czwartek, 30 września 2021

Nieodgadniony - mistrzostwo kryminału dla młodzieży






Wszystkie elitarne szkoły na świecie mają swoje tajemnice. Jedne są bardziej mroczne, a inne po prostu skrywają małe sekreciki.


Wybudowana w latach 1828 szkoła średnia w Cork w Irlandii do dziś słynie, z mrocznych nawiedzeń. Mimo tego, że od lat badacze, historycy, a także uczniowie próbują rozwikłać niezwykłą tajemnicę, nikomu do dziś się to nie udało. Nocą na korytarzach pojawiają się, zamglone postacie, wśród wielu podejrzeń uważa się, że są to byli już nieżyjący uczniowie szkoły. Nie wiadomo, jednak dlaczego od lat nawiedzają tę placówkę. Jak dotąd nikomu z żywych nic się nie stało, a dziwne zdarzenia na terenie budynku po prostu brane są za coś normalnego.


Osobliwą placówką jest, również Szkoła Podstawowa w New Hampton. Wybudowana pod koniec XVIII wieku cieszy się ogromną renomą, czesne w tej szacownej instytucji to prawie 35 tysięcy dolarów rocznie. Można by pomyśleć, kolejna elitarna droga szkoła, jednak jej usytuowanie, na ziemiach zajmowanych kiedyś przez zmarłych, może przerażać. Początkiem XIX wieku miało miejsce kilka zaginięć na terenie placówki, policja uważała, że dzieci wcale nie przepadły w tajemniczych okolicznościach, ale najzwyczajniej w świecie uciekły. Dość dziwne, jest jednak to, że nikogo do tej pory nie odnaleziono.




Oczywiście wśród szkół nie może zabraknąć również tych współczesnych, które przeżyły jakąś tragedię. W XXI wieku są to zwykle napady z bronią w ręku, który na długie lata nie tylko niszczą opinię jakiegoś miejsca edukacji, ale również na długo zastraszają uczniów, rodziców oraz społeczeństwo. Świat najdłużej żył masakrą w Columbine High School. W roku 1999 dwóch uzbrojonych uczniów weszło na teren placówki i zabiło 12 osób między 14 a 18 rokiem życia, a także jednego nauczyciela. Rany poniosło ponad 24 osoby. Według ustaleń policji napad na szkołę był skrupulatnie planowany ponad rok.




Najbardziej elitarne i tajemnicze szkoły świata od zawsze cieszyły się sławą w kręgach filmowych i wydawniczych. Szkoła w Charterhouse powstała w roku 1611, jest jedną z najdroższych szkół świata. Nauka w niej kosztuje około 190 tysięcy złotych miesięcznie, na podstawie historii placówki powstał film Liceum grozy. Nie za bardzo wiadomo, dlaczego akurat grozy, ponieważ szkoła nie posiada w swym dorobku historycznym, żadnych znamiennych wydarzeń, prócz kilku samobójstw, ale trzeba przyznać, że film bez wątpienia zwiększył popularność edukacji w tym szacownym miejscu.


Pani Maureen Johnson autorka powieści Nieodgadniony kryminału dla młodzieży, cudownie wbiła się w temat historii z dreszczykiem na terenie placówki z internatem dla wybitnie uzdolnionych dzieci.


Akademia Ellinghama, bo o niej mowa to prywatna szkoła w Vermont, jest ona miejscem, gdzie szczególnie uzdolniona młodzież może rozwijać swoje zainteresowania, pasje oraz pogłębiać wiedzę. W roku 1936 zaraz po otwarciu Akademii w tajemniczych okolicznościach znikają żona i córka Ellinghama. Pomimo poszukiwań nie udaje się odnaleźć ich ani żywych, ani martwych, dodatkowo ginie również jedna z uczennic. Całe Stany Zjednoczone żyją tym wydarzeniem. Po wielu latach do szkoły przyjeżdżają nowi uczniowie. Wśród nich jest Stevi Bell, która o wydarzeniach z roku 1936 czytała niemal wszystko. Dziewczyna postanawia, z pomocą przyjaciół rozwiązać zagadkę tajemniczego zniknięcia. Nie wie tylko, że zło wcale nie opuściło szkoły, a ona i jej pomocnicy są w wielkim niebezpieczeństwie.




Pozycja Nieodgadniony to trzy obszerne tomy fantastycznej fabuły, skomplikowanej zagadki, wspaniałych zwrotów akcji, oraz cudownych bohaterów.


Przyznam, że mimo tego, że pozycja ta jest raczej młodzieżowa, mnie wciągnęła bez reszty. Kocham kryminały, a Pani Johnson stworzyła publikację na naprawdę wysokim poziomie. Książka ta porusza również takie tematy, jak przyjaźń, strach przed innością, czy naprawdę subtelny i lekki temat homoseksualizmu. Bez dwóch zdań jestem pod ogromnym wrażeniem i czekam na kolejny tom, ponieważ w części pierwszej nasz kryminalny temat się rozkręca i nie wiadomo jak potoczy się dalej.
Zastanawiałam się długo, która z dziewcząt jest lepsza Enola, czy Stevi. Powiem Wam, że pozycje o Enoli Holmes, również zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Doszłam do wniosku, że Enola jest wspaniałą bohaterką dla młodszych dzieci, a Stevi dla starszych, dlatego jeśli macie w domu małych fanów dobrej powieści detektywistycznej, to przygód tych dwóch młodych dam po prostu nie może zabraknąć na waszych półkach.


Nieodgadniony ma wspaniale rozbudowany wątek kryminalny, nic nie jest takie, jakim się wydaje, do tego dzieje się w dwóch czasach, współcześnie gdy do prawdy próbuje dojść Stevi i w latach 40 kiedy zbrodnię bada pan Ellingham. Wątek przyjaźni w szkole z internatem jest oddany wspaniale, momentami uśmiałam się z ekscentryczności bohaterów, Ellie jest nie do pobicia. Uważam, że ekranizacja powieści byłaby wisienka na torcie wśród propozycji dla młodzieży, ponieważ młodsi odbiorcy mają swoją Enolę.


Muszę również tutaj napisać, że piszę recenzje dla wielu Wydawców, ale Poradnia K ma najlepsze pozycje książkowe dla młodych czytelników. Bez tego całego amerykańskiego tandeciarstwa, z bohaterami, którzy wnoszą nie tylko przygodę, ale również wartości moralne, oraz z fabułą, która od początku do końca wciąga tak, że chce się więcej.


Jeśli szukacie ciekawej książki dla waszych pociech, które kochają ekscytującą akcję, seria Nieodgadniony jest obowiązkowa. Jestem przekonana, że pochłonie Was i Wasze dzieci tak jak mnie. Zachęcam, aby na stronie Wydawnictwa Poradnia K zapoznać się ze wszystkimi tomami serii, a także z innymi propozycjami.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K


 

środa, 29 września 2021

Baśniogra podbija rynek wydawniczy





Po niewątpliwie wielkim sukcesie, jakim jest gra fabularyzowana Mistrz Baśni, dziś chciałabym Wam pokazać wspaniałą pozycję dla młodszych dzieci, bo już od 3 lat. Baśniogra Zagubiony czarodziej, pierwsza pozycja z całej serii gier baśniowych, zaprasza nas do świata magii, przygody, własnych decyzji, wielkiej przyjaźni.


O ile Mistrz Baśni jest pozycją niesamowicie rozbudowaną i może stanowić problem dla mniejszych dzieci (chociaż z pomocą dorosłych maluchy od 3 lat świetnie się w niej odnajdują), o tyle już przygody Czarodzieja, pomimo że na publikacji jest zapis 3+ z pomocą, trzylatki potrafią już same decydować o przebiegu rozgrywki i wypełnić kartę postaci. Rodzic tutaj jest tylko potrzebny do czytania tekstu i robienia wpisów.



Zasady gry podobne jak w Mistrzu. Moim, jednak zdaniem w tej pozycji są o wiele jaśniej wytłumaczone, co pozwala na mniejszy udział osoby dorosłej w początkowej fazie gry, a pociechy od 7 lat już całkowicie same mogą śmiało ratować naszego zagubionego czarodzieja. Muszę tutaj dodać, że książeczka jest nie gruba, ale zaskoczyło mnie, że nie jest w twardej oprawie. Uważam, że gry fabularyzowane powinny być wydawane w twardych okładkach, ze względu na częstotliwość grania, a z własnego doświadczenia wiem, że młodsze dzieci uwielbiają, przeżywać przygody, czy wcielać się w bohaterów i pędzić na ratunek. Mistrz Baśni był w twardej oprawie, myślę, że seria Baśniogra, również wiele by na tym zyskała.


Okładka pierwszej gry serii wspaniała, widać, że papier bardzo dobrej jakość. Stonowane kolory, co uważam, już po poprzedniej grze jest znakiem Wydawcy. Zastanawiałam się, ilu producentów gier planszowych faktycznie przywiązuje wagę do kolorów, może się to wydawać nie istotne, ale jednak kiedy kolory nie są krzykliwe, pozycja zwiększa skalę swoich odbiorców. Dla mnie jest to bardzo ważne, ze względu na dzieci z ASD. Warto zwrócić uwagę również na to, że mimo iż książka nie posiada twardej oprawy, kiedy coś się na nią lekko rozleje lub zaplami bardzo łatwo okładkę wyczyścić.


Środek zawiera tak jak Mistrz baśni, najbardziej wartościową rzecz, czyli ilustracje, które można pokolorować. Widać, że osoby, które tworzyły tę pozycję, bardzo mocno pochyliły się nad potrzebami rozwoju mniejszych, ale i starszych dzieci. Ja niektóre strony kserowałam, ponieważ w grze są ramki, gdzie np. trzeba narysować, jak Twojemu bohaterowi burczy w brzuchu. Aby nie zamazać strony, lepiej jest ją powielić i za każdą grą dać dziecku ksero, aby mogło uwiecznić swojego bohatera.


Na samym początku mamy karty postaci, do skserowania lub pobrania ze strony basniogra.pl. Mamy tutaj rycerza, pieśniarza, opiekuna lasu, czy podróżniczkę, każde dziecko na pewno wybierze swoją własną oryginalną postać. Kolejna strona to zasady gry. Jak już pisałam, są wytłumaczone w bardzo przystępny, nieskomplikowany sposób. Dziecko wybiera swoją postać, następnie wypełnia kartę bohatera. Do gry potrzebujemy trzy kostki do gry, ołówek, kredki, oraz kogoś, kto potrafi czytać.
Rzut kostkami i sumowanie oczek, pozwala nam stwierdzić czy się udało, czy mamy porażkę. Wynik od 3 do 10 porażka od 11 sukces. Każda z naszych postaci ma swoje cechy siła, zręczność, umysł i za to również są przyznawane punkty podczas rozgrywki, jeśli korzystamy z cech. Bohater może również otrzymać punkty zmęczenia, podczas złych decyzji lub pecha. W tej pozycji zdobywamy również przedmioty, przyjaciół i rozwijamy swoją postać. Przebieg gry jest banalnie prosty. Czytamy paragraf i patrzymy jakie opcje decyzji są do wyboru, Kochani wszystko jest tak rozpisane, że wybrana odpowiedź kieruje nas dalej, aż do ukończenia misji.


Fabuła gry jest niezwykle ekscytująca. Smoki latają nad krajem i zrzucają listy, do wszystkich odważnych bohaterów i bohaterek. Zaginął nadworny czarodziej Xantar, Niewidzialna królowa wyznaczyła nagrodę dla śmiałków, którzy go odnajdą. Jakie? Sami doczytajcie. Śmiałkowie muszą stawić się przed obliczem królowej i... Podjąć wyzwanie, przygoda się zaczyna. Każda kolejna strona opisuje przebieg podróży i poszukiwań, zdobywasz punkty, podejmujesz decyzje, i zbierasz przyjaciół, po drodze wypełniasz zadania, aż uda Ci się odnaleźć Xantara.




Gra u nas w domu zajęła prawie 4h. Im więcej osób tym lepiej, wierzcie mi każde kolejne zadanie to nie złe emocje, zwłaszcza kiedy każdy gracz ma inny pomysł na przebieg gry. Możecie powiedzieć co tak długo? My nie odczuliśmy tego czasu, bawiliśmy się świetnie, zużyliśmy mnóstwo kartek, na notatki, rozbudowaliśmy fabułę o pomysły z pozycji Mistrz Baśni, naprawdę miło spędziliśmy czas. Bardzo łatwo jest dać dzieciom telefon, o wiele trudniej poświęcić czas, ale zapewniam Was, że cała rodzina świetnie się bawi i poznaje nawzajem przy tego typu grach.


Jeśli jeszcze nie znacie Zagubionego czarodzieja, koniecznie musicie to nadrobić, kolejnym tomem jest Miasto odważnych, ta pozycja już czeka u nas na półce. Obiecuję Wam, że wspaniale będziecie się bawić, i wartościowo spędzicie chwile przeznaczone na grę. Zachęcam również do zapoznania się z pozycją Mistrz Baśni, gry fabularyzowane to wspaniała rozrywka na nadchodzące długie jesienne i zimowe popołudnia.


Grę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Mistrz baśni


 

wtorek, 28 września 2021

Psychologiczne katharsis




Być kompozytorem, a nie być muzykiem to tragedia

oznacza to, być geniuszem bez talentu”.



Co piosenka znaczy dla samego kompozytora, wykonawcy, czy muzyka? Na przestrzeni lat powstało wiele płyt z potrzeby serca, wyrażenia siebie, ku pokrzepieniu serc, czy na potrzeby komercyjne. Najwięksi muzycy, piosenkarze i zespoły od lat podczas tworzenia płyty pragną dotrzeć z nią do największej liczby odbiorców.


Historycznie np. w Polsce w czasach trudnych dla naszego kraju powstawały utwory, które miały zachęcić społeczeństwo do walki, powstania z letargu i sprzeciwu wobec krzywdy. Jednym z takich znanych utworów są Mury Jacka Kaczmarskiego, czy Warszawianka. Bezsprzecznie utwory te nie tylko dodawały otuchy, ale miały również cel, którym było ponowne podniesienie na wyżyny narodu Polskiego.


Backmasking to bardzo popularne w muzyce określenie na ukrywanie wiadomości i wszelkich przekazów w piosence. Ciekawe jest, że gdy będziemy utworu słuchać od tyłu, usłyszymy dodany tekst. Niektórzy autorzy robią to celowo, a niektórzy specjalnie. Każdy z piosenkarzy tworzy muzykę o ukrytym znaczeniu, nie jest ważne czy są to piosenki o miłości, szaleństwie, zdradzie, czy polityce. Płyta staje się oryginalna kiedy niedopowiedzenia w niej pozwalają na wieloraką interpretację przez odbiorcę.


Pan Patryk Fijałkowski w swej pozycji Rano cisza zresztą bardzo oryginalnej zabiera w świat ukrytych znaczeń piosenki. Pozycja ta jest formą wywiadu, zespół rockowy Kałuże opowiada w nim o swojej jedynej płycie Rano cisza. Na tle zrujnowanego miasteczka, wydawać by się mogło, że opuszczonego, zardzewiałych samochodów, zniszczonych osiedli, brudu, oraz chaosu muzycy opowiadają nam słowami swych utworów o swoim życiu. Każda z piosenek jest wtargnięciem do swojego wnętrza, zadumy nad własnym losem, powrotem do przeszłości.


W pozycji tej bohaterowie rozprawiają się również ze swoimi demonami, lękiem, wpływem otoczenia, potrzebie aprobaty, samoakceptacji, moralności, definiowania dobra i zła. Wydawać by się mogło, że jest to niepozorna publikacja o podtekstach, jednak moim zdaniem książka ma bardzo głębokie przesłanie psychologiczne.


Napisana subtelnie, z nutą wydawać by się mogło ukrytej ignorancji, zmusza nas, do głębokiej refleksji nie tylko nad światem i własnym otoczeniem, ale przede wszystkim nad swoim wnętrzem, potrzebami, obawami, czy paraliżującymi lękami. Wywiad ten skłania czytelnika również do zastanowienia się nad swoim profilem społecznym. Jakimi ludźmi się otaczam i kim przez to jestem. Namawia do porzucenia toksycznych relacji, wyniszczających związków, czy demoralizujących znajomości.


Przyznam, że miałam obawy co do tej pozycji. Nie jest to wartka fabuła i porywająca akcja, to publikacja o wyrażaniu siebie przez muzykę, tekst, słowa. Muszę napisać, że książka jest niesamowita, rozdziały to tytuły piosenek, każdy z nich odkrywa przed nami inna informacje nie tylko o zespole Kałuże, ale i o nas samych. Psychologia i analiza rozwinięte w tym dziele są niemal do granic możliwości. Trzeba również powiedzieć, ze pozycja ta może zawstydzać, wprawiać w osłupienie, żenować czy drażnić. Z całą pewnością jest zbyt prawdziwa, za bardzo dobija do wnętrza naszej duszy przez co momentami wywołuje frustrację, właśnie dlatego jest tak dobra.


Publikacja Rano cisza bez psychologicznego bełkotu pozwala przeżyć nam własne katharsis. Tego typu pozycje są bardzo potrzebne. Docierają do czytelnika głębiej i pozwalają na bardzo intymną i osobistą autorefleksję. Zachęcam Was Kochani do zapoznania się z tą książką. Jestem przekonana, że zostanie z Wami na długo, a każdy z Was wyciągnie z niej coś dla siebie. 


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K
 

Eugenika - choroba XXI wieku




W przyszłości będziemy próbowali,
wyprodukować dziecko o odpowiednich cechach
wedle określonej miary”.




Eugenika od zawsze kojarzy nam się z nazizmem, eksperymentami medycznymi dokonywanymi przez Niemców na ludziach podczas II wojny światowej, doktorem Mengele oraz fobią Adolfa Hitlera w temacie czystości rasy.
Mało kto wie, że eugenika ma swój początek, w czasach gdy kuzyn Karola Darwina Francis Galton wprowadził to pojęcie na stałe do terminologii biologicznej. Pojęcie to dotyczyło selektywnego rozmnażania ludzi i zwierząt, tak aby ulepszyć gatunki w każdym z pokoleń, a w szczególności cechy, które zostają dziedziczone.


Galton po latach ulepszył tę definicję i swoje poglądy, wyodrębnił eugenikę pozytywną jak i negatywna, które stały się podwaliną pod przyszłe wydarzenia historyczne. Ciekawostką jest, że rozmnażanie selektywne było już koncepcja Platona. Uważał on, że reprodukcja człowieka powinna być kontrolowana przez władze. Platon w swym dziele Państwo pisał dość okrutnie [...] w Państwie należy zastosować dyscyplinę i jurysprudencję nakazującą zajmować się tylko zdrowymi na ciele i umyśle obywatelami. Tym natomiast, którzy nie są zdrowi, należy pozwolić umrzeć [...].


Współcześnie eugenika odnosi się do takiego rozmnażania człowieka, które prowadzi do powołania do życia dzieci o określonych i pożądanych cechach, które najlepiej spełniają kryteria rasowej czystości. Za panowania Adolfa Hitlera Niemcy bardzo mocno skupiły się na tej nauce, aby wyhodować osobniki o tak zwanej czystej aryjskości. Mało kto wie, że drugim na świecie krajem, który zawsze przyklaskiwał eugenice, oraz sprawił, że przeszła ona z teorii do praktyki są Stany Zjednoczone. To właśnie od USA Niemcy przygarnęły ten temat 43 lata później.


Akcja amerykańskich eugeników, którzy rozdawali niepiśmiennym Amerykanom transparenty z napisem „nie potrafię czytać”, lub jakim „prawem mam dzieci”, miała uświadomić społeczeństwo o tym, że osoby nieprzydatne społecznie trzeba sterylizować. Wiele stanów w Ameryce praktykowały sterylizację osób niepełnosprawnych przez prawie cały XX wiek. Gdy w Norymberdze odbywały się procesy za zbrodnie wojenne, Niemcy usprawiedliwiały sterylizację, której dokonywali, powołując się na Stany Zjednoczone.


Najdłużej program eugeniczny był prowadzony w Szwecji, ponad 40 lat. W latach 1934 – 1975 sterylizacji ze względu na nieprzydatność społeczną, czy niedostosowanie społeczne doświadczyło ponad 63 tysiące osób. W Polsce również na początku XX wieku eugenika znalazła wielu zwolenników. Powstało nawet Polskie Towarzystwo Eugeniczne, które swą działalność rozpoczęło w roku 1922. W latach 1934 – 1938 polscy eugenicy forsowali pogląd o sterylizacji alkoholików i epileptyków. Karol Sojanowski bardzo mocno wiązał poglądy eugeniczne z rasizmem, pisał np. „kwestia żydowska w Polsce należy do centralnych zagadnień eugeniki polskiej””, a także „asymilacja Żydów jest ze względów eugenicznych niepożądaną. Muszą oni bądź to wyemigrować, bądź to ograniczywszy swój przyrost naturalny, po prostu wymrzeć”. Niestety wielu z profesorów, lekarzy, czy polityków utrzymuje swoje przekonania eugeniczne do dziś.




Pomimo tego, że eugenika została bardzo mocno potępiona po tym co stało się podczas holokaustu, wszystkie jej idee trwają do dziś tylko pod innymi nazwami. Pojęcie eugenika zostało zastąpione słowem krypto eugenika, a wielu ludzi, którzy kiedyś opowiadali się za tymi rozwiązaniami, zmieniło po prostu nazwy swoich kierunków działań, np. nazywając kliniki aborcyjne, klinikami świadomego macierzyństwa, takie nazwy mają instytucje, których założycielami są Margaret Sanger, czy Paul Popenoe.


Współczesna genetyka uważa eugenikę za pseudonaukę. Genetycy uważają, że nawet bardzo dokładne działania eugeniczne są nieskuteczne np. ze względu na zjawisko zrównoważonego polimorfizmy, chorób genetycznych o charakterze monogenicznym, czy kształtowanie poligeniczne człowieka.


Pan Melvyn Conroy napisał naprawdę obszerną pozycję, która w bardzo szczegółowy sposób opisuje nie tylko samo powstanie eugeniki jako nauki, ale także jej wykorzystywanie, modyfikowanie, oraz ulepszanie na przestrzeni lat. Nazistowska eugenika prekursorzy, zastosowanie, następstwa. Pisarz w swym dziele zawarł również bardzo ważny aspekt historyczny tej dziedziny, a także pokazuje nam, gdzie tak naprawdę nauka ta ma swój początek oraz kto miał w nią największy wkład. Okazuje się bowiem, że Niemcy tylko wzięli przykład z wielu już istniejących zachowań eugenicznych występujących np. w Stanach Zjednoczonych.


Jestem tą pozycją oczarowana. Eugenika jest tematem, który wywołuje wiele kontrowersji. Fakt, że dziś jest inaczej nazywana, choć tak naprawdę np. aborcje z powodu niepełnosprawności dziecka, czy eutanazję możemy nazwać mianem eugeniki, jednak krzyk się podniesie niemiłosierny. Książka Pana Conroya we wspaniały sposób pokazuje nam całe zło tego pojęcia, pokazuje nam również to, że mimo iż ta pseudonauka została mocno rozpowszechniona przez nazistowskie Niemcy bardzo prężnie rozwijała się w tak zwanych cywilizowanych wprost idealnych krajach jak USA.


Dzieło to szokuje, bulwersuje, zmusza do myślenia. Jest przekrojem przez nauki tego świata, religijność, moralność, ekonomię, czy politykę. Demaskuje obłudę nie tylko władców i decydentów, ale również zwykłych obywateli. Wspaniałe przypisy dodają książce wartości i ponadczasowości.


Z całą pewnością publikację tą trzeba mieć, znać a przede wszystkim zrozumieć. Niestety na przestrzeni lat bardzo dobrze widać, że z całej definicji eugeniki zmieniła się tylko nazwa.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Sonia Draga



 

Tim Marshall o geografii




Polityka to scena, z której
czasem lepiej słychać suflerów niż aktorów”.




Rosja, Stany Zjednoczone, Chiny... Między nimi kraje Europy, które rozrywane wewnętrznymi konfliktami mocarstw, szarpane są z jednej sceny politycznej na drugą. Bez wątpienia w XXI wieku prym, postrach, zgorszenie wiedzie Federacja Rosyjska. Jest ona niby zagrożeniem dla wielu, ale kiedy przychodzi co do czego... Wszyscy się boją...


Aneksja Krymu był dla Władimira Putina naprawą błędu, jaki popełnił Chruszczow, kiedy w roku 1954 oddał te ziemie Ukrainie. Prezydent dzisiejszej Rosji nie mógł dłużej sobie pozwolić na to, aby tak ważny obszar był w posiadaniu narodu, który sam nie wie, czego chce. Krym jest dla Putina okiem na świat, dostępem do wielu możliwości militarnych na wodzie, oraz udowodnieniem, że Rosja może wszystko. W wyniku referendum z roku 2014 społeczność Krymu zdecydowała o powrocie do macierzy. Według położenia geograficznego powrót Krymu do Rosji pozwala na działanie tego kraju na większą skalę i odrobinę osładza fakt, że Syberia powoli przejmowana jest przez Chiny.


Europa pokrzyczała i przestała. Każda władza wie, że prezydentowi Rosji nie wolno się sprzeciwić, ani się z nim nie zgadzać. Zerwanie stosunków, jakie państwa na naszym kontynencie mają z Putinem to coś, czego przywódcy boją się najbardziej. Bez wątpienia kolejne tereny, które kiedyś należały do ZSRR będą wciągane powoli, ale systematycznie do struktur Federacji, aby kraj carów był wielki jak za czasów Związku Radzieckiego.


Chiny, zaskakujące jest to, że państwo komunistyczne kiedyś obwoływane zacofanym, biednym i nic niewartym dziś dogania USA pod względem PKB i gospodarki, a już nie długo będzie na pierwszym miejscu w światowych rankingach ekonomicznych dosłownie w każdej dziedzinie. Niewątpliwie reżim chiński w końcu zaczął wykorzystywać swoje położenie geograficzne w kształtowaniu potęgi kraju, budowaniu sojuszy, pokonywaniu wrogów, oraz zachęcaniu do dołączenia i wspólnego wzięcia udziału w grze zwanej polityką. Już nie długo także Indie staną do wyścigu. Mając większe zaplecze i możliwości przyrodnicze jak np. dostęp bezpośredni do oceanu są w stanie wyprzedzić sapiącego kolosa, jakim są Stany Zjednoczone i znaleźć się na drugim miejscu wśród tych, z którymi trzeba się liczyć.




Bardzo ciekawa jest sytuacja Arktyki. Biały kraj jeszcze opuszczony, niezdominowany przez żadne konszachty polityczne, czeka, aż ktoś sobie o nim przypomni. Z całą pewnością nastąpi to już nie długo. Spór, jaki toczy o te tereny Rosja i Norwegia przybiera na sile. Morze Barentsa już nie długo może okazać się miejscem dużego konfliktu. Niepokoją również bazy wojskowe Putina, których jest tam coraz więcej. Na ten obszar chrapkę mają również inni Dania, Wielka Brytania, USA... Wydawać by się mogło ot zlodowaciały kawałek lądu... A jednak jego czas już nadchodzi.




Więźniowie geografii, czyli wszystko, co chciałbyś wiedzieć o globalnej polityce to pierwszy tom wydanej nie dawno pozycji Potęga geografii... Autor wspaniale oddaje w niej to, co obecnie dzieje się na świecie a ma związek z położeniem geograficznym największych krajów świata jak Rosja, Chiny, Stany Zjednoczone, czy Indie. Pisarz przedstawia nam nie tylko wielkie możliwości gospodarcze tych narodów, ale również zagrożenia wypływające z położenia na mapie.


Dodatkowo opis polityki wewnętrznej, historii, ekonomii, kultury i relacji z innymi narodami sprawiają, że pozycja ta jest świetną lekcją geopolityki.


Przyznam, że bardzo lubię tego typu pozycje. Jeśli ktoś nie interesuje się polityka, gospodarką czy ekonomią i historią publikacja go nie zachwyci, jednak uważam, że jest niezwykle ważna, ponieważ czasy się zmieniają. Przetasowania na arenie międzynarodowej prowadzą do wielu konfliktów i przykrych rozwiązań, każdy świadomy obywatel swego kraju powinien choć trochę zdawać sobie sprawę z bieżącej sytuacji na świecie. Dlatego właśnie polecam tę książkę każdemu.


Być może my nie dożyjemy czasów, które zapowiadają dzisiejsze wydarzenia, ale nasze dzieci czy wnuki z pewnością, właśnie dlatego publikacje Pana Tima Marshalla są tak ważne. Nie są to obszerne dzieła, jest to zbiór najważniejszych wydarzeń w pigułce, tym bardziej warto pochylić się nad tym jak przeszłość, wpływa na przyszłość i do czego może przyczynić się położenie naszego kraju.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka


 

piątek, 24 września 2021

Królowa wielu narodów





Islandzkie sagi nie znały Świętosławy. Znały, jednak Sygryde Storrade (Storrade oznacza „Dumna”), to w polskiej historiografii znana była pod imieniem Świętosława, królowa Szwedów, Norwegów i Duńczyków, matka Anglii. Według źródeł skandynawskich córka wodza Skagula Tosteta, według innych siostra Bolesława Chrobrego i córka Mieszka I, historycy na całym świecie spierają się o to do dziś.


Zmuszona do poślubienia króla Svena Widłobrodego, dała angielskiemu władcy syna, który został wielkim wodzem wielu narodów. Przydomek Storrada Świętosława według sag otrzymałam z powodu spalenia żywcem króla Vestfoldii Haralda Grenske, w celu przestrogi innych, królów przed proponowaniem jej małżeństwa. Źródła polskie i skandynawskie są tak samo zgodne w tym, że syn Świętosławy Kanut Wielki po śmierci ojca stał się panem potężnego imperium.


Kanut Wielki był młodszym synem córki Mieszka I oraz Svena Widłobrodego. Historycy nie wiele wiedzą o wczesnych latach jego życia. Jako pierwsza jest informacja o jego udziale w wyprawie na Anglię, którą odbył wraz z ojcem w roku 1013. Wyprawa ta rozpoczęła duński podbój tych terenów i zapoczątkowała panowanie jego rodziców na ziemiach anglosaskich.


Świętosława swoje królowanie jak i życie podporządkowała najpierw woli ojca, następnie męża a na końcu syna. Sygrydzie udało się nawrócić małżonka na chrześcijaństwo oraz wprowadzić w jego kraju kult nowej wiary. Po śmierci pierwszego męża o jej rękę starało się wielu kandydatów, ona nagradzała tych najbardziej zalotnych, a tych, którzy jej nie pasowali, bez skrupułów kazała zabijać. Po jakimś czasie jej sercem zawładnął król Norwegii Olaf Tryffvason, Świętosława przyjęła jego zaręczyny. Olaf, jednak zbyt stały w uczuciach nie był, poniżył narzeczoną i ostatecznie zerwał zaręczyny. W zemście oddała ona rękę okrutnikowi i kazała mu po ślubie zabić jej niedoszłego małżonka.


Królowa w pożyciu ze swoim mężem nie była szczęśliwa, jednak małżeństwo przyniosło wiele korzyści. Niektórzy twierdzą, że problemem było to, iż kobieta nie mogła zapomnieć o swojej pierwszej miłości, inni uważają, że chodziło o to, że Sven odwrócił się od spraw Bałtyckich i zwrócił swój wzrok na Anglię. Królowa była bezkompromisowa i grała pierwsze skrzypce w polityce. Początkiem XI wieku kobieta opuściła męża, choć kronikarz Tiethar uważa, że to Widłobrody ją wyrzucił. Wzgardzona i porzucona tułała się kilka lat po świecie, najpierw przebywała u swego syna Olafa w Szwecji, następnie u córki w Norwegii, oraz najdłużej w Gnieźnie u Bolesława Chrobrego. Aż do śmierci męża do Danii nie wróciła. Dopiero po pogrzebie Svena synowie przyjechali po nią do Polski. Po śmierci Haralda przeniosła się do Kanuta, gdzie mieszkała do końca życia. Została pochowana w grobowcach królewskich jako królowa Danii, Szwecji, oraz królowa – matka Anglii.


Wielu historyków próbowało odtworzyć jej burzliwe dzieje, w drugim tomie Hardej Elżbiety Cherezińskiej Królowa, możemy przeczytać dalsze losy Świętosławy po jej ślubie ze Svenem Widłobrodym.


To już kolejna pozycja, Pani Cherezińskiej, którą miałam okazję przeczytać. Kończy ona dwutomowy cykl o wielkiej władczyni wielu narodów. Tak jak tom I, który wprost zachwyca wspaniałą rzetelną historią tak samo tom II wciąga od pierwszej strony. Jestem pod wrażeniem, jak bardzo pisarka uruchomiła swoją wiedzę historyczną, aby tworzyć kolejną niezwykłą fabułę. Losy Piastów kończą się wraz ze Świętosławą, a szkoda, ponieważ nasza historia jest tak obfita i rozbudowana, że kolejne powieści byłyby takimi samymi hitami.


Po serii Odrodzone królestwo, a także Harda uważam, że Pani Cherezińska jak do tej pory jest najlepszą autorką historycznych powieści fabularyzowanych.


W części II Hardej również spotykamy niebanalnych bohaterów, wielkie bitwy, rządzę krwi, zemstę oraz miłość. Jest to zwieńczenie tak naprawdę historii nieszczęśliwej kobiety, która mimo tego, że politycznie doszła bardzo wysoko, nie miała w życiu tego, czego najbardziej pragnęła, czyli miłości. Pisarka we wspaniały sposób przedstawia tragizm sytuacji władczyni, oraz wielki konflikt wewnętrzny, który toczy. Jestem zaskoczona, jak z suchych faktów historycznych można stworzyć powieść pełną namiętności, żalu, rozpaczy i uniesień miłosnych.


Jeśli jeszcze nie znacie Hardej oraz Królowej koniecznie musicie to nadrobić. Zachęcam was do zapoznania się ze wszystkimi dziełami autorki, które w fantastyczny sposób traktują o historii naszego narodu. Dzięki Pani Cherezińskiej historia nie musi być nudna, a losy naszego kraju opowiedziane z wielkim polotem zasługują na to, aby dotrzeć do wielkiej rzeszy odbiorców.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

wtorek, 21 września 2021

Edvard Munch w intymnym dziele Pani Stromme





Moja sztuka zakorzeniona jest w jednym pytaniu
dlaczego nie jestem taki jak inni? Moja sztuka daje sens mojemu życiu”.


Edvard Munch






Edvard Munch jeden z najsłynniejszych ekspresjonistów na świecie, malarza nazywano skandalistą i szaleńcem. Mówiono, że jest twórcą brzydoty, oraz obrzydliwego ekspresjonizmu. Dziś bez wątpienia ten Norweg wyznacza nowe trendy w sztuce, zachwyca mimo obłędu, a jego prace nadal przekraczają konwencje w sztuce.


Choroba szaleństwo i śmierć, te czarne anioły czuwające nad moją kołyską nie opuściły mnie przez całe życie”


Słabowita matka, ojciec z oznakami szaleństwa i fanatyzmu religijnego, z całą pewnością przyczynili się do tego, jakim artysta stał się człowiekiem. Edvard zawsze powtarzał, że matka dała mu w spadku kruchość fizyczną, a ojciec wielką słabość psychiczną i skłonność do obłędu. Nigdy nie opuszczał go strach, widmo śmierci swojej lub bliskich, oraz pogłębiające się szaleństwo.


Talenty i zdolności Muncha objawiły się już we wczesnym dzieciństwie. Bliscy bardzo wspierali go w rozwijaniu swojej pasji. Jego debiut malarski to Stary Kościół Aker. W roku 1880 postanowił ostatecznie poświęcić się malarstwu, i rzucił studia inżynierskie. Malarz pierwszy raz zadebiutował publicznie w Kristianii, zaprezentował tam obraz Studium Głowy. Dzieło to nie wzbudziło jednak żadnych emocji, ale koledzy artysty chwalili jego prostotę. Momentem przełomowym w życiu mężczyzny było namalowanie, Chorego dziecka dzieło wywołało wielkie poruszenie, opinia publiczna była podzielona. Na przestrzeni lat Munch poprawiał i udoskonalał obraz, który z biegiem czasu stał się coraz bardziej doceniany na świecie.


Bez wątpienia największą sławę przyniosło artyście malowidło, które do dziś jest na językach znawców sztuki. Szokujące kontrowersyjne i przerażające, a jednocześnie tak przyciągające, że trudno od niego oderwać wzrok. Obraz z tak zwanych Fraz życia, do którychnależały również Zazdrość, Wampir, Pocałunek Madonny. Frazy Życia miały łącznie liczyć 18 płócien, ich celem było oddziaływanie wspólne na odbiorcę, co miało mieć większy odbiór we wspólnym ukazaniu dzieł. Obrazy miały pokazać największe siły kierujące w życiu człowiekiem rozkosz, miłość, strach i śmierć. Cały cykl nigdy jednak nie doczekał się pełnej realizacji.


Szedłem drogą w towarzystwie dwóch przyjaciół – zachodziło słońce – poczułem nagły przypływ melancholii – niebo stało się nagle krwistoczerwone. Zatrzymałem się, oparłem o balustradę śmiertelnie znużony – nad miastem i ciemnobłękitnym fiordem rozpościerały się rozlewiska krwi i języki ognia – przyjaciele szli dalej, a ja drżałem z trwogi i wtedy posłyszałem przeciągły krzyk przeszywający powietrze”

E. Munch




Słowa malarza o Krzyku pozostają z nami do dziś i są różnie interpretowane przez krytyków sztuki. Dzieło jest metaforą bólu istnienia, wielkiej samotności a przede wszystkim strachu. Munch stworzył kilka wersji obrazu w różnych technikach malarskich, bez wątpienia apokaliptyczna czerwień, budzi strach tak samo jak zdeformowana postać na pierwszym planie. Wersje kolorystyczne tego płótna są bardzo ciekawe. Wydawać by się mogło, że zmieniają się razem z nastrojem malarza. Bezsprzecznie ta z roku 1893 różni się od ostatniej z roku 1910.


Pani Lisa Stromme uwzględniając życie artysty i jego dorobek malarski zwłaszcza obraz Krzyk stworzyła niezwykle klimatyczną powieść obyczajową Dziewczynka z Poziomkami.


Trzeba tutaj napisać, że Edvard Munch w swym życiu miał wiele kobiet, pomysł na fabułę powieści jest więc wprost genialny. W roku 1885 zakochał się w mężatce Milly Thaulow, kochankowie spotykali się przez kilka lat, malarz był zmuszony okłamywać rodzinę i żyć w rozdarciu. W tamtym okresie artysta dużo pisał w jego notatkach możemy przeczytać o wpływie romansu z Milly na jego psychikę. Po jego miłości do kobiety nie pozostało wiele śladów, poza bardzo wczesnymi obrazami przedstawiającymi rudą piękność.


Pisarka wspaniale oddała emocje artysty w jego zagmatwanej książkowej fascynacji. Może najpierw opisze fabułę. W małej norweskiej wiosce ludzie szykują się na sezon letni, który ściągnie do nich mnóstwo zamożnych i ekscentrycznych turystów. Johanne Lien jest miejscową dziewczyną, która zbiera poziomki dla turystów, oraz pozuje malarzom jako Dziewczyna z Poziomkami. Po jakimś czasie dziewczyna zatrudnia się jako służąca u bogatego małżeństwa, zaprzyjaźnia się z ich córką Tullik, która zafascynowana ekscentrycznym malarzem, jakim jest Edvard Munch postanawia nawiązać z nim romans. Nasza bohaterka ma robić za posłańca w ich miłości. Johanne, jednak bardzo szybko orientuje się, że ze znajomością z malarzem coś jest nie tak, a prośba, którą kieruje do niej artysta poza ukrywaniem romansu z Tullik, sprawia, że młoda kobieta zostaje wciągnięta w wir psychodelicznych emocji Edwarda.


Dzieło napisane bardzo realistycznie pod względem charakteru artysty, oraz tego co wiemy o jego prawdziwych romansach. Bez wątpienia autorka włożyła wiele pracy nie tylko w samo oddanie charakteru, i złożoności osobowości Muncha, ale również jego problemów miłosnych. Nie jest to typowy romans raczej powieść psychologiczno – obyczajowa, która wprowadza czytelnika w świat szaleństwa, sztuki, oraz piękna.


Przyznam, że książka jest specyficzna. Przesiąknięta lękami artysty, pomimo romansu, czuć w niej dominację sprzecznych uczuć, oraz problemów Edvarda, co może dla zwykłego czytelnika, który nigdy nie miał do czynienia z obrazami malarza być męczące. Dla mnie osobiście pozycja ta wyraża wszystko, co o artyście wiedzieć się powinno, pomimo tego, że to fikcja literacka, wspaniale oddaje złożoność życia, uczuć, cierpienia, niewoli, zdrady nie tylko bohatera, ale i kobiet, które go otaczały.


Dodając do tego przyjaźń między dziewczynami, a także fantastyczne opisy ludzi i miejsca akcji jest to publikacja, obok której nie można przejść obojętnie. Napisana na bardzo dużym poziomie literackim zawiera wszystko to, co powinna mieć powieść obyczajowa z postaciami istniejącymi faktycznie. Przede wszystkim głębie prawdy o bohaterach i ich świecie. Zachęcam Was do zakupienia pozycji. Dziewczynka z Poziomkami, jest jak do tej pory najlepszą powieścią obyczajową w tym roku, moim subiektywnym zdaniem. Zmusza do myślenia, analizy, oraz refleksji nad pracami artysty, a jednocześnie zaprasza nas w świat miłości, przyjaźni i relacji.


Cóż tu pisać książkę Pani Stromme po prostu trzeba mieć.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa LeTra


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t