poniedziałek, 21 marca 2022

Jak dokonać niemożliwego?


Jedyny pożytek z prognostyków giełdowych polega na tym, że na ich tle dobrze wypadają wróżbici.”




Największy krach na giełdzie z roku 2010, teoretycznie został zakończony w roku 2015, gdy Navinderowi Sarao postawiono zarzuty. Groziło mu 380 lat więzienia, jednak znajomości sprawiły, że jedyną dotkliwą kara było 13 milionów dolarów, które mężczyzna musiał zapłacić w ramach kary.


Jak to możliwe, że jeden niepozorny makler giełdowy, niemal całkowicie pogrążył bankowość amerykańską? Mini krach nowojorskiej giełdy, spowodował, że w ciągu kilku minut indeks giełdowy Standard & Poor 500 - reprezentujący pół tysiąca największych firm notowanych na Wall Street — stracił prawie bilion dolarów. Aż trudno uwierzyć, że manipulacje 36-letniego Sarao mogły doprowadzić do takich wielkich strat.

Komisja Handlu opcjami uważa, że mężczyzna samodzielnie dokonał jednego dnia od 20 do 29 procent transakcji, obstawiając kursy indeksu na kredyt na odległość, z domu swoich rodziców na przedmieściu Londynu. Historia niemal jak z dobrego filmu akcji. Największe banki świata, firmy, przedsiębiorstwa i wielkie korporacje niemal dostały zawału po wyczynie londyńczyka. Amerykanie uważają, że sztucznie wywołane trendy inkasowały ogromne różnice w kursach akcji, w ciągu 5 lat w sposób nielegalny zniknęło ponad 27 milionów funtów.


Sarao pojawił się w sądzie w przetartym dresie i powyciąganym podkoszulku. Mężczyzna nadal mieszka z rodzicami na przedmieściach Londynu, jego matka pracuje w aptece, natomiast ojciec jest emerytem. Gdy usłyszał, o wyczynach syna uznał, że to przerasta jego wyobraźnię, a na komputerach się nie zna.


Na podstawie tych iście filmowych wydarzeń, powstała książka Pana Liama Vaughana Flash Crash najbardziej zagadkowy rynkowy krach w historii. Pozycja ta opowiada historię, teoretycznie biednego człowieka z niezamożnej rodziny, który odznaczając się wielkim geniuszem, nie tylko obrobił giełdę, ale także spowodował wielkie napięcie, które porównuje się z wielkim kryzysem w latach XX.


Pozycja ta jest idealnym materiałem na film. Najciekawsze jest to, że Sarao ma takie plecy, że wyrok w jego sprawie jest najzwyczajniej śmieszny. Nasuwa się także wiele pytań np. czy faktycznie całej akcji mógł dokonać jeden człowiek ze swojego niedużego mieszkania? Technika idzie do przodu, więc jest to prawdopodobne, jednak czy na pewno?


Publikację czyta się jednym tchem. Wspaniała pod względem szczegółów ze sprawy, oraz tego jak całe zdarzenie wpłynęło na elity tego świata. Oczywiście jest to bardziej pozycja dla tych, którzy interesują się finansami, gospodarką i ekonomią, ale moim zdaniem spodoba się także miłośnikom dobrej sensacji, której nie powstydziłby się sam Dan Brown.


Publikacja wciągnęła mnie bez reszty. Z chęcią zobaczyłabym serial lub film. Trzeba przyznać, że Sarao, mimo że wiele mu się zarzuca, to ma łeb, moim zdaniem to przestępczy geniusz. Książkę bez dwóch zdań polecam, jest naprawdę warta tego, aby się z nią zapoznać.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

sobota, 19 marca 2022

Polskość różnie malowana






Los historii zależy czasem od przypadku”.




Nowa Europa, która obfituje w miejsca, gdzie brakuje bieżącej wody i kanalizacji, gdzie w soboty cała rodzina wybiera się do łaźni, aby się wykąpać przed niedzielną wizytą w kościele, gdzie zamiast kotów, czy psów ludzie hodują stada krów, ponieważ to jedyne wyjście, aby spożywać swoje, a nie unijne mleko. Stara i nowa Europa, którą dzieli ogromna przepaść nie tylko ekonomiczna, gospodarcza, czy majątkowa, ale przede wszystkim kulturowa. Kiedyś obszary należące do Polski, dziś Kresy odległe, a jednocześnie tak bliskie. Historia nasza, a jednocześnie innych narodów, społeczeństwo tak nam bliskie, a jednocześnie, obce i dalekie. Wyprawa do polskich Inflant… Pouczająca, pełna inności, ale ciągle nasza, polska.


Co właściwie i do czego zostało przyłączone? To pytanie zadają sobie od lat nie tylko historycy, ale także ludzie, którzy się interesują historią polskich Inflant. Rok 1567 w Królewcu, w jednej z najsłynniejszych drukarni Daubmanna, ukazała się mała, niepozorna książeczka o symptomatycznym tytule Wszystkiey Lifflandczkiey ziemie, iako przed tym sama w sobie była, krótkie a pożyteczne opisanie.


Książeczka miała wyjaśniać to co nie wyjaśnione, przyłączenie tego co nie nasze do tego co nasze lub na odwrót, i zrozumienie tego, czego nie było. Ziemie nad Dźwiną i Zatoką Ryską, przepiękne i bogate spędzały sen z powiek władcą polskim oraz rosyjskim, piętrząc konflikty i waśnie. Inflanty stały się trzecią obok Wielkiego Księstwa Litewskiego, oraz Korony Królestwa Polskiego częścią składową Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Był to obszar ziemi, który dziś ściśle tworzą Estonia i Łotwa.


Aż do roku 1918 kultura na Łotwie rozwijała się pod dyktando niemieckiego protestantyzmu. Ciekawie było we wschodniej części kraju, gdzie dominował katolicyzm i wielkie tradycje polskie. Przez kraj płynie rzeka Dźwina, która dla Polaków, Rosjan, Łotyszy oraz Białorusinów stanowi wyznacznik historii. Gdy staniemy w Krasławiu i popatrzymy na lasy, po przeciwnej stronie zawsze pomyślimy o Polsce, która kiedyś tam była, oraz o Polakach, którzy tam mieszkali i ginęli. Nie cofając się daleko w przeszłość, możemy tam spotkać ludzi, którzy do dziś kultywują swoją polskość, mimo tego, że w dowodach mają wpisaną narodowość łotewską, czy białoruską.


W Łatgalii żyje dziś około 20 tysięcy ludzi o narodowości polskiej, jest to jeden z najbardziej katolickich rejonów Łotwy. Dzieci polskich Inflant dorastały w otoczeniu innych kultur i tak również jest dziś. O ile Łatgalia na samym wejściu tchnie radością swojej przeszłości, o tyle już Dyneburg, drugie co do wielkości miasto Łotwy, mimo tego, że kraj należy do Unii Europejskiej, krzyczy swoją sowietyzacją. Na Dyneburg składa się kilka wiosek bez kanalizacji połączonych osiedlami sowieckich bloków i zakładów przemysłowych.


Opowieści o dawnych miastach polskich Inflant jest wiele, można tutaj rozpisać się także o Platerowie, Dorpaciu, czy Rydze. Wszędzie tam znajdziemy polską kulturę, wspomnienia minionych czasów, wspaniałe NASZE zabytki, naszych rodaków, nasz język, naszą Polskę.


Pan Sławomir Koper wraz z Panem Tomaszem Stańczykiem zabiera nas w kolejną sentymentalna, a zarazem prawdziwą podróż do polskich Inflant. Świata tak innego, a jednocześnie tak polskiego. Autorzy nie piszą tylko o kontekście historycznym dawnych miast, które wchodziły w skład Rzeczypospolitej Obojga Narodów, ale przede wszystkim o ludziach, tradycjach, zmianach, współczesności.


W pozycji, Kresy Północy wyprawa do polskich Inflant, poruszono takie tematy jak z dziejów rodziny Platerów, estońskie kulinaria, inflanckie nekropolie, czy requiem dla polskiej Kurlandii.


Dzieło suto okraszone wspaniałymi zdjęciami majestatycznych zabytków, czy tradycyjnych trunków, zabierze nas w świat, do którego dziś jako Polacy niestety nie mamy dostępu. 


Osobiście zebrałam wszystkie publikacje obu Panów i z wielką chęcią do nich wracam, zwłaszcza dziś kiedy świadomość historyczna jest tak ważna. Książka napisana lekkim, barwnym językiem, z całą pewnością przypadnie do gustu zarówno starszym jak i młodszym czytelnikom, którzy lepiej chcą poznać bez wątpienia wielką historię i barwną przeszłość własnego narodu.


Szczerze polecam nie tylko Kresy północy wyprawa do polskich Inflant, ale także wszystkie pozycje, które ukazały się w serii Kresowej od pierwszej, czyli Ostatnie lata polskiego Lwowa.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Fronda


 

Zaginięcie z najnowszym wynalazkiem w tle




Nie na każdy pociąg w swoim życiu musisz zdążyć” […]








Gdy za wielkim oceanem Amerykanie ginęli w bratobójczej wojnie secesyjnej, na ziemiach polskich szykowano się już do wielkiego powstania przeciw władzy Rosji. Za to londyńczycy w tym właśnie momencie historii świętowali największe wydarzenie w dziejach swego miasta mianowicie otwarcie pierwszej linii metra na świecie. To właśnie rok 1863 na zawsze odmienił życie mieszkańców Anglii.





Dziś Londyńskie The Undergroundma już 153 lata, a jego historia zachwyca i jednocześnie przeraża.

– Pierwszy raz w historii ludzie mogą w wygodnych wagonach przemieszczać się pod cmentarzami – pisał brytyjski "Daily News".

Londyńczycy nie byli, jednak przekonani do tego wynalazku. Mimo tego, że autorytety ówczesnych lat prześcigały się w wymienianiu zalet szybkiej kolei, zwykli ludzie nie byli zachwyceni podróżowaniem w ciemności w towarzystwie milionów szczurów. Metro, jednak dość szybko zyskało przychylność klasy średniej, dzień po otwarciu jeździło nim około 30 tysięcy pasażerów, obecnie jest to ponad 3 miliony dziennie. Mimo to szybka kolej nie przekonała nieprzekonanych, którzy bali się duchów ofiar epidemii dżumy z XVII wieku, na których mogile wzniesiono jedna ze stacji metra – Aldgate.





Na tle wielkiego historycznie wydarzenia dla Wielkiej Brytanii, powstała kolejna, bestsellerowa powieść dla dzieci, o przygodach Enoli Holmes, detektyw w spódnicy. To już szósty tom najlepszej, książki o tajemnicach, zaginięciach, oraz sekretach XIX wiecznego Londynu. Nancy Springer i tym razem nas nie zawodzi, wplątując dzielną dziewczynę nie tylko w zaginięcie, ale także szereg problemów moralnych ówczesnego świata.





Jak już wiedzą miłośnicy Enoli, młoda dama nadal nie odnalazła matki, która uciekła z domu. Wybrała się za to do Londynu, aby uskuteczniać swoje poszukiwania, a jednocześnie zakłada agencję, która zajmuje się rozwiązywaniem różnych, dziwnych problemów. Enola w przebraniu udowadnia wielkiej stolicy, że nie tylko jej słynny brat Sherlock może mieć wspaniałe efekty swojej dochodzeniowej pracy. W części szóstej Sprawa tajemniczego zniknięcia księżnej, do rodzinnej posiadłości rodzeństwa trafia osobliwa paczka, do Enoli. Sherlock, który przybywa, aby zobaczyć przesyłkę, nie może znaleźć swojej roztrzepanej siostry, aby jej ją przekazać. W międzyczasie, kiedy mężczyzna przeczesuje Londyn, nasza bohaterka zostaje zaskoczona dziwną sprawą, można by rzec widmo. Do jej biura przychodzi zdesperowany książę del Campo, który twierdzi, że jego żona zaginęła na stacji metra. Sytuacja jest o tyle, oryginalna, że księżne raczej nie zapuszczają się w tak obrzydliwe miejsca jak stacje szybkiej kolei, na dodatek nikt nie widział, aby kobieta wychodziła z tunelu, świadkowie sugerują, że po prostu rozpłynęła się w powietrzu.





Czy, aż trzy zagadki do rozwiązania to nie będzie za dużo dla naszej Enoli? Okazuje się bowiem, że poza zaginięciem matki i księżnej, dziewczyna musi jeszcze ustalić, co z całą sprawą ma wspólnego jej brat Mycroft.





Przyznam, że z niecierpliwością czekałam na kolejny tom serii Pani Springer. Wszystkie poprzednie są wspaniałe, napisane lekko z humorem, oraz nutką zgryźliwości. Część szósta, różni się jednak od pozostałych. Mam wrażenie, że jest dojrzalsza, zawiera więcej przemyśleń bohaterki, niż samej akcji, ale jest to naprawdę wspaniałe. Z uwagi na to, że w każdym kolejnym tomie Enola jest coraz starsza, jej spojrzenie na świat i to, co się na nim dzieje staje się coraz bardziej świadome i przemyślane to wyraźnie widać w książce. Dziewczyna jest jedną z tych postaci, z którymi czytelnik dorasta, jest to wielki atut tego tomu. Oczywiście, poza tajemnicą, wątkiem kryminalnym, nie mogło zabraknąć mojego ulubionego rysu historycznego, co z całą pewnością wyróżnia pozycje autorki wśród innych powieści o tej tematyce dla dzieci.

Żałuje jedynie, że publikacje są tak cienkie, choć oczywiście wiem, że są one stworzone pod młodych czytelników, jako osoba dorosła chętnie sięgnęłabym po coś grubszego:-))). Książkę przeczytałam w zaledwie dwie godziny, wspaniały dodatek do popołudniowej kawy. Jestem przekonana, że fani Enoli będą zachwyceni a ci, którzy jeszcze jej nie znają muszą, koniecznie nadrobić zaległości, ponieważ tom siódmy jest już w przygotowaniu:-) Polecam bez dwóch zdań.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

czwartek, 17 marca 2022

Sztuka szeroko pojęta


Fakt, że maluję, z pewnością nie oznacza, że rozumiem to wszystko, co widzę; jest to jedynie droga ku przeniknięciu tajemnicy świata. Należy nią podążać ze znacznie większą dozą pokory aniżeli troski, by siebie wyrazić.”




Rok 2022 to jeden z tych, które będą wyróżniały się serią najbardziej pasjonujących, ciekawych i ekskluzywnych wystaw dzieł sztuki. Jakie potwory kryją się w dziełach Francisa Bacona? Co mają wspólnego Coco Chanel z Picassem? W jaki sposób Sonia Delaunay zmieniała modę w najwyższej klasy sztukę abstrakcyjną? Z całą pewnością ten rok będzie obfitował w smaczki i smaki największych artystów nie tylko współczesnego świata.


Light&Space to efemeryczna twórczość, w której rzeźby igrają z percepcją ludzką. Przyciągają subtelnymi kolorami oraz połyskliwymi powierzchniami. Wystawa w Copenhagen Contemporary z całą pewnością przyciągnie tłumy. Znajdą się na niej lśniące prace Craiga Kauffmana, Helen Pashgian czy Roberta Irwina, które należy nie tylko oglądać – trzeba ich doświadczyć.
Light & Space”, Copenhagen Contemporary, Kopenhaga, 3 grudnia 2021 – 4 września 2022 roku


Lata 90 kojarzą nam się z wielką ekspresją i siłą koloru. Entuzjastyczna energia i ogromny seksapil to coś, co przyciągnie na ekspozycję „Reinvention and Restlessness”. Odważni twórcy, śmiali projektanci, przedstawiający własne ujęcie sztuki kończącego się wieku. Marc Jacobs, Comme des Garçons, Martina Margieli i Jil Sander to nazwiska, o których trzeba pamiętać.
Reinvention and Restlessness: Fashion in the Nineties”, The Museum at FIT, Nowy Jork, 19 stycznia – 17 kwietnia 2022 roku


Warto cofnąć się w czasie do roku 2020, gdyż był on wielkim wybuchem wystaw od malarstwa średniowiecznego po pop – art. Najważniejszym wydarzeniem tego roku była wystawa przygotowana przez Muzeum Sztuk Pięknych w Gandawie poświęcona mistrzowi Janowi van Eyckowi (ok. 1390 – 1441). W Hiszpanii w Muzeum Thyssen-Bornemisza w Madrycie po raz pierwszy odbyła się wystawa poświęcona Rembrandtowi jako portreciście. Od 15 kwietnia do 11 lipca 2020 roku mogliśmy zachwycać się sztuką spotykającą się z filmem. Luwr Abu Dhabi, symbol stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, jest zarówno niesamowitym cudem architektury, jak i siedzibą słynnych kolekcji sztuki. To właśnie w nim przedstawiono analizę związku filmografii Charliego Chaplina z twórczością artystów awangardowych np. Marca Chagalla, Fernanda Légera i Frantiska Kupki.


Rozpiętość imprez poświęconych różnym etapom i elementom sztuki w ostatnich latach coraz bardziej wzrasta. Dzieła średniowieczne, renesansowe, czy współczesne są coraz bardziej brane na tapetę, ale z równie wielką chęcią organizatorzy wracają do osiągnięć starożytnego Egiptu, Grecji, czy Rzymu w tym temacie.


Chronologia Sztuki pod redakcją Iaina Zaczka to oś czasu, która zaprasza nas do zapoznania się nie tylko z największymi dziełami powstałymi od czasów przed naszą erą, ale także z późniejszymi obrazami. Pozycja ta to przekrój najwspanialszych prac od czasów starożytności przez złoty renesans, romantyzm, aż do epoki nowoczesnej. Znajdziemy w niej takie prace jak np. Wenus z Willendorfu, do dziś jest uważana za ideał kobiecości, a także symbolizuje płodność, piękno i miłość. Warto także pochylić się nad płótnem Etapy miłości Fragonarda, czy Europa (fragment) Giambattista Tiepolo.
Publikacja Chronologia sztuki to wspaniały powrót do epok i dzieł, o których mówi się najrzadziej, a które były ikoną swoich czasów. Zebrane prace ułożone chronologicznie pozwalają szybko odnaleźć najbardziej interesujące nas obrazy.
Cudowne reprodukcje, wiele ciekawostek, obszerne informacje o artystach i samym dziele, do tego soczyste żywe kolory, oryginalna interpretacja.
Wiele z opisanych obrazów, powraca na największe wystawy światowe, aby cieszyć oczy wszystkich miłośników nie tylko malarstwa, ale także danej epoki.
Niezwykle kształcąca i budująca poczucie piękna pozycja, którą warto mieć.


Książka mnie oczarowała, jako miłośniczka sztuki szeroko pojętej, jestem nią zachwycona. Niektóre płótna przedstawione w publikacji widziałam, jednak wiele jest takich, które miałam okazję ujrzeć pierwszy raz dzięki tej pozycji. Poza walorem kulturowym książka to również wspaniała publikacja historyczna, pozwalająca poznać największe atuty wybranego okresu czasu.


Zachęcam, aby zapoznać się z tą kolejną wartościową pozycją Wydawnictwa Arkady.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady



 

sobota, 12 marca 2022

Holandia od wieków malowana




„Z poetami, malarzami i muzykami jest tak samo jak z grzybami: wśród dziesięciu tysięcy jeden dobry”.



Od 25 listopada, do 10 kwietnia 2016 roku, na Wałach Chrobrego w Szczecinie można było oglądać 120 dzieł malarstwa niderlandzkiego, holenderskiego i flamandzkiego. Wystawa ta była pierwszym w Polsce pokazem dzieł ze Schwerina (Państwowe Muzeum w Niemczech). Na wystawie prezentowana była szeroka gama obrazów Holandii oraz Flandrii złotego wieku. Sama nazwa wystawy Nie tylko tulipany miała na celu wyjście poza stereotyp, w myśleniu o sztuce złotego wieku. Widzowie mogli zobaczyć między innymi portrety, pejzaże, martwą naturę, czy sceny rodzajowe. Wały Chrobrego cieszyły się w tym czasie wielką popularnością, okazało się bowiem, że malarstwo holenderskie przyciąga tłumy, zwłaszcza kobiet i dzieci.

Sztuka holenderska w XVII wieku kształtowało się w niezwykle trudnych warunkach, społecznych politycznych i religijnych. Dopiero co wywalczona wolność spod habsburskiej katolickiej hegemonii, spowodowała powstanie mieszczańskiej Republiki Zjednoczonych Prowincji, kierowała się ona protestanckimi zasadami wiary. Cała sytuacja znajdowała niezwykłe odzwierciedlenie w ówczesnej sztuce. Z wszelkich scen religijnych całkowicie usunięto kult świętych, natomiast chętnie czerpano inspirację z fragmentów biblijnych. Jednymi z ciekawszych obrazów tamtych czasów są np. Quiringh van Brekelenkam, Wnętrze krawieckiego warsztatu, Jan Vermeer, Mleczarka, 1658, czy Jan Steen, Zwariowane gospodarstwo, 1663.



Twórców tego czasu można było bardzo łatwo rozpoznać. Jeśli na obrazie jest dużo malutkich (ubranych) ludzi wyglądających normalnie, jest to Bruegel; jeśli na obrazie jest dużo malutkich (nagich) ludzi robiących dziwne rzeczy, jest to Bosch.




Jednym z najbardziej rozpoznawalnych malarzy holenderskich bez wątpienia, jest Bosch. Ostatni z prymitywistów flamandzkich, tworzył na przełomie gotyku i wczesnego renesansu. O artyście niewiele wiadomo, w wieku trzynastu lat był świadkiem tragicznego, wielkiego pożaru. Właśnie w nim koneserzy jego sztuki upatrują dziwaczność jego dzieł oraz ich psychodeliczny aspekt. Jako jeden z prymitywistów spowodował, że jego dzieła są postrzegane w kontekście sztuki późnego średniowiecza, a także nowożytności. Malował niemal wszystko, od dzieł ukazujących życie codzienne jak płótno Wóz z sianem, po dzieła całkowicie fantastyczne, jak Ogród rozkoszy ziemskich, to na nim Bosch przedstawia ludzi jako zabawki w rękach demonów, jest to jeden z bardziej kontrowersyjnych obrazów malarza. Warto także przyjrzeć się szczegółom na malunku. Kiedyś obraz nazywany był Truskawkowym obrazem, z uwagi na to, że truskawki są niemal wszechobecne, symbolizują rozkosz i są efemeryczne. Wzrok przykuwa piekło ukazane na tym niezwykłym tryptyku. Zwierzęta i demony torturują ludzi, którzy wcześniej jedli owoce. Wizja bogata w detale, przedziwne stwory, futurologiczne budowle godne Gaudiego – do dziś mnoży interpretacje, a jednoznaczne odczytanie dzieła – nie jest możliwe.

Hieronim Bosch do dziś pozostaje jednym z najbardziej tajemniczych i wielkich artystów.




W malarstwie holenderskim nie da się także nie wspomnieć o Brueglu. Pieter Bruegel starszy to tak zwany malarz chłopski, ze względu na tematykę większości swoich dzieł. Artysta ten przedstawia nam zupełnie inną wizję świata niż Bosch, bardziej delikatną jednak z równie pełną soczystych kolorów, oraz dużej ilości postaci. Jednymi z piękniejszych i bardziej znanych obrazów artysty są Wieża Babel, Żniwa, Taniec wieśniaków, czy Pejzaż z upadkiem Ikara.

Przyznam, że malarstwo holenderskie oraz flamandzkie jest jednym z moich ulubionych, ze względu na kolory, zapełnienie płótna, a także charakter prac.

Album Malarstwo Holenderskie Złoty Wiek Pana Claudio Pescio, to kolejna zachwycająca pozycja dla wszystkich miłośników sztuki, która zabiera nas we wspaniały okres rozkwitu malarstwa w Holandii. Pozycja ta to nie tylko niezwykłe obrazy, ale także historia ich twórców. W książce możemy przyjrzeć się pracom np. Rembrandta, Vermeera, czy Elinga. Wspaniałe dzieła, oryginalne ciekawostki, nieznane fakty, wspaniała grafika, oraz ekskluzywna oprawa.

Album na niesamowicie wysokim poziomie pod względem informacji oraz kolorystyki, przyciąga jak magnes. Wiele z obrazów zawartych w publikacji jest szeroko znanych np. Dama z perłą, ale jest również wiele takich, które nie są popularne, a naprawdę warto się nad nimi pochylić. Niezwykle podoba mi się np. Kobieta czytająca list, czy Pejzaż z Polderami. Wiele z holenderskich dzieł sztuki znajduje się w muzeach, a także w prywatnych zbiorach. Pozycja Pana Pescio pozwala, na głębsze ich poznanie, zanim wybierzemy się do galerii sztuki, czy na wystawę.




Malarze z każdego kraju mają swój niepowtarzalny styl, moim zdaniem polscy i holenderscy artyści mają wiele ze sobą wspólnego, np. porównując dzieła Chełmońskiego i Steena. Na końcu publikacji zebrana jest martwa natura, przyznam, ze nie jest to zbiór moich ulubionych obrazów wolę pejzaże, jednak trzeba przyznać, że niektóre z tych prac są naprawdę piękne.

Album Malarstwo Holenderskie Złoty Wiek od pierwszej strony zachęca czytelników, aby z pozycją zostać na długo. Mnie urzekł, jestem przekonana, że spodoba się także i Wam.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

Tragiczny Sachalin



Przetrzyj oczy, przywróć czystość sercu – i najwyżej sobie ceń tych, którzy cię kochają, którzy ci dobrze życzą. Nie krzywdź ich, nie obrażaj, z nikim z nich nie rozstawaj się w gniewie: toć nie wiadomo, czy to nie ostatni twój uczynek przed aresztowaniem i czy nie taki twój obraz zostanie w ich pamięci”!...


Archipelag Gułag








Jednym z najsłynniejszych pisarzy, który poruszał temat gułagów sowieckich, jest Aleksander Sołżenicyn. Jego opisy w słynnej trylogii Archipelag Gułag, poświęconej więzienno — obozowej martyrologii narodu rosyjskiego, rzuciły na kolana cały świat, niemal doprowadzając do szału kolejne władze na Kremlu.


Popularność takich dzieł jak np. Opowiadania kołymskieNa nieludzkiej ziemi, czy Rosja w łagrze nawiązują głównie już do przeżyć w niewoli sowieckiej, jednak niewiele pozycji mówi o tym co zapoczątkowało historię gułagu, a także jego pierwowzory.


Antoni Czechow, który uwielbiał podróżować, przedstawił w swej publikacji Wyspa Sachalin, powstanie tragicznego w skutkach pomysłu stworzenia katorżniczego więzienia dla wrogów Rosji. O miejscu tym nigdy nie było głośno, dopiero gdy Zygmunt Miłoszewski osadził tam akcję swojej powieści Kwestia ceny, ten niemal zapomniany zakątek zyskał niemałą popularność.


Relacje Rosji i Japonii nigdy nie były najlepsze. Od ponad pięćdziesięciu lat wyspy, które przez Rosjan nazywane są Kurylami, a przez Japończyków Terytorium Północnym, stanowiły podłoże wielu mniejszych i większych konfliktów. Gra toczy się o cztery większe obszary: Kunashiri, Etorofu, Habomai, Shikotan, oraz parę mniejszych wysepek. Z ich powodu oba kraje nie podpisały do dziś traktatu pokojowego, który kończyłby tę długą wojnę. Nie do końca wiadomo, kto pierwszy odkrył Kuryle i Sachalin. Wszelkie dostępne dokumenty, mówią jednak o tym, że to Rosja skolonizowała ten obszar w XVI – XVII wieku, choć wiele z nich poddaje się w wątpliwość. Od 1885 roku mimo podpisywania różnych traktatów, status wyspy nie został rozwiązany. Po upadku ZSRR Sachalin przeszedł pod władzę Rosji jako spuścizna po molochu, jakim był Związek Radziecki.


Antoni Czechow podczas swojej podróży na Sachalin, przekonując się na własne oczy, że jest to wyspa więźniów, przebywających w katastrofalnych warunkach, poruszony tym, czego był świadkiem, spisał swoje wspomnienia w genialnej książce Wyspa Sachalin. Pisarz uważa, że zesłania na ten obszar od roku 1868 były początkiem powstawania dobrze nam znanych gułagów, w innych częściach surowej Rosji.


Gęsta tajga, bagna, góry, strumienie, dzikie piękno natury Sachalinu nigdy nie przysłoniło warunków, w jakich przyszło żyć zesłańcom. Kolonia karna na wyspie była jedną z najcięższych w ówczesnej Rosji.„Sachalin to miejsce największej męki, jaką potrafi znieść człowiek wolny czy uwięziony” – pisał sławny Antoni Czechow. Rywalizacja z Japonią o ten kawałek ziemi sprawiła, że władze carskiej Rosji wpadły na genialny pomysł, aby obszar ten przekształcić na więzienie dla wrogów politycznych Cara. Specjalnie powołany komitet od razu zdecydował, aby na Sachalin wysłać 800 katorżników, a w krótkim czasie dodatkowo 12 tysięcy.


Sharyl Corrado w pracy The „End of the Earth”. Sakhalin Island in the Russian Imperial Imagination 1849-1906 argumentowł, że:


1. Geografia wyspy utrudni skazańcom ucieczkę.

2. Wygnanie na wyspę będzie stanowić karę odpowiednio dotkliwą, ponieważ będzie trwać dożywotnio.

3. Wyspa jest rozległa, więc po odpracowaniu wyroku katorżnicy będą się mieli gdzie osiedlić.

4. Państwo skorzysta na osadnictwie z wykorzystaniem katorżników, bo trudno byłoby znaleźć chętnych, by dobrowolnie zamieszkać w takim miejscu.

Nie chodziło, jednak tylko o karę dla skazańca. Gdy nie wiadomo, o co chodzi, zawsze chodzi o pieniądze. Komitet był przekonany, że zrobienie z Sachalinu kolonii karnej przyniesie Rosji niezwykłe korzyści pieniężne. Uważano, że bogate złoża węgla na wyspie, będą mogły być eksportowane np. do Japonii. Tak wielka liczba skazańców w jednym miejscu miała także przynieść oszczędności dla budżetu.


Na przełomie XIX i XX wieku mimo tego, że Car zrobił wiele, aby warunki, jakie panowały w kolonii, nie wyszły na jaw, zrobiono tysiące poruszających zdjęć. Widać na nich zakutych w kajdany katorżników, którzy w łańcuchach, w surowych warunkach musieli ciężko pracować na wzbogacenie się Rosji. Większość fotografii wykonał Iwan Nikołajewicz Krasnow, opisywany jako „artysta z Sachalinu”. Obecnie znajdują się one w zbiorach Muzeum Historii Literatury w Aleksandrowsku Sachalińskim.


Pozycja Pana Antoniego Czechowa, porusza do głębi. Wyspa Sachalin Notatki z podróży jest tym bardziej wartościową publikacją, że została napisana przez naocznego świadka tamtej ludzkiej tragedii. Antoni Czechow opisuje nie tylko warunki życia w tej kolonii karnej, ale także dość szczegółowo przedstawia nam rys historyczny, ówczesnej sytuacji, walkę ludzi o przetrwanie, a także niezwykłą przyjaźń i lojalność mimo surowych warunków.


Książka Pisarza jest moim zdaniem kolejnym najważniejszym dziełem po Archipelagu Gułag Aleksandra Sołżenicyna. Jestem przekonana, że spodoba się wszystkim zainteresowanym tematyką sowiecką, a także będzie wspaniałą lekcją historii dla niewtajemniczonych. Polecam bezsprzecznie, każde wznowienie tej pozycji zasługuje na uwagę.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t