poniedziałek, 13 września 2021

Harda - Wielka córka Piasta




Kobieta jest organizmem ultradoskonałym,
potrafi się regenerować po
ekstremalnie ciężkich doświadczeniach”.






O ile Mieszko I jest dość znanym władcą Polski, o tyle jego córka Świętosława już, nie wzbudza takich emocji i czasami mam wrażenie, została zapomniana w gąszczu historii. To, aż niewiarygodne jak szybko o niej zapomnieliśmy, a przecież była ona nie tylko córką władcy naszych ziem, ale również królową Danii, Szwecji, Anglii, Norwegii. Jej syn Kanut Wielki natomiast utworzyła wspaniałe królestwo Morza Północnego.


To niezwykłe, że najwięksi historycy do dziś toczą boje o to, czy Świętosława faktycznie była córką Mieszka I. Całe szczęście wiele źródeł wskazuje, jednak na to, że faktycznie pochodziła ona z rodu Piastów, a jej ojcem był właśnie Mieszko I.


W latach mniej więcej 980 – 984 Eryk Zwycięski pojął za żonę tę niezwykłą niewiastę. Była ona, wtedy jeszcze dziewczynką więc z dat wynika, że jej matką faktycznie była Dobrawa. Jak wszystkie małżeństwa w tamtym czasie to również miało podłoże polityczne. Mieszko I poszukiwał wtedy sojusznika dla wojen, które toczył o tereny u ujścia Odry. W tym samym czasie Dania również nie była przychylna sprawie polskiej. Związek z Erykiem umacniał sojusz i miał pomóc Mieszkowi w pokonaniu wrogów. Z małżeństwa Świętosławy z Erykiem Zwycięskim narodził się syn Olaf Skotkonunk, który zmarł w roku 995.


Po śmierci swego męża córka Mieszka I wyszła ponownie za mąż już w roku 996. Jej mężem został król Danii i Norwegii Sven Widłobrody. Ten ślub również stanowił zagranie polityczne, udało się wtedy zawrzeć sojusz szwedzko – duńsko – norweski. Para młoda miała czworo potomstwa, Haralda Svenssona, Estryde Małgorzatę, Świętosławę oraz Kanuta Wielkiego. Pod koniec swego życia Świętosława została przegnana, przez męża, jednak po jego śmierci w roku 1014 jej synowie sprowadzili matkę ponownie do Danii.


Svenowi Widłobrodemu podczas małżeństwa z córką Piasta udało się podbić Anglię. W roku 1013 został koronowany na króla, jednak po jego śmierci władzę przejął Ethelred II Bezradny, który wcześniej utracił ją na rzecz Svena. Syn Świętosławy Kanut Wielki w roku 1016 powziął decyzję o wyprawie zbrojnej na Anglię. Armia anglosaska poniosła klęskę, a Kanut stworzył imperium skandynawskie. Został królem Szwecji, Danii, Norwegii, a także Anglii, dodatkowo udało mu się zdobyć Szkocję, część Irlandii i Walii.


Do dziś nie do końca wiadomo, czy imię Świętosława było faktycznie oryginalnym imieniem córki Mieszka I. Także małżeństwo z Erykiem Wielkim jest ogromnym znakiem zapytania. Niewątpliwie, jednak to małżeństwo ze Svenem spowodowało, że ta niezwykła kobieta stała się matką, największych władców Europy Północnej.




W swej bez wątpienia mistrzowskiej pozycji Harda Pani Elżbieta Cherezińska przenosi nas w świat pierwszych Piastów. To z tej publikacji dowiadujemy się czym była władza podczas panowania Mieszka I, poznajemy jego żony, świat, w którym żył i bez wątpienia dzielną córkę, która w przyszłości miała zostać królową wielkich narodów.


Wraz ze swoim bratem Bolesławem Chrobrym, Świętosława uczyła się trudnej sztuki politycznego życia w kraju, wiedziała, że kiedyś zostanie pionkiem w układach jej ojca. Ona jednak miała większe ambicje, chciała zostać królową, co bezsprzecznie jej się udało. W trudnych warunkach młoda kobieta spotyka miłość, czy uda jej się jednak zachować to co ma, być szczęśliwą z mężczyzną, który zawładną jej sercem? Świętosława przekonuje się, że sakrament, przyjaźń i lojalność, a także miłość mają kruche fundamenty.


Harda to kolejna pozycja autorki, którą przeczytałam z wielką fascynacją. Przyznam, że już na samym początku zostałam zaskoczona bez wątpienia jedną z najbardziej epickich scen miłosnych w literaturze. Od pierwszej strony zaczęło być gorąco. Publikacja ta różni się od poprzednich serii, przede wszystkim pisana jest przez kobietę o kobiecie. To sprawia, że powieść jest delikatniejsza, ale z charakterem. Mamy tutaj wspaniałe wątki historyczne oraz miłosne, dzięki temu książka z całą pewnością wciągnie panie. Oczywiście nie brakuje również, walk, zdrad, tajemnic, bitew, oraz bez wątpienia cudownej lekkości historycznej pisarki.


Bałam się, że po serii Odrodzone królestwo Harda będzie dla mnie mniej ciekawa, ale bezsprzecznie Pani Cherezińska swym stylem i wiedzą również tę powieść wzniosła na wyżyny. Bez wątpienia historia Piastów, dzięki autorce nabiera nowego znaczenia w literaturze. Pisarka stawia naprawdę wysoką poprzeczkę, wszelkim pozycjom, które ukazują się na rynku o tym ważnym dla Polski okresie.


Bezsprzecznie niezwykłą powieść Pani Cherezińskiej o kobiecie, która potrafiła dopiąć swego, a przy tym nie zapomnieć skąd pochodzi, polecam. Zapewniam Was, że książka zawładnie Wami na długo. Odkryjecie na nowo dynastie Piastów, przenosząc się w czasy Świętosławy... Wielkiej córki Mieszka I.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

niedziela, 12 września 2021

Fronda Lux - wartościowe czasopismo





 Czasopisma, gazety i magazyny, ostatnio przeżywają coraz słabsze zainteresowanie. Ostatnio doszłam do wniosku, że czytelnicy coraz częściej sięgają po naprawdę płytkie, plotkarskie wydania, a te pozycje, które są najbardziej wartościowe staja się coraz nie chętniej kupowane. 


 Przyznam, że ja posiadam swoje ulubione czasopisma, choć w ostatnim czasie z niektórych zrezygnowałam, zawiedziona ich coraz mniej rzetelnymi informacjami oraz coraz większym upolitycznieniem. Recenzując pozycje Wydawnictwa Fronda, całkowicie przypadkiem trafiłam na czasopismo wydawane przez tego Wydawcę. Fronda Lux, bo o tej publikacji mowa nigdy nie wpadło w moje ręce, i szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Jak zapewne wiecie, Fronda wydaje książki, prawicowe i chrześcijańskie, trzeba jednak przyznać, że mimo takich konserwatywnych treści, żadna z publikacji nie gra pod jednopartyjność i to najbardziej mnie przyciąga w tych dziełach. 


Fronda Lux tak bardzo mnie zaciekawiła, że postanowiłam poprosić o nowy numer, aby przekonać się, czy zawartość jest warta zakupienia. Czasopismo to jest kwartalnikiem, cena za numer 29 zł wydaje się dużo, ale kiedy zobaczyłam, jak bardzo obszerne jest to pismo, to cena jest naprawdę niewielka. 


 Grubość jednego numeru to ponad 200 stron moim zdaniem wartościowych artykułów. Czasopismo przyszło do mnie łączone, wygląda jak książka i zawiera dwa numery więc to już 400 stron lektury. Uwielbiam obszerne pozycje, jestem zachwycona objętością. Po głębokiej analizie tematów a w numerze 98 są to: Totalitarne ideologie i totalitarne nie ideologiePisowska dyktatura, Kościół na celowniku, oraz Maoizm i ramadan byłam zaskoczona, po pierwsze objętością jednego artykułu. Druk jest naprawdę drobny, a temat np. Maoizmu został rozpisany na ponad 45 stron. Nie spodziewałam się takiej obszerności tekstu. Zaskoczyło mnie, również pozytywnie, że po każdym artykule rozpisana jest bibliografia, tego w żadnym czasopiśmie nie widziałam. 


Tematy religijne, są bardzo konserwatywne, ale jednocześnie niezwykle obiektywne. Czasopismo jest Katolickie, jednak potrafi oddać sprawiedliwość i możemy w nim przeczytać również informacje niepochlebne dla tej wspólnoty. Oczywiście jest ono również prawicowe, ale co mnie bardzo ucieszyło, nie jest upartyjnione. Szczerze mówiąc, bardzo się tego bałam, bo mam dość dyktatury jednej partii, a w Polsce wszelkie media zarówno prasa jak i telewizja dzielą się na dwie części za rządem albo przeciw. Bardzo mało jest tego środka, o ile w ogóle jest... Także bardzo mnie ucieszyło, że mimo prawicowych poglądów Wydawcy, artykuły takie jak np. Pisowska Dyktatura są napisane dość obiektywnie. 


Czasopismo Fronda Lux nie opiera się na grafice, co mnie niezwykle cieszy, ponieważ wolę mniej zdjęć więcej tekstu. Cel główny tej pozycji to literatura, sztuki wizualne, religia i historia. Czyli w jednym wszystko to, co mnie najbardziej interesuje. 


Numer 99 w dużej mierze opiera się na tym co działo się i dzieje w Stanach Zjednoczonych, ale nie jest to zanudzanie, jaka to Ameryka nie jest cudowna. Wręcz przeciwnie, artykuły oddają to wszystko, co przez ostatni czas dzieje się w tym kraju pod względem kulturowym, politycznym, czy ideologicznym. W tym numerze znajdziemy takie tematy jak Korzenie BLMZielona AmerykaNeolibelarny KaukazKoń a sprawa herezji... Również w tym wydaniu teksty są bardzo mocno rozbudowane. Muszę tutaj dodać, że jest to jedna z tych pozycji, nad którą trzeba się pochylić bardzo uczciwie i zastanowić, nad zawartymi w niej informacjami. 


Jestem przekonana, że jeśli jesteś osobą, która lubi ambitne, czasopisma, to Fronda Lux jest dla Ciebie. Mnie osobiście ta publikacja zachwyciła. Trafiłam w końcu na coś, czego nie odkładam po 10 minutach, oraz na coś, nad czym muszę się zastanowić. Z całą pewnością przy tej pozycji jedna kawa to za mało. 


Zachęcam Was Kochani do kupienia chociaż jednego numeru, zapewniam, że docenicie starania redakcji, aby oddać w nasze ręce coś naprawdę rzetelnego. Osoby o konserwatywnych, prawicowych i centrowych poglądach będą tym czasopismem zachwycone. Myślę, że co trzy miesiące warto sięgnąć po coś naprawdę wartościowego, wśród morza coraz większej beznadziei prasy i telewizji. 

Czasopismo do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Fronda



 

piątek, 10 września 2021

Fantastyczna zabawa dla całej rodziny!



Niewątpliwie najwspanialszą przygodą, jest
podróż w głąb siebie”.






Kilka dni temu przeglądając internet, szukałam czegoś, naprawdę fajnego, oryginalnego i pouczającego dla moich dzieci. Jestem maniaczką książek i kocham planszówki, ale miałam ochotę na jakiś powiew świeżości, na półkach w domu. Całkowicie przypadkiem trafiłam na zupełnie nieznanego mi Mistrza Baśni. Od razu pomyślałam sobie baśnie takie jak Grimm, Andersen, czy to może zupełnie coś innego. Wchodząc, na stronę Mistrza odkryłam, zupełnie inny świat. Przy tym znalazłam pozycję, która przez dwa dni, sprawiła, że przypaliłam kotlety, mieliśmy na ostatnią chwilę odrobione lekcje i wysiadła nam bateria od rutera.


Każdy z nas zna tradycyjne gry planszowe, na konsole, komputer, w ostatnich dniach odkryliśmy wielką wartość gier fabularyzowanych. Nigdy o nich nie słyszałam, aż do dnia kiedy cudowne Wydawnictwo zgodziło się na to, abyśmy mogli zagrać całą rodziną. Kiedy pozycja Mistrz Baśni przyszła pocztą byłam tak podekscytowana, że jak najszybciej otworzyłam pudełko i... Przez dobre pięć minut nie mogłam ogarnąć myśli. Byłam w szoku, nie wierzyłam w to co trzymam w ręce i ciężko mi było zebrać myśli. Powiem Wam szczerze, myślałam, że nie ogarnę tej pozycji. Moje zaskoczenie nie wiązało się z beznadziejnością publikacji, ale z obszernością. Pomyślałam wtedy WOW w końcu coś dla nas.


Mistrz Baśni opowieść dla dzieci


Nasza gra to nie jest gra planszowa. Nie ma w niej pionków, sztywnych reguł, ani punktowych zasad. Mistrz baśni to... Książka. Naprawdę. Wspaniała książeczka formatu A4 w cudownej twardej oprawie, ze wspaniałą okładką, która przywodzi na myśl skojarzenia z najpiękniejszymi baśniami dla dzieci. Ja od razu pomyślałam o Kocie w butach, oraz Czerwonym kapturku. Forma tej pozycji mnie oczarowała. Okładka we wspaniałych żywych, ale stonowanych kolorach, zachęca dzieci z ASD do sięgnięcia po książkę i przewertowanie stron. Twarda oprawa, sprawia, że pozycja szybko się nie zniszczy i możemy wsunąć ją między nasze ulubione książki na półce. Tutaj muszę wspomnieć o środku publikacji. Gra opatrzona jest wspaniałymi czarno białymi ilustracjami, bezsprzecznie zwiększają one wartość książeczki, jeszcze przed grą, ponieważ ilustracje można pokolorować, dzięki temu gra staje się bardziej osobista.


Do książki dołączone są kostki, cztery kolory po osiem sztuk. Mamy osiem kostek niebieskich, osiem czerwonych, osiem czarnych, oraz osiem zielonych. Do tego monety szczęścia, oraz karty postaci, które można powielać, kserować, ściągać w pdf ze strony Wydawcy. Nie ma planszy, ani pionków to książka wprowadza nas w grę a osoba, która jest mistrzem baśni, prowadzi nas w świat wspaniałej przygody. Chciałabym chwilę zatrzymać się przy kostkach. Każdy kolor coś oznacza i tak kostki czarne są kośćmi złośliwości, zielone zręczności, czerwone siły i niebieskie dla umysłu. Kostki są w rażących kolorach, które świetnie sprawdzają się przy grze z dziećmi z dysleksją. Dziecko wtedy zapamiętuje szybciej nie tylko, do czego służą poszczególne kolory, ale ma możliwość dzięki temu w krótszym czasie rozegrać swoją kolejkę, u nas kolory sprawdziły się świetnie. Pozycja posiada również spis treści, dzięki temu wiemy, gdzie znajdziemy początek gry, objaśnienia i przygody. Do gry będą nam także potrzebne kredki oraz kartki.


Cel gry


Celem gry jest pomoc komuś, uratowanie kogoś, znalezienie czegoś lub powstrzymanie złych wydarzeń. Wszystkie nasze misje i problemy w tej pozycji rozwiązujemy bez przemocy i przy pomocy przyjaciół.
Nasza rozgrywka jest przygodą, w której biorą udział stworzone przez dzieci postacie. Każda przygoda, którą kończymy, jest początkiem kolejnej, i tak mamy przygodę Króla szczurów, Tropem Czerwonego Kapturka, czy Dolinę Jednorożców. Każda z nich jest bardzo dokładnie opisana, więc z całą pewnością się nie zgubicie.


Zasady gry


Zasady gry są bardzo proste. Na samym początku, każdy wybiera swojego bohatera. W tym celu mamy dołączone karty postaci. Karty można po wykorzystaniu ściągnąć ze strony Wydawcy, lub skserować przed rundą, aby mieć większą ilość. Każda z kart posiada obrazek, z bohaterem więc dzieci wybierają tę, która im się najbardziej podoba. Następnie musimy wypełnić luki na karcie postaci. Na początku wybieramy imię naszego bohatera. Może to być imię własne dziecka, zasada jest taka, że podczas gry zwracamy się do siebie wybranymi imionami. Później wybieramy zawód dla naszej postaci. Gra zawiera propozycje zawodów np. czarodziejka, opiekun lasu, podróżnik, czy rycerz. Cała legenda karty postaci jest dokładnie wyjaśniona w książce, więc na spokojnie możecie ją sobie wypełnić.


Mechanika gry polega na rzucaniu kostkami ilość wyrzuconych oczek na poszczególnych kostkach decyduje o tym jak gra toczy się dalej, oczka trzeba sumować lub odejmować w zależności od akcji i tutaj należy wspomnieć, że gracze tworzą drużynę. Nikt nie jest pierwszy ani ostatni, jesteśmy całością i pomagamy sobie w pokonywaniu kolejnych trudności i rozwiązywaniu zadań. Zasady gry wraz z przykładami są tak obszerne, że my przyznam, zagłębialiśmy się w nie kilka razy i świetnie pomógł nam skrót zasad gry, który znajdziecie w książce. Wszyscy bohaterowie posiadają trzy cechy siłę, umysł i zręczność. Każda z cech ma wartość jednej kostki, liczbę cech zaznaczamy odpowiednim kolorem na karcie postaci. Każdy z graczy otrzymuje jedną kostkę danej cechy oraz po trzy monety. Zdolności również mają wartość jednej kostki każda. Podczas gry możemy używać również czarów, i pomagać sobie nawzajem. Monety służą nam do zakupu ekwipunku.




Całą grę prowadzi mistrz baśni, który kieruje fabuła. Ta pozycja polega na opowiadaniu historii według zaproponowanego scenariusza. Zapewniam was, że kiedy przejdziecie do scenariuszy zasady, będą dla Was całkowicie zrozumiałe. Proponowane sytuacje można czytać lub opowiedzieć własnymi słowami. Gracze mogą zadawać pytania, na które trzeba znaleźć odpowiedź według własnej inwencji twórczej, to Wasza przygoda. Każda przygoda ma swój plan opisany w książce, więc Was poprowadzi. Najważniejsze jest, aby pamiętać, że to zabawa. Na samym końcu pozycji mistrz baśni ma rozpisane generowanie przygód. Oczywiście w książce znajdują się również karty z postaciami do skserowania.

Dodatkiem są również Bestiariusz z dodatkowymi przeciwnikami, mechanika pościgów, oraz 12 bohaterskich wierzchowców.

Gra jest całkowicie bez przemocy. Stanowi wspaniały zamiennik dla gier RPG na komputer.


Pozycja ta wymaga zaangażowania osoby dorosłej, bo tak naprawdę to ona tworzy świat, w którym dzieci zdobywają punkty, przeżywają przygody, i nawiązują przyjaźnie. Dlatego dla nas publikacja jest tak wartościowa. Zbliża ona bez wątpienia wszystkich graczy i jednoczy rodzinę.


Dla kogo


Kiedy zaczęłam czytać zasady gry, opisy postaci, i dodatkowe elementy bałam się, że nie damy rady. Na grze jest napisane od 5 lat... Zależało mi, abyśmy zagrali całą rodziną. Po paru minutach zastanawiałam się, dlaczego od 5, ponieważ nasz czterolatek był grą zachwycony. Liczba graczy to pięć osób max, ale graliśmy również w większej liczbie i było świetnie, tak myślę, że im więcej, tym weselej. Pozycja Mistrz Baśni ma wiele zalet. Najważniejsze dla mnie to to, że mogę ją polecić bardzo uczciwie dzieciom z zaburzeniami ASD. Świetnie odnajdą się w niej również dyslektycy, i dzieci z ADHD. Gra rozwija zdolności interpersonalne, umiejętność współpracy, wyrozumiałość, zrozumienie i kontrolowanie własnych emocji, pomaga w nauce języków obcych, rozwija słownictwo, uczy kojarzenia faktów, działania na liczbach, myślenia strategicznego. Przede wszystkim gry fabularyzowane rozwijają wyobraźnię, angażują całe rodziny, co korzystnie wpływa na wzajemne relacje w rodzinie.


Zaproszenie


Kochani mamy na półkach w domu całe mnóstwo gier. Żadna z nich nie dorównuje Mistrzowi Baśni. Do tej pory nie znalazłam na polskim rynku wydawniczym lepszej pozycji. Może Was przerazić czas grania, u nas to było 120 min, ale zapewniam Was warto!


Myślę, że podczas korzystania z tej pozycji każde z nas odkryło coś nowego w sobie nawzajem, a także w sobie samym. Zachwyciło mnie to, że nawet gdy już skończyliśmy grę, ona cały czas była tematem rozmów. Zastanawialiśmy się, jak możemy ją rozbudować. Wszyscy zgodziliśmy się co do tego, że wspaniale by było gdyby była możliwość dokupienia dodatkowych scenariuszy, oraz dodatkowych cech i zdolności wraz z kośćmi. Ta publikacja jest mocno rozbudowana, ale jeśli szukacie czegoś dla młodszych dzieci, na stronie internetowej Wydawcy możecie zakupić łatwiejsze pozycje.


Jestem przekonana, że gra Mistrz Baśni Was nie zawiedzie. Wsze dzieci będą zachwycone, i szczęśliwe, że możecie razem w wartościowy sposób spędzić czas. Zachęcam do zapoznania się z pozycją na stronie mistrzbasni.pl. Zakup gry będzie bez wątpienia zainwestowaniem w rozwój swoich pociech, a także w czas dla całej rodzinki.


Grę do recenzji otrzymałam od Mistrz Baśni



 

Bezwzględne kobiety w historii





Zabijanie człowieka powinno być trudniejsze,
niż zabijanie zwierzyny”.






To niezwykle fascynujące, kiedy opowiastka staje się historią, historia staje się legendą, a legenda staje się mitem. Po jakimś czasie mit staje się powszechną prawdą, i nikt już nie pamięta czy jest ona słuszna, czy też nie. To właśnie stało się z życiem jednej z najbardziej popularnych szlachcianek na świecie. Elżbieta Batory... Postrach dziewic, fantazja mężczyzn, i utrapienie grabarzy.


Lochy zamku w Cachticach, i ich olbrzymie sale tortur do dziś zachęcają miłośników podróży, którzy z wielką ciekawością odwiedzają to miejsce, aby na własne oczy, zobaczyć miejsce, w którym krwawa grafka miała rzekomo kąpać się w krwi młodych dziewcząt, aby zachować wieczną urodę. Jeśli nie słyszeliście o Elżbiecie Batory, koniecznie musicie to nadrobić. Uchodzi ona za największą seryjną morderczynię w historii. Podobno zamordowała 600 osób, na początku były to wiejskie dziewczęta, pod koniec życia zabijała również dziewczyny z uboższej szlachty. Śmierć zadawała na wiele wyszukanych sposobów, od przypalania ciał ofiar po obcinanie uszu, nosów i biczowanie.


Prawda o tej postaci okazała się zupełnie inna. Dużą rolę w kreowaniu wizerunku hrabiny miały publikacje jezuity Laszlo Turoczy, który uważał, że wszystkie protestantki są złe jak ich religia. Niewątpliwie stworzył on postać, która wywarła ogromny wpływ na kulturę, sztukę i media zwłaszcza te współczesne. Film Stay Alive do dziś oglądany jest przez wielu miłośników horroru, a historia hrabiny fascynuje miłośników mocnych wrażeń.


Pozbywanie się małżonków oraz członków swojej rodziny wspaniale wychodziło Mary Ann Cotton. Ta pomysłowa angielska seryjna morderczyni otruła arszenikiem trzech z czterech swoich mężów. Musiała być bardzo nieszczęśliwa w małżeństwie, oskarżono ją również za pozbycie się jedenaściorga jej dzieci, dwóch kochanków, przyjaciółki oraz matki przyjaciółki. Niezwykły dorobek jak na młodą kobietę.


Mówi się, że jej motywem były pieniądze, Mary była również na tyle bezczelna, że sama zgłaszała się po odszkodowanie z ubezpieczenia. Zapewne, myślała, że się dorobi, jednak organy ścigania okazały się mądrzejsze od niej. Historia kobiety fascynowała opinię publiczną zwłaszcza w północno – wschodniej Anglii, jej procesy i artykuły w gazetach w tym temacie śledziły tysiące Brytyjczyków. Biografia słynnej morderczyni ukazała się równo w stulecie jej egzekucji w roku 1973. Przez 5 lat była to jedna z najchętniej kupowanych książek w Anglii.


W roku 2005 stacja ITV zaczęła nagrywanie serialu na motywach życia Mary Ann Cotton. Dark Angel cieszy się popularnością, a historia kobiety odżywa na nowo.




Wiele kobiet uwielbia starszych panów, zwłaszcza tych bogatych. Bez wątpienia Anna Marie Hahn do dziś stanowi wzór dla wielu jak się dorobić i pójść siedzieć. Ta morderczyni mimo tego, że pochodziła z zacnego domu i była dość majętną osobą, nie miała skrupułów w wykorzystywaniu finansowo starszych panów, a później w pozbywaniu się ich.


Bez wątpienia jej znajomi mieli wielkiego pecha, że ją spotkali, ich pieniądze również. Nasza bohaterka została skazana na śmierć, krzesło elektryczne już na nią czekało. Została stracona w roku 1938 a jej grób można odwiedzić na cmentarzu Mount Calvary w Columbus.


Pani Tori Telfer, bez wątpienia wspaniała pisarka wydała zachwycająca publikację Seryjne zabójczynie, pozycja ta traktuje o najsławniejszych morderczyniach w dziejach świata. Możemy w niej poczytać o krwawej grafce Elżbiecie Batory, która była spokrewniona (o zgrozo) z naszym polskim władcą, historia Darii Nikołajewny Sałtykowej również jest niezwykła, tabliczka na jej szyi mówi o niej wszystko, na kartach książki poznamy też Elizabeth Ridgeway, czy Lizzie Haliday.


Publikacja dostarczy wam wiele emocji i niemieszczących się w głowie historii.


Przyznam, że uwielbiam tego typu publikacje. Nie chodzi o to, że pozycja jest o morderczyniach, tylko o to, że Pani Telfer wspaniale podchodzi do swoich bohaterów pod kątem historycznym. Rozdziały pozycji są wprawdzie krótkie, ale znakomicie oddają charakterystykę postaci oraz wydarzenia z nimi związane. O Elżbiecie Batory słyszałam, ale wiele z bohaterek wymienionych w książce mnie zaskoczyło.


Po niektórych fragmentach czułam niedosyt i musiałam doczytać więcej w internecie. Jestem tą pozycją oczarowana i zachwycona. Fantastyczna lekcja historii i socjologii, fenomenalne opisy, i szczegółowe informacje podane w sposób przystępny, ciekawy i klimatyczny. Jeśli kochacie kryminały, horrory i mroczne historie tę pozycję po prostu musicie mieć. Jestem pewna, że krwawa grafka, mężobójczyni, czy chciwa diablica zszokują Was, a jednocześnie sprawią, że z chęcią dowiecie się więcej. Pani Tori Telfer stworzyła prawdziwą historyczną petardę.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

czwartek, 9 września 2021

Korea od nowa




Przyjemność brzucha, jest podstawą wszelkiego dobra”.
Epikur








Korea, najbardziej moim zdaniem fascynujące państwo w Azji. Zarówno ta Północna, jak i ta Południowa wywodzą się z jednej macierzy, lecz poszły innymi drogami. O ile Korea Południowa dogania tak zwany Zachód, o tyle ta Północna... Cóż państwo Kimich kojarzy się z biedą, inwigilacją, głodem, śmiercią i prześladowaniem. Władca tego pięknego kraju robi wszystko, aby ocieplić wizerunek komunistycznego narodu, jednak nie wychodzi mu to zupełnie i na arenie między narodowej społeczeństwo to, bardzo traci.




Zaabsorbowani polityką i gospodarką państwa Kima zapominamy całkowicie,że Korea to nie tylko konflikt ze światem, ale to przede wszystkim wspaniali, gościnni ludzie, ich kultura, i cudowne zabytki jak np. Myohyang Sanjul i ich zabytki, zabytki Pjongjangu, Góry Diamentowe, czy jaskinie Kujang. Wszystkie te miejsca zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


Ten zachwycający geograficznie i historycznie kraj to również cudowna, oryginalna kuchnia pełna smaków, zapachów, i różności kulinarnych. Półwysep Koreański oraz wszystkie diaspory koreańskie posiadają swoje tradycje kulinarne. Kuchnia tego państwa opiera się głównie na ryżu i makaronie, z dodatkiem dań, zwanych banchan. Robi się je z warzyw, mięsa i soi w najróżniejszej postaci. Narodowym daniem Koreańczyków jest kimchi. Kimchi, to pikantne danie z kapusty kiszonej, albo z innych warzyw, jadana niemal codziennie.


Niezwykle kontrowersyjną kwestią jest spożywanie psów w Korei Południowej. Od wielu, jednak lat jedzenie tych czworonogów ograniczone jest do wąskiego grona zwykle starszych mężczyzn, którzy wierzą, że psie mięso leczy potencję, oraz ma wiele wartościowych składników pomagających zachować zdrowie.


Mimo tego, że Korea od roku 1948 podzielona jest na dwie części, wcześniej składała się ona z ośmiu prowincji. W każdym z nich lokalna ludność gotowała w oparciu o tradycję, historię regionu, żyzność ziemi, klimat i rodzaj upraw rolnych. Do niemal końca XIX wieku wszelkie sieci transportowe nie były praktycznie rozwinięte, w związku z tym, każdy region zachował swoje bardzo charakterystyczne smaki, oraz metody gotowania.


Zupy do dziś pozostały tradycją tego kraju, w Korei zupa podawana jest jako część dania głównego, a nie tak jak np.u nas na początku posiłku. Stanowi ona dodatek do ryżu wraz z innymi warzywami. Najpopularniejsze z zup to Melgeunguk, Tojangguk, Gomguk, Naengguk. Zaraz po zupach na stołach króluje Kimchi. Danie jest przyrządzane ze sfermentowanych warzyw, jego podstawą jest kapusta pekińska. Makaron również stanowi podstawę, ciekawe jest to, że aż do roku 1945 makarony pszenne nie były codziennym jedzeniem. Produkcja pszenicy była w Korei mniejsza niż w innych krajach, dlatego ten rodzaj makaronu spożywano niezwykle rzadko.


Najpopularniejsze są koreańskie słodycze. Ciasta bazują głównie na ryżu, są one historycznym wyrobem. Jeśli kiedyś będziecie w Korei nie zapomnijcie zapytać o Tteok.


Panie Byung – Hi Lim, oraz Byung – Soon Lim napisały wspólnie cudowna pozycje Korea nie tylko Kimchi 50 inspirujących przepisów. Jest to niezwykła książka z przepisami tradycyjnej kuchni koreańskiej. Cudowne smaki, wspaniałe dodatki, i aromatyczne przyprawy, to wszystko zachęca, aby wziąć się za gotowanie. W pozycji tej znajdziecie przepis nie tylko na tradycyjne Komchi, ale również na Tteokbokki są to wspaniałe ciastka ryżowe w sosie chilli, Pachon koreańskie naleśniki z porem, czy Naeng – Myeon makaron w zimnym bulionie. Wszystkie przepisy są rozpisane i dokładnie objaśnione, a fotografie sprawiają, że aż chce się jeść.




Książka o tradycyjnej kuchni jednego z najbardziej kontrowersyjnych półwyspów na świecie, sprawiła, że zupełnie inaczej spojrzałam na ten kraj. Czytałam wiele pozycji o polityce regionu, rządach rodziny Kimów, i sytuacji ludności w oby państwach. Nigdy, jednak nie przyglądałam się szerzej tradycji tego z pewnością wspaniałego narodu. Pozycja Korea nie tylko Kimchi odkryła przede mną, zupełnie inny świat, skomplikowanej historii Azji. Cudowna publikacja opisująca nie tylko dania, królujące na stołach, ale również tradycję, kulturę wynikającą z jedzenia, oraz produkty, które swoim smakiem, aromatem i właściwościami, po prostu wpraszają się na nasze polskie stoły.


Zdjęcia zachwycają i zachęcają do przygotowania dania. Wiele z tych przepisów zawiera produkty typowo koreańskie, jednak pobuszowałam po Allegro i innych serwisach i naprawdę wszystko można dostać w internecie. Kochani jeśli uwielbiacie nowe smaki, chcecie poznać tradycję i kulturę wspaniałych ludzi, ta pozycja jest dla Was i koniecznie musicie ją mieć. Książka, które łamie stereotypy i zachęca, do głębszej analizy historii dwóch różnych państw musi znaleźć się na Waszych półkach. Jestem przekonana, że się nie zawiedziecie.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka



 

środa, 8 września 2021

Erotycznie, ale z klasą




Ja Cię kocham, a Ty z nim”.




Na początku chciałabym napisać, że pomimo iż rzadko czytam romanse, niewątpliwie Wydawnictwo Amare ma bardzo dobre, jeśli nie najlepsze książki tego gatunku, w swoich wydanych pozycjach. Wybór jest przeobfity, a fabuła tak różna, że każdy znajdzie coś dla siebie.


Ja przyznam, że lubię romanse waniliowe. Takie subtelne, nie wulgarne, bez przemocy, brutalności i z inteligentnymi oraz zabawnymi bohaterami. Niestety coraz rzadziej autorzy decydują się na wydawanie takich pozycji, zwłaszcza ci polscy. Coraz częściej mamy, wulgarne bohaterki, brutalnych facetów, a każda strona przesiąka lubieżnym seksem. To naprawdę nie chodzi o to, że jestem jakąś konserwatywną cnotką, ale każda pozycja na jedno kopyto, bez fabuły i głębszej treści jest po prostu drażniąca.


Książkę Wybierz mnie,wybrałam zupełnie przypadkiem. Pomyślałam sobie, że dawno nie czytałam nic z powieści o miłości, a ponieważ jest to nowość, postanowiłam po nią sięgnąć. Okładka przykuwa wzrok, więc zapowiadała się dobra lektura.


Pozycja ta opowiada o Małgorzacie, która wydawać by się mogło, ma bardzo poukładane życie. Praca, dom i mężczyzna, z którym chce spędzić resztę swoich dni. Jej chłopak Stefan zajmuje bohaterce cały czas, ponieważ jest zaborczy, robi z niej kurę domową, nie dając nic w zamian. Małgosia, wierzy, jednak że miłość wymaga poświęceń. Pewnego dnia w jej firmie pojawia się Filip, który razem z nią ma zarządzać przedsiębiorstwem. Oboje nie za bardzo przypadają sobie do gustu, a ich wspólny wyjazd do Szwecji może jeszcze pogorszyć sytuację. Nasza bohaterka ma wybuchowy temperament, więc domyślacie się pewnie fabuły pozycji.


Wybierz mnie,przeczytałam, w dwie godziny. Teoretycznie jest to literatura erotyczna, ale nie posiada scen seksualnego wyuzdania, co bardzo mi się podobało. Trochę mnie zwaliło z nóg kiedy Małgorzata okazała się wulgarna i lekko prostacka... Co strona to kur... szczerze mówiąc, nie rozumiem dlaczego, autorki robią ze swoich bohaterek takie wulgarne kobiety... Czy jest to jakaś forma samo dowartościowania? W tej publikacji było to bardzo rażące, ponieważ sama akcja i pomysł na temat naprawdę fajny.


Książka ma jednak wiele zalet. Czyta się ją bardzo szybko, jest lekka i przyjemna, a perypetie bohaterów przezabawne, więc jestem w stanie zaakceptować niski poziom stylu językowego. Bezsprzecznie Panie będą nią zachwycone. Plusem jest także to, że publikacja jest dość obszerna, i jak na tematykę miłosną, fantastycznie rozbudowana. Trzeba tutaj wspomnieć, że jest to drugi tom serii Oblicza miłości. Niestety pierwszego nie czytałam, ale obie pozycje możecie czytać oddzielnie, ponieważ mają inną tematykę i bohaterów.


Czy powieść Pani Mposquito warto polecić? Na pewno tak. Wśród literatury erotycznej, ta jest zaskakująco delikatna. Moim zdaniem tego typu książki dzielą się tylko na dwie grupy dobre i tragiczne, ta jest naprawdę dobra. Gdyby Autorka bardziej rozbudowała portrety psychologiczne bohaterów, można powiedzieć, że pozycja dorównuje książką Pani E.L James.


Polecam każdej miłośniczce dobrej pieprznej literatury erotycznej. Jestem przekonana, że będziecie zachwyceni tą pozycją. Pyskata Małgorzata z całą pewnością dostarczy Wam emocji, i niezwykłego poczucia humoru.



Książkę do recenzji otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t