„Sprawiedliwość nie zawsze jest taka sprawiedliwa, jak powinna”.
Jonas Jonasson
Mówi się, że sprawiedliwie nie oznacza równo, co na przestrzeni lat w historii, było bardzo dokładne pokazane. Sprawiedliwość społeczna, to temat rzeka, który mieści w sobie, o wiele więcej niż się wydaje. Co, to w ogóle znaczy? Czy to, że wszyscy żyją na równych zasadach materialnych, a może społecznych, czy pracowniczych? Może oznacza, ona, że tyle samo płacimy za rachunki, za tyle samo kupujemy ubrania, lub zjadamy tyle samo pożywienia?
Pomysły utopijne próbowały, nam zafundować sprawiedliwość społeczną w niemal każdej dziedzinie za czasów komunizmu, czy socjalizmu. Trzeba tutaj napisać, że socjalizm się nie skończył, a już na pewno nie w Polsce. Dawanie wszystkim po równo, obalił trochę kapitalizm, ale nasi rządzący zrobili, co w ich mocy, aby powrót do socjalu był głośny i huczny. Ludzie klaskali, nikt nie pomyślał o tym, że tak zwana sprawiedliwość społeczna doprowadzi do ogromnej inflacji, a co za tym idzie do biedy i skrajnego ubóstwa.
Prawdziwe, jest powiedzenie, że kto nie pracuje niech i też nie je. Nauczeni żyć na koszt państwa, pracującego podatnika ludzie, ciągle uważają, że coś im się należy za samo oddychanie i wołają o sprawiedliwość społeczną, czyli w dużym uogólnieniu dalsze utrzymywani swojego lenistwa. Już słyszę ten krzyk, najbardziej potrzebujących pseudo wsparcia … Jednak Pan Thomas Sowell w swej pozycji Mity sprawiedliwości społecznej w szczegółowy sposób tłumaczy, że jest ona jak szklane domy z polskiej powieści, czyli nierealna.
Powiem uczciwie, że ta pozycja jest genialna, pokazuje głupotę tych, którzy walczą o coś, co z góry jest skazane na niepowodzenie ze względów ekonomicznych, gospodarczych, czy politycznych. Wielkim korporacjom, politykom, światowym globalistom, fanatykom klimatycznym etc. nie zależy na tym, aby sprawiedliwość społeczna istniała, zależy im na zniewoleniu ludzi, bo ciemną masą się łatwiej steruje. O tym właśnie, oraz o wielu innych aspektach, jest książka Pana Sowella. Lubimy wierzyć w utopie, bo one trzymają nas przy życiu, weźmy przykład, temat kredytów bankowych mówimy mój dom… Jaki mój jak mam go na kredyt na 30 lat będą go spłacać moje dzieci, albo i wnuki, a w tej chwili dom należy do banku. Tak samo, jest ze sprawiedliwością społeczną, jaka to sprawiedliwość gdy ludzie pracujący zarabiaj na utrzymanie nierobów, gdy rząd wydaje miliony na wspieranie obcych obywateli, gdy obywatele jego kraju głodują, gdy płacimy za prąd dwa razy więcej niż ludzie w innych krajach, gdy służba zdrowia przyjmuje poza kolejnością osoby, które nigdy nie opłaciły ani jednej składki zdrowotnej, a tym którzy to robią, każe umierać… Przykładów można mnożyć i żadne utopijne pomysły tego nie zmienią, tu potrzebne jest realne działanie, dlatego ta publikacja jest tak ważna, zmusza nas do wyjścia ze swojej strefy komfortu.
Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Freedom Publishing
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz