piątek, 25 lutego 2022

Bitcoin jako waluta światowa




Żyje się za pieniądze, ale nie warto żyć dla pieniędzy.
Wszystko, co można dostać za pieniądze, jest tanie”.






Cokolwiek nie mówić by o handlu, to powstanie pieniądza sprawiło, że ta sfera gospodarki zaczęła się rozwijać w szybkim tempie. Ludzie od zawsze dokonywali wymiany handlowej. Wcześniej działało to na zasadzie coś za coś, popularnością cieszyły się tak zwane płacidła. W ich skład wchodziły np. sól, futra, skóry, kawałki żelaza, muszle, czy różnego rodzaju kruszce. Z biegiem lat okazało się, że wymiana barterowa już nie wystarcza i trzeba pomyśleć o innym rozwiązaniu.


Historycy ustalili, że pierwsze monety pojawiły się w VII wieku przed Chrystusem. Jako pierwsi używali ich mieszkańcy dzisiejszej Turcji (dawniej Lidii), monety miały owalny kształt i były zrobione z elektrum. Dużo później pojawiły się pieniądze papierowe, na dobre weszły do obrotu w XVII wieku. Gdy ktoś był właścicielem dużej ilości pieniędzy kruszcowych, oddawał je na przechowanie złotnikowi, w zamian otrzymywał tak zwany kwit depozytowy. Posiadanie takiego kwitu, było dowodem na posiadanie określonej ilości kruszcu. Kupcy bardzo szybko przekonali się do tego rozwiązania. Kwity w porównaniu do monet były lekkie w przewożeniu i łatwiejsze w przechowywaniu, z biegiem czasu zaczęto nimi spłacać długi, a złotnicy zostawali bankierami.


Kolejnym krokiem w rozwoju pieniądza jako środka płatniczego są transakcje bezgotówkowe, najczęściej w przelewach. Karty płatnicze zostały zapoczątkowane w USA około 100 lat temu. W latach 50 tych rozwinęły się dwie największe organizacje kart płatniczych, MasterCard oraz Visa.


Dziś w XXI wieku coraz większą popularnością cieszą się tak zwane Bitcoiny. Czym są i dlaczego są tak popularne?


Bitcoin to pierwsza i najpopularniejsza z kryptowalut obecnie ogólnodostępnych. Jest formą pieniądza, która korzysta z kryptografii, w celu kontrolowania swojej kreacji i zarządzania. Twórca Bitcoina Satoshi Nakamoto, zjednoczył wiele powstałych wcześniej pomysłów stwarzając w ten sposób podwaliny do niezależnego systemu przepływu pieniędzy wirtualnych.


Definiujemy walutę elektroniczną jako łańcuch podpisów cyfrowych. Każdy z posiadaczy może przenieść własność monety poprzez cyfrowe podpisanie hasha poprzedniej transakcji oraz klucza publicznego następnego właściciela, dodając te wartość na koniec zapisu monety. Odbiorca płatności ma możliwość weryfikacji tych podpisów, pragnąc sprawdzić łańcuch posiadania – manifest ze strony bitcoin.com z 2008 roku.


Sieć Bitcoin powstała w roku 2009, a wraz z nią pierwszy klient BTC. Także w roku 2009 ustalono pierwszy realny kurs waluty Bitcoin, co ciekawe jest o wiele droższy od dolara. 22 maja 2010 roku pieniądz ten został wykorzystany w celach konsumpcyjnych, pierwsza giełda Bitcoin Market powstała w lutym 2010 roku.28.03.2013 – Kapitalizacja bitcoina osiągnęła 1mld $.


Pan Ben Mezrich po swoim genialnym dziele Miliarderzy z przypadku, tym razem zajął się fenomenem kryptowaluty, oraz ludźmi, którzy zdecydowali się na batalię sądową z Facebookiem. Po pierwszej części książki, w której poznajemy fenomen Maty (dawnego Facebooka), osobę marca Zuckenberga Tayler oraz Cameron Winklevoss zaczynają karierę inwestorów. Kiedy okazuje się, że nikt nie chce przyjąć od nich pieniędzy, udają się, na Ibizę gdzie poznają ekscentrycznego biznesmena. Mężczyzna opowiada im o idei kryptowaluty. Bracia Winklevoss zagłębiają się w świat Bitcoina a dnia 26 listopada 2017 roku zostają pierwszymi w historii bitcoinowymi miliarderami.




Pozycja Pana Mezricha, to nie tylko opowieść o zdradzie, przyjaźni i wielkich pieniądzach. To przede wszystkim książka o tym jak zmienia się świat. Jeszcze niedawno wydawało się, że moneta i papierek mogą wszystko, dziś okazuje się, że to kryptowaluty coraz bardziej rządzą światem i go zmieniają. Publikacją jestem zachwycona. Przyznam, że nie czytałam pierwszej części w tematyce Facebooka, ale mam zamiar to nadrobić. Nie wiedziałam, że tematy gospodarcze i finansowe tak mnie wciągną w powieści, mimo że na faktach.


Totalnie nie ogarniam mechanizmów działania kryptowalut, jednak jestem zafascynowana tym, jaki wpływ mają na społeczeństwo, oraz tym, że coraz więcej ludzi się nimi interesuje. Jestem przekonana, że pozycja Bogowie Bitcoina, wciągnie wszystkich zainteresowanych nie tylko kapitalizacją Bitcoina z roku 2017, ale także tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z kryptowalutami.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

czwartek, 24 lutego 2022

Lockwood wita zjawy i upiory




Smutny jest los zjawy. Obserwuje szare egzystencje żyjących, ich cierpienia i utrapienia w wiecznej gonitwie za umykającym czasem, ich złość z powodu drobiazgów. Przygląda się im, miotającym się wśród kłopotów, których los nie szczędzi im każdego dnia. I zazdrości im”.


Donato Carrisi






Wiktoriański Londyn po raz kolejny, przyciąga nas niesamowitą nawiedzoną przygodą. XIX wieczne miasto było najbogatszą metropolią świata, jednak w dzielnicach nędzy miliony ludzi przymierało głodem, oraz cierpiało od zimna i chorób. Właśnie w takim mieście, poznajemy bohaterów naszej książki Lockwood & Sp. Krzyczące schody, jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z niezwykłą agencją tropiącą zjawy i upiory, musicie to nadrobić, ponieważ właśnie ukazał się tom drugi serii Lockwood & Sp. Szepcząca czaszka.


W części pierwszej poznaliśmy naszą główną bohaterkę Lucy, która została młodszym agentem operacyjnym spółki Lockwood. Obdarzona niezwykłym darem dziewczyna pochodząca z angielskiego rynsztoka, w osobliwej agencji dostaje nie tylko pracę, ale odnajduje prawdziwych przyjaciół. Ponieważ nasza Lucy pochodzi z biedoty miasta, trochę historii... Brytyjski działacz społeczny i socjolog Charles Booth, który zajmował się dokumentowaniem życia codziennego i pracy mieszkańców Londynu, sporządził w 1889 r. mapę ubóstwa stolicy. Obszary, w których wegetowali ludzie bardzo biedni, pracujący dorywczo, z chronicznym niedostatkiem zaznaczył na granatowo. Nasza bohaterka nie miała łatwego życia, zwłaszcza że w tamtym czasie w Londynie panowała moda na sprzedawanie swoich dzieci, różnym typom spod ciemnej gwiazdy za marny grosz. Pierwszy tom serii przygód, agencji łowców duchów to nie tylko walka z upiorami, ale również wspaniały rys historyczny sytuacji Wielkiej Brytanii i mieszkańców jej największego miasta, w tamtym czasie.


Przyznam szczerze, że na część II czekałam z niecierpliwością, ponieważ uwielbiam tego typu publikacje i nie chodzi tutaj o fabułę wymyśloną przez Autora, ale o klimat powieści i właśnie ten urzekający i nadający kształt dziełu rys historyczny. Do obu pozycji został on niesamowicie subtelnie wpleciony, jednak zachęca on młodego czytelnika do bliższego poznania czasów, w których pracują nasi przyjaciele.


Szepcząca czaszka w wielkim skrócie to powieść, w której trójka naszych dzielnych łowców duchów dostaje nowe zlecenie. Nastolatkowie mają zbadać grób niezwykle tajemniczego wiktoriańskiego doktora. Niestety pod ziemią obudziło się coś, o wiele gorszego niż to z czym do tej pory mieli oni kontakt, a zwłoki mężczyzny trzeba było ekshumować. Kiedy młodzi ludzie już prawie świętują sukces, uwolniony zostaje przerażający duch, a z trumny znika niezwykle cenny, ale i niebezpieczny przedmiot. Nasi bohaterowie muszą odzyskać przedmiot, zanim umrze więcej ludzi, najgorsze jest to, że do akcji wkracza druga agencja Fittes, z którą Lockwood i Spółka nie za bardzo się lubią.


Londyńskie ulice zapełniały gromady obdartych dzieci, kradnących, żebrzących, handlujących lub usiłujących znaleźć coś do jedzenia. Wiele z nich zostało porzuconych przez rodziców lub wyrzuconych z zakładów rzemieślniczych, w których miały uczyć się zawodu.

Wciąż chodziły półnagie albo w obszarpanych szmatach i obrzucały się nawzajem wyzwiskami i przekleństwami, tarzały się w ulicznym brudzie albo kradły w porcie i na nabrzeżach – relacjonował świadek. Część dzieci ulicy trafiało do przytułków prowadzonych przez parafie. Dostawały tam dach nad głową i lichą strawę, ale w zamian musiały ciężko pracować.


Powyższe tło najnowszej powieści Pana Strouda, sprawia, że pozycja ta staje się jeszcze bardziej wartościowa. Mimo że jest to dzieło dla młodszych czytelników, dorośli również świetnie się w nim odnajdą. Przeżyjecie nie tylko krwawą pełną grozy przygodę, ale poznacie również siłę prawdziwej przyjaźni, a także czasy, do dziś nazywane najciemniejszymi w historii Wielkiej Brytanii.


Publikacją Lockwood & Sp. Szepcząca czaszka jestem zachwycona. Najbardziej cieszy mnie to, że tomów jest więcej, więc dłużej będę mogła cieszyć się przygodami Lucy, Lockwooda oraz Georga. Niezwykli bohaterowie, paranormalne zjawiska, mroczne tajemnice, zjawy i upiory to tylko niektóre zalety tego dzieła. Nie wiem dlaczego, ale obie części przypominają mi film, Van Helsing. Wiem, że fabuła jest zupełnie inna, ale te wszystkie kusze, łańcuchy i polowania są niezwykle podobne, co sprawia, że jeszcze bardziej warto sięgnąć po oba tomy. Nie długo swoją premierę będzie miał serial na platformie Netflix. Mam nadzieję, że będzie równie wciągający jak książki.


Jeśli jeszcze nie znacie trójki nastolatków z dręczonego nawiedzeniami Londynu, koniecznie musicie to nadrobić. Jestem przekonana, że się nie zawiedziecie. Seria Lockwood to przygoda dla całej rodziny, a także świetny prezent dla każdego czytelnika lubiącego się bać.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K.



 

Wolność, kocham i rozumiem



Wolność, to wolna wola, brak przymusu możliwość działania według własnego uznania. Wolność, to też odpowiedzialność, liczenie się z konsekwencjami swoich decyzji. Tylko człowiek wolny może w pełni wyrazić samego siebie. Dążenie do wolności jest wielką siłą człowieka”.






Rewolucja amerykańska z roku 1775 trwająca do roku 1783, udowodniła innym ciemiężonym państwom świata, że walka się opłaca. Konflikt między Królestwem Wielkiej Brytanii a jej koloniami w Ameryce Północnej doprowadził nie tylko do powstania największego gospodarczo oraz społecznie kraju na świecie, czyli Stanów Zjednoczonych Ameryki, ale także przyczynił się do długiej drogi do wolności takich państw jak np. Polska, Irlandia, czy Nigeria (choć wolność Nigerii stoi pod wielkim znakiem zapytania, obecnie jest ona tylko na papierze). Do krajów, które nie odzyskały wolności, zalicza się np., Izrael, który jest sztucznym tworem po odebraniu ziem Palestyńczyków, przez wygrane państwa II wojny światowej.


Temat wolności to archetyp, który przewija się przez stulecia. Mimo tego, że teoretycznie w XXI wieku niemal nie ma krajów zależnych, ponieważ każde z nich jest osobnym bytem, mimo nawet zjednoczenia jak w przypadku Zjednoczonych Emiratów Arabskich, czy Unii Europejskiej, w wielu krajach społeczeństwo wcale nie jest wolne, codziennie przeżywając swój dramat.


Gdyby zerknąć na mapę ciekawie jawi się nam obraz Syrii, mimo tego, że w roku 1943 Komitet Wolnej Francji ogłosił niepodległość tego kraju, dziś nie możemy powiedzieć, że Syria nie tylko jako państwo, ale przede wszystkim jako naród nie doświadcza nic z zapewnień niepodległościowych. Konflikt w tym kraju, który miał prowadzić do szczytnego celu obalenia krwawych rządów, reżimu Baszszara al – Asada zamienił się w mit o Gilgameszu. Nikt nie spodziewał się, że spontaniczny protest w Damaszku z roku 2003, przemieni się w tragedię, która z przyjaciół zrobiła wrogów.


Kolejnym niezmiernie ciekawym mocarstwem, które powstało, z popiołów są Chiny. Teoretycznie wielki kawał ziemi, tworzący swoją historię od roku 1997 na nowo, dziś jest jedynym pewnym zwycięzcą w każdym nadchodzącym konflikcie. Twarda ręka reżimu komunistycznego, która zabiera ludziom (co dziwne za ich zgodą) dużą część wolności, pędzi na przód, wyprzedając gospodarki świata, tworząc nową historię XXI wieku. W Chinach wolność społeczeństwa praktycznie nie istnieje, co jest dość skutecznie maskowane, ponieważ żaden Chińczyk nigdy by nie powiedział, że jest niewolnikiem reżimu. Ciekawe pomysły na kontrolę społeczeństwa coraz częściej znajdują uznanie w notabene o zgrozo wolnej Europie. Od Państwa Środka, kraje europy przejmują już nie tylko pomysły rozwoju, ale także szykują ludzi do wielkiej intelektualnej ciemnoty wolnościowej.


Nie można tutaj również nie wspomnieć o Afryce… Najprościej można ten kontynent określić tragedią i nic nie dodawać, jednak czy to nie jest wina rządzących na świecie, oraz wszelkich wpływowych organizacji? Afryka podzielona na kraje, posiadająca wielkie złoża nie tylko ropy, czy węgla, a także wielki potencjał gospodarczy, teoretycznie wolna od kilkudziesięciu lat cały czas pozostaje niewolnikiem, tak zwanych krajów cywilizowanych nie mówiąc już o wojskach, gangach i wszelkiego rodzaju Huntach, które zniewalają ten piękny kawałek lądu. Wojny wewnętrzne toczące się w takich krajach jak np. Kongo powodują, że w Afryce Zachodniej umiera tysiące ludzi. Morderstwa, kradzieże, szantaż, zastraszanie to kongijska codzienność. Mimo że Kongo odzyskało niepodległość w roku 1960, tak naprawdę społeczeństwo nigdy nie było wolne i musi radzić sobie samo.


O państwach, społeczeństwach oraz losach wolności można pisać bez końca. Pan James A. Robinson współtwórca wspaniałej, przebogatej pozycji Wąski korytarz państwa, społeczeństwa i losy wolności, zaprasza nas w swej publikacji do prześledzenia historii wielu narodów. Ich drogi do wolności, i niepodległości, której niektóre mimo pięknych słów nie mają do dziś.


W dziele tym znajdziemy rozdziały poświęcone nie tylko Afryce Zachodniej, czy Syrii, ale także teoretycznie wolnej Europie, w której żyjemy. Uwielbiam takie pozycje. Ze względu na moje zainteresowania, jeśli chodzi o konteksty wolnościowy, gospodarczy, czy polityczny jest to bezsprzecznie najlepsza książka tego roku. Autorzy nie tylko przedstawiają ciąg zdarzeń tragicznych dla wielu państw, ale także zmuszają do myślenia potencjalnego czytelnika, oraz zwrócenia uwagi na to co dzieje się nie tylko na świecie dziś, ale szczególnie na uważne przyglądanie się sytuacji w naszym własnym kraju. Jak wiadomo, wolność nie jest nam dana raz na zawsze. Zwłaszcza my Polacy powinniśmy zawsze o tym pamiętać. Takie pozycje jak Wąski korytarz, Pana Jamesa A. Robinsona są nie tylko ważne, ale przede wszystkim potrzebne, abyśmy nie zachłysnęli się tym, co odzyskaliśmy i pamiętali o ciągle zmieniającej się historii świata, w którym żyjemy.


Publikację bez dwóch zdań polecam. Bez wątpienia dzieło warte poznania.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

wtorek, 22 lutego 2022

Nie tylko sztuka sakralna



Sztuka przemawia jedynie do niezmiernie ograniczonej liczby ludzi.“


Paul Cezanne








Przełom epok, kiedy zabobon, ciemnota i zacofanie zaczynają ustępować na korzyść nauki, wiedzy, oświecenia. Średniowiecze i renesans dwa odrębne nurty, były najbardziej kontrowersyjnym czasem w tworzeniu dzieł malarskich ze względu na zupełnie inne wartości. Nigdy zapewne, tacy malarze jak Jan van Eyck (1390-1441), czy Hans Memling (1435-1494) nie pomyśleliby, że kultura i wartości najciemniejszej epoki w dziejach przeminą, a ich prace ustąpią na rzecz takich dzieł jak Burza Giorgione, Pokłon pasterzy Mantegna, czy kontrowersyjne Trzy gracje Rafaela Santi.


Tworzenie na przełomie wieków, kiedy nowe jeszcze do końca nie nadeszło, a stare całkiem nie przeminęło, musiało być nie lada wyzwaniem, ale także niebezpieczeństwem. Mimo że kolejna epoka baroku, po raz drugi wcisnęła świat w łapy zacofania, rozkwit sztuki w dobie złotego wieku, przyniósł nam tak wybitne postacie jak Leonardo da Vinci, Michał Anioł, czy Albrecht Dürer.


Ten ostatni z wyżej wymienionych, czyli Dürer to najosobliwsza postać przełomu średniowiecza i renesansu. Najsławniejszy i najbardziej rozchwytywany malarz epoki, znany głównie z dzieł o tematyce religijnej, zaskoczył wielu sobie współczesnych nie tylko dziełami ze sztuki sakralnej, ale również malunkami, które były prywatnym spojrzeniem artysty na otaczający świat. Rodzice Albrechta nie podzielali fascynacji syna, który ugruntowany głównie przez prace o tematyce religijnej pragnął czegoś innego. Jego marzenia o malowaniu przysłonił ślub z Agnes Frey, która skutecznie utrudniała mężczyźnie wyzwolenie się z kajdan konwenansów. Po latach nieszczęśliwego małżeństwa Dürer zostawi małżonkę w zainfekowanej dżumą Norymberdze, a sam po niezwykłej przemianie duchowej rozpoczął nowy etap w życiu, tworząc jedne z najznakomitszych dzieł, wiszące dziś w Muzeach Narodowych na całym świecie.


Albrecht Dürer chłonął sztukę, odkrył, że malarz, rzeźbiarz czy architekt nie jest tylko sprawnym rzemieślnikiem, ale indywidualnością. Nie jest tylko twórcą swojej pracy, ale stwórcą dzieła, a także nie jest tylko wykonawcą skupionym na czynnościach i pracy ręcznej, ale jest również teoretykiem i humanistą.


29 stycznia 2013 roku w Nowym Jorku, odbyła się jedna z najznakomitszych i najbardziej oczekiwanych wystaw na świecie. Wystawiono na sprzedaż najlepsze i najbardziej pożądane prace artysty. Wszystkie dzieła pochodziły z kolekcji prywatnej, były najważniejszymi pracami, jakie kiedykolwiek pojawiły się w sprzedaży. Takie obrazy jak Rycerz, Śmierć i Diabeł (szacowany na 700 tysięcy dolarów z roku 1513), Święty Hieronim w pracowni (szacowany na 500 tysięcy dolarów z roku 1514), czy Melancholia I (szacowana na 600 tysięcy dolarów z roku 1514), to tylko niektóre z dzieł, sprzedanych po kilku minutach od rozpoczęcia licytacji. Pracom Dürera zarzuca się wiele, począwszy od chaosu na płótnie, jednak bezsprzecznie jest to jeden z najbardziej oryginalnych, oraz wizjonistycznych malarzy przełomu epok.


Muzeum Albertina w Wiedniu do dziś posiada największy zbiór rysunków, akwareli i memorabiliów artysty. Ponad 200 rysunków, osobiste zapiski, pisma listy oraz inne dokumenty… To wszystko bez wątpienia przyciąga nie tylko kolekcjonerów sztuki, ale także sympatyków malarza.


Wspaniały album wydany przez Wydawnictwo Arkady Dürer Zbliżenia Tilla – Holgera Borcherta zaprasza nas do świata jednego z wybitnych artystów końca średniowiecza i początków renesansu. W pozycji tej przygotowanej dla miłośników sztuki znajdziemy nie tylko opis życia artysty, ale również przejście przez wszystkie obszary działalności tego wielkiego twórcy, opisy i interpretacje najważniejszych, ale także i tych mniej znanych prac, ale również zaskakującą nas inną stroną życia mężczyzny.
Dürer nie był tylko malarzem. Był również wielkim wizjonerem, kontrowersyjnym twórcą, teoretykiem sztuki, napisał wiele dzieł poświęconych pasji tworzenia jak Pouczenie o mierzeniu cyrklem i linią (wyd. 1523), czy Cztery księgi o proporcjach ciała człowieka (wyd. 1528). Na podstawie jego szkiców w XVI wieku zostały przebudowane mury obronne Ulm. Jego postać upamiętnia pomnik artysty w Norymberdze. Dürer pozostawił po sobie ok. 70 obrazów, 100 miedziorytów i akwafort, 250 drzeworytów oraz ok. 1000 rysunków.


Uwielbiam sztukę, sama zachwycam się malarstwem np. impresjonizmu zwłaszcza Monetem, więc albumem o dziełach Dürera jestem zachwycona. Mimo tego, że artystę uznaje się za narcyza (głównie przez jego kontrowersyjny autoportret, a także to, że lubił malować siebie nago), jest to jedna z ciekawszych postaci renesansu. Epoka znana jest głównie z fresków Michała Anioła, czy prac Leonarda da Vinci, ale moim zdaniem złoty wiek ma wielu wybitniejszych wizjonerów, a do takich właśnie zalicza się Albrecht Dürer.


Wydawnictwo Arkady słynie ze wspaniałych albumów, ten to już kolejny wizerunek słynnego malarza, który ukazał się w serii Zbliżenia. Cudowne zdjęcia najpiękniejszych reprodukcji, oraz rysunków, wyczerpujące opisy, delikatne insynuacje… Album z prawdziwego zdarzenia. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich koneserów sztuki, ale również dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z malarstwem. Jestem przekonana, że będziecie zachwyceni, bo od zdjęć nie można się oderwać. Z całą pewnością nie jest to publikacja na jeden raz, na wybitne obrazy można patrzeć bez końca. Dürer Zbliżenia koniecznie musi pojawić się na Waszych półkach.

Album do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

poniedziałek, 14 lutego 2022

Cyfrowa waluta puka do drzwi




 Gospodarka nie jest pacjentem, którego można nieustannie operować. Postawa duchowa i opinia ludzi są dużo ważniejsze dla gospodarki niż same ekonomiczne fakty. Trudno (...) uwierzyć, by ktoś, kto jest dobrze obeznany z rynkiem, mógł szczerze potępiać dążenie do zysku.





Jest to, aż niesamowite jak jeden z najbardziej hm… zaniedbanych krajów świata, który nie miał szans, na podniesienie się z głębokiej biedy nie tylko się rozwija, ale przegania największe gospodarki świata w tym amerykańską. Oczywiście mowa o Chinach.


Po upadku dynastii Qing w 1911 roku państwo to okazało się mało stabilne, już za panowania Qing w Chinach nie działo się najlepiej. Faktem jest, że w okresie od 1644 do 1911 roku nastąpił niesamowity przyrost naturalny, a także ogromny rozwój terytorialny, jednak chińska emigracja zwłaszcza z prowincji Fujian oraz Guangdong nie wpłynęła korzystnie na dalsze losy rządów ostatniej dynastii. Liga Związkowa podejmująca walkę o wyzwolenie Chin w roku 1905 nie zdawał sobie sprawy, z jak wielkimi problemami będzie musiał zmierzyć się ten wielki naród. Po dwóch wojnach światowych, rządach Mao Zedonga, rozłamie radziecko – chińskim, sojuszu z Albanią oraz odnowieniu relacji z USA, przyszedł czas na rządy Deng Xianshenga, które rozpoczęły panowanie Chin nie tylko w sektorze gospodarki.


Mamy XXI wiek, w którym to, co niemożliwe okazuje się możliwe, zwłaszcza na arenie międzynarodowej. Chiny są niemal pierwszą gospodarką świata, a za ich przykładem idą kolejni. Najbardziej kontrowersyjnym z tematów podejmowanych na arenie międzynarodowej jest temat cyfrowej waluty, którą już wprowadza rząd komunistyczny za Wielkim Murem. Mimo kontrowersji, wokół tego tematu, idea podoba się innym mocarstwom na świecie.


Bank Centralny Chińskiej Republiki Ludowej od roku 2014 pracuje nad cyfrowym Juanem, celem tych prac jest całkowite zastąpienie gotówki walutą cyfrową. Mówi się o tym, że tradycyjne pieniądze tracą w Chinach na popularności. Pomysłu Chińczyków nie można porównywać do istniejącego już na rynku kryptowalut Bitcoina, e-CNY cyfrowa waluta Chin jest całkowicie kontrolowana przez Bank Centralny.


Dziesiątki milionów cyfrowych juanów trafiło, już do mieszkańców kilku miast Państwa Środka. Czy ludzie zechcą z nich korzystać, na masową skalę to się jeszcze okaże, jednak pomysł cieszy się dużym uznaniem. Tak dużym, że inne państwa na świecie również rozważają wprowadzenie własnej waluty cyfrowej. Niezwykle szeroko pisze o tym w swojej nowej publikacji Pan Richard Turrin Koniec gotówki cyfrowy juan, nowy globalny system walutowy?


Pozycja ta podzielona jest na kilka części. Pierwsza z nich opisuje już aktualny stan transakcji bezgotówkowych w Chinach, oraz opisuje ich wielki rozwój. Druga część tłumaczy niezwykle dokładnie koncepcję waluty cyfrowej, a także jej implementację w Kraju Środka. Ostatnia ukazuje analizę, jak rozliczenia elektroniczne zmieniły relacje człowiek – pieniądz w chińskim społeczeństwie. Dzieło to, moim zdaniem niezwykle ważne pod względem gospodarczym i ekonomicznym, zachęca również do przemyśleń w temacie waluty cyfrowej, oraz całkowitej kontroli społeczeństwa w innych krajach, w tym w Polsce. System kontroli obywateli w Chinach jest bardzo szeroko i szczegółowo rozbudowany… Inne kraje na świecie powoli podążają w tym samym kierunku, dlatego moim zdaniem książka ta jest tak ważna.


Bezsprzecznie w kontekście historycznym, ekonomicznym oraz społecznym pozycję Pana Turrina polecam. Wszyscy zainteresowani tematem powinni sięgnąć po to dzieło. W dobie prężnie rozwijających się Chin znajomość wszelkich planów Państwa Środka jest niezmiernie ważna.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zona Zero

Żydzi po raz kolejny




Kiedy ludzie zaczynają nienawidzić, przestają zadawać pytania. Po prostu gardzą innymi i już.






Od dobrych kilku lat, rynek wydawniczy jest wprost zalewany pozycjami o Holokauście, oraz cierpieniach w Auschwitz. Zarówno pozycje dokumentalne jak i obyczajowe, fabularne cieszą się wielką popularnością. Nikt dziś nie neguje wielkiej zbrodni w Obozie Koncentracyjnym w Oświęcimiu, jednak zastanawiam się, dlaczego żadna z zagranicznych powieści nie porusza cierpienia Polaków oraz ludzi innych narodowości w Obozach Zagłady tylko ciągle Żydów. Przyznam, że robi się to już trochę męczące, ciągłe czytanie o losach Żydów w publikacjach zwłaszcza obyczajowych, moim zdaniem umniejsza cierpieniom mojego narodu, oraz zakłamuje fakt, że KL Auschwitz był wybudowany dla Polaków.


Trochę przydługi wstęp, ale nie mogłam, nie napisać co myślę, mając w ręku kolejną książkę z cyklu powieści obyczajowych o cierpieniu narodu żydowskiego, tym razem z perspektywy dziecka (choć i takich dzieł powstało wiele).


Po ostatnim wielkim sukcesie takich pozycji jak Dzieci żółtej gwiazdy, czy Chłopiec w pasiastej pidżamie, przyszedł czas na Lalki z getta Pani Evy Weaver. Powieść ta według opisu miała być psychologicznym katharsis Autorki, która zmaga się z dziedzictwem II wojny światowej. Pani Weaver postanowiła napisać Lalki z getta, aby oczyścić swoje emocje, oraz duchowo rozliczyć się ze straszną zbrodnią Jej narodu, na narodzie Żydowskim (ciekawe, czy takie katharsis powstanie w stronę polską). Osobiście mimo świetnej fabuły jestem krytycznie nastawiona do kolejnej tego typu pozycji. Nie jestem absolutnie antysemitką, ale mam wrażenie, że zagraniczni pisarze mają tak przysłonięty obraz II wojny, że uważają, że pokrzywdzeni byli tylko Żydzi, więc dla mnie jest to kolejna męcząca pozycja.


Mika żydowski chłopiec na samym początku wojny dziedziczy po swoim dziadku płaszcz, oraz osobliwą kolekcję pacynek. Dzięki kukiełką pomaga swoim przyjaciołom przetrwać tragiczny czas wojny. Lalki chłopca powodują, że zwraca na niego uwagę Niemiec, co powoduje, że dziecko musi teraz zapewniać rozrywkę swoim oprawcą. Jedna z pacynek trafia do niemieckiego żołnierza. Mężczyzna po swoich przeżyciach w Polsce oraz sowieckim gułagu ukazuje wojnę z zupełnie innej perspektywy.


Pozycja naprawdę dobra, o świetnej fabule, mocno przedstawionym wątku historycznym, na szczęście Pisarka wie, że Żydów mordowali Niemcy, a nie Polacy, jednak kolejny temat pokrzywdzonych Żydów… Dla mnie monotonia. Obecnie Autorka pisze koleją publikację, mam nadzieję, że tym razem może ukarze wojnę z perspektywy cierpień innych narodów, ponieważ po kolejną o tragedii żydowskiej nie sięgnę.


Jestem przekonana, że książka spodoba się fanom tego typu publikacji. Moim zdaniem, jednak powielanie tematu powoduje, że mnie nie zachwyciła taka do poczytania z braku laku. Polecam fanom literatury obyczajowej z wątkami II wojny, obozów, i historii, ale jeśli liczycie na coś ambitnego, to ta pozycja się do nich nie zalicza.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka

 

sobota, 12 lutego 2022

Horror Mahnke



Każdy mit, każda legenda musi mieć jakieś korzenie.
U tych korzeni coś leży”.


Andrzej Sapkowski








Demoniczne lalki, nawiedzone domy, atakujące gremliny, niesamowite seanse spirytystyczne… To wszystko i jeszcze więcej serwują nam dziś mass media na całym świecie. Te niepokojące zjawiska fascynują od lat, zamieniając się w historie z dreszczykiem. Czasami nawet nie wiemy oglądając horror, lub czytając książkę w tym gatunku, że historia opisana lub uwieczniona na ekranie wydarzyła się naprawdę. W ten sposób wchodzimy w niebezpieczny świat okultyzmu, spirytyzmu i czasami tragicznych w skutkach ludowych wierzeń. Trzeba, jednak przyznać, że lubimy się bać i właśnie dzięki temu powstają takie serie jak The world of Lore.


Bezsprzecznie największy hit internetu, bestsellerowe podcasty Lore autorstwa Aarona Mahnke cieszą się niesłychaną popularnością na polskim i zagranicznym You Tube oraz w platformie Amazon. Bez wątpienia Pisarz serii pozostaje najpopularniejszym twórcą horroru, przejmującego klasyczne podejście do tego tematu jak H.P Lovecraft.


W kolejnej z części Lore potworne istoty Pisarz zaprasza nas do świata demonów, zjaw, zjawisk nadprzyrodzonych oraz istot wydawałoby się nieistniejących. Przez angielskie wsie i miasteczka, różne kultury, zwyczaje i wierzenia, w kolejnej książce możemy poznać jedną z najurokliwszych lalek, która okazuje się, istnieje naprawdę. Czy kojarzycie Roberta?


Spory czas temu wielką popularnością cieszyła się Laleczka Chucky. Film o niej przyciągnął do kin tysiące fanów dobrego horroru, dziś to już klasyka kina. Okazuje się, że lalka ta została wprowadzona na wielki ekran po serii prawdziwych wydarzeń, ale z laleczką Robert. W roku 1906 chłopiec o imieniu Eugene dostał od znajomego swoich rodziców zabawkę. Ów znajomy nazwał ją Robert, jednak jego podarunek nie miał charakteru pozytywnego. Okazało się bowiem, że nie przepadał on za rodzicami chłopca, na dodatek parał się czarną magią, okultyzmem, oraz voodoo. Eugene po jakimś czasie przekonał się, że jego lalka jest co najmniej demoniczna. Rodzice dziecka zauważyli, że chłopiec rozmawia z Robertem, a ten mu odpowiada. Zdarzało się także, że lalka chodziła po domu, zrzucała różne przedmioty i głośno się śmiała.


Po śmierci Eugene’a w roku 1974 jego dom wraz z lalką został wystawiony na sprzedaż. Rodzina, która w nim mieszkała, a zwłaszcza mała dziewczynka, która zajęła się Robertem, była narażona, na wiele strasznych sytuacji z zabawką w roli głównej. Okazuje się, że Annabell nie jest najmroczniejszą laką w dziejach.


W pozycji Lore potworne istoty Pisarz opowiada nam nie tylko historię Roberta, ale także np. miasteczek nękanych przez gremliny, pokoi, w których odbywają się seanse spirytystyczne, czy opowiada o strasznych legendach i wierzeniach. Publikacja o potwornych istotach to już trzecia część, którą miałam przyjemność przeczytać. Jestem zachwycona całą serią, podcasty są również niesamowite, jednak książki bardziej rozbudzają wyobraźnię.


Tak jak przy dwóch poprzednich częściach podczas czytania tej, również można się bać. Jestem przekonana, że fani horroru będą zachwyceni. Polecam Wam bardzo uczciwie jedną z najlepszych serii, jaką miałam okazję czytać. Po prostu nie może jej zabraknąć na Waszych półkach.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t