poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Powrót do Czarnobyla




 

 



„Reaktor jest w doskonałym stanie. Wypadek jest niemożliwy.” (słowa wypowiedziane tuż przed awarią).

Anatolij Diatłow (zastępca głównego inżyniera elektrowni)



Elektrownia Czarnobylska oficjalnie zakończyła produkcję energii w 2000 roku, gdy wyłączono ostatni działający reaktor nr 3. Od tamtej pory trwa proces likwidacji obiektu i składowania odpadów radioaktywnych. Reaktor nr 4: to on uległ awarii 26 kwietnia 1986 r. Pierwotny betonowy sarkofag, wzniesiony w pośpiechu w latach 80., miał ograniczoną trwałość. Dlatego w latach 2010–2016 zbudowano ogromną konstrukcję – New Safe Confinement (NSC), która przykrywa stary sarkofag. To największa ruchoma budowla naziemna na świecie, zaprojektowana na co najmniej 100 lat. W lutym 2025 roku doszło do ataku dronowego, który uszkodził poszycie NSC. Powstała dziura o szerokości kilku metrów, część izolacji zapaliła się. Na szczęście promieniowanie nie wzrosło – konstrukcja wewnętrzna wytrzymała, a żadne skażenie nie wydostało się na zewnątrz. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA) monitoruje sytuację i prowadzi naprawy zabezpieczające.

Choć nie produkuje ona energii, pracuje tam kilka tysięcy osób. Zajmują się oni:

demontażem instalacji,

przechowywaniem wypalonego paliwa jądrowego,

kontrolą skażonych materiałów,

utrzymaniem stabilności konstrukcji.

Prypeć założono w 1970 r. jako nowoczesne miasto dla pracowników elektrowni. W 1986 r. mieszkało tam ok. 50 tys. ludzi. Po katastrofie wszyscy zostali ewakuowani – większość w ciągu 36 godzin.

Stan obecny: Miasto jest całkowicie opuszczone i od 39 lat popada w ruinę. Bloki mieszkalne, szkoły, szpital i słynne wesołe miasteczko są porośnięte drzewami i mchem. Ulice zamieniły się w las. Budynki stopniowo się zawalają; wiele jest niebezpiecznych do zwiedzania.

Do 2022 r. Prypeć była popularnym celem wycieczek z Kijowa. Po inwazji Rosji i późniejszych działaniach wojennych ruch turystyczny został wstrzymany, ale w 2023–2024 roku ponownie ruszyły ograniczone, kontrolowane wycieczki. W 2025 roku nadal można odwiedzać strefę, ale w mniejszych grupach i z przewodnikiem. Mimo zakazu, kilkuset starszych ludzi wróciło w latach 90. do swoich wiosek w strefie wykluczenia. Nazywa się ich samosioły. Żyją tam do dziś, utrzymując się z upraw, zwierząt gospodarskich i pomocy z zewnątrz. Do obsługi elektrowni i strefy codziennie przyjeżdża kilka tysięcy osób. Zwykle pracują w systemie rotacyjnym – tydzień lub dwa w strefie, a potem powrót do domów. Po doświadczeniach z rosyjską okupacją w 2022 r. teren jest silnie strzeżony.

Strefa wykluczenia stała się jednym z największych rezerwatów przyrody w Europie. Z powodu braku ludzi przyroda odrodziła się – dziś spotkać tam można m.in.: żubry, wilki, rysie, jelenie, łosie, bobry, a nawet rzadkie ptaki. Badania pokazują, że mimo podwyższonego promieniowania, zwierzęta radzą sobie dobrze. To teren paradoksalny – z jednej strony skażony, z drugiej dziki i pełen życia.

Elektrownia i Prypeć pozostają silnym symbolem – zarówno katastrofy technologicznej XX wieku, jak i odporności ludzi i przyrody. To także przestrzeń pamięci – odwiedzana przez turystów, badaczy, artystów i filmowców. Serial Chernobyl (2019) jeszcze bardziej spopularyzował temat i ściągnął nowych odwiedzających. Obecnie jest to jednocześnie miejsce nauki (jak zarządzać skutkami katastrofy jądrowej) i ostrzeżenie przed ryzykiem energetyki atomowej oraz konfliktów zbrojnych w pobliżu takich obiektów.

Katastrofa w Czarnobylu, do której doszło 26 kwietnia 1986 roku, pozostaje jednym z najtragiczniejszych wydarzeń XX wieku. Awaria reaktora numer 4 w elektrowni atomowej na Ukrainie wstrząsnęła światem i uświadomiła ludziom, jak wielkie zagrożenie niesie ze sobą niekontrolowana energia jądrowa. O ile o samym wybuchu i jego bezpośrednich skutkach napisano wiele, o tyle konsekwencje tej katastrofy w Polsce były przez dekady przedstawiane wybiórczo i często w sposób zniekształcony. Dopiero książka Pana Kamila Dworaczka „W cieniu radioaktywnej chmury. Konsekwencje katastrofy czarnobylskiej w Polsce” daje czytelnikowi pełny i oparty na źródłach obraz tamtych dni. Publikacja została wydana w 2022 roku przez Instytut Pamięci Narodowej i liczy niemal 400 stron, z czego znaczną część stanowią dokumenty, fotografie i materiały archiwalne. Autor, historyk związany z IPN, po raz pierwszy tak szeroko i wieloaspektowo bada wpływ katastrofy czarnobylskiej na życie codzienne Polaków.

Jednym z głównych wątków książki jest sposób, w jaki władze PRL zarządzały informacją o katastrofie. Pan Dworaczek opisuje, że w pierwszych dniach po wybuchu reaktora w Polsce panowała cisza – oficjalne media milczały, a informacje docierały do ludzi wyłącznie z zachodnich rozgłośni radiowych, takich jak Wolna Europa czy BBC. Pierwszy oficjalny komunikat pojawił się dopiero 29 kwietnia, trzy dni po katastrofie, i był niejasny, zdawkowy oraz uspokajający. Władze nie chciały wywołać paniki, ale w praktyce brak rzetelnych informacji tylko ją pogłębiał. Autor pokazuje, jak aparat propagandowy na czele z Jerzym Urbanem próbował bagatelizować zagrożenie, manipulując danymi i odwołując się do groteskowych porównań, by wykazać „normalność sytuacji”.

Ta opieszałość i niekonsekwencja komunikacyjna obnażyła słabość systemu – zamiast chronić obywateli, władze bardziej dbały o obraz państwa i lojalność wobec Związku Radzieckiego.

Książka pokazuje też ogromny rozdźwięk pomiędzy przekazem władz a odczuciami zwykłych obywateli. Polacy wiedzieli, że coś złego się wydarzyło, bo z dnia na dzień zaczęto podawać dzieciom płyn Lugola i wprowadzać kontrole żywności. Ludzie masowo dzwonili do redakcji gazet, radia i przychodni, domagając się wyjaśnień. W sklepach wykupywano produkty uznawane za „zdrowsze” czy mniej narażone na skażenie. Panowało ogromne poczucie niepewności – zwłaszcza że wiadomości z Zachodu drastycznie różniły się od tego, co mówiła polska telewizja. Pan Dworaczek zauważa, że katastrofa czarnobylska jeszcze bardziej pogłębiła brak zaufania do państwa i oficjalnych źródeł informacji. To zjawisko miało długofalowe konsekwencje, które widoczne były aż do lat 90.

Jednym z najważniejszych elementów opracowania są skutki zdrowotne katastrofy. Autor analizuje raporty medyczne, dane o zachorowaniach oraz wyniki badań przeprowadzonych wiele lat później. Polska była jednym z pierwszych krajów, które wprowadziły masowe podawanie płynu Lugola dzieciom i młodzieży. Dzięki temu udało się ograniczyć skutki skażenia jodem-131, jednak temat ten budził wiele kontrowersji. Pisarz omawia też wpływ radioaktywnego opadu na produkty rolne – zwłaszcza mleko, które w wielu regionach zostało wycofane ze sprzedaży. W dłuższej perspektywie obserwowano wzrost zachorowań na choroby tarczycy, choć trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, w jakim stopniu była to konsekwencja katastrofy, a w jakim efekt lepszej diagnostyki w kolejnych latach.

Autor nie ogranicza się jedynie do relacji historycznej, ale posługuje się też analizą statystyczną. Przytacza dane dotyczące liczby aborcji przeprowadzonych w obawie przed urodzeniem dzieci z wadami rozwojowymi, opisuje gwałtowny wzrost zainteresowania informacjami z Zachodu oraz zmiany konsumpcyjne Polaków (np. omijanie produktów mlecznych, warzyw i owoców). Pan Dworaczek podkreśla, że strach miał równie duże znaczenie jak rzeczywiste skażenie. Panika społeczna, wzmacniana przez brak przejrzystej komunikacji władz, spowodowała masowe reakcje psychologiczne, które odcisnęły piętno na całym społeczeństwie.

Książka spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem. Recenzenci podkreślają, że to pierwsze tak całościowe opracowanie problemu katastrofy czarnobylskiej z perspektywy Polski. Historyk wykonał imponującą kwerendę archiwalną, sięgając do dokumentów państwowych, raportów medycznych, prasy i relacji świadków. Niektórzy krytycy zauważają, że w niektórych miejscach książka bywa zbyt szczegółowa, a drobne fragmenty dotyczące fizyki jądrowej zawierają uproszczenia. Nie umniejsza to jednak całości – publikacja jest rzetelna, klarowna i stanowi cenny wkład w historiografię PRL oraz badania nad skutkami Czarnobyla.

„W cieniu radioaktywnej chmury” Pana Kamila Dworaczka to książka wyjątkowa, bo pozwala spojrzeć na katastrofę czarnobylską nie przez pryzmat samych wydarzeń w ZSRR, lecz przez doświadczenie Polaków. To historia o tym, jak system polityczny nie potrafił chronić własnych obywateli, jak propaganda próbowała maskować rzeczywistość i jak zwykli ludzie radzili sobie w obliczu zagrożenia. Dzięki ogromnej pracy badawczej Autor pokazał, że Czarnobyl był nie tylko katastrofą ekologiczną, ale i kryzysem społecznym, psychologicznym oraz politycznym. Jego książka jest dziś jedną z najważniejszych pozycji dotyczących historii Polski lat 80., a jednocześnie lekturą, która skłania do refleksji nad rolą państwa w sytuacjach kryzysowych.


Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Islam inaczej

  Dżalal ad-Din Rumi (XIII w.): „Jesteś nie kroplą w oceanie, jesteś całym oceanem w kropli.” Książka  „W świecie islamu. Przewodnik dla tur...