wtorek, 30 lipca 2024

Bajka o Fatimie



„Jeśli powstanie u ciebie prorok, lub wyjaśniacz snów, i zapowie znak lub cud, i spełni się znak albo cud, jak ci zapowiedział, a potem ci powie: «Chodźmy do bogów obcych - których nie znałeś - i służmy im», nie usłuchasz słów tego proroka, albo wyjaśniacza snów. Gdyż Pan, Bóg twój, doświadcza cię, chcąc poznać, czy miłujesz Pana, Boga swego, z całego swego serca i z całej duszy. Za Panem, Bogiem swoim, pójdziesz. Jego się będziesz bał, przestrzegając Jego poleceń. Jego głosu będziesz słuchał, Jemu będziesz służył i przylgniesz do Niego. Ów zaś prorok lub wyjaśniacz snów musi umrzeć, bo chcąc cię odwieść od drogi, jaką iść ci nakazał Pan, Bóg twój, głosił odstępstwo od Pana, Boga twego, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, wybawił cię z domu niewoli. W ten sposób usuniesz zło spośród siebie”.



Księga Powtórzonego Prawa 13, 2-6



Uwaga, recenzja może zawierać treści nieodpowiednie dla osób głęboko wierzących, Kościoła Katolickiego



Gdy Jan oddał pokłon aniołowi, w ostatnim rozdziale Księgi Objawienia czytamy, że anioł powiedział do niego: Nie rób tego, bo jestem sługą z Tobą i Twoimi braćmi prorokami i z tymi, którzy zachowują słowa tej księgi. Bogu oddaj pokłon. Księga Wyjścia, oraz Powtórzonego Prawa ostrzega Nas przed szeroko pojętym bałwochwalstwem, a przykazanie drugie mówi Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, bo Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który za nieprawość ojców karze synów do trzeciego i czwartego pokolenia, tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań (Wj 20,3-6)

Tak zwane objawienia maryjne fascynują ludzi od lat. Fatima, Lurdes, Gietrzwałd, Akita, Medjugorie… Miejsca, gdzie głoszona jest chwała „Maryi”, a nie Boga Ojca, czy Jezusa. Spójrzmy na liczby, szacuje się, że w samej Polsce mamy 22 sanktuaria poświęcone osobie Jezusa Chrystusa i niemal sto osobie „Maryi”.

Sądząc, po słowach Marii z Biblii, która mówi Wielbi dusza moja Pana,

i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy (Łk 1,46) była ona grzeszną kobietą, która potrzebowała Zbawiciela, którym dla niej był Bóg. Nigdy biblijna Maria/ Miriam nie uważała się za niepokalanie poczętą (ten tytuł przysługuje tylko Jezusowi), bezgrzeszną (również zarezerwowane dla Jezusa), współodkupicielkę (wymysł dodany przez Kościół Rzymski). Nie uważała także, że należy jej się cześć i chwała, która według Biblii przysługuje tylko Bogu Ojcu.

Jeśli uważnie czytamy samą Biblię, która jest Pismem natchnionym przez Boga, to bluźnimy, oddając cześć „Maryi”, czy biblijnej Miriam/Marii. Co w związku z tym dzieje się podczas tak zwanych objawień maryjnych, jeśli przyjmiemy za prawdę objawioną przez Boga w Piśmie Świętym, że nawet szatan przyjmuje postać anioła światłości II Koryntian 11-14 UBG

W każdym miejscu na świecie objawia się inna „Maryja”, żądając dla siebie chwały i czci przysługującej tylko Bogu, a także modlitw do swojej osoby i adoracji, co jest niezgodne ze słowami Pana Boga w Biblii. Inny wygląd, inne przesłanie, jedyne co łączy te wszystkie objawienia, to naleganie tej istoty na oddawanie sobie chwały.

Pani Sylwia Kleczkowska, jako doktor, osoba studiująca na KUL podjęła wyzwanie przeanalizowania dokumentów związanych z najsłynniejszym objawienie na świecie, mianowicie tym które wydarzyło się w portugalskiej miejscowości Cova da Iria, znajdującej się dwa i pół kilometra od Fatimy na drodze do Leirii.

Kto nie słyszał o biednych pastuszkach, którym ukazuje się „Matka Boska”? Już na samym wstępie mamy przekłamanie, ponieważ okazuje się, ze ci pastuszkowie wcale nie byli biedni. W swej bez wątpienia przełomowej pozycji Fatima historia źle opowiedziana, Pisarka rozprawia się z nawarstwionymi błędami o Fatimie i wydarzeniami, jakie się w niej odbyły na podstawie dostępnych dla wszystkich dokumentów, które udostępniło sanktuarium port. Santuário de Nossa Senhora do Rosário de Fátima lub Santuário de Fátima.

Autorka zamieściła rozmowy, jakie odbyły dzieci w trakcie objawień i po nich między innymi z księdzem Ferreirą, czy księdzem Formigao. O ile rozmowy, te są może mało pasjonujące, to obraz, jaki przedstawiają dzieci rzekomo Matki Boskiej (zwrot ten, jest przekłamaniem, ponieważ Bóg nie ma matki, a Maria była matką syna człowieczego), jest zupełnie inny, niż widzimy go dziś. Figura, jaką czczą miliony Katolików na świecie nie ma nic wspólnego, z tym co objawiło się na polu w Fatimie. Thedim, który wykonał figurę, nigdy nie rozmawiał z dziećmi, a rzeźbę stworzył według opisu księdza Formigao. Tak więc, co naprawdę widziały Hiacynta, Łucja i Franciszek? Według przesłuchania Łucji z dnia 11 października 1917 roku jej zdaniem pani wyglądała na około 15 lat i miała nieco ponad metr wzrostu, co również twierdziła Hiacynta. Dalej według dzieci postać miała czarne oczy, mówią o tym, wielokrotnie więc była to ważna informacja. Była ubrana na biało, na nogach miała białe skarpety. Biały płaszcz sięgający od głowy do dołu spódnicy, nie miała butów, a jej spódnica sięgała kolan. To tylko część opisu.

Jak widać, zupełnie różni się od figury, którą obnoszą dziś w procesjach księża katoliccy. Pani Kleczkowska dotarła także do zapowiedzi samych objawień, co jest najciekawsze, ponieważ zostały one zapowiedziane przez… Spirytystów i wydrukowane w gazecie. Ogłoszenie ukazało się 10 marca 1917 roku… Co mają wspólnego spirytyści z „Maryją”?

W książce Pisarki jest jeszcze wiele innych smaczków. Rzekoma „Maryja” przepowiada dzieciom, że wojna, która się toczy, zakończy się 13 maja 1917 roku, ale wojna trwała nadal… O fałszywych prorokach możemy przeczytać w księdze Powtórzonego Prawa. Objawienie, jakie mnie utwierdza w przekonaniu, że zdarzenia te nie pochodzą od Boga, to to, że Łucja zobaczyła ubranego na biało Józefa z dzieciątkiem Jezus na ręku… O ile się nie mylę, to Pan Jezus zmartwychwstał i siedzi po prawicy Boga, nie jest dzieciątkiem zależnym od Józefa, „Marii”, czy kogokolwiek innego.

Informacji z książki Pani Kleczkowskiej, która poddaje w wątpliwość cuda i postać ukazującą się w Fatimie jest tak wiele, że musiałam wiele rzeczy dokładnie przeanalizować, poszperać w internecie i porównać z Pismem Świętym. Smaczku pozycji dodaje fakt, że siostra Lucy Truth, udowadnia wraz z gronem badaczy i naukowców, że siostra Łucja została podmieniona po roku 1960, ponieważ najprawdopodobniej ostatni raz wtedy była widziana. Badania naukowe wykazały, że jest pewne, iż kobieta, która publicznie pojawiła się jako s. Łucja z Fatimy od 1967 r., NIE JEST widzącą Łucją dos Santos, której Matka Boża objawiła się w Fatimie…

W związku z tym, dlaczego Watykan kłamie?

Szczegółowe rozłożenie krok po kroku wydarzeń w Fatimie przez Autorkę, dostarcza jeszcze, większej ilości pytań niż mamy odpowiedzi.

Sister Lucy Truth wyjaśnia, że 1 października 1992 r. kardynał Antony Padiyara, bp Francis Michaelappa z Indii i o. Francisco Pacheco z Brazylii rozmawiali z s. Łucją. Carlos Evaristo, portugalsko-kanadyjski dziennikarz i historyk, służył jako tłumacz. Po przeprowadzeniu wywiadu treść została opublikowana na polecenie kardynała Paduyra. Dokładnie rok później, 11 października 1993 r., wywiad z s. Łucją przeprowadził kard. Ricardo Vidal. Godzinny wywiad został sfilmowany. Siostra Łucja została poproszona o potwierdzenie i rozwinięcie tego, co powiedziała w wywiadzie rok wcześniej.

SLT komentuje:

„W tych dwóch wywiadach „s. Łucja” zaprzecza niemal każdemu oświadczeniu, które sama złożyła w ciągu ostatnich 70 lat, dotyczącemu szczegółów próśb Matki Bożej w Fatimie o konsekrację Rosji, jak również szczegółów Trzeciej Tajemnicy. Proponuje ona ostateczną interpretację orędzia fatimskiego, która jest nowatorska, a jednocześnie zgadza się z propagandą Watykanu od lat 60-tych, która rozcieńczyła Fatimę do łagodnego wezwania do modlitwy i pokuty, które powinno unikać jakichkolwiek odniesień do Rosji lub jej konsekracji. Przesłanie Fatimy jest raczej przesłaniem nadziei, pokoju i ekumenizmu

https://niewolnikmaryi.com/2022/12/22/wywiady-z-falszywa-s-lucja-analiza-sprzecznosci/

Co napisać o książce, która przedstawia tylko i wyłącznie dokumenty, jakie są dostępne, każdemu odbiorcy? Bez wątpienia Pani Sylwia Kleczkowska, zadała sobie wiele trudu, aby historię tę przedstawić czytelnikowi rzetelnie według zapisanych faktów, ale także wykazała się wielką odwagą, nie bojąc się sprzeciwić oficjalnej doktrynie Watykanu. Co ciekawe, w narrację Autorki wpisuje się, także wywiad, jakiego udzielił ojciec Stefano Cecchinem.

Nieco ponad 230 stron, może całkowicie odmienić wiarę w fatimskie cuda, oraz przywrócić Biblii należne jej miejsce w sferach wiary i duchowości. Przyznam, że czekam na kolejne książki Autorki, tak rzetelnie podparte faktami, zawartymi w przypisach.

Książkę do recenzji otrzymałam od Pani Sylwii Kleczkowskiej


 

niedziela, 14 lipca 2024

Golgota Narodów - przestroga dla świata



„We śnie czy na jawie, w pracy, podczas posiłków, w budynku czy na powietrzu, w kąpieli czy w łóżku - nie miałeś dokąd uciec. Nic nie było twoje oprócz tych kilku centymetrów sześciennych zamkniętych pod czaszką”.

George Orwell



Gdy w roku 981 Rusini najechali na nasz kraj, zabierając Przemyśl wraz z Grodami Czerwieńskimi, można było stwierdzić, że nasze stosunki nie będą dobre. Kto jednak przypuszczał, że będą one aż tak złe i nawet w XXI wieku nie będzie się czym pochwalić. Bolesław Chrobry doprowadził do pokoju z Rosją, który niestety ze względów rodzinnych trwał dość krótki okres i od roku 1013 ponownie stosunki z tym wielkim krajem pogorszyły się na tyle, że przez wiele kolejnych lat nie było mowy o żadnym porozumieniu.

Jeśli prześledzimy tę historię dalej, ani Mieszko II, ani Bolesław Śmiały, oraz inni po nich nie zagwarantowali nam w tej kwestii sukcesu. Niektórzy twierdzą, że romans pomiędzy Carycą Katarzyną a Stanisławem Augustem Poniatowskim przyniósł krótki czas odwilży, jednak wszyscy wiemy, czym to się skończyło. Państwo Polskie zniknęło z mapy świata na ponad sto lat, doprowadzając ludność do wielu skrajnych postaw, odważnych walk, powstań i poruszeń.

Gdy nadciągnął wielkimi krokami rok 1919, a wraz z nim Główny Zarząd Poprawczych Obozów Pracy (ros. Gławnoje Uprawlenije Isprawitielno-Trudowych Łagieriej i Kolonij), czyli specjalnego oddziału tajnej policji oraz ministerstwa spraw wewnętrznych ZSRR, który wykorzystywał skazańców jako darmową siłę fizyczną, na początku zatrząsało się społeczeństwo rosyjskie, a za nim ci, którzy mieszkali w państwach dookoła niego. Po przewrocie bolszewickim w kraju nad rzeką Moskwą pojawił się nowy rodzaj przestępcy „wróg klasowy” określenie, to można było przypisać każdemu. Rok 1918 przyniósł Leninowi i Trockiemu śmiałą ideę, obozów koncentracyjnych dla tak zwanych wrogów ludu. Skazani mieli w nich wykonywać proste prace fizyczne, do tego celu chciano wykorzystać m.in. dawne obozy dla jeńców wojennych, zwolnionych na mocy Traktatu Brzeskiego. Dochodząc do roku 1920, powstał pierwszy obóz koncentracyjny, który staje się wzorem dla łagrów w ramach przyszłego systemu Gułagu, na Wyspach Sołowieckich.

Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili owładnięty manią prześladowczą, występuje z programem bardzo szybkiej industrializacji oraz planem pięciolatek. W ten sposób Politbiuro decyduje o organizacji jednolitej sieci obozów, która ma zastąpić system ówczesnego więziennictwa dla wrogów klasowych i kryminalistów. Gdy Stalin był ogarnięty tym karnym szaleństwem, Hitler jeszcze nie myślał o tym, aby budować zbiorowe krematoria, uważając, że Związek Sowiecki stanowi zagrożenie dla świata.

Łagiernik Aleksander Sołżenicyn szacował, że od początku rewolucji do 1956 roku w obozach uśmiercono ponad 60 milionów obywateli ZSRR. Lwia część przypadła na rządy Stalina (systemu Gułagu ruszył na dobre w 1923 roku, a po śmierci Dżugaszwilego został szybko wygaszony).

To dzięki Panu Sołżenicynowi, zaczęła się moja przygoda z rosyjską machiną śmierci, przechodząc przez takie dzieła, jak Archipelag GułagWyspa Sachalin, czy Ludzie stamtąd. Otrzymałam dzieło, trudne, a jednocześnie tak fascynujące, że czas jego czytania wydłużył mi się z uwagi na powroty do wielu fragmentów. Mowa tutaj o Golgocie Narodów opowieść o życiu w łagrach i ucieczka z Workuty Pana Jerzego Gajdzińskiego. Książka ta, to coś niesamowitego, teoretycznie podobnego do dzieł Pana Sołżenicyna, ale jednocześnie coś zupełnie innego.

Workuta, jako miejsce, gdzieś kiedyś obiło mi się o uszy, jednak nigdy nie zgłębiałam tego tematu. Obozy na tym terenie powstawały w roku 1931, ich więźniowie mieli wydobywać węgiel kamienny u podnóża Uralu Polarnego w północnej części Autonomicznego Okręgu Komi. Dopóki nie zapoznałam się z pozycją Autora, tylko tyle wiedziałam o tym obszarze nad rzeką Workuta.

Pan Gajdziński wykazał się niezwykłą determinacją i odwagą przekazując do rąk czytelnika swoje wspomnienia od momentu gdy wpadł w sowiecką machinę śmierci i wyzysku. Prawdziwa relacja ofiary stalinowskiego pogromu, powoduje, że literatura obozowa ciągle jest ważna, oraz zmusza nas ludzi współczesnych, którzy nie przeżyli tego piekła, aby wyciągać wnioski z minionej historii.

Dzieło Golgota Narodów, to opowieść o młodym człowieku, który trafia do systemu więziennictwa okrutnego i bezwzględnego, który przez lata rujnuje mu życie, na różnych jego etapach. Sowieckie łagry odbierają bohaterowi wszystko poza ogromną determinacją powrotu do domu.

Gdy w maju 1940 roku piętnastoletni Jerzy Gajdziński próbuje dostać się do Francji spod okupacji ZSRR, zostaje aresztowany na granicy z Rumunią przez krwawe NKWD. Przez siedem lat, więziony wykonuje niewolniczą pracę w łagrach po obu stronach Uralu. Jego piekło na ziemi kończy spektakularna, a jednocześnie przez wszystkich uważana za niewykonalną, ucieczka z Workuty obozu położonego 160 km od koła podbiegunowego. Ucieczka została doceniona przez samych Rosjan, co przyczyniło się do rozmowy o tym, ale to już musicie doczytać sami.

Wspomnienia… Trudno jest oceniać czyjeś wspomnienia, bezsprzecznie Golgota Narodów, to przekaz dla milionów o tym, że to ludzie ludziom zgotowali ten los. Dodatkowo przedstawienie całego tła historycznego, politycznego, ówczesnej władzy, systemu represji, bierności politycznej… Książka o życiu i o śmierci, z mnożącymi się pytaniami co dalej? Jak żyć? Co po sobie zostawić? Co jest naprawdę ważne? Żal wielki, że publikacja ta ma tylko jeden tom. Muszę tutaj jeszcze dodać, że o ile pozycję Pana Sołżenicyna czyta się ciężko i dość topornie, ta napisana jest tak bardzo plastycznym językiem, że przez kartki po prostu się płynie. Tekst jest wstrząsający, wspomnienia naznaczone bólem, ale to, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie, to fotografie. Mogłabym patrzeć na nie bez końca. Kiedy przyglądasz się zdjęciom, porównujesz przeszłość wielu milionów ludzi, z tym co masz dziś. Prawda, jest taka, że my ludzie współcześni nie wyciągamy wniosków z doświadczeń innych pokoleń. Takie pozycje, jak Golgota Narodów, czytamy raczej z ciekawości, nie zwracając uwagi na ich uniwersalny przekaz, którego nie bierzemy pod uwagę, myśląc — nas to nigdy nie spotka. Ekranizacja, to coś, na co czekam i mam nadzieję, że wolą ludzi, którzy uważają to dzieło za genialne, pojawi się ona i będzie szeroko dostępna w Polsce i na świecie.

Świat zapomina o bohaterach, ludziach, którzy tylko wolą walki i przetrwania dokonali zmartwychwstania polskiego narodu, dlatego takie pozycje, jak ta Pana Gajdzińskiego w czasach kiedy przeszłość minęła, a przyszłość rysuje się w czarnych barwach, są nam dziś, tak bardzo potrzebne.

Książkę do receznji otrzymałam od Fundacji Jakobstaf!


 

sobota, 22 czerwca 2024

Klasyka zamkniętej społeczności



„Każdy, komu ufamy, na kogo, jak nam się wydaje, możemy liczyć, kiedyś nas rozczaruje. Pozostawieni sami sobie ludzie kłamią, mają tajemnice, zmieniają się i znikają, niektórzy za inną maską lub osobowością, inni w gęstej porannej mgle nad klifem”.

Lauren Oliver





Z jakiegoś powodu wydawało mi się, że książka Pani Very Buck była dostępna na Legimi już jakiś czas temu przed premierą. Później dopiero kiedy przyjrzałam się temu bliżej, uświadomiłam sobie, że są to powieści o podobnych tytułach stąd moja pomyłka. Chodzi o tytuł Wilcze dzieci, co najważniejsze bardzo dobry tytuł.

Osobiście jestem bardzo łasa na wszelkie thrillery z wątkiem społecznym, kocham zamknięte środowiska w książkach, mimo że może to jest oklepany temat, ale czyż między innymi nie z tego powodu wielką sławą cieszą się wielkie klasyki ciągle wznawiane, jak np. książki Pani Christie? Tak samo, jest z pozycją Pani Buck. Byłam bardzo napalona na tę publikację, całkowicie mój styl nie tylko fabuły, ale i pisania. Mamy tutaj dziewczynę, która ginie bez śladu, po tym wydarzeniu znika miejscowa nauczycielka i okazuje się, że tajemniczych zaginięć kobiet w wiosce Jakaobsleiter było więcej. Ludzie zamieszkujący osadę są odcięci od świata i podejrzliwie podchodzą do wszystkiego, co związane z nowościami i nowinkami. Bystra dziennikarka Smilla dostrzega podobieństwo między zniknięciami kobiet a tym co stało się z jej dawną przyjaciółką Julią. Podejmuje własne prywatne śledztwo, które zamieni się w walkę o życie.

Jak już pisałam wyżej zamknięte miasteczko, wąski krąg podejrzanych… Książka ta bardzo mocno kojarzy mi się z horrorem Osada, który swoją drogą bardzo mi się podobał. Tutaj również mamy zacofane społeczeństwo, manipulację, kłamstwa, tajemnice, zbiorową winę, coś niesamowitego. Trzeba, również napisać, że publikacja Wilcze dzieci została nominowana do nagrody Glauser – Preis 2024, a to już o czymś świadczy. Oczywiście nie wszystkie książki, które otrzymują nominację, czy nagrody są dobre, ta jednak jest napisana moim zdaniem po mistrzowsku. Nie wiem dlaczego, ale myślałam, że Autorka, jest Polka, może dlatego, że Wydawnictwo głównie bazuje na polskich Pisarzach, ale nie. Nie zmienia, to faktu, że pozycja ta, jest jedną z lepszych, jakie czytałam do tej pory i mocno zawyża poziom. Szeroko rozbudowana psychologia zbiorowości na pewno zadowoli tych, którzy uwielbiają wątki psychologiczne. Patrząc z perspektywy lat i wieków, prawdą, jest, że czytelnicy lubią, wydawać by się mogło, proste krwawe historie z tajemnicą w tle, w których bohaterami są małe, uśpione miasteczka, inaczej Wydawcy nie zawracali sobie głowy, aby je wydawać. Jestem pod wrażeniem, jeśli Pani Buck napisze coś jeszcze, z całą pewnością przeczytam. Jeśli lubicie klimatyczne, prowincjonalne śledztwa z całą pewnością Wilcze dzieci są dla Was i nie możecie tego przegapić.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Prozami


 

wtorek, 21 maja 2024

Super sprawa



„Niech pan nie lekceważy mądrości Kościoła! Kościół to jedyna dyktatura, jaka od dwóch tysięcy lat nie została obalona”.

Erich Maria Remarque





Uwielbiam powieści z kościołem rzymskim w tle, w każdej książce od czasu szokującej pozycji Dana Browna, jaka powstała, jest odrobina prawdy w fabule i otoczonej przygodą plotce. Co ciekawe od wielu lat kościół rzymski nie ma już monopolu nie tylko na prawdę, ale i na ochronę dobrego imienia, co wykorzystuje coraz szersze grono Pisarzy. O ile jeszcze parę lat temu katolicyzm walczył z dziełami Browna, czy Pani J.K. Rowlling dziś nie przejmuje się, tym, że staje się bohaterem często negatywnym wielu publikacji, od powieści począwszy, na dokumencie skończywszy.

Na rynku wydawniczym ukazała się nie dawno pozycja Pani Agnieszki Ptak Spotkanie, która obraca się właśnie w kręgach tajemnic watykańskich, prawdach i nieprawdach o objawieniach maryjnych, niedomówieniach i plotkach wokół kościoła rzymskiego. Przyznam, że bardzo chciałam tę powieść, przeczytać, nie chodziło o sam gatunek, ale o wątek oraz akcję, jaka się w niej dzieje. Muszę przyznać ze zręcznie napisana, dogania Pana Browna, szkoda tylko, że nie jest bardziej rozbudowana.

Christopher postanawia popełnić samobójstwo, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że mężczyzna jest księdzem, a kościół uważa samobójców za śmiertelnych grzeszników. Czy nasz bohater faktycznie nie żyje? A może, jest to zręczne oszustwo mające wyższy cel? Tego próbuje dowiedzieć się brat bliźniak Christophera, stąpając po kruchym lodzie i podążając za być może fałszywymi tropami. Co do całej sytuacji ma Tajemnica fatimska, oraz objawienia w La Salette? Jak oba wydarzenia wpłyną na losy świata, oraz czy zbiegi okoliczności i nieoczekiwane zwroty akcji wstrząsną instytucją kościelną? Doczytajcie sami.

Intryga miesza się z tajemnicą, prawda przeplata się z plotką i fikcją, napięcie, dramatyzm sytuacji, zwroty akcji i zakończenie, które jest warte przeczytania, tak pokrótce można opisać tę pozycję. Jak już pisałam wyżej, żałuję, że książka jest tak mało rozbudowana i krótka, można było wiele wątków pociągnąć i oddać w ręce czytelnika prawdziwą kryminalną przygodę. Nie zmienia, to jednak fakty, że powieść czyta się jednym tchem i czeka na, to co będzie dalej. Podobałam mi się bardzo, ja w ogóle lubię wątki około kościelne, z reguły są ciekawe i zawierają ziarnko prawdy w tekście, tym bardziej czyta się to z zapartym tchem i oczekuje się więcej. Spójrzcie na okładkę… Już ona sama przyciąga wzrok i powoduje, że obraca się książkę, aby przeczytać, o czym jest.

Cóż tu dużo mówić, liczę na to, że Pani Ptak stworzy kolejną równie fascynującą publikację, tym razem sprawiając ucztę odbiorcy objętością pozycji. Wszystkim fanom Dana Browna, Umberto Eco, czy Arthura Conana Doyle’a polecam bez dwóch zdań. Jestem przekonana, że będziecie się świetnie bawić.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra

 

poniedziałek, 13 maja 2024

Nie, nie, nie!



„Tak jak narkoman w końcu decyduje się na wyjście z uzależnienia, tak samo ona postanowiła naprawić swoje życie. Chociaż jej zdaniem z narkomanii łatwiej wyjść. Można przejść terapię, brać leki, które złagodzą głód narkotykowy, ma się wsparcie psychologów. A ona musiała poradzić sobie z tym sama. Nie ma leków dla ofiar przemocy domowej. Nie ma magicznej pigułki, po której zapomina się o siniakach i ranach na psychice”.

Piotr Kościelny





O patologii mówimy w sytuacji, gdy któreś z rodziców dopuszcza się czynów karalnych wobec domowników – jest sprawcą przemocy fizycznej, psychicznej lub seksualnej oraz nadużywa substancji uzależniających. Generalnie dziś, patologia jest szerzej rozumiana, zwłaszcza przez osoby, które w ogóle nie rozumieją jej definicji. W dobie konsumpcjonizmu patologią może być to, że ktoś nie ma ładnego domu, albo drogiego auta, nie mówiąc już o rzucaniu słowem „patologia” wśród dzieci i młodzieży, z powodu niemarkowych ubrań, czy obuwia.

Co ciekawe bardzo często mówi się o patologii, w rodzinach o niskim statusie społecznym, a o tych z tak zwanych dobrych domów raczej się milczy. Ile alkoholików, jest wśród policjantów, lekarzy, polityków, wojskowych, nie mówiąc już o tych, którzy po cichu znęcają się nad żonami, czy dziećmi.

Pan Piotr Matysiak w swej książce Patożycie z notatnika kuratora sądowego, zebrał notatki postępowań wobec rodzin z problemami głównie alkoholowymi. Mamy tutaj zaniedbanie wobec dzieci, choroby psychiczne, cały system działania kuratorów, oraz próby pomocy osobom w potrzebie. Popegeerowskie wsie. Brudne dzielnice, stare kamienice. Świat alkoholików, meneli, sprawców i ofiar przemocy…

Wszystko z tą pozycją byłoby dobrze, gdyby była ona obiektywna. Niestety pokazuje tylko patologię wśród ludzi o niskim, lub żadnym statusie społecznym, przez co staje się jednostronna i niemiarodajna. Bardzo szkoda. Moim zdaniem stracony potencjał, na opisanie bardzo ważnego tematu. Nie zgadzam się z opisem na okładce, że świat przedstawiony w publikacji, jest mało znany większości z nas. Każdy wie, że w niższych strukturach patologie występują, Pisarz nie przekazał nam tutaj nic nowego. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego tego typu pozycje nie opisują patologii na szczytach. Ile jest dzieci z bogatych rodzin, które mają wszystko, a jednak ćpają, piją, kradną, dopuszczają się różnych przestępstwo z powodu zaniedbania psychicznego przez rodziców. Dlaczego o tym nikt nie napisze uczciwie?

Ilu, jest wysoko postawionych mężczyzn, którzy mają tysiące na kącie, jeżdżą drogimi samochodami, a w zaciszu domowym znęcają się nad rodziną i wlewają w siebie litry ekskluzywnego alkoholu.

Patożycie, nie wniosło nic do ważnego społecznie tematu. Łatwo oceniać i opisywać tych, którzy nie mają warunków, aby się bronić, wyciągać ich brudy na wierzch i robić z nich najgorszy margines społeczny. Szkoda, że tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze, już tej patologii się nie dostrzega. Książka mnie zirytowała, zmarnowany czas.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM


 

piątek, 10 maja 2024

Pozytywne zaskoczenie



„Najstraszliwsze zbrodnie w dziejach cywilizacji są dziełem ludzi, którzy nie pili, nie palili, nie zdradzali swoich żon i karmili wiewiórki z ręki”.

Wiktor Suworow



Podczas ostatnich dwóch miesięcy przeczytałam mnóstwo polskich kryminałów i thrillerów. Sama jestem, tym zaskoczona, ponieważ rzadko po nie sięgałam. Po tym, jak byłam autentycznie zaskoczona na plus książką Bezgłos Pani Puzyńskiej, pomyślałam, że czemu nie… Może faktycznie czas zacząć sięgać po więcej powieści polskich Pisarzy.

Z powodu mojego postanowienia, że w maju przeczytam przynajmniej 5 polskich powieści o zbrodni, po to, aby dać szansę, naszej narodowej literaturze z wielką uwagą przyglądałam się tytułowi Na zboczu góry Pani Ewy Bauer. Okładka, jest rewelacyjna, cały ten mrok z niej bijący od razu napawa grozą, a to niebo nad chatą kojarzy mi się trochę z książkami fantasy, czy SF. Wiecie, jak to jest kiedy okładka Was przyciąga i po prostu musicie jakąś książkę przeczytać? Tak było właśnie z tą publikacją. Opis naprawdę zachęcający więc pomyślałam, dlaczego nie.

Nigdy nie czytałam książek Autorki, więc tym bardziej wzbudziła moje zainteresowanie. Pani Bauer pisze głównie powieści obyczajowe i wierzcie mi bardzo mocno, przebija to z tej publikacji. Na zboczu góry, to debiut Pisarki w kategorii thriller, co również jest widoczne. Czy się czepiam? Nie. Wręcz przeciwnie, faktycznie po pierwszych dwóch stronach książki da się, to zauważyć, ale po kolei.

Książka opowiada o Magdzie i Michale dwójce młodych ludzi, którzy postanowili wyjechać w podróż przedślubną. W wyniku niedopatrzenia muszą dzielić swój apartament z obcym mężczyzną, chcąc go unikać, jadą eksplorować jaskinie i się gubią. Pomocy zgadza się udzielić im mężczyzna mieszkający w górskiej chacie, ale ma jeden nietypowy warunek. Niestety nasza para nie wraca do hotelu i słuch po nich ginie, sprawa robi się nie tylko intrygująca, ile niebezpieczna i nic nie jest takim, jakim się wydawało.

Od razu podczas czytania można wywnioskować, że Pisarka pisze powieści obyczajowe. Opis życia bohaterów przed wyprawą rozbudowany, ciągle zastanawiałam się, co to ma do rzeczy, że Magda obroniła magistra, a Michał się jej oświadczył? Miałam ochotę na soczyste morderstwo i całą warstwę tajemnic, a tu tyle stron nieistotnych moim zdaniem dla fabuły. Później doszłam do wniosku, że może to i jest jakiś zabieg wprowadzić czytelnika najpierw w świat bohaterów, jak w książkach obyczajowych i wybaczyłam to Autorce😊

Dalej, jest już o wiele lepiej. Faktycznie akcja się rozkręca, a atmosfera zagęszcza. Zwroty akcji, szereg barwnych postaci, psychologia i cała obyczajowa otoczka sprawiają, że jako debiut gatunku wyszło super. Jedyna rzecz mnie rozczarowała, a mianowicie dialogi. O ile fabuła super, o tyle dialogi po prostu płytkie, Co tam? No dobrze, albo Co tam? To ja pytam co tam? No zero interakcji między bohaterami, rozmowy miałkie i nijakie na niskim poziomie. Mimo to i tak nie ma to dla mnie znaczenia, ponieważ to pierwszy thriller Pani Bauer, więc liczę na to, że kolejne będą już z naprawdę wciągającymi dyskusjami. Ta książka kojarzy mi się ze stylem Pani Christie, co moim zdaniem powinno być komplementem dla Pisarki, podciągnięcie dialogów sprawi, że Autorki trafią u mnie na jedną półkę. Muszę nadrobić powieści obyczajowe Pani Ewy, jestem ciekawa, czy w nich również jest problem z dialogami, choć patrząc na rozbudowane wątki obyczajowe w tej pozycji raczej nie, może to po prostu wynika z tego, że, to pierwsza pozycja w nowym gatunku.

Mimo tych niedociągnięć polecam bez dwóch zdań. Góry Hiszpanii zapraszają, a ja czekam na kolejną publikację Pisarki.

Książkę do receznji otrzymałam od Wydawnictwa Prozami


 

środa, 8 maja 2024

Piłkarski świat


„Wszyscy trenerzy mówią o ruchu, o tym, żeby dużo biegać. Ja mówię, że nie trzeba tyle biegać. W piłkę nożną gra się głową. Trzeba być we właściwym miejscu we właściwym czasie, ani za wcześnie, ani za późno”.



Johan Cruyffy



Piętnaście lat temu, gdy w najpopularniejszym klubie Europy FC Barcelona, grały takie gwiazdy, jak Gerard Pique, Andres Iniesta (swoją drogą jeden z moich ulubionych piłkarzy), czy Lionel Messi i Xavi klub ten nie miał sobie równych. Nie pamiętam meczu, który by przegrali… Choć na pewno taki był, ponieważ nie śledziłam ich wszystkich, ale myślę, że nie w tak spektakularny sposób, jak przegrywają gdy gwiazdą jest teraz Robert Lewandowski heh.

Na ówczesnych piłkarzach Barcelony wzorowało się wielu młodych ludzi, w sezonie 2010/2011 ostatecznie, FC Barcelona zakończyła trzema oficjalnymi trofeami: Mistrzostwem Hiszpanii, Ligą Mistrzów i Superpucharem Hiszpanii a w Pucharze Króla dotarła do finału, gdzie przegrała z Realem Madryt. Najlepszym strzelcem drużyny, w sezonie, został Lionel Messi, który trafiał do bramki rywali 53 razy, w oficjalnych meczach. Messi został także królem strzelców Ligi Mistrzów, z 12 bramkami na koncie oraz ex aequo z Cristiano Ronaldo, królem strzelców Pucharu Króla, z 7 bramkami. W lidze zajął drugie miejsce w klasyfikacji strzelców, tracąc do Ronaldo 9 bramek. Co, to były za emocje…

Dziś, mimo że trenerem, jest Xavi (swoją drogą z marnym skutkiem, trochę mu się przytyło😊) Barcelona traci nie tylko punkty, ale i kibiców.

Czwarte wydanie pozycji FC Barcelona sztuczki i triki piłkarzy Pana Tomasza Bocheńskiego, oraz Pana Tomasza Borkowskiego, to pigułka umiejętności i sztuczek dzięki, którym można nie tylko wykiwać przeciwnika, ale i wygrać mecz.

Ja totalnie się nie znam na piłce nożnej, wiem, że piłka jest jedna, bramki są dwie, a po boisku lata jedenastu spoconych facetów😊, no i jeszcze, że mecz bez dogrywki trwa 90 minut😊. Mimo tego, że mam w domu dwóch zapalonych piłkarzy, jakoś ten sport mnie nie kręci, co nie znaczy, że nie doceniam takich klubów, jak Barcelona, chociażby (oczywiście nie teraz, ale 15 lat temu).

W książce tej znajdziemy zdjęcia wraz z opisem, jak wygląda np. zwrot z piłką, manewr „No Look Pass”, zwód zwany ruletką, czy manewr „Elastico” na zewnątrz i do wewnątrz. Serio nigdy w życiu nie odróżniłabym tego na boisku w zwolnionym tempie, a co dopiero oglądając mecz😊. Mimo to uważam tę pozycję za genialną dla fana piłki nożnej, jak i dla dzieci, które grają nie tylko w różnych klubach, ale i kameralnie na boisku. Ja naprawdę totalnie się na tym nie znam, ale w moim domu chłopcy są tą pozycją, zachwyceni. Ta książka ma raptem 63 strony, z czego kilka dotyczy quizów związanych z FC Barceloną, ale faktycznie, jeśli ktoś kopie piłkę i choć trochę się na tym zna, z obrazków i opisu nauczy się wielu rzeczy.

Nie rozumiem tylko, dlaczego na okładce, jest Robert Lewandowski, a nie prawdziwe gwiazdy tego klubu, które sprawiły, że tak długo był na Europejskim i światowym szczycie. Jako całkowicie pozbawiony znajomości piłki nożnej czytelnik, uważam, że to pozycja doskonała na prezent dla wschodzących gwiazd piłki nożnej. Grafika zachwyca, a papier, jest ku memu zaskoczeniu na wysokim poziomie, choć cena naprawdę niska. Zachęcam każdego rodzica, jestem przekonana, że i chłopcy i dziewczęta lubujący się w tym sporcie znajdą tutaj coś dla siebie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RM



 

wtorek, 7 maja 2024

Proszę Pana strajk!




„Jak się Panu/ Pani udawało pozyskać ludzi do działania? / Bogdan Borusewicz a propos strajku w stoczni / Udawało się nam zebrać ludzi, odwołują się do haseł i uczuć patriotycznych. Tylko one odnosiły skutek. Absolutnie żadne postulaty socjalne”!

Rafał Ziemkiewicz



Strajki, które zespalały społeczeństwo jeszcze w latach osiemdziesiątych, dziś dla leniwego i nastawionego na socjale narodu nic nie znaczą, a już na pewno nie zachęcają do ich powtarzania, na tak wielką skalę, jak te w stoczniach, czy podczas protestów wielomilionowego ruchu Solidarność.

Co się stało z naszym krajem, można by zapytać. Zmiana wartości, przyczyniła się do zmiany myślenia. Jeszcze pięćdziesiąt lat temu, szybujące ceny paliw wywołałyby kilkuset tysięczny bunt, jeśli nie milionowy. Dziś drożyzna w sklepach i fasola po 60 zł za kilogram nikogo nie obchodzą. Od lat strajki doprowadzały do poprawy sytuacji strajkujących, a i całego kraju, patrząc na to, co dzieje się dziś, kiedy zboże z Ukrainy wjeżdża do Polski, trując nasze dzieci, a ceny energii szybują ospałość społeczeństwa, jest wręcz niezrozumiała.

Prawdopodobnie pierwszy strajk w Polsce miał miejsce w 1690 roku w kopalni soli w Wieliczce, kiedy zarząd kopalni obniżył taryfę, według której górnicy mogli zamieniać własny deputat solny na gotówkę. Nieudane pertraktacje pracowników z kierownictwem doprowadziły do strajku. Co, to były za czasy… Pierwsze strajki latem 1980 roku były reakcją na podwyżki cen mięsa i wędlin, wprowadzone przez ówczesną ekipę rządzącą Edwarda Gierka. "Nieuzasadnione przerwy w pracy" - jak głosiła partyjna propaganda i pisały ówczesne gazety — zaczęły się w początkach lipca. Rozumiecie, to? PODWYŻKI CEN MIĘSA I WĘDLIN… Aż się nie chce wierzyć, że dziś szybujące ceny nas nie ruszają.

O strajkach w naszym kraju napisano wiele… Szkoda, że w mediach były, to raczej kłamstwa niż prawda. Nad tematem pochylił się także Pan Jarosław Urbański w swej najnowszej książce Strajk historia buntów pracowniczych. Pozycja ta, jest kolejną w serii Ludowa historia Polski, oraz kolejną, która mnie zachwyca. Autor porusza temat strajków na przestrzeni lat, w naszym kraju począwszy od tego w fabryce Cegielskiego.

Strajk, który wybuchł o godzinie 6.30 28 czerwca 1956 r. w Zakładach Przemysłu Metalowego Hipolit Cegielski (noszących wówczas nazwę Zakłady im. Józefa Stalina), przerodził się w pierwszy w PRL spontaniczny protest przeciw władzy. Robotnicy w milczeniu wyszli z zakładów i skierowali się w stronę centrum Poznania.

Dalej możemy przeczytać, o polskich stoczniach (w ostateczności rozgrabionych i sprzedanych zagranicznym inwestorom), a także o kobietach, które walczyły o zmianę w strukturach pracy, płacy i dostępności artykułów pierwszej potrzeby.

Jak już pisałam wyżej, ta publikacja jak i cała seria mnie zachwyca. Mam wielką nadzieję, że będzie ona bardzo mocno rozbudowana, bo dzisiejsze społeczeństwo i pokolenia naszych dzieci nie ma pojęcia o prawdziwej Polsce, a także w życiu w niej. Dla mnie książki Pana Urbaniaka wnoszą wiele, w świadomość społeczną, tak dziś potrzebną, a tak jednocześnie zaginioną. Potrzebujemy Pisarzy, którzy poruszą najważniejsze wątki naszej historii, w sposób, który da do myślenia narodowi i doprowadzi do zmian w kraju. Zaślepieni technologią IT, internatem, mediami społecznościowymi w ogóle nie orientujemy się nie tylko we własnej historii, ale przede wszystkim w tym, co doprowadziło do upadku naszego narodu, biedy, zacofania, strajków i życia, które jeszcze niedawno prowadzili nasi dziadkowie, czy rodzice. Książka ważna i potrzebna, otwierająca pole do szerokiej dyskusji, zwłaszcza w kwestii tego, że historia lubi się powtarzać.

Książkę do receznji otrzymałam od Wydawnictwa RM


 

Gdy szatan mówi "Nie ma Boga"

„Zło zawsze czai się blisko, na wyciągnięcie ręki. Nie sposób się z nim układać, oswajać go ani zmieniać. Kto wpatruje się w lustro, zobaczy...