sobota, 15 stycznia 2022

Arsen Lupin lepszy niż Holmes



Tak jak zawodowa prostytutka jest uczciwszą kobietą niż te tabuny wyzwolonych żon i mamuś,
co noszą na piersiach medalik z Matką Boską i puszczają się cichcem przy każdej okazji,
tak pospolity złodziej jest uczciwszy od nomenklaturowego,
bo kradnąc nie udaje strażnika praw i nie żąda za to chlebowego krzyża.“


Waldemar Łysiak









Wielu czytelników od lat zachwyca się serią powieści Pana Arthura Conana Doyla o inteligentnym i błyskotliwym detektywie wiktoriańskiego Londynu Sherlocku Holmesie. Bezsprzecznie powieści te są już klasyką wśród książek kryminalnych i cieszą się zasłużoną sympatią. Przyznam szczerze, że ja nigdy nie byłam oczarowana tymi pozycjami, a główny bohater nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia. Całkiem niedawno sięgnęłam po pozycję Pana Maurice’a Leblanca Arsen Lupin kontra Herlock Sholmes, która zachęciła mnie do sięgnięcia po ponadczasowe utwory Pana Doyla.


O francuskim pisarzu, który stworzył niezwykłą serię, o dżentelmenie włamywaczu nie słyszałam nigdy. Publikacja o Arsenie Lupinie trafiła na moją półkę z czystej ciekawości. Co ciekawe autor przygód Sherlocka Holmesa nie był zachwycony pozycją, jaką stworzył Pan Leblanc. Francuski pisarz w publikacji Arsen Lupin kontra Herlock Sholmes niezwykle ośmieszył zarówno słynnego detektywa jak i jego przyjaciela Willsona, ten zabieg spowodował zainteresowania dziełami Pisarza.


W Polsce ukazało się dwadzieścia dwie pozycje o dżentelmenie złodzieju, w tej chwili Wydawnictwo Zysk i S-ka wznowiło dwie pierwsze z nich, czyli Arsen Lupin dżentelmen włamywacz oraz Arsen Lupin kontra Herlock Sholmes. Niestety nie miałam okazji czytać tomu I, co mam zamiar nadrobić, ale kolejne przygody Arsena połknęłam w jeden wieczór. Nie sądziłam, że po mojej ukochanej pisarce Agacie Christie coś jeszcze z prawdziwej klasyki kryminału przypadnie mi do gustu.


Muszę tutaj napisać, że moim zdaniem przygody tego zacnego złodzieja nie są typowym kryminałem. Jeśli czytelnik opiera swoje pojęcie tego gatunku, na morderstwie i zagadce jak np. u Pani Christie będzie rozczarowany. Jest to zupełnie inny typ powieści. Nie Jest to również styl Pana Doyla, mimo że w książce tej mamy postać słynnego detektywa. Publikacje o Arsenie Lupinie są subtelniejsze, lekkie, bez zbędnego rozlewu krwi, oraz z dość oczywistą zagadką (przynajmniej jeśli chodzi o tom II).


W skrócie część Arsen Lupin kontra Herlock Sholmes to powieść, w której od razu wiadomo, o co chodzi. Nieznajomy złodziej kradnie z domu profesora paryskiego liceum mahoniowe biurko, niestety mężczyzna umieszcza w nim szczęśliwy los na loterię… W międzyczasie córka profesora zostaje porwana, a jakiś morderca zabija starego barona w jego własnym domu i rozpływa się w powietrzu. Władze Paryża podejrzewają słynnego złodzieja Arsena Lupina, w związku z tym postanawiają poprosić o pomoc słynnego detektywa Herlocka Sholmesa. Arsen gdy dowiaduje się, że do śledztwa włączył się słynny detektyw, prosi go, aby ten zrezygnował z dochodzenia, jednak ambicja pana Sholmsa mu na to nie pozwala… Zagadka staje się jeszcze bardziej zawiła, a rywalizacja między złodziejem a Sholmsem staje się zaciekła. W toku wydarzeń do detektywa przybywa baron d’imblevalle, któremu skradziono bardzo starą lampę zawierająca drogocenny klejnot.


Powieść całkowicie zabiera nas w świat XX wiecznego Paryża. Dzieło to jest właściwie połączeniem dwóch opowiadań, które tworzą jedną wciągającą historię o niezwykłych spotkaniach Arsena Lupina oraz Herlocka Sholmesa.


Wspaniały język powieści, niebanalni bohaterowie, lekkość i wartkość akcji oraz XX wieczna Francja, to wszystko zachęca, nie tylko do zapoznania się z dziełem Arsen Lupin kontra Herlock Sholmes, ale również do sięgnięcia po inne pozycje o tym niezwykle oryginalnym włamywaczu dżentelmenie.


Czekam z niecierpliwością na kolejny tom serii, a wszystkich fanów dobrego klasycznego kryminału zachęcam do zakupienia II części przygód złodzieja z klasą

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

wtorek, 11 stycznia 2022

Kontrowersje wokół Pisarki, przy dobrej książce




Dobro i zło należy pamiętać wiecznie.
Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono,
uszlachetnia nas.
Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono,
spoczywa na nas obowiązek odpłacenia za nie dobrem”.




Michał Gogol








Gdy do księgarń wchodziła pozycja Pani Magdaleny Ogórek Lista Wachtera, przyznam, że miałam naprawdę ambiwalentne odczucia co do tej publikacji. Nie chodzi o sam temat, bo ten uważałam za świetny, problem miałam z Autorką, która kojarzyła mi się niezwykle politycznie. Od razu napiszę, że nie mam nic do Pani Ogórek, jednak zaniepokoiło mnie Jej przejście swego czasu z lewa do prawa, i zastanawiałam się, jak Pisarka ta podeszła do bez wątpienia ważnego dla Polski i Polaków tematu.


W moim odczuciu książka Lista Wachtera okazała się bezsprzecznym historycznym, oraz kulturowym hitem, wielkie wrażenie zrobiła na mnie ogromna znajomość sztuki Pani Ogórek i pozycja ta zapadła mi w pamięć. Sięgając po tom II pozycji, czyli Kat kłania się i zabija,wiedziałam już czego spodziewać się merytorycznie, jednak nad Pisarką nadal pogrążam się w wielkiej zadumie.


Kat kłania się i zabija,nie spotkał się przynajmniej w moim środowisku z entuzjazmem, co tak jak przypuszczałam, w ogóle nie miało związku z treścią pozycji, ale z osobą Autorki. Uważam, że Lista Wachtera, również nie została należycie doceniona, wielka szkoda… Chciałabym, jednak przekonać nieprzekonanych co do samej publikacji.


Jak już pisałam, jest to druga część o hitlerowskich zbrodniarzach, którzy okradali nasz kraj, odważnie również mogę stwierdzić, że do dziś Niemcy nie rozliczyli się z Polakami co do zagrabionego majątku. Pozycji o skradzionych, oraz zaginionych dziełach sztuki podczas II wojny światowej, ale i pierwszej jeśli spojrzymy na to przez pryzmat wieloletnich konfliktów Polski i Niemiec powstało wiele. Bezsprzecznie trzeba docenić fakt, że obie publikacje Pani Ogórek są napisane, dla laika co sprawia, że nawet ktoś, kto nie interesuje się sztuką, i gubi się wśród nazwisk malarzy, architektów etc. zrozumie to co jest napisane.


Pierwsza część tego dwutomowego dzieła mówiła nam o Generale SS, który ograbił Kraków, trzy artefakty powróciły do miasta, niestety nie wiadomo gdzie jest reszta. Część II również w duchu historycznego śledztwa porusza takie tematy jak obraz Gustawa Klima, który w Wiedniu był eksponowany pod innym tytułem, traktuje o tajemniczej śmierci profesorów Uniwersytetu Lwowskiego, którzy mieli posiadać wiedzę o bardzo wartościowej kolekcji dzieł sztuki, a także o wielkiej pasji do kolekcjonowania najsłynniejszych zbrodniarzy wojennych Reinharda Heydricha, czy Pietera Nicolaasa Mentena. Pozycja ta to niesamowity i bardzo ciekawy przekrój historyczny, a także świetnie przedstawiony rys kulturowy. Pani Ogórek pokusiła się nawet o zahaczenie tematu watykańskiego dygnitarza biskupa Aloisa Hudala, oraz jego związków ze szlakiem szczurów, którym przemycano zbrodniarzy wojennych Hitlera.


Trzeba uczciwie powiedzieć, że obie książki są rzetelne i bardzo ciekawe. Z całą pewnością, są również godne polecenia zwłaszcza dla czytelników, którzy interesują się historią i sztuką.


Chciałabym jeszcze odnieść się do samej Pani Ogórek. Czasami oglądając wiadomy kanał telewizyjny, zastanawiam się jak ktoś z taką wiedzą i talentem do naprawdę dobrego pisania, cóż mógł sprzedać się politycznie. Nie chodzi o przekonania Pisarki, czy Jej wartości, bo te w ogóle mnie nie interesują. Myślę raczej o tym, że ludzie, pamiętając Jej niefortunne początki w polityce, oraz to, co wtedy reprezentowała, pamiętają także o Jej dość dziwnej przemianie ideologicznej, a przez to na wartości tracą niewątpliwie dobrze książki Autorki. Osobiście uważam, że Pani Magdalena Ogórek powinna znaleźć angaż w dobrej stacji historyczno – kulturalnej i tam wykorzystywać swoje talenty, a także skupić się na publikacjach, które wydaje, ponieważ są bardzo dobre.




Pozycję Kat kłania się i zabija jak również Lista Wachtera, bardzo uczciwie polecam. Przeczytałam z wielką przyjemnością i powiem, że czekam na kolejną publikację.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Fronda

 

sobota, 8 stycznia 2022

Wartościowe ćwiczenia rozwojowe




Kiedy nie jesteśmy już w stanie zmienić sytuacji,
stajemy przed wyzwaniem zmiany siebie”.






W ciągu ostatnich dwóch lat zaobserwowałam bardzo duży wysyp gier, ćwiczeń, pozycji książkowych w temacie rozwoju nie tylko osobistego, ale przede wszystkim rozwoju psychologicznego rodziny. Muszę przyznać, że ze względu na trudną sytuację na świecie, wzrost zachorowań na depresję, spadek i obniżenie nastroju, problemy psychiczne dzieci i młodzieży jest to naprawdę pozytywne zjawisko. Pozycje takie jak np. ostatnia gra dla małżeństw Ja i Ty, która bije rekordy sprzedaży, czy też gra dla dzieci i młodzieży Góra uczuć w świetny sposób potrafią postawić na nogi nie jedną rodzinę. Oczywiście ceny, w niektórych przypadkach powalają z nóg, jednak nie umniejsza to zainteresowania tymi publikacjami.


Nie każdy przepada za grami rozwojowymi, tutaj naprzeciw wychodzi nam Wydawnictwo RTCK, które przygotowało serię ćwiczeń rozwojowych dla par i małżeństw. Pozycja taka jak Manewry rodzinne ćwiczenia rozwojowe są to dwa dosłownie kilku kartkowe egzemplarze książkowe, w formie zeszytów ćwiczeń. Zostały zaproponowane przez Księdza Adama Szustaka do pozycji Rodzinne pole minowe i cieszą się dużym uznaniem. Zeszyty te są tak skonstruowane, że nie jest potrzebna znajomość książki, można z nich korzystać zupełnie osobno jako ciekawy dodatek w relacji małżeńskiej.


Manewry rodzinne przeznaczone są dla małżeństw, par, przyjaciół, chcących nie tylko się lepiej poznać, czy zrozumieć, ale również rozwiązać swoje konflikty, czy porozmawiać o narastających frustracjach. Każdy zeszyt składa się z trzech ćwiczeń i posiada miejsce na notatki osobiste. Najważniejsze jest to, aby samodzielnie wypełniać kolejne strony pozycji i potraktować je uczciwie. Po przejściu przez wszystkie 3 zadania para wymienia się zeszytami następnie przystępuje wspólnie do analizy każdego ćwiczenia.


Przykładowe ćwiczenie to np. Wypisz około 20 najbardziej problematycznych rzeczy między wami, należy unikać ogólników. Później kiedy już wymienimy się naszymi pozycjami, należy to wspólnie skonfrontować, co jest naprawdę trudne. Jak już napisałam takich zadań, w każdym zeszycie jest 3. Wspólne uzupełnienie stron poprawia komunikację, pozwala rozwiązać problemy, zachęca do szczerej rozmowy… Każdą z publikacji można powielić i wykorzystywać wielokrotnie.


Przyznam, że nie miałam jeszcze w ręku dzieła o rozwoju rodziny w formie ćwiczeń dla par. Zawsze widziałam tylko poradniki, które moim zdaniem w większości są na jedno kopyto i rzadko wnoszą coś nowego, ponieważ nie zawierają ćwiczeń właśnie. Pozycję Rodzinne pole minowe czytałam i przyznam, że dodatek, który może być również wykorzystywany osobno w formie specjalnych zeszytów, jest doskonały. Na wszystkie zadania z publikacji Manewry rodzinne nie trzeba dużo czasu, wcale nie musimy wypełniać całego zeszytu naraz. Warto podzielić te 3 ćwiczenia na części i robić po jednym, wtedy można bardziej wgłębić się w polecenie, co pozwala zajrzeć bardziej w głąb siebie i bezsprzecznie lepiej skupić się na drugiej osobie.




To już kolejna publikacja Księdza Adama Szustaka, z którą miałam okazję się zapoznać. Nie znalazłam na protestanckim rynku wydawniczym nic podobnego, przyznam, że bardzo chętnie sięgnęłam po to wydanie i jestem nim zachwycona. Napiszę to po raz kolejny, ale w dobie uprzedzeń religijnych trzeba o tym mówić, uważam, że zarówno wydawcy katoliccy jak i protestanccy mają całą bazę wspaniałych, niezwykle wartościowych książek, gier, czy filmów, po które warto sięgać, bez rozgraniczeń i uprzedzeń.


Po niezwykłej pozycji Estera czym jest piękno kobiety, kolejną publikację Księdza Szustaka uważam za niezwykle trafioną oraz wartościową. Manewry rodzinne wraz z książką Rodzinne pole minowe warto nie tylko mieć, ale i podarować. Jestem pewna, że świetnie sprawdzą się wśród młodych małżeństw, wśród rodziców nastolatków oraz dla par, które posiadają długi staż w małżeństwie. Same ćwiczenia będą również świetnym prezentem dla narzeczonych.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RTCK



 

środa, 5 stycznia 2022

Estera kobiecy autorytet






Niewiastę dzielną któż znajdzie
jej wartość przewyższa perły(...)”


Księga Przysłów 31








Estera najbardziej kontrowersyjna po Judycie postać Starego Testamentu. Kłócili się o nią Katolicy i Protestanci, jednak Księga Estery weszła w kanon hebrajski i zaliczana jest do „pięciu zwojów” wspólnie z Księgą Rut, Lamentacji, Koheleta, oraz Pieśni nad Pieśniami. Ojcowie kościoła uważali, że jest ona jak najbardziej kanoniczna, pomimo tego, że Nowy Testament ani Stary nie zawiera do niej dodatkowych odnośników. Księga Estery do dziś wchodzi w skład przekładów Rzymskokatolickich, natomiast przez wyznawców teologii Marcina Lutra, ta część Pisma została odrzucona jako „za bardzo żydowska’.


Luter pisał o niej„Jestem tak dalece nieprzyjacielem tej księgi [2 Machabejskiej] oraz księgi o Esterze, że pragnąłbym, ażeby nie istniały, gdyż mieści się w nich mnóstwo żydowszczyzny i zepsucia pogańskiego” (niem.: Ich bin dem Buch und Esther so feind, daß ich wollte się wären gar nicht vorhanden; denn sie judenzen zu sehr und haben viel heidnische Unart”. Zarówno Księga Estery jak i Judyty, a także obie Machabejskie były krytykowane w jego Postylli. W podobnym tonie wypowiadał się o niej Bernhard Anderson (1916–2007) w The Place of the Book of Esther in the Christian Bible.


Ciekawe jest również to, że Księga ta nie zawiera w swej hebrajskiej wersji imienia Jahwe, co spowodowało, że długo uważana była za tekst świecki. Tekst grecki natomiast zawiera obszerne fragmenty, zawierające takie słowa jak Pan, oraz Bóg, a także dokładnie spisaną modlitwę Mardocheusza i Estery.


Bez względu na to, czy uznamy słuszność twierdzeń Katolickich, czy Protestanckich bez wątpienia jest to jedna z tych Ksiąg, nad którą warto się pochylić, w kontekście postaci kobiecej w Biblii. Po mojej ostatniej lekturze pozycji typowo protestanckiej Kobieta warta Królestwa Pani Marty Grabowskiej, która wspaniale pisze o wierze, miłości, istnieniu kobiety przez pryzmat mojej ulubionej księgi z całej Biblii, czyli Księgi Rut, całkiem niedawno do rąk dostałam dzieło, Ks. Adama Szustaka Projekt Estera czym jest piękno kobiety.


Przyznam, że pomimo tego, iż oczywiście jeśli chodzi o jakiekolwiek pozycje religijne czytam zarówno te katolickie jak i protestanckie, nigdy nie miałam w ręku publikacji Pana Szustaka, który jest dominikaninem. W ogóle nie miałam okazji czytać, żadnej z Jego pozycji, a także słuchać Jego kanału na You Tube. Specjalnie przed zapoznaniem się z książką o Esterze jako odnośnika do kobiecości nie wgłębiałam się w inne projekty Ks. Szustaka, aby przeczytać to dzieło z czystym umysłem bez uprzedzeń.


Muszę uczciwie powiedzieć, że jako osoba utożsamiająca się z protestantyzmem pozycją Projekt Estera czym jest piękno kobiety, jestem zachwycona. Naprawdę uważam, że mimo poglądów na rynku wydawniczym jest mnóstwo katolickich publikacji, które są rewelacyjne, a niektóre nawet lepsze niż protestanckie. Tak jak jestem oczarowana książką Pani Grabowskiej, tak samo wielkie wrażenie zrobiła na mnie pozycja Ks. Szustaka.


Jeśli ktoś nie zna Księgi Estery w wielkim skrócie Estera zostaje królową na dworze Aswerusa, natomiast Mordocheusz jako jej opiekun zakazał kobiecie mówić, że jest żydówką. Na dworze dochodzi do spisku eunuchów na króla, opiekun kobiety uprzedza o tym władcę. Król jednak uległ wcześniej Hamanowi Agagicie i podpisał dekret przeciw Żydom, w którym zapisano, że mają oni zostać zabici w trzynastym dniu miesiąca adar (luty – marzec). Estera przekonuje Aswerusa do cofnięcia dekretu tym samym ratując swój lud. Na dworze dochodzi także do innych intryg np. przeciw Mordocheuszowi, jednak Estera za każdym razem interweniuje i ratuje życie niewinnym.


Pan Szustak na kanwie tych wydarzeń stworzył pozycję o tym jak na przykładzie Estery stawać się piękną, silną kobietą, która nie zgadza się na niesprawiedliwość, dąży do pokoju, jedności, oraz miłości.
W książce są poruszane takie tematy jak dlaczego kobietę nazywa się „boską tajemnicą”, co znaczy być „pełną gracji”, dlaczego „nie” mówione przez kobietę potrafi zmieniać świat, na czym polega „królewskość” postaci kobiecej, oraz wiele innych.


Bałam się trochę nadinterpretacji tekstu, ale Pisarz bardzo mnie zaskoczył na plus. Książka zawiera wiele mądrości życiowej, pozwala spojrzeć na siebie przez pryzmat Biblii, uczy nas, że piękno to nie tylko to, co na zewnątrz, pozwala stanąć oko w oko ze swoimi wątpliwościami, strachem i niepewnością, przekonuje nas, że w oczach Boga piękno kobiety wypływa z jej wnętrza i w ten sposób musi ono być postrzegane.


Dzieło to nie jest obszerną pozycją, napisane prostym, przystępnym językiem z rewelacyjnymi cytatami zachęca do zapoznania się z nim i wyciągnięcia czegoś dla siebie. Piękno kobiety na przykładzie Estery rozłożone na czynniki pierwsze przez Ks. Szustaka, niezwykle łączy się z opisem niewiasty z Księgi Przysłów, co niezmiernie mi się podobało.
Osobiście bardzo lubię dzieła, które są analizą przez pryzmat Pisma Świętego, bardzo chętnie przeczytałabym również książkę Pana Szustaka z perspektywy Księgi Rut.


Wszystkim, którzy kochają Biblię, lub się nią interesują, kobietą oraz młodym dziewczyną bezsprzecznie pozycję Projekt Estera czym jest piękno kobiety, polecam. Jestem pewna, że będzie to niezwykle wartościowa lektura, wśród pozycji książkowych coraz bardziej liberalnego świata.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RTCK



 

poniedziałek, 3 stycznia 2022

Duchowy aspekt wychowania





Trzeba dzieciom dać serce, piękno i uśmiech, aby nauczyły się
Kochać ludzi i wszystko, co je otacza”.


M. Kownacka












Poradników o wychowaniu dzieci, na rynku wydawniczym od lat mamy ogromny zalew. Piszą je nie tylko pedagodzy, ale także ci, którzy uważają, że o wychowaniu dzieci wiedzą wszystko, nawet jeśli ich nie mają. Poradniki te, poruszają nie tylko kwestie związane z wychowaniem dzieci w normie, ale również tych o specjalnych potrzebach edukacyjnych, a także kształtowania nastolatków. Jak wśród morza tego typu publikacji wybrać najlepszą? To chyba zależy w głównej mierze od tego, jakie wartości wyznają rodzice, oraz w jakim systemie wychowawczym sami byli kształtowani.


Dzieła te można podzielić na dwa typy świeckie oraz te z aspektem duchowym w zależności od religii wyznawanej przez autora. Ja prywatnie raczej omijam pozycje świeckie, wolę publikacje pisane pod kątem wychowania chrześcijańskiego, dlatego najczęściej sięgam właśnie po takie. Po bezsprzecznie wielkiej popularności książki Kim on musi być jeśli chce poślubić moją córkę, głównie o chrześcijańskim wychowaniu chłopców przyszedł czas na pozycję Pana Jacka Pulikowskiego Czy można dzisiaj dobrze wychować dzieci.




Dzieło Pisarza zostało stworzone z punktu widzenia wychowania katolickiego, co mi jako osobie niezwiązanej z Kościołem Rzymskim, w ogóle nie przeszkadza, ponieważ sama sięgam po poradniki również z tej puli wydawniczej. Na publikację Autora czekałam niecierpliwie, ponieważ z opisu wydawała mi się naprawdę godna uwagi. Trzeba przyznać, że zarówno pozycje katolickie jak i protestanckie w tym ważnym temacie nie różnią się za bardzo od siebie, ponieważ generalnie poza niewielkimi, nieistotnymi niuansami opierają się na tych samych wartościach. Dzieło Czy można dzisiaj dobrze wychować dziecko, mimo nie za bardzo obszernej ilości stron zawiera wszystko to, co jest niezmiernie ważne w chrześcijańskiej pracy z dzieckiem, aby wyrosło na w wielkim skrócie dobrego człowieka.


Pan Pulikowski porusza takie tematy jak człowieczeństwo naszych dzieci o, którym często zapominamy, czym różni się wychowanie przez mamę a czym przez tatę w rodzinie, jak słuchać swoich dzieci, kilka słów o posłuszeństwie i autorytecie oraz wiele innych tematów. Wszystkie one opierają się na chrześcijańskim przesłaniu wychowania, co sprawia, że pozycja ta jest naprawdę wartościowa.


Niezwykle pozytywnie zaskoczyło mnie to, że tematy nie są psychologicznie rozwleczone, uważam, że dzięki temu książka zachęci większą liczbę czytelników, aby po nią sięgnąć. Nie każdy lubi długie dysputy, i stek pouczających, ale do niczego nieprowadzących informacji i zagadnień. Pan Pulikowski w swej publikacji skupia się na praktycznym odniesieniu swoich przemyśleń do całego procesu wychowawczego, co bezsprzecznie jest wielkim atutem tej pozycji.


Porównując inne publikacje w tematyce poruszonej przez Autora, być może wbrew opinii Braci Protestantów uważam, że zarówno dzieła w duchu katolickim jak i protestanckim wspaniale się uzupełniają. Być może Pisarz nie zarzuca nas wersetami z Biblii, aby udowodnić swoje poglądy na tę ważną kwestię, jednak książka jest napisana w taki sposób, że każdy, kto zna Pismo Święte, widzi odwołania Autora do tej wielkiej Księgi.


Jak w każdym poradniku i tutaj Pisarz nie rozwiąże za nas wszystkich naszych wychowawczych problemów, jednak we wspaniały sposób przedstawia nam aspekty, na które warto zwrócić uwagę, mając w domu rozwijającego się młodego człowieka. Książka Pana Pulikowskiego to pozycja, która nie idzie na żadne kompromisy co do coraz bardziej wchodzących w życie liberalnych poglądów i typowo lewicowych wartości. Przyznam, że to właśnie podoba mi się w niej najbardziej. W dziele Autora czarne to czarne a białe to białe nie ma tak zwanego środka, który na dobrą sprawę prowadzi donikąd.


Z całą pewnością publikacja Czy można dzisiaj dobrze wychować dzieci, wzbogaciła moją biblioteczkę w tematyce społecznego, moralnego, chrześcijańskiego, oraz wartościowego wychowania, a także jest świetnym uzupełnieniem innych pozycji, które posiadam w tym temacie zarówno tych z punktu widzenia autorów katolickich jak i protestanckich. Bardzo mocno zachęcam do zapoznania się z tym moim zdaniem ważnym dziełem, Pisarza, który nie tylko pisze o samej teorii wychowania, ale również zachęca nas do własnych przemyśleń w temacie i zastosowania tego co nam przedstawia z punktu widzenia osoby o wartościach duchowych.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RTCK


 

sobota, 1 stycznia 2022

Krwawa, ludzka Syberia




Stłumiwszy w sobie oddech, który troską płynie,
Westchnąć w ciszy za wszystkich, co prześladowani,
Za tych, co uwięzieni i którzy wygnani.
Za tych, co leżą teraz na deskach cierpienia
Z otwartymi oczami, na nieludzkiej ziemi”.


Stanisław Baliński








Od lat o wywózkach na Syberię mówi się najczęściej w negatywnym kontekście. Porusza się takie tematy jak niesprawiedliwość, prześladowania, ciężką pracę, śmierć oraz cierpienie. Do tej pory nie przeczytałam chyba żadnej pozycji, która o zesłaniach na tę jałową ziemię mówiłaby coś pozytywnego, aż do spotkania z książką Pana Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego Mocni ludzie.


Nikt nie neguje tego, że zesłania za panowania cara Rosji, czy później Wissarionowicza Dżugaszwiliego (Józefa Stalina) były tragedią milionów nie tylko Rosjan, ale także wszystkich ludzi, których ten los spotkał.


Nie dbam jaka spadnie kara:
Mina, Sybir czy kajdany;
Zawsze ja wierny, poddany:
Pracować będę dla cara.


W carskiej Rosji wszelkie deportacje ludności były powszechnie stosowanym systemem karnym. Za pierwszą masową deportację uważa się tę z Nowogrodu w roku 1479 podczas panowania cara Iwana III. Już sto lat później kolejny car Iwan IV w swym okrucieństwie deportowała ludność z Witebska i Połocka do Tobolska. Ludzi, którzy byli zagrożeniem, dla panowania pałacu czerwonego początkowo przeganiano jak bydło pieszo lub transportowano kibitkami, znacznie później ze względu na liczbę zesłańców uruchomiono transport kolejowy w nieludzkich warunkach. Historycy uważają, że pierwsi Polacy na Syberii zaczęli pojawiać się w latach 1768 podczas panowania Konfederatów Barskich, jednak najwięcej ludzi trafiło tam podczas powstania styczniowego i po jego upadku w latach 1863 – 1867.


W minach, kruszec kując młotem,
Pomyślę: ta mina szara —
To żelazo — z niego potem
Zrobi ktoś topór na cara.


Na pierwszy okres zsyłek składały się głównie przewinienia polityczne i społeczne, jeńców wojennych zaczęto zsyłać na Syberię dopiero w latach 1591 po tym jak odkryto ciało następcy tronu Dymitra. Dla nas współczesnych najważniejsze są zesłania za panowania Józefa Stalina i jego pobratymców. W czasie świetności ZSRR Syberia skuta lodem, stała się popularnym miejscem cierpienia i śmierci wielu milionów Rosjan oraz Polaków. Podczas II wojny światowej 4 masowe deportacje od roku 1940 do roku 1941 przyczyniły się do największego zaludnienia tego dzikiego i surowego obszaru.


Gdy będę na zaludnieniu,
Pojmę córeczkę Tatara;
Może w mojem pokoleniu
Zrodzi się Palen na cara.


Literatura obfituje w tragiczne wydarzenia nie tylko w trakcie samej zsyłki, ale także i po niej. Wiele dzieł opowiada o nieludzkich warunkach, masowej śmierci, głodzie, bólu i rozpaczy, jednak Autor pozycji Mocni Ludzie pokusił się o napisanie dzieła w pozytywnym aspekcie zsyłki. Przyznam, że jest to jedna z najlepszych publikacji, jakie przeczytałam w tym temacie. Pisarz opowiada nam wprawdzie o tragedii milionów ludzkich istnień podczas tragicznych wydarzeń panowania caratu, ale mówi nam również o sile ludzkiego charakteru, ogromie wzajemnej przyjaźni, wielkiej lojalności, niezwykłej miłości. Opowiada o ludziach, którzy mimo dramatycznych warunków panujących na zesłaniu odnaleźli spokój, bratnie dusze, założyli rodziny i wiodą wbrew wszelkim opinią szczęśliwe życie.


Jest to pierwsza pozytywna książka w tym temacie, choć napisana bardzo obiektywnie z niezwykłymi opisami przyrody, które mnie wprost urzekły. Cała opowieść dotyczy czasu panowania caratu, przepełniona jest niezwykłym optymizmem oraz opisami uroków tego naprawdę niejednoznacznego terenu.


Jeśli interesuje Was okres zsyłek w Rosji, ale chcecie przeczytać coś, z tej drugiej bardziej pozytywnej strony ludzkiej egzystencji na tym obszarze koniecznie musicie sięgnąć po dzieło Pana Ossendowskiego Mocni ludzie. Z tej publikacji przebijają nie tylko czerń i biel, ale cała gama kolorów, które towarzyszą życiu na zesłaniu, oraz pomagają w przetrwaniu trudnych, nieludzkich warunków.


Gdy w koloniach osiędę:
Ogród zorzę, grzędy skopię,
A na nich co rok siać będę
Same lny, same konopie.

Z konopi ktoś zrobi nici —
Srebrem obwita nić szara.
Może się kiedyś poszczyci,
Żе będzie szarfą dla cara.


Adam Mickiewicz


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t