czwartek, 2 września 2021

Gloria Dei - Na Chwałę Boga







Pozycja gier planszowych


W dobie komputerów, smartfonów i switscha pozycja gier planszowych wydaje się dość mocno zagrożona. Rodzice, którzy wychowali się na planszówkach zapewne chcieliby, aby ich dzieci również odkryły atrakcyjność tych pozycji. Wiadomo, że każda gra powinna być dobrana do wieku dziecka, oraz jego ogólnych zainteresowań. Są również takie publikacje, które rodzic wybiera samodzielnie, aby zaszczepić w swych pociechach wartości, które są ważne w domu rodzinnym. Sama mając już większe dzieci, zawsze patrzę na rozbudowaną fabułę gier planszowych. Im pozycja ma dłuższy czas grania, tym jest lepsza. Uważam, że fantastycznie spędza się czas kiedy razem możemy pograć w coś naprawdę fajnego, wtedy aż chce się, aby gra nie miała końca.
Dziś właśnie, chciałabym Wam pokazać jedną z tych pozycji, co do której miałam wielkie oczekiwania. Jest ona z tych, które wprowadzają wartości w życiu naszych dzieci. 


Gloria Dei 


Gloria Dei, bo o tej grze mowa to nowość Wydawnictwa Dobry Pasterz. Jako osoba bardzo wybredna na religijne gry planszowe, śmiało mogę Wam polecić tego Wydawcę. Najważniejsze dla mnie jest w pozycjach Dobrego Pasterza to, że mogą z nich skorzystać wszystkie dzieci bez względu na przynależność wspólnotową. Mamy w domu publikacje Pasterza i mimo tego, że Wydawnictwo jest Katolickie, świetnie się w nich odnajdujemy i bawimy. Przyznam, że na Glorię czekaliśmy z wielkim entuzjazmem, ponieważ po opisie gra okazywała się bardzo rozbudowana. Muszę tutaj wspomnieć o moim wielkim zaskoczeniu kiedy otworzyłam pudełko. Oczy mi, aż wyszły, bo szczerze nie spodziewałam się tego, że gra będzie tak bardzo obszerna, ale po kolei. 


Gracze


Bardzo się bałam, że w Glorię Dei nie będą mogli grać najmłodsi, czyli dzieci od 4 lat. Na opakowaniu, które zaraz opiszę, napisano, że gra jest od siódmego roku życia od 2 do 6 graczy. Na szczęście po rozbudowaniu jej o grę Obrazki pełne łaski (tego samego Wydawnictwa, dla młodszych dzieci) nawet nasz maluch grał z zapałem i bawił się świetnie. Ilość graczy okazała się kwestią umowną, ponieważ graliśmy zarówno w 5 osób jak i więcej. Tworzyliśmy drużyn, jak i rozgrywaliśmy indywidualnie, więc śmiało możecie zagrać nawet w 15 osób i zapewniam, że fabuła gry to wytrzyma. 


Opakowanie i dodatki


Wcześniejsze publikacje Dobrego Pasterza nigdy mnie nie rozczarowały jakością i ta gra, również jest na wysokim poziomie wykonania. Pudełko miałam wrażenie, że nawet jest sztywniejsze niż te z poprzednich pozycji, w stonowanym kolorze góra w bieli dół niebieski. Akurat dla mnie kolory samego opakowania i dodatków są ważne zbyt krzykliwe nie zachęcają do zabawy dzieci z ASD. W opakowaniu mamy 18 planszy okien, 114 kafli (po 6 kafli z każdym z bohaterów biblijnych i 6 kafli specjalnych), 18 kafli Glorii Dei, kostkę, 6 klamerek (jak do bielizny tylko małych), oraz instrukcję. Zarówno okna jak i kafle są utrzymane, we wspaniałej gotyckiej kolorystyce co dodaje całej grze, klimatu budowli w tym stylu. Możecie wzbogacić wstęp gry o informacje na temat witraży, które wtedy powstawały, ich ogólny wygląd i kolorystykę jest to fantastyczna ciekawostka, która później umożliwia zabudowanie własnych okien w planszówce. Pionkami w grze są klamerki, a kostka oznaczona jest kolorami oraz obrazkami. 


Na czym polega gra


Miałam zamiar opisać dość szczegółowo, na czym polega gra, ale się powstrzymałam, ponieważ fabuła jest tak obszerna, że chyba ta recenzja miałaby ze sto stron. W wielkim, skrócie, każdy z uczestników dostaje swoje okno. Ilość okien jest uzależniona od ilości graczy. Ponieważ my graliśmy w więcej osób u nas, każdy dostał po jednym oknie. Jeśli gracie w 2 lub 3 osoby każda z osób dostaje 4 okna, jeśli gra 4 lub 6 po 3. Niektóre okna są podwójne, czyli można układać witraż po jednej lub po drugiej stronie. Każde z nich jest również podpisane jedną z postaci biblijnych i tak mamy np. Piotra, Jana Apostoła, Józefa z Nazaretu, Rut czy Dawida. 


Kiedy już rozdamy nasze okienka czas na kafle. Te, które są fioletowe, a po drugiej stronie mają napisy GLORIA DEI, przesuń swoją klamręrzuć kostką, +1 sortujemy na 3 części i układamy, kładąc obok siebie. Pozostałe kafle układamy tak, aby strona z witrażem była na górze. Mieszamy i rozkładamy na środku stołu. To jak układać kafle jest bardzo szczegółowo rozpisane, w instrukcji ja tylko powiem, że na środkowych polach okna kładziemy tylko kafle z tekstem ku górze i musi być na nim imię bohatera z Biblii, można również w tym pionie kłaść kafle z napisem Gloria Dei. Po bokach układamy kafelki z obrazkami. 


Grę rozpoczyna najmłodszy gracz. Rzuca kostką, jeśli na kostce zostanie wyrzucony kolor, wtedy bierze on dwa kafle witrażu w tym kolorze, mogą to być kafle z takim samym obrazkiem. Jeśli na kostce wypadnie obrazek, wtedy gracz ciągnie dwa kafle z odpowiadającym mu obrazkiem. Po wzięciu kafli gracz odwraca je i czyta imiona postaci, później decyduje gdzie umieścić te dwa kafle w swoich oknach i oczywiście, którą stroną. W tym momencie gracz może zakończyć swoją kolej i przekazać kostkę dalej lub dobrać kafel z Glorią Dei, lub zakończyć układanie kafli w danym pionie. My również wprowadziliśmy wymianę kafli między sobą, co wywoływało dużo emocji:-)


Gra kończy się kiedy ułożymy cały witraż. 


Uwagi i przemyślenia


W Glorię Dei graliśmy ponad 3h. Gra jest niezwykle twórcza, mimo tego, że instrukcja na to nie pozwala, my trochę ją zmodyfikowaliśmy, np. układaliśmy historię biblijną chronologicznie każdy na swoim oknie, co pozwalało na to, aby porozmawiać o bohaterach z Biblii, których nie było na oknach. Pomyślałam również po odłożeniu publikacji, że wspaniale by było gdyby była ona wzbogacona o dodatki, np. kupujemy podstawę, czyli Glorię Dei a później możemy dokupić do niej dodatki w postaci nowych okien, czy kafli. Bohaterowie, którzy są umieszczeni na oknach, są to osoby znane dzieciom i tutaj również pomyślałam, że super by było wzbogacić grę o okna z postaciami mniej znanymi jak np. Debora, Eliasz, czy Jeremiasz. 


W grze tej świetnie odnajdą się dzieci z zaburzeniami ASD i te z dysleksją. Dla tych drugich grę należy wzbogacić samemu o informację na temat bohaterów i np. opowiedzenie jakiejś historii z ich życia. Natomiast dzieci z ASD, które uwielbiają skomplikowane fabuły, z chęcią zagrają z mniejszą ilością graczy, ponieważ wtedy dostaną więcej okien. 


Jeśli szukacie rozbudowanej gry chrześcijańskiej, Gloria Dei jest dla Was. Należy tutaj wspomnieć również o cenie. Ostatnio mocno zastanawiałam się nad pozycją Gościniec, ponieważ naprawdę trudno mi było znaleźć coś na dłuższą zabawę. Niestety ta gra okazała się tak droga, że porzuciłam zamiar jej zakupienia. Na szczęście Dobry Pasterz wyszedł naprzeciw moim oczekiwaniom. Publikacja Gloria Dei ma nie dość, że rozbudowaną fabułę to jeszcze przystępną cenę, co bez wątpienia jest dużym atutem. 



Bardzo uczciwie polecam zarówno samą pozycję jak i inne gry tego Wydawcy. Świetne jest to, że tak naprawdę my mając też inne publikacje, mogliśmy wzbogacić, naszą grę w Glorię Dei, dzięki temu rozgrywka była bardziej emocjonująca, oraz wartościowa pod względem informacji z Biblii. Jestem przekonana, że zarówno rodzice, którym zależy na religijnym wychowaniu swoich pociech, a także katecheci, jak i nauczyciele szkółek niedzielnych będą tą publikacją zachwyceni. Koniecznie musicie zapoznać się z ofertą na stronie Wydawnictwa. Gra stworzona jak sama nazwa wskazuje Na Chwałę Boga, wprowadzi Was we wspaniały świat Pisma Świętego i będzie wartościową pomocą w przekazywaniu jego słów dzieciom i młodzieży. 

Grę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Dobry Pasterz





 

środa, 1 września 2021

Cudze chwalicie, swego nie znacie





Z tajemnicą jest jak z jajkami,
nie należy wkładać ich wiele do jednego koszyka”.


Stephen King








Być może nie wiecie, ale polskie ziemie kryją wiele tajemnic, skarbów i legend. Nie, które z nich są głośno omawiane, jednak o wielu opinia publiczna nie ma zielonego pojęcia. Uwielbiamy wyjeżdżać na wakacje do krainy Faraonów, Pól Elizejskich, czy walk Gladiatorów, nie wiedząc, ile niesamowitych historii skrywa nasz kraj.


Najgłośniejszą z legend, o której mówi się, do dziś jest Złoty Pociąg. 12 wagonów pełnych złota, ogromna ilość kosztowności oraz dobra zrabowane z całej Europy. W roku 2015 dwóch mężczyzn uznało, że odnalazło legendę kolei polskiej. Istnienia pociągu nikt nie potwierdził historycznie w przeciwieństwie do największej tajemnicy II wojny światowej, Bursztynowej Komnaty.


Wspaniałe, panele ścienne całkowicie wykonane z masy bursztynowej, w XVIII zostały specjalnie przygotowane na zamówienie króla Prus Fryderyka I Hohenzollerna. W roku 1716 król podarował je carowi Piotrowi I. Podczas wojny kompleks pałacowy Carskie Sioło w Petersburgu splądrowali Niemcy, zabierając panele z bursztynu. Po wywiezieniu komnaty do Królewca. Nie wiadomo, czy Niemcom udało się wywieść panele po nalocie brytyjskim, jednak zwolennicy teorii niemieckich uważają, że być może Hitler ukrył komnatę w jednym z poniemieckich zamków w Bolkowie, Lidzbarku Warmińskim, Pasłęku i Człuchowie.


Kolejną z niewyjaśnionych tajemnic jest skarb Templariuszy. Zapewne wszyscy słyszeli o Zakonie Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona. Zakon ufundowano by ochraniać pielgrzymów, którzy wędrują do Jerozolimy. Potęga Templariuszy na przestrzeni lat bardzo wzrosła i zaczęła przerażać władców i sam Watykan. Na początku XIV wieku król Filip IV Piękny wraz z papieżem Klemensem V skasował zakon, oskarżając go o złodziejstwo i herezję. Zakon był obecny w Polsce od roku 1155, mówi się, że złoto w którego posiadaniu byli Templariusze może być ukryte gdzieś w okolicach kaplicy w Chwarszczanach.


Nie można również zapomnieć o złocie Inków w Nidzicy, czy skarbu Talleyrandów, to wszystko dotyczy naszego pięknego kraju, a zapewne to dopiero początek tajemnic, o których nie wiemy.




Pan Amadeusz Majtka napisał wspaniałą pozycję Polskie Skarby i tajemnice. Książka traktuje o największych nieodkrytych dotąd skarbach, tajemnicach i zagadkach ukrytych na terenie Polski. Z tej pozycji dowiecie się o polskiej Atlantydzie, dziełach sztuki, które trafiły aż pod Andy, co skrywa Morze Bałtyckie tak chętnie oblegane przez turystów, oczywiście poczytacie również obszernie o Złotym Pociągu, Bursztynowej Komnacie i innych skarbach Dolnego Śląska.


Pozycja ta jest objazdem po tajemnicach w całej Polsce. Autor w swej publikacji przedstawia nam sekrety m.in. Podlasia, Mazowsza, województwa świętokrzyskiego, czy Łódzkiego. Wspaniałym dodatkiem do pozycji są fantastyczne zdjęcia, i niesamowita wprost bibliografia. Książka zachwyca rzetelnością pisarza i wciąga od pierwszej strony.


Przyznam, że o połowie informacji zawartych w książce nie słyszałam. Publikacja okazała się wspaniałą podróżą przez nasz piękny kraj. Wiedza Pana Majtka jest cudowna, a fantastyczne przystępne opisy powodują, że po publikację mogą sięgać również młodzi czytelnicy. Jak mówi przysłowie „Cudze chwalicie, swego nie znacie”, myślę, że zamiast wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu przygód, warto wybrać się w opisane przez autora zakątki Polski i poznać historię i tajemnicę naszego pięknego kraju. Zachęcam, do zapoznania się z Polskimi skarbami i tajemnicami jestem pewna, że miłośnicy podróży będą zachwyceni.


Książkę do recenzji otrzymałam od wydawnictwa Zona Zero



 

wtorek, 31 sierpnia 2021

Sprawiedliwa Wśród Narodów Świata





Holokaust podważył fundamenty cywilizacji,
zaplanowała go i zrealizowała władza państwowa.
Dlatego ważna jest wiedza na temat mechanizmów,
jego powstawania, by nigdy w przyszłości
nic takiego już się nie powtórzyło”.


Jolanta Ambrosewicz – Jacobs








Jad Waszem Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu, to tutaj Polacy najwięksi wśród Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata otrzymali najwięcej medali, jako ludzie, którzy przysłużyli się ratowaniu Żydów w czasie II wojny światowej. To niesamowite jak państwo, które przyznając naszym babciom, dziadkom, rodzicom, wujkom, ciociom, czy też sistrom, bratom, dzieciom ten tytuł dziś kłamie na arenie międzynarodowej, że Polacy to najwięksi antysemici. Jak bardzo zadziwia, że zbrodniarzy okrzykuje się bohaterami, a bohaterów zbrodniarzami.


1 stycznia 2019 roku liczba uhonorowanych tym zaszczytnym tytułem Polaków wyniosła 6992, jest to największa liczba wśród wszystkich państw. Wielu historyków uważa, że liczba Polaków pomagających Żydom w tamtym okresie jest znacznie większa. Hans Furth pisze, że liczba ta sięga jego zdaniem ponad miliona osób. Żydom pomagali wtedy zwykli obywatele, całe wioski, wiele rodzin oraz organizacja specjalnie do tego powołana, czyli Rada Pomocy Żydom „Żegota”.


Warunki do pomocy Żydom w tamtej Polsce były co najmniej niekorzystne. Tylko w naszym kraju za pomoc oraz ukrywanie obywateli narodowości żydowskiej groziła śmierć całej rodziny. Represje, oraz trudności były na porządku dziennym, a ze śmiercią liczył się każdy, kto postanowił dać, choć kromkę chleba potrzebującemu Żydowi.


Trzecie rozporządzenie o ograniczeniach pobytu w Generalnym Gubernatorstwie”, który głosił, że„Żydzi, którzy bez upoważnienia opuszczają wyznaczoną im dzielnicę, podlegają karze śmierci. Tej samej karze podlegają osoby, które takim żydom świadomie dają kryjówkę. Podżegacze i pomocnicy podlegają takiej samej karze jak sprawca, czyn usiłowany karany będzie jak czyn dokonany. W lżejszych wypadkach można orzec ciężkie więzienie...


Hans Frank






Każdy z nas niewątpliwie słyszał o rodzinie Ulmów, która została bestialsko wymordowana, za ukrywanie Żydów. Na Podkarpaciu możemy zwiedzić muzeum ich imienia i posłuchać wypowiedzi świadków tamtych wydarzeń. Ella Lind z Instytutu Jad Waszem przeprowadziła szereg badan nad motywami, jakimi kierowali się Polacy podczas ratowania obywateli żydowskich. Najwięcej z nich zdecydowało się na to ze względu na długą znajomość, przyjaźń, czy wcześniejszą wspólną pracę. Druga największa grupa kierowała się względami humanitarnymi, moralnymi i religijnymi... Trzeba tutaj wspomnieć, że Polacy również ginęli w obozach zagłady. Największy na naszym polskim terenie niemiecki obóz Auschwitz – Birkenau początkowo był zbudowany dla obywateli polskich dopiero po rozbudowaniu Auschwitz-Birkenau II służył do masowego mordowania Żydów.


Najbardziej znanymi Polakami, którzy bez wahania poświęcili życie dla swoich braci Żydów byli m.in. Zygmunt Kuriata wraz z rodzicami zamordowany za ukrywanie dwójki żydowskich dzieci, Jan Puchalski i jego żona Anna ukrywali 6 Żydów przez 6 miesięcy w Łosośnej, Matylda Getter siostra zakonna, która ukrywała ponad 550 żydowskich dzieci z getta warszawskiego w katolickich sierocińcach, Józef Sobiesiak był organizatorem oddziałów partyzanckich, na Wołyniu dzięki niemu uratowało się ok. 500 Żydów... Można tak wymieniać tysiące szlachetnych Polaków, którzy dziś zapewne przewracają się w grobach słysząc o polskim antysemizmie.




Jedną z osób, która również ratowała Żydów przed Niemcami była Pani Irena Gut Opdyke. Złapana przez żołnierzy Armii Czerwonej została uwięziona, pobita i zgwałcona. Została zmuszona do pracy w szpitalu polowym. Udało jej się uciec w roku 1940 do rodziny mieszkającej w Radomiu, została, jednak złapana przez Niemców i skierowana do pracy m.in. w fabryce amunicji. W roku 1942 podczas gdy likwidowane było getto w Tarnopolu, pomogła uciec 12 Żydom. Szóstce z nich zorganizowała kryjówkę w lesie, przynosiła im jedzenie, natomiast drugą szóstkę ukryła w piwnicy domowej Rugemera. Major dowiedział się, że ukryła tam Żydów, ale w zamian, że zostanie jego kochanką, zgodził się na to, aby nadal tam przebywali.


Po wojnie Iren Gut została posądzona o kolaborację z Niemcami, z pomocą przyszedł jej pomocnik ONZ w Polsce William Opdyke. Kobieta wyszła za niego za mąż i zamieszkali razem w Kalifornii.


Wspaniała pozycja Ratowałam od zagłady, która jest wspomnieniem Pani Iren Gut – Opdyke to książka przedstawiająca całe życie tej dzielnej kobiety, niewahającej się pomóc tym, którzy podczas II wojny potrzebowali pomocy. W publikacji autorka przedstawia swoje życie, wspomnienia z czasów przed wojna jak i te dalsze. Opisuje zdarzenia, ludzi, politykę, która była prowadzona w tamtym czasie wobec Polaków, oraz swoje starania, aby pomóc nie mając nic w zamian.


Publikacja Ratowałam od zagłady, dla mnie jest tak niesamowicie wzruszająca, że popłakałam się już na podziękowaniach pisarki. To niby tylko niecałe 200 stron, jednak książka jest tak mocna, że naprawdę ze względu na moje ciągłe wzruszenie musiałam poświęcić na nią kilka dni. Czytałam wiele autobiografii i wspomnień, te są bardzo wyjątkowe, ponieważ są napisane z wielką prostotą i szczerością, a także z ogromną miłością również do czytelnika. Uczucia Pani Obdyke przebijają z tej pozycji i są wyrażone tak realnie, że każdy może poczuć je na sobie.


Jestem pełna uznania dla tej pozycji oraz jej bohaterki. Jednocześnie oburza mnie fakt, że żyjący uczestnicy II wojny, którzy ratowali Żydów, są narażeni dziś na taką niewdzięczność, krytykę i kłamstwo. Nie jestem antysemitką, ale śmiem stwierdzić, że ponieważ Żydzi skazywali własnych obywateli, w tamtym czasie na zagładę nie kiwnęliby palcem, aby pomóc nam Polakom gdyby sytuacja była odwrotna. Jestem niezwykle dumna z tego, że tak wielu moich rodaków w tym Pani Iren Gut wykazało się prawdziwym męstwem, odwagą, moralnością i człowieczeństwem a przede wszystkim poświeceniem nie tylko swoim, ale i swoich rodzin.


Publikacja Ratowałam od zagłady, jest obowiązkową pozycją, na liście do przeczytania moim subiektywnym zdaniem. Polska jak i Polacy muszą pamiętać o swoich bohaterach, aby wydarzenia sprzed ponad 70 lat nigdy więcej się nie powtórzyły. Bardzo dziękuję Pani Irene Gut – Obdyke oraz Wydawnictwu Poradnia K za tę pozycję. Zachęcam Was Kochani, aby zapoznać się, z tą książką jestem pewna, że wzruszycie się tak samo jak ja.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K

 

niedziela, 29 sierpnia 2021

Polska ponownie w szale wojny






Choćby w cudzym kraju, padała deszcz złota i srebra,
choćby we własnym deszcz sztyletów i włóczni -
We własnym będzie lepiej”.



Początek XIV wieku był bardzo burzliwy, dla trzech największych dynastii Habsburgów, Wittelsbachów oraz Luksemburgów. Wszystkie one krwawo rywalizowały o władze w Świętym Cesarstwie Rzymskim. Elektorzy rzeszy ze wszystkich sił starali się, aby nie dopuścić do tego, że jedna z nich utworzy monarchie, dziedziczną. W roku 1313 syn zmarłego Henryka VII Luksemburskiego miał objąć tron, nie zgodzili się na to elektorzy, którzy jawnie popierali Fryderyka III Pięknego lub Ludwika IV Bawarskiego. Dnia 24 września nad rzeką Inn rozegrała się bitwa o władzę między Fryderykiem a Ludwikiem. Mimo iż zwyciężył ten drugi, jego korona była kwestionowana przez Jana XXII i Leopolda I Sławnego. Po śmierci Ludwika IV Bawarskiego władza w roku 1347 ponownie wróciła do dynastii Luksemburgów.


Jan Luksemburski koronowany na króla Czech w roku 1311, dopiero na początku roku 1327 przypominał sobie o spuściźnie Wacława II w Polsce. Niestety zajęty konfliktami we własnym państwie nie był w stanie zapobiec koronacji Władysława Łokietka w Krakowie w roku 1320. Jan dobrze wiedział, że Łokietek będzie walczył o całe granice swego kraju, oraz że jedyną szansą na odzyskanie Pomorza i Wielkopolski jest konflikt zbrojny. Wielkim problemem Luksemburga był sojusz Władysława z Andegawenami, to bardzo mocno utrudniało powrót na ziemie polskie.




Nie tylko z roszczeniami Czecha Łokietek miał problem. Niezwykle wielkim zagrożeniem byli również Krzyżacy. Jan Luksemburski wspierał działania zakonu i w roku 1328 ruszył z nimi ramię w ramię przeciwko Litwie, z którą Władysław miał sojusz. Król Polski zaatakował wtedy Krzyżaków, najeżdżając ziemię chełmińską. Był to niezwykły pech dla naszego władcy. Propaganda zakonu spowodowała, że atak odebrano jako zarzynanie chrześcijan. Od Łokietka w tamtym momencie odwrócił się nawet sam papież. Jan Luksemburki w roku 1329 obwołując się królem Polski, nadał Krzyżakom Pomorze Gdańskie, co niezwykle wzmocniło ich prawa do tej dzielnicy.


Rok 1331 również był ciężki dla królestwa polskiego. Rozpoczął się zbrojny najazd Krzyżaków... Był on świetnie przygotowany a dowódcą zakonu był Dietrich von Altenburg. Wszystkie działania Krzyżaków miały być skoordynowane z wyprawą Jana Luksemburskiego. Dietrich miał pecha, ponieważ pod Kaliszem gdzie umówił się z Janem, nikogo nie zastał. Króla Czech zatrzymał Bolko II mający do załatwienia nieuregulowaną sprawę głogowską po śmierci księcia Przemka... Zakon był nie źle zdenerwowany za to Łokietek wraz z synem... :-)))




Czwarty tom wspaniałej powieści Pani Elżbiety Cherezińskiej tym razem zabierze Was w podróż nie tylko po Wawelu, ale i po zamku w Malborku. Przyznam, że Wojenna Korona zachwyciła mnie niezmiernie. Byłam w Malborku, zamek jest ogromny, a powieść autorki wspaniale opisuje czasy jego świetności. Tutaj muszę napisać, że Pani Cherezińska w niezwykły sposób przedstawia również zabytki w swych publikacjach. Podczas gdy my możemy podziwiać ruiny na żywo, mury bez duszy, zimne i sterylne pisarka w każdą komnatę, wieżę, loch, czy basztę wprowadza niezwykłe życie, tchnie w nie duszę, a to wszystko sprawia, że w tych niezwykłych i niewątpliwie ważnych dla nas miejscach, po prostu chce się być.


Tym razem Władysław musi stawić czoło Janowi Luksemburskiemu, który wraca po dziedzictwo swego przodka, oraz zakonowi, tak potężnemu jak żaden inny w tamtych czasach. Niezwykły sojusz Łokietka z Węgrami sprawia, że akcja jest jeszcze bardziej wartka a sytuacja napięta. Czy faktycznie małżeństwo króla z córką Karola Roberta da radę na zawsze przypieczętować przyjaźń Polski i Węgier? Zapewne już wiecie, jak było dalej, jednak ta historia opowiedziana piórem Pani Cherezińskiej zasługuje na przeczytanie.


Z wielką niecierpliwością czekałam, aż do akcji wkroczą kobiety Starej Krwi, po prostu je uwielbiam, ich mądrość, inteligencję i lojalność, są one chyba jednymi z moich ulubionych bohaterek. Oczywiście w tomie IV jak i w poprzednich nie brakuje intryg, tajemnic, kłamstw, zdrad i miłości. Jeśli przeczytaliście wcześniejsze części, zapewniam Was, że ta również jest pełna niespodzianek a przede wszystkim historycznych wiadomości na bardzo wysokim poziomie.


Zastanawiałam się po przeczytaniu lektury, czy pisarka stworzy kolejne tomy tym razem o następnym królu Polski. Jestem przekonana, że historia dalsza, np. o Jagiellonach, czy czasach naszego kraju zaraz przed rozbiorami również byłaby wielkim dziełem i szczerze mówiąc chętnie, bym sięgnęła po dalsze losy narodu, pióra Pani Elżbiety Cherezińskiej.


Kochani gonię Was do zakupu Wojennej korony a najlepiej wszystkich części, na stronie Wydawnictwa Zysk i S-ka. Bezsprzecznie będą to dobrze wydane pieniądze. Z niecierpliwością czekam na tom V... Mimo tego, że znam historię, jestem niezmiernie podekscytowana i ciekawa, dalszych losów moich ulubionych bohaterów. Podzielcie się opinią o tej pozycji i o poprzednich jestem ciekawa Waszego zdania.


Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka



 

piątek, 27 sierpnia 2021

Londyn czeka na bohatera - duchy i zjawy




Nikt już nie wierzy w duchy.
A one przecież, są wszędzie wokół nas
i czekają, aż ktoś je dostrzeże”.




Najstarsze opowieści o duchach sięgają setek lat wstecz. Przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie stawały się legendami, a później mitami. Zarówno rynek filmowy jak i książkowy opływają w tematykę zjaw, demonów, potworów i duchów. Powieści dla dzieci w tym temacie, zawsze wydawały mi się mocno okrojone. Oczywiście dla młodszych pociech mamy wiele miłych opowiastek o dobrych duszkach, ale dla starszych miałam wrażenie, że trochę ten rynek kuleje.


Wśród tytułów, które stały się bardzo popularne m.in. seria Szklane dzieci, Upiorne opowieści, czy Banda niematerialnych szaleńców ciągle brakowało mi tego czegoś... Pozycji, która wciągnie nie tylko młodych, ale i starszych. Moim subiektywnym zdaniem dzieci uwielbiają serie, zwłaszcza te dzieci, które mają specjalne potrzeby edukacyjne. Lubią się utożsamiać ze swoimi ulubionymi bohaterami, nie muszą ciągle poznawać nowych głównych postaci, co sprawia, że bardziej skupiają się na akcji publikacji. W roku 1956, 22 lata od powstania Kaczora Donalda w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badania w tym temacie. Serie z tymi samymi bohaterami były najchętniej kupowanymi na rynku amerykańskim, dzięki temu Kaczor Donald, cieszy się sławą do dziś, a jego przygody są rozpisywane w tomach komiksów.


Wydawnictwo Poradnia K fantastycznie wbiło się w serie książek dla dzieci. Niewątpliwie hit o Enoli Holmes jest tego najlepszym przykładem. Ostatnia książka o dziewczynie przebranej za chłopca, aby spełnić swoje marzenia w świecie czarodziejów, zyskała rzeszę fanów a tom drugi jej przygód wyczekiwany, jest, z wielką niecierpliwością. W tym miesiącu Wydawca wita swoich młodych czytelników rewelacyjną kilkutomową powieścią o spółce Lockwood.


Książkę o młodych łowcach duchów musiałam mieć. Czułam, że będzie ona wielkim hitem zaraz po popularności Harry’ego Pottera. Pozycja Pana Jonathana Strouda Krzyczące schody z serii Lockwood &Sp. tom I zaprasza nas do świata pełnego zjaw, demonów, wielkiej przygody i prawdziwej przyjaźni.


Książka opowiada o grupie prywatnych detektywów, w wieku do 15 lat, którzy walczą z szerzącymi się demonami na ulicach Londynu. Z jakiegoś powodu miasto zostało opętane przez zjawy. Łowcy duchów są na wagę złota, ponieważ każdy dom ma jakiś spirytystyczny problem. Do akcji wkracza podupadająca agencja Lockwood & Sp. Składa się ona z samych dzieci, które działają bez kontroli dorosłych. Ciekawostką jest, że zjawy są widziane tylko przez młodych ludzi, dorośli ich nie widzą. W naszej agencji pracuje trójka dzielnych łowców Anthony, George i Lucy, każde ze swoją przeszłością i bagażem doświadczeń. Wspólnie próbują utrzymać agencję, co wcale nie jest łatwe. Po serii zawalonych spraw mają ostatnią szansę na powrót na rynek, sprawa krzyczących schodów może ich uratować lub pogrążyć. W pierwszym tomie bohaterowie zabierają nas, do najbardziej nawiedzonego domu w Anglii gdzie muszą zmierzyć się z siłami zła, niebezpieczną czerwoną komnatą i słynnymi schodami. Czy uda im się rozwiązać zagadkę i przeżyć? Przeczytajcie sami.




Muszę Was od razu uprzedzić, że jeśli macie ochotę na lekką książeczkę o duchach to nie radze czytać (choć będziecie żałować), Autor totalnie mnie zaskoczył. Publikacja jest połączeniem najlepszych produkcji filmowych i książkowych w jedno, począwszy od filmu Blade po klasykę literatury lat 70 – tych Całopalenie. Akcja zaczyna się już na pierwszych stronach i przyznam szczerze, że ja stara baba miałam momentami cykora. Były momenty, że serio zastanawiałam się, czy to na pewno pozycja dla młodych czytelników. Pisarz jest genialny! Najbardziej zachwyca mnie fakt, że to I tom i będą kolejne. Jestem niezmiernie ciekawa nie tylko dalszych przygód trójki przyjaciół, ale również rozwiązania tajemnicy co się właściwie stało, że Londyn ma tak zwany PROBLEM. W powieści możemy również znaleźć historię życia naszych dzielnych łowców, oraz opisy samego życia w mieście. Niezwykle wartościowa fabuła, która jestem przekonana, trafi, do serc miłośników historii z dużym dreszczykiem.


Koniecznie musicie się z tą pozycją zapoznać, ja z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Mam wielką nadzieję, że będzie ich dużo, ponieważ moje dzieci kochają serie. Lockwood i Sp. bez wątpienia są dziecięcym hitem nadchodzącej jesieni. Zapewniam Was, że wasze pociechy się nie oderwą od lektury, i jestem przekonana, że sami dacie się porwać w wir paranormalnych wydarzeń w Londynie.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Poradnia K



 

czwartek, 26 sierpnia 2021

Dzieło na miarę klasyków literatury polskiej




Książka i możność czytania,
to jeden z największych cudów ludzkiej cywilizacji”.


Maria Dąbrowska








Odczuwałam taki smutek, żal a przede wszystkim złość podczas czytania powieści Pani Małgorzaty Urszuli Laski Miód w deszczu, z powodu tego mało zacnego faktu w historii naszego kraju, kiedy to w roku 2019, niezwykle upolitycznioną Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury otrzymała jak dotąd całkowicie olewana na światowym rynku wydawniczym Pani Olga Tokarczuk.


Powiecie pewnie, co ma książka Pani Laski do Pani Tokarczuk, wierzcie mi to nie mój bełkot... Już tłumaczę. Kocham literaturę klasyczną. Swoje początki z nią zaczęłam w wieku 12 lat z powieścią Pani Heleny Mniszkówny Trędowata, następnie oczywiście Ordynat Michorowski, tej samej autorki, a dalej już klasyki jak Chłopi, Noce i dnie, Nad Niemnem, Lalka, Marta, czy Między ustami a brzegiem pucharu. To były i nadal są moim zdaniem piękne wprost nie tylko powieści o miłości, ale również niezwykle patriotyczne publikacje. Można ich nie lubić, można nie czuć tego rodzaju pisania, jednak niewątpliwie ich autorzy zasługują na szacunek. Niektórzy z nich doczekali się ukoronowania swej twórczości, wydawać by się mogło, największą nagrodą w dziedzinie literatury, czyli Nagrodą Nobla i chwała im za to, ponieważ niewątpliwie im się należała, choć osobiście, nie przepadam za komunistycznym tokiem myślenia Pani Wisławy Szymborskiej.


Kiedy w roku 2019 Pani Olga Tokarczuk pisarka, która nie przyczynia się do szerzenia patriotyzmu w naszym kraju, a już na pewno poza nim otrzymała (śmiem twierdzić na potrzeby polityczne) nagrodę przyznawaną od lat, spadłam z krzesła, ponieważ uważam, że jest tak wielu naprawdę zacnych autorów piszących o prawdziwej Polsce i prawdziwych Polakach, że nie mieściło mi się w głowie, iż można wykazać się, aż takim brakiem znajomości literatury polskiej. Właśnie do tych wartościowych dzieł zaliczam powieść Miód w deszczu. To nieprawdopodobne, posiadając w kraju takie pisarki jak np. Pani Laska doceniać coś, co nie zasługuje moim prywatnym zdaniem, nawet na przeczytanie dwóch stron a co dopiero nagrodę takiej rangi.


Książka autorki jest najlepszą jak dotąd przeczytaną przeze mnie pozycją obyczajową tak bardzo podobną do powieści, którymi zachwycam się do dziś. To kolejna publikacja Pani Laski, którą czytałam, jednak ta po prostu bije na głowę wszystkie poprzednie i moim zdaniem tematyka książki powinna zostać rozbita przez pisarkę i pisana w tomach!


Zanim opiszę fabułę pozycji, chciałabym jeszcze kilka słów poświęcić okładce tego dzieła. Przyznam, że całkowicie mnie ona zmyliła. Spodziewałam się raczej lekkiej książeczki obyczajowej, z wątkiem miłosnym a dostałam po głowie prawdziwym arcydziełem w stylu Pani Dąbrowskiej. Nie mam pojęcia, jaki był zamysł grafika, ale z tyłu powieści powinno być dopisane do nominacji w przyznawaniu kolejnej Nagrody Nobla. Niewątpliwie wielka treść skrywana pod skromną okładką.


W wielkim skrócie powieść pisana jest na kanwie historycznych wydarzeń zaraz po wojnie, znajdziemy w niej historię okupacji, losy naszych Żołnierzy Wyklętych, brutalny przemarsz wojsk, zarodek PRL -u, i coś, co oczarowało mnie najbardziej, czyli niezwykłe przedstawienie rejonu Mazur i Kurpiowszczyzny, z całą jej tradycją. Ciężka praca, dzieci do wychowania, przemoc domowa, sąsiedzkie konflikty, wzajemna, pomoc, ale i niechęć, a to wszystko przedstawione jak najbardziej realnie, z odbiciem wielkich polskich dzieł, które również poruszały te tematy.


Pozycja ta jest opisem życia rodzinnego, nie wymyślnego, ale właśnie życia zwykłych Polaków mierzących się z trudnościami. Znajdziemy tutaj miłość Gretel i Juliana wystawioną na próbę czasów, w jakich żyją, przeczytamy o ciężkiej sytuacji Antosi, gnębionej przez męża tyrana przyznam, że ta postać była moją ulubioną niezwykła kobieta... Codzienne życie i ciężką pracę rodziny, i starego Mazura, dla którego również zaświeciło słońce.


Pozycja ta zawiera dosłownie wszystko to, co zawierają klasycy. Pisana współcześnie udowadnia nam, że nasza historia, rodzina, wiara, i kraj nadal są najważniejszymi tematami w polskich powieściach obyczajowych, udowadnia nam, że są jeszcze autorzy, którzy bez sztucznych ubarwień i przekłamań na potrzeby wielkiej polityki tworzą dzieła o nas samych i tradycji wielkiego kraju nad Wisłą.


Muszę również wspomnieć o wprost cudownym urzekającym języku pozycji. Gwara kurpiowska tak bogata w książce wprowadza nas całkowicie w świat stworzony przez pisarkę i jest wisienką na torcie całej fabuły. Oczywiście znajdziemy słowniczek tych zapewne niezrozumiałych dla większości wyrazów więc bez obaw o zrozumiałość tekstu.


Jestem pod wielkim wrażeniem tej publikacji... Naprawdę z chęcią ujrzałabym to dzieło na dużym ekranie, i byłabym szczęśliwa gdyby pisarka kontynuowała temat, aby z jednej pozycji powstała np. trylogia. Kochani tę książkę po prostu trzeba mieć. Po wielkich klasykach mistrzów literatury polskiej przyszedł czas na współczesnych pisarzy, którzy kunsztem dorównują tym, na których wychowały się pokolenia. Gratuluję Pani Lasce wspaniałej pozycji, czekam na więcej i życzę wielu nagród, ponieważ niewątpliwie Miód w deszczu na nie zasługuje. A Was gonię do księgarni po perełkę wśród literatury obyczajowej, jestem przekonana, że utoniecie w tej publikacji i będziecie chcieli więcej.

Książkę do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Literackiego Białe Pióro


 

 https://www.youtube.com/@Literackiewiadomo%C5%9Bcizwiejs-l3t