środa, 5 lutego 2025

Bieda socjalu



„Grabież legalna może przejawiać się na tysiąc sposobów, stąd nieskończona liczba jej przejawów: cła, ochrona rynku, dotacje, subwencje, preferencje, progresywny podatek dochodowy, bezpłatna oświata, prawo do pracy, prawo do zysków, prawo do płacy, prawo do opieki społecznej, prawo do środków produkcji, bezpłatny kredyt itd., itd. Wszystkie te przejawy – połączone tym, co dla nich wspólne, czyli usankcjonowaną grabieżą – noszą nazwę socjalizmu”.

Frederic Bastiat



Rząd daje… Ile razy słyszeliśmy, to stwierdzenie rząd daje, daje 800 plus, daje renty, daje emerytury, okazuje się, że 70 procent społeczeństw uważa, iż rząd ma swoje pieniądze, które chętnie ludziom rozdaje. To zatrważająco dużo. Ludzie w ogóle nie myślą o tym, że my podatnicy składamy się na to co rząd daje, nie mówiąc już o tym, że ponad 80 procent ludzi w Polsce uważa, że nie płaci żadnych podatków. Nie płaci nawet, robiąc zakupy, bo nie wie, że produkty są opodatkowane.

Czy parlament może doprowadzić do bankructwa kraju? Taką sytuację mieliśmy w Meksyku, inflacja wynosi już tam ponad 100 procent, ludzie noszą pieniądze w walizkach, a te nie są już nic warte. Niemal jak w Polsce za PRL. Swoimi działaniami rządzący mogą doprowadzić do biedy, ubóstwa, czy upadku państwa, a co za tym idzie społeczeństwa. W ujęciu globalnym, nad kondycją każdego kraju, czuwa rząd, tam, gdzie marny rządy tam bieda. Weźmy np. Afrykę. Bogate złoża diamentów, metali szlachetnych, ropy, węgla etc. ludzie głodują. W dużej mierze jest to wina rządzących państwami Afryki, ale także takich państw świata, jak Ameryka, Francja, czy Wielka Brytania, które nigdy nie dopuszczą do tego, aby Afrykańczycy się bogacili.

Pan Thomas Sowell w swej intrygującej, ale jakże prawdziwej książce Bieda, bogactwo i polityk w ujęciu globalnym, pokazuje nam, że rozwarstwienie społeczne nie jest niczym ani nowym, ani zaskakującym. Swoim ekonomicznym okiem opisuje nam produkcję bogactwa, oraz to, że nic nie berze się z nieba, ale z ciężkiej pracy i dobrej woli.

Książek o zagadnieniu biedy, socjalizmu i transformacji ekonomicznej powstało wiele. Ja bardzo je lubię ze względu na to, że pokazują, że dzisiejsze rozdawnictwo na dłuższą metę doprowadzi do upadku i życia, jakie mieliśmy w rynsztokach Średniowiecza. W tej chwili jeszcze tego nie rozumiemy, kuszeni różnymi benefitami w zamian za ograniczenie wolności, oraz praw do podsiadani np. wlanego ogrodu, ale z biegiem czasu będziemy płakać.

Pan Sowell, to kolejny Autor, który dociekliwie przedstawia nam problem, serwując jednocześnie pomysły na jego rozwiązanie. Książka warta uwagi dogłębnego przeanalizowania, zwłaszcza w świecie gdzie panuje konsumpcja dóbr nie wypracowanych, ale otrzymanych z szeroko pojętego socjalu.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Freedom Publishing


 

poniedziałek, 3 lutego 2025

Obyczajowe zaskoczenie




„W każdym człowieku powinno być coś, o czym wie tylko on sam. Człowiek bez choćby jednej tajemnicy jest jak orzech, z którego po rozłupaniu zostaje sama skorupa. Ludzie za często dbają tylko o skorupę”.

Dorota Terakowska



Zawsze gdy wchodzę do sieci dużych księgarni jak np. Empik, czy Świat Książki dziwię się, że w kółko reklamują, tych samych Autorów w ogóle nie dają szansy wybić się tym, którzy na to zasługują. Skutkuje to tym, że ciągle czytamy to samo, bo większość z nich pisze na jedno kopyto. Czy naprawdę żywimy jakąś naukę z ciągłych książek Pana Mroza, czy Pani Bondy? Ilu Pisarzy pisze w podobnym stylu, a nie daje im się szansy i jak sami nie wydadzą swej powieści, to nawet nie wiemy, że istnieją?

Tak właśnie było z Panią Agnieszką Korol i Jej publikacją Listy z Jeziora. Autorka wszechstronna, bo napisała także książkę dla dzieci, natomiast Listy z jeziora, tak zafascynowały mnie opisem, że pomyślałam, muszę to przeczytać.

Kocham książki z zamkniętą społecznością, a tutaj taką mamy pensjonacik prowadzony przez Irenkę, miłą i ciepłą kobietę, która do pomocy ma zgraną ekipę lekko plotkarskich pracowników. Pewnego dnia nasza bohaterka otrzymuje tajemniczy list z pogróżkami, od tego zaczyna się jej nerwówka, bo nie każdy chce, aby jego tajemnice wyszły na wierzch. Do pensjonatu przyjeżdża, także dziwny gość, który nie wydaje się tym, za kogo się podaje i, mimo że powieść nie jest gruba, akcja rozkręca się już od pierwszej strony, a my czytając, ciągle czujemy niedosyt.

Bardzo, ale to bardzo żałuję, że to tylko 250 stron. Dla mnie Pisarka mogłaby stworzyć kilkutomowe dzieło właśnie w podobnym klimacie. Publikacja, od pierwszej linijki nasunęła mi na myśl twórczość Pana Bahdaja, Nienackiego, czy Szklarskiego, podobny styl i tempo, a to uważam duży komplement. Gdy czyta się Listy, ma się wrażenie, że człowiek przenosi się w czasie o dobre 30 lat kiedy książki były o czymś, a fabuła nie powalał wulgarnością i przemocą. Z reguły unikam obyczajówek, ale połączenie tego gatunku z kryminalikiem, tajemnicą i tak różnorodnymi bohaterami, to coś dla mnie. Chyba nie znajdziecie tej książki w Empiku w formie papierowej, myślę, że wiele książek zwłaszcza naszych polskich Pisarzy, jest na Empik za górnolotna. Wolimy czytać coś płytkiego, relaksującego, a tutaj niestety lub stety musimy pomyśleć, bo powieść ta zmusza nas do wejrzenia w głąb siebie.

Uczciwe mówię, że czekam na dalsze tego typu dzieła Autorki, ale mam wielką nadzieję, że w znacznie grubszym wydaniu tak co najmniej 500 stron😊 Bawiłam się cudnie, aż szkoda było mi odkładać tę zgraję barwnych bohaterów i żegnać Irenkę. Z bólem odłożyłam książkę, z całą pewnością będę do niej wracała, co u mnie jest zaskoczeniem, bo z reguły tego typu publikacje mam na jeden raz, ale ta mnie oczarowała. Jeśli kochacie książki obyczajowe z wątkiem tajemnicy oraz zamknięte grono, koniecznie dołóżcie Panią Korol do grona Pisarzy, których warto czytać.

Książkę do recenzji otrzymałam  dzięki uprzejmości Autorki

 

Proście, a będzie wam dane




„Głupio mi prosić Boga o konkretne rzeczy, bo to świadczy chyba o słabości wiary. Nie lubię prosić: czy mógłbyś zmienić to lub owo w moim życiu, bo sprawia mi kłopot? Bóg może przecież mieć powód, żeby kazać mi zmagać się z tą konkretną trudnością. Łatwiej mi modlić się o siłę, która pozwoli mi spokojnie zmierzyć się z tym co mnie w życiu spotka. Obojętnie czym to się skończy”.

Elizabeth Gilbert




Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim przez modlitwę i prośbę z dziękczynieniem niech wasze pragnienia będą znane Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelkie zrozumienie, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie List do Filipian 4,6-7. Mam wrażenie, że jest to jeden z mniej znanych cytatów z Biblii, większość osób zna te, które mów Chrystus, ale ten wydaje mi się naprawdę bardzo dobry. Modlą się wszyscy, wbrew pozorom nawet ci, którzy tylko wtedy jak trwoga to do Boga, lub jednoroczni na cmentarzach kiedy Święto Zmarłych, Pasterka lub Święta Zmartwychwstania Pańskiego.

Modlą się ci, którzy klepią formułki, jak i ci, którzy robią to własnym słowami, licząc na to, że Bóg w swej łaskawości ich wysłucha. Oddziały onkologiczne słyszały więcej szczerych modlitw niż kościoły w Polsce, wszystkich denominacji. Możemy mówić, że jesteśmy niewierzący, ale tak naprawdę modli się każdy według swego uznania i potrzeby.

Są momenty gdy wydaje nam się, że Bóg nas nie słucha. Ne reaguje na nasze błagania, nie widzi naszych potrzeb, nie rozumie intencji, jednak Biblia zapewnia nas, że Ojciec w Niebie zawsze słucha, ale ma dla nas swój własny lepszy plan. Bardzo często nasza modlitwa przyjmuje formę roszczeniową, jesteśmy głusi na to co Bóg chce nam powiedzieć przez swojego Ducha, uważamy, że nasze rozwiązanie jest lepsze, a co za tym idzie, często nie zostajemy wysłuchani. Nie dociera do nas, że pokorne poddanie się woli Bożej, może mieć dla nas lepsze skutki niż proszenie o coś, co wbrew pozorom może działać na naszą niekorzyść.

Pan Morris Venden w swej książce Odpowiedzią, jest modlitwa doskonale przedstawia nam rozwiązania na nasze bezowocne modlitwy, jednocześnie tłumacząc prawdziwą jej rolę w życiu człowieka. Bardzo lubię książki w tym temacie, choć uważam, że Pismo Święte mówi niemal wszystko o dobrej wartościowej rozmowie z Bogiem. Pisarz pokazuje nam, że żyjąc w ciągłym biegu, nie mamy czasu na szczere spotkanie ze Stwórcą, ani nawet na przeanalizowanie swojego życia. Często potrzeba modlitwy dopada nas dopiero w momentach kryzysowych i nie rozumiemy, że głos Boga mówi do nas codziennie, a my powinniśmy na niego odpowiadać. W Biblii niemal wszystkie modlitwy zostają wysłuchane, modlą się ludzie wiary, którzy ufają woli Boga, wiedzą, że jeśli Bóg chce może wszystko. Weźmy Izraelitów na pustyni, Daniela w jaskini lwów, czy Jezusa w Ogrodzie Getsemani. Bez różnicy, jaki przykład podamy, oni wiedzieli, że Bóg zawsze im pomoże według swojej woli, o tym właśnie jest ta pozycja.

Bardzo krótka książka, jak na tak ważny temat. Myślę, że Autor tylko liznął wierzchołek góry lodowej, jednak pomaga ona zrozumieć nie tylko sam zamysł modlitwy, która ma być rozmową, ale, także pokorne poddanie się woli Boga, który zawsze działa na naszą korzyść.

Książkę do recenzji otrzymałam od Fundcji Źródła Życia


 

niedziela, 2 lutego 2025

Zwierzęta w planie Boga



„Zwierzęta domowe są jak pasy bezpieczeństwa na rollercoasterze życia – można im ufać, ubezpieczają nas i – co tu kryć – sprawiają, że przejażdżkę odbywamy bardziej gładko”.

Nick Trout



Na początku Bóg stworzył Niebo i Ziemię… Ten cytaty z Księgi Rodzaju, jest jednym z najpopularniejszych i najczęściej cytowanych jeśli chodzi o Pismo Święte. Ci, którzy czytają Biblię wiedzą, co było dalej. Bóg stworzył, także zwierzęta, rośliny… A na końcu człowieka, aby ten mógł mieszkać w Ogrodzie Eden i sprawować opiekę nad całym stworzeniem.

Na przestrzeni lat wiele gatunków zwierząt wyginęło z różnych powodów, klimat, działalność człowiek, choroby etc. Jednak Biblia ciągle przypomina nam, że wszystko to, co stworzył Bóg, jest dobre, oraz że zostało stworzone na naszą korzyść. Oczywiście nie dzielimy już zwierząt na czyste i nieczyste, jak uczy Judaizm, ale traktujemy je wszystkie jako prezent dla nas do ciągłego wzrastania i rozwijania się.

Zbiór krótkich opowiadań w kolejnej pozycji z serii Ze skrzyni prawdziwych skarbów, zabiera nas tym razem w świat naszych czworonożnych i nie tylko przyjaciół. Pani Lori Peckham w kilku zebranych przez siebie historiach pokazuje nam te bardziej i mniej niebezpieczne stworzenia, oraz te, które pokochalibyśmy całym sercem. Krokodyle, konie, pantery, czy szczeniaczki, to tylko niektórzy z bohaterów, tej niezwykle uroczej książki dla dzieci. Wbrew pozorom nie są to tylko historie spotkania człowieka ze zwierzęciem, ale także nauka o odpowiedzialności, miłości i lojalnej przyjaźni.

Nie tylko zwierzęta domowe, jakie trzymamy u siebie, mogą stać się nam bliskie, ale także te dzikie, które mogą wydawać się niebezpieczne, jak i wiejskie, które trzymamy np. ze względu na jajka, mleko, czy mięso. Każde z nich uczy nas, jak i nasze dzieci czegoś wartościowego, odpowiedzialności, troski, docenienia tego co nam daje… Książka Czy naprawdę chce mieć zwierzaka, to pasjonujące opowieści dla miłośników milusińskich, jak i tych, którzy są uprzedzeni do zwierząt.

Biblia poświecą wiele miejsca w tym temacie, już Noe miał rozkaz zabrać do swej Arki po jednej parze z każdego gatunku, Adam i Ewa mieli, panować nad zwierzętami a później stały się one ofiarą przebłagalną Izraela, aby na końcu baranek stał się symbolem Jezus Chrystusa. Pozycję tę warto czytać w kontekście całej historii zwierząt w Piśmie Świętym, aby bardziej przybliżyć temat młodemu czytelnikowi. Ta niegruba pozycja, ma dwojakie znaczenie w ukazaniu dzieciom wartości posiadania czworonożnego przyjaciela. To moja przedostania książka z serii, te pozycje czyta się w 20 minut. Kolejna z nich o zwierzętach może być miłą lekturą przed snem, lub do dyskusji w gronie rodzinnym.

Książkę do receznji otrzymałam od Fundacji Źródła Życia


 

Cud za cudem



„Podobno cała sztuka polega na "wierze bez cudów". Wiara, która do swego istnienia potrzebuje cudów, nie jest wiarą”.

John Irving

Pierwsza Księga Samuela, jest jedną z moich ulubionych ksiąg w Biblii. Znajdujemy w niej opowieść o Annie, matce Samuela, która nie mogąc mieć dzieci, pokładała swoją nadzieję w Bogu, który w końcu wysłuchał jej prośby, dając kobiecie syna. Mogłabym tę historię czytać na okrągło.

Wielu ludzi opisuje w publikacjach, cuda, jakie dokonał Bóg w ich życiu. Takie książki są nierecenzenckie. Nie można oceniać życia człowiek, skoro nigdy nie było się w jego sytuacji, nie żyło jego życiem i nawet nie zna się go osobiście. Jestem przekonana, że wiele osób wierzących, jest w stanie opowiedzieć o działaniu Ducha Bożego w swoim życiu zmianie, jaka w nim nastąpiła. Tego typu publikacje czytam raczej dla swojej rozrywki, a właściwie dla zaspokojenia ciekawości jak ta Moc Boża działa u innych, niż dla oceny takiej pozycji.

Tak samo, jest z książką Pana Grega Budda, który w swej publikacji Cud za Cudem opowiada właśnie o przemianie jaka zaszła w życiu Pavela Goji za sprawą Bożej interwencji. Autor przekonuje nas, że jeśli wybierzemy Bożą drogę zgodną z Jego nauczaniem, zawsze doświadczymy dobra w swoim życiu, oraz cudów, które zmienią nas na zawsze. Przedstawia On sytuacje z życia bohatera, te trudne i te krytyczne, opowiada o ludziach, którzy pomogli mu wrócić kiedy błądził oraz o sile modlitwy, która zmienia sposób myślenia i prowadzi na dobrą drogę.

Tak, jak pisałam wyżej, ciężko ocenić czyjąś biografię, tak naprawdę. Każdy ma prawo do oceny własnego życia i opowiedzenia o nim, a my możemy tylko przeczytać i ewentualnie wyciągnąć coś dla siebie, lub całkowicie odrzucić jako coś, z czym się nie zgadzamy i nie jesteśmy tym zainteresowani. Problem z Autorami, którzy piszą o działaniu Boga w swoim życiu lub życiu innych, jest taki, że są z reguły mało popularni. Bardzo mało ludzi sięga po książki, które opowiadaj o działaniu mocy Bożej, wynika to moim zdaniem ze strachu, przed wyśmianiem. Idźcie dziś do znajomych, powiedzcie, że czytacie książki o tym jak Bóg zmienił czyjeś życie i wierzycie, że zmieni Wasze, spotkacie się z co najmniej dziwnymi spojrzeniami i myślami, że Wam odbiło. Wiara w Boga, jest dziś dla szurów i jest marginalizowana. Co za tym idzie, wszelkie publikacje są mało poczytne, a szkoda.

Dla tej pozycji jest to wielka strat, ponieważ jest ona fantastyczna, daje nadzieję na to, że powrót do społeczności z Bogiem przyniesie nam prawdziwe szczęście ukojenie, przecież każdy z nas tego szuka. Dlatego, jeśli szukacie książki, która przekona Was do tego, że i w waszym życiu może zdarzyć się Cud, ta publikacja koniecznie musi znaleźć się na Waszych półkach.

Książkę do recenzji otrzymałam od @Fundcja Źródła Życia

Dzisiejsza Biblia Gdańska II

zaczytanzkawa.blogspot.com


 

środa, 29 stycznia 2025

Czas otworzyć oczy



„Sprawiedliwość nie zawsze jest taka sprawiedliwa, jak powinna”.

Jonas Jonasson



Mówi się, że sprawiedliwie nie oznacza równo, co na przestrzeni lat w historii, było bardzo dokładne pokazane. Sprawiedliwość społeczna, to temat rzeka, który mieści w sobie, o wiele więcej niż się wydaje. Co, to w ogóle znaczy? Czy to, że wszyscy żyją na równych zasadach materialnych, a może społecznych, czy pracowniczych? Może oznacza, ona, że tyle samo płacimy za rachunki, za tyle samo kupujemy ubrania, lub zjadamy tyle samo pożywienia?

Pomysły utopijne próbowały, nam zafundować sprawiedliwość społeczną w niemal każdej dziedzinie za czasów komunizmu, czy socjalizmu. Trzeba tutaj napisać, że socjalizm się nie skończył, a już na pewno nie w Polsce. Dawanie wszystkim po równo, obalił trochę kapitalizm, ale nasi rządzący zrobili, co w ich mocy, aby powrót do socjalu był głośny i huczny. Ludzie klaskali, nikt nie pomyślał o tym, że tak zwana sprawiedliwość społeczna doprowadzi do ogromnej inflacji, a co za tym idzie do biedy i skrajnego ubóstwa.

Prawdziwe, jest powiedzenie, że kto nie pracuje niech i też nie je. Nauczeni żyć na koszt państwa, pracującego podatnika ludzie, ciągle uważają, że coś im się należy za samo oddychanie i wołają o sprawiedliwość społeczną, czyli w dużym uogólnieniu dalsze utrzymywani swojego lenistwa. Już słyszę ten krzyk, najbardziej potrzebujących pseudo wsparcia … Jednak Pan Thomas Sowell w swej pozycji Mity sprawiedliwości społecznej w szczegółowy sposób tłumaczy, że jest ona jak szklane domy z polskiej powieści, czyli nierealna.

Powiem uczciwie, że ta pozycja jest genialna, pokazuje głupotę tych, którzy walczą o coś, co z góry jest skazane na niepowodzenie ze względów ekonomicznych, gospodarczych, czy politycznych. Wielkim korporacjom, politykom, światowym globalistom, fanatykom klimatycznym etc. nie zależy na tym, aby sprawiedliwość społeczna istniała, zależy im na zniewoleniu ludzi, bo ciemną masą się łatwiej steruje. O tym właśnie, oraz o wielu innych aspektach, jest książka Pana Sowella. Lubimy wierzyć w utopie, bo one trzymają nas przy życiu, weźmy przykład, temat kredytów bankowych mówimy mój dom… Jaki mój jak mam go na kredyt na 30 lat będą go spłacać moje dzieci, albo i wnuki, a w tej chwili dom należy do banku. Tak samo, jest ze sprawiedliwością społeczną, jaka to sprawiedliwość gdy ludzie pracujący zarabiaj na utrzymanie nierobów, gdy rząd wydaje miliony na wspieranie obcych obywateli, gdy obywatele jego kraju głodują, gdy płacimy za prąd dwa razy więcej niż ludzie w innych krajach, gdy służba zdrowia przyjmuje poza kolejnością osoby, które nigdy nie opłaciły ani jednej składki zdrowotnej, a tym którzy to robią, każe umierać… Przykładów można mnożyć i żadne utopijne pomysły tego nie zmienią, tu potrzebne jest realne działanie, dlatego ta publikacja jest tak ważna, zmusza nas do wyjścia ze swojej strefy komfortu.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Freedom Publishing


 

wtorek, 28 stycznia 2025

Bóg, jest miłością




„Podobno Bóg kocha człowieka bezwarunkową miłością. Jak na bezwarunkową miłość, to cholernie dużo tych warunków”.

Jodi Picould



Bóg, jest miłością… Wielu uważa, że to slogan religijny podając za przykłady wojny, jakie toczył Izrael w Starym Testamencie na polecenie Boga. Pan stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, tak uczy Biblia, co oznacza, że miłość została wpisana, także w nasze bycie i postrzeganie świata. Droga, którą wybieramy, jest decyzją subiektywną, często w ogóle niemającą nic wspólnego z drogą miłości wyjaśnioną w Piśmie Świętym. Wszyscy jednak wiemy, że aby wzrastać, potrzebujemy czułości, zainteresowania, rozmowy, przyjaźni i miłości, ale nie tylko tej w sensie cielesnym, choć ona także, jest ważna. Ważna, jest także przynależność duchowa, którą wielu wypiera, nie potrafiąc odkryć tego, że bez miłości Boga do człowieka, jesteśmy pustym naczyniem.

Czy ktoś z nas zastanawia się czasami, nad skutkami tego, że Bóg nas umiłował, oraz jaką miłością nas otacza? Nie mówiąc już o tym, że nie myślmy o wdzięczności, jaką powinniśmy okazać Mu za to, co dla nas robi, najważniejszy jest dar Zbawienia w Jezusie Chrystusie.

Czy zastanawiamy się nad tęsknotą duchową, jaką odczuwamy? Każdy z nas podświadomie czuje, że w życiu chodzi o coś więcej. Bóg działa na nasze dusze, przyciągając je do siebie, a przecież w Biblii, jest napisane, że Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; J 6,44. Bardzo często odpieramy, to przyciąganie uważając, że nasz Stwórca nie, jest w stanie zaproponować nam nic ciekawego i atrakcyjnego.

Pan Ty Gibson w swej publikacji Zapatrzeni w miłości, a jeśli Bóg jest bliżej, niż myślisz? Rozkłada na czynniki pierwsze, właśnie temat Bożej miłości do nas, oraz, to w jaki sposób, jest ona przez nas przyjmowana lub nie.

Mimo tego, że jest to dość cienka książka, jest ona trudna z uwag na to, że bardzo wielu ludzi nie ma relacji z Bogiem, ani Jego Synem. Autor przedstawia nam atrybuty Stwórcy, które świadczą o tym, że jest On bliżej nas, niż myślimy. Ciężko w to uwierzyć, gdy spotykają nas same nieszczęścia i nic, ani nikt nie jest pocieszeniem. Mimo to Pisarz przekonuje, że zawsze powinniśmy pamiętać o roli Boga w naszym życiu. Publikacja, ta bardzo mi się podoba, daje do myślenia, zmusza nas do analizy naszych relacji z Bogiem, oraz wiary w Jego Syna. Oczywiście Bóg w dzisiejszych czasach nie jest modny, ani trakcyjny, ale czy nie jesteśmy hipokrytami gdy sprawdza się powiedzenie, Jak trwoga to do Boga? Wtedy nawet zagorzały przeciwnik staje się bardzo wierzący, nie wiedząc jednak, że Bóg ciągle zaprasza go do zanurzenia się w swojej miłości do człowieka.

Książkę do recenzji otrzymałam od Fundacji Źródła Życia


 

sobota, 25 stycznia 2025

Pozwólcie dzieciom przyjść do mnie




„Bo ja, będąc dzieckiem z uśpioną mową duszy, teraz usłyszałem cię”.

Walt Whitman



Gdy moje Dzieci były małe, szukałam czegoś do nauczania o Bogu i Jezusie w domu. Stron internetowych, jest w tej tematyce całe mnóstwo, natomiast niewiele proponuje materiały czysto biblijne. Znalazłam w księgarni internetowej scenariusz zajęć Lekcje Biblijne dla dzieci 3-5 lat w dwóch wersjach żółtą i niebieską, z tym że cena mocno mnie ograniczyła, więc zdecydowałam się tylko na tę żółtą książkę II kwartał lekcji, wydawały mi się ciekawsze, jak na tamte potrzeby.

Dziś obie te części wraz z genialnym dodatkiem, którego nie widziałam, zakupując wtedy tę pozycję, otrzymałam od Fundacji Źródła Życia. Nie jest prawdą, to co jest napisane na okładce, że od 3 do 5 lat, ponieważ jeśli w ogóle zaczynamy z dziećmi analizę Słowa Bożego i nasze dziecko nie zna tych historii, ani planu Zbawienia, to tak naprawdę moim zdaniem to bez różnicy, czy to będzie trzylatek, czy ośmiolatek.

W żółtej książce ze scenariuszami znajdziemy takie tematy, jak np. kobieta przy studni, dar biednej wdowy, czy wesele w Kanie Galilejskiej. Skupiając się na pozycji ze scenariuszami do każdej historii, jaką chcemy przedstawić mamy wypisane materiały nie tylko do nauki, ale także do dekoracji, fragment z Biblii, pieśni, czy werset biblijny do nauczenia na pamięć za pomocą pokazywanie, co dla moich dzieci było fantastyczną zabawą. Publikacja, ta jest typowo dla nauczycieli, w sensie kogoś, kto wprowadza dziecko w świat Pism Święto, może to być, rodzić, nauczyciel, animator, pastor etc. Dużym atutem, jest tutaj wytłumaczenie wszystkich czynność po kolei bardzo dokładnie. Ciekawe, jest również przedstawienie na pierwszych stronach scenariuszy potrzeb dzieci przeszklonych, jak i wypisanie wszystkich potrzebnych materiałów do pracy z tą pozycją.

Dodatkowo do publikacji można dokupić książeczkę dla dzieci, moim zdaniem warto mieć cały komplet, jest fantastyczny. Książeczka dla dzieci na okładce wygląda, tak samo jak scenariusz, ale w środku, jest przygotowana specjalnie dla młodego odbiorcy. Mamy tutaj kolorowe opowieści biblijne kompatybilne ze scenariuszami. Oprócz opowieści znajdziemy tutaj zadania dla dziecka na cały tydzień, zatytułowane Zrób i powiedz. Przykładowe zadanie razem z dzieckiem puszczajcie bańki mydlane. Poproś dziecko, aby pomyślało o czymś, za co może podziękować Jezusowi, zanim wypuści bańkę. Policzcie razem bańki, zakończcie zabawę modlitwą. Najważniejsze w tym zestawie, jest to, że jest on ekumeniczny. Ja bardzo nie lubię tego słowa, ponieważ nie jestem za ekumenią, ale chodzi mi o to, że z tych pomocy może korzystać każdy bez względu na denominację, do jakiej należy.

Jak już pisałam, są dwa zestawy, niebieski na I kwartał nauki i żółty na drugi, oba wyglądają identyczne jeśli chodzi o zawartość, różnią się tylko historiami z Biblii, oraz okładką. Jeśli poważnie podejdziemy do edukowania dzieci i przybliżania im Boga, to warto mieć oba zestawy podzielić sobie lekcje tak, aby przerobić cały materiał. Myślę, że obie książki jeśli dopiero zaczynamy, są materiałami spokojnie nawet do 11 czy 12 lat. Nie wiem, czy jest zestaw dla młodzieży, powiedzmy tak od 13 lat wzwyż, ale całość, przygotowanych muszę przyznać, z wielką starannością lekcji dla mnie, to mistrzostwo świata. Wbrew pozorom rodzice chcą edukować swoje pociechy w temacie Boga i Jego Syna, wymagania są coraz większe, a świadomość ludzi coraz lepsza. Jeśli przyjmiemy, że nie ma religii idealniej, to te materiały pomogą Wam w nawiązaniu relacji z Bogiem w sposób całkowicie biblijny, bez nauk jakiejkolwiek religii, co dziś w dobie fałszywej informacji, jest bardzo ważne.

Książkę do recenzji otrzymałam od Fundacji Źródła Życia




 

piątek, 24 stycznia 2025

Historia kołem się toczy



„Morał z tej historii jest taki, że nie pamiętamy co się stało. To, co pamiętamy, staje się tym, co się wydarzyło”.

John Green



Z książkami historycznymi, jest taki problem, że są mocno upolitycznione. Bardzo ciężko jest dostać coś obiektywnego, nawet informacje zamieszczone w Internecie są albo na prawo, albo na lewo. Jestem wielką fanką pozycji historycznych, mówimy tu oczywiście o dokumentach, nie o np. romansie historycznym, czy thrillerze.

Z Polakami i historią, jest ten problem, że uważamy się za największych pokrzywdzonych zawsze i w każdej sytuacji, ale nie widzimy tego, ile nasi rządzący zrobili złego innym narodom. Weźmy takiego Piłsudskiego, dla nas bohater dla innych krwawy dyktator, albo Napoleon, Polacy daliby się za niego pokroić, a inne narody uważają go za przestępcę. Przykładów można mnożyć, konflikt gwarantowany, ale prawda zawsze leży po dwóch stronach, a nie po jednej.

W swej książce,Historia Świata XX wieku od rewolucji październikowej do „Solidarności” tom I i II, Pan Paul Johnson zmusza nas do myślenia, co nie zawsze idzie w parze z naszymi przekonaniami politycznymi i tym, co udało się w polskiej historii zakłamać albo przeinaczyć. Kontrowersyjne tematy, jakie porusza Pisarz, mogą przyprawić o ból głowy. Weźmy np. Traktat Wersalski, który dziś jest zapomniany, a przeciętny Polak nie ma o nim pojęcia. Ziemie, jakie zagarnęliśmy kosztem innych narodów, a co za tym idzie morderstwami i krwią do dziś powinny być naszym wyrzutem sumienia. Albo taki temacik, jak wejście Polaków do Czechosłowacji… Ktoś powie, ale wtedy nie było Polski, tylko komuna, a ja się pytam i co z tego? Czym to dziś skutkuje? Tym, że Czechy otwarcie mówią, że nigdy w żadnym konflikcie nie staną do pomocy Polsce, tak jak powiedzieli, że w razie rosyjskiej napaści na nasz kraj Czechy nie pomogą. Mają do tego prawo. Z bliższej historii, wspólne picie wódki w Magdalence, komuniści i pseudo Solidarność, podzielili kraj. Kto dziś pamięta, że podczas tej libacji wspólnie interesy robili Kaczyński z Michnikiem, czy Macierewicz z Kuroniem suto okraszając je najlepszą polską wódeczką.

Pan Johnson wyszedł prawdzie naprzeciw i w odważnych dwóch tomach moim zdaniem historycznego hitu prostuje kłamstwa i półprawdy ponad stu lat narodowej ciemnoty i ignoranctwa. Dziś napisanie uczciwie o wielu wydarzeniach nie jest w cenie. Biją się lewacy z prawakami, kto jest gorszy, fanatycy dobrej zmiany z fanatykami koalicji 13 grudnia, nie zdając sobie sprawy, że oni wszyscy u Mazurka pili na umór.

Zawsze tak było odkąd świat długi i szeroki, teatr dla ciemnej masy trwa, o tym właśnie jest pozycja Pisarza. Jestem tymi książkami, zachwycona. Z całą pewnością, są to lektury na długie wieczory, zajmujące wiele czasu, sama mam zamiar do nich wrócić. Trzeba, przyznać, że zmuszają one do analizy przeszłości i teraźniejszości. Nie myślcie, że Autor porusza tylko sprawę polską, o nie. Znajdziemy tutaj także smaczki o Niemcach, Ameryce, Kubie, czy Japonii. O wpływie wielkich na małych, o zniszczeniu niepokornych i stłamszeniu, wychylających się. Pan Johnson obal wielkie mity i uwypukla, to co przemilczane. Książki te to wielka gratka dla miłośników historii, polityki, gospodarki i nauk społecznych. Mając do wyboru, polityczne miernoty historyczne na półkach w księgarniach warto sięgnąć po coś, uczciwie powiedzmy kontrowersyjnego, ale jakże prawdziwego.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Freeedom Publsching


 

Szok niedowierzanie


„Cena rośnie wraz ze stopniem determinacji klienta”.

Cornelia Funke



Zaraz po II wojnie światowej, na Węgrzech można było zakupić dziecko. Zresztą nie tylko tam, można je było za niewielką sumę zakupić na Ukrainie, w Rosji, czy w Rumunii. Sierot w tamtym okresie było mnóstwo, więc nikt nie zwracał uwagi na te nielegalne działania. Dzieci i młodzież stanowiły nie więcej niż 20 proc. znanych przypadków handlu ludźmi w latach 2003-2006 - przypomina UNODC. Dzieci stanowią większość ofiar handlu ludźmi w Afryce, na Bliskim Wschodzie i w krajach takich jak Egipt, Indie, Angola i Peru, gdzie ich liczba przekracza 60 proc. - informuje UNODC w wydawanym co dwa lata raporcie.

Jak ten temat ma się do surogacji? Czy pozwalanie na legalne działanie tak zwanych matek zastępczych nie zahacza o przestępstwo? Zmieniona unijna dyrektywa, wprowadza rygorystyczne przepisy definicji handlu żywym towarem. Zgodnie z nią zmuszanie do macierzyństwa zastępczego, czyli surogacji, przymusowe małżeństwa i nielegalne adopcje będą odtąd klasyfikowane jako formy tego przestępstwa.

Jak to wszystko ma się do rzeczywistości? Już Naziści (Niemcy) prowadzili badania nad stworzeniem danego towaru, dziecka na potrzeby par, które nie mogły mieć własnego potomstwa. Manipulacja genem, to nie domena XXI wieku, ale całych lat doświadczeń na ludziach. Ponieważ jest to temat kontrowersyjny, surogacja wydaje się lepszym, a na pewno tańszym rozwiązaniem, nikt nie patrzy na to, że domy dziecka na całym świecie pękają w szwach. Procedury adopcyjne są tak utrudnione, że wynajęcie brzucha jest prostszym rozwiązaniem. Przemysł surogacji, istnieje od lat, jednak do dziś nie jest traktowany poważnie i mam wrażenie, że przymyka się na niego oko.

Pani Brigit Kelle w swej odważnej książce Żywy towar, przemysł surogacji – handel ludźmi w XXI wieku, porusza ten niekomfortowy temat, przy okazji mówiąc o szerokim handlu żywym towarem na świecie. Napisać o tej pozycji, że jest wstrząsająca to za mało. Czytałam i się drenowałam na ten świat i na rządzących nim. Autorka porusza tutaj wiele ważnych kwestii. Targi dzieci, działalność handlarzy w darknecie, rozwój pedofilii, selekcja i manipulacja genami… Przyznam, że po lekturze tej książki zaczęłam się zastanawiać, czy zapłodnienie in vitro również nie jest handlem dziećmi… Ukraina, Tajlandia, Cypr, Meksyk, ceny za dziecko są kosmiczne, jednak jest na nie wielu chętnych. Tragiczny, jest brak kontroli tego, kim jest człowiek, który kupuje niewinne dziecko, ile teorii spiskowych jest prawdą w związku z niekontrolowaną surogacją i handlem, jak np. wykorzystywanie seksualne, czy składanie dzieci w ofierze… Jestem pełna podziwu dla Pisarki, za to, że poruszyła ten temat, a to tylko wierzchołek góry lodowej.

Pozycja Pani Kelle wywołał u mnie w domu wielką dyskusję. Najbardziej chyba o przepisach wręcz absurdalnych dotyczących adopcji. Wszyscy, jednak zgodziliśmy się, że ochrona dzieci na świecie nie istnieje. Nie tylko w temacie handlu, ale np. wykorzystywaniu w kopalniach diamentów czy kobaltu.

Muszę tutaj napisać, że bardzo dokładnie przejrzałam ofertę Wydawcy tej książki. Uważam, że Wydawnictwo Wektory robi kawał dobrej roboty w uświadamianiu społeczeństwa w tych najtrudniejszych i najbardziej zamiatanych pod dywan tematach. Książka Żywy towar dopiero wchodzi na półki w księgarniach, ale powinna być szeroko reklamowana oraz otoczona głęboką dyskusją. Z całą pewnością, jest to publikacja dla ludzi o mocnych nerwach, mnie wbiła w fotel. Chciałbym jeszcze dodać, że moim zdaniem, jest to jedna z najważniejszych książek tego roku.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Wektory



 

Choroba, czy demon?



„Istnieją drzwi, których nie należy otwierać. Do innych niebezpiecznie jest się nawet zbliżyć, by ktoś na głos naszych kroków nie otworzył ich od wewnątrz. Nigdy bowiem nie wiadomo, co lub kogo zastaniemy po drugiej stronie”.

Adrian Atmańczuk



Gdy w roku 1978 w Niemczech zakazano całkowicie odprawiania egzorcyzmów, rozpoczęła się debata nad tym, czym są, a najbardziej, czy pomagają, czy szkodzą. Decyzja władz niemieckich miła związek ze sprawą Annelese Micheel, która według biegłych zmarła w wyniku nieumyślnego spowodowania śmierci, przez rodziców i księdza proboszcza Ernsat Alta oraz salwatorianina Arnolda Renza. Sytuacja tej młodej kobiety, jest wodą na młyn w temacie choroba psychiczna, czy opętanie. Na dodatek zadaje także pytanie, kto był tak naprawdę opętany ona, czy może jej fanatyczna matka, która z góry założyła, że to szatan, a nie faktyczna choroba jej córki spowodowała tragiczny ciąg wydarzeń.

Opętanie, jest jednym z tych mocno cenzurowanych tematów, w których Kościół Rzymski wypowiada się najmniej i nigdy się z niego nie rozlicza. Nie znajdziecie nigdzie w Internecie statystyk, z ilości opętań na świecie, oraz udzielonej pomocy duchowej, tym bardziej liczby ofiar, które nie przeżyły egzorcyzmu. Co ciekawe, nigdy nie słyszałam o tych praktykach w Kościołach Protestanckich, czy we wspólnotach biblijnie wierzących. Ciekawe, jest zatem pytanie, czy Chrześcijanin w ogóle może być opętany?

W XXI wieku rzadko uznaje się moc szatana, z reguły uważa się, ze większość jeśli nie wszystkie dziwne zachowani za chorobę umysłu, co nie zawsze jest prawdą. Wszyscy Teologowie i Bibliści zgadzają się w jednym opętanie, jest jak najbardziej realne i może do niego doprowadzić postawa, która zachęca siły zła do zamieszkania w człowieku. Pan Alleen w swej pozycji Zwycięstwo nad demonami, opętani czy psychicznie chorzy pochyla się nad tym jakże ciekawym, ale jednocześnie trudnym tematem. W tej pozycji znajdziemy wyjaśnienie tego co dla nas ważne na pierwszy ogień czym w ogóle jest śmierć i czy umarli wracają na Ziemię. W horrorach widzimy duchy, czy zjawy, które mszczą się na ludziach, lub mają niezałatwione sprawy i wracają, aby nas dręczyć. Czy faktycznie, istnieje taka możliwość? Znajdziemy, także odpowiedz, jak człowiek prowokuje Lucyfera i jego sługi do sprawowania nad sobą kontroli, oraz czy i jak możemy z tym walczyć. Na koniec, czy można odróżnić opętanie od choroby, oraz jak mu się przeciwstawić jeśli nas lub kogoś dotyka. Niezdrowe zainteresowanie demonologią i okultyzmem prowadzi do wielu problemów. Zapominamy, że np. lubowanie się w przemocy, horrorach, czy demonicznej muzyce może mieć wpływ na działanie złego w naszym życiu, przed czym ostrzega Biblia. Bagatelizujemy problem, z zachwytem oglądając kolejne części Egzorcysty.

Po zapoznaniu się z tą pozycją sięgnęłam po raz kolejny do filmu dokumentalnego Egzorcyzmy Anneliese Micheel, aby wraz z tą publikacją przeanalizować temat. Sama miałam kiedyś koleżankę, która wraz z rodziną mieszkała w domu przy cmentarzu i twierdziła, że jej młodszy brat, jest opętany… Co ciekawe nikt nie widział w tym problemu tylko ona, a wokół niego działy się dziwne rzeczy. Odróżnienie choroby od działania demona jest naprawdę trudne. Pisarz w tej krótkiej książce pomaga nam jednak nie tylko rozpoznać podejrzane objawy, ale także pokazuje jak z nimi walczyć. Temat opętań, to temat rzeka, przyznam, że publikacja ta mnie zafascynowała.

Książkę do recenzyj otrzymałam od Fundacji Źródła Życia


 

Tragedia medycyny

„Boga nie da się pogodzić z maszynami, naukową medycyną i powszechną szczęśliwością. Trzeba wybierać. Nasza cywilizacja wybrała maszyny, med...