poniedziałek, 12 sierpnia 2024

Bolszewicy po raz kolejny



„Wszystkie śmiertelne kobiety , bez wyjątku, są najbardziej nieprzewidywalnymi, nieobliczalnymi, szalonymi stworzeniami, jakie kiedykolwiek chodziły po ziemi”.

Alexandra Ivy





Kiedyś, poza książkami dokumentalnymi, biografiami, czy pozycjami historycznymi raczej nie czytałam nic, czego fabuła dzieje się w Rosji. Nie wynika, to z tego, że mam coś do tego kraju, bardzo lubię rosyjską literaturę Tołstoja zwłaszcza. Chodzi o to, że unikałam polskich książek, których Autorzy umieszczają akcję w tym kraju.

Z jakiegoś powodu wielu Pisarzy demonizuje Rosję, jako kraj w swych pozycjach, a przecież ma ona wiele naprawdę wspaniałych zabytków nie tylko sztuki, czy architektury, ale także wspaniale rozwiniętą kulturę, weźmy, chociażby rosyjski balet. Z tego też powodu, w pierwszej kolejności sięgnęłam po drugą pozycję Pana Horwatha, czyli Dziewczyna z Konstancina, a Lisicę zachowałam na później.

Lisicy faktycznie także mamy tę zdemonizowaną, złą Rosję. Bolszewików, rewolucję, rozruchy etc. Pod tym względem, jednak chyba wszystkie polskie publikacje są na jedno kopyto. Ta zła Rosja i wspaniała Polska. Muszę sprawdzić, czy kraje skrzywdzone przez Marszałka Piłsudskiego, wydają jakieś książki, które ciągle w każdej nawet romantycznej, czy obyczajowej publikacji robią z Polaków potworów. Ten wątek, akurat mi nie podszedł.

W powieści Pana Howartha mamy Hankę, której ojciec zostaje skatowany przez robotników podczas rewolucji. Przywódcy, który jest bolszewikiem, to nie wystarcza i postanawia on prześladować również naszą bohaterkę. Dziewczyna po wybuchu rewolucji musi się ewakuować z kraju, podczas ucieczki wpada na trop niebezpiecznego spisku, w międzyczasie bierze udział w udaremnieniu zamachu na pochód pierwszomajowy w Marsylii… Po drodze ma jeszcze wiele przygód, oraz ciekawych znajomości, co faktycznie sprawia, że fabuła książki jest wartka i nie nudzi czytelnika.

Faktycznie intryga, tajemnica, ciekawi bohaterowie, to wszystko sprawia, że przez tę pozycję się płynie. Przeszkadzało mi tylko, to, że powieści, które wplątują bohaterów w polityczne problemy Rosji, jest tak wiele, że nie dostarczają one nic nowego poza właśnie ciągłym tylko powtarzaniem, jacy to Rosjanie nie są źli, a my pokrzywdzeni. Bywa, to męczące. Dlaczego np. Autor nie umieścił bohaterki w Ameryce lat 20 kiedy, to rządził Ku Klux Klan… To by była ciekawa historia.

Stanowczo, bardziej podobała mi się Dziewczyna z KonstancinaLisica, to nie mój klimat. Na rynku wydawniczym, jest tyle polskich książek pisanych w duchu cierpienia podczas prześladowania bolszewickiego, że czytanie czegoś podobnego po raz kolejny, już nie jest atrakcyjne. To, jest trochę jak z książkami w stylu holoporno, gdzie dwoje ludzi poznaje się w niemieckim obozie koncentracyjnym i są tacy szczęśliwi, całkiem niedawno był wysyp na tego typu publikacje, które nie dość, że zakłamują rzeczywistość, to wprowadzaj czytelnika w błąd, umniejszając tamtym tragediom.

Bardzo bym chciała, aby kolejna książka Pisarza, która być może będzie zawierała rys historyczny, dotyczyła historii innego kraju, takiej mniej opowiedzianej np. apartheid, obozy koncentracyjne w Chinach, czy konflikt o ropę w delcie Nigru.

Lisica totalnie nie w moim guście, natomiast spodoba się czytelnikom, którzy lubią czytać o walce z bolszewicką Rosją. Trzeba tutaj uczciwie, jednak napisać, że kreacja bohaterów, ciąg zdarzeń w fabule, pomysł na zwroty akcji, to jest coś, co Panu Horwathowi wychodzi doskonale. Dzięki temu Jego książki nie są jednoznaczne i nudne, co niewątpliwie w świecie pisarskim jest plusem. Czekam na kolejną powieść Autora, polecając obie Jego powieści mimo tego, że Lisica, to dla mnie książka, do której nie wrócę.

Książkę do recenzji otrzymałam dzięki Uprzejmości Autora


 

wtorek, 6 sierpnia 2024

Miłe zaskoczenie


„Zbrodnia i kara, krzywda i zemsta, wcześniej czy później, ale zawsze idą w parze”.

Ryszard Kapuściński



Lata 20 XX wieku, zawsze przyprawiają mnie o dreszcz. Przyznam, że sama chciałabym żyć w tamtych czasach, które być może nie były łatwiejsze, ale na pewno miały w sobie ten urok retro, który tak lubię.

Nie przypominam sobie, abym czytała kryminał lub thriller w stylu retro dziejący się w Polsce, podczas którego lektury słyszy się turkot kół powozu i silniki pierwszych samochodów. Książka Pana Horwatha, jest właśnie w tym stylu, co nie tylko mnie zaintrygowało, ale też okładką zachęciło, aby zapoznać się z publikacją.

Książka Dziewczyna z Konstancina, nie tylko oddaje ducha minionej epoki, przenosi nas do świata, który dawno nie istnieje, ale też opisuje całą otoczkę lat 20. Publikacja, ta to kryminał, w którym pierwsza polska policjantka, próbuje rozwikłać zawiłą zagadkę morderstwa znanego adwokata, który zajmował się sprawami półświatka. Pozycja, ta tematyką mocno przypomina dzieła Pana Grishama, oczywiście na terenie dawnej Polski. Ja wprost uwielbiam kryminały i thrillery polityczne, prawnicze, z jakąś sensacyjką w tle i tutaj Pisarz bardzo mocno wpisuje się w mój gust.

Dziewczyna z Konstancina, to również po części obyczajówka, opisująca życie naszej głównej bohaterki Hanki Lubochowskiej. Po stylu pisania widać, że Pan Horwath obraca się w świecie nie tylko czytelniczym, ale także filmowym, ponieważ akcja, jest niezwykle wartka a fabuła skonstruowana, tak że może z niej powstać ciekawy film. Jedyne, do czego można się przyczepić, to brak zwrotów i słów z tamtych czasów. Moim zdaniem język bohaterów, jest zbyt współczesny i trochę odbiera tej oryginalności lat 20. Bardzo rzadko czytam polskie powieści, ale uczciwie mogę powiedzieć, że ta naprawdę mi się podobała. Główna bohaterka ma bardzo mocno rozwinięty rys psychologiczny, jej przemyślenia nie są płytkie i nie zamykają się w dwóch słowach, co jest plusem. Mimo tego, że akcja toczy się w świecie typowo męskim, takie mieliśmy wtedy czasy, książka nie jest wulgarna i męscy bohaterowie nie rzucają mięsem. Tekst naprawdę bardzo subtelny.

Autor, bezsprzecznie mnie zaskoczył, gdy się czyta tę powieść, człowiek tak wsiąka w atmosferę, że brakuje tylko kieliszeczka martini z oliwką i tych sławnych wtedy papierosów😊. Trudno, jest stworzyć dzieło, które przenosi czytelnika od razu w okres, w którym się dzieje, a ja otwierając tę książkę, od pierwszej strony słyszałam ten stukot tych kół, a nie ryku silnika, zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Ta publikacja od razu przynosi na myśl seriale typu Taboo, czy Rok 1900 😊, jestem mocno zaskoczona na plus. Czytelnicy, którzy pragną czegoś świeżego w tematyce kryminalnej na pewno znajdą w tej publikacji coś dla siebie.

Książkę do receznji otrzymałaam od Autora Pana Witolda Horwatha



 

poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Różnorodność wyznań



„Religia nie jest ani prawdziwa, ani fałszywa, proponuje tylko pewien sposób życia”.

Eric – Emmanuel Schmitt





O większości wielkich religii, takich jak np. Buddyzm, Hinduizm, Prawosławie, zapewne wielu z nas słyszało, czy to z telewizji, książek, a może sami kierujemy się jednym z tych wyznań. Oczywiście wiem, że zarówno, tak jak Protestantyzm, tak Katolicyzm ma swoje odłamy. Mamy kościół Grekokatolicki, Rzymskokatolicki, mamy także Mariawityzm… O którym przyznam, nie słyszałam nigdy.

Chrześcijaństwo nie wierzy w nawrócenie szatana, nie słyszałam także, aby szeroko pojęty katolicyzm, czy protestantyzm nauczał o apokatastazie (czyli „ponowne włączenie, odnowienie” z Dz 3, 21) – końcowa i ostateczna odnowa całego stworzenia poprzez przywrócenie mu pierwotnej doskonałości i bezgrzeszności lub nawet przewyższenie tego pierwotnego stanu. Potocznie apokatastaza nazywana jest ideą pustego piekła). Z tych oraz innych powodów, zainteresowałam się wyznaniem Mariawitów, którzy poza wiarą w ostateczne zwycięstwo dobra nad złem wierzą także w przytoczone wyżej rzeczy.

Mariawityzm, jest grupą wyznań chrześcijańskich, nazwa pochodzi od łacińskiego Mariae vitam (imitantes), co w języku polskim oznacza „Maryi życie (naśladujący)”. Na początku XX wieku nazywano Mariawitów sektą, co radykalnie twierdził np. biskup płocki Antonii Julian Nowowiejski. Dość szczególną ciekawostką jest fakt, że Mariawityzm, jest wyznaniem o genezie polskiej. Religia nieuznająca zwierzchności papieża, odrzucają wszystkie dogmaty papieskie, oraz zasady wiary uchwalone po VII Soborze Powszechnym. Trzeba, także wspomnieć, że kapłani mają żony i nie ma u nich skandali związanych z księżmi w kościele rzymskim.

Cała religia Mariawicka oparta, jest na objawieniach nazwanych Dziełem Wielkiego Miłosierdzia, które miała polska zakonnica Maria Franciszka Kozłowska. Objawienia, te potępiają np. niemoralność wśród duchownych, oraz mówią o tym, że grzechy, jakich dopuszczają się kapłani, sieją zgorszenie wśród wiernych. Najważniejszą nauką, jest naśladowanie w pokorze życia matki bożej.

Temat tego zgromadzenia religijnego podjął bardzo obszernie Pan Jerzy Pietrkiewicz w swej pozycji Trzeci Adam opowieść o Mariawitach. Lektura ta, przybliża nam postać Jana Marii Michała Kowalskiego, który był mariawickim biskupem, oraz reformatorem. Pisarz ma talent do mówienia o tym, o czym na szeroką skalę nikt nie mówi. Chyba gdyby nie książka Pana Pietrkiewicza nigdy bym nie podchwyciła tematu tego, cóż tu dużo mówić niezwykle ciekawego wyznania. Autor opisuje nie tylko postać kontrowersyjnego mariawity, ale także wierzenia i tradycje tego kościoła. Gdy czytam, że Arcybiskup Kowalski ogłosił listem pasterskim z dnia 18 kwietnia 1924 zniesienie przymusowego celibatu i wprowadzenie dla kapłanów mistycznych związków małżeńskich z siostrami zakonnymi… Padam😊Ta książką, to po prostu uczta dla intelektu, ale też pochylenie się nad wiarą i jej znaczeniem, oraz przyswajaniem absurdalnych nauk.

Trzeba przyznać, że Autor posiada ogromną wiedzę w temacie, a publikacja ta, napisana prostym, barwnym językiem wciąga do tego stopnia, że po prostu się przez nią płynie. Książka niezwykle intrygująca, z jednej strony człowiek odrzuca samą postać Kowalskiego, a z drugiej jest tak zafascynowany jego osobą, że chce czytać dalej.

Nie wiem, czy chciałabym na żywo zgłębić się w religię mariawitów w Polsce, ale nie znalazłam w tym temacie nic bardziej szczegółowego jeśli chodzi o książki niż pozycja Pana Pietrkiewicza. Obszerne posłowie, piękne wydanie, oraz fotografie umieszczone w publikacji dodatkowo dodają jej wartości. Muszę tutaj także nadmienić, że jest to książka odważna. Nie wiem, czy kościół mariawicki w Polsce byłby nią zachwycony😊ale dla mnie jako zwykłego, prostego czytelnika, jest ona kopalnią wiedzy.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Iskry


 

czwartek, 1 sierpnia 2024

Powrót do korzeni



„Paryż to jedyne miasto na świecie, gdzie śmierć głodowa uznawana jest wciąż jeszcze za sztukę”.

Carlos Luiz Zafon





Według legendy założycielem Paryża był Parys syn Pirama króla Troi. Wszyscy kojarzymy tę historię o koniu trojańskim, jednak uważa się historycznie, że miasto założone zostało przez Celtów w III w. p.n.e.…

Po podboju Galii przez Franków Paryż stał się ich stolicą. Karol Wielki przeniósł wprawdzie stolicę do Akwizgranu, a władzę w mieście przekazał hrabiom, jednak już w X wieku ostatni hrabia Paryża, Hugo Kapet, koronował się na króla Francji, dając początek współczesnemu państwu francuskiemu.

Paryż kojarzy nam się z modą, wyznaczaniem trendów zarówno kulturowych jak i społecznych, ale czy nie ma racji Henry Miller, mówiąc:Paryż przypomina kurwę. Z daleka wydaje się przepiękna, nie możesz się doczekać, kiedy ją weźmiesz w ramiona. Pięć minut później czujesz pustkę i wstręt do samego siebie. Czujesz się oszukany.

Zwłaszcza dziś w XXI wieku, kiedy najsłynniejsze państwo świata zostało niemal całkowicie opanowane przez wzbogacenie kulturowe, a rodowici Francuzi coraz częściej szukają schronienia we Włoszech, Portugalii, czy Hiszpanii, jest to cytaty dający do myślenia.

Są, jednak Pisarze, którzy mimo zmian zachodzących w społeczeństwie i rozumieniu normalności zapraszają nas do tego bez wątpienia wielkiego miasta na ucztę, intelektualna, historyczną i kulturową. Pan Krzysztof Lubczyński niezrażony polityczną nowomową w swej pozycji Paryż przewodnik literacko – historyczny przedstawia nam miasto, jakie w prawdzie już nie istnieje, ale tęsknota za nim zmusza czytelnika do zagłębienia się w opis Autora. Pozycja ta mnie zachwyciła… Kiedy patrzę na ekran telewizora i widzę upadek stolicy Francji, brud zalegający na ulicach, śmieci unoszące się na Sekwanie, opuszczone muzea, wystawy, czy teatry oraz koczujących milionami ludzi o stanowczo nieeuropejskim pochodzeniu, myślę sobie, jak to się stało, że Paryż tak bardzo się stoczył, oraz jak bardzo potrzebni są tacy Pisarze, jak Pan Lubczyński, którzy odkopują dla nas, to co pozwoliliśmy zniszczyć, czyli szlachetność historii i kultury nie tylko samego miasta, ale i całego kontynentu.

Autor zaprasza nas do świata wielu zabytków, z których dla mnie najważniejsze, to Plac Bastylii z okolicami przepięknie przedstawiony przez Pisarza, a tak wulgarnie zniszczony na otwarciu Igrzysk Olimpijskich całkiem nie dawno w Paryżu właśnie. Dalej bezsprzecznie jedna z najważniejszych europejskich dzielnic Montmartre, wraz z jej legendami i historią. W połowie XIX wieku Montmartre stał się ulubionym miejscem artystycznej cyganerii. Tutaj znajdują się, także najwspanialsze muzea l’Espace Dali, muzeum poświęcone twórczości surrealistycznego artysty Salvadora Dalego, dom Dalidy na Rue d’Orchampt i plac Dalidy, dom Erika Satiego, czy Musée de Montmartre. Znajdziemy tutaj także fascynujący opis Luwru, Dzielnicy Łacińskiej, czy dawnej polskiej dzielnicy Batignolles.

Publikacja, ta mnie oczarowała. Od razu pomyślałam o tym, że Wydawnictwo mogłoby postarać się o stworzenie serii, o najwspanialszych miastach świata np. Londyn przewodnik historyczno – literacki, Wiedeń, Rzym, Pekin, Moskwa, Madryt etc. Byłaby to wspaniała kolekcja, rzetelnie opisana, którą z ogromną radością miałabym na półce.

Mimo zdania Millera, że Paryż, to miasto Północy, wysunięty bastion wzniesiony na bagnie wypełnionym czaszkami i kośćmi, Pan Lubczyński swoją książką udowadnia, że trzeba i warto wracać do Paryża i świata sprzed lat. Nawet walczyć o to, aby to, co było akurat w Paryżu ważne i prawdziwe nie zagubiło się pośród dzisiejszej bylejakości. Książka nie tylko godna uwagi, co obowiązkowa dla miłośników sztuki, historii, oraz podróży.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Iskry


 

wtorek, 30 lipca 2024

Bajka o Fatimie



„Jeśli powstanie u ciebie prorok, lub wyjaśniacz snów, i zapowie znak lub cud, i spełni się znak albo cud, jak ci zapowiedział, a potem ci powie: «Chodźmy do bogów obcych - których nie znałeś - i służmy im», nie usłuchasz słów tego proroka, albo wyjaśniacza snów. Gdyż Pan, Bóg twój, doświadcza cię, chcąc poznać, czy miłujesz Pana, Boga swego, z całego swego serca i z całej duszy. Za Panem, Bogiem swoim, pójdziesz. Jego się będziesz bał, przestrzegając Jego poleceń. Jego głosu będziesz słuchał, Jemu będziesz służył i przylgniesz do Niego. Ów zaś prorok lub wyjaśniacz snów musi umrzeć, bo chcąc cię odwieść od drogi, jaką iść ci nakazał Pan, Bóg twój, głosił odstępstwo od Pana, Boga twego, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, wybawił cię z domu niewoli. W ten sposób usuniesz zło spośród siebie”.



Księga Powtórzonego Prawa 13, 2-6



Uwaga, recenzja może zawierać treści nieodpowiednie dla osób głęboko wierzących, Kościoła Katolickiego



Gdy Jan oddał pokłon aniołowi, w ostatnim rozdziale Księgi Objawienia czytamy, że anioł powiedział do niego: Nie rób tego, bo jestem sługą z Tobą i Twoimi braćmi prorokami i z tymi, którzy zachowują słowa tej księgi. Bogu oddaj pokłon. Księga Wyjścia, oraz Powtórzonego Prawa ostrzega Nas przed szeroko pojętym bałwochwalstwem, a przykazanie drugie mówi Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, bo Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który za nieprawość ojców karze synów do trzeciego i czwartego pokolenia, tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań (Wj 20,3-6)

Tak zwane objawienia maryjne fascynują ludzi od lat. Fatima, Lurdes, Gietrzwałd, Akita, Medjugorie… Miejsca, gdzie głoszona jest chwała „Maryi”, a nie Boga Ojca, czy Jezusa. Spójrzmy na liczby, szacuje się, że w samej Polsce mamy 22 sanktuaria poświęcone osobie Jezusa Chrystusa i niemal sto osobie „Maryi”.

Sądząc, po słowach Marii z Biblii, która mówi Wielbi dusza moja Pana,

i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy (Łk 1,46) była ona grzeszną kobietą, która potrzebowała Zbawiciela, którym dla niej był Bóg. Nigdy biblijna Maria/ Miriam nie uważała się za niepokalanie poczętą (ten tytuł przysługuje tylko Jezusowi), bezgrzeszną (również zarezerwowane dla Jezusa), współodkupicielkę (wymysł dodany przez Kościół Rzymski). Nie uważała także, że należy jej się cześć i chwała, która według Biblii przysługuje tylko Bogu Ojcu.

Jeśli uważnie czytamy samą Biblię, która jest Pismem natchnionym przez Boga, to bluźnimy, oddając cześć „Maryi”, czy biblijnej Miriam/Marii. Co w związku z tym dzieje się podczas tak zwanych objawień maryjnych, jeśli przyjmiemy za prawdę objawioną przez Boga w Piśmie Świętym, że nawet szatan przyjmuje postać anioła światłości II Koryntian 11-14 UBG

W każdym miejscu na świecie objawia się inna „Maryja”, żądając dla siebie chwały i czci przysługującej tylko Bogu, a także modlitw do swojej osoby i adoracji, co jest niezgodne ze słowami Pana Boga w Biblii. Inny wygląd, inne przesłanie, jedyne co łączy te wszystkie objawienia, to naleganie tej istoty na oddawanie sobie chwały.

Pani Sylwia Kleczkowska, jako doktor, osoba studiująca na KUL podjęła wyzwanie przeanalizowania dokumentów związanych z najsłynniejszym objawienie na świecie, mianowicie tym które wydarzyło się w portugalskiej miejscowości Cova da Iria, znajdującej się dwa i pół kilometra od Fatimy na drodze do Leirii.

Kto nie słyszał o biednych pastuszkach, którym ukazuje się „Matka Boska”? Już na samym wstępie mamy przekłamanie, ponieważ okazuje się, ze ci pastuszkowie wcale nie byli biedni. W swej bez wątpienia przełomowej pozycji Fatima historia źle opowiedziana, Pisarka rozprawia się z nawarstwionymi błędami o Fatimie i wydarzeniami, jakie się w niej odbyły na podstawie dostępnych dla wszystkich dokumentów, które udostępniło sanktuarium port. Santuário de Nossa Senhora do Rosário de Fátima lub Santuário de Fátima.

Autorka zamieściła rozmowy, jakie odbyły dzieci w trakcie objawień i po nich między innymi z księdzem Ferreirą, czy księdzem Formigao. O ile rozmowy, te są może mało pasjonujące, to obraz, jaki przedstawiają dzieci rzekomo Matki Boskiej (zwrot ten, jest przekłamaniem, ponieważ Bóg nie ma matki, a Maria była matką syna człowieczego), jest zupełnie inny, niż widzimy go dziś. Figura, jaką czczą miliony Katolików na świecie nie ma nic wspólnego, z tym co objawiło się na polu w Fatimie. Thedim, który wykonał figurę, nigdy nie rozmawiał z dziećmi, a rzeźbę stworzył według opisu księdza Formigao. Tak więc, co naprawdę widziały Hiacynta, Łucja i Franciszek? Według przesłuchania Łucji z dnia 11 października 1917 roku jej zdaniem pani wyglądała na około 15 lat i miała nieco ponad metr wzrostu, co również twierdziła Hiacynta. Dalej według dzieci postać miała czarne oczy, mówią o tym, wielokrotnie więc była to ważna informacja. Była ubrana na biało, na nogach miała białe skarpety. Biały płaszcz sięgający od głowy do dołu spódnicy, nie miała butów, a jej spódnica sięgała kolan. To tylko część opisu.

Jak widać, zupełnie różni się od figury, którą obnoszą dziś w procesjach księża katoliccy. Pani Kleczkowska dotarła także do zapowiedzi samych objawień, co jest najciekawsze, ponieważ zostały one zapowiedziane przez… Spirytystów i wydrukowane w gazecie. Ogłoszenie ukazało się 10 marca 1917 roku… Co mają wspólnego spirytyści z „Maryją”?

W książce Pisarki jest jeszcze wiele innych smaczków. Rzekoma „Maryja” przepowiada dzieciom, że wojna, która się toczy, zakończy się 13 maja 1917 roku, ale wojna trwała nadal… O fałszywych prorokach możemy przeczytać w księdze Powtórzonego Prawa. Objawienie, jakie mnie utwierdza w przekonaniu, że zdarzenia te nie pochodzą od Boga, to to, że Łucja zobaczyła ubranego na biało Józefa z dzieciątkiem Jezus na ręku… O ile się nie mylę, to Pan Jezus zmartwychwstał i siedzi po prawicy Boga, nie jest dzieciątkiem zależnym od Józefa, „Marii”, czy kogokolwiek innego.

Informacji z książki Pani Kleczkowskiej, która poddaje w wątpliwość cuda i postać ukazującą się w Fatimie jest tak wiele, że musiałam wiele rzeczy dokładnie przeanalizować, poszperać w internecie i porównać z Pismem Świętym. Smaczku pozycji dodaje fakt, że siostra Lucy Truth, udowadnia wraz z gronem badaczy i naukowców, że siostra Łucja została podmieniona po roku 1960, ponieważ najprawdopodobniej ostatni raz wtedy była widziana. Badania naukowe wykazały, że jest pewne, iż kobieta, która publicznie pojawiła się jako s. Łucja z Fatimy od 1967 r., NIE JEST widzącą Łucją dos Santos, której Matka Boża objawiła się w Fatimie…

W związku z tym, dlaczego Watykan kłamie?

Szczegółowe rozłożenie krok po kroku wydarzeń w Fatimie przez Autorkę, dostarcza jeszcze, większej ilości pytań niż mamy odpowiedzi.

Sister Lucy Truth wyjaśnia, że 1 października 1992 r. kardynał Antony Padiyara, bp Francis Michaelappa z Indii i o. Francisco Pacheco z Brazylii rozmawiali z s. Łucją. Carlos Evaristo, portugalsko-kanadyjski dziennikarz i historyk, służył jako tłumacz. Po przeprowadzeniu wywiadu treść została opublikowana na polecenie kardynała Paduyra. Dokładnie rok później, 11 października 1993 r., wywiad z s. Łucją przeprowadził kard. Ricardo Vidal. Godzinny wywiad został sfilmowany. Siostra Łucja została poproszona o potwierdzenie i rozwinięcie tego, co powiedziała w wywiadzie rok wcześniej.

SLT komentuje:

„W tych dwóch wywiadach „s. Łucja” zaprzecza niemal każdemu oświadczeniu, które sama złożyła w ciągu ostatnich 70 lat, dotyczącemu szczegółów próśb Matki Bożej w Fatimie o konsekrację Rosji, jak również szczegółów Trzeciej Tajemnicy. Proponuje ona ostateczną interpretację orędzia fatimskiego, która jest nowatorska, a jednocześnie zgadza się z propagandą Watykanu od lat 60-tych, która rozcieńczyła Fatimę do łagodnego wezwania do modlitwy i pokuty, które powinno unikać jakichkolwiek odniesień do Rosji lub jej konsekracji. Przesłanie Fatimy jest raczej przesłaniem nadziei, pokoju i ekumenizmu

https://niewolnikmaryi.com/2022/12/22/wywiady-z-falszywa-s-lucja-analiza-sprzecznosci/

Co napisać o książce, która przedstawia tylko i wyłącznie dokumenty, jakie są dostępne, każdemu odbiorcy? Bez wątpienia Pani Sylwia Kleczkowska, zadała sobie wiele trudu, aby historię tę przedstawić czytelnikowi rzetelnie według zapisanych faktów, ale także wykazała się wielką odwagą, nie bojąc się sprzeciwić oficjalnej doktrynie Watykanu. Co ciekawe, w narrację Autorki wpisuje się, także wywiad, jakiego udzielił ojciec Stefano Cecchinem.

Nieco ponad 230 stron, może całkowicie odmienić wiarę w fatimskie cuda, oraz przywrócić Biblii należne jej miejsce w sferach wiary i duchowości. Przyznam, że czekam na kolejne książki Autorki, tak rzetelnie podparte faktami, zawartymi w przypisach.

Książkę do recenzji otrzymałam od Pani Sylwii Kleczkowskiej


 

niedziela, 14 lipca 2024

Golgota Narodów - przestroga dla świata



„We śnie czy na jawie, w pracy, podczas posiłków, w budynku czy na powietrzu, w kąpieli czy w łóżku - nie miałeś dokąd uciec. Nic nie było twoje oprócz tych kilku centymetrów sześciennych zamkniętych pod czaszką”.

George Orwell



Gdy w roku 981 Rusini najechali na nasz kraj, zabierając Przemyśl wraz z Grodami Czerwieńskimi, można było stwierdzić, że nasze stosunki nie będą dobre. Kto jednak przypuszczał, że będą one aż tak złe i nawet w XXI wieku nie będzie się czym pochwalić. Bolesław Chrobry doprowadził do pokoju z Rosją, który niestety ze względów rodzinnych trwał dość krótki okres i od roku 1013 ponownie stosunki z tym wielkim krajem pogorszyły się na tyle, że przez wiele kolejnych lat nie było mowy o żadnym porozumieniu.

Jeśli prześledzimy tę historię dalej, ani Mieszko II, ani Bolesław Śmiały, oraz inni po nich nie zagwarantowali nam w tej kwestii sukcesu. Niektórzy twierdzą, że romans pomiędzy Carycą Katarzyną a Stanisławem Augustem Poniatowskim przyniósł krótki czas odwilży, jednak wszyscy wiemy, czym to się skończyło. Państwo Polskie zniknęło z mapy świata na ponad sto lat, doprowadzając ludność do wielu skrajnych postaw, odważnych walk, powstań i poruszeń.

Gdy nadciągnął wielkimi krokami rok 1919, a wraz z nim Główny Zarząd Poprawczych Obozów Pracy (ros. Gławnoje Uprawlenije Isprawitielno-Trudowych Łagieriej i Kolonij), czyli specjalnego oddziału tajnej policji oraz ministerstwa spraw wewnętrznych ZSRR, który wykorzystywał skazańców jako darmową siłę fizyczną, na początku zatrząsało się społeczeństwo rosyjskie, a za nim ci, którzy mieszkali w państwach dookoła niego. Po przewrocie bolszewickim w kraju nad rzeką Moskwą pojawił się nowy rodzaj przestępcy „wróg klasowy” określenie, to można było przypisać każdemu. Rok 1918 przyniósł Leninowi i Trockiemu śmiałą ideę, obozów koncentracyjnych dla tak zwanych wrogów ludu. Skazani mieli w nich wykonywać proste prace fizyczne, do tego celu chciano wykorzystać m.in. dawne obozy dla jeńców wojennych, zwolnionych na mocy Traktatu Brzeskiego. Dochodząc do roku 1920, powstał pierwszy obóz koncentracyjny, który staje się wzorem dla łagrów w ramach przyszłego systemu Gułagu, na Wyspach Sołowieckich.

Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili owładnięty manią prześladowczą, występuje z programem bardzo szybkiej industrializacji oraz planem pięciolatek. W ten sposób Politbiuro decyduje o organizacji jednolitej sieci obozów, która ma zastąpić system ówczesnego więziennictwa dla wrogów klasowych i kryminalistów. Gdy Stalin był ogarnięty tym karnym szaleństwem, Hitler jeszcze nie myślał o tym, aby budować zbiorowe krematoria, uważając, że Związek Sowiecki stanowi zagrożenie dla świata.

Łagiernik Aleksander Sołżenicyn szacował, że od początku rewolucji do 1956 roku w obozach uśmiercono ponad 60 milionów obywateli ZSRR. Lwia część przypadła na rządy Stalina (systemu Gułagu ruszył na dobre w 1923 roku, a po śmierci Dżugaszwilego został szybko wygaszony).

To dzięki Panu Sołżenicynowi, zaczęła się moja przygoda z rosyjską machiną śmierci, przechodząc przez takie dzieła, jak Archipelag GułagWyspa Sachalin, czy Ludzie stamtąd. Otrzymałam dzieło, trudne, a jednocześnie tak fascynujące, że czas jego czytania wydłużył mi się z uwagi na powroty do wielu fragmentów. Mowa tutaj o Golgocie Narodów opowieść o życiu w łagrach i ucieczka z Workuty Pana Jerzego Gajdzińskiego. Książka ta, to coś niesamowitego, teoretycznie podobnego do dzieł Pana Sołżenicyna, ale jednocześnie coś zupełnie innego.

Workuta, jako miejsce, gdzieś kiedyś obiło mi się o uszy, jednak nigdy nie zgłębiałam tego tematu. Obozy na tym terenie powstawały w roku 1931, ich więźniowie mieli wydobywać węgiel kamienny u podnóża Uralu Polarnego w północnej części Autonomicznego Okręgu Komi. Dopóki nie zapoznałam się z pozycją Autora, tylko tyle wiedziałam o tym obszarze nad rzeką Workuta.

Pan Gajdziński wykazał się niezwykłą determinacją i odwagą przekazując do rąk czytelnika swoje wspomnienia od momentu gdy wpadł w sowiecką machinę śmierci i wyzysku. Prawdziwa relacja ofiary stalinowskiego pogromu, powoduje, że literatura obozowa ciągle jest ważna, oraz zmusza nas ludzi współczesnych, którzy nie przeżyli tego piekła, aby wyciągać wnioski z minionej historii.

Dzieło Golgota Narodów, to opowieść o młodym człowieku, który trafia do systemu więziennictwa okrutnego i bezwzględnego, który przez lata rujnuje mu życie, na różnych jego etapach. Sowieckie łagry odbierają bohaterowi wszystko poza ogromną determinacją powrotu do domu.

Gdy w maju 1940 roku piętnastoletni Jerzy Gajdziński próbuje dostać się do Francji spod okupacji ZSRR, zostaje aresztowany na granicy z Rumunią przez krwawe NKWD. Przez siedem lat, więziony wykonuje niewolniczą pracę w łagrach po obu stronach Uralu. Jego piekło na ziemi kończy spektakularna, a jednocześnie przez wszystkich uważana za niewykonalną, ucieczka z Workuty obozu położonego 160 km od koła podbiegunowego. Ucieczka została doceniona przez samych Rosjan, co przyczyniło się do rozmowy o tym, ale to już musicie doczytać sami.

Wspomnienia… Trudno jest oceniać czyjeś wspomnienia, bezsprzecznie Golgota Narodów, to przekaz dla milionów o tym, że to ludzie ludziom zgotowali ten los. Dodatkowo przedstawienie całego tła historycznego, politycznego, ówczesnej władzy, systemu represji, bierności politycznej… Książka o życiu i o śmierci, z mnożącymi się pytaniami co dalej? Jak żyć? Co po sobie zostawić? Co jest naprawdę ważne? Żal wielki, że publikacja ta ma tylko jeden tom. Muszę tutaj jeszcze dodać, że o ile pozycję Pana Sołżenicyna czyta się ciężko i dość topornie, ta napisana jest tak bardzo plastycznym językiem, że przez kartki po prostu się płynie. Tekst jest wstrząsający, wspomnienia naznaczone bólem, ale to, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie, to fotografie. Mogłabym patrzeć na nie bez końca. Kiedy przyglądasz się zdjęciom, porównujesz przeszłość wielu milionów ludzi, z tym co masz dziś. Prawda, jest taka, że my ludzie współcześni nie wyciągamy wniosków z doświadczeń innych pokoleń. Takie pozycje, jak Golgota Narodów, czytamy raczej z ciekawości, nie zwracając uwagi na ich uniwersalny przekaz, którego nie bierzemy pod uwagę, myśląc — nas to nigdy nie spotka. Ekranizacja, to coś, na co czekam i mam nadzieję, że wolą ludzi, którzy uważają to dzieło za genialne, pojawi się ona i będzie szeroko dostępna w Polsce i na świecie.

Świat zapomina o bohaterach, ludziach, którzy tylko wolą walki i przetrwania dokonali zmartwychwstania polskiego narodu, dlatego takie pozycje, jak ta Pana Gajdzińskiego w czasach kiedy przeszłość minęła, a przyszłość rysuje się w czarnych barwach, są nam dziś, tak bardzo potrzebne.

Książkę do receznji otrzymałam od Fundacji Jakobstaf!


 

sobota, 22 czerwca 2024

Klasyka zamkniętej społeczności



„Każdy, komu ufamy, na kogo, jak nam się wydaje, możemy liczyć, kiedyś nas rozczaruje. Pozostawieni sami sobie ludzie kłamią, mają tajemnice, zmieniają się i znikają, niektórzy za inną maską lub osobowością, inni w gęstej porannej mgle nad klifem”.

Lauren Oliver





Z jakiegoś powodu wydawało mi się, że książka Pani Very Buck była dostępna na Legimi już jakiś czas temu przed premierą. Później dopiero kiedy przyjrzałam się temu bliżej, uświadomiłam sobie, że są to powieści o podobnych tytułach stąd moja pomyłka. Chodzi o tytuł Wilcze dzieci, co najważniejsze bardzo dobry tytuł.

Osobiście jestem bardzo łasa na wszelkie thrillery z wątkiem społecznym, kocham zamknięte środowiska w książkach, mimo że może to jest oklepany temat, ale czyż między innymi nie z tego powodu wielką sławą cieszą się wielkie klasyki ciągle wznawiane, jak np. książki Pani Christie? Tak samo, jest z pozycją Pani Buck. Byłam bardzo napalona na tę publikację, całkowicie mój styl nie tylko fabuły, ale i pisania. Mamy tutaj dziewczynę, która ginie bez śladu, po tym wydarzeniu znika miejscowa nauczycielka i okazuje się, że tajemniczych zaginięć kobiet w wiosce Jakaobsleiter było więcej. Ludzie zamieszkujący osadę są odcięci od świata i podejrzliwie podchodzą do wszystkiego, co związane z nowościami i nowinkami. Bystra dziennikarka Smilla dostrzega podobieństwo między zniknięciami kobiet a tym co stało się z jej dawną przyjaciółką Julią. Podejmuje własne prywatne śledztwo, które zamieni się w walkę o życie.

Jak już pisałam wyżej zamknięte miasteczko, wąski krąg podejrzanych… Książka ta bardzo mocno kojarzy mi się z horrorem Osada, który swoją drogą bardzo mi się podobał. Tutaj również mamy zacofane społeczeństwo, manipulację, kłamstwa, tajemnice, zbiorową winę, coś niesamowitego. Trzeba, również napisać, że publikacja Wilcze dzieci została nominowana do nagrody Glauser – Preis 2024, a to już o czymś świadczy. Oczywiście nie wszystkie książki, które otrzymują nominację, czy nagrody są dobre, ta jednak jest napisana moim zdaniem po mistrzowsku. Nie wiem dlaczego, ale myślałam, że Autorka, jest Polka, może dlatego, że Wydawnictwo głównie bazuje na polskich Pisarzach, ale nie. Nie zmienia, to faktu, że pozycja ta, jest jedną z lepszych, jakie czytałam do tej pory i mocno zawyża poziom. Szeroko rozbudowana psychologia zbiorowości na pewno zadowoli tych, którzy uwielbiają wątki psychologiczne. Patrząc z perspektywy lat i wieków, prawdą, jest, że czytelnicy lubią, wydawać by się mogło, proste krwawe historie z tajemnicą w tle, w których bohaterami są małe, uśpione miasteczka, inaczej Wydawcy nie zawracali sobie głowy, aby je wydawać. Jestem pod wrażeniem, jeśli Pani Buck napisze coś jeszcze, z całą pewnością przeczytam. Jeśli lubicie klimatyczne, prowincjonalne śledztwa z całą pewnością Wilcze dzieci są dla Was i nie możecie tego przegapić.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Prozami


 

wtorek, 21 maja 2024

Super sprawa



„Niech pan nie lekceważy mądrości Kościoła! Kościół to jedyna dyktatura, jaka od dwóch tysięcy lat nie została obalona”.

Erich Maria Remarque





Uwielbiam powieści z kościołem rzymskim w tle, w każdej książce od czasu szokującej pozycji Dana Browna, jaka powstała, jest odrobina prawdy w fabule i otoczonej przygodą plotce. Co ciekawe od wielu lat kościół rzymski nie ma już monopolu nie tylko na prawdę, ale i na ochronę dobrego imienia, co wykorzystuje coraz szersze grono Pisarzy. O ile jeszcze parę lat temu katolicyzm walczył z dziełami Browna, czy Pani J.K. Rowlling dziś nie przejmuje się, tym, że staje się bohaterem często negatywnym wielu publikacji, od powieści począwszy, na dokumencie skończywszy.

Na rynku wydawniczym ukazała się nie dawno pozycja Pani Agnieszki Ptak Spotkanie, która obraca się właśnie w kręgach tajemnic watykańskich, prawdach i nieprawdach o objawieniach maryjnych, niedomówieniach i plotkach wokół kościoła rzymskiego. Przyznam, że bardzo chciałam tę powieść, przeczytać, nie chodziło o sam gatunek, ale o wątek oraz akcję, jaka się w niej dzieje. Muszę przyznać ze zręcznie napisana, dogania Pana Browna, szkoda tylko, że nie jest bardziej rozbudowana.

Christopher postanawia popełnić samobójstwo, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że mężczyzna jest księdzem, a kościół uważa samobójców za śmiertelnych grzeszników. Czy nasz bohater faktycznie nie żyje? A może, jest to zręczne oszustwo mające wyższy cel? Tego próbuje dowiedzieć się brat bliźniak Christophera, stąpając po kruchym lodzie i podążając za być może fałszywymi tropami. Co do całej sytuacji ma Tajemnica fatimska, oraz objawienia w La Salette? Jak oba wydarzenia wpłyną na losy świata, oraz czy zbiegi okoliczności i nieoczekiwane zwroty akcji wstrząsną instytucją kościelną? Doczytajcie sami.

Intryga miesza się z tajemnicą, prawda przeplata się z plotką i fikcją, napięcie, dramatyzm sytuacji, zwroty akcji i zakończenie, które jest warte przeczytania, tak pokrótce można opisać tę pozycję. Jak już pisałam wyżej, żałuję, że książka jest tak mało rozbudowana i krótka, można było wiele wątków pociągnąć i oddać w ręce czytelnika prawdziwą kryminalną przygodę. Nie zmienia, to jednak fakty, że powieść czyta się jednym tchem i czeka na, to co będzie dalej. Podobałam mi się bardzo, ja w ogóle lubię wątki około kościelne, z reguły są ciekawe i zawierają ziarnko prawdy w tekście, tym bardziej czyta się to z zapartym tchem i oczekuje się więcej. Spójrzcie na okładkę… Już ona sama przyciąga wzrok i powoduje, że obraca się książkę, aby przeczytać, o czym jest.

Cóż tu dużo mówić, liczę na to, że Pani Ptak stworzy kolejną równie fascynującą publikację, tym razem sprawiając ucztę odbiorcy objętością pozycji. Wszystkim fanom Dana Browna, Umberto Eco, czy Arthura Conana Doyle’a polecam bez dwóch zdań. Jestem przekonana, że będziecie się świetnie bawić.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra

 

Dramat

- [..] trzeba wierzyć. Wierzyć. Cóż innego nam pozostaje? - W co? - W Boga. I w dobro, które tkwi w ludziach. - Czy pan nigdy nie wątpił? - ...