poniedziałek, 27 października 2025

Kto nie pracuje...






 Milton Friedman


"Nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad."


Współczesny świat jest przesiąknięty ekonomią. Codziennie podejmujemy decyzje finansowe – od wyboru produktów w sklepie, przez planowanie wydatków domowych, aż po decyzje wyborcze, które wpływają na gospodarkę kraju. Mimo to większość ludzi ma jedynie powierzchowną wiedzę o zasadach, które rządzą ekonomią. W efekcie społeczeństwa często stają się podatne na manipulacje polityczne, slogany i populistyczne obietnice. Z tym właśnie problemem zmierzył się Pan Thomas Sowell w swojej książce „Ekonomia dla każdego. Co każdy szanujący się obywatel, wyborca, podatnik powinien wiedzieć o gospodarce”. Pan Sowell – amerykański ekonomista, wykładowca Uniwersytetu Stanforda i publicysta znany z konserwatywnych poglądów – stworzył dzieło, które można określić jako elementarz zdrowego rozsądku ekonomicznego. Jego celem nie jest przekonanie czytelnika do konkretnej ideologii, lecz nauczenie go, jak myśleć o gospodarce logicznie i realistycznie. Książka jest zarazem przystępna i głęboka – tłumaczy podstawowe pojęcia ekonomiczne, a jednocześnie pokazuje ich konsekwencje w codziennym życiu społecznym i politycznym.

Ekonomia jako nauka o ograniczeniach

Pisarz już na początku podkreśla, że ekonomia to nauka o rzadkości zasobów. Wszystko, co człowiek pragnie posiadać lub osiągnąć – dobra materialne, usługi, czas, energia – jest ograniczone. Dlatego każda decyzja wymaga wyboru i wiąże się z kosztem alternatywnym. To jedna z kluczowych idei książki: jeśli wydajemy pieniądze lub czas na jedną rzecz, rezygnujemy z czegoś innego. Autor pokazuje, że wielu polityków i dziennikarzy ignoruje ten fakt, obiecując społeczeństwu „darmowe” programy, które w rzeczywistości ktoś zawsze musi sfinansować. Pan Sowell pisze wprost: „Nie ma darmowych obiadów”. Każdy przywilej, dotacja czy ulga podatkowa ma swojego beneficjenta, ale i kogoś, kto ponosi jej koszt – często w sposób ukryty, poprzez inflację, podatki lub spadek efektywności gospodarki. Ta świadomość jest podstawą myślenia ekonomicznego. Dla Autora ekonomia to nie zbiór wzorów matematycznych, lecz sposób rozumowania, który uczy widzieć nie tylko to, co widać bezpośrednio, lecz także to, czego nie widać – konsekwencje pośrednie i długofalowe.

System cenowy – niewidzialna sieć informacji

Jednym z najciekawszych fragmentów książki jest ten, w którym Pisarz tłumaczy rolę cen w gospodarce rynkowej. Wielu ludzi uważa, że ceny są ustalane arbitralnie przez „chciwych kapitalistów”. Autor pokazuje jednak, że system cen to mechanizm komunikacji między milionami uczestników rynku. Ceny przekazują informacje o rzadkości dóbr, preferencjach konsumentów i kosztach produkcji. Gdy dane dobro staje się trudniej dostępne, jego cena rośnie – co skłania producentów do zwiększenia podaży, a konsumentów do ograniczenia popytu. Ten proces, choć spontaniczny i pozbawiony centralnego sterowania, prowadzi do równowagi między potrzebami a możliwościami gospodarki. Pan Sowell podkreśla, że próby sztucznego kontrolowania cen przez państwo – np. w imię „sprawiedliwości społecznej” – często prowadzą do katastrofalnych skutków. Przykładem są regulacje czynszów, które mają chronić najemców, a w rzeczywistości zniechęcają właścicieli do wynajmowania mieszkań, przez co pogłębiają deficyt lokali i pogarszają ich jakość. Autor uczy więc, że intencje polityczne nie zawsze przekładają się na dobre rezultaty. W ekonomii liczą się skutki działań, a nie ich moralna retoryka.

Państwo, rynek i odpowiedzialność obywateli

Autor nie jest dogmatycznym libertarianinem – nie twierdzi, że państwo powinno całkowicie wycofać się z gospodarki. Dostrzega potrzebę istnienia instytucji publicznych, takich jak sądy, policja czy infrastruktura. Jednak jego zasadnicza teza brzmi: im większe uprawnienia państwa, tym większe ryzyko błędnych decyzji i marnotrawstwa. Według Pana Sowella politycy często podejmują decyzje nie na podstawie racjonalnych analiz, lecz z myślą o krótkoterminowych korzyściach politycznych – o tym, jak zyskać głosy wyborców. Tymczasem gospodarka wymaga perspektywy długofalowej, która jest sprzeczna z logiką kampanii wyborczych. Pisarz ostrzega przed zjawiskiem, które można by nazwać „ekonomicznym analfabetyzmem społecznym”. Obywatele, którzy nie rozumieją podstawowych zasad ekonomii, łatwo ulegają obietnicom „darmowych świadczeń”, „podwyżek bez inflacji” czy „ograniczenia nierówności” poprzez administracyjne decyzje. Autor uważa, że takie myślenie prowadzi do błędnych polityk – zwiększania długu publicznego, inflacji i stagnacji gospodarczej.

Ekonomia a moralność

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych, ale zarazem najciekawszych aspektów książki jest rozróżnienie między moralnymi intencjami a ekonomiczną rzeczywistością. Pan Sowell twierdzi, że wielu ludzi postrzega rynek jako „niemoralny”, ponieważ opiera się on na zysku. Tymczasem – jak dowodzi – zysk to nagroda za efektywne zaspokajanie cudzych potrzeb. Jeśli przedsiębiorca zarabia, oznacza to, że dostarczył coś, co inni dobrowolnie chcieli kupić. Autor nie neguje potrzeby etyki w życiu społecznym, ale pokazuje, że rynek sam w sobie nie jest moralny ani niemoralny – jest mechanizmem współpracy. Miliony ludzi, często nieznających się nawzajem, mogą współpracować poprzez wymianę dóbr i usług, kierując się własnym interesem, a mimo to tworzyć system korzystny dla wszystkich. Pan Sowell pokazuje też, że próby „moralnego poprawiania” rynku – poprzez redystrybucję czy odgórne regulacje – często kończą się gorzej niż sam mechanizm, który miały naprawić. Używa przy tym wielu historycznych przykładów, m.in. z gospodarek centralnie planowanych, gdzie dobre intencje doprowadziły do niedoborów, korupcji i marnotrawstwa.

Styl i metoda

Jednym z powodów popularności książki jest wyjątkowa klarowność stylu Autora. Naukowiec unika żargonu ekonomicznego, wykresów i skomplikowanych modeli matematycznych. Zamiast tego stosuje przykłady z życia codziennego: od cen benzyny po decyzje dotyczące edukacji czy mieszkań. Dzięki temu czytelnik zyskuje poczucie, że ekonomia to nie abstrakcyjna teoria, lecz coś, co dotyczy każdego dnia naszego życia. Pan Sowell posługuje się także ironią i logiczną precyzją, co sprawia, że jego argumenty są nie tylko przekonujące, ale i inspirujące intelektualnie. W tle jego rozważań pobrzmiewa duch klasycznej ekonomii Adama Smitha i Friedricha Hayeka – wiara w spontaniczny porządek społeczny, który wynika z wolności jednostek, a nie z centralnego planowania.

Aktualność i znaczenie książki

Choć „Ekonomia dla każdego” została napisana kilka dekad temu, jej przesłanie jest dziś bardziej aktualne niż kiedykolwiek. W czasach globalnych kryzysów, pandemii i polityki interwencjonizmu państwowego wiele rządów sięga po rozwiązania, które Pisarz krytykował – nadmierne zadłużenie, rozdawnictwo, regulacje i kontrole cen. Autor przestrzega, że krótkotrwałe ulgi często prowadzą do długofalowych problemów: inflacji, spadku produktywności i uzależnienia społeczeństwa od pomocy państwa. Jego książka jest więc nie tylko podręcznikiem ekonomii, lecz także ostrzeżeniem przed intelektualnym lenistwem i bezrefleksyjnym wiarą w to, że „państwo wszystko załatwi”. Książka Pana Thomasa Sowella „Ekonomia dla każdego” to dzieło wyjątkowe, bo łączy prostotę przekazu z głębią myśli. Autor nie narzuca gotowych odpowiedzi, lecz uczy czytelnika myśleć ekonomicznie – dostrzegać zależności, analizować skutki decyzji i rozumieć, że każda polityka ma swoją cenę. Pan Sowell przypomina, że wolność gospodarcza i odpowiedzialność jednostki są nierozerwalnie związane. Obywatel, który rozumie ekonomię, staje się bardziej odporny na populizm i manipulację. W tym sensie książka nie jest tylko o gospodarce – jest o dojrzałości obywatelskiej i o tym, jak ważne jest samodzielne myślenie w świecie pełnym uproszczeń. Dzięki swojej przejrzystości, logice i realizmowi „Ekonomia dla każdego” zasługuje na miano jednej z najważniejszych książek popularyzujących ekonomię w XX i XXI wieku. To lektura, która powinna znaleźć się w rękach każdego – nie tylko ekonomisty, lecz przede wszystkim obywatela, który chce rozumieć świat i podejmować odpowiedzialne decyzje.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Freedom Publisching

Operacja Polska






 „Historia to świadek dziejów, światło prawdy, życie pamięci, nauczycielka życia, zwiastunka przyszłości.”

— Cicero


Historia XX wieku pełna jest wydarzeń, które przez dziesięciolecia pozostawały w cieniu, przemilczane lub zniekształcone przez propagandę. Jednym z nich była tzw. operacja polska NKWD z lat 1937–1938 – jedna z najbardziej tragicznych i jednocześnie najmniej znanych zbrodni sowieckiego totalitaryzmu. Przez dziesięciolecia wiedza o niej była zaledwie fragmentaryczna, spychana na margines, zarówno w Związku Sowieckim, jak i w powojennej Polsce. Dopiero po rozpadzie ZSRR i otwarciu części archiwów możliwe stało się prowadzenie systematycznych badań nad tą operacją. Książka „Operacja polska NKWD 1937–1938. Przywracanie pamięci o zbrodni”, opracowana przez Panów Pawła Liberę i Macieja Wyrwę, stanowi jeden z najważniejszych kroków w tym procesie. To obszerna publikacja, licząca ponad 500 stron, wydana przez Instytut Pamięci Narodowej w 2025 roku. Jej celem nie jest jedynie przedstawienie faktów – to przede wszystkim próba odzyskania pamięci o ludziach, którzy padli ofiarą systemu, a także refleksja nad tym, jak współczesne społeczeństwo powinno o nich pamiętać.

Redaktorzy tomu – Panowie Libera i Wyrwa – podjęli się zadania niezwykle ambitnego: nie tylko zrekonstruowania przebiegu wydarzeń z lat 1937–1938, lecz także wpisania ich w szerszy kontekst historyczny, moralny i tożsamościowy. Celem książki jest zrozumienie natury zbrodni dokonanej na Polakach mieszkających w Związku Sowieckim oraz pokazanie mechanizmów działania totalitarnego państwa, w którym ideologia stawała się narzędziem ludobójstwa. Autorzy podkreślają, że operacja polska była jednym z elementów tzw. „wielkiej czystki” – masowych represji zapoczątkowanych przez Stalina w drugiej połowie lat 30. XX wieku. W jej ramach NKWD zamordowało według różnych szacunków od 111 000 do nawet 200 000 Polaków, a kolejne dziesiątki tysięcy zostały deportowane do łagrów lub osad w głębi ZSRR. To, że ofiarami byli głównie zwykli ludzie – rolnicy, robotnicy, nauczyciele, duchowni – nadaje tej zbrodni szczególny wymiar: nie była ona wymierzona w konkretną elitę polityczną, lecz w samą tożsamość narodową. Książka pokazuje, że „polskość” została uznana przez sowiecki aparat za zbrodnię samą w sobie.

Tom jest wielowątkowy i interdyscyplinarny. Składa się z tekstów autorów z Polski, Ukrainy, Białorusi, Rosji, Gruzji i Stanów Zjednoczonych. Taki międzynarodowy skład pozwala spojrzeć na temat szerzej, nie tylko z perspektywy narodowej pamięci, ale jako na część europejskiego doświadczenia totalitaryzmu. Książka podzielona jest na kilka części, które układają się w logiczną całość:

Tło historyczne i polityczne – wyjaśnienie, jak doszło do tego, że w strukturach NKWD powstał rozkaz nr 00485, nakazujący fizyczną likwidację Polaków jako „elementu kontrrewolucyjnego”.

Mechanizmy terroru – analizy dokumentów, raportów i procedur wewnętrznych NKWD, które pokazują, jak skrupulatnie zaplanowano i przeprowadzono całą operację.

Skala i geografia zbrodni – omówienie, w jakich regionach ZSRR represje miały największy zasięg (m.in. Ukraina, Białoruś, Kazachstan, Syberia, okolice Smoleńska).

Losy indywidualne i mikrohistorie – opowieści o konkretnych osobach i rodzinach, w których dramaty pojedynczych ludzi ukazują bezmiar cierpienia.

Pamięć, zapomnienie, przywracanie – część poświęcona współczesnemu wymiarowi pamięci historycznej, upamiętnieniom, projektom badawczym i edukacyjnym.

Dzięki takiej konstrukcji książka łączy naukową rzetelność z humanistyczną empatią – nie ogranicza się do analizy dokumentów, ale nadaje im ludzkie twarze.

Publikacja koncentruje się wokół kilku kluczowych motywów:

Systemowy charakter zbrodni – autorzy pokazują, że operacja polska nie była „błędem” czy „nadużyciem” lokalnych struktur, lecz świadomą decyzją władz państwowych, w pełni zgodną z logiką totalitarnego systemu Stalina.

Mechanizmy dehumanizacji – Polacy byli w propagandzie sowieckiej przedstawiani jako „szpiedzy”, „sabotażyści” i „wrogowie ludu”, co pozwalało uzasadniać masowe mordy.

Los zwykłego człowieka – zbrodnia dotknęła nie tylko mężczyzn w wieku poborowym, ale całe rodziny. Kobiety i dzieci deportowano, często w nieludzkich warunkach.

Milczenie i zapomnienie – przez dziesięciolecia temat operacji polskiej był w ZSRR zakazany, a w Polsce Ludowej – przemilczany. Dopiero dziś możliwe jest jego pełne zbadanie.

Moralny wymiar pamięci – autorzy pytają, jak upamiętniać ofiary, skoro większość z nich nie ma grobów, a ich nazwiska wciąż nie są znane.

Jedną z największych zalet książki jest bogactwo źródeł. Autorzy wykorzystali liczne dokumenty archiwalne NKWD, raporty i listy ofiar, często publikowane po raz pierwszy. Cenne są także materiały z badań prowadzonych w archiwach białoruskich i ukraińskich, które dopiero niedawno stały się dostępne. Książka wyróżnia się także różnorodnością metod badawczych – od klasycznej analizy historycznej, przez badania socjologiczne, aż po refleksję z zakresu studiów nad pamięcią (memory studies). Dzięki temu nie jest to sucha monografia, ale wielowymiarowa opowieść o tym, jak historia, pamięć i tożsamość wzajemnie się przenikają. „Operacja polska NKWD 1937–1938” jest ważna nie tylko jako opracowanie naukowe, ale także jako gest przywracania godności ofiarom. W polskiej świadomości historycznej temat ten długo był niemal nieobecny, przyćmiony przez Katyń czy deportacje na Syberię. Książka Panów Libery i Wyrwy wpisuje się w proces odzyskiwania pełni pamięci narodowej, przypominając, że ofiary sowieckiego terroru to nie tylko żołnierze, ale też cywile, którzy znaleźli się po „złej stronie granicy”. W kontekście europejskim publikacja ma także wymiar uniwersalny: pokazuje, że totalitaryzm nie znał granic narodowych i że ofiarami stalinowskich czystek padali ludzie różnych narodowości – Polacy, Ukraińcy, Niemcy, Estończycy, a także sami Rosjanie. Tym samym książka przyczynia się do budowania wspólnej, europejskiej kultury pamięci o ofiarach komunizmu – kultury, która nie przeciwstawia narodów, ale łączy je w świadomości wspólnego cierpienia.

Mimo że jest to publikacja naukowa, język książki pozostaje zrozumiały i przystępny także dla czytelnika niebędącego zawodowym historykiem. Panowie piszą z empatią i świadomością, że za każdym dokumentem kryje się człowiek. Na uwagę zasługuje również szata graficzna i dokumentacyjna – liczne fotografie, mapy, kopie dokumentów i wykazy nazwisk sprawiają, że czytelnik może zobaczyć skalę tragedii w wymiarze materialnym. Publikacja spotkała się z pozytywnym odbiorem środowisk naukowych i opinii publicznej. Krytycy podkreślają jej wartość dokumentacyjną, a także to, że stanowi „kamień milowy” w badaniach nad polską obecnością i zagładą w ZSRR. Operacja polska NKWD 1937–1938 to nie tylko historia o przeszłości – to również ostrzeżenie przed przyszłością. Pokazuje, do czego prowadzi ideologia nienawiści, kiedy państwo przejmuje kontrolę nad życiem człowieka i decyduje o jego wartości. Redaktorzy tomu nie ograniczają się do rekonstrukcji faktów. Pytają także o naszą współczesną odpowiedzialność: czy pamiętamy o tych ludziach, czy potrafimy nazwać po imieniu zbrodnię, która przez dziesięciolecia była przemilczana? Ich książka nie tylko opisuje, ale też apeluje – o pamięć, o prawdę, o moralną odwagę.

Książka „Operacja polska NKWD 1937–1938. Przywracanie pamięci o zbrodni” to dzieło niezwykle ważne, zarówno w wymiarze naukowym, jak i etycznym. Pokazuje, że historia to nie tylko zbiór dat, lecz dramat tysięcy istnień. Zwraca uwagę, że pamięć jest formą sprawiedliwości, a badanie przeszłości – obowiązkiem wobec tych, którzy zginęli bez grobu i bez głosu. W czasach, gdy historia bywa wykorzystywana do bieżących sporów politycznych, publikacja Panów Libery i Wyrwy przypomina, że prawdziwa nauka historyczna musi być oparta na faktach, empatii i szacunku dla ofiar. To książka, która uczy pokory wobec przeszłości i odpowiedzialności wobec przyszłości.

Książkę do recenzji otrzymałam od Instytutu Pamięci Narodowej

sobota, 18 października 2025

Zaskoczenie wśród romansów






  

„Kochać kogoś to przede wszystkim pozwalać mu być tym, kim jest.”

William Wharton

 

Powieść „Lucca” autorstwa Sarah Brianne to nie tylko historia romansu rozgrywającego się w brutalnej rzeczywistości świata mafii, ale także głęboka opowieść psychologiczna o traumie, odkupieniu i naturze człowieka. Utwór ten angażuje czytelnika emocjonalnie, zmuszając go do refleksji nad tym, czy miłość może narodzić się tam, gdzie dominuje strach, a dobro i zło przeplatają się w jedno. Autorka kontynuuje wątki rozpoczęte w poprzednich częściach serii Made Men, jednak w „Lucca” skupia się szczególnie na procesie uzdrawiania duszy, przedstawiając cierpienie psychiczne jako prawdziwe pole bitwy człowieka z samym sobą.

Lucca Caruso – uosobienie mroku i wewnętrznej walki

Lucca jest postacią złożoną, pełną sprzeczności. Z jednej strony to bezwzględny mafioso, budzący strach i respekt. Z drugiej – człowiek noszący w sobie rany emocjonalne, tęskniący za akceptacją i bliskością. Jego postać symbolizuje paradoks: aby przetrwać w świecie mafii, musi być twardy, ale jego serce pragnie czegoś czystego i niewinnego. Autorka pokazuje, że Lucca nie jest potworem z własnego wyboru – jest produktem środowiska, rodziny i wychowania, a jego brutalność to forma mechanizmu obronnego.

Chloe Masters – siła rodząca się ze słabości

Chloe to bohaterka, której ciało i psychika zostały okaleczone przez traumę. Jej lęk przed dotykiem i blizny symbolizują głębsze zranienia duszy. Na poziomie metaforycznym Chloe reprezentuje wszystkie osoby, które próbują odbudować siebie po doświadczeniu przemocy. To nie jest typowa „słaba bohaterka romansu”, lecz postać tragiczna, której siła polega na zdolności odczuwania i powolnej odbudowie zaufania. Co istotne, jej relacja z Luccą nie jest natychmiastową fascynacją – to długi proces przełamywania barier, pełen bólu, ale też nadziei.

Sarah Brianne przedstawia traumę nie jako wydarzenie, które bohaterka może po prostu „przezwyciężyć”, lecz jako realną siłę kształtującą jej myślenie, zachowanie i emocje. Chloe żyje w nieustannym stanie zagrożenia, jej lęk jest niemal namacalny. Autorka daje czytelnikowi wgląd w jej wnętrze, pokazując, że trauma to nie rana, która się goi – to rana, która ciągle się otwiera. Relacja między bohaterami ma wymiar terapeutyczny. Lucca nie jest dla Chloe tylko kochankiem – staje się jej „strażnikiem” bezpieczeństwa. Symbolicznie reprezentuje on świat mroku, który paradoksalnie daje jej ochronę. To odwrócenie ról moralnych – zło staje się tarczą, gdy prawo i społeczeństwo zawiodły. Chloe została pozbawiona decyzyjności przez swoją traumę, Lucca przez rodzinne obowiązki. Oboje żyją w „złotej klatce”, choć ich więzienia wyglądają inaczej. Książka stawia więc pytanie: czy prawdziwą wolność można odzyskać tylko dzięki zaufaniu drugiemu człowiekowi?

Największym przeciwnikiem Chloe nie jest mafia, lecz jej strach. Każda scena pokazująca jej reakcje na dotyk, obecność Lucci lub inne postacie, jest ilustracją tego, jak silnie trauma wpływa na percepcję rzeczywistości. Lucca stoi na granicy między lojalnością wobec mafii a pragnieniem zbudowania normalnego życia. Ma świadomość swojej ciemnej natury i nie próbuje się wybielać. Jego przemiana polega nie na odrzuceniu mroku, ale na odnalezieniu w nim światła – miłość do Chloe nie sprawia, że staje się kimś innym, lecz pozwala mu spojrzeć w lustro z większą odwagą. Narracja prowadzona jest tak, aby czytelnik mógł wejść w umysły bohaterów. Sceny napięcia mają charakter niemal filmowy, tempo stopniowo narasta, a każde spotkani między bohaterami jest naładowane emocjami. Autorka używa również języka symbolicznego, np.:

Ciemność otaczająca Luccę symbolizuje jego naturę i reputację.

Blizny Chloe symbolizują pamięć, której nie da się usunąć.

Moment dotyku to metafora przełamywania murów psychicznych.

„Lucca” wyróżnia się w gatunku tym, że kładzie ogromny nacisk na psychologię postaci, a nie tylko na akcję i relację mafijną. Nie jest to historia o księciu i księżniczce, lecz o dwóch zniszczonych ludziach, którzy razem uczą się żyć. Książka stawia też ważne pytania społeczne: o naturę przemocy, o to, czy zło można usprawiedliwić intencjami, oraz czy miłość może narodzić się z traumy. „Lucca” Sarah Brianne to opowieść o tym, jak miłość może być zarówno ratunkiem, jak i ryzykiem. To historia przeznaczona dla czytelnika, który szuka czegoś więcej niż typowy romans – dla kogo ważna jest psychologia postaci, głębia doświadczenia emocjonalnego oraz mroczny ton narracji. Książka uczy, że prawdziwe zaufanie rodzi się powoli, że każdy człowiek – nawet najbardziej zraniony – zasługuje na szansę, a miłość nie zawsze przychodzi w jasnym świetle dnia, czasem rodzi się w ciemności i ciszy.

Powieść „Lucca” autorstwa Sarah Brianne to nie tylko historia o miłości w cieniu przemocy, ale przede wszystkim opowieść o człowieku – słabym, zranionym, zagubionym – który rozpaczliwie poszukuje sensu w świecie pełnym chaosu. Przez pryzmat dwóch skrajnie różnych, a jednocześnie do siebie podobnych bohaterów, autorka stawia pytania, które wykraczają poza gatunek romansu mafijnego. Czy człowiek może uciec przed swoją przeszłością? Czy można zasłużyć na odkupienie, jeśli całe życie żyło się po stronie mroku? Czy trauma definiuje nas na zawsze, czy może stać się fundamentem nowego początku?

Lucca i Chloe nie są idealnymi postaciami – i właśnie dlatego są tak wyjątkowi. Ich historia przypomina, że człowieczeństwo nie polega na nieskazitelności, lecz na zdolności do zmiany i uczenia się empatii. Miłość w tej książce nie jest bajkową obietnicą szczęścia. Jest walką. Jest procesem. Jest odważną decyzją, by zaufać – nawet wtedy, gdy każda cząstka serca podpowiada, by uciekać. W tym sensie „Lucca” pokazuje, że miłość nie jest uczuciem zarezerwowanym dla ludzi wolnych od lęków i ran, ale właśnie dla tych najsłabszych, którzy pragną ocalenia.

Sarah Brianne ukazuje, że prawdziwa siła człowieka tkwi nie w dominacji nad innymi, lecz w gotowości do otwarcia się na prawdę o sobie samym. Trauma Chloe nie znika, ale traci władzę nad jej życiem. Mrok Lucci nie zostaje unicestwiony, ale znajduje nowy cel – ochronę, nie destrukcję. W ten sposób Autorka tworzy wizję miłości jako aktu transformacji: nie odmienia ona świata zewnętrznego, ale przemienia serca tych, którzy odważyli się ją przyjąć. Książka staje się metaforą wyboru, przed którym staje każdy człowiek: można trwać w lęku i samotności albo zaryzykować i pozwolić drugiemu człowiekowi stać się częścią naszego świata. Miłość w „Lucca” nie obiecuje końca cierpienia, lecz daje siłę, by je unieść. To piękna lekcja, że nawet w najciemniejszych miejscach może zapłonąć światło — czasem nie jako płomień gwałtowny, ale jako delikatna iskra, wystarczająca, by wskazać drogę. Właśnie dlatego powieść ta na długo pozostaje w pamięci czytelnika. Nie dlatego, że opowiada o mafii czy zakazanym romansie, ale dlatego, że mówi o najgłębszej ludzkiej potrzebie – potrzebie bycia dostrzeżonym, zrozumianym i kochanym nie pomimo swoich blizn, ale razem z nimi. „Lucca” to historia, która przypomina, że każdy człowiek zasługuje na swoją szansę, a najpiękniejsze przemiany rodzą się nie wtedy, gdy wszystko jest proste, lecz wtedy, gdy trzeba przejść przez własny lęk, by dojść do prawdy.

Każdy, kto czyta moje recenzje wie, że nie jestem fanką romansu… Ale muszę przyznać że te powieść połknęłam w 3 godziny i ciągle o niej myślę, dlatego polecam fanom nie tylko mafijnych uniesień, ale także jako dobrą powieść psychologiczną.


Wydawnictwo NieZwykłe 

 

„Kochać kogoś to przede wszystkim pozwalać mu być tym, kim jest.”

William Wharton

 

Powieść „Lucca” autorstwa Sarah Brianne to nie tylko historia romansu rozgrywającego się w brutalnej rzeczywistości świata mafii, ale także głęboka opowieść psychologiczna o traumie, odkupieniu i naturze człowieka. Utwór ten angażuje czytelnika emocjonalnie, zmuszając go do refleksji nad tym, czy miłość może narodzić się tam, gdzie dominuje strach, a dobro i zło przeplatają się w jedno. Autorka kontynuuje wątki rozpoczęte w poprzednich częściach serii Made Men, jednak w „Lucca” skupia się szczególnie na procesie uzdrawiania duszy, przedstawiając cierpienie psychiczne jako prawdziwe pole bitwy człowieka z samym sobą.

Lucca Caruso – uosobienie mroku i wewnętrznej walki

Lucca jest postacią złożoną, pełną sprzeczności. Z jednej strony to bezwzględny mafioso, budzący strach i respekt. Z drugiej – człowiek noszący w sobie rany emocjonalne, tęskniący za akceptacją i bliskością. Jego postać symbolizuje paradoks: aby przetrwać w świecie mafii, musi być twardy, ale jego serce pragnie czegoś czystego i niewinnego. Autorka pokazuje, że Lucca nie jest potworem z własnego wyboru – jest produktem środowiska, rodziny i wychowania, a jego brutalność to forma mechanizmu obronnego.

Chloe Masters – siła rodząca się ze słabości

Chloe to bohaterka, której ciało i psychika zostały okaleczone przez traumę. Jej lęk przed dotykiem i blizny symbolizują głębsze zranienia duszy. Na poziomie metaforycznym Chloe reprezentuje wszystkie osoby, które próbują odbudować siebie po doświadczeniu przemocy. To nie jest typowa „słaba bohaterka romansu”, lecz postać tragiczna, której siła polega na zdolności odczuwania i powolnej odbudowie zaufania. Co istotne, jej relacja z Luccą nie jest natychmiastową fascynacją – to długi proces przełamywania barier, pełen bólu, ale też nadziei.

Sarah Brianne przedstawia traumę nie jako wydarzenie, które bohaterka może po prostu „przezwyciężyć”, lecz jako realną siłę kształtującą jej myślenie, zachowanie i emocje. Chloe żyje w nieustannym stanie zagrożenia, jej lęk jest niemal namacalny. Autorka daje czytelnikowi wgląd w jej wnętrze, pokazując, że trauma to nie rana, która się goi – to rana, która ciągle się otwiera. Relacja między bohaterami ma wymiar terapeutyczny. Lucca nie jest dla Chloe tylko kochankiem – staje się jej „strażnikiem” bezpieczeństwa. Symbolicznie reprezentuje on świat mroku, który paradoksalnie daje jej ochronę. To odwrócenie ról moralnych – zło staje się tarczą, gdy prawo i społeczeństwo zawiodły. Chloe została pozbawiona decyzyjności przez swoją traumę, Lucca przez rodzinne obowiązki. Oboje żyją w „złotej klatce”, choć ich więzienia wyglądają inaczej. Książka stawia więc pytanie: czy prawdziwą wolność można odzyskać tylko dzięki zaufaniu drugiemu człowiekowi?

Największym przeciwnikiem Chloe nie jest mafia, lecz jej strach. Każda scena pokazująca jej reakcje na dotyk, obecność Lucci lub inne postacie, jest ilustracją tego, jak silnie trauma wpływa na percepcję rzeczywistości. Lucca stoi na granicy między lojalnością wobec mafii a pragnieniem zbudowania normalnego życia. Ma świadomość swojej ciemnej natury i nie próbuje się wybielać. Jego przemiana polega nie na odrzuceniu mroku, ale na odnalezieniu w nim światła – miłość do Chloe nie sprawia, że staje się kimś innym, lecz pozwala mu spojrzeć w lustro z większą odwagą. Narracja prowadzona jest tak, aby czytelnik mógł wejść w umysły bohaterów. Sceny napięcia mają charakter niemal filmowy, tempo stopniowo narasta, a każde spotkani między bohaterami jest naładowane emocjami. Autorka używa również języka symbolicznego, np.:

Ciemność otaczająca Luccę symbolizuje jego naturę i reputację.

Blizny Chloe symbolizują pamięć, której nie da się usunąć.

Moment dotyku to metafora przełamywania murów psychicznych.

„Lucca” wyróżnia się w gatunku tym, że kładzie ogromny nacisk na psychologię postaci, a nie tylko na akcję i relację mafijną. Nie jest to historia o księciu i księżniczce, lecz o dwóch zniszczonych ludziach, którzy razem uczą się żyć. Książka stawia też ważne pytania społeczne: o naturę przemocy, o to, czy zło można usprawiedliwić intencjami, oraz czy miłość może narodzić się z traumy. „Lucca” Sarah Brianne to opowieść o tym, jak miłość może być zarówno ratunkiem, jak i ryzykiem. To historia przeznaczona dla czytelnika, który szuka czegoś więcej niż typowy romans – dla kogo ważna jest psychologia postaci, głębia doświadczenia emocjonalnego oraz mroczny ton narracji. Książka uczy, że prawdziwe zaufanie rodzi się powoli, że każdy człowiek – nawet najbardziej zraniony – zasługuje na szansę, a miłość nie zawsze przychodzi w jasnym świetle dnia, czasem rodzi się w ciemności i ciszy.

Powieść „Lucca” autorstwa Sarah Brianne to nie tylko historia o miłości w cieniu przemocy, ale przede wszystkim opowieść o człowieku – słabym, zranionym, zagubionym – który rozpaczliwie poszukuje sensu w świecie pełnym chaosu. Przez pryzmat dwóch skrajnie różnych, a jednocześnie do siebie podobnych bohaterów, autorka stawia pytania, które wykraczają poza gatunek romansu mafijnego. Czy człowiek może uciec przed swoją przeszłością? Czy można zasłużyć na odkupienie, jeśli całe życie żyło się po stronie mroku? Czy trauma definiuje nas na zawsze, czy może stać się fundamentem nowego początku?

Lucca i Chloe nie są idealnymi postaciami – i właśnie dlatego są tak wyjątkowi. Ich historia przypomina, że człowieczeństwo nie polega na nieskazitelności, lecz na zdolności do zmiany i uczenia się empatii. Miłość w tej książce nie jest bajkową obietnicą szczęścia. Jest walką. Jest procesem. Jest odważną decyzją, by zaufać – nawet wtedy, gdy każda cząstka serca podpowiada, by uciekać. W tym sensie „Lucca” pokazuje, że miłość nie jest uczuciem zarezerwowanym dla ludzi wolnych od lęków i ran, ale właśnie dla tych najsłabszych, którzy pragną ocalenia.

Sarah Brianne ukazuje, że prawdziwa siła człowieka tkwi nie w dominacji nad innymi, lecz w gotowości do otwarcia się na prawdę o sobie samym. Trauma Chloe nie znika, ale traci władzę nad jej życiem. Mrok Lucci nie zostaje unicestwiony, ale znajduje nowy cel – ochronę, nie destrukcję. W ten sposób Autorka tworzy wizję miłości jako aktu transformacji: nie odmienia ona świata zewnętrznego, ale przemienia serca tych, którzy odważyli się ją przyjąć. Książka staje się metaforą wyboru, przed którym staje każdy człowiek: można trwać w lęku i samotności albo zaryzykować i pozwolić drugiemu człowiekowi stać się częścią naszego świata. Miłość w „Lucca” nie obiecuje końca cierpienia, lecz daje siłę, by je unieść. To piękna lekcja, że nawet w najciemniejszych miejscach może zapłonąć światło — czasem nie jako płomień gwałtowny, ale jako delikatna iskra, wystarczająca, by wskazać drogę. Właśnie dlatego powieść ta na długo pozostaje w pamięci czytelnika. Nie dlatego, że opowiada o mafii czy zakazanym romansie, ale dlatego, że mówi o najgłębszej ludzkiej potrzebie – potrzebie bycia dostrzeżonym, zrozumianym i kochanym nie pomimo swoich blizn, ale razem z nimi. „Lucca” to historia, która przypomina, że każdy człowiek zasługuje na swoją szansę, a najpiękniejsze przemiany rodzą się nie wtedy, gdy wszystko jest proste, lecz wtedy, gdy trzeba przejść przez własny lęk, by dojść do prawdy.

Każdy, kto czyta moje recenzje wie, że nie jestem fanką romansu… Ale muszę przyznać że te powieść połknęłam w 3 godziny i ciągle o niej myślę, dlatego polecam fanom nie tylko mafijnych uniesień, ale także jako dobrą powieść psychologiczną.

czwartek, 16 października 2025

Handel i ekonomia




David Ricardo:

„Zadaniem ekonomii politycznej jest ukazanie praw, które rządzą podziałem dochodu między klasy społeczne.”



Współczesne społeczeństwa funkcjonują w coraz bardziej złożonym świecie gospodarczym, w którym decyzje ekonomiczne ściśle łączą się z kwestiami moralnymi i społecznymi. Książka Commercial Society: A Primer on Ethics and Economics, Społeczeństwo handlowe wprowadzenie do etyki autorstwa Autorów Cathleen Johnson, Roberta Luscha i Davida Schmidtz, podejmuje to wyzwanie, proponując nowe spojrzenie na relację między etyką a ekonomią. Autorzy starają się odpowiedzieć na pytanie, jak można pogodzić dążenie do zysku z zasadami moralnymi, jak rozumieć dobro wspólne w świecie gospodarki rynkowej i jak etyka może stać się fundamentem rozwoju społecznego. Publikacja ma charakter interdyscyplinarny — łączy wątki z filozofii moralnej, ekonomii instytucjonalnej, teorii przedsiębiorczości i socjologii. Jej celem nie jest przekazanie technicznej wiedzy ekonomicznej, lecz pokazanie, że życie w społeczeństwie handlowym to także pewna forma współpracy moralnej między ludźmi. Każdy akt wymiany, inwestycji czy innowacji jest zarazem aktem etycznym — wyrazem zaufania, wzajemnego szacunku i odpowiedzialności.

Punktem wyjścia autorów jest pojęcie commercial society, które wywodzi się jeszcze z klasycznej myśli Adama Smitha. Smith w Teorii uczuć moralnych i Bogactwie narodów pokazywał, że handel i wymiana mogą być źródłem nie tylko bogactwa, ale także współpracy i pokoju społecznego. Johnson, Lusch i Schmidtz rozwijają tę ideę w duchu współczesnym: „społeczeństwo handlowe” to takie, w którym dobrowolna wymiana dóbr, usług i informacji stanowi podstawę relacji społecznych, a nie przymus czy hierarchia. Autorzy podkreślają, że gospodarka rynkowa to nie tylko mechanizm efektywnej alokacji zasobów, lecz przede wszystkim system moralny oparty na zaufaniu. Zaufanie jest tu kategorią kluczową — bez niego nie byłoby możliwe funkcjonowanie kontraktów, kredytów, inwestycji ani nawet codziennych zakupów. W tym sensie ekonomia i etyka wzajemnie się przenikają: bez etycznych norm (uczciwości, odpowiedzialności, wiarygodności) rynek traci swój sens.

Książka jest napisana w formie wprowadzenia, dlatego Autorzy wyjaśniają podstawowe pojęcia zarówno z etyki, jak i z ekonomii. Celem nie jest jedynie opisanie, jak działa rynek, ale przede wszystkim zrozumienie, po co istnieje i czemu ma służyć. Ekonomia, w tym ujęciu, nie jest nauką o zyskach, lecz o współdziałaniu ludzi w warunkach ograniczonych zasobów. Pisarze argumentują, że etyka i ekonomia nie są dziedzinami przeciwstawnymi, lecz raczej uzupełniającymi się. Etyka dostarcza ekonomii celu — wyznacza, czym jest dobro i sprawiedliwość w kontekście gospodarczym — natomiast ekonomia dostarcza etyce narzędzi, dzięki którym można te ideały realizować w praktyce. W ten sposób książka staje się nie tylko podręcznikiem, lecz także manifestem „moralnej ekonomii”. Ciekawym elementem jest także próba zdefiniowania przedsiębiorczości jako postawy etycznej. Przedsiębiorca to nie tylko ktoś, kto tworzy zysk, ale ktoś, kto dostrzega potrzeby innych ludzi i potrafi na nie odpowiedzieć. W tym sensie przedsiębiorczość jest formą służby społecznej – przejawem troski o innych, nawet jeśli motywowana jest chęcią osiągnięcia sukcesu ekonomicznego.

Jednym z najciekawszych wątków książki jest analiza roli instytucji w kształtowaniu społeczeństwa handlowego. Autorzy wskazują, że instytucje – zarówno formalne (prawo, kontrakty, sądy), jak i nieformalne (normy kulturowe, reputacja, etos pracy) – są warunkiem koniecznym efektywnego działania gospodarki. Bez nich nie ma ani przewidywalności, ani bezpieczeństwa wymiany. Instytucje są także nośnikiem wartości moralnych. Na przykład system prawny, który chroni własność prywatną, jednocześnie wyraża zasadę sprawiedliwości i odpowiedzialności za własne czyny. Z kolei zwyczaje handlowe oparte na wzajemnym szacunku i uczciwości tworzą kulturę gospodarczą, w której jednostki mogą sobie ufać nawet bez formalnych umów. W tym kontekście Autorzy nawiązują do współczesnej teorii kapitału społecznego. Zaufanie nie jest tylko emocją, lecz także zasobem ekonomicznym, który obniża koszty transakcyjne, zwiększa produktywność i ułatwia innowacje. W społeczeństwach, gdzie zaufanie jest wysokie, przedsiębiorczość rozwija się szybciej i w sposób bardziej zrównoważony.

Pisarze analizują również pojęcie wartości — zarówno ekonomicznej, jak i moralnej. W ujęciu rynkowym wartość powstaje poprzez wymianę: jeśli dwie strony dobrowolnie dokonują transakcji, oznacza to, że obie odnoszą korzyść. Ale Johnson, Lusch i Schmidtz idą dalej: prawdziwa wartość pojawia się wtedy, gdy wymiana nie tylko zaspokaja indywidualne potrzeby, ale także przyczynia się do rozwoju całej wspólnoty. W tym sensie handel ma wymiar etyczny, ponieważ sprzyja wzajemnemu zrozumieniu, wymianie idei i redukcji konfliktów. Wymiana gospodarcza może stać się narzędziem pokoju — ludzie, którzy handlują ze sobą, rzadziej prowadzą wojny. To echo klasycznej myśli Monteskiusza o tzw. „łagodnych obyczajach handlu”. Autorzy pokazują jednak również, że postęp gospodarczy nie zawsze oznacza postęp moralny. Gdy dążenie do zysku staje się celem samym w sobie, a nie środkiem do realizacji dobra wspólnego, społeczeństwo traci równowagę. Stąd potrzeba równoległego rozwoju etycznego – ekonomiczny sukces musi być zrównoważony przez odpowiedzialność społeczną.

Szczególną rolę w książce odgrywa refleksja nad przedsiębiorczością. Pisarze nie traktują jej wyłącznie jako zdolności do tworzenia innowacji, lecz jako moralną umiejętność rozpoznawania potrzeb innych ludzi i odpowiadania na nie w sposób twórczy. Przedsiębiorca to ktoś, kto widzi możliwości tam, gdzie inni widzą problemy, i dzięki temu wnosi wartość do społeczeństwa. Johnson, Lusch i Schmidtz nawiązują tu do tradycji myśli ludzkiej działającej w duchu homo cooperans, czyli człowieka współpracującego. Wbrew stereotypowi „homo oeconomicus”, człowiek nie jest wyłącznie istotą maksymalizującą zysk — jest także istotą społeczną i moralną. Przedsiębiorczość to zatem akt współpracy, a nie rywalizacji. Warto zauważyć, że Autorzy kładą nacisk na społeczną odpowiedzialność przedsiębiorcy. Sukces gospodarczy powinien wiązać się z troską o środowisko, pracowników, konsumentów i lokalne społeczności. W ten sposób książka wpisuje się w nurt nowoczesnej etyki biznesu, która podkreśla wagę zrównoważonego rozwoju.

W dalszej części książki pojawiają się rozdziały bardziej praktyczne, dotyczące m.in. finansów osobistych, inwestowania, oszczędzania, ubezpieczeń i zarządzania firmą. W każdym z tych tematów Autorzy dostrzegają aspekt moralny: oszczędzanie to nie tylko kwestia kalkulacji, ale także odpowiedzialności za przyszłość; inwestowanie – akt zaufania; ubezpieczenie – przejaw solidarności społecznej. Ciekawe jest ujęcie problemu tzw. principal-agent, czyli konfliktu interesów między zleceniodawcą a wykonawcą. Pisarze pokazują, że etyczne zarządzanie jest sposobem na ograniczenie tego rodzaju napięć. Gdy w organizacji panuje kultura uczciwości i wzajemnego szacunku, nadzór staje się mniej potrzebny, a współpraca bardziej efektywna. Mimo licznych zalet książka nie jest wolna od ograniczeń. Jej siłą jest syntetyczne, przystępne ujęcie tematu, ale to zarazem jej słabość. Wiele zagadnień potraktowano zbyt ogólnie, bez pogłębienia teoretycznego lub empirycznego. Czytelnik bardziej zaawansowany akademicko może odczuwać niedosyt – zwłaszcza w kwestiach makroekonomicznych czy globalnych problemów gospodarki. Drugim punktem dyskusyjnym jest uniwersalność przedstawionych idei. Autorzy piszą z perspektywy amerykańskiej kultury gospodarczej, opartej na indywidualizmie, zaufaniu i wolnym rynku. Niektóre wnioski mogą być trudne do zastosowania w społeczeństwach o odmiennych tradycjach – np. w krajach, gdzie relacje ekonomiczne są silnie uzależnione od państwa lub więzi rodzinnych. Wreszcie, książka stawia pytania o granice etyki w ekonomii: czy każdą decyzję gospodarczą da się ocenić moralnie? Czy istnieją sytuacje, w których dążenie do zysku może być moralnie neutralne lub nawet usprawiedliwione mimo negatywnych skutków? Twórcy pozycji nie dają jednoznacznych odpowiedzi, zachęcają jednak do refleksji i krytycznego myślenia.

W epoce globalizacji, automatyzacji i kryzysów zaufania, idee zawarte w Commercial Society zyskują szczególną aktualność. W świecie, w którym rosną nierówności, a gospodarka coraz częściej oderwana jest od realnych potrzeb ludzi, powrót do etycznych fundamentów ekonomii wydaje się nie tylko pożądany, ale wręcz konieczny. Autorzy pokazują, że społeczeństwo handlowe, oparte na wolnej wymianie, może być moralnie dobre – pod warunkiem że jego uczestnicy kierują się cnotami, a nie wyłącznie kalkulacją. Książka jest też ważnym głosem w edukacji ekonomicznej. Uczy, że ekonomia nie jest nauką „bezwartościową moralnie” — że za każdym wskaźnikiem PKB, kursem akcji czy stopą procentową stoją ludzkie wybory, nadzieje i konsekwencje społeczne. W tym sensie stanowi doskonały wstęp do etyki biznesu, filozofii ekonomii i refleksji nad współczesnym kapitalizmem.

Społeczeństwo handlowe. Wprowadzenie do etyki i ekonomii to książka, która przypomina, że gospodarka jest w gruncie rzeczy systemem ludzkich relacji. Pisarze przekonują, że wolny rynek nie musi być przeciwnikiem moralności – może być jej naturalnym sprzymierzeńcem, jeśli opiera się na zaufaniu, uczciwości i wzajemnym szacunku. Publikacja Johnson, Luscha i Schmidtz to zachęta do tego, by patrzeć na ekonomię szerzej – jako na część etycznego i społecznego życia człowieka. W świecie, w którym coraz częściej pytamy o sens wzrostu gospodarczego i granice kapitalizmu, ta książka stawia ważne pytanie: jak uczynić gospodarkę nie tylko skuteczną, ale i dobrą?

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Freedom Publisching

 

Nauki z podwórka






 „Kiedy patrzysz w oczy zwierzęcia, widzisz duszę – czystą i prostą.” – Anthony Douglas Williams




Książka „Świnka Celinka i historie z podwórka” autorstwa Pani Żaklin Hejły to ciepła, pouczająca i przystępna opowieść dla dzieci, w której humor i prostota spotykają się z głębokim przesłaniem o empatii, przyjaźni i akceptacji drugiego człowieka — lub, jak w tym przypadku, drugiego zwierzątka. Choć z pozoru jest to lekka historia o podwórkowych przygodach grupy zwierząt, w istocie Autorka zawarła w niej wiele prawd o relacjach międzyludzkich, emocjach i wartości wspólnoty. Pani Żaklin Hejła, Autorka tej serii, jest młodą pisarką, studentką psychologii i pedagogiki. Jej doświadczenie w pracy z dziećmi oraz pasja do zwierząt znajdują wyraźne odbicie w sposobie, w jaki buduje świat przedstawiony. W Jej książkach zwierzęta nie są tylko bohaterami zabawnych przygód, lecz pełnią także funkcję symboli i przewodników po świecie emocji. Poprzez prostą formę Pisarka pokazuje, że wartości takie jak zrozumienie, dobroć i współpraca są podstawą każdej zdrowej relacji — zarówno w świecie ludzi, jak i wśród zwierząt. „Świnka Celinka i historie z podwórka” to druga część cyklu, kontynuująca wcześniejszą książkę „Świnka Celinka i nowi przyjaciele”. W obu częściach Autorka konsekwentnie tworzy spójny świat pełen przyjaźni, wzajemnego szacunku i przygód, które uczą najmłodszych, jak radzić sobie z codziennymi emocjami.

Akcja książki rozgrywa się na sielskim podwórku, gdzie żyją Celinka i jej przyjaciele. Bohaterowie spędzają czas na zabawie, rozmowach i wspólnych zadaniach, które niekiedy stają się wyzwaniem dla ich wzajemnych relacji. Celinka staje przed zadaniem wymyślenia zabawy, która pogodzi różne pomysły i charaktery jej sióstr. Wydawałoby się, że to drobna sytuacja, lecz w rzeczywistości staje się ona metaforą współpracy, kompromisu i zrozumienia potrzeb innych. Wkrótce do grupy dołącza Koko, która przynosi wiadomość o nowym mieszkańcu gospodarstwa. Ta informacja wprowadza niepokój wśród zwierząt, zwłaszcza u Neli, która obawia się nowości i zmian. Dla niej pojawienie się nieznajomego to źródło lęku — jak przyjmie go reszta? Czy nowy kolega zabierze jej miejsce? Czy zmieni się dotychczasowy porządek? Właśnie w tych prostych emocjach — ciekawości, strachu, zazdrości, chęci przynależności — kryje się sedno opowieści. Autorka pokazuje, że emocje nie są „złe” ani „dobre” same w sobie. Każda z nich ma sens i warto ją zrozumieć. Celinka, wykazując się empatią i spokojem, pomaga swoim przyjaciołom oswoić te uczucia, a wspólne doświadczenia prowadzą do zrozumienia, że zmiana może być początkiem czegoś dobrego.

Choć książka jest adresowana do młodszych czytelników, jej przesłanie jest uniwersalne.Pisarka w prosty sposób wprowadza dzieci w świat wartości społecznych, które są kluczowe dla budowania zdrowych relacji. Najważniejszym motywem książki jest empatia. Świnka Celinka staje się wzorem zrozumienia i życzliwości wobec innych. Potrafi słuchać, dostrzegać emocje swoich przyjaciół i pomagać im, gdy czują się zagubieni. Dzięki niej młody czytelnik uczy się, że empatia to nie tylko współczucie, lecz przede wszystkim zdolność dostrzeżenia, co czuje ktoś inny. Przyjaźń w książce Pani Hejły nie jest pozbawiona trudności. Autorka pokazuje, że prawdziwa przyjaźń wymaga wysiłku, zrozumienia i kompromisu. Wspólna zabawa, która miała być źródłem konfliktu, staje się lekcją współdziałania — każdy może wnieść coś od siebie, a razem można stworzyć coś piękniejszego, niż gdyby działało się w pojedynkę. Wątek nowego mieszkańca gospodarstwa to metafora zmiany i lęku przed nieznanym. Dzieci często spotykają się z podobnymi emocjami — gdy pojawia się nowy uczeń w klasie, gdy zmieniają szkołę, czy gdy w ich życiu pojawia się ktoś nowy. Pisarka w subtelny sposób pokazuje, że strach przed nowym można przezwyciężyć dzięki ciekawości, rozmowie i otwartości. Autorka podkreśla, że nawet „kilka dobrych słów” potrafi zmienić czyjś dzień. To przesłanie niezwykle aktualne — w świecie, w którym komunikacja często bywa powierzchowna, książka przypomina, jak ważne jest mówienie rzeczy życzliwych, wspierających i pełnych szacunku.

Jednym z największych atutów książki jest język, którym posługuje się Autorka. Jest on prosty, melodyjny i przyjazny dziecku, a jednocześnie pozbawiony infantylności. Pani Żaklin Hejła potrafi pisać tak, by dziecko rozumiało przekaz, ale jednocześnie nie czuło się traktowane „z góry”. Jej narracja ma rytm przypowieści, w której codzienne wydarzenia niosą ukryte znaczenie. Dialogi są naturalne, a humor subtelny. Dzięki temu lektura nie jest nachalnie dydaktyczna, ale przyjemna i lekka. Dziecko czuje, że uczestniczy w przygodach Celinki, a nie że jest „pouczane”. Warto również zwrócić uwagę na warstwę ilustracyjną — choć w oficjalnych opisach książki nie ma informacji o ilustratorze, z dużym prawdopodobieństwem rysunki odgrywają tu kluczową rolę. Kolorowe, ciepłe ilustracje pomagają dziecku wczuć się w nastrój opowieści, rozpoznać emocje postaci i zrozumieć ich relacje. W literaturze dziecięcej obraz jest często pierwszym nośnikiem emocji, dlatego można przypuszczać, że ilustracje w tej książce wspierają tekst w przekazywaniu wartości.

Chociaż „Świnka Celinka i historie z podwórka” to opowieść o zwierzętach, łatwo dostrzec w niej symboliczny wymiar. Każde zwierzę reprezentuje pewien typ osobowości lub emocję:

Celinka — symbol empatii, dojrzałości emocjonalnej i odpowiedzialności.

Nela — uosobienie lęku przed zmianą i potrzeby bezpieczeństwa.

Koko — ciekawość, ruchliwość i chęć poznawania nowego.

Autorka wykorzystuje ich relacje, by pokazać, że różnice między nami są naturalne, a prawdziwa harmonia rodzi się z akceptacji tych różnic. W tym sensie książka staje się nie tylko bajką, ale też miniaturową lekcją psychologii relacji — prostą, ale bardzo trafną.

Z perspektywy pedagogicznej i psychologicznej książka Pani Żaklin Hejły ma ogromną wartość. Może być wykorzystywana w pracy z dziećmi w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, zarówno w domu, jak i w szkole.

Dzięki niej dzieci uczą się:

nazywać swoje emocje (np. lęk, zazdrość, radość, ciekawość);

rozumieć, że inni też czują inaczej niż one;

rozwiązywać konflikty przez rozmowę, a nie przez obrażanie się;

doceniać wagę współpracy i wspólnego działania.

Książka ma też walor terapeutyczny — może pomóc dzieciom, które mają trudności z akceptacją zmian lub z kontaktami społecznymi. W bezpieczny, metaforyczny sposób pozwala im zobaczyć, że emocje są czymś naturalnym i że można nad nimi pracować.

„Świnka Celinka i historie z podwórka” wpisuje się w nowoczesny nurt literatury dziecięcej, w której nacisk kładzie się nie tylko na zabawę i fabułę, lecz także na rozwój emocjonalny i społeczny młodego czytelnika. Współczesne książki dla dzieci coraz częściej stają się narzędziem edukacji emocjonalnej, a twórczość Pani Żaklin Hejły doskonale odpowiada na tę potrzebę. W przeciwieństwie do wielu komercyjnych publikacji, które skupiają się na akcji, tu najważniejszy jest człowiek (a właściwie świnka) — jego uczucia, reakcje i relacje z innymi. W tym sensie książka łączy cechy klasycznych bajek terapeutycznych z nowoczesną, pogodną narracją.

Książka „Świnka Celinka i historie z podwórka” to wartościowa, mądra i pięknie napisana opowieść o przyjaźni, zrozumieniu i radzeniu sobie z emocjami. Choć skierowana jest do najmłodszych, zawiera przesłania, które mogą poruszyć także dorosłych. Pokazuje, że nawet w zwykłym podwórkowym dniu można znaleźć ważne lekcje o życiu, a proste gesty życzliwości mają ogromną moc. Pani Żaklin Hejła w przystępny sposób przekazuje prawdy o relacjach i emocjach, ucząc, że każdy z nas — niezależnie od wieku — może być trochę jak Celinka: ciekawy świata, gotowy pomagać innym i otwarty na nowe doświadczenia. W czasach, gdy dzieci dorastają w pośpiechu i nierzadko w świecie ekranów, taka książka jest jak chwila zatrzymania. To zaproszenie do rozmowy, refleksji i wspólnego odkrywania, czym jest dobroć, empatia i przyjaźń — czyli wartości, które nigdy się nie starzeją.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sorus

Bohaterowie wyklęci





 „Wojna nie czyni nikogo wielkim.”


– Yoda (George Lucas, „Gwiezdne wojny”)





Lata 1945–1956 to jeden z najbardziej dramatycznych okresów w powojennej historii Polski. To czas, w którym zakończenie wojny nie przyniosło wolności, lecz nowy rodzaj zniewolenia – politycznego, ideologicznego i moralnego.

W tej powojennej rzeczywistości znalazła się szczególna grupa ludzi – żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy walczyli w kampanii francuskiej, w Afryce, pod Monte Cassino, w bitwie o Anglię czy w Normandii. Dla nich zakończenie wojny oznaczało zwycięstwo militarne, ale niekoniecznie wolność osobistą.

Książka Pani Anny Marcinkiewicz-Kaczmarczyk „Element politycznie wrogi. Sytuacja byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w Polsce Ludowej 1945–1956”, wydana przez Instytut Pamięci Narodowej, to próba zrozumienia tego paradoksu – dlaczego ludzie, którzy oddali młodość, zdrowie, a często i życie za niepodległość ojczyzny, po powrocie do niej stali się ofiarami szykan, inwigilacji, więzień i pogardy. Autorka, historyczka związana z IPN, podejmuje temat niezwykle trudny, łącząc analizę źródeł archiwalnych z głęboką refleksją nad ludzkim losem w totalitarnym systemie.

Po zakończeniu II wojny światowej świat podzielił się na dwa bloki. Polska, w wyniku decyzji jałtańskich, znalazła się w strefie wpływów Związku Radzieckiego. Nowe władze komunistyczne, działające pod kontrolą Moskwy, rozpoczęły budowę Polski Ludowej – państwa opartego na ideologii marksistowsko-leninowskiej. Dla tych, którzy walczyli na Zachodzie – w szeregach armii dowodzonych przez gen. Władysława Andersa, Stanisława Maczka czy w Polskich Siłach Powietrznych – nowy porządek był nie do przyjęcia. Niektórzy pozostali na emigracji, inni – często z powodów rodzinnych lub z tęsknoty za ojczyzną – postanowili wrócić. To właśnie oni stali się bohaterami książki Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk. Autorka pokazuje, że już od pierwszych miesięcy 1945 roku władze komunistyczne postrzegały żołnierzy z Zachodu jako potencjalnych wrogów ustroju. Ich powrót był kontrolowany, a życie w Polsce podporządkowane systemowi inwigilacji, donosów i dyskryminacji. W dokumentach aparatu bezpieczeństwa określano ich mianem „elementu politycznie wrogiego”, „agentów imperializmu”, „niewiarygodnych politycznie”.

Pisarka obejmuje w swoim studium okres od zakończenia wojny do 1956 roku – czyli do przełomu „odwilży październikowej”, która przyniosła pewne złagodzenie represji i pierwsze próby rehabilitacji ofiar. Książka została oparta na imponującym materiale źródłowym:

aktach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Urzędu Bezpieczeństwa,

dokumentach personalnych z archiwów wojskowych,

materiałach propagandowych i prasowych,

relacjach i wspomnieniach samych żołnierzy oraz ich rodzin.

Dzięki temu Autorka rekonstruuje nie tylko system polityczny i administracyjny represji, ale też psychologiczny wymiar powrotu do ojczyzny, która okazała się obca i nieufna wobec własnych bohaterów.

Jednym z najważniejszych wątków książki jest analiza polityki państwa wobec byłych żołnierzy.

Oficjalnie władze PRL deklarowały chęć „powrotu wszystkich Polaków do ojczyzny”. Organizowano specjalne komitety repatriacyjne, publikowano artykuły zachęcające do przyjazdu, a ambasady rozdawały ulotki o „nowym, demokratycznym państwie”. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. Ci, którzy zdecydowali się wrócić, byli od razu obejmowani kontrolą. Każdy repatriant musiał przejść weryfikację – procedurę, która w praktyce oznaczała przesłuchania, sprawdzenie życiorysu, często upokarzające pytania o poglądy polityczne czy kontakty z „imperialistycznymi” oficerami brytyjskimi. Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk pokazuje, że władze PRL traktowały żołnierzy z Zachodu jako zagrożenie dla monopolu ideologicznego komunistów. Ludzie ci symbolizowali inny świat – wolny, demokratyczny, w którym służba wojskowa łączyła się z patriotyzmem, nie z lojalnością wobec partii. Dla propagandy byli więc niebezpiecznym przykładem, mogącym podważyć legitymację władzy ludowej.

Pisarka szczegółowo opisuje rozbudowany system nadzoru nad żołnierzami PSZ.

Byli oni inwigilowani przez Urzędy Bezpieczeństwa, a potem przez Służbę Bezpieczeństwa. Tworzono ich kartoteki, zbierano informacje o kontaktach, miejscach pracy, życiu prywatnym. Wielu z nich zostało aresztowanych lub skazanych w pokazowych procesach – często pod fałszywymi zarzutami szpiegostwa, działalności sabotażowej czy „propagandy antypaństwowej”. Ci, którzy nie trafili do więzienia, byli karani w sposób pośredni: pozbawiano ich możliwości pracy w zawodzie, odmawiano awansów, nie przyznawano mieszkań. Książka zawiera liczne przykłady jednostkowych losów – pokazuje dramat zwykłych żołnierzy, którzy po latach walki z Niemcami stali się ofiarami własnego państwa. Autorka opisuje też różne strategie przetrwania – od całkowitego wycofania się z życia publicznego, przez konformizm, aż po dalszą konspiracyjną działalność w środowiskach niepodległościowych.

Szczególnie interesujący wątek stanowi analiza języka propagandy.

Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk pokazuje, jak aparat partyjny budował obraz żołnierzy Zachodu jako „zdrajców”, „agentów obcych mocarstw” czy „bankrutów politycznych”. W prasie – od Trybuny Ludu po lokalne dzienniki – publikowano artykuły piętnujące „reakcję londyńską” i gloryfikujące tych, którzy „zrozumieli dziejową konieczność” i przeszli na stronę ludowej Polski. Autorka słusznie podkreśla, że propaganda ta miała dwa cele:

Zastraszyć społeczeństwo – aby nikt nie sympatyzował z powracającymi.

Zrelatywizować prawdę historyczną – przedstawiając II wojnę światową nie jako wspólne zwycięstwo Polaków, lecz jako etap w budowie „nowego ładu socjalistycznego”.

W tym kontekście powracający żołnierze byli nie tylko politycznym zagrożeniem, ale też moralnym wyrzutem sumienia – przypomnieniem, że Polska mogła być inna. Pisarka przygląda się także życiu codziennemu żołnierzy po powrocie. Niektórzy podejmowali pracę w cywilu – jako nauczyciele, inżynierowie, urzędnicy – ale zawsze pod ścisłą kontrolą władz. Wielu nie mogło ujawniać swojej wojennej przeszłości, ponieważ w ankietach personalnych należało wpisywać służbę w „armiach obcych”, co budziło natychmiastowe podejrzenia. Żołnierze byli zmuszani do ukrywania medali, odznaczeń, pamiątek. Ich dzieci często nie wiedziały, gdzie walczyli ojcowie. Strach i milczenie stawały się elementem codzienności. Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk przytacza liczne świadectwa ludzkiego upokorzenia: odmowy przyjęcia do pracy, wykluczenia z organizacji społecznych, zakazu studiowania dla dzieci „niepewnych klasowo” rodzin.

Władza ludowa nie tylko prześladowała żołnierzy – próbowała też wymazać ich z pamięci narodowej. W podręcznikach historii pomijano bitwę o Monte Cassino czy udział Polaków w armii brytyjskiej. Bohaterami oficjalnej narracji stali się żołnierze Armii Ludowej, działacze PPR i funkcjonariusze UB. Autorka trafnie zauważa, że to symboliczne wykluczenie było równie bolesne jak represje fizyczne. Wielu żołnierzy do końca życia nie doczekało się uznania – odznaczeń, emerytur, a przede wszystkim szacunku. Dopiero po 1989 roku zaczęto przywracać ich pamięć i dobre imię. Końcowa część książki opisuje okres po śmierci Stalina, gdy sytuacja polityczna w Polsce zaczęła się nieco zmieniać. W 1956 roku, w wyniku wydarzeń październikowych i dojścia do władzy Władysława Gomułki, część represjonowanych żołnierzy została zwolniona z więzień, a niektóre wyroki – unieważnione. Była to jednak rehabilitacja cząstkowa. System polityczny pozostał ten sam, a pamięć o „żołnierzach zachodnich” nadal pozostawała niewygodna. Pani Marcinkiewicz-Kaczmarczyk kończy swoją analizę refleksją, że nawet po śmierci Stalina władza nie potrafiła całkowicie pogodzić się z istnieniem tych ludzi – wolnych w duchu wiernych innej Polsce niż ta, którą stworzono po 1945 roku.

„Element politycznie wrogi” to praca nie tylko naukowa, ale także moralna. Autorka oddaje głos tym, którzy przez dziesięciolecia nie mogli o sobie mówić. W oparciu o dokumenty IPN i źródła osobiste tworzy pełny, wielowymiarowy obraz represji wobec żołnierzy PSZ. Jej badania mają ogromne znaczenie dla polskiej historiografii – przywracają pamięć o setkach zapomnianych biografii, a jednocześnie demaskują mechanizmy państwa totalitarnego, które z ofiar czyniło winnych. Książka, jest też lekcją dla współczesnych – przypomnieniem, że niepodległość nie jest dana raz na zawsze, a zdrada i kłamstwo mogą przybrać formę urzędowych decyzji i propagandy.

Pozycja kończy się refleksją, że losy żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie są metaforą powojennej Polski. Kraj, który miał być nagrodą za poświęcenie, stał się dla nich miejscem upokorzenia. Jednocześnie jednak ich wierność ideałom wolności, honoru i służby stanowiła moralny fundament, który przetrwał dekady komunizmu. Książka Anny Marcinkiewicz-Kaczmarczyk nie jest tylko rozprawą historyczną – to także hołd dla tych, którzy pozostali wierni Polsce niepodległej. Dzięki takim pracom pamięć o nich przestaje być jedynie przypisem do historii, a staje się jej integralną częścią.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Instytutu Pamięci Narodowej

Kto nie pracuje...

  Milton Friedman "Nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad." Współczesny świat jest przesiąknięty ekonomią. Codziennie podejmujemy...