poniedziałek, 3 stycznia 2022

Duchowy aspekt wychowania





Trzeba dzieciom dać serce, piękno i uśmiech, aby nauczyły się
Kochać ludzi i wszystko, co je otacza”.


M. Kownacka












Poradników o wychowaniu dzieci, na rynku wydawniczym od lat mamy ogromny zalew. Piszą je nie tylko pedagodzy, ale także ci, którzy uważają, że o wychowaniu dzieci wiedzą wszystko, nawet jeśli ich nie mają. Poradniki te, poruszają nie tylko kwestie związane z wychowaniem dzieci w normie, ale również tych o specjalnych potrzebach edukacyjnych, a także kształtowania nastolatków. Jak wśród morza tego typu publikacji wybrać najlepszą? To chyba zależy w głównej mierze od tego, jakie wartości wyznają rodzice, oraz w jakim systemie wychowawczym sami byli kształtowani.


Dzieła te można podzielić na dwa typy świeckie oraz te z aspektem duchowym w zależności od religii wyznawanej przez autora. Ja prywatnie raczej omijam pozycje świeckie, wolę publikacje pisane pod kątem wychowania chrześcijańskiego, dlatego najczęściej sięgam właśnie po takie. Po bezsprzecznie wielkiej popularności książki Kim on musi być jeśli chce poślubić moją córkę, głównie o chrześcijańskim wychowaniu chłopców przyszedł czas na pozycję Pana Jacka Pulikowskiego Czy można dzisiaj dobrze wychować dzieci.




Dzieło Pisarza zostało stworzone z punktu widzenia wychowania katolickiego, co mi jako osobie niezwiązanej z Kościołem Rzymskim, w ogóle nie przeszkadza, ponieważ sama sięgam po poradniki również z tej puli wydawniczej. Na publikację Autora czekałam niecierpliwie, ponieważ z opisu wydawała mi się naprawdę godna uwagi. Trzeba przyznać, że zarówno pozycje katolickie jak i protestanckie w tym ważnym temacie nie różnią się za bardzo od siebie, ponieważ generalnie poza niewielkimi, nieistotnymi niuansami opierają się na tych samych wartościach. Dzieło Czy można dzisiaj dobrze wychować dziecko, mimo nie za bardzo obszernej ilości stron zawiera wszystko to, co jest niezmiernie ważne w chrześcijańskiej pracy z dzieckiem, aby wyrosło na w wielkim skrócie dobrego człowieka.


Pan Pulikowski porusza takie tematy jak człowieczeństwo naszych dzieci o, którym często zapominamy, czym różni się wychowanie przez mamę a czym przez tatę w rodzinie, jak słuchać swoich dzieci, kilka słów o posłuszeństwie i autorytecie oraz wiele innych tematów. Wszystkie one opierają się na chrześcijańskim przesłaniu wychowania, co sprawia, że pozycja ta jest naprawdę wartościowa.


Niezwykle pozytywnie zaskoczyło mnie to, że tematy nie są psychologicznie rozwleczone, uważam, że dzięki temu książka zachęci większą liczbę czytelników, aby po nią sięgnąć. Nie każdy lubi długie dysputy, i stek pouczających, ale do niczego nieprowadzących informacji i zagadnień. Pan Pulikowski w swej publikacji skupia się na praktycznym odniesieniu swoich przemyśleń do całego procesu wychowawczego, co bezsprzecznie jest wielkim atutem tej pozycji.


Porównując inne publikacje w tematyce poruszonej przez Autora, być może wbrew opinii Braci Protestantów uważam, że zarówno dzieła w duchu katolickim jak i protestanckim wspaniale się uzupełniają. Być może Pisarz nie zarzuca nas wersetami z Biblii, aby udowodnić swoje poglądy na tę ważną kwestię, jednak książka jest napisana w taki sposób, że każdy, kto zna Pismo Święte, widzi odwołania Autora do tej wielkiej Księgi.


Jak w każdym poradniku i tutaj Pisarz nie rozwiąże za nas wszystkich naszych wychowawczych problemów, jednak we wspaniały sposób przedstawia nam aspekty, na które warto zwrócić uwagę, mając w domu rozwijającego się młodego człowieka. Książka Pana Pulikowskiego to pozycja, która nie idzie na żadne kompromisy co do coraz bardziej wchodzących w życie liberalnych poglądów i typowo lewicowych wartości. Przyznam, że to właśnie podoba mi się w niej najbardziej. W dziele Autora czarne to czarne a białe to białe nie ma tak zwanego środka, który na dobrą sprawę prowadzi donikąd.


Z całą pewnością publikacja Czy można dzisiaj dobrze wychować dzieci, wzbogaciła moją biblioteczkę w tematyce społecznego, moralnego, chrześcijańskiego, oraz wartościowego wychowania, a także jest świetnym uzupełnieniem innych pozycji, które posiadam w tym temacie zarówno tych z punktu widzenia autorów katolickich jak i protestanckich. Bardzo mocno zachęcam do zapoznania się z tym moim zdaniem ważnym dziełem, Pisarza, który nie tylko pisze o samej teorii wychowania, ale również zachęca nas do własnych przemyśleń w temacie i zastosowania tego co nam przedstawia z punktu widzenia osoby o wartościach duchowych.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa RTCK


 

sobota, 1 stycznia 2022

Krwawa, ludzka Syberia




Stłumiwszy w sobie oddech, który troską płynie,
Westchnąć w ciszy za wszystkich, co prześladowani,
Za tych, co uwięzieni i którzy wygnani.
Za tych, co leżą teraz na deskach cierpienia
Z otwartymi oczami, na nieludzkiej ziemi”.


Stanisław Baliński








Od lat o wywózkach na Syberię mówi się najczęściej w negatywnym kontekście. Porusza się takie tematy jak niesprawiedliwość, prześladowania, ciężką pracę, śmierć oraz cierpienie. Do tej pory nie przeczytałam chyba żadnej pozycji, która o zesłaniach na tę jałową ziemię mówiłaby coś pozytywnego, aż do spotkania z książką Pana Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego Mocni ludzie.


Nikt nie neguje tego, że zesłania za panowania cara Rosji, czy później Wissarionowicza Dżugaszwiliego (Józefa Stalina) były tragedią milionów nie tylko Rosjan, ale także wszystkich ludzi, których ten los spotkał.


Nie dbam jaka spadnie kara:
Mina, Sybir czy kajdany;
Zawsze ja wierny, poddany:
Pracować będę dla cara.


W carskiej Rosji wszelkie deportacje ludności były powszechnie stosowanym systemem karnym. Za pierwszą masową deportację uważa się tę z Nowogrodu w roku 1479 podczas panowania cara Iwana III. Już sto lat później kolejny car Iwan IV w swym okrucieństwie deportowała ludność z Witebska i Połocka do Tobolska. Ludzi, którzy byli zagrożeniem, dla panowania pałacu czerwonego początkowo przeganiano jak bydło pieszo lub transportowano kibitkami, znacznie później ze względu na liczbę zesłańców uruchomiono transport kolejowy w nieludzkich warunkach. Historycy uważają, że pierwsi Polacy na Syberii zaczęli pojawiać się w latach 1768 podczas panowania Konfederatów Barskich, jednak najwięcej ludzi trafiło tam podczas powstania styczniowego i po jego upadku w latach 1863 – 1867.


W minach, kruszec kując młotem,
Pomyślę: ta mina szara —
To żelazo — z niego potem
Zrobi ktoś topór na cara.


Na pierwszy okres zsyłek składały się głównie przewinienia polityczne i społeczne, jeńców wojennych zaczęto zsyłać na Syberię dopiero w latach 1591 po tym jak odkryto ciało następcy tronu Dymitra. Dla nas współczesnych najważniejsze są zesłania za panowania Józefa Stalina i jego pobratymców. W czasie świetności ZSRR Syberia skuta lodem, stała się popularnym miejscem cierpienia i śmierci wielu milionów Rosjan oraz Polaków. Podczas II wojny światowej 4 masowe deportacje od roku 1940 do roku 1941 przyczyniły się do największego zaludnienia tego dzikiego i surowego obszaru.


Gdy będę na zaludnieniu,
Pojmę córeczkę Tatara;
Może w mojem pokoleniu
Zrodzi się Palen na cara.


Literatura obfituje w tragiczne wydarzenia nie tylko w trakcie samej zsyłki, ale także i po niej. Wiele dzieł opowiada o nieludzkich warunkach, masowej śmierci, głodzie, bólu i rozpaczy, jednak Autor pozycji Mocni Ludzie pokusił się o napisanie dzieła w pozytywnym aspekcie zsyłki. Przyznam, że jest to jedna z najlepszych publikacji, jakie przeczytałam w tym temacie. Pisarz opowiada nam wprawdzie o tragedii milionów ludzkich istnień podczas tragicznych wydarzeń panowania caratu, ale mówi nam również o sile ludzkiego charakteru, ogromie wzajemnej przyjaźni, wielkiej lojalności, niezwykłej miłości. Opowiada o ludziach, którzy mimo dramatycznych warunków panujących na zesłaniu odnaleźli spokój, bratnie dusze, założyli rodziny i wiodą wbrew wszelkim opinią szczęśliwe życie.


Jest to pierwsza pozytywna książka w tym temacie, choć napisana bardzo obiektywnie z niezwykłymi opisami przyrody, które mnie wprost urzekły. Cała opowieść dotyczy czasu panowania caratu, przepełniona jest niezwykłym optymizmem oraz opisami uroków tego naprawdę niejednoznacznego terenu.


Jeśli interesuje Was okres zsyłek w Rosji, ale chcecie przeczytać coś, z tej drugiej bardziej pozytywnej strony ludzkiej egzystencji na tym obszarze koniecznie musicie sięgnąć po dzieło Pana Ossendowskiego Mocni ludzie. Z tej publikacji przebijają nie tylko czerń i biel, ale cała gama kolorów, które towarzyszą życiu na zesłaniu, oraz pomagają w przetrwaniu trudnych, nieludzkich warunków.


Gdy w koloniach osiędę:
Ogród zorzę, grzędy skopię,
A na nich co rok siać będę
Same lny, same konopie.

Z konopi ktoś zrobi nici —
Srebrem obwita nić szara.
Może się kiedyś poszczyci,
Żе będzie szarfą dla cara.


Adam Mickiewicz


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

środa, 29 grudnia 2021

Michał Leda - nowy Lem na koniec roku




Jesteśmy niemożliwością,
w niemożliwym wszechświecie”.


Ray Bradbury








Stanisław Lem, Andy Weir, Frank Herbert oraz Evan Currie to bez wątpienia najpopularniejsze nazwiska jeśli chodzi o pozycje fantastyczne. Ostatnie wznowienie Diuny spowodowało niemałe zamieszanie na rynku wydawniczym, a zainteresowanie tytułem liczono w dziesiątkach tysięcy odbiorców. Po bezsprzecznie wielkich klasykach gatunku z tytułem Gwiezdne wojny na czele, na naszym rodzinnym rynku po wielkich dziełach Stanisława Lema w końcu pojawił się Autor godny uwagi. Pierwszy tom cyklu Elapsum Turkus i Purpura – eskalacja Pana Michała Leda, ma szanse stać się hitem na miarę powieści Solaris.




Nie jestem wielką fanką dzieł fantastycznych, jeśli chodzi o polskich pisarzy również mam swoje zdanie, jednak muszę napisać, że debiut Pana Leda to pozycja, którą musiałam przeczytać. Po pierwszym opisie, z jakim udało mi się zapoznać w serwisie nakanapie.pl nie wiem dlaczego, ale publikacja ta skojarzyła mi się z największymi państwami realnie dyktatorskimi naszych czasów. Spowodowało to to, że po prostu z pozycją Turkus i Purpura musiałam się zapoznać. Bardzo przykry jest fakt, że literatura fantastyczna i science fiction jest traktowana po macoszemu, nie zauważyłam w ostatnim czasie wielkiego zalewu tym gatunkiem, jeśli chodzi o pozycje choć trochę podobne do klasyków, z tego powodu najnowsza powieść Pana Leda niezmiernie mnie ucieszyła.


Zanim przejdę do przybliżenia fabuły, trzeba tutaj wspomnieć, iż mimo tego, że powieść to gatunek fantastyczny zawiera wiele odnośników do historii świata, wydarzeń współczesności, ogólnego globalizmu, polityki, czy międzynarodowych wydarzeń społecznych i to moim zdaniem w pierwszej kolejności sprawia, że z tą publikacją trzeba się zapoznać.


Pisarz w świetnie stworzonym i niezmiernie szczegółowo opisanym uniwersum Elapsum odzwierciedla niemal doskonale oraz opisuje wszystko to, co do tej pory udało się zaobserwować w toczącej się historii świata i ludzkości. Bardzo odważnie Autor podszedł także do opisów światopoglądowych i to przyznam, zafascynował mnie najbardziej. Niewielu jest Pisarzy, którzy potrafią postawić naprzeciw siebie dwa skrajne przekonania, jednocześnie nie narzucając czytelnikowi własnego zdania, oraz przychylności wobec jednej stworzonej przez siebie strony konfliktu. W dziele Turkus i Purpura ścierają się ze sobą konserwatywne przekonania arcyksięcia Ferdynanda, oraz liberalne i marksistowskie poglądy Friedricha Stoltanera. Obaj mają inne spojrzenie na otaczającą ich rzeczywistość, a także nadchodzącą przyszłość, ale czytelnik sam może zdecydować, po której stronie się opowie bez sugestii Autora. Oczywiście w powieści nie zabrakło także intryg, tajemnic, zbrodni, oraz niebanalnych bohaterów.


Cała fabuła rozgrywa się w XXVI wieku w opanowanym przez człowieka kosmosie, czuć tutaj ducha takich pozycji jak Star Trek, czy Gwiezdne wojny. Spór między tradycyjnym Cesarstwem a reformatorską Koalicją z każdym dniem przybiera na sile, wielką zagadką są również obcy, którzy wśród mroków intryg, waśni i terroru próbują ugrać coś dla siebie, choć nikt nie wie, kim oni tak naprawdę są. Starcie dwóch różnych pomysłów na ludzkość w tym dziele bez wątpienia przypomina współczesny konflikt na arenie międzynarodowej, nie tylko wspaniale oddany w fabule tomu I, ale przede wszystkim opisany w sposób dostępny dla wszystkich bez narzucania poglądów Pana Leda.


Tak naprawdę dla mnie w książce Pisarza fabuła i akcja były na drugim planie. Najbardziej zafascynowało mnie podejście Pana Leda do historii realnej przelanej do uniwersum. Publikacja głęboka i doskonale przemyślana, sprawia, że czytelnik musi zastanowić się nad kierunkiem, w jakim zmierza świat, a także wartościami, jakimi się kieruje. Tom I uniwersum Elapsum jest oddaniem dużej spostrzegawczości Autora i jego ponadprzeciętnej inteligencji. Ostatnio polski rynek wydawniczy kuleje z takimi publikacjami, co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że powieść ta ma szansę stać się bestsellerem.


Na uwagę zasługują tutaj również bohaterowie, którzy momentami sami miotają się wśród swoich przekonań. Niesamowita psychologia postaci sprawia, że dzieło to, staje się nie tylko fantastyką samą w sobie, ale także świetną oceną ludzkich zachowań, przez co zyskuje jako podgatunek psychologiczny.


Jako nie za wielka fanka powieści fantastycznych, dzięki Pisarzowi podeszłam do jego książki z perspektywy miłośnika historii i polityki przedstawionej w tematyce kosmicznego imperium. Pozwoliło mi to, na wyciągnięcie z tej pozycji czegoś dla siebie, dlatego czekam na tom II tego bezsprzecznie ważnego debiutu. Niezmiernie ciesze się, że po erze Lema i zagranicznych gwiazd gatunku, w końcu doczekaliśmy się powiewu świeżości na bardzo wysokim poziomie.


Jestem przekonana, że miłośnicy Diuny, Gwiezdnych wojen oraz wszelkiej fantastyki naukowej będą tą publikacją zachwyceni. Bezsprzecznie polecam, i mam wielką nadzieję, że powieść z wielkim rozmachem zostanie przeniesiona na duży ekran.

Książkę do recenzji otrzymałam dzięki uprzejmości Pana Michała Ledy od serwisu nakanapie.pl



 

poniedziałek, 27 grudnia 2021

Vonnegut na Nowy Rok




Wzbogacić się możesz na tysiąc sposobów,
ale żeby stać się biednym, możesz tylko na jeden.
Pracując uczciwie”.


Ninus Nestrović












Pieniądze, czym właściwie są dziś, a czym były kiedyś. Jak wiadomo, człowiek handlował i kupował, dużo wcześniej nim wymyślono pojęcie „pieniądz”. Arystoteles np. uważał, że rozwój wymiany handlowej z dalekimi krajami przyczynił się do powstania monet, inną teorię miał Jean Burdian teoretyk z XIV wieku, jego zdaniem do wszelkiej wymiany nadaje się tylko mały przedmiot, który jest nie tylko łatwy w transporcie, ale i posiada wielką wartość. Takim przedmiotem były wykonane z drogocennego kruszcu małe metalowe krążki nazwane monetami.


Zanim jednak weszły one do obiegu, przez lata następowała zwykła wymiana, na zasadzie ja mam, kto ma. Ja produkuje ser i wymienię się z tobą, ponieważ ty produkujesz np. mięso. Tak ludzie żyli przez lata, aż całkowicie moneta zdominowała handel wymienny i stała się podstawowym środkiem płatniczym.


Wszystko byłoby dobrze gdyby pieniądz faktycznie służył tylko do wymiany handlowej, jednak na przestrzeni lat kult niepozornej monety nie tylko zniszczył społeczeństwa i doprowadził do upadku wielkich, ale stał się tak poważny i wszedł do mentalności ludzkiej, że do dziś rozbudowuje się on i rozprzestrzenia. Na świecie coraz bardziej widać, że mieć znaczy więcej niż być, a ci, co mają więcej, nie tylko chcą posiadać jeszcze więcej, ale i nie mają w zwyczaju ani moralności dzielić się z tymi, którzy nie mają nic. Ciekawe jest to, że tylko prawdziwi obrońcy kapitalizmu mówią, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze.


O znaczeniu monet i banknotów na przestrzeni lat powstało wiele publikacji. Już w Biblii poruszany jest temat bałwochwalstwa, w kontekście traktowania pieniądza jako boga, oraz służenie mu. Jedną z lepszych pozycji w tym temacie, a zarazem oddającą upadek człowieka pod nadmiarem bogactwa jest publikacja Kurta Vonneguta Niech Pana Bóg błogosławi panie Rosewater.


Wydana po raz pierwszy w 1965 roku pozycja przedstawia nam groteskowy, a zarazem straszny świat, w którym pieniądz jest najważniejszy. Świat zbudowany wokół kultu pieniądza, który staje się jedną z podstawowych wartości w życiu. Główny bohater Eliot Rosewater, niesamowicie lubiący alkohol jest prezesem niezwykle dobrze prosperującej Fundacji Roswatera, która przynosi mu krociowe zyski. Niestety ciężar fortuny, którą posiada nasz bohater niezwykle, go przygniata, oraz przygnębia. Eliot wpada w psychiczny obłęd i wyrusza w okraszaną alkoholem podróż, po całym kraju, aby na końcu uprościć swoje życie i pomagać najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym w swoim miasteczku, wbrew woli ojca, który nie zgadza się z poglądami Eliota.




Pozycja ta, to nie tylko moralne zmagania i przemyślenia w tematyce bogactwa, to przede wszystkim przewartościowanie swojego życia i poznanie tego co naprawdę się liczy w życiu. Okazuje się bowiem, że pieniądze nie są najważniejsze i nie dają szczęścia, a mogą przysporzyć wielu kłopotów. Nasz główny bohater w swej wędrówce odkrywa, że mieć nie jest najważniejsze, liczy się to jakim się jest człowiekiem i co robi się z tym co się posiada.


Niezwykle wartościowa, wzruszająca, mądra historia, która, mimo że oscyluje wokół kultu pieniądza, uświadamia nam, że są w życiu ważniejsze sprawy jak miłość, przyjaźń, współczucie, empatia, wzajemna pomoc… Publikacja Pana Vonneguta to historia ponad czasowa, niezwykle przypomina mi opowieść Dickensa, Eliot tak samo jak Scrooge poddawany jest powolnej przemianie swojego serca oraz stanu umysłu, aby na końcu odkryć prawdę nie tylko o swoim majątku, ale i o samym sobie.




Bezsprzecznie powieść Niech Pana Bóg błogosławi Panie Rosewater to pozycja, której nie może zabraknąć na Waszych półkach. Jest to książka, którą warto zacząć nadchodzący Nowy Rok.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka




 

Hillary Clinton w nowej odsłonie






Jestem najsłynniejszą osobą, której nie znacie”.


Hillary Clinton










Hillary Clinton była pierwszą damą w latach 1993 – 2001, gdy jej mąż sprawował urząd Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Po rządach swego małżonka dwa razy walczyła o fotel głowy państwa, raz stając do walki z Barackiem Obamą a kolejny raz z Donaldem Trumpem. O ile jej kariera polityczna, zawsze była niezwykle ciekawa oraz momentami imponująca, a także kontrowersyjna, o tyle zaskoczeniem dla mnie było gdy zadebiutowała jako pisarka swoją najnowszą powieścią Stan Terroru.




O karierze Pani Clinton w ramach partii Demokratów można mówić wiele złego, ale i wiele dobrego. Po kilku aferach z mężem kontrowersyjnych decyzjach, zaskakujących oświadczeniach i przegranych wyborach na rynku wydawniczym pojawiło się kilka naprawdę dobrych biografii byłej pierwszej damy USA. Trzeba jednak przyznać, że biografia nawet najlepsza to tylko zlepek informacji o człowieku, którego i tak nie zna się naprawdę i do końca. Moim zdaniem powieść Pani Clinton mówi o Niej więcej niż niejedna biografia.


Przyznam, że do pozycji Stan terroru podchodziłam z dużą rezerwą, co wynikało z tego, że nie jestem fanką żony Bila Clintona. Byłam zaskoczona, że ktoś, kto bezsprzecznie jest jedną z ikon amerykańskiej polityki, postanowił napisać, powieść dla mas. Pani Clinton swoją publikację napisała razem z Panią Penny Louise, co może powinno łagodzić trochę moje obawy, ale i tak bałam się tej pozycji, głównie wątków politycznych. Muszę, jednak napisać, że pozycja ta jest naprawdę dobrym thrillerem.


Światem wstrząsa niepokojąca seria ataków terrorystycznych. W USA nowa sekretarz stanu odkrywa, że cała akcja była od początku misternie zaplanowaną intrygą. By stawić czoła przeciwnikowi potrzeba zgranego zespołu, który nie tylko wyjaśni ataki, ale również stawi czoła wewnętrznym walką politycznym, oraz zaufa sobie nawzajem. Nasza Pani sekretarz będzie miała ciężkie zadanie, czy uda jej się wyjść cało z politycznych, światowych intryg i ponownie zbudować wspólnie z prezydentem silną Amerykę? Koniecznie musicie przeczytać.




Uwielbiam thrillery i powieści sensacyjne. W tej pozycji widać politycznego ducha Pani Clinton, widać również Jej prywatne zdanie na temat wydarzeń na świecie, walk wewnętrznych w kraju oraz przekonanie, że kobieta może dobrze rządzić wielkim imperium. Myślę, że powieść ta jest również uzewnętrznieniem się Autorki i przelania na papier w formie bez wątpienia wspaniałej akcji Jej własnych przeżyć.


Wartka akcja, niejednoznaczni bohaterowie, historia, wielka polityka, misterny plan, wielkie niebezpieczeństwo, a także relacje polityczno-społeczne to wszystko sprawia, że pozycja Stan Terroru wciąga i zachwyca od pierwszej strony. Muszę przyznać, że Pani Clinton niemal dorównuje innym pisarzom tego gatunku, co było dla mnie samej zaskoczeniem.
Jak już pisałam, nie jestem polityczną fanką Hillary Clinton, ale jako Pisarka sprawdziła się ona znakomicie. Książka ma jedną bezsprzeczną wartość tematyka powieści, pisana jest przez kogoś, kto był na samych szczytach różnego rodzaju stanów zagrożenia, czy afer zagrażających porządkowi świata, to sprawia, że publikacja ta mimo fikcji zawiera wiele z realizmu np. reakcje ludzi na najwyższych szczeblach, czy specjalne działania na niekorzyść państwa.


Bezdyskusyjnie naprawdę wspaniałą pozycję Stan terroru polecam. Jest to książka, którą powinno się przeczytać bez względu na poglądy i przekonania polityczne.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K



 

poniedziałek, 20 grudnia 2021

Boże Narodzenie pełne miłości




Przedświąteczne dni, zawsze kuszą mnie do sięgnięcia po jakiś dobry romans, z Bożym Narodzeniem w tle. Tutaj rynek wydawniczy jest wprost zasypany propozycjami o miłości podczas magii wyjątkowej nocy, jednak często są to pozycje na jedno kopyto i naprawdę trudno znaleźć coś oryginalnego. Zastanawiam się zawsze, jak to jest, że Święta Zmartwychwstania Pańskiego bezsprzecznie najważniejsze w roku nie obfitują wylewem publikacji romantycznych… Faktycznie Boże Narodzenie ma swój urok i czar i stąd chyba ta różnica w tematyce książkowej.




W tym roku postanowiłam dać się porwać najnowszej pozycji Pani Christiny Lauren Miłość na Święta. Długo na nią czekałam, a z recenzją wstrzymywałam się specjalnie do ostatniego tygodnia przed Świętami, ponieważ jest to książka, która wspaniale nastroi Was do oczekiwania na pierwszą gwiazdkę. Nigdy nie czytałam nic Pani Lauren, przyznam, że jej poprzednia publikacjaPodróż Nieślubna zapowiada się wspaniale i mam zamiar się z nią zapoznać, ale dziś o romansiku z gwiazdką w tle.


Fabuła może wydawać się banalna, nasza główna bohaterka Maelyn córeczka mamusi, nieznosząca swojej pracy właśnie przeżywa zawód miłosny. Serce nie sługa, a dziewczyna tym razem cóż kiepsko wybrała, święta spędza po raz ostatni (jednak czy na pewno?) z rodziną i przyjaciółmi w pięknej i klimatycznej chacie w Utah. Po powrocie ze spotkania rodzinnego i obfitej wigilii Maelyn wypowiada życzenie skierowane do wszechświata, (a może do Pana Boga) by ten pokazał jej, co ją tak naprawdę uszczęśliwi. Życzenie zostaje spełnione w bardzo oryginalny sposób, powodując lawinę zaskakujących, wesołych, ale przede wszystkim pouczających wydarzeń, które całkowicie odmieniają życie naszej bohaterki. Po wypowiedzeniu życzenia wszystko nagle znika, a Mae ponownie powraca do momentu, w którym jechała do urokliwej chatki w Utah…




Szkoda, że nie widzieliście mojej miny gdy rozpakowałam tę pozycję z koperty… Książka była zapakowana w romantyczny, błękitny woreczek nigdy nie dostałam tak ozdobionej pozycji, muszę tutaj napisać, że niby taki mały gest a sprawił, że nie mogłam się doczekać, aby po nią sięgnąć. Publikacja ta lekko przypomina twórczość Pani Cecelii Ahern, choć ma więcej zalet np. wspaniały żywy i niezwykle zabawny język. Momentami, czytając tę powieść, uśmiałam się do łez, cięty język bohaterki, cała gama przemyśleń, niebanalni bohaterowie oraz wszystko to, co najważniejsze na Święta spotyka się w tej jednej pozycji. Dzieło to zmusza do myślenia, nakłania do przewartościowania swojego życia i zachęca, aby na sprawy, które wydają nam się nie do rozwiązania spojrzeć z innej perspektywy.


Jeśli chodzi o romanse, bożonarodzeniowe myślę, że Miłość na Święta jest jednym z lepszych, jakie przeczytałam. Niezwykle ciepła, pełna uczuć, rodzinna i obfitująca w miłość powieść będzie wspaniałym przerywnikiem podczas wypełnionego przygotowaniami do Bożego Narodzenia tygodnia. Jestem przekonana, że Mae porwie Was tak samo jak mnie w swój zwariowany świat pełen ciepła i miłości. Boże Narodzenie to czas, w którym częściej sięgamy po powieści romantyczne. W tym roku Miłości na Święta nie może zabraknąć na Waszych półkach, a także pod choinką.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K





 

Kto nie pracuje...

  Milton Friedman "Nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad." Współczesny świat jest przesiąknięty ekonomią. Codziennie podejmujemy...