystkimi odcinkami doszłam do wniosku, że bardziej skrzywdzić książki nie można… Jeśli macie przed sobą czytanie pozycji Pana Stroudo nie oglądajcie serialu.

Z niecierpliwością czekałam na część trzecią, ponieważ po przygodach naszych bohaterów i niezmiernie zajmujących wątkach pobocznych byłam ciekawa dalszej akcji. Z reguły powieści wielotomowe mają to do siebie, że jak najszybciej chce się sięgnąć po kolejną, nie inaczej było w tym przypadku. Pisarz nie zawiódł i zaserwował nam kolejną paranormalną dawkę emocji.

Jeśli nie czytaliście poprzednich części, w wielkim skrócie książka opowiada o trójce młodych ludzi, którzy w ramach swojej agencji zajmują się niewyjaśnionymi zagadkami paranormalnymi. Duchy, zjawy, nawiedzenia nie są im obce, każde z nich dysponuję własną niezwykłą umiejętnością, aby w Londynie pozbyć się niechcianych gości. Po Krzyczących schodach Szepczącej czaszce czas na Mrocznego sobowtóra. Autor serwuje nam naprawdę obfity deser, składający się z ogromnej ilości duchów, dosłownie przebija poprzednie tomy.

W Londynie pojawia się niespodziewanie ogromna ilość zjaw, z którymi trzeba sobie poradzić. Niestety w agencji naszych bohaterów aż wrze od negatywnych emocji, a to wszystko za sprawą pojawienia się nowej asystentki Lockwooda Holly. Konflikt między chłopakiem a Lucy narasta, a atmosfera z dnia na dzień robi się coraz gęstsza. Zazdrość dziewczyny niemal eksploduje, co prowadzi do wielu ciekawych sytuacji w książce. Czy agentom uda się zapanować po raz kolejny nad chaosem w Londynie oraz, czy dziewczęta jednak się zaprzyjaźnią doczytajcie sami.

Z uwagi na to, że każda kolejna część jest coraz straszniejsza, zastanawiałam się, czy to faktycznie publikacje dla młodszej młodzieży. Tak myślę, że dziś w dobie Internetu, oraz Netflixa preferencje się zmieniają i po upiorne książki, czy filmy sięgają coraz młodsze dzieci. Seria książek Pana Stroudo to nie tylko duchy i zjawy, ale także przyjaźń oraz niesamowite wątki poboczne. Opisy życia i przeżyć bohaterów są moimi ulubionymi w całej serii, niestety serial tego nie oddaje. Stworzenie kilku tomów opowieści o dzieciakach z trudnych domów, które spełniają swoje marzenia, to moim zdaniem strzał w dziesiątkę.

Z całą pewnością jest to powieść, w której każdy może znaleźć kawałek siebie, oraz utożsamić się z bohaterami, a to jest niezwykle ważne, aby zachęcić młodego czytelnika. Jeśli jeszcze nie znacie Lucy i jej przyjaciół koniecznie musicie to nadrobić.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

sobota, 11 marca 2023

Sydonia ofiara polskich stosów



Zwykła kobieta, która miała rzucić klątwę, doprowadzającą do unicestwienia jednego z największych rodów.

„Widzicie przed sobą starą kobietę oszukaną przez bliźnich, krewnych i przez nich oskarżoną o władzę nadziemską. Mnie nawet ludzkiej mocy brakowało, by przeciwko niesprawiedliwościom krewnych moich na majątek dybiących stanąć”

Proces, który wstrząsnął Polską Jagiellonów, oszustwo, które zmieniło bieg historii, życiorys bardziej niezwykły niż Elżbiety Batory.

Urodzona w roku 1548 Sydonia von Borck, jako młoda dziewczyna trafia na dwór księcia Filipa I w Wołogoszczy. Tam poznaje Ernesta Ludwika, zakochuje się w nim bez reszty, jednak gdy dochodzi do podjęcia ostatecznej decyzji, mężczyzna przerażony popełnieniem mezaliansu ostatecznie żeni się z Zofią Jadwigą, córką księcia brunszwickiego. Urażona Sydonia opuszcza dwór Filipa I, zanim to jednak nastąpiło, kobieta miała rzekomo, przekląć Ernesta i powiedzieć, że jego ród (Gryfitów) w ciągu pięćdziesięciu lat wyginie. Gdy trafiła pod opiekę swojego skąpego brata, jej problemy zaczęły narastać. Ulrych nie chciał dzielić się majątkiem, kazał zrzec się swoim siostrą prawa do niego w zamian za dożywotnią rentę i utrzymanie. Niestety brat nie wywiązał się z żadnych ustaleń. Konflikt ze szwagierką sprawił, że w roku 1604 Sydonię umieszczono w klasztorze w Marianowie.

Kobieta w ciągu całego swojego życia nigdy nie wyszła za mąż. Interesowała się za to zielarstwem oraz leczniczymi właściwościami roślin. Miała psa, którego bardzo kochała, a który stał się kością niezgody pomiędzy nią a jej byłym narzeczonym Henrykiem Prechelem. Mężczyzna chciał odebrać psa z czystej złośliwości. Gdy zwierzę pogryzło dziecko Henryka, które nie długo po tym zmarło, Sydonia przyznała się, że to jej pies jest odpowiedzialny za pogryzienie, ale tylko za to, a śmierć miała inną przyczynę. Niestety nikt w to nie uwierzył.

W roku 1612 kobieta została oskarżona o czary, przez Annę von Apenburg z klasztoru w Marianowie.

[Sydonię] ubezwłasnowolniono i zakazano opuszczać teren klasztoru, w którym przebywała. Postanowiła złożyć oficjalną skargę do księcia Filipa i próbowała wydostać się na zewnątrz za pomocą siekiery. Zmuszono ją siłą do powrotu do celi, a przy okazji dobrze zapamiętano przekleństwa i groźby, jakich nie szczędziła swoim prześladowcom.

Sydonia z początku nie przyznawała się do winy, ale po okrutnych torturach w końcu uległa.

Kobieta była wymarzoną ofiarą. Od lat interesowała się zielarstwem i miała podejrzane kontakty z kobietami oskarżanymi o czary. Do tego była kłótliwa i apodyktyczna, często też odgrażała się swoim przeciwnikom, którzy dziwnym trafem szybko schodzili z tego świata. Na domiar złego była jeszcze sprawa rzekomej klątwy rzuconej na panującą dynastię…

Najnowsza książka Pani Cherezińskiej to hit historyczny początku tego roku. Oparta na faktach pozycja, napisana w sposób bezwzględny i szczery powala sprawą, która wstrząsnęła ówczesną Polską.

Czarownice, stosy, intrygi, tajemnice… to wszystko i jeszcze więcej w czasach gdy wydawać by się mogło Polska, była krajem oświeconym i praworządnym. Po bez wątpienia, najlepszej historycznej serii o polskich władcach, Pisarka wchodzi w najbardziej kontrowersyjną tematykę w historii świata. Trzeba przyznać, że wychodzi Jej to znakomicie. Pozycja Sydonia słowo się rzekło to nie tylko zbiór faktów historycznych w jednej książce, ale przede wszystkim ukazanie tragedii, jaką było bycie innym niż wszyscy. Oskarżenie o czary mogło dotknąć każdego, wyssane z palca i bezpodstawne, w swej pozycji Pani Cherezińska pokazuje mechanizm ludzkiego działania, które doprowadzało do śmierci niewinnych.

Moim zdaniem publikacja niezwykła, najlepsza w dorobku Autorki. Czyta się szybko, jednym tchem. Z jednej strony irytuje prawdą historyczną, która nie mieści się w głowie, z drugiej powala manipulacją psychologiczną stosowaną przez lata. Jestem pod wielkim wrażeniem tego dzieła, mam nadzieję, że kolejna książka Pisarki będzie równie wspaniała.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

niedziela, 5 marca 2023

Najsławniejsze klany



W roku 1860, gdy Jan Matejko skończył malować swój obraz, Jan Kazimierz na Bielanach jego profesor akademicki uznał, że obraz nie jest dobry, ponieważ król powinien klęczeć przygnieciony klęska. Wtedy to Matejko wypowiedział swoje sławne zdanie, Polski król nie klęczy. Od tego czasu, na żadnym z obrazów malarza nie znajdziemy uniżonego, oraz kajającego się przed nikim władcy Polski.

Na większości prac artysty przeważają sceny historyczne oraz portrety, jednak Matejko jest także znany z tworzenia pejzaży, aktów, a nawet stada koni. Krytycy malarza, odbierają mu miano artysty z powodu mieszania faktów historycznych na jego pracach. Niestety prawdą jest, że poza dziełami historycznymi i portretami dorobek Jana jest bardzo ubogi, tym bardziej zasługuje on na wspomnienie.

Ciekawą postacią w rodzinie jest, również jego żona Teodora, która najczęściej pozowała mu do portretów np. jako Bona Sforza, czy Barbara Radziwiłłówna. Awantura małżonków o Kasztankę doprowadziła do pogorszenia się stanu psychicznego Teodory, która ostatecznie zamieszkała w domu dla obłąkanych w Wesołej. Kobieta pisała listy do swojej siostry z prośbą o jej uwolnienie. W 1891 szantażowała rodzinę, że nie da błogosławieństwa wychodzącej za mąż za Józefa Unierzyskiego córce Helenie, jeżeli nie zostanie uwolniona spod dozoru sądowego. Jan Matejko ostatecznie przyjął warunki żony.

Życie rodziny Matejków jest niezwykle ciekawe i burzliwe. Nie ma chyba w Polsce osoby, która nie znałaby, choć części dorobku artystycznego malarza. Takie prace jak Stańczyk (1862), Astronom Kopernik (1873), czy Konstytucja Trzeciego Maja (1891) to bez wątpienia jedne z najpopularniejszych dzieł polskich.

Książka Pana Marka Sołtysika Klan Matejków, to nie tylko częściowa biografia artysty, ale także zbiór najciekawszych i niepublikowanych informacji o życiu rodziny, dorobku malarza, oraz problemach osobistych. Publikacja zawiera całe mnóstwo wspaniałych ilustracji, wśród których znajdziemy największe dzieła Matejki.

Przyznam, że kocham książki o sztuce, oraz znanych artystach. Bezsprzecznie Jan Matejko to jeden z największych polskich malarzy, którego warto znać. Jego prace można zobaczyć nie tylko w galeriach, czy muzeach, ale także w książkach do historii, co powoduje, że nie można przejść obok niego obojętnie. Pan Sołtysik postarał się, aby Jego publikacja dostarczyła nam wszystkich niezbędnych, a jednocześnie ciekawych informacji, podanych nam w sposób niezwykle przystępny. Cała seria Klanów zachwyca i wzbogaca, jestem przekonana, że fani sztuki będą nią oczarowani.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

wtorek, 28 lutego 2023

Najlepsza



Arthur Conan Doyle z całą pewnością nie mógł się spodziewać, że jego powieści o detektywie Sherlocku Holmesie podbiją rynek wydawniczy na całym świecie oraz że przejdą do historii jako klasyki literatury detektywistycznej. Z całą pewnością Pisarz, nie mógł także przypuszczać, że pojawi się Pani Nancy Springer, która będąc pod wielkim czarem detektywa z Londynu, stworzy serię bez dwóch zdań najlepszych detektywistycznych książek dla dzieci i młodzieży, z siostrą naszego Sherlocka w roli głównej.

Tom siódmy serii o Enoli Holmes podbija Internet oraz księgarnie nie tylko w Polsce, po raz kolejny zapraszając nas do świata, w którym zbrodnia nie jest wcale tak oczywista, jak się wydaje, a kobiety okazują się równie sprytne, jak mężczyźni.

Sprawie czarnego powozu i tym razem przenosimy się do nękanego nierównościami społecznymi Londynu, aby razem z Enolą i jej bratem rozwiązać kolejną skomplikowaną zagadkę, w której nędza i ubóstwo przeplatają się z bogactwem i pozycją. Sherlock pogrążony w melancholii (dziś powiedzielibyśmy w depresji) ma osobliwego gościa, mianowicie pannę Glover, która zawzięcie broni swojego przekonania, że jej siostra bliźniaczka nadal żyje. Sprawa na tyle ożywia mężczyznę, że wraz z Enolą postanawiają wyjaśnić zaistniałą sytuację, a ta wcale nie jest prosta. W toku śledztwa okazuje się bowiem, że hrabia Dunhench mąż siostry panny Glover, miał kilka żon, które odeszły w niewyjaśnionych okolicznościach. Hrabia okazuje się nie tym, za kogo się podaje, a atmosfera robi się coraz bardziej napięta i co wspólnego z całą sprawą ma czarny powóz? Koniecznie doczytajcie sami.

Myślę, że tom siódmy przygód młodej pani detektyw jest jak do tej pory najlepszy. Trochę nie rozumiem tego prologu, który streszcza wszystkie wydane do tej pory części, dla mnie to trochę spojler zwłaszcza z matką Enoli, ale cała reszta petarda. Wartka akcja, żywy i barwny język, duże poczucie humoru, do tego lojalna przyjaźń i kolejna wielka przygoda utwierdzają mnie w przekonaniu, że cała seria zasługuje na to, aby ją przeczytać. Poszłam również w ślady zachwyconych filmem na platformie Netflix i obejrzałam drugą część, niestety moje rozczarowanie było wielkie, kiedy okazało się, że film nie oddaje przygód z książki. Wielka szkoda, ale to jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że nic nie zastąpi oryginału, czyli powieści.

Na odwrocie pozycji napisane jest, że to jeszcze nie koniec przygód Enoli, bardzo się z tego cieszę, ponieważ ja jako osoba dorosła bardzo chętnie sięgam po tę publikację dla dwugodzinnej rozrywki i uważam ten czas za dobrze wykorzystany. Pan Arthur Conan Doyle byłby dumny z Pani Nancy Springer i jej świetnego kunsztu literackiego. Mam wielką nadzieję, że kolejna część będzie jeszcze lepsza niż poprzednie, czekam z niecierpliwością.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

niedziela, 26 lutego 2023

Klasycznie bez polotu




Książki historyczne dla dzieci mają to do siebie, że dzielą się tylko na dwie kategorie, dobre i beznadziejne. W dobie gier komputerowych, konsoli, ery telefonów pozycje czytane odchodzą do lamusa, więc tym bardziej taka publikacja musi mieć w sobie coś, co zachwyci i porwie. Seria Strrraszne historie, która podbiła świat, do dziś zachwyca, dzieci i młodzież na całym świecie, niestety w Polsce próżno szukać podobnych pozycji.

Gdy dostałam do ręki książkę Dzieje Polski opowiedziane dla młodzieży Pana Feliksa Konecznego, pomyślałam sobie, że to może być to, czego potrzebujemy, aby zachęcić młodych ludzi nie tylko do czytania, ale i do nauki historii. Publikacja ta porusza tematy od czasów pogańskich poprzez czasy saskie aż do ostatniego pokolenia niewoli. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że niestety książka ta jest napisana typowo dla dorosłych, a nie dla młodzieży.

Rozdziały są dość obszerne, zawierają wiele informacji, miałam wrażenie wprost zerżniętych z podręczników historii. Czytając tę pozycję, czułam się, jak bym trzymała w ręku kolejną książkę do tego przedmiotu. Zabrakło lekkiego przedstawienia faktów, niby Pisarz próbował używać potocznego języka, ale moim zdaniem trochę mu to nie wyszło i z książki typowo dla młodych ludzi, która miała wciągać, zrobił się wywód historyczny. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że zabrakło w niej wszelkiego rodzaju obrazków, ilustracji, form komiksowych, które moim zdaniem sprawiłyby, że publikacja ta byłaby ciekawsza i bardziej przystępna.

Wydaje mi się, że aby przyciągnąć młodego odbiorcę zwłaszcza takiego, który nie lubi historii, potrzebna jest duża dawka humoru i luzu. Może gdyby Pan Koneczny wzorował się na książkach, kogoś podobnego do Pana Drewniaka jego dzieło byłoby lepsze, a tak mamy kolejną nudną pozycję o historii Polski. Młodzież nie chce czytać o suchych faktach, bo najzwyczajniej w świecie są nudne. Chętniej sięgnie po książki zabawne z mnóstwem anegdot i ciekawostek, a także zabawnymi ilustracjami. Na rynku wydawniczym jest całe mnóstwo publikacji historycznych, które zalegają na półkach, wiele z nich przeznaczona jest dla dzieci lub młodzieży, a i tak nikt po te książki nie sięga, ponieważ nie mają nic, co by przyciągnęło odbiorcę.

Dzieje Polski Pana Konecznego moim zdaniem są taką właśnie pozycją, po prostu nudną bez polotu, pomysłu, oraz kreatywności, aby przyciągnąć młodego czytelnika. To o czym pisze Autor, każdy może sobie wyszukać w sieci, suche fakty są ogólnodostępne. O ileż ciekawiej byłoby, gdyby opowieści Pisarza okrasić nutką humoru i ocenzurowanych faktów.

Mimo pięknej oprawy, która przyciąga wzrok, środek dla mnie jest pusty. Szkoda, ponieważ zapowiadało się ciekawie. Pan Koneczny to Pisarz klasyczny być może dlatego ta publikacja tak wygląda, mimo szacunku do całego jego dorobku Dzieje Polski opowiedziane dla młodzieży nie powalają. Być może to, co było ciekawe dla współczesnych Pisarzowi, dziś by nie przeszło, inna młodzież inne pokolenie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

wtorek, 21 lutego 2023

Żydzi po raz wtóry



„Kłopot z ludzką naturą polega na tym, że człowiek potrafi oswoić się z rzeczami - wydawałoby się - niemożliwymi do oswojenia”.

Władysław Bartoszewski



Na rynku wydawniczym mamy morze książek o tematyce holokaustu, całe relacje z niemieckich obozów zagłady, wstrząsające zdjęcia, materiały filmowe, pamiętniki, czy listy. Kolejna pozycja na ten temat wydawała mi się niezmiernie ciekawa, ale po przeczytaniu jej lekko się zirytowałam i zrobiło mi się przykro.

Mowa tutaj o publikacji Pani Tovy Friedman Byłam dzieckiem z Auschwitz. Autorka w swej książce opowiada o swoich przeżyciach z obozu koncentracyjnego, o tym, co widziała, co słyszała oraz czego była świadkiem. Ta pozycja nie odbiega od innych w tej dziedzinie, możemy spotkać wiele publikacji, w których żydowskie dzieci, które przeżyły piekło holokaustu, opowiadają o swoim życiu. Czy książka jest dobra? Tak. Dla każdego fana literatury obozowej będzie to kolejna perełka do kolekcji, dlaczego więc tak mnie, zdenerwowała?

​"Proszę o trochę szarego mydła i łyżkę, bo nie mam czym jeść... Proszę o trochę sacharyny... Upiecz mi Mamusiu naleśników 20..." To fragmenty listów z Muzeum Dzieci Polskich – Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi.

Kochani rodzice, jak będziecie mogli, to wystarajcie się o jakieś wierzchy od skórkowych butów i dajcie obie na 37 numer drewnianych spodów, i przyślijcie mi, bo nie mam w czym chodzić (...) Proszę o trochę szarego mydła i łyżkę, bo nie mam czym jeść - napisała 15 lutego 1944 r. do swoich rodziców Halinka Cubrzyńska (12 lat).

Zapytacie pewnie, jak to ma się do wyżej wymienionej książki? Ja naprawdę nie jestem antysemitką, ale mam dość tego, że wydaje się pozycje, w których tylko Żydzi są ofiarami obozów koncentracyjnych, a zapomina się, że przecież Auschwitz-Birkenau zbudowany był dla Polaków! Mamy rozpaczać nad tragedią żydowskich dzieci, podczas gdy nasze przetrzymywane były w okrutnych warunkach w gettach, oraz niemieckich obozach zagłady. Nie spotkałam się z obszerną ilością literatury, która mówiłaby o tragedii polskich dzieci, za to o Żydach znajdziemy tomiszcza.

Pani Friedman pisze, że nie miała pojęcia, jak mała jest wiedza na temat tego, ilu Żydów zginęło w holokauście w Stanach Zjednoczonych… My Polacy nie mamy pojęcia, ilu Polaków zginęło, bo niemal każda publikacja dotyczy osób pochodzenia żydowskiego. Szkoda, że Autorka nie wspomina o tym, jak to amerykańscy Żydzi sami skazali swoich rodaków na śmierć, kiedy nie chcieli ich przyjąć w Stanach Zjednoczonych to dopiero historia. Dziś mówi się, że my Polacy byliśmy współwinni holokaustowi, a nasze polskie wydawnictwa nie robią nic, aby wydawać książki, które by temu zaprzeczyły, tylko ciągle musimy czytać o wielkiej tragedii Żydów.

Mimo tego, że Byłam dzieckiem z Auschwitz naprawdę mi się podobało, z wielką chęcią przeczytałabym pozycje o wspomnieniach polskich dzieci, które przeżyły piekło hitlerowskiej czystki. Dlaczego nie bronimy własnego narodu, tylko ciągle brniemy, w poprawność polityczną pisząc, jak to Żydzi mieli źle? Dlaczego nie skupiamy się na naszych ofiarach oraz naszych ocalałych, aby pamięć o tamtej tragedii nigdy nie zginęła?

Mam co do tej pozycji ambiwalentne odczucia… Myślę, jednak że jako Polka nie mogę zgodzić się na kolejną książkę, która gloryfikuje tragedię Żydów, podczas gdy moi rodacy byli równie pokrzywdzeni, a może i bardziej, bo przecież tylko w Polsce za pomoc Żydom groziła kara śmierci, jak wielu z nich tego nie doceniło.

Myślę, że o Żydach napisano, już wszystko czekam, aż pojawi się publikacja wspomnień polskich dzieci ocalałych w tamtym tragicznym czasie, a nawet dwie, a nawet sto.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K



 

sobota, 18 lutego 2023

Paranormalna antologia



- Co bardziej Cię przeraża? Egzorcyzmy, demony, opętania, duchy

czy gwałciciele, pedofile, psychopaci i mordercy?



Zimowo świąteczny sezon na duchy dobiega końca, a na koniec tego czasu najlepsze są ostatnie mroczne opowieści, jakie ukazały się, aby straszyć nas, gdy noc trwa dłużej niż dzień.

Sezon duchów toosiem upiornych opowieści, które nie dadzą Wam zasnąć w nocy, a w dzień będą Was prześladować, aż zwątpicie w swoją poczytalność. Tradycja opowiadania sobie strasznych historii sięga czasów przed narodzeniem najpopularniejszych historii o duchach takich jak opowieści Charlesa Dickensa, czy Pana Jamesa. Od zawsze lubiliśmy się straszyć, im więcej mroku, duchów, zjaw i tajemnic tym lepiej. Gdy najlepsze historie z dreszczykiem zaczęły pojawiać się w wersji papierowej, cieszyły się wielką popularnością i tak jest do dziś.

Najnowsza antologia Sezon duchów dostarcza nam nowych niezapomnianych emocji, zabierając nas w świat klasyki, która będzie towarzyszyła nam do kolejnych Świąt Bożego narodzenia, gdy na rynku wydawniczym pojawią się nowe publikacje w tej tematyce.

Bridget Collins, Laura Purcell, czy Jess Kidd to tylko kilka z nazwisk Autorów, którzy raczą czytelnika swoimi najlepszymi upiornymi opowieściami. W pozycji tej znajdziemy wszystko od nawiedzonych domów, demonów i upiorów, po tajemnice, dreszczyk emocji, czy opętania. Przyznam, że kocham tego typu książki więc dla mnie Sezon duchów to fantastyczne zakończenie zimy. Mam na swoich półkach wiele antologii o tematyce paranormalnej i w każdej odkrywam nowych Pisarzy, najbardziej podobają mi się klasycy tematu, to jest naprawdę dobry horror z genialną fabułą.

Współczesnym opowiadaniom o duchach moim zdaniem brakuje ikry i jakiegoś magicznego polotu, bardzo chętnie sięgam po Autorów, którzy wiedzą, o czym piszą, a to niestety znajduję tylko w klasyce. Faktem jest, że starsze opowiadania wymagają głębszego i dokładniejszego czytania, potrafią być trudne i na koniec mogą wydawać się nijakie, ale mają klimat, którego nie znajduję nigdzie indziej. Tak samo jest z filmami, klasyka horroru to coś pięknego, a współczesne produkcje moim zdaniem są stanowczo wybrakowane.

W czasach totalnej czytelniczej tandety warto być wybrednym na nowości wydawnicze. Oferta zimowo świąteczna jest bogata i obszerna, ale często beznadziejnie nudna. Warto szukać perełek wśród morza piasku. Sezon duchów moim zdaniem jest właśnie taką perełką. Bez względu na to, czy wierzymy w duchy i wszelkiego rodzaju zjawiska nadprzyrodzone, każdy z nas czasami lubi się bać. Warto zatem sięgać po coś, co naprawdę dostarczy nam niezapomnianych emocji.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

niedziela, 12 lutego 2023

Niezrozumiała Afryka




Znacie to uczucie, kiedy sięgacie po książkę Pisarza, o którym nic nie wiecie, z kraju, o którym nic nie wiecie poza tym, co mówią w telewizji, na dodatek to uczucie, kiedy naprawdę nie jesteś rasistą, ale nie spodziewasz się niczego dobrego po Autorze i tematyce, bo wbijane do głowy uprzedzenia, które są niesprawiedliwe, nie pozwalają Ci być obiektywnym?

Tak właśnie było ze mną i pozycją Poszukiwacze światła Pana Femi Kayode. Przeczytałam, o czym jest publikacja i pomyślałam wow, może bić naprawdę dobra, a później zobaczyłam Autora i zwątpiłam. Uprzedzenia wzięły górę, bardzo niesprawiedliwie. Pan Kayode to uznany scenarzysta kilku nagrodzonych programów telewizyjnych a jego powieść Poszukiwacze światła otrzymała nagrodę za powieść kryminalną przyznawaną przez Little, Brown/ UEA.

Po zapoznaniu się z publikacją uważam, że to jedna z najlepszych powieści kryminalnych, jakie w ogóle miałam okazję czytać. Mam nadzieję, że Pisarz wyda coś jeszcze, ponieważ to naprawdę wieki talent, a nagroda się bezsprzecznie należała.

Prowincjonalne miasteczko Okriki, pełne przesądów i zabobonów staje się areną brutalnego masowego mordu trzech studentów miejscowego uniwersytetu. Philip Taiwa zostaje poproszony przez wpływowego nigeryjskiego polityka o przybycie na miejsce i zbadania wydarzeń, jakie miały miejsce w tym zapomnianym przez Boga miejscu. Nie chodzi o to, aby dowiedzieć się, kto jest mordercą, bo to już wiadomo, ale o to, aby rozwiązać zagadkę wydarzeń, które doprowadziły do brutalnej śmierci. Nasz główny bohater Philip nie jest detektywem, ale psychologiem. Czy zwykły psycholog na obcej ziemi może dowiedzieć się więcej niż policja? Wszyscy są przeciwko niemu, a mieszkańcy wioski nie dopuszczą do tego, aby prawda wyszła na jaw.

Trzeba tutaj zaznaczyć, że to nie jest tylko kryminał. Znajdziemy tutaj historię i politykę Czarnego Lądu, korupcję, zaściankowość, sekciarstwo, oraz ciemnotę niewykształconego ludu. Książka zawiera wiele opisów, przemyśleń bohatera, akcja cały czas pędzi, sprawa się coraz bardziej komplikuje, fabuła nasiąka kłamstwem. Pozycja ta zachwyca i porywa, trzeba się nad nią uczciwie pochylić, aby niczego nie przegapić i nie przeoczyć. Dodatkowo w treść wplątane są problemy Philipa, co sprawia, że akcja staje się wielowątkowa i bardziej rozbudowana.

Pisarz pokazuje nam w swej pozycji Afrykę w całej okazałości, jej piękno, a jednocześnie jej tragedię. Gdy skończyłam czytać, myślałam nie o fabule książki, ale o samym życiu tam, o ludziach i ich problemach, o kulturze, religii, przekonaniach, niewoli, samotności. Bez dwóch zdań jest to powieść, która ma drugie dno wciągające bez reszty. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki, w jakiś sposób Pisarz sprawił, że zostaje ona w głowie na długo a wraz z nią kontynent, którego tak naprawdę nie znamy i nie próbujemy poznać. Poszukiwacze światła to lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów naprawdę dobrego kryminału.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t