piątek, 6 stycznia 2023

Osiem tomów przygody



To już ósmy tom, jednej z lepszych serii fantasy, Pana Roberta Jordana Koło czasu, czyli Ścieżka sztyletów.

Wielka przygoda nadal trwa, a nasz bohater cały czas musi zmagać się z przeciwnościami, które krok po kroku prowadzą go do zwycięstwa. Sprowadzona przez Czarnego susza nie odpuszcza, jedyną nadzieją może być tylko odnaleziona Czara wiatrów, czy uda się zakończyć klęskę? Współpraca kobiet jest w tej sprawie najważniejsza, ale jak wiemy, różnie z nią bywało, czy panie schowają swoje urazy w imię wyższego dobra? W międzyczasie Czarny po raz kolejny pokazuje swoje oblicze, puszczając w świat swoich mrocznych sługusów, tom ósmy to przeplatanka dobra i zła, walki na śmierć i życie, a także pełna rozczarowań i poświęceń przygoda.

Dotrwałam do tego tomu wraz z moimi ulubionymi bohaterami, część pierwsza napawała mnie wielkim podnieceniem i optymizmem, ponieważ na powieści fantasy z reguły reaguję negatywnie, a tutaj taki smaczek. Koło czasu, wciągnęło mnie bez reszty i przyznaję, że każdy kolejny tom był dla mnie nowym doświadczeniem, a przede wszystkim podziwem dla wyobraźni Autora. Czytając kolejne części, z moim nastawieniem było różnie, niektóre z nich wlekły się niemiłosiernie, zastanawiałam się często, po co tyle opisów, zwłaszcza tych psychologicznych, były momenty, że męczyło mnie ciągłe wbijanie się w umysły postaci. Po zapoznaniu się ze Ścieżką sztyletów, gdy w końcu wszystko układa się w całość, widzę sens tego, co tak bardzo mnie męczyło i muszę napisać, że mimo trudnych momentów to naprawdę niesamowita seria.

Nasz główny bohater nadal wydaje mi się mało męski, fascynuje mnie niezmiennie rola kobiet ukazana w tej pozycji oraz bezsprzecznie najbardziej rozbudowany świat, z jakim miałam do czynienia. Fabuła i opisy to moim zdaniem coś, co Panu Jordanowi udało się idealnie, choć tak jak pisałam, opisy bywają męczące. Tom ósmy nie jest już tak obszerny, jak poprzednie, może dlatego, że powoli powieść zmierza do swojej kulminacji i Pisarz nie chce wykładać na stół wszystkich kart. Całkowicie zrezygnowałam z serialu, poświęcając czas na historię stworzoną w książce i nie żałuję. Kolejna po moim ulubionym Tolkienie, bez dwóch zdań ponadczasowym, seria Pan Jordana wprawiła mnie w zdumienie, ponieważ nie sądziłam, że zaliczę ją do moich ulubionych dzieł.

Takie publikacje, jak Koło czasu, czy trylogia Władcy Pierścieni otworzyły mnie w ogóle na ten gatunek. Myślę, że ciężko jest napisać dobrą powieść fantastyczną, która urzekałaby nie tylko fabułą, ale i wyobraźnią, to naprawdę trzeba czuć. Trzeba tutaj również dodać, że im grubsza i bardziej rozbudowana w wątki poboczne powieść, tym lepiej dla odbiorcy, sama kocham pozycje wielowątkowe, a Koło czasu jako całość jest wprost nimi przesiąknięte.

Ścieżka sztyletów, po raz kolejny zaprasza nas do mistrzowskiego świata cieni, w którym nic nie jest oczywiste, ani takie, jakim się wydaje. Zwroty akcji, rozwiązanie wielu zagadek, walka wewnętrzna bohaterów, oraz pogłębiające się i czyhające na każdym kroku kłopoty również tutaj sprawiają, że to się po prostu chce czytać.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

wtorek, 3 stycznia 2023

Jedna wielka kontrowersja



Około 4,5 miliarda lat temu, z mgławicy uformowała się planeta… Wirująca chmura gazu, pyłu i skał dokonała przeobrażenia, a powstała z niej Ziemia, można do tego dodać jeszcze super gwiazdę, która przechodząc przez mgławicę słoneczną, zainicjowała wybuch, wspomagający procesy tworzenia się Układu Słonecznego.

A może tak… Na początku Bóg stworzył Niebo i Ziemię… Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami…

Wiara i nauka, przeplatające się ze sobą pozwoliły na stworzenie wielu dzieł literackich, w których jedno zaprzecza drugiemu, lub obie wersje się pokrywają. Nie tylko ogółem stworzenie świata fascynuje nas od lat, historia ludzkości również spędza sen z powiek, jednakowo ludzi wierzących, co kierujących się czystą nauką.

Sahelanthropus tchadensis to wymarły gatunek ssaka człekokształtnego, który żył około siedmiu milionów lat temu i według teorii, pochodzenia człowieka od małpy ewoluował na przestrzeni lat w homo sapiens. Małpa, która stała się człowiekiem, mimo tego, że żyje do dziś, nie przekształca się po raz kolejny…

Gdy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo, nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na ziemi, ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła - bo Pan Bóg nie zsyłał deszczu na ziemię i nie było człowieka, który by uprawiał ziemię i rów kopał w ziemi, aby w ten sposób nawadniać całą powierzchnię gleby - wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.

Od podważenia obu teorii, zaczynają się rozprawy i dyskursy, które na przestrzeni lat na zawsze odmieniły bieg historii, doprowadzały do wojen, konfliktów, epidemii, głodu, upadku wielkich mocarstw, przemocy…

Panowie David Greaber i David Wengrow stworzyli pozycję Narodziny wszystkiego nowa historia ludzkości. Książka licząca prawie 700 stron podważa niemal wszystko to, co do tej pory wydawało nam się ważne w osiągnięciach ludzkości od powstania świata, co przyznam, bardzo mi się podobało. Autorzy napisali np. że rozwój rolnictwa nie był najważniejszym wydarzeniem, które pozwoliło na coraz większe zaspokajanie potrzeb, dość kontrowersyjna teoria… Muszę przyznać, że publikacja ta prowokuje, co sprawia, że jest jeszcze ciekawsza.

Przedstawienie najważniejszych wydarzeń z historii świata, które nam wydają się osiągnięciem na skalę światową, Pisarze niemal mieszają z błotem. Książka omawia każdą z er bardzo szczegółowo, wbijając się w ich strukturę, omawiając jednocześnie dokonania człowieka, a także jego poglądy społeczne, gospodarcze, ekonomiczne, polityczne i wartości moralne. Duże wrażenie zrobił na mnie rozdział o niewolnictwie i nastaniu własności prywatnej, z częścią tekstu Pani Harriet Tumban z całą pewnością by się nie zgodziła a ja wraz z nią, ale szczerze to naprawdę fascynujący rozdział. Rozdział piąty, dlaczego kanadyjscy zbieracze mieli niewolników, a ich kalifornijscy sąsiedzi nie zwala z kanapy, to opis czasów rozwoju kolei podziemnej niemal powiedziałabym subiektywny, jednak o dziwo bardzo przekonujący.

Narodziny wszystkiego nowa historia ludzkości porusza także kwestie związane z początkami niezawisłości, biurokracji czy polityki, czy demokracji w Ameryce. Książka poświęca wiele stron na temat ekspansji rolnictwa, myślę, że niemal się na nim opiera, ponieważ jest to motyw przewodni moim zdaniem tej pozycji, który ukształtował historię świata.

Publikacja naprawdę obszerna, napisana drobnym drukiem, jak do tej pory jest najlepszą książką w dziedzinie historii świata i ludzkości, jaką miałam w ręku. Z całą pewnością nie do przeczytania za jednym posiedzeniem, jednak zapewniam, że raz wzięta do ręki nie pozwoli się od siebie oderwać. Najlepsze w tej pozycji, jest to, że zmusza do myślenia, a w niektórych kwestiach zmienia postrzeganie świata.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

czwartek, 29 grudnia 2022

Chińskie zaskoczenie



„Kiedy człowiek kroczy drogą Środka, nawet jego zwierzęta wstępują do Nieba.

一人得道、雞犬升天(一人得道、鸡犬升天)”.



Z niezrozumiałego dla mnie powodu, kochamy się w książkach świata zachodu. Powieści amerykańskie są na topie od dziesięcioleci, potrafimy wymienić ich autorów, na zmianę z tymi angielskimi. Nawet francuskie dzieła nie są tak popularne, mimo że Francja posiada wielu naprawdę wspaniałych pisarzy. Powieści azjatyckie, często omijane są szerokim łukiem, a opinia publiczna, która wyraża swoje zdanie np. na temat Chin czy Japonii kształtuje nasze spojrzenie na wszystko, co związane z tymi krajami, że nie wspomnę o Indiach, czy Afryce. Mimo tego, że ponad połowa to stek bzdur powtarzanych w celach manipulacyjnych, nikt tego nie sprawdza, a my wierząc w bajki, często nie dostrzegamy, co tracimy.

Odrobinę tak samo w moim przypadku było z książką Narodziny bohatera. Długo się za nią zabierałam, ciągle myślałam, o tym, co dobrego mogą w literaturze stworzyć Chińczycy, zwłaszcza że ich filozofia nigdy mi nie pasowała. Nota na okładce, że pozycja ta okrzyknięta została chińskim Władcą Pierścieni, co najmniej mnie zniesmaczyła, ale w końcu udało mi się sięgnąć po tę publikację.

Pan Luis Cha okazał się moim odkryciem mijającego roku, co stwierdzam z wielką przyjemnością, a moje podejście do literatury Państwa Środka uległo zmianie. Powieść Narodziny bohatera to przygoda fantasy dziejąc się wśród bogów starego świata, a także demonów, przeplatające się ze sobą światy nie zauważają narodzin chłopca, który stanie się wielkim bohaterem. Tak, jak bajka Mulan była pstryczkiem w nos dla starożytnych Chin tak samo Guo Jing jest pstryczkiem dla dynastii Song oraz Jin.

Ojciec naszego bohatera zostaje zamordowany, ten postanawia wraz z matką ukryć się na dworze Czyngis – chana. Guo doskonali swoje umiejętności w sztukach walki pod okiem najsłynniejszego wodza Mongołów, aby pewnego dnia stoczyć walkę w Gospodzie Pijanego Nieśmiertelnego, co doprowadzi go do bolesnych decyzji, które być może zniszczą jego świat. Powieść, w której miłość przeplata się z nienawiścią, zdrada z przeznaczeniem, a duchowa walka bohatera obudzi w nim moc, o jakiej nie marzył.

Pozycja Pana Cha zasługuje najwyższy szacunek, fabuła okraszona suto historią Chin, zabiera nas w podróż do świata, którego już nie ma, ale doprowadził on do powstania dzisiejszego wielkiego Państwa Środka. Narodziny bohatera, to moja pierwsza chińska powieść, jestem bardzo zaskoczona, że aż tak mi się podobała, mimo że nie lubię fantasy. Bez wątpienia Pisarz nie tylko stworzył przygodę, ale postarał się także, aby czytelnik zapoznał się z kulturą, jego kraju co w tym dziele jest moim zdaniem najważniejsze.

Nie opowiedziana wśród opinii publicznej historia Chin, przedstawiona w zwykłej powieści zasługuje na zainteresowanie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i Ska


 

Wielkie zaskoczenie


Czy ktoś słyszał o Mary Kelly?? Przyznam, że jest to Pisarka, na temat której nic nie wiem. Kobieta znana z serii kryminałów z nadkomisarzem Brettem Nightingale’em zaskoczyła mnie swoją pozycją Tajemnica pustego kufra świąteczne śledztwo. Wydana pierwszy raz w roku 1958 powieść, według wszelkich dostępnych informacji cieszy się niezwykłym powodzeniem i jest naprawdę dobra.

Zwłoki starszej kobiety znalezione w Londynie przez wyżej wymienionego nadkomisarza oraz jego partnera odkrywają szereg tajemnic księżnej Olgi Karuchin, nią właśnie okazuje się zamordowana kobieta. Największą zagadką, jest jednak splądrowany kufer, który spędza sen z powiek naszych śledczych, z niego bowiem znika rzekomo cenny skarb.

Powieść Pani Kelly to pozycja ukazująca piękno, a zarazem podział ówczesnego Londynu, dodatkowo zapoznaje nas z rysem historycznym komunizmu, a także potężnej w tamtym czasie Rosji. Książka ta podświadomie kojarzyła mi się z powieściami Conana Doyle’a oraz barwnym detektywem z serii kryminałów Agathy Christie. Spiski, osobliwe grono podejrzanych, ekscentryczny nadkomisarz i jego zabawny wspólnik. Otoczka Londynu w czasie Bożego Narodzenia, nie jest przedstawiona w sposób cukierkowy, jak w reklamach, tutaj mamy do czynienia raczej ze świątecznym brudem, biedą i nędzą tego miasta, przedstawionego w sposób niezmiernie realny.

Jestem wielką fanką świątecznych kryminałów oraz thrillerów. Zbrodnia w nich przedstawiona, cała otoczka nabiera jakiegoś osobliwego znaczenia na tle świąt. Nie wiem do końca, dlaczego tego typu pozycje się tak dobrze sprzedają, może to jakiś czytelniczy fetysz, ponieważ nie znam osoby, która kocha te gatunki, a jednocześnie nie lubi fabuły dziejącej się w czasie Bożego Narodzenia, ja także nie jestem wyjątkiem. Identycznie jest moim zdaniem z fanami romansu, ten czas po prostu nas urzeka.

Tajemnica pustego kufra to typowa klasyka równie pod względem stylu pisania, a także przedstawienia fabuły. Publikacji tej daleko do współczesnego kryminału, zważywszy na to, że Pisarka żyła w latach 1927 – 2017 ten tom uważam za naprawdę wartościowy merytorycznie, ponieważ zapoczątkowuje dobrą serię wśród kryminałów tak zwanego złotego wieku, mimo że to trzecia część. Trzeba tutaj, również dodać, że Autorka nie szczędzi nam opisów, myślę, że są one ważne pod kątem umiejscowienia czytelnika w czasie, i rysie historycznym, to z całą pewnością Pani Kelly udało się znakomicie.

Mam zamiar zapoznać się z resztą książek z serii, jestem ciekawa, czy nadkomisarz rozwija się z biegiem zmiany kultury pisania, czy styl pozostaje bez zmian. Coś czuję, że będzie to moja ulubiona seria po obfitości książek Pani Christie. Zachęcam do zapoznania się z tą naprawdę oryginalną publikacją.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

środa, 21 grudnia 2022

Klasyka horroru



„W ciągu dnia prawie nigdy nie zagrażają nam duchy, demony ani żywe trupy; zwykle są one niegroźne także w nocy, jeśli przebywamy w towarzystwie innych ludzi, ale kiedy zostajemy sami w ciemności, przestają obowiązywać jakiekolwiek reguły. Mężczyźni i kobiety są w mroku jak otwarte.”

Stephen King

Jak co roku o tej porze, wśród pozycji książkowych nie może zabraknąć tych, o nawiedzonych domach, duchach, zjawach i upiorach. Zawsze się zastanawiam, jakim cudem okres Świąt Narodzenia Pańskiego może być inspiracją do wydawania i pisania tego typu opowieści. Gdyby to było np. amerykańskie Halloween, czy może tak zwane święto Wszystkich Świętych, albo Zaduszki ooo, to wtedy co innego, ale najradośniejsze święto w roku, jest to co najmniej zastanawiające.

Cóż, w każdym razie i tym razem Wydawnictwo Zysk i S-ka częstuje nas kolejnym tomem niesamowitych opowieści, tym razem w klasycznym wydaniu, co bezsprzecznie zachwyci fanów gatunku.

Duchy nocy wigilijnej, to obszerna antologia sław horroru takich jak Jan Barszczewski, Aleksandr Bestużew, Bernard Capes, czy Frank Cowper. Wszyscy Autorzy zapraszają nas do zajęcia miejsca przed gorącym kominkiem, z kubkiem gorącej czekolady, aby zanurzyć się w opowieściach mrocznych, upiornych i paranormalnych. Muszę przyznać, że ta część niesamowitych historii podoba mi się, jak do tej pory najbardziej. Wydawca nie był gołosłowny i faktycznie cały zbiór oparty na klasyce horroru, przedstawia nam temat bez tandety obecnej w dzisiejszych pozycjach. Klasykę horroru trzeba lubić, moim zdaniem jest ona znacznie cięższa do czytania niż współczesne powieści, różni się nie tylko stylem pisania, ale także formą przekazywanych opowieści z całą pewnością cięższą niż to, z czym mamy do czynienia na co dzień.

Opowiadania są długie, mają zawiłą fabułę, przy niektórych trzeba się skupić, aby nie zagubić wątku już na początku, moim zdaniem to atut tej publikacji. Nie przelatujemy nad nią jak nad większością tekstów odmóżdżaczy, wręcz przeciwnie musimy przystanąć, pomyśleć i mocno wytężyć umysł. Pisarze serwują nam, także długie, niezmiernie szczegółowe opisy, co pozwala głębiej wniknąć w świat stworzonej opowieści. Czy książka ta jest straszna? Jakość pozycji tego gatunku najczęściej mierzy się jej upiornością, im bardziej się boimy, tym bardziej nam się podoba. Myślę, że tutaj cel jest inny, to raczej zapoznanie czytelnika z opowiadaniami, które przez długie lata uważano za klasykę, myślę, że nie są one straszne w dosłownym tego słowa znaczeniu. Użyłabym raczej słowa hipnotyzujące, zastanawiające, dość mroczne, jednak z całą pewnością z butów nie wyrywają. Czy to minus? Moim zdaniem nie, każda epoka rządzi się swoimi prawami, co innego było przerażające kiedyś, a co innego przyprawia nas o dreszcze dziś, to naprawdę duży plus tej pozycji.

Jeśli ktoś buduje swoje zdanie o horrorze na bazie efektów specjalnych, dużej ilości krwi, mnogości trupów i spektakularnym zakończeniu może być rozczarowany. Duchy nocy wigilijnej, to książka dla fanów klasyki, oraz tych, którzy wśród współczesnej tandety szukają czegoś nowego i ożywczego.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

sobota, 17 grudnia 2022

Z Biblią...



„Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauki, do strofowania, do poprawiania, do wychowywania w sprawiedliwości”.

II Tymoteusza 3:16 UBG


Biblia to jedna z najpopularniejszych pozycji świata. Na jej temat napisano wiele, co nie przeszkadza tworzyć nowych publikacji. Dla Chrześcijanina to Święta Księga, dzięki której wiemy, że Pan Jezus Chrystus przyszedł na świat, aby świat zbawić, a wszyscy, którzy w Niego wierzą, nie umrą, a będą żyć wiecznie. Wśród całego ogromu komentarzy biblijnych, różnych przekładów tej księgi, wszelkiego rodzaju słowników biblijnych, map, pozycji poświęconych chronologii etc. mamy także poradniki, z którymi jest często problem.

Dla mnie jako Chrześcijanki ciężko na rynku znaleźć poradnik w tematyce biblijnej, a zwłaszcza taki, który mówi o życiu z Biblią na co dzień, ale nie jest podpięty pod żadną religię, a opiera się na samym Piśmie Świętym. Tak samo było z kalendarzem, szukałam długo czegoś, co będzie całkowicie podparte tylko Słowem Bożym i w końcu trafiłam na Dobry Zasiew. Niestety z poradnikiem jak zorganizować czytanie Biblii, aby zapoznać się z nią podczas całego roku, oraz wynieść coś z tego dla siebie było trudniej.

Całkiem niedawno otrzymałam pozycję Z Biblią przez 52 tygodnie studium Biblii dla kobiet na cały rok. Pierwsza rzecz, jaką zrobiłam, to sprawdzenie kto to napisał. Pani Kimberly Moore jest starszym pastorem w Kościele Baptystycznym w Gastonii. Zastanawiałam się przez chwilę, czy książka napisana przez kobietę, która nie powinna nauczać, jest wartościowa, choć prywatnie naprawdę lubię np. Joyce Meyer. Postanowiłam dać jej szansę i otworzyć, tę pozycję.

Publikacja podzielona jest na tygodnie, każdy tydzień ma swój temat przewodni, np. Wszystko ma swój cel, Błogosławienie albo przeklęci, czy Bóg mnie zachował. Każdy tydzień, także zawiera fragmenty Biblii do przeczytania w ciągu tych siedmiu dni, oraz pytania prywatne, na które można sobie odpowiedzieć po zapoznaniu się z dedykowanym fragmentem Słowa Bożego, plus zadania na ten tydzień. Myślę, że jest to jeden z najbardziej rozbudowanych interaktywnych wędrówek przez całą Biblię, dopasowana komentarzem typowo dla kobiet. Trzeba również przyznać, że książka posiada wspaniałą grafikę utrzymaną w pastelowych kolorach, co zachęca do tego, aby do niej zaglądać.

Najlepsze w tej pozycji moim zdaniem jest to, że Autorka mimo tego, że pisze swój komentarz do każdego tygodnia, nie narzuca swojego toku myślenia i za każdym razem zachęca, aby czytać Biblię w pierwszej kolejności. W ogóle właśnie takie słowa, że najpierw Biblia jest dla mnie najważniejsze we wszelkich pozycjach, które się nią podpierają, o niej piszą i ja komentują. Publikacja może się wydawać typowo protestancka, ale myślę, że Katolicy, jak i ludzie wyznający inną religię podpierającą się Pismem Świętym świetnie się w niej odnajdą.

Na ten czas Świąt Narodzenia Pańskiego, warto mieć w ręku coś wartościowego. Zachęcam do zapoznania się z tą publikacją.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zyski i S-ka


 

Banksy ikona Strett Art.



„Dopiero gdy wytną ostatnie drzewo, a ostatnia rzeka zamieni się w cienką, brudną stróżkę. Syn człowieczy pojmie, że nie można jeść pieniędzy, zaś ciągłe powtarzanie przysłów sprawia, że brzmisz jak ciota. “

Banksy



Ikona Strett Art, człowiek, który, dopiero gdy schował twarz, zaczął mieć posłuch w społeczeństwie. Na jego pracach wzorują się tatuażyści na całym świecie, Robert Banks (Banksy) od lat nieprzerwanie, czaruje nas malunkami w ogromnym Londynie, które sprawiają, że to, co kontrowersyjne staje się jeszcze bardziej kontrowersyjne.

Banksy swoją karierę zaczynał jako malarz graffiti, z powodu swojej powolności w tworzeniu dzieł pewnego dnia został niemal złapany w pociągu, w którym malował obraz. Podczas ucieczki przed władzami schował się pod wagon, musiał siedzieć tam długi czas, w międzyczasie przyglądał się numerowi seryjnemu wagonu i tak narodził się pomysł tworzenia sztuki poprzez szablony. Tworzone przez niego prace na podstawie szablonu, często są humorystyczne i powiązane z miejscem ich umieszczenia. Ogólny wydźwięk jego dzieł jest antywojenny, antykapitalistyczny oraz pacyfistyczny. Mimo to Robert Banks długo uważany był za wandala a sztuka, którą uprawiał, miała opinię, wulgarnej i nic niewnoszącej do życia społecznego, a co dopiero do kulturalnego.

Banksy używa murów jako broni, aby wyrażać myśli, prowokować, zmieniać świat. Wszystko, co go dotyczy, jest osnute mgiełką tajemnicy. Mężczyzna nigdy nie ujawnia swojej tożsamości, a jego prace nie oszczędzają nikogo.

„Nieujawnianie tożsamości jest częścią mojej sztuki. Celowo wprawiam ludzi w zakłopotanie; zaczynają się zastanawiać, czy człowiek, z którym rozmawiają, to na pewno ja”.



Często w jego malarstwie powtarza się kilka postaci jak np. Mona Lisa trzymająca wyrzutnię rakietową lub pokazująca tylną część ciała, miś panda z dwoma pistoletami, królowa angielska z piorunem na twarzy czy Steve Jobs wałęsający się z workiem zarzuconym na ramię.

W tej chwili prace artysty są najczęściej pozyskiwane. Zdejmowane lub wycinane ze ścian, sprzedawane na czarnym rynku, uzyskują na aukcjach astronomiczne sumy. Do grona wielbicieli mężczyzny należą takie postacie jak np. Kate Moss, którą sportretował, Jude Law, Christina Aguilera, Justin Bieber, który wytatuował sobie słynną dziewczynkę z balonikiem. Drake, Chris Martin z Coldplay, Jake Gyllenhaal, który w prezencie na trzydzieste urodziny dostał od swojej mamy, scenarzystki Naomi Foner, odbitki prac Banksy’ego. A ponadto nieżyjący George Michael, Bono z U2 i wielu innych.

W najnowszej książce Banksy rewolucjonista spod ściany, Ellsworth-Jones Will przedstawia nam wszystko, co do tej pory wiemy o tym bezsprzecznie sławnym dziś we wszystkich kręgach artyście, a także wiele ciekawostek. Pozycja zawiera drobny druk, który mieści dużo treści, zdjęć i grafik przenosząc czytelnika do świata, który cały czas się rozwija dzięki nieszablonowym pomysłom artysty.

Strett Art. nigdy nie był moją ulubioną formą sztuki, jednak trzeba przyznać, że rzetelna pozycja o Banksy jest lekturą obowiązkową dla każdego miłośnika szeroko pojętego malarstwa. Autor nie zanudza, nie próbuje przedstawić malarza, w dobrym świetle specjalnie go faworyzując, ta publikacja to rzetelna próba przedstawienia czytelnikowi mężczyzny z krwi i kości mimo braku twarzy, który zmienił podejście świata do sztuki ulicznej. Osobiście mimo tego, że Banksy nie jest moim ulubionym artystą, książka jest bardzo wartościowa, nie chodzi tylko o informacje, które możemy sobie przeczytać w szeroko dostępnych źródłach, ale przede wszystkim o ludzkie przedstawienie osoby, którą przez długi czas opinia publiczna uważała za zwykłego wandala i chuligana. Bez wątpienia Dziewczynka z balonikiem to dziś ikona sztuki, która w swym przesłaniu krzyczy o wolność, pokój i praworządność.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

piątek, 9 grudnia 2022

Inna niż inne



„Nie ma lepszego sposobu

pobudzenia dobroci w ludziach,

niż traktować ich tak,

jakby byli dobrymi ludźmi”.

Gustaw Radbruch



Opowieść o człowieku, którego zmieniła jedna gwiazdka, powstała z potrzeby spłacenia karcianych długów w roku 1843. Od tamtej pory, gdy pierwsze sześć tysięcy egzemplarzy rozeszło się w ciągu trzech dni, powieść zostawała wielokrotnie wznawiania, ekranizowana oraz wystawiana na deskach teatrów, aby i dziś uczyć nas bezinteresownej dobroci serca. Opowieść wigilijna Charlesa Dickensa wywołała wielkie poruszenie, sprawiając, że wielu pisarzy poszło w ślady autora i postanowiło napisać swoją wersję niesamowitej, świątecznej historii.

Już niedługo przeżywać będziemy kolejne Święta Narodzenia Pańskiego, przed którymi w księgarniach mamy wysyp pozycji pisanych specjalnie pod ten czas. Nie inaczej, jest z najnowszą książką Pani Elizabeth Scarborough i jej pozycją Inna opowieść wigilijna. Napisana na wzór dzieła Pana Dickensa, umieszczona w czasach współczesnej cyfryzacji, przyciąga powtarzającą się tematyką, która mimo tego, że może wydawać się oklepana, nadal zachwyca.

Nasza bohaterka Monica jest pracoholiczką, w której życiu nie ma miejsca na miłość, dom czy rodzinę. Całe dnie spędza w pracy, nie dostrzegając nic poza nią. Kobieta z sercem jak lód w wigilię odmawia swoim pracownikom urlopu, czym budzi do życia ducha zamieszkującego jej komputer. Niespodziewanie okazuje się, że jest nim nie kto inny tylko sam Ebenezer Scrooge, bohater najpopularniejszej powieści świata. Przebudzony ze snu mężczyzna, odkrywa, że świat bardzo się zmienił od jego ostatniej na nim bytności, a przekonanie Moinici do przyjęcia ducha hojności, miłości i przebaczenia będzie nie lada wyzwaniem.

Powieść obyczajowa, która przypomina nam, jacy powinniśmy być nie tylko w święta. Ciepła, dowcipna, napisana w bardzo inteligentny sposób po raz kolejny udowadnia nam, że warto być dobrym człowiekiem. Nie znajdziemy tutaj zwrotów akcji, przygody i zgrai nieprzeciętnych bohaterów. Książka Pisarki to klasyk w nowoczesnym wydaniu, który ma otworzyć nasze serca na drugiego człowieka. Napisana lekko i przyjemnie napełnia nas nadzieją, na lepsze jutro i pomaga zachować równowagę między tym, co łatwe, a tym, co słuszne.

Czytanie Innej opowieści wigilijnej sprawiło mi wiele przyjemności. Pani Scarborough poruszyła archetyp, pod zupełnie nowym kątem nadając mu świeżości i nieprzeciętności, jednocześnie wplatając w treść bohatera, o którym słyszały nawet dzieci. Połączenie to okazało się strzałem w dziesiątkę. Myślę, że zapewni Wam kilka niezwykle wartościowych, oraz przyjemnych godzin.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

wtorek, 6 grudnia 2022

Wielkie zakończenie



Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest.

William Wharton – Tato



Doczekaliśmy się właśnie, wznowienia ostatniego tomu przeuroczej serii Bridgertonowie, pióra Pani Julii Quinn. Smutek i żal z powodu końca sagi tego zacnego rodu, umila fakt, że możemy po raz kolejny przeczytać wszystkie części od nowa i na pewno się nie rozczarujemy, przeżywając po raz kolejny perypetie miłosne tej rodziny, oraz jej przyjaciół.

O Bridgertonach napisano i powiedziano niemal wszystko. Serial doczekał się nie tylko milionowych odsłon, ale także dużej krytyki, co z całą pewnością nie zniechęciło do ponownego go oglądania. Książki cieszą się ogromną sprzedażą, co tylko utwierdza w przekonaniu, że kobiety kochają historyczne romanse o konwenansach, skandalikach, tajemnicach i namiętności. Żyjąc w czasach, kiedy romans rysuje nosem dno i te dziesięć metrów mułu w nim, z coraz większą chęcią wracamy do klasyki gatunku, co dobrze świadczy o kobiecej inteligencji i wrażliwości na temat.

Po tomie pierwszym, w którym poznaliśmy uroczą Daphne, w kolejnych częściach mogliśmy śledzić losy, oraz perypetie miłosne jej rodzeństwa, na tle XIX wiecznego Londynu, całego jego splendoru, wielkości, zakłamania czy plotek. Poznaliśmy samą królową oraz zasady panujące na dworze, śledziliśmy z uwagą kronikę towarzyską Lady Whistledown, dzięki której mogliśmy zaśmiewać się do łez, a także mogliśmy nauczyć się pewnych zasad panującej etykiety i reguł w świecie damsko męskim. Te osiem tomów jako naprawdę dobry romans, do którego z chęcią się wraca, powinno znaleźć się na półce każdej, zakochanej w powieściach o miłości kobiety.

Ślubny skandal to ostatni tom serii, który nie tylko opowiada o kolejnym z Bridgertonów, ale także pozwala wrócić do naszych ulubionych bohaterów z poprzednich części. Niestety Lady Whistledown już tutaj nie poczytamy, co dla mnie jest bardzo przykre, ale poznajmy Gregory’ego Bridgertona, który wierzy w prawdziwą miłość.

Nasz bohater poznaje zachwycającą pannę Hermionę, zakochuje się w niej niemal od pierwszego wejrzenia i już zaczyna robić wielkie plany, kiedy nagle okazuje się, że dziewczyna jest zakochana w kimś innym. Przyjaciółka Hermiony uważa jednak, że jej wybranek jest nieodpowiednią partią i postanawia uchronić dziewczynę przed tym małżeństwem. Lucy postanawia pomóc Gregory’emu zdobyć serce przyjaciółki. Sprawy komplikują się, gdy oboje uświadamiają sobie, że się kochają, a Lucy jest… zaręczona z kimś innym.

Pełna miłosnych perypetii, napisana z wielkim poczuciem humoru, oraz dystansem powieść i tym razem Was nie zawiedzie. Delikatna, pełna zwrotów akcji, niedopowiedzeń oraz ciętych ripost historia miłosna, która wspaniale zakańcza serię Pisarki. Ślubny skandal, jest tak samo dobry, jak poprzednie pozycje, publikacja, od której nie można się oderwać, czyta się ją jednym tchem. Najlepsza na prezent dla dziewczyny, żony, mamy, czy siostry, pozwoli przenieść się w świat, do którego tęskni wiele kobiet i poznać mężczyzn, którzy łamią konwenanse i zasady dla prawdziwej miłości.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

poniedziałek, 5 grudnia 2022

Przystępna astronomia




„Astronomia zrodziła się z przesądów, elokwencja z ambicji, nienawiści, fałszu i pochlebstwa, geometria z chciwości, fizyka z próżnej ciekawości, nawet filozofia moralna z ludzkiej pychy. Tak więc sztuki i nauki zawdzięczają swoje powstanie naszym wadom”.

Jean-Jacques Rousseau



„Matematyka jest alfabetem, za pomocą którego Bóg opisał Wszechświat” słowa najsłynniejszego matematyka, astronoma, filozofa, oraz naukowca wszech czasów do dziś są cytowane na tysiącach uczelni wyższych, mimo że ich właściciel dokonał żywota właśnie między innymi przez nie. Mowa oczywiście o Galileuszu, bohaterze jednego z najgłośniejszych procesów świata.

Mówi się, że Galileusz wzniecił największy konflikt moralny, oraz intelektualny epoki, w której żył. Zawdzięczana mu do dziś teoria heliocentryczna sprowadziła na niego wielki gniew kościoła rzymskokatolickiego, a całą sytuację zaognił dodatkowo sposób, w jaki uczony głosił swoje tezy. Gdy zarzucono mu, że dyskutuje z przeciwnikami swoich racji oraz że nie dowodzi swoich teorii, jego proces ciągnął się latami, aby w ostatecznym rozrachunku inkwizycja mogła skazać go na dożywotni areszt domowy za szerzenie herezji, oraz poparcie prac Mikołaja Kopernika.

Dziś na odkryciach obu tych uczonych opiera się niemal cała nasza podstawowa wiedza dotycząca przestrzeni kosmicznej. To dzięki nim wiemy, że nie Ziemia jest w centrum wszechświata, znamy czarne dziury, galaktyki, gwiazdy, potrafimy określić, kiedy nastąpi deszcz meteorów, albo zaćmienie słońca lub księżyca. Zacofanie, które przez wieki próbowano, nam wmówić minęło, a Galileusza zrehabilitowano.

Wszystkie książki dotyczące astronomii wywodzą się z wielkiego odkrycia, że to Ziemia krąży wokół Słońca. Ten fakt dał odwagę innym uczonym, aby zgłębiać tajemnice wszechświata, oraz tworzyć coraz to nowe dzieła, które przybliżą nam świat, na jakim żyjemy. Trzeba przyznać, że wielu Pisarzom wychodzi to świetnie, powstają pozycje naukowe, dla dzieci, komiksy czy filmy, które coraz bardziej fascynują, a jednocześnie możemy dzięki nim odkrywać nowe nieznane nam fakty i zjawiska.

Nowa pozycja Willa Gatera, Astronomia przewodnik wydanie drugie w ciekawy oraz przystępny sposób pozwala nam poznać tajemnice kosmosu, najciekawsze jego zakamarki, oraz ciała, które się w nim znajdują. Pisarz zaprasza nas do zapoznania się z mgławicami, gromadami gwiazd, czy widmem świetlnym. W książce znajdziemy, także przewodnik po niebie, gwiazdozbiory, mapy nieba. Dodatkowo Autor raczy nas opisem dość szczegółowym, Układu Słonecznego.

Przyznam, że sama uwielbiam astronomię oraz powiązaną z nią fizykę, więc ta pozycja dla mnie to skarbnica wiedzy. Pisarz daje nam przewodnik pełen zdjęć w tak dobrej rozdzielczości, że można sądzić, że widzimy na żywo wiele zjawisk i obiektów. Książka świetnie nadaje się, też do pomocy przy nauce fizyki w szkole średniej i podstawowej. Dodatkowym atutem jest twarda oprawa, która nie pozwoli na szybkie zniszczenie publikacji. Polecam bez dwóch zdań.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Arkady


 

sobota, 3 grudnia 2022

Ostatnie polskie lata




Hej, rubieże dalekie Rzeczypospolitej, hej, kresy ciche, puste, zdławione, wyludnione, wymordowane, wysiedlone, zamarłe dla szpiegowskiego oka triumfującego łupieżcy-kata, kordonami bagnetów i ziemskiej mocy, dokumentami rządów potężnych i kongresów od Macierzy oddarte i z kart wykreślone! Taki wasz głos i takie w tobie kości i skarby leżą i oczekują na zew od Matki-Pani!

Maria Rodziewiczówna



Seria kresowa Pana Sławomira Kopra, wciąż zachwyca swoją odsłoną. Powstałe tomy zapraszają nas do zapoznania się z tą utraconą częścią Polski, która na zawsze zostanie w naszych sercach, wzbudzając tęsknotę, żal, nostalgię, oraz wiele wspomnień.

Wracając dziś do ziemi, którą utraciliśmy, wracamy nie tylko do zabytków, ale przede wszystkim do historii tysięcy rodzin, wysiedlonych, na rzecz innych państw. Trzeba, także pamiętać, że kresy to nie tylko Lwów, Wilno czy Nowogródek, to przede wszystkim wsie i miasteczka, które być może nie przysłużyły się wielkiej historii świata, ale są ważne dla pojedynczych jednostek jako zbiór opowieści o dzieciństwie, młodości i dorastaniu. Wielu z naszych polskich artystów, malarzy, polityków, piosenkarzy pochodziło ze stron, o których dziś mówimy mało, albo wcale, bo przecież to już nie nasze.

Piąty tom serii Pana Kopra Zapomniane Kresy ostatnie polskie lata, po raz kolejny zaprasza nas do odwiedzenia, najciekawszych, a także najbardziej wartościowych dla narodu Polskiego miejsc na Kresach, a także poznania wielu nazwisk, które powinny wejść do świadomości polskiej.

Z nostalgią wracamy do historii Uniwersytetu w Dorpacie, który istniał w czasach, gdy Rzeczpospolita Obojga Narodów sięgała na północnym wschodzie po tereny dzisiejszej Estonii, gdy w jej skład wchodziły także takie województwa, jak parnackie czy właśnie dorpackie. To właśnie w Dorpacie dzisiejszym Tartu jezuici w roku 1583 założyli Gymnasium Dorpatense. Odbyło się to dzięki zaangażowaniu króla Stefana Batorego, któremu zależało na krzewieniu wiedzy, ale jeszcze bardziej na nawróceniu na katolicyzm protestanckich Estończyków. Uczelnia w Dorpacie może pochwalić się wieloma polskimi nazwiskami, np. polski przyrodnik, Benedykt Dybowski – zasłynął w Dorpacie jako uzdolniony ekscentryk, który powołał Braci Mlecznych, czyli klub abstynentów. Nie można również zapomnieć, że ówcześni polscy studenci byli tak kreatywni, że stworzyli najstarszą, zaraz po studentach polskich z Breslau (Wrocław) polską korporację studencką.

Pisarz w piątej części książki przedstawia, także powstanie styczniowe na Żmudzi, polskie czołgi w Dyneburgu, czy historię Polaków internowanych na Łotwie, Litwie i w Estonii w roku 1939.

Cały zestaw książek o Kresach jest niezwykle wartościowy historycznie. Oczywiście nie oddaje on historii zwykłych ludzi, którzy zamieszkiwali te strony, a później musieli je opuścić, moim zdaniem wielka szkoda. Myślę, że byłoby super, gdyby właśnie jeden tom poświęcić zwykłym Polakom i ich sytuacji na Kresach. Trzeba, jednak napisać, że pod względem wartości merytorycznej zestaw jest naprawdę ciekawy. Ponieważ każda z publikacji traktuje o czymś innym, można je czytać razem, jak i osobno, co jest dodatkowym atutem. Dziś jako Polacy pamiętamy o tym, że ziemie te kiedyś należały do nas. Mimo to uważam, że mamy o nich naprawdę małe, albo żadne pojęcie, dlatego pozycje typu serii Pana Kopra są potrzebne, dla edukacji przyszłych pokoleń.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Fronda


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t