wtorek, 2 września 2025

Islam inaczej





 Dżalal ad-Din Rumi (XIII w.): „Jesteś nie kroplą w oceanie, jesteś całym oceanem w kropli.”




Książka „W świecie islamu. Przewodnik dla turystów” autorstwa Pana Zbigniewa Mielczarka to nie tylko tradycyjny przewodnik, lecz także próba przybliżenia czytelnikowi ogromnie zróżnicowanego i bogatego świata islamu. Autor, mający wieloletnie doświadczenie jako pilot wycieczek zagranicznych, przemierzył dziesiątki krajów muzułmańskich, od Afryki Północnej, przez Bliski Wschód, aż po Azję Centralną. Jego perspektywa nie jest więc teoretyczna ani powierzchowna — opiera się na osobistych spotkaniach, obserwacjach i rozmowach z ludźmi, których poznał w trakcie swoich podróży.

Islam, jako jedna z największych religii świata, często bywa przedstawiany w sposób uproszczony lub stereotypowy. Publikacja Pana Mielczarka jest próbą przełamania barier uprzedzeń i otwarcia się na inne kultury. Jest to książka, która uczy podróżowania wrażliwego, szanującego odmienne tradycje i religie, a jednocześnie pokazuje, że islam nie jest monolitem, lecz różnorodnym światem, w którym splatają się historia, sztuka, polityka i codzienność zwykłych ludzi. Głównym zamierzeniem Autora było stworzenie przewodnika, który łączy praktyczne wskazówki turystyczne z głębokim kontekstem kulturowym i religijnym. Zamiast suchego katalogu atrakcji, otrzymujemy tekst, który uczy, jak zachować się w krajach muzułmańskich, aby podróż była nie tylko bezpieczna i komfortowa, ale też pełna zrozumienia.

Pan Mielczarek podkreśla: aby naprawdę podróżować, nie wystarczy tylko odwiedzać miejsca — trzeba również starać się zrozumieć ludzi i ich świat wartości. Z tego powodu książka nie ogranicza się do praktycznych rad. Autor wiele miejsca poświęca wyjaśnieniu istoty islamu: opisuje pięć filarów tej religii, rolę Koranu, znaczenie modlitwy i pielgrzymki. Jednocześnie pokazuje, jak różnie wygląda praktyka religijna w zależności od regionu czy szkoły teologicznej. Przesłanie książki można streścić w jednym zdaniu: podróżując, warto widzieć więcej, niż pokazuje przewodnik, i rozumieć więcej, niż podpowiadają stereotypy.

Pierwsza część książki ma charakter poradnika. Zawiera liczne praktyczne wskazówki, dzięki którym turysta uniknie gafy czy nieporozumienia:

Ubiór –Pisarz wyjaśnia, jak powinny wyglądać stroje w meczetach, na ulicy, czy podczas spotkań towarzyskich.

Savoir-vivre – Pan Mielczarek tłumaczy, w jaki sposób spożywa się posiłki, jak należy pić herbatę, komu wypada podać rękę, a kiedy lepiej ograniczyć się do skinienia głową.

Zdjęcia i kontakt z ludźmi – wyjaśnia, że choć w wielu krajach muzułmańskich turysta jest mile widziany, to są miejsca, gdzie fotografowanie kobiet czy osób starszych może być odebrane jako nietakt.

Podróżowanie – opisuje m.in. specyfikę transportu publicznego, znaczenie autostopu czy negocjacje z kierowcami taksówek.

Dzięki tym wskazówkom czytelnik uczy się nie tylko, jak „nie popełnić błędu”, lecz także, jak być gościem, który okazuje szacunek gospodarzom.

Druga część książki ma charakter refleksyjno-analityczny. Autor omawia w niej:

Historię islamu — od czasów proroka Mahometa, po współczesność, wskazując kluczowe momenty, dla zrozumienia rozwoju religii i państw muzułmańskich.

Podziały religijne — tłumaczy różnice między sunnitami i szyitami, a także rolę mniejszych nurtów.

Sytuację kobiet — Pan Mielczarek stara się obiektywnie opisać ich pozycję, unikając zarówno idealizacji, jak i demonizowania. Pokazuje, że w świecie islamu sytuacja kobiet jest bardzo zróżnicowana i nie da się jej sprowadzić do jednego schematu.

Kulturę i sztukę — Autor zwraca uwagę na bogactwo architektury, literatury, muzyki i kina muzułmańskiego, które rzadko są obecne w świadomości zachodniego turysty.

Książka napisana jest językiem przystępnym, pełnym empatii i otwartości. Pisarz nie moralizuje, lecz dzieli się wiedzą i doświadczeniem. Czytelnik nie czuje się pouczany, ale zapraszany do rozmowy. Atutem przewodnika jest to, że nie ma on charakteru suchej encyklopedii. Autor wplata liczne anegdoty ze swoich podróży, dzięki czemu tekst staje się żywy i autentyczny. Niejednokrotnie wskazuje, że prawdziwe piękno podróżowania kryje się w spotkaniach z ludźmi — rozmowach, gestach, wspólnym posiłku, a nie tylko w oglądaniu zabytków.

Publikacja Pana Zbigniewa Mielczarka jest ważna z kilku powodów:

Dla turystów — stanowi nieocenione źródło wiedzy praktycznej. Dzięki niej można uniknąć nieporozumień i sprawić, że podróż będzie bardziej świadoma i pełna szacunku.

Dla osób zainteresowanych kulturą — to kompendium wiedzy o świecie islamu, podane w formie przystępnej i zrozumiałej, a zarazem bogatej w treści.

Dla szerokiego grona czytelników — książka uczy tolerancji, pokazuje, jak łatwo ulec stereotypom, i jak ważne jest poznawanie świata w jego różnorodności.

Można powiedzieć, że Pan Mielczarek stworzył publikację uniwersalną: łączy w sobie walory praktyczne, edukacyjne i humanistyczne.

„W świecie islamu. Przewodnik dla turystów” Pana Zbigniewa Mielczarka to książka, która wykracza poza ramy typowego przewodnika. Oferuje czytelnikowi podróż nie tylko w przestrzeni geograficznej, ale przede wszystkim w przestrzeni kulturowej i duchowej. Dzięki połączeniu praktycznych rad, refleksji historycznych i obserwacji społecznych Autor stworzył dzieło, które jest zarówno przydatne, jak i inspirujące. To przewodnik dla tych, którzy chcą widzieć więcej niż tylko zabytki — którzy chcą zrozumieć ludzi, ich wiarę i tradycje. Lektura tej książki pozostawia czytelnika z poczuciem, że islam to nie tylko religia, lecz cały świat różnorodnych kultur, który warto poznawać bez uprzedzeń, z ciekawością i otwartością.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sorus

czwartek, 28 sierpnia 2025

Afryka (nie)dzika





 "Gdziekolwiek spojrzysz w Afryce, tam jest piękno. W ziemi, w ludziach, w tradycjach." – Wangari Maathai




Literatura wspomnieniowa ma niezwykłą moc przenoszenia czytelnika w inne czasy i przestrzenie, pozwalając mu wejść w świat autora. Książka Pani Haliny Kalejty-Petrykowskiej Moja Afryka stanowi właśnie taki most między Europą lat osiemdziesiątych a afrykańskim Gabonem, w którym autorka spędziła kilka lat swojego życia, pracując jako lekarka w legendarnym Szpitalu Alberta Schweitzera w Lambaréné. Już sam tytuł sugeruje, że nie chodzi tu tylko o opis egzotycznej przygody czy medycznej misji, ale o coś o wiele głębszego: o osobistą więź z kontynentem, jego mieszkańcami i o refleksję nad tym, co znaczy być lekarzem, Europejczykiem i człowiekiem wobec odmiennych kultur.

Nie sposób omawiać tej książki bez przywołania postaci Alberta Schweitzera. Ten niezwykły człowiek – teolog, filozof, organista i lekarz – zyskał światową sławę nie tylko ze względu na swoje osiągnięcia naukowe i muzyczne, lecz przede wszystkim dzięki zaangażowaniu humanitarnemu. W 1913 roku osiedlił się w Lambaréné w Gabonie, gdzie założył szpital. Jego praca i filozofia „czci dla życia” (niem. Ehrfurcht vor dem Leben) stały się inspiracją dla kolejnych pokoleń lekarzy i wolontariuszy. To właśnie w ten nurt wpisuje się Autorka książki, która ponad siedemdziesiąt lat później kontynuowała dzieło Schweitzera. Kalejta-Petrykowska trafia więc do miejsca szczególnego – nie tylko szpitala, lecz symbolu altruizmu, pokory i bezinteresownej służby.

Autorka podejmuje decyzję o wyjeździe w latach osiemdziesiątych, a więc w okresie trudnym dla Polski: czasach stanu wojennego, kryzysu gospodarczego i społecznego zniechęcenia. W tym kontekście możliwość wyjazdu do Afryki staje się nie tylko zawodowym wyzwaniem, lecz także oddechem od szarej codzienności PRL. Planowany początkowo dwuletni pobyt zamienia się w sześć lat życia w zupełnie innym świecie. To pokazuje, jak silnie Afryka przyciągnęła Pisarkę i jak bardzo zmieniła Jej życie oraz sposób patrzenia na świat.

Najcenniejszą częścią książki są szczegółowe opisy codzienności – zarówno tej zawodowej, jak i prywatnej. Pani Kalejta-Petrykowska relacjonuje swoją pracę w szpitalu, zmagania z chorobami tropikalnymi, ograniczeniami sprzętowymi i lekarską odpowiedzialnością w warunkach, które różniły się diametralnie od europejskich. Z Jej wspomnień przebija ogromny szacunek do pacjentów, ale także fascynacja ich kulturą, wierzeniami i sposobem patrzenia na zdrowie. Autorka opisuje, jak medycyna nowoczesna spotykała się z tradycyjnymi praktykami uzdrawiania, czarami czy wiarą w szamanów. Zamiast szydzić lub wyśmiewać te różnice, stara się je zrozumieć i zaakceptować. To właśnie ta postawa czyni Jej książkę tak wartościową – nie jest to opowieść kolonialna, lecz zapis spotkania dwóch światów.

Autorka nie ogranicza się do opisu medycznych realiów. Jej wspomnienia pełne są obserwacji obyczajowych i antropologicznych. Wprowadza czytelnika w świat afrykańskich wiosek, rodzinnych rytuałów, przesądów i wierzeń. Pisze o codziennej kuchni, sposobach gotowania, a także o lokalnym poczuciu humoru i relacjach społecznych. Niezwykle barwnie przedstawia także afrykańską przyrodę – tropikalne lasy, rzekę Ogooué i bogactwo zwierząt, które dla Europejczyka były czymś niemal mitycznym.

Jedną z największych zalet Mojej Afryki jest styl narracji. Pisarka pisze prosto, ale z wielkim ciepłem i bez poczucia wyższości. Jej spojrzenie jest pełne empatii i pokory. Nie ocenia, nie krytykuje, nie próbuje patrzeć z góry na ludzi, którzy żyją inaczej. Wręcz przeciwnie – stara się zrozumieć i przekazać czytelnikowi ich świat takim, jaki jest. W wielu fragmentach książka przyjmuje charakter osobistego pamiętnika, w innych przypomina reportaż podróżniczy, a miejscami esej filozoficzny. Taka różnorodność gatunkowa sprawia, że lektura jest angażująca i wielowymiarowa. Choć książka dotyczy konkretnego miejsca i czasu, ma wymiar uniwersalny. Opowiada o wartościach, które są aktualne zawsze: o solidarności, odpowiedzialności, szacunku dla innych i potrzebie niesienia pomocy. Afryka w oczach Pani Kalejty-Petrykowskiej staje się nie tyle egzotycznym miejscem, ile przestrzenią spotkania człowieka z człowiekiem. To właśnie ten wymiar sprawia, że Moja Afryka nie jest tylko wspomnieniem z podróży, ale także opowieścią o człowieczeństwie i granicach empatii.

Książka Pani Haliny Kalejty-Petrykowskiej to nie tylko zbiór anegdot i wspomnień z pracy lekarskiej. To świadectwo odwagi, otwartości i gotowości do przekraczania własnych granic. Pokazuje, że prawdziwe poznanie innej kultury wymaga czasu, cierpliwości i pokory. Lektura Mojej Afryki uczy, że podróż na inny kontynent nie musi być tylko egzotycznym doświadczeniem. Może stać się lekcją o nas samych, o naszych oczekiwaniach, uprzedzeniach i możliwościach. W tym sensie książka Pisarki to nie tylko zapis pobytu w Afryce, ale także swoista droga duchowa – podróż w głąb człowieczeństwa.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sorus

Ludzie, ludziom...





 Halina Birenbaum (Majdanek, Auschwitz):


„Śmierć tam była czymś tak naturalnym jak życie, a życie czymś tak przypadkowym jak śmierć.”



Książka Marka Bema „SS-Sonderkommando Sobibor. Niemiecki obóz zagłady w Sobiborze 1942–1943” jest jedną z najważniejszych publikacji dotyczących historii obozu zagłady w Sobiborze. Autor, znany badacz dziejów regionu włodawskiego i wybitny znawca tematu Sobiboru, poświęcił wiele lat życia naukowego zgłębianiu tej problematyki. Efektem Jego dociekań jest obszerna monografia, która łączy w sobie cechy dokumentu naukowego, opracowania historycznego oraz świadectwa pamięci o ofiarach.

Publikacja ta wpisuje się w szerszy nurt badań nad Zagładą Żydów i niemieckim systemem obozowym, a zarazem wypełnia lukę w literaturze historycznej, ponieważ Sobibór, w porównaniu z Auschwitz czy Treblinką, pozostawał do niedawna tematem rzadziej podejmowanym. Dzięki pracy Pana Bema, Sobibór zyskuje należne miejsce w świadomości historycznej. Obóz w Sobiborze był częścią tzw. Akcji „Reinhardt” – planu eksterminacji Żydów w Generalnym Gubernatorstwie, realizowanego w latach 1942–1943. Jego głównym zadaniem była masowa zagłada przywożonych transportami ludzi, a funkcjonowanie podporządkowane było jednemu celowi: całkowitemu i natychmiastowemu wyniszczeniu ofiar.

Pisarz w swojej książce stawia sobie za cel nie tylko odtworzenie historii obozu, lecz także pokazanie jego miejsca w systemie nazistowskiej machiny śmierci. Koncentruje się na szczegółach organizacyjnych i logistycznych, jednocześnie podkreślając wymiar ludzki – cierpienia więźniów, losy ofiar oraz ich próbę oporu, która zakończyła się buntem 14 października 1943 roku. Monografia Pana Bema liczy ponad 500 stron tekstu i kilkadziesiąt stron ilustracji, planów i fotografii. Struktura publikacji pozwala czytelnikowi prześledzić całą historię obozu w logicznym porządku – od okoliczności jego powstania, poprzez organizację i codzienne funkcjonowanie, aż po kulminacyjny moment buntu więźniów oraz likwidację obozu.

Każdy rozdział stanowi spójne studium danego aspektu:

Powstanie i budowa obozu – analiza dokumentów dotyczących jego planowania i lokalizacji.

Załoga SS i wachmani – opis Niemców oraz strażników ukraińskich, ich roli i metod działania.

Codzienność więźniów – warunki życia, praca przymusowa, psychiczny terror i degradacja człowieczeństwa.

Mechanizmy eksterminacji – szczegółowy opis funkcjonowania komór gazowych i procedury mordowania.

Bunt więźniów – analiza przebiegu powstania, jego konsekwencji i znaczenia dla historii obozu.

Autor nie unika też trudnych tematów, jak np. rola więźniów zmuszanych do współpracy czy odpowiedzialność strażników po wojnie. Wielką wartością pracy Pisarza jest niezwykle szeroka baza źródłowa. Autor wykorzystał dokumenty z archiwów polskich, niemieckich, izraelskich, rosyjskich, amerykańskich i wielu innych. Sięgnął do materiałów Yad Vashem, akt procesowych strażników z lat powojennych, dokumentów IPN, a także do prywatnych relacji ocalonych i świadków. Dzięki temu książka nie jest jedynie rekonstrukcją na podstawie szczątkowych informacji, ale wszechstronnym opracowaniem opartym na licznych i różnorodnych świadectwach. Co ważne, Pan Bem łączy podejście stricte historyczne z perspektywą etnografa – interesuje go nie tylko sucha faktografia, lecz także kontekst kulturowy, społeczny i pamięć zbiorowa.

Jednym z kluczowych tematów książki jest próba ustalenia liczby ofiar obozu. W literaturze przedmiotu pojawiały się rozbieżne dane – od 170 do 250 tysięcy zamordowanych. Pisarz, po wnikliwej analizie transportów, dokumentów i zeznań świadków, wskazuje, że liczba ta wynosi co najmniej 250 tysięcy osób. Wskazuje również na często pomijaną obecność Romów wśród deportowanych. Ukazując skalę ofiar, Autor nie ogranicza się do suchych statystyk – opisuje, skąd przywożono transporty, jakie były ich losy, a także indywidualne historie, dzięki czemu ofiary nie pozostają anonimowe.

Kulminacyjnym punktem narracji jest opis buntu więźniów z 14 października 1943 roku. Było to jedno z nielicznych powstań w obozach zagłady, które miało realny wpływ na dalsze losy miejsca. Dzięki odwadze więźniów, którzy podjęli ryzyko walki, część z nich zdołała uciec i przeżyć. Sam bunt zmusił Niemców do przyspieszonej likwidacji obozu, co oznaczało symboliczny koniec jego funkcjonowania. Pan Bem rekonstruuje przebieg wydarzeń z ogromną szczegółowością, ukazując zarówno dramatyczny heroizm więźniów, jak i brutalną reakcję strażników. Pokazuje również, jak bunt wpisuje się w szerszą historię oporu Żydów w czasie Zagłady. Książka napisana jest stylem naukowym, pełnym szczegółów i odwołań do źródeł. Nie jest to lektura łatwa, ale jej powaga i skrupulatność odpowiadają charakterowi tematu. Recenzenci podkreślają, że szczegółowość wywodu może być dla czytelnika wymagająca, lecz zarazem jest dowodem rzetelności i konsekwencji Autora. Dodatkowym walorem publikacji są fotografie, szkice i plany, które pozwalają lepiej zrozumieć topografię obozu i metody jego funkcjonowania.

Monografia Pana Bema ma ogromne znaczenie zarówno naukowe, jak i społeczne. Wnosi do badań nad Holokaustem nowe ustalenia, porządkuje rozproszone informacje i prezentuje całościową wizję dziejów Sobiboru. Jest to dzieło nie tylko dla historyków, lecz także dla nauczycieli, studentów i wszystkich osób zainteresowanych pamięcią o Zagładzie. W wymiarze społecznym książka przypomina o obowiązku pamięci wobec ofiar. Ukazuje, jak łatwo system totalitarny może doprowadzić do masowej zbrodni i jak ważne jest pielęgnowanie świadomości historycznej, aby zapobiegać podobnym tragediom w przyszłości.

Marek Bem (1961–2023) przez wiele lat był dyrektorem Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego, gdzie zajmował się m.in. pamięcią o Sobiborze. Był także współtwórcą Festiwalu Trzech Kultur we Włodawie. Jego życie i praca zawodowa były nierozerwalnie związane z badaniami nad obozem zagłady w Sobiborze. Publikacja „SS-Sonderkommando Sobibor” jest swoistym ukoronowaniem jego badań i testamentem naukowym, który pozostanie trwałym śladem w historiografii.

„SS-Sonderkommando Sobibor. Niemiecki obóz zagłady w Sobiborze 1942–1943” to dzieło fundamentalne dla zrozumienia historii Sobiboru i całej Akcji „Reinhardt”. Łączy rzetelność naukową z troską o pamięć ofiar, tworząc pomnik słowa dla tych, których głos został brutalnie odebrany. Książka Pana Marka Bema to nie tylko opis wydarzeń sprzed ponad 80 lat, ale także ostrzeżenie dla współczesności. Pokazuje, do czego może prowadzić nienawiść, uprzedzenia i totalitaryzm. Dzięki niej Sobibór – miejsce, które miało zniknąć z pamięci świata – pozostaje żywym świadectwem historii, a ofiary otrzymują należną im pamięć.

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej

wtorek, 26 sierpnia 2025

Książka pełna wartości






 „Zwierzęta uczą nas prostoty uczuć, których człowiek wciąż się uczy.”




„Świnka Celinka i nowi przyjaciele” autorstwa Pani Żaklin Hejły to książka dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, która ukazała się w 2024 roku. Liczy 56 stron i jest wydana w twardej oprawie, co czyni ją trwałą i przyjazną dla małych rączek. Historia skupia się na tytułowej bohaterce – sympatycznej śwince, która wkracza w świat nowych znajomości, ucząc się otwartości, tolerancji i współpracy. Dzięki prostemu, ale bogatemu w emocje językowi, książka sprawia, że najmłodsi czytelnicy łatwo utożsamiają się z postaciami.

Główną bohaterką jest Celinka – rezolutna, ciekawska świnka, która marzy o nowych przygodach. Wraz z nadejściem wiosny pojawia się szansa na spełnienie tych marzeń, gdy do zagrody trafia Koko – wesoła i pełna energii suczka. Początkowo Celinka jest nieco nieśmiała, ale szybko odkrywa, że różnice między nimi nie są przeszkodą, lecz szansą na fascynującą przyjaźń. Relacje bohaterów pokazują, że mimo odmiennych cech, wspólne wartości i zabawa mogą połączyć nawet najbardziej różnorodne postacie. Z czasem pojawiają się kolejne zwierzęta, a każde z nich wnosi coś nowego do grupy, ucząc Celinkę i czytelników empatii, wyrozumiałości i szacunku.

Pani Żaklin Hejła posługuje się prostym, melodyjnym językiem, idealnie dopasowanym do percepcji małych dzieci. Zdania są krótkie, rytmiczne, a opisy barwne, co ułatwia odbiór i pobudza wyobraźnię. Autorka stosuje dialogi, które nadają opowieści dynamiki i wprowadzają element humoru. Styl jest ciepły i pełen serdeczności, co sprawia, że lektura wywołuje pozytywne emocje. W tekście zauważalne są powtórzenia oraz onomatopeje – np. „chrum-chrum” – które dodatkowo angażują dziecko w opowieść i mogą stanowić świetną okazję do wspólnej zabawy podczas czytania.

Jednym z najmocniejszych atutów książki są ilustracje. Są one kolorowe, pełne detali, a jednocześnie nieprzeładowane, dzięki czemu nie rozpraszają małych czytelników. Obrazy współgrają z tekstem, ilustrując najważniejsze momenty fabuły i pomagając w lepszym zrozumieniu treści. Wyraziste barwy i sympatyczne przedstawienie bohaterów sprawiają, że dziecko szybko „zaprzyjaźnia się” z postaciami, a sama książka staje się atrakcyjną pozycją do wielokrotnego czytania. Książka porusza ważny problem społeczny: jak reagujemy na inność. Celinka, choć początkowo ostrożna wobec Koko, szybko odkrywa, że różnice nie tylko nie przeszkadzają, ale mogą być źródłem radości. Autorka subtelnie pokazuje, że przyjaźń rodzi się poprzez otwartość, empatię i wspólne przeżycia.

Relacje w książce uczą dzieci:

akceptacji odmienności – Koko i Celinka są zupełnie inne, a jednak świetnie się rozumieją,

współpracy – bohaterowie pomagają sobie nawzajem,

rozwiązywania konfliktów – drobne nieporozumienia są rozwiązywane poprzez rozmowę i wzajemne zrozumienie.

To doskonały punkt wyjścia do rozmów z dzieckiem o tolerancji i przyjaźni.

Książka pełni rolę nie tylko rozrywkową, ale i wychowawczą. Wspiera rozwój społeczno-emocjonalny dzieci, pokazując, jak radzić sobie z nieśmiałością, jak otwierać się na innych, a także jak pielęgnować przyjaźń. To propozycja idealna zarówno do samodzielnej lektury dla starszych przedszkolaków, jak i do wspólnego czytania z rodzicami. „Świnka Celinka i nowi przyjaciele” to pozycja wyjątkowa – łączy prostą, zrozumiałą fabułę z głębokim przesłaniem i piękną oprawą graficzną. Dzięki niej dzieci uczą się, że przyjaźń nie zna granic, a różnice między nami mogą stać się źródłem wzajemnego wzbogacenia. Książka Pani Żaklin Hejły jest nie tylko ciekawą historią, ale także narzędziem edukacyjnym, które warto mieć w domowej biblioteczce.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sorus

piątek, 22 sierpnia 2025

Upadek teorii Darwina






 „Nic w biologii nie ma sensu, jeśli nie jest rozpatrywane w świetle ewolucji.”


Theodosius Dobzhansky



Od czasu opublikowania „O powstawaniu gatunków” przez Karola Darwina w 1859 roku teoria ewolucji przeszła długą drogę. Przez większą część XX wieku dominował neodarwinizm, oparty na dwóch filarach: losowych mutacjach oraz doborze naturalnym jako głównym mechanizmie ewolucji. Jednak odkrycia w biologii molekularnej, genomice i epigenetyce pokazały, że obraz ewolucji może być znacznie bardziej złożony. Pan James A. Shapiro w swojej książce „Evolution: A View from the 21st Century” Teoria ewolucji z perspektywy XXI wieku proponuje koncepcję, która wywraca klasyczne myślenie do góry nogami. Według Niego ewolucja to proces aktywny, w którym organizmy świadomie (w sensie biologicznym, niepsychicznym) modyfikują swoje genomy, aby przystosować się do warunków środowiskowych.

Kluczowym pojęciem w koncepcji Pana Shapiro jest naturalna inżynieria genetyczna (Natural Genetic Engineering – NGE). W odróżnieniu od klasycznej teorii, gdzie mutacje postrzegane są jako przypadkowe błędy w kopiowaniu DNA, Autor podkreśla, że komórki posiadają zdolność celowego i zorganizowanego wprowadzania zmian w genomie. Nie jest to „inteligencja” w sensie ludzkim, ale zestaw mechanizmów reagujących na sygnały środowiskowe. Oznacza to, że ewolucja nie jest wyłącznie biernym, losowym procesem, lecz wynikiem aktywnych strategii adaptacyjnych. Pisarz ilustruje to licznymi przykładami: transpozonami, rekombinacją homologiczną, systemami naprawy DNA, a nawet reorganizacją całych chromosomów. Wszystko to dowodzi, że organizmy potrafią przebudowywać swój materiał genetyczny w odpowiedzi na stres czy zmieniające się warunki.

Jednym z najbardziej rewolucyjnych elementów w książce jest metafora genomu jako „systemu read–write”, a nie statycznego „archiwum danych”. W klasycznej wizji DNA jest zapisane raz i ulega jedynie sporadycznym mutacjom. Pan Shapiro pokazuje, że genom jest dynamiczny: komórki nie tylko odczytują informację genetyczną, ale także aktywnie ją modyfikują.

Mechanizmy te obejmują:

Przemieszczanie elementów genetycznych (transpozony),

Transfer genów między gatunkami (poziomy transfer genów, HGT),

Duplikacje całych genomów,

Epigenetykę, czyli dziedziczenie zmian ekspresji genów bez zmiany sekwencji DNA,

Symbiogenezę, czyli powstawanie nowych organizmów przez fuzję dwóch odrębnych.

Takie podejście wskazuje, że ewolucja nie jest prostą sumą przypadkowych błędów, ale procesem koordynowanej reorganizacji informacji genetycznej.

Część I – Komórki jako aktywne podmioty

Pierwsze rozdziały przedstawiają dowody na to, że komórki nie są biernymi maszynami. Analizowane są procesy regulacyjne, jak operon laktozowy u bakterii czy mechanizmy naprawy DNA. Autor pokazuje, że mikroorganizmy „uczestniczą” w swojej ewolucji, reagując na bodźce środowiskowe w sposób strategiczny.

Część II – Mechanizmy inżynierii genetycznej w naturze

Pan Shapiro przechodzi do bardziej złożonych przykładów, takich jak systemy CRISPR u bakterii, rekombinacje w limfocytach, czy spektakularne reorganizacje genomów u orzęsków (ciliates). Dowody te świadczą o tym, że genom jest plastyczny, a zmiany mogą być nagłe i skoordynowane.

Część III – Ewolucja jako proces skokowy

Książka podkreśla, że duże reorganizacje genomowe, a nie drobne mutacje, mogły odgrywać kluczową rolę w powstawaniu nowych gatunków. Wskazuje się na przykłady gwałtownych wydarzeń ewolucyjnych, np. pojawienie się nowych rodzin genów po duplikacjach całych genomów.

Koncepcja Pisarza wpisuje się w rozszerzoną syntezę ewolucyjną (EES), która uwzględnia epigenetykę, interakcje organizmu ze środowiskiem oraz poziomy transfer genów. Jego poglądy są zgodne z trendami w XXI wieku, gdy biologia staje się nauką informacyjną. Ewolucja to nie tylko „przetrwanie najlepiej przystosowanych”, lecz dynamiczna wymiana, reorganizacja i edycja informacji. Autor zdobył uznanie za odważne i nowatorskie spojrzenie. Jego koncepcje są inspirujące, szczególnie dla młodych badaczy, ponieważ łączą biologię ewolucyjną z genomiką, bioinformatyką i systemami biologicznymi. Nie brakuje też głosów sceptycznych. Wielu biologów uważa, że Pan Shapiro przesadza w odrzucaniu roli doboru naturalnego. Jego język, pełen metafor takich jak „świadomy genom”, bywa mylący i może sugerować teleologię, czyli celowość w ewolucji, co budzi kontrowersje.

W erze sekwencjonowania genomów i edycji genów (CRISPR), podejście Autora wydaje się wyjątkowo aktualne. Ukazuje życie jako system informacyjny, który potrafi się sam modyfikować. Ta wizja może mieć konsekwencje nie tylko dla biologii ewolucyjnej, ale i medycyny, biotechnologii oraz sztucznej inteligencji. Ewolucja nie jest już jedynie biologicznym faktem, ale procesem programowalnym, który możemy badać, modelować, a w przyszłości nawet kontrolować. Książka Pana Jamesa A. Shapiro to jedna z najważniejszych publikacji XXI wieku na temat ewolucji. Choć nie jest wolna od kontrowersji, skłania do refleksji nad tym, czy tradycyjny model Darwina wystarczy do wyjaśnienia złożoności życia. Pokazuje, że ewolucja to proces twórczy, w którym organizmy nie są biernymi ofiarami losu, lecz aktywnymi architektami swojego genomu.

Książkę do recenzji otrzymałam od Fundacji Enarche

czwartek, 21 sierpnia 2025

Czerwone Maki na Monte Cassino






 „To, że był pod Monte Cassino, zapiszą mu na nagrobku, jeśli znajdzie się dla niego ludzki nagrobek. To, że był pod Monte Cassino, zapiszą kroniki rodzinne, jeśli będzie jakowa rodzina.” - wyraz bolesnej refleksji nad losem żołnierzy, często bezimiennych i bez rodzinnej pamięci.




Książka Pana Teodora Gąsiorowskiego i Pani Anety Hoffmann, powstała we współpracy z Panem Przemysławem P. Romaniukiem, wydana w 2024 roku przez Instytut Pamięci Narodowej, stanowi jedno z najciekawszych i najbardziej potrzebnych opracowań o powojennych losach żołnierzy 2. Korpusu Polskiego. Autorzy podejmują temat trudny i bolesny, bo dotykający paradoksu: żołnierze, którzy wsławili się bohaterstwem pod Monte Cassino, Loreto, Ankoną czy Bolonią, po zakończeniu wojny zostali pozbawieni tego, co stanowiło cel ich walki – wolnej ojczyzny. To publikacja, która nie tylko przypomina dramatyczne wybory tysięcy polskich żołnierzy, lecz także daje czytelnikowi narzędzia do zrozumienia ich motywacji, dylematów i dramatów egzystencjalnych. Autorzy próbują odpowiedzieć na pytanie: co stało się z „bohaterami spod Monte Cassino”, gdy ucichły działa, a świat wszedł w epokę podziału jałtańskiego?

Tezą książki jest stwierdzenie, że zwycięstwo odniesione przez 2. Korpus było zwycięstwem tragicznym i niedokończonym. W sensie militarnym Polacy zasłużyli na miejsce wśród największych bohaterów alianckiej koalicji. W sensie politycznym – zostali zdradzeni przez sojuszników, którzy uznali wschodnią granicę wyznaczoną przez ZSRR i oddali Polskę w strefę wpływów Stalina. Pisarze pokazują, że życie tysięcy żołnierzy znalazło się „na rozstajach historii”. Ich sytuacja była w pewnym sensie bezprecedensowa: walczyli za Polskę, której już nie było w przedwojennym kształcie. Musieli wybierać między trzema drogami, żadna z których nie była w pełni satysfakcjonująca.

Książka została podzielona na dwie warstwy. Pierwsza to syntetyczne szkice historyczne, które porządkują fakty, opisują realia polityczne, prawne i społeczne po 1945 roku. Dzięki nim czytelnik zyskuje wiedzę o sytuacji międzynarodowej, działaniach dyplomatycznych i represjach systemów komunistycznych wobec powracających weteranów. Druga warstwa to biogramy i mikro historie żołnierzy. Ta część jest najbardziej poruszająca, bo daje twarz i głos ludziom często skazanym na zapomnienie. Nie są to suche noty encyklopedyczne – raczej fragmenty opowieści, w których życie jednostki staje się soczewką dla wielkiej historii. Czytelnik może śledzić losy konkretnych osób: ich nadzieje, próby odnalezienia rodziny, dramaty rozłąki, a czasem także tragiczne finały.

Pierwszą i najliczniejszą drogą była emigracja – głównie do Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii czy Argentyny. Żołnierze zostali tam zdemobilizowani i próbowali znaleźć miejsce w nowych społeczeństwach. Wielu borykało się z poczuciem wyobcowania, brakiem znajomości języka i trudnościami w podjęciu pracy zgodnej z kwalifikacjami. Mimo to tworzyli prężne środowiska emigracyjne, stowarzyszenia kombatanckie, szkoły polonijne, wydawali gazety i pielęgnowali pamięć o Monte Cassino. Ale emigracja miała też ciemniejszą stronę – rozłąkę z rodzinami, tęsknotę, poczucie bezsilności wobec faktu, że bliscy pozostali w Polsce Ludowej, często objęci represjami. Autorzy podkreślają, że życie emigranta wymagało nie tylko odwagi wojennej, ale i odwagi codzienności: budowania wszystkiego od nowa na obcej ziemi.

Część żołnierzy zdecydowała się wrócić do kraju. Ich sytuacja była najtrudniejsza. Władze komunistyczne traktowały weteranów 2. Korpusu z nieufnością, a często wręcz z wrogością. Wielu zostało poddanych ścisłej inwigilacji przez UB i Informację Wojskową, część trafiła do więzień. Powracający stawali przed koniecznością wyrzeczenia się przeszłości – ukrywania swoich wojennych zasług i przyjmowania nowej, oficjalnej narracji. Jednocześnie Pisarze podkreślają, że część z nich próbowała się odnaleźć w realiach PRL: zakładali rodziny, podejmowali pracę w gospodarce czy kulturze. Życie w Polsce Ludowej nie było więc wyłącznie pasmem represji, lecz także próbą normalności w nienormalnym systemie.

Najbardziej dramatyczna była droga trzecia – próby powrotu do rodzin na Kresach, które po wojnie zostały włączone do Związku Radzieckiego. Władze sowieckie traktowały żołnierzy Andersa jako element niebezpieczny, aresztowały ich i deportowały. Szczególnie tragiczna była fala represji w 1951 roku, kiedy wielu weteranów próbujących dotrzeć do domów zostało zatrzymanych i skazanych na długoletnie wyroki w łagrach. Ta część książki porusza najmocniej, bo pokazuje losy ludzi, którzy wracali nie do Polski, lecz do kraju, który już przestał istnieć w dawnym kształcie. Była to droga często prowadząca ku rozpaczy, a czasem i śmierci.

Walory książki:

Równowaga między narracją a dokumentem – Autorzy łączą opowieść syntetyczną z biogramami, dzięki czemu czytelnik nie gubi się w faktach, a jednocześnie czuje ciężar jednostkowego doświadczenia.

Język przystępny, lecz rzetelny – książka została napisana w formie popularnonaukowej, co sprawia, że mogą po nią sięgnąć zarówno badacze, jak i uczniowie czy nauczyciele.

Bogata dokumentacja – wykorzystanie archiwów, relacji, a także materiałów IPN gwarantuje solidność.

Znaczenie edukacyjne – książka może być doskonałym narzędziem dydaktycznym: trzy powojenne drogi żołnierzy to model, który można łatwo przedstawić młodzieży, pokazując dramatyczne wybory powojennego pokolenia.

Choć publikacja jest wartościowa, warto wskazać kilka ograniczeń:

Skupienie na 2. Korpusie – żołnierze innych formacji, np. Dywizji Pancernej Maczka czy Marynarki Wojennej, zostali jedynie wspomniani. Dla pełnego obrazu powojennych losów Polaków na Zachodzie potrzebne są szersze studia porównawcze.

Dominacja źródeł instytucjonalnych – książka korzysta głównie z dokumentów archiwalnych. Cennym uzupełnieniem byłoby silniejsze wykorzystanie wspomnień, listów czy świadectw rodzinnych, które wniosłyby emocjonalny wymiar do faktów.

Popularnonaukowa forma – z jednej strony czyni książkę przystępną, z drugiej może pozostawić niedosyt bardziej zaawansowanym badaczom.

„Bohaterowie spod Monte Cassino. Na rozstajach historii” to nie tylko książka historyczna, lecz także głos w debacie o pamięci. Autorzy przypominają, że bohaterstwo nie kończy się wraz z bitwą – trwa w codziennych wyborach, wierności wartościom i odwadze, by odnaleźć się w trudnych realiach. Dziś, w epoce, gdy świadków tamtych wydarzeń jest coraz mniej, publikacje tego typu mają szczególne znaczenie. Łączą pokolenia, budują most między przeszłością a teraźniejszością. Pokazują, że historia nie jest tylko opowieścią o wielkich bitwach i decyzjach politycznych, lecz także o zwykłych ludziach, którzy musieli podjąć niezwykłe decyzje.

Książka Pana Teodora Gąsiorowskiego, Pani Anety Hoffmann i Pana Przemysława P. Romaniuka to dzieło niezwykle ważne – zarówno z perspektywy naukowej, jak i edukacyjnej oraz moralnej. Ukazuje losy żołnierzy 2. Korpusu Polskiego nie jako jednorodną narrację, lecz jako mozaikę doświadczeń, często dramatycznych, zawsze poruszających. To opowieść o zwycięstwie, które przyniosło gorycz, o powrotach, które okazywały się niemożliwe, o emigracji, która dawała wolność, lecz odbierała bliskość. A nade wszystko – o bohaterach, którzy musieli żyć z ciężarem historii, w świecie, w którym zwycięstwo ich armii nie oznaczało wolności ojczyzny. Publikacja IPN przypomina, że historia to nie tylko przeszłość – to także zobowiązanie wobec tych, którzy walczyli i cierpieli. „Na rozstajach historii” to książka, która może pomóc nam lepiej zrozumieć, dlaczego cena wolności bywa tak wysoka i dlaczego nie wolno jej lekceważyć.

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej


poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Powrót do Czarnobyla




 

 



„Reaktor jest w doskonałym stanie. Wypadek jest niemożliwy.” (słowa wypowiedziane tuż przed awarią).

Anatolij Diatłow (zastępca głównego inżyniera elektrowni)



Elektrownia Czarnobylska oficjalnie zakończyła produkcję energii w 2000 roku, gdy wyłączono ostatni działający reaktor nr 3. Od tamtej pory trwa proces likwidacji obiektu i składowania odpadów radioaktywnych. Reaktor nr 4: to on uległ awarii 26 kwietnia 1986 r. Pierwotny betonowy sarkofag, wzniesiony w pośpiechu w latach 80., miał ograniczoną trwałość. Dlatego w latach 2010–2016 zbudowano ogromną konstrukcję – New Safe Confinement (NSC), która przykrywa stary sarkofag. To największa ruchoma budowla naziemna na świecie, zaprojektowana na co najmniej 100 lat. W lutym 2025 roku doszło do ataku dronowego, który uszkodził poszycie NSC. Powstała dziura o szerokości kilku metrów, część izolacji zapaliła się. Na szczęście promieniowanie nie wzrosło – konstrukcja wewnętrzna wytrzymała, a żadne skażenie nie wydostało się na zewnątrz. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (IAEA) monitoruje sytuację i prowadzi naprawy zabezpieczające.

Choć nie produkuje ona energii, pracuje tam kilka tysięcy osób. Zajmują się oni:

demontażem instalacji,

przechowywaniem wypalonego paliwa jądrowego,

kontrolą skażonych materiałów,

utrzymaniem stabilności konstrukcji.

Prypeć założono w 1970 r. jako nowoczesne miasto dla pracowników elektrowni. W 1986 r. mieszkało tam ok. 50 tys. ludzi. Po katastrofie wszyscy zostali ewakuowani – większość w ciągu 36 godzin.

Stan obecny: Miasto jest całkowicie opuszczone i od 39 lat popada w ruinę. Bloki mieszkalne, szkoły, szpital i słynne wesołe miasteczko są porośnięte drzewami i mchem. Ulice zamieniły się w las. Budynki stopniowo się zawalają; wiele jest niebezpiecznych do zwiedzania.

Do 2022 r. Prypeć była popularnym celem wycieczek z Kijowa. Po inwazji Rosji i późniejszych działaniach wojennych ruch turystyczny został wstrzymany, ale w 2023–2024 roku ponownie ruszyły ograniczone, kontrolowane wycieczki. W 2025 roku nadal można odwiedzać strefę, ale w mniejszych grupach i z przewodnikiem. Mimo zakazu, kilkuset starszych ludzi wróciło w latach 90. do swoich wiosek w strefie wykluczenia. Nazywa się ich samosioły. Żyją tam do dziś, utrzymując się z upraw, zwierząt gospodarskich i pomocy z zewnątrz. Do obsługi elektrowni i strefy codziennie przyjeżdża kilka tysięcy osób. Zwykle pracują w systemie rotacyjnym – tydzień lub dwa w strefie, a potem powrót do domów. Po doświadczeniach z rosyjską okupacją w 2022 r. teren jest silnie strzeżony.

Strefa wykluczenia stała się jednym z największych rezerwatów przyrody w Europie. Z powodu braku ludzi przyroda odrodziła się – dziś spotkać tam można m.in.: żubry, wilki, rysie, jelenie, łosie, bobry, a nawet rzadkie ptaki. Badania pokazują, że mimo podwyższonego promieniowania, zwierzęta radzą sobie dobrze. To teren paradoksalny – z jednej strony skażony, z drugiej dziki i pełen życia.

Elektrownia i Prypeć pozostają silnym symbolem – zarówno katastrofy technologicznej XX wieku, jak i odporności ludzi i przyrody. To także przestrzeń pamięci – odwiedzana przez turystów, badaczy, artystów i filmowców. Serial Chernobyl (2019) jeszcze bardziej spopularyzował temat i ściągnął nowych odwiedzających. Obecnie jest to jednocześnie miejsce nauki (jak zarządzać skutkami katastrofy jądrowej) i ostrzeżenie przed ryzykiem energetyki atomowej oraz konfliktów zbrojnych w pobliżu takich obiektów.

Katastrofa w Czarnobylu, do której doszło 26 kwietnia 1986 roku, pozostaje jednym z najtragiczniejszych wydarzeń XX wieku. Awaria reaktora numer 4 w elektrowni atomowej na Ukrainie wstrząsnęła światem i uświadomiła ludziom, jak wielkie zagrożenie niesie ze sobą niekontrolowana energia jądrowa. O ile o samym wybuchu i jego bezpośrednich skutkach napisano wiele, o tyle konsekwencje tej katastrofy w Polsce były przez dekady przedstawiane wybiórczo i często w sposób zniekształcony. Dopiero książka Pana Kamila Dworaczka „W cieniu radioaktywnej chmury. Konsekwencje katastrofy czarnobylskiej w Polsce” daje czytelnikowi pełny i oparty na źródłach obraz tamtych dni. Publikacja została wydana w 2022 roku przez Instytut Pamięci Narodowej i liczy niemal 400 stron, z czego znaczną część stanowią dokumenty, fotografie i materiały archiwalne. Autor, historyk związany z IPN, po raz pierwszy tak szeroko i wieloaspektowo bada wpływ katastrofy czarnobylskiej na życie codzienne Polaków.

Jednym z głównych wątków książki jest sposób, w jaki władze PRL zarządzały informacją o katastrofie. Pan Dworaczek opisuje, że w pierwszych dniach po wybuchu reaktora w Polsce panowała cisza – oficjalne media milczały, a informacje docierały do ludzi wyłącznie z zachodnich rozgłośni radiowych, takich jak Wolna Europa czy BBC. Pierwszy oficjalny komunikat pojawił się dopiero 29 kwietnia, trzy dni po katastrofie, i był niejasny, zdawkowy oraz uspokajający. Władze nie chciały wywołać paniki, ale w praktyce brak rzetelnych informacji tylko ją pogłębiał. Autor pokazuje, jak aparat propagandowy na czele z Jerzym Urbanem próbował bagatelizować zagrożenie, manipulując danymi i odwołując się do groteskowych porównań, by wykazać „normalność sytuacji”.

Ta opieszałość i niekonsekwencja komunikacyjna obnażyła słabość systemu – zamiast chronić obywateli, władze bardziej dbały o obraz państwa i lojalność wobec Związku Radzieckiego.

Książka pokazuje też ogromny rozdźwięk pomiędzy przekazem władz a odczuciami zwykłych obywateli. Polacy wiedzieli, że coś złego się wydarzyło, bo z dnia na dzień zaczęto podawać dzieciom płyn Lugola i wprowadzać kontrole żywności. Ludzie masowo dzwonili do redakcji gazet, radia i przychodni, domagając się wyjaśnień. W sklepach wykupywano produkty uznawane za „zdrowsze” czy mniej narażone na skażenie. Panowało ogromne poczucie niepewności – zwłaszcza że wiadomości z Zachodu drastycznie różniły się od tego, co mówiła polska telewizja. Pan Dworaczek zauważa, że katastrofa czarnobylska jeszcze bardziej pogłębiła brak zaufania do państwa i oficjalnych źródeł informacji. To zjawisko miało długofalowe konsekwencje, które widoczne były aż do lat 90.

Jednym z najważniejszych elementów opracowania są skutki zdrowotne katastrofy. Autor analizuje raporty medyczne, dane o zachorowaniach oraz wyniki badań przeprowadzonych wiele lat później. Polska była jednym z pierwszych krajów, które wprowadziły masowe podawanie płynu Lugola dzieciom i młodzieży. Dzięki temu udało się ograniczyć skutki skażenia jodem-131, jednak temat ten budził wiele kontrowersji. Pisarz omawia też wpływ radioaktywnego opadu na produkty rolne – zwłaszcza mleko, które w wielu regionach zostało wycofane ze sprzedaży. W dłuższej perspektywie obserwowano wzrost zachorowań na choroby tarczycy, choć trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, w jakim stopniu była to konsekwencja katastrofy, a w jakim efekt lepszej diagnostyki w kolejnych latach.

Autor nie ogranicza się jedynie do relacji historycznej, ale posługuje się też analizą statystyczną. Przytacza dane dotyczące liczby aborcji przeprowadzonych w obawie przed urodzeniem dzieci z wadami rozwojowymi, opisuje gwałtowny wzrost zainteresowania informacjami z Zachodu oraz zmiany konsumpcyjne Polaków (np. omijanie produktów mlecznych, warzyw i owoców). Pan Dworaczek podkreśla, że strach miał równie duże znaczenie jak rzeczywiste skażenie. Panika społeczna, wzmacniana przez brak przejrzystej komunikacji władz, spowodowała masowe reakcje psychologiczne, które odcisnęły piętno na całym społeczeństwie.

Książka spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem. Recenzenci podkreślają, że to pierwsze tak całościowe opracowanie problemu katastrofy czarnobylskiej z perspektywy Polski. Historyk wykonał imponującą kwerendę archiwalną, sięgając do dokumentów państwowych, raportów medycznych, prasy i relacji świadków. Niektórzy krytycy zauważają, że w niektórych miejscach książka bywa zbyt szczegółowa, a drobne fragmenty dotyczące fizyki jądrowej zawierają uproszczenia. Nie umniejsza to jednak całości – publikacja jest rzetelna, klarowna i stanowi cenny wkład w historiografię PRL oraz badania nad skutkami Czarnobyla.

„W cieniu radioaktywnej chmury” Pana Kamila Dworaczka to książka wyjątkowa, bo pozwala spojrzeć na katastrofę czarnobylską nie przez pryzmat samych wydarzeń w ZSRR, lecz przez doświadczenie Polaków. To historia o tym, jak system polityczny nie potrafił chronić własnych obywateli, jak propaganda próbowała maskować rzeczywistość i jak zwykli ludzie radzili sobie w obliczu zagrożenia. Dzięki ogromnej pracy badawczej Autor pokazał, że Czarnobyl był nie tylko katastrofą ekologiczną, ale i kryzysem społecznym, psychologicznym oraz politycznym. Jego książka jest dziś jedną z najważniejszych pozycji dotyczących historii Polski lat 80., a jednocześnie lekturą, która skłania do refleksji nad rolą państwa w sytuacjach kryzysowych.


Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej

Islam inaczej

  Dżalal ad-Din Rumi (XIII w.): „Jesteś nie kroplą w oceanie, jesteś całym oceanem w kropli.” Książka  „W świecie islamu. Przewodnik dla tur...