wtorek, 29 grudnia 2020

Niemcy chcieli go zabić, Polacy postawić przed sądem - Hubal

 „Cierpienie wymaga więcej odwagi niż śmierć”

Napoleon


Był 9 października 1939 roku w Górach Świętokrzyskich. Major Henryk Dobrzański, przyjął właśnie na potrzeby dalszej walki z wrogiem pseudonim „Hubal”. Tak właśnie narodziła się jedna z największych legend wojennych.

Mieszkańcy wsi w województwie świętokrzyskim musieli być mocno zdziwieni widokiem oficera w ułańskiej czapce, który ciągle naprzykrzał się Niemcom pomimo tego, że opanowali oni cała Polskę. Robił to przez ponad pół roku, aż do momentu, w którym zginął w zasadzce.
Kawalerzysta, który przed wojną odnosił wspaniałe sukcesy sportowe. Dla wrogów nie miał litości, za nieposłuszeństwo i niesubordynację karał, jednak nikogo do walki o Polskę nie przekonywał i nie zmuszał. Jednak mieszkańcy kraju chcieli walczyć u boku „Szalonego Majora”. Tak nazywali go Niemcy. Nie mieściło im się w głowach, jak można nadal tkwić w II Rzeczpospolitej i walczyć o coś, co już praktycznie nie istnieje. Dobrzański nazywany był ostatnim żołnierzem września. Był człowiekiem, który nigdy nie złożył broni. Dla niego kampania wciąż trwała.

Hubal miał plan, którego konsekwentnie się trzymał. Wierzył on, że Hitler nie opanuje prawie całej Europy - jak ostatecznie się stało. Uważał on, że na wiosnę 1940 roku alianci zachodni wystąpią zbrojnie przeciwko Niemcom. Należało jedynie przeczekać zimę.

Niemcy podczas wojny stosowali zasadę winy zbiorowej. Za pomoc partyzantom groziła śmierć. Tropem Oddziału Wydzielonego okupanci przeczesywali wsie i miasteczka. Wiele z nich spłonęło. Wieści dotarły do Majora, który wolał umrzeć niż złożyć broń.
Niestety władze Polski Podziemnej uważali Hubala za duży problem. Chociaż wałczył on w szczytnym celu, robił to samowolnie. To oznaczało sąd wojskowy. 13 marca 1940 roku Dobrzański otrzymał informację od półkownika Leopolda Okulnickiego. Naczelny wódz generał Władysław Sikorski zabronił majorowi dalszej walki na własną rękę, groził pociągnięciem do odpowiedzialności karnej. Henryk Dobrzański nie posłuchał.



Rozkaz Komendy Głównej ZWZ, 1 V 1940
Po raz trzeci i ostatni rozkazuję natychmiast rozwiązać i zlikwidować oddział. (…) W razie niezastosowania się do powyższych zarządzeń będzie Pan Major traktowany jako dywersant i szkodnik sprawy narodowej. Ponadto jako działający na szkodę społeczeństwa będzie Pań ścigany sądownie.

Major zginął w strzelaninie z Niemcami 30 kwietnia 1940 roku pod Anielinem. Do tej pory nie odnaleziono grobu ze szczątkami majora Dobrzańskiego. Jednak cały czas trwa zbieranie informacji na ten temat.

3 lutego 1968 roku w Dzienniku Frankfurter Allgemeine Zeitung ukazał się tekst „Polski jeździec na siwym koniu” zawierający relację niemieckiego oficera wywiadu i kontrwywiadu 372 dywizji Wehrmachtu, Heinricha Schreihagego. Kwerenda archiwalna prowadzona przez pracowników Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, pozwoliła dotrzeć do oryginalnego tekstu, którym posiłkował się dziennikarz FAZ ponad 50 lat temu. Poza opisem prób rozbicia Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego majora Hubala znalazł się tam również wiersz, w którym padają słowa szacunku, jakim okupant darzył Henryka Dobrzańskiego.

Pan Łukasz Ksyta Autor książki „Major Hubal historia prawdziwa” jako kolejny Pisarz podjął się opisania życia, działalności, a także zwykłej codzienności legendy polskiego wojska. Serwis internetowy Pana Łukasza dedykowany polskim żołnierzom walczącym podczas II wojny światowej to dziś jedna z najważniejszych stron internetowych. Pisarz w swej pozycji nie tylko przedstawia nam majora człowieka, który posiadał wielka pasje do sportu, miał wspaniałą rodzinę, wierzył w wolną Polskę, ale również zmierza się z licznymi oskarżeniami pod adresem Dobrzańskiego, jak zarzuty o narażaniu ludności cywilnej na odwet okupanta czy nieposłuszeństwo wobec przełożonych, które było odbierane jako zdrada.
Publikacja ta nie polemizuje z powstałymi już do tej pory książkami o Hubalu. Jest to pozycja, która uzupełnia przez dodatkowe źródła, fotokopie, zdjęcia i dokumenty dopełnia to, co już powstało. Dzięki temu książka ta przedstawia majora nie przez pryzmat samej wojskowości, ale przede wszystkim jako człowieka, który ryzykując wszystko, postawił na swoją ojczyznę.

Publikacja ta to moim zdaniem jedna z ważniejszych książek o Henryku Dobrzańskim. Przeczytałam ich trochę i tylko w tej nie spotkałam się z narracją PRL, że major był partyzantem. Sam Hubal nie godził się na nazywanie go partyzantem, a swoją działalność uważał za naturalne przedłużenie żywotności regularniej armii. Swoją drogą Henryk Dobrzański i tak miał dużo szczęścia, ponieważ w PRL-u pozwalano o nim zarówno mówić jak i pisać. Jednak określenie partyzant wywodzi się, z tamtego okresu i przyległo do majora, jak widać na stałe. Moim zdaniem jednak nie jest ono prawdziwe. Byłam zaskoczona jak wiele Autor zadał sobie trudu jeśli chodzi o źródła. Niektóre dokumenty przytoczone w tej pozycji są naprawdę trudno dostępne, co jest dość dziwne skoro mamy wolną Polskę. Książka napisana przez pasjonata co widać od razu w formie tekstu, wnikliwości poruszanych tematów i przede wszystkim w bardzo starannym przedstawieniu faktów nawet tych nie zbyt chwalebnych.
Pozycje polecam. Ważna publikacja o człowieku, dla którego wolna Polska była ważniejsza, niż poprawność polityczna.

Cześć i Chwała Bohaterom, Wieczna Pamięć Poległym!!

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Iskry



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t