środa, 29 grudnia 2021

Michał Leda - nowy Lem na koniec roku




Jesteśmy niemożliwością,
w niemożliwym wszechświecie”.


Ray Bradbury








Stanisław Lem, Andy Weir, Frank Herbert oraz Evan Currie to bez wątpienia najpopularniejsze nazwiska jeśli chodzi o pozycje fantastyczne. Ostatnie wznowienie Diuny spowodowało niemałe zamieszanie na rynku wydawniczym, a zainteresowanie tytułem liczono w dziesiątkach tysięcy odbiorców. Po bezsprzecznie wielkich klasykach gatunku z tytułem Gwiezdne wojny na czele, na naszym rodzinnym rynku po wielkich dziełach Stanisława Lema w końcu pojawił się Autor godny uwagi. Pierwszy tom cyklu Elapsum Turkus i Purpura – eskalacja Pana Michała Leda, ma szanse stać się hitem na miarę powieści Solaris.




Nie jestem wielką fanką dzieł fantastycznych, jeśli chodzi o polskich pisarzy również mam swoje zdanie, jednak muszę napisać, że debiut Pana Leda to pozycja, którą musiałam przeczytać. Po pierwszym opisie, z jakim udało mi się zapoznać w serwisie nakanapie.pl nie wiem dlaczego, ale publikacja ta skojarzyła mi się z największymi państwami realnie dyktatorskimi naszych czasów. Spowodowało to to, że po prostu z pozycją Turkus i Purpura musiałam się zapoznać. Bardzo przykry jest fakt, że literatura fantastyczna i science fiction jest traktowana po macoszemu, nie zauważyłam w ostatnim czasie wielkiego zalewu tym gatunkiem, jeśli chodzi o pozycje choć trochę podobne do klasyków, z tego powodu najnowsza powieść Pana Leda niezmiernie mnie ucieszyła.


Zanim przejdę do przybliżenia fabuły, trzeba tutaj wspomnieć, iż mimo tego, że powieść to gatunek fantastyczny zawiera wiele odnośników do historii świata, wydarzeń współczesności, ogólnego globalizmu, polityki, czy międzynarodowych wydarzeń społecznych i to moim zdaniem w pierwszej kolejności sprawia, że z tą publikacją trzeba się zapoznać.


Pisarz w świetnie stworzonym i niezmiernie szczegółowo opisanym uniwersum Elapsum odzwierciedla niemal doskonale oraz opisuje wszystko to, co do tej pory udało się zaobserwować w toczącej się historii świata i ludzkości. Bardzo odważnie Autor podszedł także do opisów światopoglądowych i to przyznam, zafascynował mnie najbardziej. Niewielu jest Pisarzy, którzy potrafią postawić naprzeciw siebie dwa skrajne przekonania, jednocześnie nie narzucając czytelnikowi własnego zdania, oraz przychylności wobec jednej stworzonej przez siebie strony konfliktu. W dziele Turkus i Purpura ścierają się ze sobą konserwatywne przekonania arcyksięcia Ferdynanda, oraz liberalne i marksistowskie poglądy Friedricha Stoltanera. Obaj mają inne spojrzenie na otaczającą ich rzeczywistość, a także nadchodzącą przyszłość, ale czytelnik sam może zdecydować, po której stronie się opowie bez sugestii Autora. Oczywiście w powieści nie zabrakło także intryg, tajemnic, zbrodni, oraz niebanalnych bohaterów.


Cała fabuła rozgrywa się w XXVI wieku w opanowanym przez człowieka kosmosie, czuć tutaj ducha takich pozycji jak Star Trek, czy Gwiezdne wojny. Spór między tradycyjnym Cesarstwem a reformatorską Koalicją z każdym dniem przybiera na sile, wielką zagadką są również obcy, którzy wśród mroków intryg, waśni i terroru próbują ugrać coś dla siebie, choć nikt nie wie, kim oni tak naprawdę są. Starcie dwóch różnych pomysłów na ludzkość w tym dziele bez wątpienia przypomina współczesny konflikt na arenie międzynarodowej, nie tylko wspaniale oddany w fabule tomu I, ale przede wszystkim opisany w sposób dostępny dla wszystkich bez narzucania poglądów Pana Leda.


Tak naprawdę dla mnie w książce Pisarza fabuła i akcja były na drugim planie. Najbardziej zafascynowało mnie podejście Pana Leda do historii realnej przelanej do uniwersum. Publikacja głęboka i doskonale przemyślana, sprawia, że czytelnik musi zastanowić się nad kierunkiem, w jakim zmierza świat, a także wartościami, jakimi się kieruje. Tom I uniwersum Elapsum jest oddaniem dużej spostrzegawczości Autora i jego ponadprzeciętnej inteligencji. Ostatnio polski rynek wydawniczy kuleje z takimi publikacjami, co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że powieść ta ma szansę stać się bestsellerem.


Na uwagę zasługują tutaj również bohaterowie, którzy momentami sami miotają się wśród swoich przekonań. Niesamowita psychologia postaci sprawia, że dzieło to, staje się nie tylko fantastyką samą w sobie, ale także świetną oceną ludzkich zachowań, przez co zyskuje jako podgatunek psychologiczny.


Jako nie za wielka fanka powieści fantastycznych, dzięki Pisarzowi podeszłam do jego książki z perspektywy miłośnika historii i polityki przedstawionej w tematyce kosmicznego imperium. Pozwoliło mi to, na wyciągnięcie z tej pozycji czegoś dla siebie, dlatego czekam na tom II tego bezsprzecznie ważnego debiutu. Niezmiernie ciesze się, że po erze Lema i zagranicznych gwiazd gatunku, w końcu doczekaliśmy się powiewu świeżości na bardzo wysokim poziomie.


Jestem przekonana, że miłośnicy Diuny, Gwiezdnych wojen oraz wszelkiej fantastyki naukowej będą tą publikacją zachwyceni. Bezsprzecznie polecam, i mam wielką nadzieję, że powieść z wielkim rozmachem zostanie przeniesiona na duży ekran.

Książkę do recenzji otrzymałam dzięki uprzejmości Pana Michała Ledy od serwisu nakanapie.pl



 

poniedziałek, 27 grudnia 2021

Vonnegut na Nowy Rok




Wzbogacić się możesz na tysiąc sposobów,
ale żeby stać się biednym, możesz tylko na jeden.
Pracując uczciwie”.


Ninus Nestrović












Pieniądze, czym właściwie są dziś, a czym były kiedyś. Jak wiadomo, człowiek handlował i kupował, dużo wcześniej nim wymyślono pojęcie „pieniądz”. Arystoteles np. uważał, że rozwój wymiany handlowej z dalekimi krajami przyczynił się do powstania monet, inną teorię miał Jean Burdian teoretyk z XIV wieku, jego zdaniem do wszelkiej wymiany nadaje się tylko mały przedmiot, który jest nie tylko łatwy w transporcie, ale i posiada wielką wartość. Takim przedmiotem były wykonane z drogocennego kruszcu małe metalowe krążki nazwane monetami.


Zanim jednak weszły one do obiegu, przez lata następowała zwykła wymiana, na zasadzie ja mam, kto ma. Ja produkuje ser i wymienię się z tobą, ponieważ ty produkujesz np. mięso. Tak ludzie żyli przez lata, aż całkowicie moneta zdominowała handel wymienny i stała się podstawowym środkiem płatniczym.


Wszystko byłoby dobrze gdyby pieniądz faktycznie służył tylko do wymiany handlowej, jednak na przestrzeni lat kult niepozornej monety nie tylko zniszczył społeczeństwa i doprowadził do upadku wielkich, ale stał się tak poważny i wszedł do mentalności ludzkiej, że do dziś rozbudowuje się on i rozprzestrzenia. Na świecie coraz bardziej widać, że mieć znaczy więcej niż być, a ci, co mają więcej, nie tylko chcą posiadać jeszcze więcej, ale i nie mają w zwyczaju ani moralności dzielić się z tymi, którzy nie mają nic. Ciekawe jest to, że tylko prawdziwi obrońcy kapitalizmu mówią, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze.


O znaczeniu monet i banknotów na przestrzeni lat powstało wiele publikacji. Już w Biblii poruszany jest temat bałwochwalstwa, w kontekście traktowania pieniądza jako boga, oraz służenie mu. Jedną z lepszych pozycji w tym temacie, a zarazem oddającą upadek człowieka pod nadmiarem bogactwa jest publikacja Kurta Vonneguta Niech Pana Bóg błogosławi panie Rosewater.


Wydana po raz pierwszy w 1965 roku pozycja przedstawia nam groteskowy, a zarazem straszny świat, w którym pieniądz jest najważniejszy. Świat zbudowany wokół kultu pieniądza, który staje się jedną z podstawowych wartości w życiu. Główny bohater Eliot Rosewater, niesamowicie lubiący alkohol jest prezesem niezwykle dobrze prosperującej Fundacji Roswatera, która przynosi mu krociowe zyski. Niestety ciężar fortuny, którą posiada nasz bohater niezwykle, go przygniata, oraz przygnębia. Eliot wpada w psychiczny obłęd i wyrusza w okraszaną alkoholem podróż, po całym kraju, aby na końcu uprościć swoje życie i pomagać najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym w swoim miasteczku, wbrew woli ojca, który nie zgadza się z poglądami Eliota.




Pozycja ta, to nie tylko moralne zmagania i przemyślenia w tematyce bogactwa, to przede wszystkim przewartościowanie swojego życia i poznanie tego co naprawdę się liczy w życiu. Okazuje się bowiem, że pieniądze nie są najważniejsze i nie dają szczęścia, a mogą przysporzyć wielu kłopotów. Nasz główny bohater w swej wędrówce odkrywa, że mieć nie jest najważniejsze, liczy się to jakim się jest człowiekiem i co robi się z tym co się posiada.


Niezwykle wartościowa, wzruszająca, mądra historia, która, mimo że oscyluje wokół kultu pieniądza, uświadamia nam, że są w życiu ważniejsze sprawy jak miłość, przyjaźń, współczucie, empatia, wzajemna pomoc… Publikacja Pana Vonneguta to historia ponad czasowa, niezwykle przypomina mi opowieść Dickensa, Eliot tak samo jak Scrooge poddawany jest powolnej przemianie swojego serca oraz stanu umysłu, aby na końcu odkryć prawdę nie tylko o swoim majątku, ale i o samym sobie.




Bezsprzecznie powieść Niech Pana Bóg błogosławi Panie Rosewater to pozycja, której nie może zabraknąć na Waszych półkach. Jest to książka, którą warto zacząć nadchodzący Nowy Rok.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka




 

Hillary Clinton w nowej odsłonie






Jestem najsłynniejszą osobą, której nie znacie”.


Hillary Clinton










Hillary Clinton była pierwszą damą w latach 1993 – 2001, gdy jej mąż sprawował urząd Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Po rządach swego małżonka dwa razy walczyła o fotel głowy państwa, raz stając do walki z Barackiem Obamą a kolejny raz z Donaldem Trumpem. O ile jej kariera polityczna, zawsze była niezwykle ciekawa oraz momentami imponująca, a także kontrowersyjna, o tyle zaskoczeniem dla mnie było gdy zadebiutowała jako pisarka swoją najnowszą powieścią Stan Terroru.




O karierze Pani Clinton w ramach partii Demokratów można mówić wiele złego, ale i wiele dobrego. Po kilku aferach z mężem kontrowersyjnych decyzjach, zaskakujących oświadczeniach i przegranych wyborach na rynku wydawniczym pojawiło się kilka naprawdę dobrych biografii byłej pierwszej damy USA. Trzeba jednak przyznać, że biografia nawet najlepsza to tylko zlepek informacji o człowieku, którego i tak nie zna się naprawdę i do końca. Moim zdaniem powieść Pani Clinton mówi o Niej więcej niż niejedna biografia.


Przyznam, że do pozycji Stan terroru podchodziłam z dużą rezerwą, co wynikało z tego, że nie jestem fanką żony Bila Clintona. Byłam zaskoczona, że ktoś, kto bezsprzecznie jest jedną z ikon amerykańskiej polityki, postanowił napisać, powieść dla mas. Pani Clinton swoją publikację napisała razem z Panią Penny Louise, co może powinno łagodzić trochę moje obawy, ale i tak bałam się tej pozycji, głównie wątków politycznych. Muszę, jednak napisać, że pozycja ta jest naprawdę dobrym thrillerem.


Światem wstrząsa niepokojąca seria ataków terrorystycznych. W USA nowa sekretarz stanu odkrywa, że cała akcja była od początku misternie zaplanowaną intrygą. By stawić czoła przeciwnikowi potrzeba zgranego zespołu, który nie tylko wyjaśni ataki, ale również stawi czoła wewnętrznym walką politycznym, oraz zaufa sobie nawzajem. Nasza Pani sekretarz będzie miała ciężkie zadanie, czy uda jej się wyjść cało z politycznych, światowych intryg i ponownie zbudować wspólnie z prezydentem silną Amerykę? Koniecznie musicie przeczytać.




Uwielbiam thrillery i powieści sensacyjne. W tej pozycji widać politycznego ducha Pani Clinton, widać również Jej prywatne zdanie na temat wydarzeń na świecie, walk wewnętrznych w kraju oraz przekonanie, że kobieta może dobrze rządzić wielkim imperium. Myślę, że powieść ta jest również uzewnętrznieniem się Autorki i przelania na papier w formie bez wątpienia wspaniałej akcji Jej własnych przeżyć.


Wartka akcja, niejednoznaczni bohaterowie, historia, wielka polityka, misterny plan, wielkie niebezpieczeństwo, a także relacje polityczno-społeczne to wszystko sprawia, że pozycja Stan Terroru wciąga i zachwyca od pierwszej strony. Muszę przyznać, że Pani Clinton niemal dorównuje innym pisarzom tego gatunku, co było dla mnie samej zaskoczeniem.
Jak już pisałam, nie jestem polityczną fanką Hillary Clinton, ale jako Pisarka sprawdziła się ona znakomicie. Książka ma jedną bezsprzeczną wartość tematyka powieści, pisana jest przez kogoś, kto był na samych szczytach różnego rodzaju stanów zagrożenia, czy afer zagrażających porządkowi świata, to sprawia, że publikacja ta mimo fikcji zawiera wiele z realizmu np. reakcje ludzi na najwyższych szczeblach, czy specjalne działania na niekorzyść państwa.


Bezdyskusyjnie naprawdę wspaniałą pozycję Stan terroru polecam. Jest to książka, którą powinno się przeczytać bez względu na poglądy i przekonania polityczne.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K



 

poniedziałek, 20 grudnia 2021

Boże Narodzenie pełne miłości




Przedświąteczne dni, zawsze kuszą mnie do sięgnięcia po jakiś dobry romans, z Bożym Narodzeniem w tle. Tutaj rynek wydawniczy jest wprost zasypany propozycjami o miłości podczas magii wyjątkowej nocy, jednak często są to pozycje na jedno kopyto i naprawdę trudno znaleźć coś oryginalnego. Zastanawiam się zawsze, jak to jest, że Święta Zmartwychwstania Pańskiego bezsprzecznie najważniejsze w roku nie obfitują wylewem publikacji romantycznych… Faktycznie Boże Narodzenie ma swój urok i czar i stąd chyba ta różnica w tematyce książkowej.




W tym roku postanowiłam dać się porwać najnowszej pozycji Pani Christiny Lauren Miłość na Święta. Długo na nią czekałam, a z recenzją wstrzymywałam się specjalnie do ostatniego tygodnia przed Świętami, ponieważ jest to książka, która wspaniale nastroi Was do oczekiwania na pierwszą gwiazdkę. Nigdy nie czytałam nic Pani Lauren, przyznam, że jej poprzednia publikacjaPodróż Nieślubna zapowiada się wspaniale i mam zamiar się z nią zapoznać, ale dziś o romansiku z gwiazdką w tle.


Fabuła może wydawać się banalna, nasza główna bohaterka Maelyn córeczka mamusi, nieznosząca swojej pracy właśnie przeżywa zawód miłosny. Serce nie sługa, a dziewczyna tym razem cóż kiepsko wybrała, święta spędza po raz ostatni (jednak czy na pewno?) z rodziną i przyjaciółmi w pięknej i klimatycznej chacie w Utah. Po powrocie ze spotkania rodzinnego i obfitej wigilii Maelyn wypowiada życzenie skierowane do wszechświata, (a może do Pana Boga) by ten pokazał jej, co ją tak naprawdę uszczęśliwi. Życzenie zostaje spełnione w bardzo oryginalny sposób, powodując lawinę zaskakujących, wesołych, ale przede wszystkim pouczających wydarzeń, które całkowicie odmieniają życie naszej bohaterki. Po wypowiedzeniu życzenia wszystko nagle znika, a Mae ponownie powraca do momentu, w którym jechała do urokliwej chatki w Utah…




Szkoda, że nie widzieliście mojej miny gdy rozpakowałam tę pozycję z koperty… Książka była zapakowana w romantyczny, błękitny woreczek nigdy nie dostałam tak ozdobionej pozycji, muszę tutaj napisać, że niby taki mały gest a sprawił, że nie mogłam się doczekać, aby po nią sięgnąć. Publikacja ta lekko przypomina twórczość Pani Cecelii Ahern, choć ma więcej zalet np. wspaniały żywy i niezwykle zabawny język. Momentami, czytając tę powieść, uśmiałam się do łez, cięty język bohaterki, cała gama przemyśleń, niebanalni bohaterowie oraz wszystko to, co najważniejsze na Święta spotyka się w tej jednej pozycji. Dzieło to zmusza do myślenia, nakłania do przewartościowania swojego życia i zachęca, aby na sprawy, które wydają nam się nie do rozwiązania spojrzeć z innej perspektywy.


Jeśli chodzi o romanse, bożonarodzeniowe myślę, że Miłość na Święta jest jednym z lepszych, jakie przeczytałam. Niezwykle ciepła, pełna uczuć, rodzinna i obfitująca w miłość powieść będzie wspaniałym przerywnikiem podczas wypełnionego przygotowaniami do Bożego Narodzenia tygodnia. Jestem przekonana, że Mae porwie Was tak samo jak mnie w swój zwariowany świat pełen ciepła i miłości. Boże Narodzenie to czas, w którym częściej sięgamy po powieści romantyczne. W tym roku Miłości na Święta nie może zabraknąć na Waszych półkach, a także pod choinką.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K





 

środa, 15 grudnia 2021

Enola Holmes po raz V




„Dzielenie się sekretami zbliża ludzi do siebie.
Tajemnice wzmacniają niewidzialną więź doświadczenia,
przyjaźni, wspólnych lat”.

Anna Davis




Hurraaaaa… W końcu jest! Ukazał się najnowszy tom Enoli Holmes, który tak jak poprzednie podbił serce moje oraz moich dzieci. Tom V, jednak zaskakująco różni się od pozostałych, co nie tylko mnie zaskoczyło na plus, ale również sprawiło, że ta część stała się jeszcze bardziej wartościowa niż wcześniejsze. Enola Holmes sprawa szyfru na krynolinie, to dzieło, które powala na dzień dobry tłem historycznym, który wciąga nas w wir niesamowitych wydarzeń przeplatanych tragedią Scutari.


Wojna Krymska zdziesiątkowała armię brytyjską, nie samym ostrzałem, czy bitwą, ale przede wszystkim chorobami, które szerzyły się na froncie. Do Scutari wyruszyła Florence Nightingale, młoda kobieta, która od lat marzyła o tym, aby zostać pielęgniarką. W XIX wieku w szpitalach pracowały głównie zakonnice, rodzice Florence nie chcieli, aby ich córka zajmowała się leczeniem rannych, ta jednak postanowiła wesprzeć brytyjskich żołnierzy i dzielnie wyruszyła na front.



Nasza odważna pielęgniarka jest jedną z bohaterek najnowszej książki pani Nancy Springer, Pisarka wspaniale opisała również sytuację samego konfliktu, epidemii i działań podejmowanych na rzecz chorych, a nade wszystko najważniejsze wplotła w tę opowieść wątek kryminalnej tajemnicy, który nasza młoda pani detektyw po raz kolejny rozwiązuje w swój oryginalny sposób.



Tym razem w tarapaty wpada gospodyni Enoli pani Tupper. Staruszka, straciła męża podczas wojny krymskiej, jej ukochany zmarł podczas epidemii, a opiekowała się nim właśnie Florence Nightingale. Pani Tupper jako młoda kobieta po stracie męża dzięki pomocy pielęgniarki wraca do swojej ojczyzny, i wydawać by się mogło, przeżywa kolejne lata w spokoju. Aż pewnego dnia otrzymuje tajemniczą wiadomość… Biedna staruszka w ogóle nie ma pojęcia, o co chodzi nadawcy… A może dobrze udaje? Prosi Enolę o przyjrzenie się tej sprawie, a gdy ta to robi pani Tupper zostaje porwana. Nasz bohaterka zastanawia się jaki związek miała urocza staruszka z wydarzeniami podczas wojny krymskiej, czy mówi prawdę, czy tylko udaje, kim są porywacze, jak natrafić na ślad uprowadzonej kobiety?




Część piąta powieści to nie tylko zagadka kryminalna, ale niezwykła przygoda szpiegowska, która wciąga nas w świat, przemytników, zdrady, przyjaźni i niebezpiecznych sekretów.



Niech Was nie zwiedzie kobiecy tytuł, w tym przypadku krynolina to tylko zasłona dymna niezwykłych i niebezpiecznych wydarzeń. Przyznam, że tytuł mnie zmylił. Spodziewałam się czegoś z arystokracji i tego całego sferowego życia, w ogóle nie brałam pod uwagę tak barwnego tła historycznego. Zostałam mocno zaskoczona bez wątpienia pozytywnie. Każda książka o Enoli Holmes wprowadza nas w inny aspekt londyńskiego świata, tym razem jest tak samo. Pani Springer nie zawiodła opisami ciemnych uliczek i codziennego życia Londynu, ale dołączyła również wydarzenia ważne z perspektywy Brytyjczyków, o których już dziś mało kto pamięta.



Oczywiście nie zabrakło również zabawnych przemyśleń dziewczyny, ciągłych poszukiwań matki Enoli, oraz zręcznych trików, które pozwoliły młodej detektyw skutecznie unikać braci. Wartka akcja, humor, przygoda, lojalność, przyjaźń i tajemnica to już znak rozpoznawszy książek Pisarki o siostrze jednego z najsławniejszych detektywów Anglii.


Jeśli jeszcze nie znacie pozycji o rezolutnej młodej damie, która potrafi rozwiązać najtrudniejsze zagadki, koniecznie sięgnijcie po wszystkie V części jej przygód. Zapewniam Was, że nie tylko miło spędzicie czas, ale również wciągniecie się w opowieść o świecie, którego dziś już nie ma.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K



 

wtorek, 14 grudnia 2021

Magiczne wznowienie




Miłość to pomieszanie podziwu, szacunku i namiętności. Jeśli żywe jest choć jedno z tych uczuć, to nie ma o co robić szumu. Jeśli dwa, to nie jest to mistrzostwo świata, ale blisko. Jeśli wszystkie trzy, to śmierć jest już niepotrzebna – trafiłaś do nieba za życia”.


William Wharton








To już kolejne wznowienie, powieści wszech czasów Nicholasa Evansa Zaklinacz koni. Wydawać by się mogło, że powieść ta już nikogo nie wzruszy, nie zachwyci, ani nie porwie, jednak okazuje się, że po raz kolejny nowe wydanie tego bestsellera przyciąga miliony czytelników zarówno w Polsce jak i za granicą.


Gdy pozycja Pana Evansa ukazała się po raz pierwszy w 1995 roku, nikt nie przypuszczał, że stanie się jedną z najbardziej poczytnych publikacji na rynku wydawniczym. Fabuła zwróciła uwagę zarówno miłośników romansu obyczajowego jak i krytyków literackich, którzy niespodziewanie nie mieli zastrzeżeń do pozycji. Po spektakularnym sukcesie nadszedł czas na niezapomnianą ekranizację, która ukazała się w roku 1998, a w roli głównej ujrzeliśmy na dużym ekranie samego Roberta Redforda. Film powalił na kolana, zdobywając kolejno Oscara za najlepszą piosenkę A Soft Place To Fall, w roku 1998, następnie otrzymał nominację do Złotych Globów za najlepszy dramat oraz dla najlepszego reżysera (Robert Redford).




Zaklinacz koni jako publikacja książkowa bardzo długo utrzymywała się na listach bestsellerów. Zarówno wydawnictwa zagraniczne jak i polskie wznawiały pozycję, która przyciąga do księgarń miliony fanów zaklinacza koni i jego historii. Pokrótce fabuła książki opowiada nam historię Grace, która po ciężkim wypadku na koniu, podczas którego wpada wraz z nim, pod ciężarówkę nie może dojść do siebie. Również jej koń dziczeje i nie daje się już nikomu dosiąść. Matka naszej bohaterki nie zgadza się na uśpienie konia i postanawia znaleźć w Ameryce mężczyznę zwanego zaklinaczem koni. Podobno człowiek ten potrafi wpływać na psychikę tych zwierząt i nad nimi panować. Kobieta liczy na to, że mężczyzna pomoże nie tylko zwierzęciu, ale i jej córce.


Tak zaczyna się niezwykła przyjaźń między koniem i człowiekiem, a także miłość, która łączy dwoje ludzi po przejściach.




O dziele Zaklinacz koni słyszałam od dawna, jednak nie mogłam się do tej publikacji przekonać. Jakoś mnie ona nie ciągnęła, zawsze zostawiałam ją na później. Filmu nigdy nie oglądałam, myślę, że go nie obejrzę, boje się, że mnie rozczaruje, a po przeczytaniu książki nie chcę czuć niesmaku. Pozycję tę w końcu otworzyłam i przyznam, że przepadłam. Dla mnie osobiście nie jest to dramat, raczej obyczajówka z wątkiem miłosnym… jakoś dramaty zawsze inaczej mi się kojarzą i nie podciągnęłabym tej pozycji pod ten gatunek.


Niezwykle ciepła, ogromnie wzruszająca, pełna emocji, opowieść urzeka swoją delikatnością, polotem, i magiczną fabułą. Niezwykła przyjaźń człowieka z koniem, do tego subtelna, delikatna miłość, opis społeczeństwa i perypetii mieszkańców miasteczka, przenoszą nas w świat, którego nie ma w rzeczywistości.


Nasz główny bohater nie tylko wspaniale zaklina konie, ale potrafi również zmieniać ludzi dookoła siebie na lepsze.


Zaklinacz koni Wydawnictwa Zysk i S-ka to wznowienie, którego nie można przegapić. Jestem przekonana, że wzruszy was do łez tak jak mnie. Pozycja Pana Evansa, porywa, prowokuje do zmian we własnym wnętrzu, oraz zachęca do przyjrzenia się naszym własnym duszom.


Jeśli jeszcze nie znacie dzieła Pisarza, koniecznie musicie to nadrobić. Książka przesiąknięta niezwykłym ciepłem oczaruje Was do tego stopnia, że będziecie chcieli do niej wracać bez końca.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t