„Ja nie będę robił, robił, robił! bo ja chcę żyć, żyć, żyć! Nie jestem bydlęciem pociągowym ani maszyną, jestem człowiekiem. Tylko głupiec chce pieniędzy i dla zrobienia milionów poświęca wszystko, życie i miłość, i prawdę, i filozofię, i wszystkie skarby człowieczeństwa, a gdy się już tak nasyci, że może pluć milionami, cóż wtedy”?
Władysław Stanisław Reymont
W Libii od roku 1969 rządził, jeden z najzręczniejszych polityków świata, czyli Muammar Kaddafi. Człowiek posadzony na stanowisku dyktatora tego kraju przez władzę Stanów Zjednoczonych Ameryki, kto interesuje się historią, wie, że najpierw Amerykanie Go wykreowali a później zabili gdy próbował handlować ropą nie rozliczając się w dolarze, ale w złotym dinarze. Kaddfiemu można zarzucić wiele, ale nie to, że nie dbał o dobrobyt swoich obywateli, tutaj także kto czyta, ten wie, że w Libii medycyna i nauka były za darmo, tak samo mieszkania czy samochód, albo prąd, dziś w kraju tym tęskni się za rządami dyktatora, płacząc pod ciężką ręką tak zwanej demokracji amerykańskiej, czyli rządami Talibów.
Libia nie była państwem socjalnym na wzór dzisiejszej Europy, ona się po prostu dorobiła i podzieliła z obywatelami. Inaczej, jest u nas na kontynencie. Państwa są słabe, a dług publiczny coraz większy, Polska stoi na krawędzi kryzysu finansowego na wzór wielkiego kryzysu lat XX ubiegłego wieku w Ameryce, mimo to pompuje miliony sztucznie wykreowanych pieniędzy w programy socjalne dla obywateli.
W swej książce Państwo opiekuńcze kosztowne złudzenie Pan Tom Palmer opisuje tragedię nadmiernej pomocy socjalnej bez pomyślunku. Wiele już przeczytałam książek w tym temacie, w każdej z tych pozycji wybrzmiewa odwieczna prawda, że socjalizm prowadzi do upadku. Autor przekonuje nas, że rozdawnictwo hamuje poprawny rozwój dobrobytu obywateli, oraz doprowadza do likwidacji gospodarki. Słuszność twierdzeń Pisarza widać już dziś na przykładzie Polski, po co pracować skoro można siedzieć na zasiłkach. Na te zasiłki pracuje garstka ludzi, którym się chce, a większość tych, którzy je dostają, uważa, że to państwo im daje, nie wiedząc, że państwo, czyli rząd nie ma swoich pieniędzy.
Publikacja napisana prostym, barwnym językiem, po raz kolejny zachęca nas do przemyślenia swojej postawy wobec powszechnego rozdawnictwa i tolerancji patologii nieróbstwa. Książki poruszające takie tematy, ciągle przypominają nam, że państwa socjalne, to molochy na glinianych nogach, które prędzej czy później upadną, zostawiając obywateli z niczym. Zachęcam do zapoznania się z tą pozycją, jak z innymi w tym temacie. Z perspektywy naszego kraju, gdy nie mamy już niemal nic państwowego, już nie długo nie będzie z czego dawać. Doprowadzi nas to do sytuacji, jaka była po wojnie, czyli obudowy czegoś z niczego. Książka bardzo dobra.
Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Freedom Publshing
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz