piątek, 23 września 2022

Perswazje wznowienie

 




„Każdy, czy to dżentelmen, czy dama, kto nie znajduje przyjemności w dobrej powieści, musi być nie do wytrzymania głupi”.



Jane Austen



Najlepsze są klasyki literatury, książki, do których wracamy i nie mamy ochoty ich odłożyć. Bez wątpienia dzieła Pani Jane Austen są najlepszym tego przykładem. Dumę i uprzedzenie czytałam chyba z kilkadziesiąt razy, do tej pory ta powieść mi się nie znudziła. Zarówno film jak i książka wciskają w fotel, a historia miłosna zachęca do ponownego przeanalizowania. Wznowienie powieści Perswazje zachęciło mnie do zapoznania się z tą publikacją, bo przyznam szczerze, że poza Opactwem Northangen książki tej nie czytałam.



Historia napisana takim samym lekkim i zabawnym językiem jak moja ukochana Duma i uprzedzenie. Anna Eliot stara panna, bez szans na wydanie ciągle buja w obłokach i marzy o swojej utraconej miłości, którą porzuciła z powodu konwenansów. Córka zubożałego baroneta wraz z siostrą dotrzymują towarzystwa ojcu. Sir Walter, popadając w coraz większe długi, musi opuścić swoją rezydencję i przenieść się do skromniejszego domu w Bath. Dom wynajmuje mu brat kapitana Wentwortha, byłej miłości Anny, którą dziewczyna porzuciła za namową rodziny ze względu na niższy status młodzieńca. Czy spotkanie po latach może doprowadzić do ponownej iskry między tym dwojgiem? Koniecznie doczytajcie sami.

W powieści Perswazje wspaniale ukazana jest dziewiętnastowieczna angielska arystokracja, ze wszystkimi jej bzdurami, zasadami, obłudą i skandalikami. Znajdziemy tutaj smakowite ploteczki, płaczące stare panny, surowe matrony oraz wielkie bale. Generalnie wszystkie książki Pani Austen utrzymane są w tym samym tonie, co podoba mi się najbardziej. Bohaterowie to przesympatyczni ludzie ze wszystkimi ich wadami i zaletami, opisani w powieści bardzo realistycznie. Zarówno Perswazje tak samo jak Duma i uprzedzenie doczekały się ekranizacji, niestety hit Netflixa okazał się totalną klapą uwłaczającą Pisarce. Aktorka, która zagrała główną bohaterkę, kojarzona z sadomasochistycznego erotyka nie popisała się ani talentem, ani wdziękiem. Namawiam, aby przed tym byle czym co zaserwował nam Netflix przeczytać, powieść.



Klasyczne romanse mają coraz mniej zwolenniczek. Zaczynamy się lubować w coraz gorszej współczesnej tandecie bez polotu, finezji i delikatności, dlatego namawiam, aby zapoznać się z dziełami Jane Austen. Powieści o miłości naprawdę nie muszą być wulgarne, wyuzdane i ociekające przemocą. Nie każdego kręcą gołe laski machające odkrytymi częściami ciała… Z całą pewnością publikacje Pisarki pokazują nam miłość z tej drugiej, lepszej i białej strony.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


środa, 14 września 2022

Osiem to za mało




„Bardzo cię kocham, ale nigdy nie będę jedną z tych kobiet, które tylko ładnie wyglądają, uwieszone na ramieniu męża. Albo stoją w kuchni przy zlewie. Życie człowieka musi coś znaczyć. Więcej niż gotowanie, sprzątanie i dzieci. W życiu musi być coś więcej. Nie umrę zmywając filiżanki. Mówię serio. Potwierdź, że to rozumiesz”.

Margaret Thatcher



Nadszedł kolejny, długo wyczekiwany tom, jednej z najpopularniejszych serii Bridgertonowie. Magia pocałunku to już siódma część o miłości przez duże M. Mam wielki problem, aby stwierdzić, która z tych części był najlepsza, przyznam jednak, że perypetie młodej Hiacynty Bridgerton podbiły moje serce od pierwszej strony, a właściwie od opisu z tyłu książki.

Daphne wydawała mi się za bardzo naiwna, Benedict trącał homoseksualistą, Anthony był sztywniakiem, Colin niezwykle uroczy, Eloise i Francesca bardzo kobiece, za to Hiacynta jest inteligentna i przenika do szpiku kości. Nigdy nie pomyślałabym, że będę tak zachwycała się romansem. Być może jest to zasługa szczypty historii, barwnego frywolnego języka i różnorodności bohaterów, a może urzekła mnie londyńska socjeta i jej skandaliki. Sama nie wiem, jednak stanowczo osiem tomów to za mało. Kocham sagi rodzinne i z całą pewnością serię o tej nietypowej rodzinie można pod sagę podpiąć. Nie wiem jak przeżyję rozstanie z Bridgertonami gdy ukaże się tom ósmy… Może pojawi się na rynku coś równie godnego uwagi, liczę na to, że tak. Przechodząc do rzeczy, tym razem Pisarka zabiera nas do świata kolejnej młodej damy, która z całą pewnością nie ma zamiaru być tylko sztuczną lalką na pokaz dla swego przyszłego męża.



Gareth St. Clair dowiaduje się, że jego ojciec chce zadłużyć posiadłość, oraz zrujnować dziedzictwo syna. Panowie nie darzą się uczuciem i jeden robi zazwyczaj na złość drugiemu. Jedynym majątkiem młodego mężczyzny jest stary pamiętnik, który być może skrywa tajemnicę z przeszłości. Niestety Gareth nie zna włoskiego, a w tym języku są zapiski. Nasz bohater ma nie lada problem, jednak na jego drodze staje Hiacynta Bridgerton, ze swoim ciętym jak brzytwa językiem i wspaniałym umysłem. Drogi tych dwojga cały czas się krzyżują, co doprowadza do wspólnego rozwiązywania rodzinnych tajemnic Garetha. Hiacynta proponuje mężczyźnie pomoc w tłumaczeniu. Co z tego wyniknie, doczytajcie sami.



Kolejna świetnie napisana pozycja. Lekka i przyjemna zabiera nas w czasy angielskich dworów i sztywnych konwenansów. Po raz kolejny przeżyjemy sezon w Londynie nie tylko z królową i jej pracownikami, ale także rodzeństwem panny Hiacynty, mnóstwem zabawnych sytuacji, niedopowiedzeń i najważniejsze fajerwerkami miłości. Cóż tu dużo mówić, jeśli jeszcze nie znacie rodziny Bridgerton, to poważne zaniedbanie. Magia pocałunku utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że wybór pozycji Pani Quinn to był strzał w dziesiątkę. Jestem przekonana, że seria o ludziach, którzy w imię miłości łamią zasady, spodoba się niejednej fance dobrego romansu.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka

 

Heh...



W ostatnim czasie mam problem z określeniem, „chrześcijański”. Okazuje się, że słowo to służy do coraz częstszej manipulacji, natomiast manipulacja ta wprowadza w błąd odbiorcę. Właśnie dlatego miałam wielki problem z pozycją Pana Marcina Libickiego Kościół i sztuka chrześcijańska pierwszych wieków. Sięgając po tę pozycję, myślałam, że mówi ona o szeroko pojętym chrześcijaństwie, ale okazało się, że w przypadku tej pozycji chrześcijańska równa się rzymskokatolicka.

Cała publikacja utrzymana jest w duchu rzymskiego katolicyzmu i mówi ona o dziełach sztuki z punktu widzenia tej właśnie religii. Autor, pisząc książkę, moim zdaniem w ogóle nie zainteresował się kontekstem biblijnym w temacie dzieł sztuki, figur, czy rzeźb. Bardzo lubię książki, które traktują o religii, oraz chrześcijaństwie w sensie biblijnym, natomiast nie znoszę przekłamań już w tytule. Nie wiem, czy Autor zdaje sobie sprawę, że chrześcijanami nazwano wierzących w Chrystusa już w Dziejach Apostolskich i w Biblii nie ma nawet mowy o tym, że ówcześni chrześcijanie zdobili swoje budowle czy domy w sposób, który jest niezgodny z Pismem Świętym, w które wierzyli. Dopiero od IV wieku kiedy powstał Kościół rzymskokatolicki, zaczęto uskuteczniać kult obrazów, relikwii, czy ikon i rzeźb nazywając to (niesłusznie) sztuką chrześcijańską. Myślę, że Apostołowie byliby mocno zniesmaczeni takim przekłamaniem w tytule, z uwagi na to, że chrześcijaństwo pierwszych wieków nie opierało się na sztuce, która oddawała wizerunek np. Boga Ojca jak sławny fresk z kaplicy Sykstyńskiej, byłoby to w tamtych czasach uznane za pogańskie, zresztą słusznie.

Tytuł pozycji wprowadza w błąd, jednak nie jest to zaskoczeniem, ponieważ ostatnio jedynym słusznym poglądem jest pogląd, że chrześcijański znaczy rzymskokatolicki, więc ci, którzy zdecydowali się kupić tę pozycję a stają w opozycji do KrK mogą być co najmniej zaskoczeni. Rozdział Palestyna, Rzym i narodziny Kościoła sugeruje nam, że ten pierwszy Kościół, który powstał w czasach Chrystusa, był tylko jakimś kościółkiem, a dopiero III wiek przyniósł wspaniałe zmiany. Szczerze mówiąc, tutaj powinno się tę pozycję przestać komentować, z punktu widzenia biblijnie wierzącego chrześcijanina.



Kościół i sztuka chrześcijańska pierwszych wieków to publikacja opisująca największe zabytki i dzieła sztuki powstałe na przestrzeni stuleci, uważane dziś za dorobek prawdziwego kościoła. Znajdziemy tutaj opisy różnych świątyń i kościołów oraz ich największych zabytków religijnych jak rzeźby, obrazy czy ikony. Z punktu widzenia osoby, która interesuje się sztuką, książka jest całkiem ok, jednak z punktu widzenia osoby wierzącej inaczej niż KKK podaje, jest to stek bzdur, całkowicie sprzeczny z Biblią. 20, 4 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! 5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. 6 Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań. Jak widać, Księga Wyjścia jest w tym temacie bezkompromisowa.



Myślę, że Autor powinien zostać tam, gdzie był przez długie lata, czyli w polityce i nie zajmować się tematami religii. Zachwyt nad czymś, co jest niedopuszczalne z punktu widzenia biblijnego chrześcijanina, jest głupotą. Pozycja ta skierowana jest tylko i wyłącznie do ludzi, wierzących w cudowną moc obrazu, czy figury jeśli patrzymy na nią pod względem duchowym. Może także spodobać się fanom sztuki, choć mniej. Nie chciało mi się sprawdzać, do jakiej partii należał Pan Libicki… Choć ta wiedza mogłaby dużo powiedzieć. Książki nie polecam.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

sobota, 10 września 2022

Podróż w czasie trwa




Moje odkrycie, całkowicie przypadkowe Pana Erica Flinta i jego książek o wojnie trzydziestoletniej, okazało się strzałem w dziesiątkę. Bez dwóch zdań rok 1632 to konkurencja dla mojej ulubionej pisarki Diany Gabaldon. Uniwersum stworzone przez Pisarza zabiera nas w świat wartkiej akcji, oraz dwóch różnych czasów, które nawzajem się przenikają. Długo szukałam czegoś w stylu Obcej, więc oba tomy moim zdaniem świetnie uzupełniają tę lukę, której nie mogłam niczym zapchać.

Tom drugi to 1633. Tak samo dobry jak poprzedni zachwyca świetną fabułą, dalszym rozwojem losów bohaterów oraz bezsprzecznie świetną historią tak realną jak byśmy sami byli jej uczestnikami. Dodatkowo nasi bohaterowie zaskakują sprzętami z przyszłości, co zwiększa ciekawość pozycji.

Mike wraz z królem Szkocji Gustawem zawiera sojusz zwany Konfederacją Księstw Europejskich. Nowy twór wciąż jest słaby, wrogowie się mnożą, nie wiadomo kto jest przyjacielem a kto nie. Dodatkowo w tym tomie mamy włączone najnowsze technologie, które robią furorę w siedemnastowiecznych Niemczech. Do akcji włącza się, także korona angielska co sprawia, że mnogość wątków przeplata się, nie pozwalając czytelnikowi zasnąć. Gdy opowieść dzieje się w dwóch czasach, a historia jest mocno rozbudowana, powieść robi się jeszcze ciekawsza.

Tom pierwszy mnie oczarował, drugi jest moim zdaniem jeszcze lepszy. Spiski i tajemnice mnożą się na potęgę. Znajdziemy tutaj także wątek miłosny i na pewno mocno rozbudowaną historię. To wszystko sprawia, że książka nie jest nudna i ciężko się od niej oderwać. Najlepsze są opisy, które moim zdaniem stanowią wisienkę na torcie całej publikacji. Myślałam, że są tylko dwa tomy, ale na szczęście jest i trzeci, za który mam zamiar się zabrać.

Z wielką chęcią zobaczyłabym ekranizację tej pozycji. Jako film kostiumowy byłaby na pewno niezwykle ciekawa. Żałuję, że nie jest tak rozbudowana jak seria Obca, ale na pewno jest równie ciekawa i godna uwagi. Najciekawsze jest, to, że przez tę część przewija się postać kontrowersyjnego kardynała Richelieu… Z historii wiadomo, że był on postacią niejednoznaczną i umieszczenie go w fabule powieści stanowi ciekawy smaczek. W ogóle fakt, że w fabule przeplatają się losy czterech krajów, może przyprawiać o zawrót głowy, ale moim zdaniem jest to świetna koncepcja. Ogólnie jestem zwolenniczką wielowątkowych książek, im ich więcej, tym lepiej dla mnie więc 1633, fantastycznie wbija się w moje upodobania.

Z całą pewnością osoby, które nie przepadają za publikacjami historycznymi z nutą fantasy nie będą tą pozycją zachwycone, ale fani obu gatunków zwłaszcza kobiety na pewno znajdą w niej coś dla siebie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

sobota, 3 września 2022

Nowe odkrycie



estem ogromną miłośniczką powieści historyczno obyczajowych. Gdy odkryła powieści Pani Diany Gabaldon, szukałam czegoś w podobnym klimacie. Przyznam, że było ciężko, nic nie trafiało do mojego gustu, cały czas mi czegoś brakowało. Całkowicie przypadkiem odkryłam serię 1632 Pana Ericka Flinta, która składa się z trzech naprawdę wspaniałych części. Tutaj muszę wyrazić swój żal, że to tylko trzy tomy, bo cała historia naprawdę super by się odnalazła w kilku częściach. Mimo to połknęłam tom pierwszy jednym tchem.


1632 to powieść, która dzieje się w dwóch czasach. Zawiera w sobie wszystko to, co miały dwie moje ulubione serie mianowicie Obca oraz Poldark. Rok 2000 znajomi i przyjaciele Mike’a w najlepsze bawią się na weselu jego siostry. Gdy zabawa trwa, następuje załamanie czasoprzestrzeni i wszyscy goście przenoszą się w sam środek wojny trzydziestoletniej. Amerykanie zaskoczeni przeniesieniem w czasie, wkraczają w iście dantejskie sceny, na terytorium Niemiec sprzed kilkuset lat. Gdy nasz główny bohater orientuje się w wydarzeniach, postanawia wraz ze swymi ludźmi wprowadzić wolność i sprawiedliwość w stylu amerykańskim.

Zabawa historią w powieściach jest jedną z moich ulubionych tematyk. Tutaj grupa współczesnych ludzi, wraz ze współczesnymi wartościami, bronią, wychowaniem i kulturą próbuje odnaleźć swoje miejsce w czasach, gdy śmierć była na porządku dziennym a głód i konflikty czymś zupełnie naturalnym. Dodatkowo pojawiają się wątki górnicze, które uwielbiam dzięki Panu Mastertonowi, więc dla mnie 1632 to diamencik. W książce nie brakuje miłości, nienawiści, pełnych napięcia zwrotów akcji, a także wielkiej dawki historii. Realistyczne przedstawienie wydarzeń sprawia, że czujemy się, jakbyśmy byli częścią całej opowieści. Część pierwsza, bardzo obszerna zasługuje na zainteresowanie. Wspaniałe opisy, konflikty interesów oraz poglądów, dynamiczna akcja, przesympatyczni bohaterowie a przede wszystkim cała otoczka fabuły sprawiają, że nie mogłam się oderwać od tej publikacji. Dodatkowo jest to publikacja, która w sposób prawdziwy przedstawia historię konfliktu, wszystkie jego strony i najważniejsze wielkie straty w ludziach i tragedię ówczesnych cywilów. Autentyczność tej książki urzekła mnie najbardziej.


Myślałam, że nic już nie znajdę w stylu moich ulubionych pozycji z podróżą w czasie w tle, ale się pomyliłam. Pan Flint stworzył powieść, która wspaniale uzupełnia te już do tej pory wydane. Jestem przekonana, że fanki Pani Gabaldon będą zachwycone światem Pisarza, który na tle wielkiej wojny zręcznie manipuluje miłością, zdradą i krwią.

Polecam bez dwóch zdań, a sama biorę się za część drugą.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

wtorek, 23 sierpnia 2022

Więcej magii




Piąty tom Koła czasu Pana Jordana, Ognie niebios, okazał się tak szczegółowym i obszernym dziełem, że przeczytanie go zajęło mi naprawdę dużo czasu. Pierwsza część, była moim zdaniem bardziej młodzieżowa, ale sięgając po kolejne zaczęłam zmieniać zdaniem gdy doszłam do tomu piątego tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu.

Jeśli ktoś nie czytał Oka świata, przypominam, ze cała seria opowiada o młodych chłopcach, którzy zamieszkują spokojną wieś Pole Emonda. Pewnego dnia do miejscowości przybywa Moraine kobieta, która jest członkinią potężnego zakonu Aes Sedai. Moraine ostrzega społeczność przed najgorszym z możliwych scenariuszy, czyli powolnym przebudzeniem Czarnego, który gdy tylko dojdzie do władzy, zapanuje nad całym światem, wprowadzając do niego mrok. Kobieta jest przekonana, że jeden z chłopców ze wsi jest Smokiem Odrodzonym, który może pokonać siły zła i ocalić świat.

Dochodząc do części piątej, poznając legendarny świat koła, magię saidaru oraz saidinu, wspaniałych bohaterów, oraz bezsprzecznie najlepsze opisy fabuły cieszę się niezwykle, że ten cykl ma aż 14 tomów oraz jeden prequel. Czarny jest dla mnie postacią zagadkową, ale najciekawszą w całej powieści. Antyteza stwórcy, uwieziony przez niego podczas stworzenia świata, powoduje, że jestem niezwykle ciekawa ostatniej bitwy Tarmon Gai’Don, która ma uratować magię i życie.

Ognie niebios, to już kolejna część cyklu, która zachwyca spiskami, wartką akcją, zwrotami akcji i oczywiście dalszym rozwojem społecznym i psychologicznym postaci. Smokowi odrodzonemu udaje się zgromadzić wokół siebie Aielów, co ma pomóc w wygranej. Niestety to nie koniec problemów, Rand, czuje się odpowiedzialny za swoich przyjaciół i musi niebawem wyruszyć w podróż, aby chronić tych, na których mu zależy. Przyznam, że moim zdaniem do tej pory jest to najlepsza i najbardziej naszpikowana opisami część całej sagi. Być może czytelnikowi wyda się mniej dynamiczna, ale wierzcie mi, to nie umniejsza całej książce. W Ogniach niebios coraz większą rolę odgrywają Przeklęci, oraz ich matactwa, znajdziecie tutaj także magiczne pojedynki, zdradę, tajemnice, oraz wędrówki po snach, które moim zdaniem są najciekawsze. Powieść skupia się bardziej na losach Randa, ale nie zabraknie także Nynaeve i Elayne, oraz Siuan, Min, Mata i Egwene.

Jako kobieta doceniam rozwinięcie wątków kobiecych. Może to się wydawać nudne, ale w końcu doczekałam się uczłowieczenia Nynaeve. W poprzednich częściach była to postać tak sucha, że ciężko mi się na jej temat czytało. W części piątej w końcu dostaje ona ludzką twarz. Powieść Pana Jordana porównywana jest do serii Pana Tolkiena, wydawało mi się, że obie są niezwykle bliskie, ale trzeba przyznać, że Pan Jordan, bije na głowę pod względem szczegółów w opisach twórcę Śródziemia. Nie zmienia to faktu, że obie powieści jak do tej pory są dla mnie, osoby, która nie znosi powieści fantasy rewelacyjne.

Bardzo lubię długie serie. Koło czasu, pod tym względem jest niezwykle rozbudowane, sprawia to, że przyjemność czytania trwa dłużej i cieszę się, że jest to aż 14 tomów. Część szósta przede mną mam nadzieje, że opisy również mnie nie zawiodą. Przygoda się rozkręca, a wędrówki z Randem i jego przyjaciółmi z całą pewnością umila mi zbliżające się jesienne wieczory.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

czwartek, 18 sierpnia 2022

Zbliżenia po raz kolejny



Kolejna pozycja z serii Zbliżenia Wydawnictwa Arkady, tym razem Vermeer, tak jak i inne publikacje z tej grupy zachwyca. Jako wielka fanka sztuki oczywiście postanowiłam sięgnąć po to dzieło, które przybliża nam wybitnego twórcę Złotego Wieku Holandii.

Każdy na pewno kojarzy przynajmniej niektóre dzieł tego malarza. Najpopularniejsze z nich to Dziewczyna z perłą, czy Mleczarka. To, aż nieprawdopodobne, że Johannes Vermeer na długie lata został, zapominany i dopiero na początku XIX wieku jego prace powróciły do łask, zyskując wielkie znaczenie. Na początku swojej działalności artysta skupiał się na przedstawianiu scen religijnych, ale ostatecznie zaistniał jako malarz różnych scenek rodzajowych. Dziś Vermeerowi przypisuje się 30 prac i jest to prawdopodobnie cały dorobek artysty.

W roku 2015 badaczom udało się zidentyfikować miejsce z obrazu Uliczka. Dzięki sygnaturze „VMeer” pospolity miejski zaułek stał się najbardziej rozpoznawalnym miejscem w Holandii. Teorie na temat tego miejsca można zliczać w dziesiątkach, jednak wszystkie są zgodne, że uliczka ta znajduje się w mieście Delf. Wielu badaczy, jednak uważa, że jest to Vlamingstraat w Delft. Bardzo trudno odrzucić te przypuszczenia, kiedy patrzy się na dzisiejszy wygląd tego miejsca i porównuje się je z obrazem.

W dorobku artysty warto zwrócić uwagę na dzieło do kawy, czyli Mleczarkę datowaną na rok 1660. Jestem przekonana, że nawet jeśli ktoś nie zna malarza, obraz na pewno widział, chociażby migawką w Internecie. Dzieło powstało w latach kiedy Vermeer miał już wyrobioną opinię i sławę, a także tytuł mistrza w cechu Św. Łukasza. Bardzo mocno koncentrował się wtedy, oddając na płótnie postacie kobiet w domowych wnętrzach. W tamtym okresie poza Mleczarką powstały także Dziewczyna czytająca list (ok. 1657) oraz Dziewczyna śpiąca przy stole (1657).

Cały album Pana Schwartza Vermeer zbliżenia, powstał w duchu przybliżenia czytelnikowi nie tylko biografii malarza, ale przede wszystkim jego dzieł, które dziś możemy oglądać na najbardziej prestiżowych wystawach świata. Wybór najpopularniejszych dzieł artysty suto okraszonych komentarzem jest wspaniały. Przeczytamy i zobaczymy tutaj nie tylko Dziewczynę z perłą, czy Mleczarkę, ale zapoznamy się także z dokładną analizą takich prac jak Młoda kobieta siedząca przy wirginaleDziewczyna w czerwonym kapeluszu, czy Pani pisząca list i jej służąca. Obrazy są powiększone na całą stronę, Autor omawia ich fragmenty oraz całe kompozycje, co bardzo mi się podoba. Jeśli dodamy do tego dbałość o detale, zbiór ciekawostek o artyście, różnego rodzaju opisane teorie spiskowe to książka ta jest prawdziwym arcydziełem o sztuce Vermeera.


Cała seria Zbliżenia zachwyca, oraz fascynuje. Nie tylko pozwala na bliższe poznanie malarzy, ale także zobaczenie dzieł, na które być może nigdy nie zwrócilibyśmy uwagi. Mam wielką nadzieję, że po Vermeerze pojawią się kolejne sławy z szeroko pojętej sztuki, ku radości wszystkich pasjonatów tematu.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

niedziela, 14 sierpnia 2022

Chaos i degrengolada




Konflikt na Ukrainie bardzo wyraźnie pokazał nam zmiany geopolityczne, jakie zachodzą na całym świecie. Zmiany te faktycznie zachodzą od lat, jednak dopiero wkroczenie armii rosyjskiej na tereny ukraińskie otworzyło ludziom oczy na to co było maskowane, i zakłamywane. Bez wątpienia to Zachód ukształtował Władimira Putina i dziś ponosi tego konsekwencje.

Wielu analityków, politologów, wybitnych autorów ostrzegało, że świat, jaki znamy, ulegnie niewyobrażalnej przemianie i nie będziemy wiedzieli, w którą stronę odwracać głowę, tak wiele złego nas czeka. Największa krytyka dostaje się Stanom Zjednoczonym Ameryki, które pod pozorem zrzucania wszędzie swojej wątpliwej demokracji, są iskrą, która doprowadza do wielu niepotrzebnych konfliktów. Ostatnio głośny spór na linii USA Chiny doprowadził do powstającej powoli, ale coraz wyraźniejszej i bliskiej wojny na Tajwanie. Jak wiadomo Chiny od lat zainteresowane są tym kawałkiem świata ze względu na firmę TMSC, głównego i największego twórcę układów scalonych na świecie. Co do tego mają Stany Zjednoczone? Otóż to właśnie one nie chcą dopuścić do przejęcia zakładów TSMC przez Państwo Środka, gdyż mogłoby to odciąć amerykańskie firmy od dostaw niezbędnych technologicznych podzespołów. Konflikt więc będzie się coraz bardziej zaogniał, a walka będzie toczyła się do ostatniego chipa.

Z biegiem czasu Ameryka straci zainteresowanie wojną na Ukrainie, ze względu na większe problemy z Chinami, co doprowadzi do prawdziwej rosyjskiej ekspansji z jednej strony a dyktatu Unii Europejskiej z drugiej na całą Europę. Przeciw sobie po raz kolejny staną dwa hegemony, a najbardziej ucierpią na tym kraje tak nic nieznaczące jak np. Polska.

Niestety konflikt na Tajwanie, czy na Ukrainie nie jest jedynym, który toczy się na świecie. Nie można tutaj zapominać o sytuacji między Izraelem a Palestyną, która robi się coraz bardziej agresywna z winy Izraela. Jeśli dołożymy do tego otwarte groźby, jakie rząd w Tel Awiwie wysyła w stronę Iranu, czeka nas kolejna pełnoskalowa awantura o wpływy i władze.

Wiek XXI to nie tylko wojny i konflikty. To także dążenie do nowego porządku świata, który już możemy obserwować. Zachwiania rynku, upadek gospodarek, wzrosty cen, nieudolność rządów, dyktat pojedynczych państw, głód, choroby, upadek moralny i całkowita degrengolada wyznaniowa to dopiero początek. Jeśli dołączymy do tego nieobudzone społeczeństwo, które pozwala odbierać sobie prawa człowieka, mamy początek tragicznego końca.

Po bezsprzecznie wspaniałych pozycjach Pana Tima Marshalla czas na Następne 100 lat Georga Friedmana. W publikacji tej przeczytamy nie tylko o kolejnej zimnej wojnie z Rosją, która i tak nic nie daje. Pisarz porusza także takie tematy jak globalne konflikty kulturowe, zakończenie walki USA z islamskim fundamentalizmem. Pan Friedman w swej książce przewiduje upadek Rosji i zwiększenie znaczenia Stanów Zjednoczonych, oraz Polski co jest raczej wątpliwe. Następne 100 lat to publikacja analityczna, której niektóre fragmenty już zaczęły się sprawdzać.

Cóż tutaj dużo pisać, jestem pasjonatką tematów politycznych, gospodarczych i ekonomicznych i kocham takie pozycje. Każda wnosi coś do informacji z szeroko pojętej opinii publicznej i uzupełnia stan wiedzy o świecie w konkretnym okresie. Do tej pory niemal wszyscy analitycy są zgodni, mimo że ich wizje szokują i momentami są nie do przyjęcia. Dzieło Pana Friedmana nie spodoba się tym, którzy nie są zainteresowani analizą wydarzeń światowych, to raczej publikacja dla zainteresowanych tematem. Wszystkie rozdziały uważam, są wyczerpująco omówione, można je sobie uzupełnić innymi dostępnymi informacjami. Książka z całą pewnością zmusza do myślenia oraz pokazuje, co nas spotka w najbliższej przyszłości w prawdzie subiektywnie, ale rzetelnie.

To pierwsza pozycja Pisarza, jaką czytałam, mam nadzieję, że ukarzą się kolejne tomy. Wiem, że polityka i wszystko, co z nią powiązane może być nudna, ale polecam, ze względu na toczące się obecnie wydarzenia.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

piątek, 12 sierpnia 2022

Skandale i sztuka





Bezsprzecznie najwybitniejsi kolekcjonerzy, to niesamowici pasjonaci. Oddają się swojej pasji, wkładają w nią nie tylko serce, ale także masę wielkich pieniędzy. Bardzo często traktują ją jako rodzaj misji, która jest celem samym w sobie. Na przestrzeni wieków w Polsce jak i na świecie było i nadal jest dostępnych kilka wybitnych i naprawdę wartych uwagi zbiorów nie tylko dzieł sztuki, ale także literatury, rzeźby, czy wszelkiego rodzaju bibelotów.

Prawdziwi kolekcjonerzy nie patrzą na swoje zbiory pod względem wartości. Oczywiście wiedzą ile ich skarby są warte, ale nie przywiązują do tego wagi. Przyjemność sprawia im samo posiadanie rzeczy, a nie ich wyprzedawanie, czy jakiekolwiek na nich zarabianie. Gdy na rynek weszła pozycja Pana Gaworskiego Śmierć, bale i skandale pomyślałam, że w końcu coś, po co warto sięgnąć.

Autor w swym dziele przedstawia nam opisy szaleńców z arystokracji, którzy nie tylko wydali fortunę na dzieła sztuki, biżuterię czy nowinki architektury, ale także zasłynęli zbiorem niemoralnych zachowań szeroko omawianych w wyższych sferach. To wszystko suto okraszone jest spotkaniami towarzyskimi, balami i soczystymi skandalikami z największych i jednocześnie najważniejszych dworów szlacheckich.

W pozycji tej poznamy np. Leo Lewina, najlepszego hodowcę koni w Niemczech, który posiadał największą i najbardziej ekskluzywną kolekcję dzieł sztuki. Lewin pochodził z rodziny żydowskiej, co tłumaczy jego zamiłowanie do dóbr doczesnych. Jego ojciec założył fabrykę włókienniczą produkującą odzież ochronną i roboczą, a także koce i pledy. W kolekcji Leo można było podziewać dzieła takich twórców jak Jean – Babtysta Corot, Edouardo Monet, August Renoir… Bardzo ciekawie w publikacji opisane są nie tylko zbiory, ale także życie prywatne rodziny Czartoryskich. Wprawdzie nie znalazłam, nic z opisów, jak to Czartoryscy, doprowadzili do upadku Polski, ale przyznam, że ich zbiory, są niezwykle imponujące i popularne, na całym świecie. Pisarz wspomina także o Potockich, Antonim Pesne, czy o Alfonsie Musze.

Książka zawiera wiele ciekawostek historycznych i geograficznych. Niezwykle szczegóły z życia opisanych postaci, wspaniałe zdjęcia najpiękniejszych obrazów, przemyślane fragmenty biografii, przyznam, że ta pozycja bardzo mi się podobała. To dopiero pierwsza część cyklu o słynnych rodach arystokratycznych z zamiłowaniem do sztuki, czekam z niecierpliwością na kolejne części. Najbardziej w całym tym dziele podobało mi się to, że Pan Gaworski nie tylko opisywał zbiory, ale także podał czytelnikowi informację, gdzie dany obraz lub rzeźbę można obecnie zobaczyć.

Z całą pewnością lekkość języka, oraz brak encyklopedycznych zwrotów sprawiają, że nie jest to tylko książka dla miłośników światowej arystokracji, czy sztuki szeroko pojętej. Pozycja ta spodoba się także tym, którzy lubują się w światowych skandalikach, balach i sezonach. Pisarz przenosi nas za każdym razem, w inny okres historii opowiadając nie tylko o bohaterach swojej książki, ale i o ówczesnym stanie społeczeństwa, kraju, czy miasta. Bez wątpienia moim zdaniem jest to jedna z lepszych publikacji, jaką ostatnio miałam w ręku w temacie sztuki. Polecam.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady
 


 

poniedziałek, 8 sierpnia 2022

Wielkie zaskoczenie


Dzięki Wydawnictwu Zysk i S-ka udało mi się odkryć zupełnie nową wartość kryminału. Do tej pory zaczytywałam się tylko w pozycjach amerykańskich oraz angielskich, najnowszy kryminał Bullet Train zabójczy pociąg udowodnił mi, że także powieści japońskie z tego gatunku są świetne.

Fabuła troszkę jak u Agathy Christie w jej bezsprzecznie najlepszej pozycji Morderstwo w Orient Expressie. Również w publikacji Kataro Isaki mamy pociąg, grono nieznajomych oraz bezwzględnego mordercę. Przyznam, że kocham takie klimaty, dlatego ta książka od razu wpadła mi w oczy i całe szczęście. Do japońskiego pociągu wsiadło dziewięciu zawodowych morderców oraz jeden amator. Z pozoru, każdy wydaje się zwykłym pasażerem korzystającym z przejazdu Shinkansenem. Wsiadają do pociągu, zupełnie nie wiedząc o sobie nawzajem, czy każdy z nich dojedzie żywy? Co skrywa sekretna walizka tak pilnie poszukiwana w tym środku lokomocji? Co z całą intrygą ma wspólnego szef mafii, który czeka cierpliwie na przyjazd Shinkansena.


Nie znajdziemy tutaj wprawdzie Herculesa Poirota, ani Panny Marple, ale fabuła jest znakomita i bardzo przypomina klasykę kryminału. Akcja podrasowana troszkę dodatkiem mafii, oraz porachunków gangsterskich, a także zabójczego gimnazjalisty nadaje książce pikanterii i sprawia, że nie można się oderwać, a każda następna strona jest coraz ciekawsza. Niesamowite zwroty akcji, niejednoznaczni bohaterowie i naprawdę szczegółowe opisy to wisienka na torcie w tej powieści. Nie sądziłam, że odkryję coś tak bliskiego mojej ulubionej autorce kryminałów, a jednocześnie tak innego. Nigdy nie oglądam japońskich filmów to nie mój klimat, nie sądziłam, że spodoba mi się japońska książka. Okazuje się, że autorzy z kraju kwitnącej wiśni wspaniale potrafią oddać wszystko to, co powinien mieć lekki kryminał. Oczywiście trochę szkoda, że wmieszano w to mafię, ale uznałam, że to zapewne przez kulturę tego kraju.

Co by nie napisać, bez względu na to, czy ktoś żywi zamiłowanie do Japończyków, czy nie powinien przeczytać pozycję o pociągu przewożącym zabójców z piekła rodem. Podobieństwo do Pani Christie uderzające, ale obficie doprawione bezsprzecznie wielką kulturą japońską. Na podstawie powieści powstał film z Bradem Pittem w roli głównej, przyznam, że jeszcze nie widziałam, ale obejrzę. Książka ma także wspaniałe opinie największych gazet i czasopism amerykańskich, co słusznie jej się należy. Zachęcam, aby zapoznać się z tą powieścią, fani kryminału będą nie tylko zachwyceni, ale i zaskoczeni.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

niedziela, 7 sierpnia 2022

Sztuka i skandale




„Sztuka jest emanacją naszego wewnętrznego życia i ona jest decydującą wartością tworzenia”

Zofia Kucówna



Wszyscy dobrze wiemy, że wielu artystów tworząc swoje dzieła, pozostawało pod wielkim czarem drugiej osoby. W wyniku, wielu najczęściej burzliwych związków artystów, powstawało najwięcej bezsprzecznie najlepszych i słynnych do dziś prac począwszy od świata malarstwa, poprzez architekturę oraz literaturę. Z reguły nikt, patrząc na obraz lub budynek, czy rzeźbę nie widzi w nich odzwierciedlenia burzliwego życia ich twórcy. Bardzo dużo mówi się, o skandalach w życiu literackim dziś przyszedł czas na burzliwe dzieje par artystycznych.

Najnowsza pozycja Pani Kate Bryan Sztuka w afekcie zabiera nas w świat zdrad, awantur, trójkątów, alkoholu, przemocy, ale także wielkiej miłości, niezwykłego talentu, i najlepszych dzieł sztuki znajdujących się na dzisiejszym rynku.

Jej matka mówiła o ich relacji, że to związek słonia z gołębicą. Artystka natomiast uważała, że to najlepszy przyjaciel, a najgorszy mąż. Frida Kahlo, przyciąga wzrok z nadruków koszulek, kubków i wielkich kolekcji. Jej obrazy na aukcjach kosztują miliony, ciągle przyciągając największych koneserów. Po swoim wypadku poznała malarza, który stał się jej obsesją i zgubą. Diego Riviera, bo tak się nazywał był, osobą, z którą nie wiązało ją nic, a dzieliło wszystko, począwszy od pozycji w świecie, a skończywszy na aparycji. Komunista kochany przez władze, żarłok i pijak, ciągle nosił rewolwer przy pasie. Ich burzliwy związek został zalegalizowany, ona miała 22 lata on 43. Diego nigdy nie przysięgał kobiecie wierności, tym razem również tak było.

„Diego bardzo cię kocha, a ty kochasz jego – napisze do niej wieloletni przyjaciel. – I wiesz to dużo lepiej ode mnie, że poza tobą, ma on jeszcze dwie wielkie miłości: malowanie i kobiety. Nigdy nie był i nie będzie typem monogamisty”. Sam Diego był mniej wylewny. „Seks jest jak sikanie – uważał – ludzie go biorą stanowczo zbyt serio”.

To tylko jedna z par, ukazanych w pozycji Pani Bryan. Poznamy także burzliwe dzieje Josepha Cornella i Yayoi Kusamy, czy Josefa i Anni Alberts. Bez wątpienia jest to książka napisana z dużym zamiłowaniem do skandali w sztuce.

Przyzna, że publikacja ta bardzo mi się podoba. Jako fanka dzieł sztuki lubię dowiadywać się czegoś o artystach. Napisana z dużym dystansem i poczuciem humoru, książka przybliża nam życie i twórczość ikon malarstwa, mody, rzeźby. Nie są to suche fakty jak w biografii, raczej zbiór burzliwych ciekawostek z życia uczuciowego i seksualnego wybranych postaci. Trochę szkoda, że Sztuka w afekcie nie zawiera zdjęć, które postawiłyby kropkę nad i w tej pozycji, ale merytorycznie to znakomite dzieło.

Myślę, że wszyscy, którzy kochają świat sztuki, skandale, oraz wiele niedostępnych informacji, które ciekawią i przyciągają, powinni zapoznać się z pozycją Pani Bryan.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t